Kryształowe Królestwo ⇒ Spacer we dwoje
Spacer we dwoje
Para elfów nieśpiesznym krokiem maszerowała przez miasto, czasem się odzywając, ona oplotła jego rękę, głowę opierając o jego ramię. Chwilami przystając i obserwując jakąś ciekawą rzecz. Czasem ciemnowłosa elfka wspinała się na palce i całowała mężczyznę w policzek. Częściej to on pochylał się i składał całusy w czubek jej głowy. Spojrzenia jakimi siebie obdarowywali, każdego przekonałyby o łączącym ich uczuciu.
Niesforne podmuchy wiatru chwilami sprawiały, że brzeg sukienki podnosił się, a światu prezentowały się kształtne uda. Większość mężczyzn widząc to przystawała, a ich towarzyszki robiły niezadowolone i wkurzone miny. Jej partner wydawał się zadowolony z tego. Jego biały elegancki strój przyciągał uwagę, a srebrzyste pasemka włosów rzucały odbite promyki zachodzącego słońca. Przystojną twarz rozświetlał pogodny uśmiech, który łagodził ostre rysy jego twarzy. Niektóre samotne kobiety odwracały głowy i patrzyły się w ślad za nim. Nie były to jednak częste przypadki, to jego partnerka zgarniała większość uwagi. Z tego też zdawał się być zadowolonym.
"Już niedaleko" - przemknęło przez głowę Dolharda. Aurill mogła myśleć, że ich spacer nie miał konkretnego celu. Jednak smok z poprzednich wizyt w tym mieście zapamiętał jedno szczególnie piękne miejsce. Gdy dotarli na miejsce księżyc już królował na niebie. W środku miasta za domami było niewielkie jeziorko. Nad jego brzegiem stała samotna płacząca wierzba, a jej gęste gałęzie całkowicie zasłaniały miejsce wokoło pnia. "Mam dzisiaj szczęście" - pomyślał i rzeczywiście miał rację. Pełnia księżyca tylko dodawała temu miejscu magicznego uroku. Mimo położenia w mieście, było tu cicho. Jakby samo to miejsce nakazywało spokój. Poprowadził swoją ukochaną do drzewa i odsłonił jej przejście, odgarniając na bok gałęzie wierzby. Każdy miejscowy wiedział o tym miejscu. Często było świadkiem schadzek kochanków. Od strony jeziora nie było żadnych gałęzi, przez co blask księżyca na tali wody można było podziwiać w odosobnieniu i intymnej atmosferze.
- Pięknie tu, nieprawdaż ? - spytał smok, choć znał odpowiedź na to pytanie. Postanowił, że to najwyższy czas na element kulminacyjny tego wieczoru. Uklęknął przed Aurill, ręką sięgając do kieszeni i wyjmując niewielkie czerwone pudełko. Gdy tylko otworzył pudełko lazuryt a obok niego piękny ametyst w obrączkach z białego złota zalśniły.
Popatrzył w oczy swojej wybrance.
- Gdybym był poetą całymi nocami pisałbym dla Ciebie wiersze, będąc malarzem te noce poświęcałbym próbując oddać Twoje piękno na płótnie. Niestety, jestem tylko wojownikiem i jak każdy ze swojego rzemiosła mam pokiereszowaną duszę.Jednak Twoja obecność od samego początku ma na mnie zbawienny wpływ. Sama widzisz, że przeszedłem radykalną zmianę. To dla Ciebie i przez Ciebie. Dlatego mam odwagę zadać to pytanie. Wyjdziesz za mnie ? - zakończył, a jego oczy wyrażały miłość, ale za nią kryło się coś jeszcze, niepewność czy może obawa ? Nie, jednak były to oba te uczucia.
Niesforne podmuchy wiatru chwilami sprawiały, że brzeg sukienki podnosił się, a światu prezentowały się kształtne uda. Większość mężczyzn widząc to przystawała, a ich towarzyszki robiły niezadowolone i wkurzone miny. Jej partner wydawał się zadowolony z tego. Jego biały elegancki strój przyciągał uwagę, a srebrzyste pasemka włosów rzucały odbite promyki zachodzącego słońca. Przystojną twarz rozświetlał pogodny uśmiech, który łagodził ostre rysy jego twarzy. Niektóre samotne kobiety odwracały głowy i patrzyły się w ślad za nim. Nie były to jednak częste przypadki, to jego partnerka zgarniała większość uwagi. Z tego też zdawał się być zadowolonym.
"Już niedaleko" - przemknęło przez głowę Dolharda. Aurill mogła myśleć, że ich spacer nie miał konkretnego celu. Jednak smok z poprzednich wizyt w tym mieście zapamiętał jedno szczególnie piękne miejsce. Gdy dotarli na miejsce księżyc już królował na niebie. W środku miasta za domami było niewielkie jeziorko. Nad jego brzegiem stała samotna płacząca wierzba, a jej gęste gałęzie całkowicie zasłaniały miejsce wokoło pnia. "Mam dzisiaj szczęście" - pomyślał i rzeczywiście miał rację. Pełnia księżyca tylko dodawała temu miejscu magicznego uroku. Mimo położenia w mieście, było tu cicho. Jakby samo to miejsce nakazywało spokój. Poprowadził swoją ukochaną do drzewa i odsłonił jej przejście, odgarniając na bok gałęzie wierzby. Każdy miejscowy wiedział o tym miejscu. Często było świadkiem schadzek kochanków. Od strony jeziora nie było żadnych gałęzi, przez co blask księżyca na tali wody można było podziwiać w odosobnieniu i intymnej atmosferze.
- Pięknie tu, nieprawdaż ? - spytał smok, choć znał odpowiedź na to pytanie. Postanowił, że to najwyższy czas na element kulminacyjny tego wieczoru. Uklęknął przed Aurill, ręką sięgając do kieszeni i wyjmując niewielkie czerwone pudełko. Gdy tylko otworzył pudełko lazuryt a obok niego piękny ametyst w obrączkach z białego złota zalśniły.
Popatrzył w oczy swojej wybrance.
- Gdybym był poetą całymi nocami pisałbym dla Ciebie wiersze, będąc malarzem te noce poświęcałbym próbując oddać Twoje piękno na płótnie. Niestety, jestem tylko wojownikiem i jak każdy ze swojego rzemiosła mam pokiereszowaną duszę.Jednak Twoja obecność od samego początku ma na mnie zbawienny wpływ. Sama widzisz, że przeszedłem radykalną zmianę. To dla Ciebie i przez Ciebie. Dlatego mam odwagę zadać to pytanie. Wyjdziesz za mnie ? - zakończył, a jego oczy wyrażały miłość, ale za nią kryło się coś jeszcze, niepewność czy może obawa ? Nie, jednak były to oba te uczucia.
"Nie uwierzysz, jak głęboko oszustwo, podłość i skurwysyństwo zakorzenione są w naturze ludzkiej."
"Z rogacza kpić wesoło było, skończyło się wesele, gdy się samemu rogaczem zostało."
"Z rogacza kpić wesoło było, skończyło się wesele, gdy się samemu rogaczem zostało."
- Aurill
- Zsyłający Sny
- Posty: 309
- Rejestracja: 16 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Aurill domyślała się, że Dolhard to uczyni ... ale nie spodziewała się, że zrobi to w takim stylu ... Jego słowa wzruszyły ją ... jeszcze nigdy nie mówił do niej w taki sposób.
- Z wielką przyjemnością - odpowiedziała tylko. A jej oczach i głosie malowało się największe szczęście jakie ją kiedykolwiek spotkało.
Powoli podała Dolhardowi dłoń, by ten mógł ozdobić ją przepięknym pierścionkiem zaręczynowym.
-Jest prześliczny - szepnęła cicho.
Kiedy jej ukochany wstał, rzuciła mu się na szyję i zaczęła obdarowywać pocałunkami.
- Kocham Cię,kocham Cię ... - chciała te słowa powtarzać do końca świata ...
Księżyc odbijał się od tafli wody tworząc klimat odpowiadający sytuacji. Wiatr poruszał delikatnie witkami wierzby, teraz nie liczyło się dla niej nic więcej prócz jej narzeczonego ...
- Z wielką przyjemnością - odpowiedziała tylko. A jej oczach i głosie malowało się największe szczęście jakie ją kiedykolwiek spotkało.
Powoli podała Dolhardowi dłoń, by ten mógł ozdobić ją przepięknym pierścionkiem zaręczynowym.
-Jest prześliczny - szepnęła cicho.
Kiedy jej ukochany wstał, rzuciła mu się na szyję i zaczęła obdarowywać pocałunkami.
- Kocham Cię,kocham Cię ... - chciała te słowa powtarzać do końca świata ...
Księżyc odbijał się od tafli wody tworząc klimat odpowiadający sytuacji. Wiatr poruszał delikatnie witkami wierzby, teraz nie liczyło się dla niej nic więcej prócz jej narzeczonego ...
[url=http://img65.imageshack.us/img65/2990/h1tc8.jpg]Euri[/url]
Gdy usłyszał odpowiedź, wszystkie uczucia z jego oczu, oprócz miłości zostały wyparte przez szczęście. Czuł się jakby sama Pani Losu kopnęła go w tyłek, w tym dobrym znaczeniu.
Nie zdążył wstać, a elfka już wisiała mu na szyi i obdarowywała całusami. Nie zamierzał stracić okazję i zamknął ją w swoim wydaniu niedźwiedziego uścisku. Wydawała się taka krucha w jego ramionach. Bał się mocno ją ściskać, aby nie zrobić jej krzywdy. "Nie dość, że stary, to jeszcze paranoik" - pomyślał z dezaprobatą, ale uścisku nie zacieśnił.
W końcu zamknął jej usta namiętnym pocałunkiem. "Chyba tylko w ten sposób zdołam ją zmusić, aby przestała powtarzać kocham Cię" - - przemknęło mu przez głowę, jednak musiał przyznać, miło było tego słuchać. Po dłuższej chwili tych przyjemności oderwał się od jej warg. Na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech.
- Zastanawiam się, czy byłaś dzisiaj grzeczną dziewczynką. Inaczej nie dostaniesz nagrody... - powiedział i roześmiał się cicho, widząc minę Aurill. "Chyba dzisiaj nie da mi spokoju" - pomyślał z nadzieją.
Nie zdążył wstać, a elfka już wisiała mu na szyi i obdarowywała całusami. Nie zamierzał stracić okazję i zamknął ją w swoim wydaniu niedźwiedziego uścisku. Wydawała się taka krucha w jego ramionach. Bał się mocno ją ściskać, aby nie zrobić jej krzywdy. "Nie dość, że stary, to jeszcze paranoik" - pomyślał z dezaprobatą, ale uścisku nie zacieśnił.
W końcu zamknął jej usta namiętnym pocałunkiem. "Chyba tylko w ten sposób zdołam ją zmusić, aby przestała powtarzać kocham Cię" - - przemknęło mu przez głowę, jednak musiał przyznać, miło było tego słuchać. Po dłuższej chwili tych przyjemności oderwał się od jej warg. Na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech.
- Zastanawiam się, czy byłaś dzisiaj grzeczną dziewczynką. Inaczej nie dostaniesz nagrody... - powiedział i roześmiał się cicho, widząc minę Aurill. "Chyba dzisiaj nie da mi spokoju" - pomyślał z nadzieją.
"Nie uwierzysz, jak głęboko oszustwo, podłość i skurwysyństwo zakorzenione są w naturze ludzkiej."
"Z rogacza kpić wesoło było, skończyło się wesele, gdy się samemu rogaczem zostało."
"Z rogacza kpić wesoło było, skończyło się wesele, gdy się samemu rogaczem zostało."
- Aurill
- Zsyłający Sny
- Posty: 309
- Rejestracja: 16 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
- Nie wiem, sam zdecyduj czy czeka mnie nagroda ... - odpowiedziała tylko.
Noc była ciepła, świetliki wyleciały zza drzew i teraz odprawiały swoje tańce.
Za nimi na polanę przybyło jeszcze kilka wróżek, które widząc parę elfów uciekły w popłochu.
Aurill przytuliła się do Dolharda, czuła jego bicie serca i oddech muskający ja po szyi.
I kto by pomyślał, że po tylu rzeczach które ich spotkali, w końcu odnaleźli szczęście.
- I co? Byłam grzeczna? - zapytała po długiej chwili milczenia.
Noc była ciepła, świetliki wyleciały zza drzew i teraz odprawiały swoje tańce.
Za nimi na polanę przybyło jeszcze kilka wróżek, które widząc parę elfów uciekły w popłochu.
Aurill przytuliła się do Dolharda, czuła jego bicie serca i oddech muskający ja po szyi.
I kto by pomyślał, że po tylu rzeczach które ich spotkali, w końcu odnaleźli szczęście.
- I co? Byłam grzeczna? - zapytała po długiej chwili milczenia.
[url=http://img65.imageshack.us/img65/2990/h1tc8.jpg]Euri[/url]
Już nie obchodziło go czy była grzeczna, nigdy nie miał zamiaru brać tego pod uwagę. Tym bardziej, że z kolejno mijającymi minutami, sam miał coraz większą ochotę stać się niegrzeczny. Sprawy nie ułatwiał fakt, że była wtulona w niego, dotyk jej piersi na jego torsie zachęcał aby użył też dłoni.
- Mam nadzieję, że teraz nie masz zamiaru dalej być grzeczną dziewczynką. Jeśli tak, będę musiał Cię przekonać... - wyszeptał jej do ucha i zaczął całować jej szyję. Dłonią błądził po jej plecach, unosząc ją coraz wyżej. W końcu delikatnym ruchem zaczął zsuwać jedno ramiączko jej sukienki. Gdy w końcu popatrzył jej w oczy, na jego twarz wypłynął łobuzerski uśmiech. W takich momentach bardzo przypominał dawnego siebie.
- I co, skusisz się ? - spytał, a w jego oczach zatańczyły niebezpieczne iskierki.
- Mam nadzieję, że teraz nie masz zamiaru dalej być grzeczną dziewczynką. Jeśli tak, będę musiał Cię przekonać... - wyszeptał jej do ucha i zaczął całować jej szyję. Dłonią błądził po jej plecach, unosząc ją coraz wyżej. W końcu delikatnym ruchem zaczął zsuwać jedno ramiączko jej sukienki. Gdy w końcu popatrzył jej w oczy, na jego twarz wypłynął łobuzerski uśmiech. W takich momentach bardzo przypominał dawnego siebie.
- I co, skusisz się ? - spytał, a w jego oczach zatańczyły niebezpieczne iskierki.
"Nie uwierzysz, jak głęboko oszustwo, podłość i skurwysyństwo zakorzenione są w naturze ludzkiej."
"Z rogacza kpić wesoło było, skończyło się wesele, gdy się samemu rogaczem zostało."
"Z rogacza kpić wesoło było, skończyło się wesele, gdy się samemu rogaczem zostało."
- Aurill
- Zsyłający Sny
- Posty: 309
- Rejestracja: 16 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
- A mam inne wyjście?- odpowiedziała tylko i zaczęła całować ukochanego. Gwiazdy rozbłysły nad ich głowami. Zaczęła powoli rozpinać guziki u jego koszuli, czuła ciepło bijące od jego torsu.
Z oddali było słychać cichy szum skrzydeł, było w nich coś dziwnego ...
Aurill spojrzała w tamtym kierunku ... i wtedy zobaczyła ... zza drzew wystawała maleńka, czarna główka smoka, która po chwili zniknęła z jej oczu ...
Na początku myślała, że się tylko przewidziała ... ale później ... później poczuła jakąś dziwną potrzebę pójścia w stronę zarośli ... Tylko po co? Co tam jest zastanawiała się. Bez słowa zaczęła iść w kierunku tamtego drzewa zostawiając za sobą zdezorientowanego Dolharda.
Weszła za linię drzew i kierowała się tam gdzie podpowiadało jej to dziwne uczucie ...
Słyszała za sobą głos ukochanego dopytującego się dokąd idzie, ale to nie było ważne ... Po kilkunastu minutach drogi usłyszała cichy płacz dochodzący z głębi lasu ... za każdym krokiem stawał się on głośniejszy, wyraźniejszy ... płacz dziecka ...
Zbliżała się ostrożnie w kierunku narastającego odgłosu a kiedy odsłoniła krzewy ujrzała małą istotkę zawiniętą w prześcieradło ...
Niemowlę przypomniało Aurill o Aravirze ... jeszcze tak niedawno opuściła ją ...
Z zamyślenia wyrwał ją kolejna seria przeraźliwego płaczu ...
- Nie płacz - slowa same wydobyły się z jej ust, a w głosie było znać czułość.
Podniosła delikatnie istotkę i zaczęła ją kołysać, tak jak to robił kiedy chciała uśpić Aravirę ...
- Dolhardzie patrz kogo znalazłam ...
Z oddali było słychać cichy szum skrzydeł, było w nich coś dziwnego ...
Aurill spojrzała w tamtym kierunku ... i wtedy zobaczyła ... zza drzew wystawała maleńka, czarna główka smoka, która po chwili zniknęła z jej oczu ...
Na początku myślała, że się tylko przewidziała ... ale później ... później poczuła jakąś dziwną potrzebę pójścia w stronę zarośli ... Tylko po co? Co tam jest zastanawiała się. Bez słowa zaczęła iść w kierunku tamtego drzewa zostawiając za sobą zdezorientowanego Dolharda.
Weszła za linię drzew i kierowała się tam gdzie podpowiadało jej to dziwne uczucie ...
Słyszała za sobą głos ukochanego dopytującego się dokąd idzie, ale to nie było ważne ... Po kilkunastu minutach drogi usłyszała cichy płacz dochodzący z głębi lasu ... za każdym krokiem stawał się on głośniejszy, wyraźniejszy ... płacz dziecka ...
Zbliżała się ostrożnie w kierunku narastającego odgłosu a kiedy odsłoniła krzewy ujrzała małą istotkę zawiniętą w prześcieradło ...
Niemowlę przypomniało Aurill o Aravirze ... jeszcze tak niedawno opuściła ją ...
Z zamyślenia wyrwał ją kolejna seria przeraźliwego płaczu ...
- Nie płacz - slowa same wydobyły się z jej ust, a w głosie było znać czułość.
Podniosła delikatnie istotkę i zaczęła ją kołysać, tak jak to robił kiedy chciała uśpić Aravirę ...
- Dolhardzie patrz kogo znalazłam ...
[url=http://img65.imageshack.us/img65/2990/h1tc8.jpg]Euri[/url]
Zdziwienie to słabe określenie tego co poczuł, w chwili gdy Aurill bez słowa zaczęła iść w kierunku odległego drzewa.
- Kochanie, gdzie idziesz ? - spytał, ale nie otrzymał odpowiedzi. "Zachowuje się jakby była w transie" - pomyślał i zaczął iść za nią. Na początku, chciał się skradać, gdyż miał zamiar zaskoczyć istotę odpowiedzialną za stan jego ukochanej. Jednak stwierdził, że jeśli za taki stan rzeczy odpowiadała jakaś złowroga istota, na pewno będzie wiedziała o obecności smoka. Zwłaszcza, że Dolhard nie należał ani do słabych fizycznie, jak i magicznie.
Cierpliwie śledził elfkę, chociaż bezczynność zaczynała go lekko irytować. Uśmiechnął się krzywo do samego siebie. "Dawny ja zamieniłby się w smoka i obserwował wszystko z góry" - pomyślał i instynktownie spojrzał w niebo usiane siatką z świecących gwiazd.
Gdy w końcu otrząsnął się z transu wywołanego pięknem nocnego nieba, omal nie potrącił swoim ciałem Aurill. Dopiero po chwili zorientował się, że ten irytujący dźwięk dochodzi z ramion kobiety. Niestety, nie spodziewał się takiego widoku. Poczuł się, jakby członki wykuto mu z litej skały. Dziecko pod wpływem czułego głosu elfki, odgłosu jej bijącego serca i ciepła i bliskości jej ciała w końcu przestało płakać i zasnęło. "Nareszcie, wyłączyło się" - pomyślał. Irytacja i złość zniknęły pod wpływem widoku twarzy Aurill. Od razu było widać, że obudził się jej instynkt macierzyński. Taki czuły uśmiech był dla niego, jak latarnia morska dla żeglarzy.
Odtajał dopiero, gdy zwróciła się do niego.
- Widzę - powiedział lakonicznie i objął ją od tyłu, podtrzymując jej ręce swoimi. Głowę oparł na jej ramieniu.
- Myślę, że trafniejsze będzie określenie, że to dziecko znalazło Ciebie - powiedział ciągle patrząc na niemal zafascynowaną twarz kobiety.
- Daj mi dziecko i wracajmy do domu. Też chcę je potrzymać - dodał. Sam nie wiedział, że pragnął potrzymać tą istotą, ta wiedza przyszła wraz z wypowiadanymi słowami. "Jest źle, nie rozumiem samego siebie" - pomyślał tylko.
- Kochanie, gdzie idziesz ? - spytał, ale nie otrzymał odpowiedzi. "Zachowuje się jakby była w transie" - pomyślał i zaczął iść za nią. Na początku, chciał się skradać, gdyż miał zamiar zaskoczyć istotę odpowiedzialną za stan jego ukochanej. Jednak stwierdził, że jeśli za taki stan rzeczy odpowiadała jakaś złowroga istota, na pewno będzie wiedziała o obecności smoka. Zwłaszcza, że Dolhard nie należał ani do słabych fizycznie, jak i magicznie.
Cierpliwie śledził elfkę, chociaż bezczynność zaczynała go lekko irytować. Uśmiechnął się krzywo do samego siebie. "Dawny ja zamieniłby się w smoka i obserwował wszystko z góry" - pomyślał i instynktownie spojrzał w niebo usiane siatką z świecących gwiazd.
Gdy w końcu otrząsnął się z transu wywołanego pięknem nocnego nieba, omal nie potrącił swoim ciałem Aurill. Dopiero po chwili zorientował się, że ten irytujący dźwięk dochodzi z ramion kobiety. Niestety, nie spodziewał się takiego widoku. Poczuł się, jakby członki wykuto mu z litej skały. Dziecko pod wpływem czułego głosu elfki, odgłosu jej bijącego serca i ciepła i bliskości jej ciała w końcu przestało płakać i zasnęło. "Nareszcie, wyłączyło się" - pomyślał. Irytacja i złość zniknęły pod wpływem widoku twarzy Aurill. Od razu było widać, że obudził się jej instynkt macierzyński. Taki czuły uśmiech był dla niego, jak latarnia morska dla żeglarzy.
Odtajał dopiero, gdy zwróciła się do niego.
- Widzę - powiedział lakonicznie i objął ją od tyłu, podtrzymując jej ręce swoimi. Głowę oparł na jej ramieniu.
- Myślę, że trafniejsze będzie określenie, że to dziecko znalazło Ciebie - powiedział ciągle patrząc na niemal zafascynowaną twarz kobiety.
- Daj mi dziecko i wracajmy do domu. Też chcę je potrzymać - dodał. Sam nie wiedział, że pragnął potrzymać tą istotą, ta wiedza przyszła wraz z wypowiadanymi słowami. "Jest źle, nie rozumiem samego siebie" - pomyślał tylko.
"Nie uwierzysz, jak głęboko oszustwo, podłość i skurwysyństwo zakorzenione są w naturze ludzkiej."
"Z rogacza kpić wesoło było, skończyło się wesele, gdy się samemu rogaczem zostało."
"Z rogacza kpić wesoło było, skończyło się wesele, gdy się samemu rogaczem zostało."
- Aurill
- Zsyłający Sny
- Posty: 309
- Rejestracja: 16 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Aurill podała małą Dolhardowi i zaczęli wracać.
- Co zrobimy z tym dzieckiem? - zapytała kiedy byli już na jednej z ulic prowadzących do ich wynajmowanego domku ...
Na ulicach było cicho, mieszkańcy już dawno zasnęli , podobnie jak berbeć, który od kilku minut przytulał się do torsu jej ukochanego ...
Dawniej wyobrażała sobie taką sytuację ... tyle, że na miejscu tego dziecka miała leżeć Aravira ...
Sumuciło ja to, że córka ją opuścił, ale Aurill wiedziała, że nic na to nie poradzi ...
Aravira dorosła bardzo szybko, za szybko ... Żałowała, że nie nauczyła jej szacunku do ojca ... może gdyby to zrobiła wracając do domku zastaliby ją tam ...
- Co zrobimy z tym dzieckiem? - zapytała kiedy byli już na jednej z ulic prowadzących do ich wynajmowanego domku ...
Na ulicach było cicho, mieszkańcy już dawno zasnęli , podobnie jak berbeć, który od kilku minut przytulał się do torsu jej ukochanego ...
Dawniej wyobrażała sobie taką sytuację ... tyle, że na miejscu tego dziecka miała leżeć Aravira ...
Sumuciło ja to, że córka ją opuścił, ale Aurill wiedziała, że nic na to nie poradzi ...
Aravira dorosła bardzo szybko, za szybko ... Żałowała, że nie nauczyła jej szacunku do ojca ... może gdyby to zrobiła wracając do domku zastaliby ją tam ...
[url=http://img65.imageshack.us/img65/2990/h1tc8.jpg]Euri[/url]
Pierwszy raz w całym jego na prawdę długim życiu, trzymał w ramionach dziecko. Bał się nawet w najmniejszym stopniu poruszyć rękoma, aby to maleństwo mu nie upadło. Zastanawiał się. "Co ono robi w moich rękach?" - Aurill chyba zauważyła jego przerażenie, ponieważ uśmiechnęła się do niego uspokajająco. Ten często bagatelizowany gest mimiczny dodał mu odwagi.
Gdy ukochana spytała go co zrobią z tym dzieckiem, nie wiedział co odpowiedzieć. W końcu zatrzymanie go wiązałoby się z ogromną odpowiedzialnością i to wiązałoby się z końcem picia wina, aż padnie zupełnie nim odurzony.
Zapewne stałby tak i zastanawiał się godzinami, gdyby dziecko samo nie podjęło za niego decyzji. Małą rączką złapało jego koszulę i ścisnęło, ufnie wtulając się w jego tors. Jakby tego było mało śmiesznie poruszyło ustami. W tym momencie decyzja zapadła. Już wiedział, że nie byłby w stanie oddać tą istotę.
- A co mamy zrobić ? Oczywiście, że wychowamy - powiedział, a w jego oczach zatańczyły dziwne ogniki.
- Mam nawet imię dla małej. Eileen, będzie doskonale pasować - dodał z przekonaniem.
Gdy ukochana spytała go co zrobią z tym dzieckiem, nie wiedział co odpowiedzieć. W końcu zatrzymanie go wiązałoby się z ogromną odpowiedzialnością i to wiązałoby się z końcem picia wina, aż padnie zupełnie nim odurzony.
Zapewne stałby tak i zastanawiał się godzinami, gdyby dziecko samo nie podjęło za niego decyzji. Małą rączką złapało jego koszulę i ścisnęło, ufnie wtulając się w jego tors. Jakby tego było mało śmiesznie poruszyło ustami. W tym momencie decyzja zapadła. Już wiedział, że nie byłby w stanie oddać tą istotę.
- A co mamy zrobić ? Oczywiście, że wychowamy - powiedział, a w jego oczach zatańczyły dziwne ogniki.
- Mam nawet imię dla małej. Eileen, będzie doskonale pasować - dodał z przekonaniem.
"Nie uwierzysz, jak głęboko oszustwo, podłość i skurwysyństwo zakorzenione są w naturze ludzkiej."
"Z rogacza kpić wesoło było, skończyło się wesele, gdy się samemu rogaczem zostało."
"Z rogacza kpić wesoło było, skończyło się wesele, gdy się samemu rogaczem zostało."
- Aurill
- Zsyłający Sny
- Posty: 309
- Rejestracja: 16 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Aurill również chciała zatrzymać małą ... nie spodziewała się jednak, że Dolhard podejmie tą decyzje w tak krótkim czasie. Myślała, że będzie musiała go przekonywać, prosić ... Najwyraźniej i on pokochał tą blondyneczkę od pierwszego wejrzenia.
- Niech będzie więc Eileen ... -powiedziała tylko i spojrzała się na śpiącą piękność.
- Wracajmy do domku ... kiedy się obudzi będzie głodna ...
Czuła szczęście i zarazem smutek ... zaczęła rozmyślać o Aravirze ... co się z nią działo? czy jest zdrowa ... czy jest szczęśliwa ...
- Niech będzie więc Eileen ... -powiedziała tylko i spojrzała się na śpiącą piękność.
- Wracajmy do domku ... kiedy się obudzi będzie głodna ...
Czuła szczęście i zarazem smutek ... zaczęła rozmyślać o Aravirze ... co się z nią działo? czy jest zdrowa ... czy jest szczęśliwa ...
[url=http://img65.imageshack.us/img65/2990/h1tc8.jpg]Euri[/url]
- Tak, mam nadzieję, że nie odziedziczy apetytu po mnie, inaczej puści nas z torbami - powiedział ciągle patrząc na małą istotę w jego objęciach. "Ciekawe jaka będziesz, Eileen ?"- zastanawiał się w dalszej drodze do domu. Wyobraźnia podsuwała mu, jak zawsze w takich chwilach, obrazy jego rodzinki roześmianej za domkiem Aurill, albo jak jedzą razem śniadanie. "Mam nadzieję, że tak będzie" - pomyślał i miał zamiar o to się postarać.
Zanim się obejrzał już byli przed wynajętym domkiem. "Najpierw trzeba ją umyć" - stwierdził i oddał małą swojej ukochanej. Na widok twarzy elfki o mało się nie roześmiał. Dziewczynka zawładnęła nią, w równym stopniu co nim. Napuścił do miski ciepłej wody i dodał delikatny środek do mycia i nawilżania skóry. Z satysfakcją zauważył, że nie ma przeciwwskazań aby dzieci mogły go używać. Wziął z powrotem dziecko i delikatnie rozebrał. Brudne rzeczy rzucił na podłogę. Delikatnie zaczął obmywać kruche ciało jego córki. W pewnej chwili, gdy właśnie czyścił brzuszek małej, ta otworzyła oczy. Smok przestraszył się, że włączy zaraz syrenę i obudzi wszystkich w okolicy. Ku uldze Dolharda, mała tylko uśmiechnęła się i wyrwał jej się chichot. Poczuł dziwne uczucie w piersi.
- Widzisz, teraz jesteś czysta i pachnąca, jak mała królewna - powiedział pieszczotliwym głosem i zaczął wycierać małą. Już z opatuloną w suchy ręcznik poszedł do salonu, gdzie czekała Aurill.
- Teraz możesz poprzytulać, naszą księżniczkę - powiedział z uśmiechem i oddał córeczkę w czułe ramiona przybranej mamy. Sam Usiadł obok i objął elfkę. "Tak powinno wyglądać szczęście" - przemknęło mu przez głowę, teraz wiedział, że nie będzie chciał zostawać w świecie snów dłużej, niż to konieczne.
c.d
Zanim się obejrzał już byli przed wynajętym domkiem. "Najpierw trzeba ją umyć" - stwierdził i oddał małą swojej ukochanej. Na widok twarzy elfki o mało się nie roześmiał. Dziewczynka zawładnęła nią, w równym stopniu co nim. Napuścił do miski ciepłej wody i dodał delikatny środek do mycia i nawilżania skóry. Z satysfakcją zauważył, że nie ma przeciwwskazań aby dzieci mogły go używać. Wziął z powrotem dziecko i delikatnie rozebrał. Brudne rzeczy rzucił na podłogę. Delikatnie zaczął obmywać kruche ciało jego córki. W pewnej chwili, gdy właśnie czyścił brzuszek małej, ta otworzyła oczy. Smok przestraszył się, że włączy zaraz syrenę i obudzi wszystkich w okolicy. Ku uldze Dolharda, mała tylko uśmiechnęła się i wyrwał jej się chichot. Poczuł dziwne uczucie w piersi.
- Widzisz, teraz jesteś czysta i pachnąca, jak mała królewna - powiedział pieszczotliwym głosem i zaczął wycierać małą. Już z opatuloną w suchy ręcznik poszedł do salonu, gdzie czekała Aurill.
- Teraz możesz poprzytulać, naszą księżniczkę - powiedział z uśmiechem i oddał córeczkę w czułe ramiona przybranej mamy. Sam Usiadł obok i objął elfkę. "Tak powinno wyglądać szczęście" - przemknęło mu przez głowę, teraz wiedział, że nie będzie chciał zostawać w świecie snów dłużej, niż to konieczne.
c.d
"Nie uwierzysz, jak głęboko oszustwo, podłość i skurwysyństwo zakorzenione są w naturze ludzkiej."
"Z rogacza kpić wesoło było, skończyło się wesele, gdy się samemu rogaczem zostało."
"Z rogacza kpić wesoło było, skończyło się wesele, gdy się samemu rogaczem zostało."
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości