Po pewnym czasie, człowiek, elf na swoich koniach oraz pantera wyjechali z lasów, teraz zaczął się pierwszy etap dalekiej podróży do Adrionu. „Będzie to długa wyprawa, tutaj w pustkowiach jesteśmy zdani na kuszę, ale biegającego jedzenia nie brakuje, szkoda tylko, że tu nie ma raczej żadnych wiosek. No, ale przygoda mnie jakaś spotka, a może i kogoś spotkamy” Alestar pokrzepił się tymi myślami i nie zamierzał zbyt długo myśleć o możliwych wypadkach po drodze, teraz powinni spokojnie jechać, tak blisko miejsca ostatniego ataku, a tym bardziej całkiem niedaleko Aerii nie było bezpiecznie, a gdy będą udawali przejezdnych, a nie uciekinierów może nie zwrócą niczyjej uwagi. Człowiek podzielił się z tymi przemyśleniami z Bernim:
- Nie możemy jechać galopem, bo nas wezmą za uciekinierów, jedźmy w miarę spokojnie, a może będzie wszystko dobrze.
Po tych słowach, łowca spiął konia i dalej jechał za towarzyszem w tą długą podróż
Alestar i Berni przybywają ze [Zbocza gór] Ucieczka z Aerii
Opuszczone Królestwo ⇒ [Pustkowia w okolicy Gór Dasso] Droga, aż po piaski pustyni
Berni uznał, że Alestar ma zupełną rację. Im mniej uwagi zwrócą na siebie, tym dla nich lepiej. Tak więc jechali powoli na swych rumakach, Dagor truchtał obok nich. Berni zastanawiał się i dyskutował z Dagor na temat zagrożeń, jakie mogą na nich czyhać po drodze oraz jak ich unikać i się bronić.
Do Alestara raczej się nie odzywał. Nie wiedział właściwie dla czego. Wciąż winił się o rany kompana, jak i o wciągnięcie w tę całą popapraną historię. "Trudno się mówi. Dałem mu szansę na wycofanie się. Jest albo cholernie odważny albo popaprany" - tłumaczył sobie. Wiedział jednocześnie, że zdecydowanie nie chciałby żeby Alestar odszedł. Lubił jego towarzystwo. Po za tym miał możliwość porozmawiania z przyjaznym humanoidem. Owszem, mógł rozmawiać z Dagorem. Jednak to pozostawał kot. Z dzikimi instynktami. Kochał go, niewątpliwie bardzo go kochał. Jednak jego tok myślenia w niektórych sprawach znacznie się różnił od ludzi, elfów czy wróżek. Cáelm to samo. Z kolei Alestar był człowiekiem, swoją drogą bardzo miłym. Nie chciał go wciągać w tę historię, ale cieszył się, iż ma go przy boku.
Podróżowali więc, samotni, lecz nie bezbronni. Spokojnie. Zmierzając do swego celu, oczekując na rozwój sytuacji.
Do Alestara raczej się nie odzywał. Nie wiedział właściwie dla czego. Wciąż winił się o rany kompana, jak i o wciągnięcie w tę całą popapraną historię. "Trudno się mówi. Dałem mu szansę na wycofanie się. Jest albo cholernie odważny albo popaprany" - tłumaczył sobie. Wiedział jednocześnie, że zdecydowanie nie chciałby żeby Alestar odszedł. Lubił jego towarzystwo. Po za tym miał możliwość porozmawiania z przyjaznym humanoidem. Owszem, mógł rozmawiać z Dagorem. Jednak to pozostawał kot. Z dzikimi instynktami. Kochał go, niewątpliwie bardzo go kochał. Jednak jego tok myślenia w niektórych sprawach znacznie się różnił od ludzi, elfów czy wróżek. Cáelm to samo. Z kolei Alestar był człowiekiem, swoją drogą bardzo miłym. Nie chciał go wciągać w tę historię, ale cieszył się, iż ma go przy boku.
Podróżowali więc, samotni, lecz nie bezbronni. Spokojnie. Zmierzając do swego celu, oczekując na rozwój sytuacji.
Wolna jazda w okolicach Aerii była bardzo ważna, na szczęście, szybko zaczęli mijać miasto z daleko. Człowieka dziwiło to, że elf nic nie mówi, ale skoro towarzysz nie zaczynał rozmowy, Alestar nie zamierzał wyrywać Berniego z myślenia. „Ciekawe o czym tak myśli? Jest zły na siebie, boi się o mnie, pewnie nie chcę mnie wciągać w kłopoty, coś takiego już chyba mówił. Ale, co odejdę i po co by dalej się samotnie szwendać, ważna jest przygoda, a dzięki medykowi tych przygód przeżyje więcej”. Człowiek pokrzepił się to myślą, lecz nie na długo. W oddali było widać dwójkę jeźdźców, w słońcu wyraźnie lśniły pancerze, to mogli być zwykli przejezdni, bądź co gorsza strażnicy z miasta. Służba porządkowa mogła poznać Berniego, a to by ściągnęło na nich spore kłopoty.
- Widzisz tych przejezdnych, lepiej omińmy ich jadąc po ich lewej stronie. Ja będę do nich jechał blisko zaraz po swojej lewej, a ty będziesz towarzyszył mi też po mojej lewicy, schyl głowę i módl się do swoich bogów, by to nie byli strażnicy, którzy mogli by cię poznać - łowca przedstawił plan działania elfowi i miał nadzieję, że szybko znajda się daleko od Aerii.
Po słowach człowiek odjechał we wcześnie ustaloną stronę i miał nadzieję, że towarzysz zrozumie ten delikatnie poplątany plan
- Widzisz tych przejezdnych, lepiej omińmy ich jadąc po ich lewej stronie. Ja będę do nich jechał blisko zaraz po swojej lewej, a ty będziesz towarzyszył mi też po mojej lewicy, schyl głowę i módl się do swoich bogów, by to nie byli strażnicy, którzy mogli by cię poznać - łowca przedstawił plan działania elfowi i miał nadzieję, że szybko znajda się daleko od Aerii.
Po słowach człowiek odjechał we wcześnie ustaloną stronę i miał nadzieję, że towarzysz zrozumie ten delikatnie poplątany plan
Berni dokładnie zrozumiał o co chodzi Alestarowi. Szybko wykonał jego polecenie, Dagor truchtał koło niego. Berni miał nadzieję, że dwa konie zasłonią panterę. Lekko odwrócił twarz w lewo, mając nadzieję, że, gdyby był to wróg, utrudni mu to rozpoznanie ich. Jechali więc, z nadzieją, iż ktokolwiek to jest, nie jest on wrogo nastawiony. Serce elfa przyspieszyło tępo bicia. Żyły rozszerzyły się. Podobnie źrenice. Wyczuwał, że Dagor jest równie gotowy do walki jak on. Wyczuwał też, iż ich zdenerwowanie wyczuwa jego koń. Caelm był nieco skołowany. Nie wiedział dokładnie co robić. Berni przemawiał do niego, mimo zdenerwowania, spokojnym głosem, uspokajając go i mówiąc, by jechał przed siebie. Czekali.
Towarzysze podróży skręcili w wyznaczoną stronę, Dagor ukrył sięga końmi, ale jeźdźcy z naprzeciwka się rozdzielili ku zaskoczeniu Alestara. Jeden z nich skierował się do miasta, a drugi przystanął na chwilę by dalej ruszyć w stronę elfa i łowcy. "Co oni kombinują, chcą nas zmylić, zaatakować z dwóch stron. Teraz przynajmniej widać, że to nie strażnicy, żadnych znaków nie maja, chyba że je ukrywają. Możemy mieć spore kłopoty". Zenemar zdziwił się nieco poczynieniami człowieka na przedzie, jednak nawet jeśli to nie był strażnik, a nie wyglądał na takiego, Berni dalej musiał odgrywać przedstawienie. Alestar po chwili się uspokoił i dalej jechał po wyznaczonej drodze, a przejezdny był już 10 metrów przed łbem Zefira i skręcił w stronę Berniego. Człowiek przełknął ślinę był nieco przestraszony: co przejezdny mógł zrobić, co będzie chciał, przecież był już tak blisko.
Berni zawahał się. Lecz nie chodziło o to, czy jechać przed siebie czy się zatrzymać. Raczej o to, czy wyjąć miecz czy nie. W końcu jednak uznał, że przedstawienie musi trwać. Jednak był gotów do walki. Źrenice rozszerzone, tak jak żyły. Serce zaczęło szybciej pompować krew. Mięśnie miał naprężone.
- "Szykuj się" - powiedział mentalnie do Dagora, lecz poczuł, że i bez tego polecenia pantera była w najwyższej gotowości bojowej. Obydwoje byli w każdym momencie gotowi do walki. Do skoku. Do ucieczki. Do uratowania własnych tyłków czy pomoc Alestarowi. Byli gotowi na wszystko.
- "Szykuj się" - powiedział mentalnie do Dagora, lecz poczuł, że i bez tego polecenia pantera była w najwyższej gotowości bojowej. Obydwoje byli w każdym momencie gotowi do walki. Do skoku. Do ucieczki. Do uratowania własnych tyłków czy pomoc Alestarowi. Byli gotowi na wszystko.
Alestar był przerażony, jeździec zwrócił uwagę na panterę, po czym zapytał przejezdnych tylko o drogę, człowiek szybko odpowiedział, a tajemniczy przejezdny pognał dalej. Zenemar od razu zrozumiał o co chodziło, to był szpieg, nie miał ich atakować, a tylko znaleźć. „Musimy stąd uciekać i tak zaraz dowiedzą się o naszej obecności” . Łowca powiedział do elfa:
- Berni, Dagor, pędem ile sił w nogach, zaraz będziemy mieli pościg za sobą. Po tych słowach Alestar usłyszał coś przypominające dźwięk rogu, co mogło oznaczać, że szpicel już powiadomił straż. Człowiek spiął konia i ruszył pędem przed siebie, ale był przygotowany na wolniejsze tempo, gdyby Dagor nie nadążał.
- Berni, Dagor, pędem ile sił w nogach, zaraz będziemy mieli pościg za sobą. Po tych słowach Alestar usłyszał coś przypominające dźwięk rogu, co mogło oznaczać, że szpicel już powiadomił straż. Człowiek spiął konia i ruszył pędem przed siebie, ale był przygotowany na wolniejsze tempo, gdyby Dagor nie nadążał.
Berni wiedział, że za chwilę mogą mieć cały oddział na ogonie. Rzucił się pełnym galopem. Dagor nie odstawał im tempem. Elf przeklinał po elficku i językiem ludzi. Przeklinał głupotę, świat i strażników. "I znów muszę uciekać. Znów wpakowałem się po uszy" - pomyślał miedzy wiązankami przekleństw. Miał nadzieję, że zdarzy się jakiś cud, bo to był by najpewniejszy sposób uratowania życia jego, Dagora, Alestara i ich koni.
W czasie jazdy jedną ręką wyciągnął łuk. Złapał go w zęby. Następnie wyciągnął strzałę. Mocno objął konia nogami. Obrócił się na tyle, na ile mógł. Zobaczył paru jeźdźców. Szybko wypuścił strzałę. Trafiła idealnie. Ale drugi raz już nie wyszło. Strażnicy spodziewali się kolejnej takiej sztuczki i zrobili unik. Trzeba było wymyślić coś nowego...
W czasie jazdy jedną ręką wyciągnął łuk. Złapał go w zęby. Następnie wyciągnął strzałę. Mocno objął konia nogami. Obrócił się na tyle, na ile mógł. Zobaczył paru jeźdźców. Szybko wypuścił strzałę. Trafiła idealnie. Ale drugi raz już nie wyszło. Strażnicy spodziewali się kolejnej takiej sztuczki i zrobili unik. Trzeba było wymyślić coś nowego...
Ostatnio edytowane przez Arayo 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: Posty muszą mieć 5 linijek.
Powód: Posty muszą mieć 5 linijek.
- Pani Losu
- Splatający Przeznaczenie
- Posty: 648
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
I stało się - pościg dopadł Alestara. Jakie były jego losy - próżno dociekać, może kiedyś ktoś jeszcze się dowie... Berni nie mógł mu teraz pomóc w żaden sposób. Musiał ratować się ucieczką. Aż dziwne, że jego koń nie padł od szaleńczego galopu, jaki jeździec mu narzucił...
Owszem, zdarzył się cud, o który gorączkowo prosił w myślach Berni. Tylko że cud ów objął tylko jego samego. Kątem oka zdążył jedynie dostrzec, jak jego pantera skacze gdzieś w bok (mógł tylko wierzyć, że jeszcze się spotkają), a później już przestał widzieć cokolwiek.
Koń Berniego, wierny Cáelm, pędził nadal piaszczystą drogą, w szale nawet nie wiedząc, że biegnie już zupełnie sam.
Jego właściciel natomiast został porwany przez świetlistą, skrzydlatą istotę, jakiegoś posłańca wysłanego przez Los, a może któreś z łaskawych bóstw... W każdym razie musiała być jakaś siła, która uznała, że jeszcze nie przyszedł czas na elfa i że należy go ocalić. Tajemnicza istota roztoczyła opiekę nad Bernim. Ramię w ramię wędrowali przez wiele dni. Cudownie ocalony medyk był wówczas dziwnie otępiały, jakby sama obecność świetlistej postaci tłumiła jego myśli i męczyła umysł swoją niepojmowalnością.
Wreszcie stanęli u bram pewnego miasta. Tam ów skrzydlaty posłaniec opuścił Berniego, a wraz z jego odejściem umysł elfa natychmiast odzyskał jasność i sprawność. Był sam u bram Ekradonu.
Owszem, zdarzył się cud, o który gorączkowo prosił w myślach Berni. Tylko że cud ów objął tylko jego samego. Kątem oka zdążył jedynie dostrzec, jak jego pantera skacze gdzieś w bok (mógł tylko wierzyć, że jeszcze się spotkają), a później już przestał widzieć cokolwiek.
Koń Berniego, wierny Cáelm, pędził nadal piaszczystą drogą, w szale nawet nie wiedząc, że biegnie już zupełnie sam.
Jego właściciel natomiast został porwany przez świetlistą, skrzydlatą istotę, jakiegoś posłańca wysłanego przez Los, a może któreś z łaskawych bóstw... W każdym razie musiała być jakaś siła, która uznała, że jeszcze nie przyszedł czas na elfa i że należy go ocalić. Tajemnicza istota roztoczyła opiekę nad Bernim. Ramię w ramię wędrowali przez wiele dni. Cudownie ocalony medyk był wówczas dziwnie otępiały, jakby sama obecność świetlistej postaci tłumiła jego myśli i męczyła umysł swoją niepojmowalnością.
Wreszcie stanęli u bram pewnego miasta. Tam ów skrzydlaty posłaniec opuścił Berniego, a wraz z jego odejściem umysł elfa natychmiast odzyskał jasność i sprawność. Był sam u bram Ekradonu.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość