Szepczący Las[Kraina Snów] Biały Śnieg

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 276
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

- Idę - odparła hardo dziewczyna. Ale zaraz mina jej zrzedła, kiedy ujrzała, jak lód pod stopami Nimlos się kruszy. - Nie. Niee, wolałabym nie wchodzić do tego... do tej... wody. Może... może da się tam pójść... naokoło?

Popatrzyła w lewo, w prawo. Nie. Nie dało się. Rozlewisko ciągnęło się dokąd wzrokiem sięgnąć, pokryte zdradliwą szklistą tafla... Jak głębokie i co czai się pod powierzchnią - próżno zgadywać.

- Nimlos, proszę... Ja nie mogę tam wejść.

Aishele stała wbita w ziemię i za nic nie była w stanie zrobić kroku. Jednocześnie amfiteatr na drugim brzegu przyciągał ją tak samo mocno, jak Tanyę, mocno aż do bólu i wiedziała, że musi się tam dostać. Obie to wiedziały. Topielicy zaczęło robić się zimno. Przed chwilą nie odczuwała temperatury - teraz nagle poczuła, że przecież stoi boso na śniegu, ubrana w dodatku tylko w jakąś cienką, za to absurdalnie ozdobną suknię. Jej chude ciało zaczęło dygotać, chłostane biczami lodowatego, świszczącego wichru, który właśnie się zerwał.

Nieumarła popatrzyła przepraszająco na Tanyę, jednak wzrok tamtej przyciągnęło w tym momencie co innego... Było to odbicie wilczego pyska, które ukazało jej się w lustrzanej tafli lodu w miejscu, gdzie spodziewała się zobaczyć własną twarz. Obok niego, przy lewym ramieniu - drugi wilczy łeb, w którym płonęła para złoto-żółtych ślepi. A po prawej stronie - obojętne męskie oblicze, okolone przez czarne jak węgiel włosy, spoglądające na nią zielonymi, pozbawionymi emocji oczami. Jakby znajome.

Jak gdyby tego było mało, do uszu kobiety dotarła chaotyczna mieszanina dwóch męskich głosów, obu szepczących coś do niej z wyrzutem.

- Dlaczego ode mnie odeszłaś?
- Uciekłaś!
- Dlaczego uciekłaś?
- Zostawiłaś mnie, Tanya.
- Dlaczego mnie zostawiłaś?

Nimlos nie umiała stwierdzić, które słowa konkretnie należą do kogo, plątały się bowiem i przeplatały, chwilami przemawiając jednym zgodnym głosem, a chwilami znów rozpadając się nawet na chór kilkunastu osobnych, z których każdy mówił co innego. Stale jednak słychać w tym wszystkim było żal, wyrzut i tęsknotę.
Awatar użytkownika
Nimlos
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nimlos »

Nimlos trochę zaskoczyło zachowanie Aishele. Uniosła jedną brew i spojrzała na nią uważnie.
- Boisz się wody... - powiedziała. - Mam... cię przenieść czy jak? - zapytała ale mimo chodem coś jej nie pasowało. Rozejrzała się dookoła, wszystko na miejscu. Spojrzała w dół a tam zobaczyła coś, o czym nigdy nie myślała, przynajmniej starała się, od kiedy tylko czarownica znad jeziora Shan ją wybawiła, bo inaczej tego nazwać nie można.

Stała i patrzyła na swoje "nowe-stare" odbicie. Już kiedyś je widziała. Biała wilczyca, stąd się wzięło imię Biały Śnieg. A któż był obok niej. Tak znajomy, niby hojny, dobry Searion. Gdyby nie to, że zamienił ją kiedyś w wilkołaka... Wydawał się być idealnym człowiekiem. Ale Tanya ufa niewłaściwym ludziom. I sama o tym dobrze wie, jakby szło za nią fatum, cień, który za wszelką cenę sprowadza na jej ścieżki zawsze kogoś nieprawego.
- Byłam tylko kluczem, Searionie... - powiedziała do tafli wody cicho i opadła na kolana.

A z prawej strony też znajomy, ale zarazem obcy Lentir. Nie znała go, prawie w ogóle. Dawno, dawno poznała go w górach. I co? Nic jej z tego nie przyszło, nigdy więcej go nie rozpamiętywała.

Ale te głosy, to co innego. Były nie do wytrzymania. Lament, istny lament otoczył jej zmysł słuchu. To wy zostawiliście mnie...
Zagryzła dolną wargę i z trudnością oderwała wzrok od tafli wody. Przeniosła go na Aishele. Wskoczyła ponownie do wody i wróciła się na brzeg.
- Mogę ci pomóc, tylko proszę... Ja już chcę się z tego koszmaru obudzić. - powiedziała do niej błagalnym tonem.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 276
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

Tanya przez moment była już bliska obłędu - i w tym momencie głosy ucichły. Odbicia także zniknęły bezpowrotnie. Gdy kobieta stanęła z powrotem na brzegu, Aishele przylgnęła do niej z ufnością i z ulgą.

- Dziękuję, że mnie nie zostawiłaś. Tam po drugiej stronie wszystko już będzie dobrze, zobaczysz - obiecała.

Topielica przytuliła się do ciepłego policzka Tanyi i objęła jej szyję, pozwalając się przenieść przez wodę. Jej twarz i ręce były z kolei prawie tak zimne, jak ten śnieg dookoła. Teraz, trzymając ją na rękach, Nimlos przekonała się, że istota z którą ma do czynienia to właściwie jeszcze prawie dziecko - drobne, chude jak diabli i zabiedzone.

Gdzieś w górze, ponad szczytami drzew, kołował kruk. Jego dalekie krakanie było jedynym słyszalnym odgłosem, no, może jeszcze poza delikatnym skrzypieniem lodu. Poza tym ośnieżony las otulała zupełna cisza, miękka niczym wata.

I wreszcie stanęły na drugim brzegu. Rozlewisko było już za nimi. Szczęśliwie okazało się, że woda w najgłębszym miejscu nie sięgała Tanyi wiele powyżej kolan, choć mimo wszystko przemoczone nogi marzły jej teraz okrutnie. Aishele, kiedy tylko jej stopy dotknęły znowu ziemi, zerwała się z miejsca i po szklących się schodkach wbiegła na podwyższenie. Wyszło nieco karykaturalnie, bo schodki okazały się śliskie - poślizgnęła się na lodzie i wylądowała na kolanach. Nie przejęła się jednak bardzo tym faktem.

- Nimlos, jaką rolę chcesz zagrać? - rozległo się pytanie. Głos nie przypominał tego, którym do tej pory przemawiała mała topielica, ale któż inny mógł pytać? Przecież poza nimi nie było tu nikogo.
Awatar użytkownika
Nimlos
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nimlos »

Nimlos, szczerze mówiąc, nie sądziła, że Aishele będzie tak lekka! Jej skóra była niesłychanie lodowata w dotyku.

Tanya nie czuła stóp. Palce miała odmrożone i mocno czerwone, a skóra ją mrowiła ja całym ciele. Para buchała jej z ust. I to niemiłosierne zimno szczypiące ją w nieosłonięte partie ciała.

Gdy doszły na drugi brzeg Tanya usiadła na scenie amfiteatru rozcierając sobie mokre stopy, na których powoli zaczęła zamarzać woda. Nie odrywała wzroku od Aishele. Zastanawiała się, czy cały ten świat i ona to nie jest wymysł jej wyobraźni, a gdy się obudzi wszystko zniknie i znów trzeba będzie toczyć życie dalej. Dlatego chyba bała się "zaprzyjaźnić" z Aishele, żeby potem nie żałowała.
Zaśmiała się cicho gdy Aishele upadła.
- Wszystko w porządku?- Zapytała jej.

Ale co usłyszała nie było odpowiedzią, ale kolejnym pytaniem obcej osoby:
- Nimlos, jaką rolę chcesz zagrać?
- Y... - zawahała się- A jakie mam do wyboru? - Rozejrzała się dookoła, ale nikogo nie było. Przecież Aishele nawet ust nie otwarła... Ale kto inny ma dostęp do ludzkich snów, poza bogami i osobami takimi jak Aishele?
-Aishele, słyszałaś ten głos?
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 276
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

- Nic nie ogranicza twojego wyboru - oświadczył głos i zamilkł.

- W porzą... No. Słyszałam. Lepiej nie zastanawiaj się za długo, b-boo... Naprawdę. Spieszmy się. - Ale z czym właściwie miały się spieszyć..?

Dlaczego Aishele zaczęła się nagle jąkać, a jej osadzone w wychudzonej twarzyczce oczęta zrobiły się jeszcze większe niż przedtem? Otóż, kiedy podniosła się wreszcie do pionu, stanęła na lodowej scenie i rozejrzała się wkoło, zobaczyła kogoś po drugiej stronie zamarzniętego rozlewiska.

Była to grupa przedziwnych postaci... Na czele szła kobieta w białej kociej masce, welonie i sukni, a za nią - orszak młodzieńców. Było ich dwunastu. Oni także byli wszyscy w bieli, ale każdy miał jakiś jeden czarny element stroju - czy to pas, czy rękawicę, czy jeden but... Każdy był też w jakiś sposób ohydnie zdeformowany - a to wykręcona ręka, a to zginające się w odwrotną stronę kolano... krzywy kręgosłup... odrażająco nieforemna twarz... Wszyscy sprawiali wrażenie wściekłych i wrogo nastawionych. Jednak najwidoczniej przeprawienie się przez wodę, choćby zamarzniętą, sprawiało im jakiś problem, więc chwilowo stali na drugim brzegu i złorzeczyli głośno, dyskutując o czymś między sobą.

No tak, czyżby to Biała Kotka... I jej krwiożercze Kocięta? Aishele uświadomiła to sobie w nagłym przebłysku inteligencji. Właściwie jak dotąd widziała ich tylko w kociej postaci, ale coś jej mówiło, że to na pewno nie może być nikt inny. Ścigali ją. Wprawdzie uciekając z ich dworu liczyła się z tym, ale miała nadzieję, że ten sen będzie bezpieczny i niedostępny dla intruzów. A tu najwidoczniej ta straszna Kotka miała większą władzę nad snami, niż było można się spodziewać. Topielica ze smutkiem pomyślała o Gavrailu, którego tam zostawiła na ich pastwę... Źle zrobiła, powinni byli uciec razem. Zwłaszcza, że obiecał być jej obrońcą... A teraz pewnie go pożarli.

- Ja chcę być księżniczką! - wykrzyknęła topielica, sama niepewna, dlaczego to mówi. Tanya niechybnie musiała w tej chwili dostrzec, jak dużo w niej z dziecka.
Awatar użytkownika
Nimlos
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nimlos »

- Zatem zagram sama siebie. -odpowiedziała spokojnie.
Wzrok Nimlos powędrował w miejsce w które patrzyła się Aishele.
-Co to ma być? -Wskazała na grupę trzynastu osób. Przeszły ją ciarki na ich widok. Wszyscy wyglądali jak nieszczęścia obleczone w postać.

Nimlos cofnęła się kilka kroków w tył. Na warczenie i nieco podłe słowa ze strony tamtych, na jej twarz wpełzł grymas.
-Czego oni chcą? - powiedziała półgłosem w stronę Aishele. Zdrowy rozsądek szeptał jej do ucha, że ona musi mieć z tą sprawą coś wspólnego.

Spojrzała na Aishele piorunującym wzrokiem, gdy ta powiedziała, że chce być księżniczką! Tanya od razu się zmieszała, a na jej twarz, tym razem łagodniejszą, wkradł się lekki uśmiech. Księżniczka, co? pomyślała. Wcześniej nie patrzyła na Aishele w ten sposób, jak na dziecko. Może już wyrośnięte, ale dziecko...
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 276
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

- To odegraj siebie na scenie - powiedział głos i tym razem zamilkł już na zawsze.

Przedziwna grupa kotłowała się wciąż na przeciwległym brzegu. Wreszcie jeden z młodych mężczyzn, ten z czarną rękawiczką na wykręconej makabrycznie ręce postanowił wejść na lód. Jego odrażającą, cielesną ułomność w jakiś dziwny sposób Nimlos i Aishele mogły zobaczyć bardzo precyzyjnie, wręcz bardziej niż by tego chciały, nawet pomimo odległości. Szedł powoli i niezdarnie, zgarbiony i skulony, ale jednak posuwał się do przodu, nie można mu było tego odmówić.

- Oni chcą... zrobić nam krzywdę - wyjaśniła bardzo szczegółowo Aishele.

Właściwie to nie była pewna, co Biała Kotka wraz ze swoim potomstwem chce im zrobić... i czy faktycznie "im", bo przeciwko Nimlos nie powinni przecież nic mieć. Ale lepiej było już uprościć sprawę i nie tłumaczyć tego wszystkiego.

- Lepiej chodź tutaj... No chodźże! - zawołała i tupnęła bosą stópką, zadzierając nas do samego nieba z taką miną, jak gdyby na czole dźwigała najprawdziwszą złotą koronę. Głos topielicy nabrał nagle specyficznej kapryśnej powagi, jakby naprawdę była królewną, której jedno słówko może posłać na szafot każdego z poddanych, który nie spełnił jakiejś jej dziecięcej zachcianki. - Jestem księżniczką, słyszysz? Musisz mnie słuchać! Chodź tu!

Nieprędko mała nieumarła zauważyła, że za każdym razem, kiedy z jej lub jej towarzyszki ust pada jakieś słowo, jakiekolwiek, postaciom na drugim brzegu coś każe na moment zamierać w bezruchu. Tanya okazała się za to bardziej spostrzegawcza.
Awatar użytkownika
Nimlos
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nimlos »

Odegrać samą siebie? To było nieco proste. Przecież znała sama siebie, swój charakter, zachowania w danych sytuacjach. Szybko zapomniała o tym, że ma kogokolwiek grać.
Jej wzrok przykuła ta zniekształcona postać, którą ciężko było porównać do człowieka. Owa "osoba" chciała się do nich przedostać. Tanyę tak to zszokowało, że przez chwilę przestała myśleć. Stała jak wryta i patrzyła na niego, przesuwającego się w ich stronę, może mozolnie, ale zawsze. Co ja wyprawiam? Myyyyśl! spojrzała wtedy na Aishele, która zaczynała wcielać się w swoją rolę.
- Nieźle ci idzie, jak na księżniczkę! - powiedziała z nieco wymuszonym uśmiechem, bo z czego było się tu śmiać?!
Aishele zawołała ją tupiąc stopami jak rozpieszczona dziewczynka, która nie dostała tego, czego chciała.

Zatrzymali się, wszyscy, na drugim brzegu. Z każdym słowem. Tanya poczuła jak ciśnienie krwi uderza do głowy. Aż w uszach jej zaczęło szumieć.
- Pójdę, jak mi zaśpiewasz, coś skocznego. Patrz, oni stoją, jak się mówi! Śpiewaj!!! - wykrzyczała do niej. Sama wyciągnęła miecz, który miała przy sobie. Wpadła na pomysł. Pierwszy jaki jej wpadł do głowy. Znów wpadła do wody, tak lodowatej, że Nimlos, aż zagryzła zęby.
W końcu dopadła lodu, w który młóciła mieczem. Zaczęły robić się kry. Większe, mniejsze. W końcu była zanurzona aż do pasa. Jej wargi stały się sine, a skóra jeszcze bledsza, niż była.
Wszystko pięknie by się skończyło, gdyby nie to, że Tanya wpadła w jakieś wgłębienie w dnie rzeki. Wpadła cała. Nad powierzchnią została tylko dłoń trzymająca miecz, jakby był największym jej skarbem, który nie może dotknąć wody pod żadnym pozorem.
Rzeka była cała pokryta pękającym lodem. Nimlos wynurzyła głowę ponad wodę, lecz nurt rzucał nią jak mu pasowało. Dziewczyna wspięła się na jakąś krę i przytulona do tego kawałka lodu oglądnęła się za siebie patrząc na Aishele, która albo pozwoli jej odpłynąć, albo przezwycięży lęk...
- Pomóż! - krzyknęła w jej stronę.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 276
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

- Ej, nie możesz mi rozkazywać, nikt nie może mi rozkazywać, to ja jestem księżniczką! - wytłumaczyła Aishele swojej towarzyszce niedoli. Prędko jednak zrozumiała, że polecenie Nimlos ma sens. - Dobrze, dobrze, będę śpiewać! Ale nie dlatego, że mi kazałaś, tylko dlatego, że akurat MAM OCHOTĘ pośpiewać! - dodała prędziutko, żeby wyjść z całej sytuacji z twarzą. Wciąż starała się mieć dumną minę, godną, w jej mniemaniu, szlachetnie urodzonej panny. Wychodziło jej to troszkę karykaturalnie.

Piosenka, piosenka, i to do tego jeszcze skoczna... Topielica musiała się przez chwilę zastanowić. Próbowała coś sobie przypomnieć, ale w głowie miała pustkę. Od dawna nie śpiewała. Za życia, owszem, ale teraz to nie... Zamknęła oczy i zamyśliła się, nie rejestrując przez moment zupełnie tego, co wyprawia Nimlos. Pod zamkniętymi powiekami ukazała jej się wreszcie daleka przeszłość.

Dziewczynie udało się przywołać zamglony obraz, przedstawiający niską chatę o bielonych ścianach, rosnące przy płocie różowe malwy i błękitne ostróżki. Był niespokojny letni wieczór, dziki wicher gnał po niebie granatowe chmury, oblane resztkami słonecznego blasku. Złota tarcza zachodzącego słońca już prawie całkowicie skryła się za ponurą ścianą lasu, a stare sosny rzucały długie chłodne cienie na wilgotną trawę i twarze dwóch dziewczyn, siedzących w progu chaty. Były podobne do siebie jak dwie krople wody albo raczej jak dwa kwiaty maku, w tych swoich czerwonych sukienkach, z czarnymi warkoczami, blade i poważne. Siostry obejmowały się i jednym słodkim głosem śpiewały piosenkę.

Tę samą piosenkę przypomniała sobie teraz Aishele i zaśpiewała ją. Najpierw w myślach, a potem, jakoś od połowy, na głos, wciąż jednak gubiąc jakieś słowa, pomijając całe fragmenty, których nie pamiętała i improwizując trochę przy melodii.

- "Wśród drzew schylonych o północy,
wśród jasnych widów złego mroku,
coś się przemienia w naszej mocy,
ktoś się porusza z naszym krokiem...

Miła moja, późno już, chylą się żółte mlecze,
w doliny napływa gór cień, cichy odwieczerz,
już późno, już późno...

Nie ma się czego bać,
nie ma się czego bać,
to tylko księżyc idzie
srebrne chusty prać..."

Małej nieumarłej zrobiło się strasznie smutno, miała bowiem uczucie, że nie powinna śpiewać tego sama. Że powinna być przy niej ta druga czarnowłosa dziewczyna, której twarzy nie umiała już sobie nawet przypomnieć. Ogarnęła ją straszna tęsknota, ale zarazem gubiła się w swoich wspomnieniach i nie była pewna, za czym tak tęskni. Wreszcie uniosła powieki i rozejrzała się nieprzytomnie.

U stóp lodowego podestu na jej oczach wyrosła strzelista malwa o ciemnoróżowych płatkach. Ot, po prostu wystrzeliła w jednej chwili ze śniegu. Aishele uśmiechnęła się blado na ten widok, lecz zaraz jej uśmiech zniknął jak starty ścierką.

Nimlos.

- Co ty wyprawiasz?! - zapłakała nieumarła. - Wracaj tu, rozkazuję ci!

Zawahała się, stając na krawędzi "sceny". Zawahała się z dwóch powodów - po pierwsze: lęk przed wodą, zrozumiały u kogoś, kto miał wątpliwą przyjemność się utopić; po drugie... po drugie Aishele kątem oka zobaczyła właśnie czerwoną sukienkę pośród bieli śniegu i czarnych pni sosen. Wrażenie było ulotne i prędko zniknęło, jednak wiedziała, że powróci, jeśli tylko zacznie je gonić, że powinna to zrobić, żeby odkryć, kim jest tamta dziewczyna... Ale nie mogła zostawić Nimlos samej - w końcu ta okazała jej dopiero co serce i nie opuściła jej w potrzebie... Topielica, spragniona ludzkiego ciepła i czułości, trochę się już do niej przywiązała. Stała więc tak niby sparaliżowana i nie wiedziała, jak się zachować.

Wreszcie, ociągając się strasznie, zeskoczyła na ziemię i weszła do tej lodowatej wody, a łzy ciekły jej ciurkiem po policzkach, tak strasznie nie chciała tego robić. Chłód, jaki ogarnął jej drobne ciałko, był potworny, lecz ona zaznała już czegoś znacznie gorszego - chłodu śmierci. Tylko dlatego teraz była w stanie znieść te marznące, oblewające ją masy wody, tę ciążącą jej koszmarnie suknię, która najpierw unosiła się na powierzchni jak obłok, ale zaraz nasiąkła i zaczęła ciągnąć ją na dno, ten hulający w jej włosach wicher, wpychający w oczy i usta wielkie płatki śniegu.

- Nimlos... Aaa! - Aishele szła powoli w stronę swojej towarzyszki, wyciągając do niej rękę, kiedy silny nurt rzucił nią nagle jak szmacianą lalką. Z krzykiem wpadła prosto na Tanyę. Wypchnęła z jej rąk kawałek kry, którego tamta się trzymała, po czym otoczyła ramieniem jej szyję, próbując ciągnąć ją do brzegu...

Ta cholerna suknia zrobiła się jednak taka ciężka, jakby zrobiono ją z ołowiu, bezlitośnie ciągnęła w dół, pod wodę... Topielicy zawirowało w głowie, pociemniało w oczach i w duszy, i zapomniała już, gdzie jest i co robi... Białe płatki, które opadały im na twarze, nie były już zimnym śniegiem, lecz pieściły ich skórę jedwabistym dotykiem różanych kwiatów, pachniały słodko jak wiosna. Aishele oplotła szyję Tanyi swoim perłowym naszyjnikiem, którego nigdy nie zdejmowała, i zanuciła jej do ucha zmysłowym szeptem, który w jakiś sposób by jednocześnie kojący i złowieszczy:

- "Nie ma się czego bać,
nie ma się czego bać,
to tylko księżyc idzie
srebrne chusty prać..."

A potem pociągnęła ją za sobą pod wodę.
Awatar użytkownika
Nimlos
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nimlos »

A jednak! Aishele idzie jej na ratunek. Może nie powinna od niej tego żądać, choć nie wypowiedziała tego na głos. To była tylko cicha nadzieja krążąca gdzieś po jej umyśle. Ściskając mocno krę, wyciągnęła rękę w stronę dziewczyny. Coś ją zakuło wewnątrz, widząc łzy, które spływały po jej policzkach.
Nimlos starała się zatrzymać szczękanie i drżenie rąk. Ile by dała, żeby to już się skończyło. Klęła się na wszystkich bogów, którzy mają jakiś wpływ na sny, by pozwolili się jej obudzić. Szczęśliwie i żeby tylko mogła się z tego uśmiać, jak z wyobraźni dziecka.

-Uważaj...- powiedziała, gdy nurt rzeki starał się wywrócić Aishele. Złapała dziewczynę za rękę i przyciągnęła ją do siebie z wielkim wysiłkiem.
- Aishele co ty...- powiedziała do niej, gdy ta wyrwała jej krę z ręki. Spięła się cała, bo nie rozumiała, dlaczego jej towarzyszka boi się wody skoro tak świetnie pływa!
Po chwili poczuła, że zwalniają. Spojrzała w górę i poczuła na swojej szyi jakieś korale, a z nieba zaczęły spadać płatki kwiatów. Gdyby w okół była taka sama sceneria, lecz gdyby stała na brzegu, skojarzyłoby się to Nimlos ze ślubem. Teraz jednak, raczej z pogrzebem. Wtedy adrenalina napłynęła do jej żył.
Usłyszawszy szept dziewczyny, coś błysnęło kazało jej wstrzymać oddech. A po chwili poczuła, jak jest wciągana pod wodę. Ona się utopiła... pomyślała. To by wytłumaczyło, dlaczego jest wiecznie zimna i wie jak wygląda obraz śmierci.

Nimlos zaczęła się szarpać pod wodą i ciągnąć za naszyjnik, który zaczynał ją dusić. Ona nie czuła się jak ryba w wodzie. Nie lubiła tego żywiołu, co nie oznaczało, że nie umie pływać. Lodowata woda wszystko jednak utrudniała! Nie mogła się ani poruszać za szybko, bo mogła doprowadzić do zbytniego wychłodzenia.
Pierwsze na co wpadła to zerwanie ów pereł, które oplotły jej szyję. Szarpnęła za sznur, który za pierwszym razem, ani drgnął. Nie chcę umrzeć! Nie, nie, nie! Nie tu! krzyczała w duchu. Odruchowo z całych sił, jakie udało się jej wskrzesić uderzyła Aishele w brzuch. Nie mogła tego nie poczuć, bo nawet Tanya odczuła ból w stawie, od ciosu. Wypuściła trochę powietrza z płuc. Uwolniła się w uścisku Aishele. Wypłynęła na powierzchnię, ale nadal znajdowała się na środku rzeki. Nurt zaczynał wzbierać na sile. Nie ma co z nim walczyć. Zaczęła płynąć zgodnie z rzeką, tak się szybciej będzie przemieszczać. Jej celem był brzeg, bo na lądzie była bezpieczna.
- Co cię napadło, Aishele- Wyszeptała sama do siebie, starając się nie zwracać uwagi na piekielne zimno.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 276
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

Szamocząca się Nimlos zerwała wreszcie duszący ją naszyjnik, czego oszołomiona bólem nieumarła na początku wcale nie zauważyła. Drobne perełki ześlizgnęły się ze sznurka i zniknęły gdzieś w lodowatej głębinie... by po paru chwilach powrócić jako niepokojące, przemykające pospiesznie pod wodą smugi cienia i otoczyć pogrążającą się coraz głębiej i głębiej topielicę. Cieni było mnóstwo i zachowywały się nachalnie, choć nie agresywnie - na razie.

Aishele, po tym okrutnym uderzeniu, jakim potraktowała ją w akcie samoobrony Nimlos, zwinęła się w kłębek z bólu. Choć oprzytomniała nieco, a mroczne, mordercze popędy opuściły jej udręczony umysł, nie walczyła już nawet z zalewającymi ją falami, tylko oddała im się z zupełną obojętnością. Powoli przestawała już czuć chłód, a przez jej głowę przemykały mętne zlepki myśli, doznań i obrazów.

Domek wśród różowych malw, świerszcz grający za kominem, zapach kadzidła, żałobne śpiewy, ciche "kocham", ciemne sylwety sosen na tle wieczornego nieba, wilgotny zmierzch, a pod osłoną tego zmierzchu czyjeś ciepłe dłonie, kładzione czule na karku, na ramieniu, na policzku. Mleczna mgła ponad łąkami i czerwona kula wschodzącego księżyca, mleczne lico i czerwona sukienka, dzbanek mleka w przytulnej kuchni i koszyk czerwonych malin, przyniesionych prosto z lasu. Przypomniał jej się też nieznajomy mężczyzna, którego spotkała wśród wysokich paproci. To on podarował jej sznurek pereł, dużo piękniejszy i cenniejszy, niż mogła sobie wymarzyć dziewczyna z małej wioseczki. Tylko te jego zagadkowe słowa, że to co cenne także kiedyś ją zgubi...

Chudziutka dłoń powędrowała odruchowo tam, gdzie powinien znajdować się skarb - naszyjnika jednak już nie było. Przywiązanie do rzeczy materialnych, doprawdy głupie jak na kogoś, kto od dawna nie żyje, kazało topielicy przerwać ten ciąg wspomnień, otworzyć oczy, mimo zalewającej je wody, rozejrzeć się nerwowo... i oprzytomnieć z myślą, że nie zamierza utopić się po raz drugi.

O pęd jakiejś podwodnej rośliny zaczepił się jedwabny sznureczek z jedną jedyną perłą, ostatnim koralikiem z pięknego naszyjnika. Aishele ujrzała go i chwyciła z wściekłością, a potem wynurzyła się, wypatrując Nimlos.

W zasadzie nie musiała daleko wypatrywać. Kapryśny nurt rzeki znów zetknął je ze sobą. Czarnowłosa główka nieumarłej pojawiła się niespodziewanie ponad lustrem wody, tuż obok Nimlos, przyprawiając tamtą prawie o zawał serca. Aishele patrzyła na kompankę poważnie, jakby sugerując jej, że obie zapomniały o czymś ważnym. Wyglądała jeszcze bardziej martwo, niż wcześniej, we włosy wplątało jej się trochę drobnolistnych wodorostów, usta miała sine i drżące, a po jej lewym oku, otwartym, pełzał mały ślimaczek bez skorupki, którego obecności chyba nie dostrzegała.

Podczas tego zamieszania przedzierające się ku nim "Kocię" zdołało stanąć przezornie właśnie tam, gdzie najwyraźniej niósł je prąd lodowatej rzeki i obnażyć paskudny miecz. Do niego dobiegała już trójka jego braci, a pani matka, Biała Kotka krzyczała do nich coś niezrozumiałego.

- Co z tym śpiewaniem? - Topielica roześmiała się jak obłąkana.

Podwodny krąg cieni zagęszczał się i zacieśniał.
Awatar użytkownika
Nimlos
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nimlos »

Milczała jak grób. Płynęła przed siebie, starając się powstrzymać paraliżujący strach i chłód.
- Bogowie, ześlijcie tu kogoś! - w końcu krzyknęła w przestrzeń. Dlaczego, dlaczego ją spotykają jakieś dziwaczne przygody? Pierwsze postanowienie, odwiedzę dom... Jak przeżyję.

Usłyszała za sobą plusk wody. Odwróciła się gwałtownie i aż jęknęła ze strachu. Ta dziewczyna, taka piękna, młoda, wyglądała teraz jak potwór. I ta osoba, chce ją zabić. Zacisnęła usta i z łzami w oczach zaczęła płynąć przed siebie. A tam, kolejny chcący jej śmierci. Kot z dzikim wyrazem twarzy wlepiał w nie swoje lepkie spojrzenie.

- Hej! jak złoto lecą z wiatrem liście!
Nie zliczysz lat, jak na drzewie ptasich skrzydeł.
I jak słodki nektar białego miodu w pałacach na zachodzie, pod niebieskim stropem,
Gdzie gwiazdy drżą na głos śpiewu, przeczystego i królewskiego.
Tak płyną lata. Któż dziś napełni mój puchar na nowo?


Zaśpiewała lament, a potem przełożyła go ponownie na język elficki, którego nauczyła się podczas dwuletniego pobytu w Danae. Kot się nie ruszał, nie mógł. Dziękowała, że nie mógł się poruszyć. Nadal śpiewając podpłynęła do lodu, na którym stał jeden z "kotów". Wyciągnęła mu miecz z ręki. Nie patrzyła za siebie, bo się bała. Szybko, lecz ostrożnie przesuwała się po lodzie naprzód. Byle dotrzeć na drugi brzeg. Znalazła się w punkcie wyjścia. Tutaj rąbała lód. Wskoczyła z powrotem do wody znalazła się w lodowym amfiteatrze. Miała dość, jeśli Aishele tu wejdzie.

- Wyrzuć te perły, bo inaczej zostaniesz w świecie snów. Nieważne, czy ze mną czy bez! - krzyknęła, nadal nucąc pod nosem coś typu "hej ho, tralalala", byleby tylko człeko-koty nie mogły się poruszyć.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 276
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

- Nieee... nie, pfu, nie mogę ich... wyrzucić...! - wyjęczała Aishele, walcząc z zalewającymi ją falami. Wtem, jakby w odpowiedzi na swoje słowa, poczuła, jak czyjaś dłoń łapie ją za skraj sukienki i ciągnie w dół. Popatrzyła w tamtą stronę i ujrzała niewyraźną istotę, całą utkaną z cienia. A obok niej kolejną i jeszcze jedną, i jeszcze... Wszystkie wyciągały ku niej łapczywie swoje długie ręce, ciągnęły dziewczynę za włosy, za ubranie, chwytały za nogi, niektóre zaczynały ją nawet szarpać, popychać czy drapać.

Wszystko skończyłoby się na pewno bardzo źle, gdyby dziwna suknia skradziona Białej Kotce nie objawiła w tym momencie swoich czarodziejskich właściwości. Żywe świetliki, które były na nią naszyte, a które do tej pory wyglądały dość niepozornie, jak szare koraliczki, rozjarzyły się w jednej chwili. Ich złoty blask rozświetlił masy lodowatej wody i przegnał czyhające w niej cienie.

Topielica skorzystała z okazji i nadludzkim wysiłkiem woli przepłynęła dystans dzielący ją od brzegu, by wyczołgać się na brzeg. Kiedy udało jej się wpełznąć z powrotem na lodową scenę, była ledwo żywa... och, nie, przecież ona nie była już wcale żywa. I teraz było już widać nader wyraźnie, że jest trupem. Zsiniała skóra, podkrążone oczy, mokre włosy, oblepiające twarz, otaczający ją zapach zgniłych róż... Teraz doszły do tego jeszcze liczne stłuczenia i zadrapania na ciele, które pewnie by krwawiły, gdyby tylko krew w żyłach topielicy krążyła nieco żwawiej. Dziwny kontrast przy tym wszystkim stanowiła ta suknia, którą dziewczyna miała na sobie, wciąż jarząca się dziwnym blaskiem. Biała Kotka nie mogła się ruszyć, powstrzymywana ciągłym podśpiewywaniem Nimlos, ale w jej oczach płonęła teraz najczystsza nienawiść - choć ani Aishele, ani jej towarzyszka nie mogły tego zobaczyć z tak dużej odległości.

Wydawało się, że wszystko, co złe, zostało chwilowo zażegnane. Skądś powrócił nawet obłok białych motyli, by ponownie otoczyć głowę nieumarłej. Potworne "Koty" stały nieruchomo, jakby zamieniły się w lodowe statuy. Cieniste istoty, które wylęgły się z rozdartego naszyjnika, przepadły bez śladu w głębinie... Tylko Nimlos nie wiedziała, ba, nie mogła nawet przypuszczać, że Aishele zachowała przy sobie niteczkę z tą ostatnią perłą, i że bynajmniej nie wróży to im dobrze. Jak na razie jednak topielica ściskała perełkę z zamkniętej dłoni.

- Trallala, nanana - nieumarła wsparła Tanyę swoim podśpiewywaniem, kiedy wreszcie była w stanie dobyć głosu. - Wejdź tu i ukłoń się publiczności, trallalala.
Awatar użytkownika
Nimlos
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nimlos »

Patrzyła jak Aishele zalewają fale. Niezbyt się tym przejęła. Cały jej umysł koncentrował się na tym, by ta dziewczyna nie bawiła się nią i jej emocjami. Stała jak posąg, nucąc jakąś piosenkę pod nosem, by ci szpetni, koci ludzie stali jak stoją.

- Chyba potrafisz się przełamać! - krzyknęła w jej stronę, a potem dodała cicho - Przełamałaś się raz i zdradziłaś. - Aishele znikła Nimlos z pola widzenia, pod wodę. Wodę, z której błysnęło światło, oświetlając wodę na tyle, by stała się świecącą tonią czegoś innego niż woda.

Dziewczyna po chwili znalazła się przy brzegu. Tanya zacisnęła na swoim "pożyczonym" mieczu rękę i przeniosła ciężar ciała z jednej nogi na drugą. Przyglądała się ze zmarszczonymi brwiami topielicy. Ba, w jej oczach była niepewność ze złością i może nawet z krztą nienawiści. Sen... no właśnie, nadal była tu uwięziona. I przez kogo, przez tą samą dziewczynę, która odgrywa najpierw szopkę przyjaźni, a później ją próbuje zabić, a teraz? No właśnie... Traktuje Nimlos jak linę, i szarpie ją, raz w jedną, raz w drugą. I co ona ma czuć?

Aishele powiedziała, żeby się ukłoniła. I tak zrobiła. A potem odwróciła się do niej i przez zaciśnięte zęby wydukała:
- Długo masz mnie zamiar tu więzić?! Moje miejsce nie jest w Krainie Snów! Do cholery WYPUŚĆ MNIE! - Ostatnie słowa tak głośno wykrzyczała, że z niektórych sosen na drugim brzegu pospadały bałwany śniegu. Aishele mogła zobaczyć teraz desperację w jej oczach.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 276
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

Tanya jeszcze nie wiedziała, że w najgłębszych zakątkach jej snu, w najciemniejszej głębinie sennego jeziora, wylęgły się cienie, które nie opuszczą jej prędko, nawet gdy teraz się obudzi... Ale miała się jeszcze tego dowiedzieć, w swoim czasie, oj tak.

- Jak sobie życzysz, Nimlos - odparła cicho nieumarła, złapała tamtą za rękę, czule jak przyjaciółka, jakby przed chwilą wcale nie próbowała jej utopić, i również ukłoniła się przed pustą, lodową widownią.

W tej chwili ku obu dziewczynom poleciało znikąd kilka barwnych bukietów, które wylądowały u ich stóp i... i roztrzaskały się, jakby były ze szkła. Stojące po drugiej stronie rozlewiska postaci, znieruchomiałe w swoich dziwnych grymasach, nagle... eksplodowały jak butelki z wodą zostawione na mrozie. Jednocześnie ze wszystkich potężnych sosen osypał się śnieg. Cały. Po prostu zsunął się z gałęzi niczym opadająca kurtyna. Sam las jednak nie zniknął, jedynie się przeistoczył.

Kiedy sen się skończył, Nimlos i Aishele stały naprzeciwko siebie na zielonej, ciepłej polanie. Rosnące wokoło drzewa pokrywały się właśnie nabrzmiałymi, zielonymi pąkami i wszystko pachniało wiosną.

Nieumarła była pewna, że jest tu po raz pierwszy, za to jej towarzyszka, Tanya... znała już to miejsce. Polana z rozłożystym dębem pośrodku, usiana kielichami wonnych białych kwiatów i świeży wiatr, co igrał w młodej trawie... To właśnie tutaj jej życie odmieniło się kiedyś nie do poznania. A teraz historia zatoczyła koło.
Awatar użytkownika
Nimlos
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nimlos »

Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości