Cała Nora poczęła się kruszyć, wszędzie powstawały ogromne szczeliny do których z łatwością mogliby spać wojownicy. Trzęsienie ziemi cały czas wzrastało na sile, jednak nie była to jedyna niespodzianka jaka miała spotkać drużynę. Cała pieczara stawała się coraz to gorętsza, z wydrążonych szczelin buchał ogień. Cała jaskinia wyglądał na swego rodzaju zaczarowaną, niezwykłym widokiem były zjawiska które w niej zachodziły. Drużyna nie miała czasu na zajmowanie się tymi o to niezwykłościami, chodziło przecież o ich życie.
Z każdą chwilą było coraz gorzej, ekipa musiała zmagać się z gorącem i fragmentami skał spadającymi na nich z ogromną prędkością. Wejście które dawniej było widoczne zasypane zostało ogromną ilością olbrzymich głazów.
Aredor zerwał się na równe nogi.
- Musimy znaleźć jakieś wyjście !
Krzyknął do pozostałych, licząc, że znaleźli już jakieś wyjście. Sam zaś się zatrzymał i powoli analizował całą sytuację w poszukiwaniu wyjścia. W tej chwili, myśli odłożył na bok. Ujrzał ranną towarzyszkę, czym prędzej podbiegł do nieprzytomnej i podniósł ją z ziemi.
- Spokojnie, jesteś w dobrych rękach
Powiedział niezwykle szarmanckim tonem, zależało mu na życiu towarzyszy, jego honor i przyjaźń jaką darzył całą ekipy, nie pozwalały mu na pozostawienie swych przyjaciół na pewną śmierć.
			
			
									
						
										
						Równina Maurat ⇒ Nora Wiwerny
- Dalaya
 - Mieszkaniec Sennej Krainy
 - Posty: 137
 - Rejestracja: 13 lat temu
 - Rasa: Smokołak
 - Profesje:
 - Kontakt:
 
        Dziewczyna ocknęła się i poczuła, że ktoś ją dźwiga. Z początku nie była świadoma, co się dzieje. Nad jej ciałem przejął kontrolę strach. Wyrwała się z objęć i przywaliła z całej siły w twarz. Szybko jednak oprzytomniała cofając rękę.
-Przepraszam, nie chciałam. - powiedziała, lecz nie zdążyła do kończyć, gdyż robiło się niebezpiecznie. Nie było czasu na pogaduchy. Podłoga zaczęła się walić, wtem ujrzała światło w suficie jaskini. Dziura powstała tam wydawała się jedyną drogą ucieczki. Przemieniła się z powrotem w smoczka. Machnęła głową na znak, aby wchodzili znowu na jej grzbiet. Kiedy byli gotowi ruszyła resztkami sił w stronę wyjścia. Wyleciała z jaskini szybko, lecz równie szybko runęła na ziemię. Przemęczona i ranna nie miała siły na powrót do człowieczej postaci. Poczekała aż zejdą i odleciała. ( Ciąg dalszy Dalaya: http://granica-pbf.pl/viewtopic.php?f=18&t=1739 )
			
			
									
						
										
						-Przepraszam, nie chciałam. - powiedziała, lecz nie zdążyła do kończyć, gdyż robiło się niebezpiecznie. Nie było czasu na pogaduchy. Podłoga zaczęła się walić, wtem ujrzała światło w suficie jaskini. Dziura powstała tam wydawała się jedyną drogą ucieczki. Przemieniła się z powrotem w smoczka. Machnęła głową na znak, aby wchodzili znowu na jej grzbiet. Kiedy byli gotowi ruszyła resztkami sił w stronę wyjścia. Wyleciała z jaskini szybko, lecz równie szybko runęła na ziemię. Przemęczona i ranna nie miała siły na powrót do człowieczej postaci. Poczekała aż zejdą i odleciała. ( Ciąg dalszy Dalaya: http://granica-pbf.pl/viewtopic.php?f=18&t=1739 )
- Sunniva
 - Przybysz z Krainy Rzeczywistości
 - Posty: 82
 - Rejestracja: 14 lat temu
 - Rasa: Mai lasu
 - Profesje:
 - Kontakt:
 
Sunniva przygryzła wargę. Bała się, nie mogła zaprzeczyć. Nie lubiła walczyć z innymi. Chciała się jak najszybciej stąd zmyć. Z drugiej jednak strony nie chciała tak zostawiać swoich towarzyszy. Wzniosła ręce do góry, a z 'sufitu' oderwał się kawał ziemi. Sunn uważając, żeby nie skrzywdzić swoich towarzyszy cisnęła go w dół, by zatkał otwór. 
- Uciekajcie, jeśli chcecie - zawołała. Nie wiedziała, jak długo przetrwa ta zapora, ale nie chciała tego sprawdzać. Rzuciła jeszcze proste zaklęcia uzdrawiające na towarzyszy i wyleciała do góry, znikając zaraz reszcie z oczu.
dodam gdzie będę jak gdzieś będę
			
			
									
						
										
						- Uciekajcie, jeśli chcecie - zawołała. Nie wiedziała, jak długo przetrwa ta zapora, ale nie chciała tego sprawdzać. Rzuciła jeszcze proste zaklęcia uzdrawiające na towarzyszy i wyleciała do góry, znikając zaraz reszcie z oczu.
dodam gdzie będę jak gdzieś będę
- Aredor
 - Błądzący po drugiej stronie
 - Posty: 67
 - Rejestracja: 13 lat temu
 - Rasa: Człowiek
 - Profesje:
 - Kontakt:
 
Aredor widząc, że wszyscy jego towarzysze bez słów odchodzą z miejsca pojedynku. Sam również począł odchodzić. Zanim jednak wyruszył pożegnał się z magiem Qualciasem. Znał go od niedawna lecz uważał go za towarzysza, był gotów mu zaufać co i zapewne ten odwzajemniał.
- Bywaj, może jeszcze kiedyś się spotkamy
Po słowach nastąpił uśmiech, następnie obrócił się na pięcie i poszedł w swoim kierunku. Świat jest duży a jemu pozostało jeszcze tyle miejsc, do których chciałby zawędrować. Nie miał celu, lub miał cel. Zależy jakby na to spojrzeć. Błąkał się po świecie w poszukiwaniu przygód. Z każdym kolejnym krokiem, miał nadzieję, że spotka go coś niezwykłego. Tak to właśnie rozpoczął swą kolejną przygodę. Wojownik nie pogardzi kuflem dobrego piwa lub bitką z potworem. Zrobi wszystko byle by tylko ruszyć się z miejsca.
CND Aredor
			
			
									
						
										
						- Bywaj, może jeszcze kiedyś się spotkamy
Po słowach nastąpił uśmiech, następnie obrócił się na pięcie i poszedł w swoim kierunku. Świat jest duży a jemu pozostało jeszcze tyle miejsc, do których chciałby zawędrować. Nie miał celu, lub miał cel. Zależy jakby na to spojrzeć. Błąkał się po świecie w poszukiwaniu przygód. Z każdym kolejnym krokiem, miał nadzieję, że spotka go coś niezwykłego. Tak to właśnie rozpoczął swą kolejną przygodę. Wojownik nie pogardzi kuflem dobrego piwa lub bitką z potworem. Zrobi wszystko byle by tylko ruszyć się z miejsca.
CND Aredor
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość