Równina Maurat[Stepy]Dzieñ po starciu u zielarza

Równina rozciągająca się od Gór Dasso, aż po Warownie Nandan -Ther, zamieszkała przez istoty wszelkiego rodzaju, jednak jej ogromne przestrzenie są przede wszystkim krainą dzikich koni, które galopują w bezkresie jej zieleni w poszukiwaniu swoich braci.
Furin
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 81
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

[Stepy]Dzieñ po starciu u zielarza

Post autor: Furin »

Furin z Reiven razem jechali konno przez stepy równiny Maurat. Ponad godzinê zajê³o im dotarcie do obozu, gdzie zostawili wiêkszo¶æ rzeczy. No i Nadira. Oboje zgodnie stwierdzili, ¿e nie ma co zostawiaæ na skraju tego dziwnego i pechowego lasu. Najpierw misja dla demona, potem ten dziwny mago-diabe³, a kiedy wydawa³o siê, ¿e kwintesencj± problemów bêdzie wybryk Cyrusa, szajba odbi³a Kazimirowi. St±d te¿ decyzja o spakowaniu manatków i ruszeniu przed siebie wydawa³a siê nadzwyczaj rozs±dna, a do tego rokowa³a wyj±tkowo pomy¶lnie.
Demon z elfk± posprz±tali po sobie, zabrali te¿ czê¶æ jedzenia z polowania, które pilnowane przez wilka nie zosta³o porwane przez innych gospodarzy. Osiod³ali konie, zgasili ognisko i ruszyli noc± ku równinom. Nie mieli problemu z okre¶leniem kierunku i chocia¿ Reiven nie bardzo podoba³ siê pomys³ udania ku demonologowi, to my¶l, ¿e w tym samym kierunku polecia³a Aravira wyra¼nie j± pokrzepi³a.

Jechali i szli na zmianê ca³± noc i ca³y dzieñ bez snu. Na dwie godziny przed zmierzchem zatrzymali siê na postój przy równinnej oazie. By³ to strumieñ, który przecina³ nieskalanie trawiaste po³acie ziemi, a przy którego ¿yciodajnej wodzie wyros³o kilka kar³owatych drzewek. Nie by³o ich wystarczaj±co na zbudowanie sza³asu z drewna, ale by³y do¶æ gêste, a do tego powykrzywiane. Wystarczy³o roz³o¿yæ koc, by wznie¶æ ¶cianê chroni±c± przed zimnymi podmuchami wiatru.
Yo! Masz zajawkê na koks?
Furin
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 81
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Furin »

Furin z Reiven siedzieli przy niewielkim ognisku zajadaj±c upolowan± przez elfkê ³asicê, a tu¿ obok nich z g³ow± po³o¿on± na ³apach le¿a³ Nadir. Wspominali miniony dzieñ, który nie by³y jedynie prób± ucieczki od pechowego lasu, ale owocowa³ tak¿e dwa, warte wspomnienia wydarzenia.

Pierwsze mia³o miejsce tu¿ po ¶wicie, kiedy linia drzew zosta³a daleko za plecami dwójki podró¿nych. Oczom demona i elfki ukaza³o siê olbrzymie, licz±ce kilkadziesi±t sztuk stado koni, które majestatycznie galopowa³o przez równiny, a piêkna temu zjawisku niew±tpliwie dodawa³o wschodz±ce s³oñce. Demon spowolni³ wierzchowca, aby spokojnie móc siê wpatrywaæ w tak cudowne zjawisko. Westchnienia, zarówno wydobywaj±ce siê z jego jak i elfiej piersi, wyra¿a³y podziw temu, co tutaj zobaczyli.
- Uwa¿am, ¿e powinni¶my z³apaæ jednego lub nawet dwa konie - powiedzia³, kiedy stado ju¿ przebieg³o - ten koñ uniesie nas dwoje, ale szybciej bêdzie jak podró¿owaæ bêdziemy na osobnych wierzchowcach.
Dziewczyna skinê³a g³ow±, a demon ju¿ zacz±³ przedstawiaæ jej plan jak z³apaæ zwierzê, zw³aszcza je¶li nie mia³o siê liny. Planowa³ wykorzystaæ p³omienie, Nadira i jeszcze kilka innych dziwnych metod, kiedy elfka da³a mu jasno do zrozumienia, ¿e poradzi sobie sama. Nie zgodzi³a siê wyjawiæ swojego sposobu mimo usilnych pró¶b demona. Zeskoczy³a po prostu z wierzchowca i z Nadirem u nogi powêdrowa³a gdzie¶ w równiny, daj±c demonowi do zrozumienia, ¿e ma i¶æ naprzód bo spotkaj± siê za godzinê lub dwie.
I rzeczywi¶cie, s³oñce nie osi±gnê³o jeszcze zenitu, a dwoje podró¿nych znów siê spotka³o, a do tego - ku wielkiemu zdziwieniu mê¿czyzny - elfka jecha³a na oklep na koniu, a drugi swobodnie bieg³ tu¿ obok. Demon gwizdn±³ przeci±gle z podziwu. I tym prostym, chocia¿ nie znanym Furinowi sposobem, mogli podkrêciæ tempo podró¿y.

Kolejna 'przygoda' mia³a miejsce nied³ugo po tym, jak s³oñce przesta³o szczytowaæ. Ich oczom, pocz±tkowo niewielka, ukaza³a siê sylwetka wozu, najprawdopodobniej kupieckiego. Przeczucie nie zmyli³o podró¿nych i kilka minut pó¼niej spotkali siê wszyscy razem, ale nie z jednym wozem, a naprawdê liczn± karawan±. Jak to zwykle mia³o miejsce na pocz±tku, wszyscy bardzo 'ostro¿nie' podeszli do demona, ale elfka zapewni³a ich, ¿e nie ma siê czego baæ, ¿e ju¿ sobie jad±. Furinowi jednak nie by³o spieszno do wyjazdu, bo przypomnia³ sobie ostatnie starcie. Ów demonolog, który zrani³ demona, dysponowa³ tak¿e ca³kiem spor± band± impów, chochlików i innych pomniejszych istot, które z ³atwo¶ci± otoczy³y Furina. Nie zrobi³y mu wiêkszej krzywdy, ale demon postanowi³ wyposa¿yæ siê w jaki¶ orê¿, który pozwoli trzymaæ mu liczniejszych przeciwników na dystans. Wpad³ nawet na pewien pomys³.
- Macie mo¿e ³añcuch i linê na sprzeda¿? I jaki¶ koc.- powiedzia³, a w¶ród kupców zapad³a chwila milczenia. W koñcu jednak który¶ odrzek³, ¿e liny maj±, ³añcuch te¿, ale pojawi³o siê pytanie co dostan± w zamian - Dam Wam konia. - odpar³ demon wskazuj±c na swego dotychczasowego wierzchowca.
Handlarze poszeptali miêdzy sob±, w koñcu jednak zgodzili siê i targ zosta³ ubity. W zamian za klacz, demon otrzyma³ cztery metry ³añcucha z niezbyt du¿ymi oczkami, a tak¿e piêtna¶cie metrów liny oraz koc. Linê przypi±³ do siod³a, które teraz znalaz³o siê na jednym z 'z³apanych' koni, natomiast ³añcuch obwi±za³ sobie wokó³ lewego ramienia. Wygl±da³ nieco komicznie, ale mówi³ sobie w duchu, ¿e przyjdzie dzieñ, kiedy nowy orê¿ siê przyda. Bez zbêdnych po¿egnañ i rozczuleñ, wszyscy rozstali siê, a ka¿dy poszed³ w swoj± stronê.

A teraz dwójka podró¿nych siedzia³a i rozmawia³a w ma³ym zagajniku, grzej±c siê p³omieniami ogniska oraz chroni±c przed wiatrem za prowizorycznym parawanem zrobionym z zakupionego kilka godzin wcze¶niej koca.
Yo! Masz zajawkê na koks?
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Szangrin bieg³a zwinnie i z gracj± przed centaurem. Uwielbia³ te chwile gdy móg³ poczuæ sie wolnym. Wiatr wtedy owiewa³ jego pokaleczon± twarz i s³ysza³ ca³ym swoim jestestwem potêgê uderzeñ kopyt o ziemiê. Pogoda mu nie przeszkadza³a by³ zaprawiony przez ¶nie¿ne szczyty i gor±ce równiny do do zmiennych aur pogodowych. Ton±³ w my¶lach i przypomina³ sobie czas kiedy trzyma³ za rêkê Ashi' dhan, jego jedyn± prawdziw± mi³o¶æ. D³ugo cierpia³ po stracie ukochanej, ale teraz w³a¶nie bieg³ z ni± pe³nym cwa³em trzymaj±c jej d³oñ w swojej i by³ szczê¶liwy... .

Szangrin zatrzyma³a siê gwa³townie wietrz±c wiatr. Zatrzyma³ siê ostro ryj±c kopytami ziemiê. Oczami wilczycy szybko omiót³szy okolicê dostrzeg³ daleki blaski ognia. Wczu³ siê w my¶li Wilczycy nie dostrzeg³szy w nich niepokoju zdecydowa³ sprawdziæ pochodzenie p³omieni. Ruszyli obydwoje czujnie badaj±c okolice. Ws³uchiwa³ sie g³osy niesione przez wiatr. Gdzie¶ od strony ogniska dotar³y do niego g³osy ¶ciszonej rozmowy w jej brzmieniu rozpozna³ kobiecy elfi g³os, ucieszy³ sie z odkrycia i bardziej zdecydowanie pod±¿a³ w tym kierunku. Drugi g³os mêski by³ dla niego dziwny, zorientowa³ sie ze nie pochodzi od istoty ¶miertelnej.
"Dziwne to."
Pomy¶la³ a Szangrin potwierdzi³a jego my¶li cichym warkniêciem. Zdecydowali podej¶æ niespostrze¿enie aby zbadaæ sytuacje i przekonaæ siê czy to nie aby wrogo nastawione do ¶miertelnych istoty, nie by³o by nic dziwnego gdyby jaka¶ elfka zwi±za³a siê paktem ¿ycia z demonem ognia.. . Ta my¶l wybuch³a gwa³townie w jego g³owie i chwile potem w umy¶le wilczycy. Zatrzymali siê.
"co my¶lisz Szangrin o tym?"
Wyczu³ zdziwienie i lekki niepokój towarzyszki. Chwile walczy³ z w³asnymi my¶lami... .
"Idziemy?"
Raczej stwierdzi³ ni¿ zapyta³ w my¶lach.

W blisko¶ci nieznanego obozowiska pozwoli³ swoim zmys³om swobodnie badaæ okolice. Ku swemu zdziwieniu nic nie wykry³y co mog³o by go zbyt mocno niepokoiæ. Ot po prostu piknik na pustkowiach. Mia³ zamiar ju¿ siê pojawiæ nieznanym wêdrowca w bezpiecznej odleg³o¶ci kiedy wilczyca warknê³a. Zatrzyma³ siê gwa³townie i rozejrza³ oczami Szangrin woko³o. Obydwoje pojêli ze co¶ siê zaczyna dziaæ co nie jest naturalne i zapewne bêdzie niebezpieczne. Wokó³ zaczyna³a sie budzid¼ pradawna magia ... .
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Furin
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 81
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Furin »

Reiven i Furin siedzieli przy ogniu i rozmawiali. Nie by³a to sielankowa rozmowa na temat przesz³o¶ci, wspomnieni z dzieciñstwa, bo ¿adne z nich nie by³o dobre w tego typu rozwa¿aniach. Swoj± uwagê skupili na kolejnym analizowaniu wydarzeñ z minionych dwóch dni, a tak¿e na przypuszczeniach i planach dotycz±cych najbli¿szych. Chocia¿ oboje pewni byli, ¿e nic nie sta³o siê Aravirze, razem zgodnie twierdzili, ¿e wypada³oby j± odszukaæ.

W pewnym momencie Nadir zawarcza³ ostrzegawczo, jakby wyczu³ zbli¿aj±ce siê niebezpieczeñstwo i zagro¿enie.
- Spokojnie - Furin spróbowa³ uspokoiæ wilka, chocia¿ nie wiedzia³ czy ten go rozumie. Mo¿na by³o wyczuæ zawirowania magii, które w koñcu przeszy³ a tu¿ za ogniskiem pojawi³ siê czarny, demoniczny ptak. Wilk zawarcza³ gro¼nie, w rêkach elfki b³yskawicznie znalaz³ siê ³uk ze strza³± naci±gniêt± na ciêciwê. Konie zar¿a³y niespokojnie, a ¶wierszcze i cykady ukryte w ¼d¼b³ach trawy zaprzesta³y koncertowaæ.
- Spokojnie - powtórzy³ raz jeszcze Furin - Wiem, ¿e sytuacja jest nieciekawa, ale on nam pomo¿e.
Elfka jakby nieco siê rozlu¼ni³a, ale dalej trzyma³a ³uk gotowy do strza³u. Demon nie zamierza³ z ni± siê spieraæ, bo najwyra¼niej nie zamierza³a rezygnowaæ z w³asnego bezpieczeñstwa. Zapewni³a tylko, ¿e pierwsza nie zaatakuje. Demon skin±³ g³ow± i odwróci³ siê do go¶cia.
- Ustali³e¶ co¶? - zapyta³.
- Tak... ustali³em - odpar³ nieco skrzekliwie demon-ptak machaj±c swymi metafizycznymi skrzyd³ami. Ciê¿ko by³o powiedzieæ, czy gest ten oznacza zadowolenie, dumê, czy po prostu manifestacjê si³y. - Demonolog jest dwa dni drogi st±d. Pó¼nym popo³udniem drugiego dnia dotrzesz do suchej, ja³owej po³aci ziemi. Sporo tam g³azów i kamieni. Gdzie¶ tam jest zej¶cie do katakumb. A tam... - mimo i¿ Crashak, bo tak zwa³ siê go¶æ, by³ jednolitej barwy i bardziej przypomina³ cieñ, ni¿ materialn± istotê, zadziwiaj±co ³atwo by³o zauwa¿yæ b³ysk w oczach, a tak¿e dziwny grymas, który pojawi³ siê w miejscu, gdzie znajdowa³a siê twarz-dziób. Niczym my¶l±ca sowa, przekrzywi³ g³owê i spojrza³ na elfkê - co to za jedna? I czemu jeszcze ¿yje?!
- Bo nie jest demonologiem - odpar³ ostro Furin do demona - z tego co wiem, ¿aden rytua³, ¿adna przysiêga czy czar nie zmuszaj± mnie do zabijania wszystkich na swej drodze. - pewno¶æ w g³osie zdziwi³a samego mê¿czyznê. Nie podejrzewa³by siê o takie zachowanie, ale widaæ spotkanie z dwoma elfkami odcisnê³y ¶lad na jego osobowo¶ci i charakterze - Zreszt± to nie wszystko, czego od Ciebie oczekujê.
Demon-ptak krzykn±³ przera¼liwie, ¿e konie niemal¿e podskoczy³y. Oczywiste by³o, ¿e ¿aden demon nie ma zakodowanej s³u¿alczo¶ci i spe³niania czyich¶ ¿yczeñ. Furin jednak, mimo i¿ nie by³ najwa¿niejszym z demonów, a w zasadzie by³ narzêdziem, przez sprawowan± przez siebie funkcjê mia³ mo¿liwo¶æ, przywilej aby korzystaæ z pomocy innych demonów. Takich jak Crashak, który by³ idealnym zwiadowc±. Zreszt± to Furin kiedy¶ 'uwolni³' Crashaka z r±k demonologa. W zasadzie to demon-ptak sam odda³ siê w rêce czarodzieja, ale pó¼niej s³u¿ba okaza³a siê zbyt wymagaj±ca. Tego typu zdrajców Furin te¿ móg³ zabijaæ, ale zmy¶lny demon zaproponowa³ swoje us³ugi, w zamian za darowanie ¿ycia. Uk³ad wydawa³ siê dobry, bo samodzielny Furin bardzo rzadko korzysta³ z jego us³ug. Dlatego te¿ nie zamierza³ wprowadzaæ go w ¿adne szczegó³y, powiedzia³ prosto z mostu
- Na po³udniowy wschód polecia³ smok. Przy sobie mia³... nie wiem co lub kto to by³o. Znajd¼ mi tego smoka, a najlepiej jak przeka¿esz mu wiadomo¶æ, ¿e czekamy na niego, a w zasadzie na ni±, na równinach.
Crashak znów skrzekn±³, a potem znikn±³.
Przez chwilê panowa³a cisza, przerywana tylko trzaskami z ogniska. Po chwili ¿ycie na równinach wróci³o do normalno¶ci, a dwoje podró¿ników do rozmowy.
Yo! Masz zajawkê na koks?
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Niespokojna magia powraca³a na swoje miejsce, powoli jakby z niechêci±. Stali obydwoje ³owi±c d¼wiêki dochodz±ce od obozowiska. G³osy które do nich dochodzi³y ¶wiadczy³y ze pozosta³o znowu ich dwoje, trzeci by³ demonem tego byli pewni i centaur i Szangrin.
"Kto¶ tu stara siê byæ mniej mi³y ni¿ mu na to pozwolono. Szangrin chod¼my kto¶ musi strzec porz±dku...
Wilczyca sapnê³a potwierdzaj±c swoj± gotowo¶æ. Bez zbêdnych s³ów zaczêli obydwoje dzia³aæ. Szngrin oddali³a sie znikaj±c po drodze aby zaj¶æ wêdrowców od drugiej strony. Mon-Adhur tym czasem ¶cisn±³ mocniej broñ i doby³ dwóch strza³. Tyle wystarczy jest ich dwoje je¿eli siê oka¿e najgorsze to wystarczy aby zabiæ albo przynajmniej powaliæ tych których mia³ za chwile zobaczyæ. Jego umys³u dotknê³a my¶l wilczycy która zameldowa³a mu o tym ze jest ju¿ na miejscu i czeka. Ruszy³ najpierw powoli potem cwa³em aby za moment wpa¶æ w jasny kr±g ¶wiat³a rzucanego przez ognisko. Wymierzy³ bron w mê¿czyznê który podniós³ siê s³ysz±c stukot kopyt.
- Lepiej nie ruszaj siê panie ta bron jest zdolna zraniæ nawet Demony. -
Z drugiej strony wysz³a Szangrin obna¿aj±c ostrzegawczo k³y.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Furin
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 81
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Furin »

Tyle lat w podró¿y i ¿ywej duszy na drodze! A teraz ca³a banda dziwaków my¶l ta przeszy³a mu g³owê, niczym strza³a wypuszczona z ³uku. Ot choæby takiego, jaki dzier¿y³a ta dziwna istota. Jego refleks nie by³ jednak najlepszy, gdy¿ Reiven b³yskawicznie doby³a ³uku. Nadir te¿ zaskoczy³ demona, bo jak ten dostrzeg³ k±tem oka, w³a¶nie je¿y³ sier¶æ i szczerzy³ k³y do innego wilka, widocznie towarzysza nieznajomego.
Furin przygl±da³ siê przybyszowi. Pierwszy raz spotka³ siê z istot± bêd±c± po³±czeniem cz³owieka i konia. Jego wzrost by³ osza³amiaj±cy, sylwetka te¿ wskazywa³a na to, ¿e nie jest pierwszym lepszym cieciem. No i ³uk z dwiema nasuniêtymi strza³ami. Demon zastanawia³ siê, jakim cudem chce zagroziæ im obu jednym strza³em. Ale na wszelki wypadek rozwa¿a³ sposoby wybrniêcia z sytuacji. Pierwszym by³a kula ognia pos³ana w strza³y, ale raczej nie spali³oby ich to. Drugim, by³o wytworzenie olbrzymiej temperatury z ogniska, co¶ na wzór piekielnego inferno. No i zostawa³o jeszcze wytworzenie portalu z piek³em, czyli niewielkiej dziury, w któr± wlecia³by strza³y. Metoda ta nie sprawdza³a siê w bitwie, ale w takiej sytuacji, kiedy demon by³ skoncentrowany na tym, co zrobi przeciwnik. Powinno siê udaæ.
- Je¶li wystrzelisz to zginiesz tak¿e - powiedzia³a elfka do przybysza. Furin nie widzia³, czy go broni³a, czy broni³a sam± siebie. W koñcu musia³a widzieæ dwie strza³y na³o¿one na ciêciwê.
- Odejd¼ - powiedzia³ spokojnie Furin. Rêce mu lu¼no zwisa³y przy ciele, ale d³onie wycelowane by³y w nieznajomego. Nie by³o szans na dobycie miecza, ale zaklêcie... my¶li bywaj± szybsze od rêki. - Nic Ci nie zrobili¶my i nie mamy zamiaru. Ale potrafimy siê broniæ.
I to by³a prawda. Furin nie mia³ w zwyczaju zabijaæ dla przyjemno¶ci, chocia¿ bardzo go kusi³o wypruæ flaki temu obcemu, który tak napada podró¿nych. Z drugiej jednak strony - by³ podstawiony pod ¶cian±, w obronie. Musia³ wiêc, dopóki to by³o mo¿liwe, spróbowaæ wybroniæ siê bez u¿ycia si³y, bo ca³o¶æ mog³aby siê ró¿nie zakoñczyæ.
Yo! Masz zajawkê na koks?
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Mon-adhur zdawa³ sobie sprawê ¿e obie strza³y ze "Stra¿nika" nie mog± chybiæ. Wyczu³ niepokój obu istot, choæ ich dok³adnie nie móg³ widzieæ z powodu bielma, ale dostrzega³ wszystko dok³adnie oczami Szangrin która w tej chwili przyjê³a formê cienia i tylko bia³e k³y by³y wyra¼nie dostrzegalne. U¶miechn±³ siê na widok Elfki z ³ukiem w rêku. Sta³a tak idealnie ¿e nie móg³ chybiæ ani jego ani jej. Wyczuwa³ w powietrzu zebran± magiê i oczami ducha dostrzega³ ze zebra³a siê ona woko³o mê¿czyzny a jej barwa wskazywa³a ze jest on demonem.
- Nie radze pani aby drgnê³a ci choæ d³oñ, nie chcia³bym mieæ tak piêknej istoty na sumieniu. -
Szangrin cicho zawarcza³a jakby potwierdzaj±c s³owa centaura.
- Nie mam zwyczaju zabijaæ bez potrzeby, ale twój towarzysz mnie zaniepokoi³ i pomy¶la³em ¿e mo¿e jednak siê mieszam. Sama musisz to przyznaæ ze demon dla elfa to bardzo dziwne towarzystwo. -

Furin dostrzeg³ wreszcie ¿e centaur jest prawie ¶lepy a jednak jakim¶ dziwnym sposobem obie strza³y w jego ³uku by³y wycelowane bezb³êdnie w okolice ich serc.

- Aby¶ pani wiedzia³a ze nie ¿artuje wiedz ¿e zwê siê Mon-Adhur. Ludzkie matki strasz± moim imieniem dzieci a rozbójnicy zdaj±c sobie sprawê ¿e nadchodzê czmychaj± jak p³ochliwe lisy. -
Centaur wypowiedzia³ dwa s³owa i ognisko trysnê³o s³upem iskier co spowodowa³o ¿e elfka cofnê³a siê mimowolnie i potknê³a o le¿±ce polana upadaj±c na plecy.
- No to mo¿e kto¶ mi powie co tu siê dzieje? -
Szangrin zmieniaj±c formê w bardziej widoczn±, niczym b³ysk ¶wiat³a doskoczy³a do elfki szczerz±c k³y i daj±c tym do zrozumienia ¿e lepiej jakby jednak le¿a³a tam gdzie upad³a.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Furin
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 81
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Furin »

Furin niemal¿e wrêcz eksplodowa³ - i w przeno¶ni i dos³ownie - kiedy jaki¶ dziwny zwierz obezw³adni³ Reiven. Na szczê¶cie Nadir stan±³ na stra¿y i sytuacja by³a patowa. Ów dziwne stworzenie mog³o spróbowaæ zaatakowaæ elfkê, ale nie by³o gwarancji, ¿e to siê uda bo przyjaciel dziewczyny by³ niebezpiecznie blisko.

Pytanie tego Mon-Adhura rozbawi³o szczerze demona i gdyby nie powaga sytuacji roze¶mia³by siê w najlepsze. W g³owie pojawi³o siê kilka kolejnych pomys³ów jak rozprawiæ siê z nieproszonym go¶ciem. Z tego powodu zacz±³ siê koncentrowaæ, by w razie potrzeby w mgnieniu oka uwolniæ magiê i zmusiæ j± do wykonywania jego woli.
- Pewnie kupcy i zwykli obywatele te¿ siê boj±, skoro napadasz wszystkich bez wyj±tku. Jak widzisz, bêd±c demonem - czyli wed³ug Ciebie kim¶ gorszym - nie napad³em na tê elfkê, nie spróbowa³em jej zabiæ, ani nic innego. - Tutaj spojrza³ w stronê le¿±cej Reiven. Spojrzenie mia³o sporo troski i zmartwienia o pierwsz± towarzyszkê, z jak± dane mu by³o podró¿owaæ. - Bêd±c istotami wolnymi, nie mamy najmniejszych powodów, aby zdradzaæ co tu robimy. Zw³aszcza pierwszemu lepszemu bandycie, który napada spokojnych podró¿ników. A teraz odejd¼.
To by³a ostatnia szansa. Demon mia³ w g³owiê ca³± gamê sposobów, którymi móg³by siê rozprawiæ z nieproszonym go¶ciem, a jeden by³ gro¼niejszy od drugiego. Oczy demona rozjarzy³y siê w p³omiennym blasku.
Yo! Masz zajawkê na koks?
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

-Szangrin- Centaur przyzwa³ towarzyszkê jej imieniem. Powoli opu¶ci³ broñ.
- Fakt moje zachowanie w normalnej sytuacji wygl±da³o by na co najmniej bandycki napad. Ale przebywanie istoty twojego pokroju ze ¶miertelnikiem jest co najmniej dziwne. Prowadza mnie zmys³y Szangrin i to jej wêch i wzrok mnie sprowadzi³ tutaj. Przepraszam równie¿ pani± za nieeleganckie zachowanie. Wszystko co tu siê zdarzy³o sk³adam na karby d³ugiego przebywania w samotno¶ci. Co dalej ca³e moje ¿ycie by³o walka i w zwi±zku z tym brak mi og³ady. Kierowa³o mn± g³upie uczucie ¿e kto¶ tu jest w potrzebie. Ale có¿ skoro wszystko jest w porz±dku cieszê siê ¿e nie narobi³em wiêkszych szkód. -
Mon-Adur podszed³ do Elfki i poda³ jej d³oñ aby pomóc wstaæ kobiecie, jego d³oñ zawis³a jednak pusto w powietrzu... .
- Có¿ przepraszam cie pani. Wybacz.-
Zabra³ swoj± d³oñ i odsun±³ siê od elfki. Spojrza³a na Furina.
- Ciebie równie¿ przepraszam panie. Mam nadzieje ¿e nie narobi³em zbyt du¿ego zamieszania.-
Zawróci³ w stronê z której przyby³ a Szangrin omijaj±c wilka du¿ym ³ukiem ze spuszczonym ³bem pod±¿y³a za nim... .
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Awatar użytkownika
Aravira
Szukający Snów
Posty: 171
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aravira »

Znów poczuła to silne szarpnięcie, fale myśli i emocji czarnowłosej elfki tak miłe i przyjazne, tak znane. Była lekko zaniepokojona, chaotyczne myśli Reiven błąkały się w jednym kierunku - niebezpieczeństwa. Aravira przyspieszyła lot i jak tylko się dało i zbliżała do miejsca, gdzie lokowali się Towarzysze. Pikowała ostro w dół, jej oczom ukazały się szerokie, zielone stepy, które po rześkim świcie które pyszniły się swoją soczystością kąpiąc się w porannej rosie. Leciała tuż nad ziemią z daleka widząc dym unoszący się z ogniska. Osiadła powoli najpierw na jedną później, na drugą nogę, wciąż nie składając skrzydeł wylądowała tuż przed Centaurem. Patrzyła na żywy relikt, żywą legendę. Ta rasa praktycznie wyginęła w jej pięknej krainie. Centaurowie byli dzicy, acz w tej dzikości bardzo spokojni. Pisano piękne poematy na temat ich miłości, czystej i bezbrzeżnej. Aravira delikatnie skłoniła swą szafirową głowę zamykając przy tym oczy jak nakazywał starożytny obyczaj. Widziała widmowego wilka, który stąpał zaraz przy monumentalnych niemal posągowych nogach swego pana.
- Witaj Łuczniku Żywiołów. - nim wylądowała zdążyła szybko zobaczyć co dzieje siê z jej towarzyszami, z cichą ulgą ciepłe powietrze wydostało się z jej nozdrzy, gdy okazało się że niebezpieczeństwo mija.
Ostatnio edytowane przez Aravira 15 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Centaur po³o¿y³ lew± d³oñ na prawie ¶lepych oczach a pó¼niej opu¶ci³ ja i ponownie po³o¿y³ na sercu, sk³oni³ lekko g³owê a jego niesforne w³osy na ten moment zas³oni³y pozabli¼nian± twarz.
- Jestem zaszczycony Pani. -
Szangrin po³o¿y³a po sobie uszy patrz±c na smoczycê. Obserwowa³a mieni±ce siê ³uski jakby z chora fascynacja nie okazuj±c jednak krzty lêku. Centaur sta³ z pochylon± g³ow± w pe³nej szacunku pozie.
- Czy jest cokolwiek Pani w czym Mon-Adhur móg³by ci us³u¿yæ? -
"Bogowie wiatrów nie spodziewa³em siê ju¿ spotkaæ nikogo ze smoków. Ale jak widaæ starcowi dane by³o to jeszcze."
Z szacunkiem cofn±³ siê o krok i ugi±³ kolano prawej przedniej nogi, od³o¿y³ broñ i wyci±gn±³ przed siebie puste d³onie. Szangrin siad³a ko³o swojego pana obserwuj±c wszystko czujnym wiernym wzrokiem.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Awatar użytkownika
Aravira
Szukający Snów
Posty: 171
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aravira »

Aravira patrzyła obojętnie na to jak centaur składa honory. Nie spodziewała się tego, lecz jak wiedziała ongiś taki był starożytny zwyczaj. Wszystko jednak z czasem traci swój blask i często piękne tradycje odchodzą w zapomnienie. Mon-adhur był wyrzeźbiony niczym w kamieniu przez wieki ciężkiej pracy nad swoim ciałem i umysłem o czym świadczyły liczne tatuaże i blizny. Choć bielmo pokryło jego oczy, dzielnie stawiał wysokie czoło przeciwnościom niezbyt miłego losu. Gdy pochylił głowę morze białych jak śnieg włosów spłynęło po jego torsie. Wnikliwie badała przybysza swoimi ciemnymi oczami, a mała plamka w oku poruszała siê jednostajnie. Oto dwoje najbardziej nieprawdopodobnych przedstawicieli dwóch ras spotykają się na równym, zielonym stepie. To było coś niesamowitego, młoda elfka dziękowała bóstwom za ten dar poznania tak wielu istot. Słońce właśnie zalało step i zaczęło wędrówkę, oświetlając szafirową pełną dumy z własnego pochodzenia głowę. Złożyła ogromne niebieskie skrzydła, na znak aprobaty i osiadła miękko na przednich łapach, wzbijając w powietrze zapach rozgniecionej trawy. Jej głowa wylądowała kilka kroków od Centaura.

- Wstań Mon-adhurze, proszę. Byłabym rada gdybyś swoją pomoc zaoferował w przyrządzeniu strawy tak by i Tobie smakowało. - zaśmiała się lecz nie był to władczy śmiech, nie chciała również by Mon-adhur poczuł się urażony. Jego piękna wilczyca patrzyła na Aravirę jak zaczarowana, smoczyca chuchnęła na nią strumieniem ciepłego powietrza jak zrobiła to w przypadku Reiven. Pocałunek Smoka rozlał się po ciele wilczycy w tysiącach małych strumyczków złota, które łaskotały i dawały miłe uczucie bezpieczeństwa.
Ostatnio edytowane przez Aravira 15 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Stary pochyli³ siê i podniós³ swój orê¿ i sk³oni³ ponownie g³owê. Podniós³ ja powoli ukazuj±c swoj± twarz z pod kaskady siwych w³osów. Na kamiennej twarzy na bardzo krótki moment zab³ys³ u¶miech rado¶ci lecz równie szybko zgas³ zduszony wiekami treningów ducha.
- Z rado¶ci± mego serca zrobiê o co prosi³a¶ Pani. -
Bez zbêdnych s³ów oddali³ siê aby zebraæ zio³a których nazw sam nawet nie zna³ lecz rozpoznawa³ je wêchem lub oczami Szangrin. Nadszed³ czas kiedy ro¶liny wype³ni³y jego mieszek i pozwoli³ wilczycy podj±æ trop. Nie spieszyli siê gdy¿ ¶lady wskazywa³y ¿e pod±¿aj± tropem sytego, dorodnego byka. Po czasie jaki jest potrzebny aby silnemu m³odemu centaurowi uda³o siê przerzuciæ sto g³azów dotarli nad niewielki staw po¶ród burzanów. On tam by³, piêkny dziki i wolny pi³ wodê z sadzawki niczym jaki¶ król który opró¿nia³ z³ot± czarê wina.
"Wybacz bracie ¿e odbieram ci ¿ycie. Proszê nie miej tego mi za z³e gdy¿ nie czyniê tego z zemsty czy dla w³asnych zachcianek."
"Stra¿nik" zatrzeszcza³ cicho kiedy Mon-Adur przyci±gn±³ ciêciwê do policzka. Szaangrin sta³a obok bez ruchu gotowa by ruszyæ gdyby jej ukochany Pan chybi³. Byk us³yszawszy lub zwietrzywszy co¶ w okolicy uniós³ g³owê i wêszy³ nerwowo. £uk stêkn±³ zwolnion± ciêciw± i pos³a³ pocisk który zdolny by³by przebiæ nie jeden pancerz. Strza³a ¶piewaj±c cicha pie¶ñ, dotknê³a piersi zwierzêcia. Byk stêkn±³ i opad³ na kolana aby zaraz po tym przewróciæ siê na bok. Obydwoje podeszli do zdobyczy. Szangrin obw±chiwa³a rado¶nie upolowane zwierze a Mon-Adhur po³o¿ywszy d³oñ na g³owie byka przeprosi³ go jeszcze raz za zadany ból i gwa³town± ¶mieræ. Podniós³ swoje cia³o i pog³askawszy z mi³o¶ci± wilczycê bez wysi³ku d¼wign±³ zdobycz zarzucaj±c na swój grzbiet.
"Bogowie Wiatru sprzyjaj± starcowi." U¶miechn±³ siê do swoich my¶li ... i znów poczu³ ból w piersiach. Kaszln±³ i splun±³ krwi±. Szangrin zaskomla³a cicho lecz Centaur uspokoi³ ja g³askaniem i ciep³ymi s³owami.
- Szangrin moja wierna. Nikt nie jest wieczny. Ale jeszcze nie czas na starego ogiera. -
Powoli wraca³ do obozowiska a wilczyca jak w¶ciek³a biega³a woko³o p³osz±c drobn± zwierzynê dla zabawy. Pomimo swojego nowego stanu i wieku wci±¿ gdzie¶ w niej drzema³o rozbrykane wilcze szczeniê którym zaj±³ siê stary Centaur.. .
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Furin
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 81
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Furin »

Demon nie skaka³ z rado¶ci po tym, ¿e nieznajomy zacz±³ siê oddalaæ, ale na pewno odczu³ swego rodzaju ulgê i zadowolenie. Jeszcze bardziej ucieszy³ siê, kiedy wyczu³ energiê magiczn± zbli¿aj±cej siê Araviry, bo rozwi±zywa³o to problem z jej poszukiwaniami.
Jednak to co siê wydarzy³o potem w mig sprawi³o, ¿e rado¶æ ust±pi³a swego miejsca zaniepokojeniu. Centaur zacz±³ oddawaæ pok³ony smoczycy, ona te¿ zdawa³a siê postêpowaæ wed³ug jaki¶ starych, nieznanych demonowi zwyczajów. By³o ziarno prawdy w tym, ¿e strach przed nieznanym lub te¿ niezrozumia³ym bywa najgorszy, ale Furinowi ta sytuacja nie podoba³a siê te¿ z kilku innych powodów. Przede wszystkim okoliczno¶ci poznania przybysza by³y do¶æ nieciekawe. Po drugie, w g³owie ¶wie¿e by³y wspomnienia ostatnich dwóch - z pozoru normalnych - podró¿ników przygarniêtych do kompanii. Jeden postanowi³ skrzywdziæ smoczyce dodatkowo sprowadzaj±c na ni± demona, a drugi zmieni³ siê w jak±¶ dziwn± bestiê.
Mimo bycia demonem sprawiam chyba najmniej k³opotów pomy¶la³ Furin i u¶miechn±³ siê gorzko.
- Nie podoba mi siê to - mrukn±³ do siebie, nie zdaj±c sobie sprawy, ¿e wypowiada swe przemy¶lenia na g³os. Spokojnie. Mo¿e wszystko potoczy siê dobrze pomy¶la³ i wpatrywa³ siê w ogieñ, który jakby nieco urós³, nie¶wiadomie podsycany emocjami demona.
Yo! Masz zajawkê na koks?
Awatar użytkownika
Aravira
Szukający Snów
Posty: 171
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aravira »

Podeszła do Furina na tyle ile pozwalało jej smocze ciało, lecz stał do niej tyłem wpatrując się w ogień. Chrząknęła nieznacznie by ją zauważył i łaskawie się odwrócił, gdy to zrobił ujrzał smoczy łeb, który mimowolnie łagodnie się uśmiechał.
-Nie przejmuj siê, między smokami a Centaurami istnieje wiekowe przymierze. Poza tym drogi Furinie, te istoty praktycznie już nie istniejące, są na wymarciu.- zwiesiła lekko głowę i zrobiła przerwę w przekazie myślowym, po czym znów spojrzała na demona
- Chcesz mnie dotknąć? - zapytała z lekkością w głosie. Chciała zapytać demona o więcej lecz nie mogła, jeszcze nie teraz. Wciąż zbliżali się do nieuchronnego celu ich wędrówki, demonologa, którego Furin zamierzał zabić, ta myśl nie dawała spokoju młodej smoczycy. Nie zastanawiając się długo smoczyca obdarzyła Furina Pocałunkiem Smoka. Gestem, który roztaczał w odbiorcy ciepło, radość, uśmiech - dobroć i o to chodziło Aravirze, niech poczuje, niech zobaczy. Chciała tak, bardzo chciała by nie zabijał dla czystej sentencji zabijania. Mimo wielu nieprzyjemnych myśli zachichotała, gdy strumień ciepłego powietrza rozwiał trochę przydługie włosy popielatego mężczyzny.
Ostatnio edytowane przez Aravira 15 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Wróci³ w pobli¿e obozowiska, tu siê zatrzyma³ aby wyczy¶ciæ zwierzê z wnêtrzno¶ci i zdj±æ delikatnie skórê. Pochylony nad zwierzêciem pracowa³ w milczeniu wprawnymi ruchami d³ugiego ko¶cianego no¿a. Szangrin le¿a³a spokojnie z uniesionym ³bem, czujna nas³uchuj±c i przegl±daj±c okolicê. Czas mija³ powoli a miêso byka przybra³o wreszcie po¿±dany efekt. Wyj±³ uzbierane zio³a i powolnymi ruchami szepcz±c zaklêcia wciera³ je w miêso. Rozpali³ ogieñ, wydepta³ kopytami granice woko³o ognia, rozrzuci³ kilkana¶cie drobnych kamieni za swoje plecy aby okoliczne zjawy, duchy i upiory nie po³aszczy³y siê choæby zbli¿yæ do tego co robi. Szangrin siedzia³a przy ogniu uwa¿nie jakby ze zrozumieniem przypatruj±c siê ka¿demu ruchowi Mon-Adhur'a.

Kiedy t³uszcz mieszaj±c siê z zio³ami i zaklêciami Centaura skwiercza³ spadaj±c w p³omienie. Na twarzy starca pojawi³ sie u¶miech. Po drugiej stronie ogniska widzia³ jej twarz. Ashi' dhan zajmowa³a siê dorzucaniem opa³u do ognia tak jak kiedy¶ gdy ¿y³a... .

Mon-Adhur zap³on±³ gniewem bezsilno¶ci,szarpn±³ siê gwa³townie, chwyci³ spory od³amek kamienny i zamierzy³ siê na wilczycê. Szangrin siedzia³a bez ruchu i bez strachu patrz±c w twarz Mon-Adhur'a. Stary zatrz±s³ siê i w¶ciek³ tym razem na siebie ¿e po raz kolejny okaza³ s³abo¶æ. Piê¶æ zacisnê³a siê na kamieniu a ten z g³uchym trza¶niêciem rozpad³ sie w drobiny, kalecz±c jednocze¶nie d³oñ centaura.

Obróci³ miêso nad ogniem i pokierowa³ wiatrem tak aby poniós³ zapach do pobliskiego obozowiska i dotar³ do nozdrzy smoczycy. Potem postawi³ przed Szangrin miseczkê z krwi± byka. Tylko dziêki niej istnia³ i nie by³ skazany na ciemna jaskiniê.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Zablokowany

Wróć do „Równina Maurat”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość