Mgliste Bagna[Okolice Starego Młynu Wodnego]Jak tu śmierdzi, do czorta!

Tajemnicza mroczna kraina, gdzie każdy Twój ruch jest obserwowany. Strzeż się każdego cienia i odgłosu bo możesz już nigdy stamtąd nie wrócić.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Adelbert
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

[Okolice Starego Młynu Wodnego]Jak tu śmierdzi, do czorta!

Post autor: Adelbert »

Od kiedy opuścił tę zawszoną dziurę gdzieś na bagnach, gdzie nawet babka z wypadającymi, sczerniałymi zębami próbowała się do niego dobrać, ale dobrze płacili za szczurze truchła, błąkał się bez celu po trzęsawiskach. Co prawda udało mu się złapać kilka dorodniejszych okazów, ale te znowu niemiłosiernie pogryzły mu palce, a teraz, po śmierci, wciąż utrudniały mu marsz przez trzęsawiska, gdyż ich ciężar był wprost proporcjonalny do wielkości ciał. I zębów. Komar ugryzł go w policzek. Zabolało. Trzepnął go otwartą dłonią tak mocno, że chyba obruszyło mu się kilka zębów. Na dłoni został spory, czarno-czerwony ślad, na skórze pewnie też, ale niestety, jak to na zatęchłych bagnach bywa, nigdzie nie było czystej wody. I tak już śmierdzę jak obszczany pies- pomyślał i rzucił się w błoto. Przeturlał się kilka razy, a potem dla pewności nałożył sobie na głowę wielki placek koloru i konsystencji tego, co wydala krowa męczona przez rozwolnienie. Teraz nawet komary omijały go szerokim łukiem, bo przestraszyły je choroby, które takie paskudztwo musi przenosić. Ruszył przed siebie żwawszym krokiem.
Zaczynało już zmierzchać. Kiedy pomyślał o kolejnej nocy, którą trzeba będzie spędzić pod gwiazdami i o robalach składających jaja w jego uszach, aż się wzdrygnął. Coś połaskotało go po pięcie!
- Aaaa! Nigdy więcej! - wydarł się w stronę zachodzącego słońca. - Nie dam wam kurysyny satysfakcji!
Zerwał z najbliższego, uginającego się pod ciężarem... powietrza drzewa wiązkę gałęzi i począł układać je starannie na ziemi. Czynność powtórzył jeszcze kilka razy, aż stworzył wygodne legowisko. Zamierzał ułożyć sobie jeszcze poduszkę. Podszedł do kolejnego z drzew i zerwał większą niż zwykle "porcję". Stworzył w ten sposób szczelinę w gęstej w tym miejscu roślinności.
Po drugiej jej stronie, w dolince stał młyn wodny.
- Nosz w dupsko jeża! JA NIE WIERZĘ!!! - zakrzyknął po raz kolejny. - Jacie w gacie... papier machen kurna - wymamrotał jeszcze i zgarnął z ziemi swoje legowisko. Ruszył w dół zbocza.
Ostatnio edytowane przez Adelbert 12 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Awatar użytkownika
Arturov
Zbłąkana Dusza
Posty: 4
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek, najemnik ze wschodu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arturov »

Mgła… Wszędzie mgła… Zdawałoby się że dusi wszystkich wędrowców. W pewnym momencie z ciemności nocy wyłonił się zrujnowany, postawny mężczyzna. Ledwie się czołgał. Szukał miejsca, w którym mógłby się schronić, przeczekać noc i opatrzyć rany po ciężkiej walce z upiorem. Człapiąc brodził po pas w szlamie. Był wycieńczony i obficie krwawił. Wyglądał jak ożywione zwłoki. Krok za krokiem opadał z sił. Przy życiu utrzymywało go tylko to, że jutro, najdalej pojutrze dostanie nagrodę i wypije po wsze czasy. Już czuł ten smak miodu. W jednej sekundzie coś wyrwało go z obłoków marzeń. Był to kamień o który zawadził.

Koniec - pomyślał. To już koniec. Umrę tu sam, bez butelki gorzałki przy boku. Łza tęsknoty popłynęła mu po policzku i zmieszała się z bagnem. I kiedy już miał wyzionąć ducha, zobaczył starą budowlę wznoszącą się nieopodal. Kurczę, znowu nawiedzone ruiny - ledwie wymruczał pod nosem. No cóż, panowie kruki wybaczą, ale ktoś tu jednak przeżyje - rzekł, jakby pocieszając się na zapas.
Awatar użytkownika
Adelbert
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adelbert »

Wzniesienie po którym schodził okazało się bardziej strome niż przypuszczał. Początkowo przemieszczał się na nogach, pomimo wielu kamieni stojących na jego drodze, utrzymywał go pęd, którego nabrał na szczycie. Kilka korzeni podhaczyło go, lecz nie spowodowały mu większej szkody, zdołał utrzymać się na nogach. Jeszcze tylko kilka kroków dzieliło go od podnóża górki, gdy coś ześlizgnęło się z jego głowy i wylądowało zaraz przed jego nogami. Poślizgnął się oczywiście i resztę drogi pokonał na własnych czterech literach. Kiedy wciskające się w oczy muchy dały mu tyle przestrzeni, że udało mu się zaczerpnąć powietrza, wykrzyknął kilka niewartych przytoczenia obelg skierowanych w bagno, muchy i szczury w worku, które okazały się jednak żywe i korzystając z okazji wzięły nogi za pas. Jakby tego było jeszcze mało, z dachu młyna, przed którym teraz pół siedział-pół leżał, spadła dachówka. Wbiła się idealnie między jego nogi. Bliiisko. Stanowczo ZA BLISKO.
Podniósł się i zaczął wyglądać jakiegoś wejścia do budynku. Obszedł ruderę, lecz drzwi nigdzie nie było. Pewnie nikt nie otwierał ich tak dawno, że już zrosły się ze ścianą.
- Chrzanić drzwi! - krzyknął i z całej siły kopnął w ścianę. Trafił w drzwi. Ktokolwiek zobaczył jego twarz, w tym momencie raczej zbyt długo nie pożył. Po prostu padł na miejscu. Ze śmiechu.
Z wnętrza wyleciała masa zatęchłego powietrza, wylało się trochę wody i wyleciała chmara owadów. Wszedł powoli do środka, znalazł świecę z suchym knotem (!) i prawie wcale niezamoczone zapałki (!), a wszystko to leżało na lewitującym bez nóg stole. No cóż, takie rzeczy się zdarzają. Zapalił świeczkę i postawił ją w oknie. Na zewnątrz zapadły ciemności.
Ostatnio edytowane przez Adelbert 12 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Awatar użytkownika
Arturov
Zbłąkana Dusza
Posty: 4
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek, najemnik ze wschodu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arturov »

Światło księżyca przebijało się z trudem przez mgłę i zwały zatęchłego powietrza delikatnie oświetlając rannego wojownika. Krok za krokiem zbliżał się do młyna wodnego. Słyszał pluskot wody poruszającej z trudem drewniane koło młyńskie pokryte grubą warstwą... wszystkiego. Ale mnie suszy, ale mnie suszy- powtarzał w kółko z opuszczoną głową. Krok za krokiem zbliżał się do celu. Może te upiory są duchami pijaków i mają buteleczkę miodu- pomyślał wyciągając miecz. Uśmiechnął się pod nosem czując dreszcze adrenaliny. Zatrzymał się jeszcze za rogiem jakby ostatecznie się przygotowując. Dobra, ruszam... teraz- mruknął. Wziął głęboki oddech, aby z wrzaskiem wparować do rudery, jednak coś go zatrzymało. Światło? Światło przy upiorze? Nieee... Jednak liche światełko wylewało się z trudem z miejsca w którym teoretycznie powinny być drzwi. Zdziwienie sparaliżowało zmasakrowanego bohatera. Co to kurde ma być! Jestem szanującym się najemnikiem i zabójca potworów! Nie godzę się na takie rzeczy! Upiory nie zapalają światła- wykrzyczał co sił w płucach Arturov. Usiadł zbuntowany na kawałku spróchniałego pniaka z którego ewakuowały się naraz wszystkie żyjątka. Zdenerwowany warunkami najemnik wstał ponownie dobywając miecza i tym razem bez zbędnego myślenia ruszył tępym krokiem w stronę... drzwi. Wskoczył do budynku szukając celu. Jego oczom ukazał się widok zrujnowanego człowieka, jego nozdrzom objawił się zapach bardzo zrujnowanego człowieka. Zlustrował dokładnie jego mościa. Nie wytrzymał upuścił broń i pękł ze śmiechu. Co to jest? Strój maskujący? Przebrałeś się za krowie łajno? Schował broń. Mieszkasz tu? To twój dom? Czym jesteś? Jak się wabisz śmierdzielu?- oblał pytaniami postać nie oczekując odpowiedzi. Zwą mnie Arturov. W pierwszym odruchu wyciągnął rękę po czym zorientował się, że może być to jego największy błąd w życiu. Szybko się zrehabilitował niekoniecznie w oczach mężczyzny chowając rękę do torby.
Awatar użytkownika
Adelbert
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adelbert »

Świeczka zaczęła dogasać. Adelbert wyjął kolejną zapałkę, odpalił o zaschnięty na spodniach bród i zaczął topić wosk naokoło knota. Ogień trochę odżył, więc mężczyzna, bardziej przypominający teraz trolla, odłożył zapałkę na stół i napluł na nią by zgasić ogień. Nie trafił. Pozwolił by patyczek dogasł sam.
Obszedł szybko młyn i znalazł kilka szmat. Ułożył je pod ścianą na przeciwko wejścia i ułożył się wygodnie. W jego wyczerpanym umyśle zaszło jeszcze kilka przebłysków, które pozwoliły mu stwierdzić, że dzień był nawet udany. Żył, a to się liczyło najbardziej. Co prawda był straszliwie głodny, a coś uwierało go niemiłosiernie w stopę, ale żył. Włożył dłoń do lewego buta, pogmerał trochę i znalazł powód swojego cierpienia. Duuuży, metalowy, trochę zardzewiały i wygięty, na pewno nie nadający się do dalszego użytku (chyba , że jako drapaczka do pleców) widelec. No tak, powinien pamiętać co zawija ze ślubu. To by mu ułatwiło życie.
Przyglądał się swojemu znalezisku, gdy nagle drzwi otworzyły się gwałtownie. Do środka wparował przypakowany, obdarty z ubrań i części skóry barbarzyńca. Zresztą nie pierwszy w jego życiu. Zaczął coś krzyczeć, ale Adelbert był zbyt nastawiony na przeżycie za wszelką cenę, by cokolwiek z tego zrozumieć. Kupa błota i nie tylko zerwał się z podłogi, zamknął prawe oko i cisnął widelcem w nieznajomego.
Spudłował.
Widelec nie przestał wibrować jeszcze we framudze, gdy ruszył biegiem po schodach. Mniej więcej w połowie drogi na piętro wyrżnął się, zjechał stopień w dół, wstał, poślizgnął się jeszcze raz, tym razem na psie, który nie wiadomo skąd się tam znalazł, a potem,niewiadomym cudem pokonał resztę schodów niczym zając. Wysoko podnosząc nogi, gdyż wiecznie ujadający pies wciąż się pod nimi plątał.
Uciekł do pokoju na piętrze. Nie było okna i części podłogi, ale to działało nawet na jego korzyść. Wyrwał kawałek framugi drzwi i cofnął się pod ścianę. Szczapę drewna trzymał obiema dłońmi przed sobą. Był gotowy...
Awatar użytkownika
Arturov
Zbłąkana Dusza
Posty: 4
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek, najemnik ze wschodu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arturov »

Oglądając ten przebieg wydarzeń Arturov, z uśmiechem na ustach ruszył w kierunku "przeciwnika". Pomyślał: nie będę ryzykować życiem lecząc się przy tym czymś. Jeszcze mnie pchnie podczas snu. Zaczął się wczołgiwać po schodach na górę. Kiedy ujrzał biedaka, łza współczucia zakręciła mu się w oku. Podniósł miecz i resztkami sił zadał cios.
Ostatnio edytowane przez Arayo 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: Przypominam o Regulaminie Pisania Postów.
Awatar użytkownika
Adelbert
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adelbert »

...do ucieczki!
Wykalkulował szybko jakie ma szanse na przetrwanie skoku w przez dziurę w podłodze. Całkiem spore jak mu się wydawało. Zebrał całą siłę, która mu jeszcze pozostała w nogach, wziął krótki rozbieg i poślizgnął się na ostatniej desce.
Jak tylko odzyskał możliwość trzeźwego myślenia rozejrzał się po okolicy. Taaak, nie pozostawiało wątpliwości, że to wciąż ten sam, brudny młyn. Wylądował na swoim niedoszłym posłaniu i to uratowało mu życie. Ramie go piekło, widocznie miecz jednak zarysował jego nieskażoną sikiem skórę.
Poderwał się na nogi i zaczął szybko biec przed siebie. Na szczęście drzwi nie stanowiły większego problemu. Po prostu ich już tam nie było. Przebiegł jeszcze kawałek, aż zatrzymał się przed większą kałużą. Zapomniał o psie...
-Eee tam, skurczybyk i tak mnie znajdzie. Szkoda mu smacznych szczurów.-mruknął.
Ruszył dalej przez wodę. Kolejna noc pod gołym niebem. Szkoda, że gwiazdy, które musiały wyglądać pięknie, przysłoniły trujące (zapewne) opary.
Zablokowany

Wróć do „Mgliste Bagna”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości