Aaliya spieszyła się bardzo. Poprosiła licha, żeby zaprowadził ją do domostwa Uriel, co też nieumarły uczynił chętnie. Okazało się, że Uriel ma długie, srebrne włosy zaplecione w warkocz. To dziwne, ale nie wyglądała staro. Pokusa domyśliła się, że używa jakichś eliksirów na podtrzymanie młodości. Miała niewiele zmarszczek, wyglądała świeżo i młodo, ale w jej oczach szło odczytać niecodzienną dojrzałość i mądrość. Wyjaśniwszy pokrótce swoje położenie, Aaliya otrzymała odpowiednie eliksiry i wyszła z przyklejonym uśmiechem na twarzy.
Aaliya nie mogła uwierzyć własnym oczom, kiedy w postaci upadłego anioła dostrzegła Rotohusa. Początkowo nie była pewna, czy nie jest omamem i czy postać, która zjawiła się tak nagle, jest rzeczywiście Rotohusem... Więc postanowiła to sprytnie sprawdzić, wkradając się do jego umysłu. W prosty sposób przekonała się, że się nie myliła. Dotarła do jego wspomnień, do wszystkiego, czego doświadczył. W tych wspomnieniach była ona. Ucieszyło ją, że pamięta, że przypadkowy splot zdarzeń znowu skrzyżował ich ścieżki. Chciała działać szybko, więc zwróciła się do Rotohusa.
- Tak się bawić nie będziemy, gagatku. - Pogroziła palcem z dziwnym wyrazem twarzy. - W tej chwili lecisz ze mną. - Po czym oboje wznieśli się ku chmurom, wysoko, wysoko, zmierzając w kierunku Rapsodii.
- Do widzenia i dziękuję za pomoc, przyjaciele - rzekła w kierunku licha, impa i nemorianki.
Ciąg dalszy: Aaliya i Rotohus.
Mgliste Bagna ⇒ Pseudonatura
- Cealia
- Szukający drogi
- Posty: 38
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Nemorianka
- Profesje:
- Kontakt:
Powiał silny wiatr i mgła otuliła bagna. Cealia przytuliła się do łba konia, zamknęła oczy i kaszlnęła. Nie wiedziała, co się dzieje, kiedy przestała czuć ziemię pod stopami. "Co się dzieje, jakiś czarodziej nas zaatakował... Muszę się wziąć w garść." Jak pomyślała tak zrobiła, Oderwała ciało od konia i otworzyła oczy, gotując się do ataku. Jakże się zdziwiła, kiedy znalazła się w obcym dla niej miejscu bez towarzyszy. Wsiadła na konia i ruszyła kłusem przed siebie, rozglądając się i próbując zorientować się, gdzie jest. (Ciąg dalszy Ceali:)
- Quaquer
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 59
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Lich
- Profesje:
- Kontakt:
Lich stał przez kilka godzin w bezruchu, nie przeszkadzało mu to, gdyż nie czuł zmęczenia, a przynajmniej zmęczenia fizycznego. Nagle z letargu obudził go Quasit, który wskoczył mu na głowę i najwyraźniej próbował go zabić. Quaquer zrzucił z siebie denerwującego impa, kopnął go kilka razy, tak, że stworzenie zawyło z bólu.
- Co chciałeś mi zrobić? Żebym poczuł, to co teraz ty czujesz? Żałosny twór, sługa z ciebie żaden, nie nadajesz się do niczego. - Quaquer spojrzał na majaczącą w oddali Dolinę Umarłych i postanowił się tam przejść. Nazbyt przesiąkł już zapachem bagien i choć sam nie miał nosa, to najwyraźniej ten odór tak oddziaływał na impa, że jego zachowanie stawało się z minuty na minutę coraz bardziej nieznośne.
Ciąg dalszy w Dolinie Umarłych.
- Co chciałeś mi zrobić? Żebym poczuł, to co teraz ty czujesz? Żałosny twór, sługa z ciebie żaden, nie nadajesz się do niczego. - Quaquer spojrzał na majaczącą w oddali Dolinę Umarłych i postanowił się tam przejść. Nazbyt przesiąkł już zapachem bagien i choć sam nie miał nosa, to najwyraźniej ten odór tak oddziaływał na impa, że jego zachowanie stawało się z minuty na minutę coraz bardziej nieznośne.
Ciąg dalszy w Dolinie Umarłych.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość