Valladon[Poddasze karczmy "Czarny Kruk"]Początek kłopotów

Wielki rozległe miasto, skupisko ludzi, jak i innych ras. To miejsce odwiedza wiele istot, istot niebezpiecznych, magicznych ale także przyjaznych. Znajdziesz tu towary z całego świata, skarby i tajemnicze artefakty. Jeśli czegoś potrzebujesz znajdziesz to tutaj
Awatar użytkownika
Marco
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Naturianin - Fellarianin
Profesje:
Kontakt:

[Poddasze karczmy "Czarny Kruk"]Początek kłopotów

Post autor: Marco »

[Poprzednia część]

Marco wspinał się po wąskich, skrzypiących schodach karczmy. Trudno było uwierzyć, ale dzień miał się już ku końcowi i przez podłużne okienka wpadały promienie zachodzącego słońca, barwiąc drewniane ściany setką rozsianych, ogniście pomarańczowych plam, plamek oraz najróżniejszych fantastycznych figur, powstających z kombinacji światła i cieni. Do środka przedostawało się też przyjemne ciepło. Marco czuł się szczęśliwy.
Wciąż zastanawiał się, czy rozsądne było porzucenie Mayi tam, w lesie - lecz przecież na pewno Stayer się nią zajął... A co stało się z Damą? Marco uznał, że tajemnicza kobieta jakoś sobie poradziła, acz liczył, iż prędko spotka ją ponownie. Zaś na chwilę obecną cieszył się ze znalezienia tych dwóch miłych towarzyszek. Fakt faktem, musiał teraz jeszcze budzić Ariannę, bowiem omdlała ze zmęczenia, ale pocieszał się faktem, że już za chwilę wszyscy będą mogli odpocząć.
Skrzypiąca stromizna doprowadziła w końcu całą trójkę na poddasze karczmy. Spod niewątpliwie wiekowych drzwi, prowadzących do wynajętego przez Naturianina pokoju, również przesączały się promyki. Widać w nich było wirujące drobiny kurzu. Miejsce wydawało się jakoś surrealnie spokojne, bezpieczne, zaciszne. Młodzieniec z lekkim uśmiechem wsunął klucz do równie pordzewiałego zamka, przekręcił go i zamarł.
Na poddaszu rozbrzmiał donośny trzask.
Fellarianin spojrzał niepewnie na towarzyszki - w jego dłoni pozostała ułamana główka klucza, natomiast dalsza część spoczywała w zamku, zapewne niemożliwa, a przynajmniej bardzo trudna do wyjęcia. Ach, no i drzwi dalej były zamknięte.
Awatar użytkownika
Rhyannon
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wróżka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rhyannon »

Jej zniecierpliwienie zaczynało powoli sięgać granic. Chciała naprawdę już odpocząć. Na dodatek jeszcze Arianna odpadła, spowalniając ich. Tej to dobrze, zasnęła i już nic ją nie obchodzi. Wróżka wyobraziła sobie sytuację, w której ona by zasnęła w locie. Śmiesznie to musiałoby wyglądać jakby zaczęła tak lecieć w dół jak zestrzelona kaczka.
Na szczęście pokój już został opłacony i powoli kierowali się w jego stronę. Nie wielbiła zbytnio pająków, ale były one słabe. Wystarczyło tylko małe magiczne spojrzenie, a już płonęły jak głupie. Nie chciała się tylko obudzić, gdy jakiś będzie po niej chodzić, to by był najstraszniejszy scenariusz. Musi się więc gdzieś skrycie schować, lub powybijać wszystkie przed snem. Tylko czy miała na to siły?
Stali już przy drzwiach. Tak to była wiekopomna chwila. Liczyła każdą sekundę, której brakowało jej do zaśnięcia. Czas jakby zaczął płynąć wolniej. Chłopak umieścił klucz w drzwiach. Usłyszała trzask i z początku była pewna, że to otwierający się zamek. Po chwili jednak ten obraz, który ujrzała spowodował w niej wybuch.
- Złamany?! - odparła z krzykiem. - Odsuńcie się! - Nie czekając nawet zbytnio na ich reakcję poszybowała z zaciśniętą pięścią w stronę drzwi. Dzięki mocy jej pierścienia mogła sobie na coś takiego pozwolić. Po chwili było tylko głośne uderzenie i porozrzucane kawałki drzwi po pokoju i na korytarzu.
- Otwarte... - rzekła sapiąc, będąc już po drugiej stronie framugi.
Awatar użytkownika
Arianna
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alchemik (człowiek)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arianna »

        Aria słaniając się na nogach jakoś doszła do drzwi pokoju. Kiedy już miała ponownie zemdleć. usłyszała ogłuszający hałas. Momentalnie postawiło ją to w pionie.
        - Coś ty narobiła! Naprawdę uśmiecha ci się spanie w pokoju bez drzwi?! - Machała wściekle rękami. W końcu stwierdziła, że to bezsensowne i jedynie westchnęła. Weszła do pokoju i rozejrzała się. Było tu kilka sienników – podniszczonych i przesiąkniętych zapachem stęchlizny. Dziewczyna ponownie westchnęła i położyła swoje rzeczy koło jednego posłania. Przykryła je kocem i położyła się zasypiając od razu.
        Był już środek nocy. Poddasze było oświetlone jedynie przez gwiazdy i wąski sierp księżyca. Niewiele można było dostrzec. Nagle jedna postać usiadła na posłaniu i zaczęła krzyczeć. Była to Arianna. Szybko zdusiła w sobie krzyk i jeszcze nie do końca obudzona zaczęła grzebać w torbie. Szybko wyszarpała notes i zaczęła coś w nim pisać. Kiedy skończyła, zaczęło robić się jasno. Schowała notes i usiadła przy oknie. Niewiele przez nie było widać, pewnie nie było myte od wieków, ale wychodziło na wschód, a Aria lubiła oglądać wschodzące słońce.
"Wszystkie bitwy naszego życia czegoś nas uczą, nawet te które przegraliśmy."
Paulo Coelho
Awatar użytkownika
Marco
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Naturianin - Fellarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Marco »

- Nie! Stój, poczekaj... - słabym głosem próbował powstrzymać wróżkę, lecz oczywiście ona zrobiła i tak to, co podobało jej się najbardziej. Drzwi znalazły się nagle w różnych miejscach pokoju oraz korytarza, a Marco patrzył na nie smutnym wzrokiem. Trzeba będzie jakoś za nie zapłacić, bowiem powiedzenie, iż przypadkiem zbyt mocno się owe drzwi zatrzasnęło, raczej nie wchodziło teraz w grę - zostały kompletnie zniszczone; Fellarianin nie chciał jednak martwić dam tym problemem.
- Skoro nie mamy drzwi, to chyba trzeba będzie jakoś... uważać? - mówił już w zasadzie do powietrza, bo obydwie panie zasnęły niemalże tam, gdzie stały. Naturianin uśmiechnął się bezradnie, patrząc na swoje nowe towarzyszki. Wzbudziły w nim sympatię - choć akurat w przypadku tego Naturianina nie było to trudne - i cieszył się z ich napotkania. Usiadł sobie na jednym z sienników, naszkicował w zeszycie zarys dziewczęcej twarzy, dopisał akapit do jednej z ciągniętych przez siebie historii. Spojrzał na pogrążoną w głębokim śnie Ariannę i poczuł lekkie ukłucie smutku - znów przypomniała mu się Livia. Odłożył wszystko na bok, wyciągnął się na posłaniu i przez dłuższą chwilę słuchał tylko bicia własnego serca - a zarazem też bicia serca swojej siostry. Przymknął oczy. Wszystko odpływało. Livia, Livia, kocham cię, gdzie jesteś...
Gdy ocknął się, słońce zniknęło już za horyzontem, co mógł poznać po wypełniającym pomieszczenie mroku. Marco zrzucił z siebie buty oraz koszulę, zgarnął swe artystyczne rupiecie w jeden kąt, po czym padł jak długi na siennik. Nie zdążył się jeszcze na dobre rozbudzić tymi prostymi czynnościami, a już zasnął.
I niestety, a może na szczęście - któż wie, co mogłoby z tego wyniknąć? - nocne okrzyki Arianny zupełnie Fellarianinowi w spaniu nie przeszkadzały.
W słabym świetle poranka w pełni dało się zauważyć, iż młodzieniec jest nieszczególnie bystrym bałaganiarzem bez pomysłu na życie... umm, artystą, artystą. Cały jego dobytek wręcz wylewał się z porzuconej na podłodze torby, wydając się stopniowo ogarniać chaosem cały pokój. Wrażenia dopełniały ciśnięte w przeciwne strony części obuwia oraz również zostawiona na pastwę losu koszula. Sam zaś właściciel wszystkich tych mniej i bardziej przydatnych drobiazgów leżał na swoim posłaniu twarzą w dół, z jednym ramieniem wyciągniętym i jasnymi lokami wzburzonymi wokół głowy. Po rysującym się delikatnie na wątłych plecach kręgosłupie oraz smukłych dłoniach nietrudno było poznać, że niczym solidnym chłopak się nie zajmuje. Chrapał sobie cicho.
Podsumowując, twórczy nieład w każdym calu. Nieład stworzony przez osobnika niekoniecznie inteligentnego, ale nie można mieć wszystkiego, prawda?
Awatar użytkownika
Rhyannon
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wróżka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rhyannon »

Wcale nie czuła się jakoś winna. Co za różnica, czy są drzwi, czy ich nie ma? Przynajmniej będzie lepsza wentylacja, a nie będą wdychać tego stęchłego i zakurzonego powietrza. Przecież jakby to takiej małej buźki, jaką posiada Rhyannon, wpadł kłębek kurzu, to mogłaby się udusić. Zresztą nie mogła się już doczekać, żeby zobaczyć to miejsce i usadowić się gdzieś, gdzie alchemiczka jej nie strąci. Ostatnie doświadczenia z tym związane były dosyć nieprzyjemne. Była zrzucana, podnoszona, wcale to nie było dla niej przyjemne. Jednak chyba warto było zaryzykować. Przynajmniej było jej ciepło i miękko.
Wszyscy pokładali się do snu. Arianna przecież padła od razu. Marco zaczął się bawić w zeszycie. Zbytnio to teraz wróżkę nie obchodziło. Jak nie chciał się położyć, to niech rano cierpi, gdy trzeba będzie trzeba wstawać. Przynajmniej Rhyannon będzie mogła się pochwalić, że nie zasnęła pierwsza.
Zlokalizowała jej przyjaciółkę. Ostatnio na jej twarzy było niezbyt wygodnie, więc teraz położyła się na jej brzuchu. Zaczęła się wiercić, obracać i posuwać. Bo na początku wylądowała na pępku i było nierówno. Takim oto sposobem znalazła się na jej klatce piersiowej, gdzie już było idealnie. Nawet nie zauważyła, kiedy zasnęła.
Nagle usłyszała krzyki, rozpoznała je od razu. Czuła też, że jej ciało się porusza, a skutkiem tego na pewno nie będzie nic przyjemnego. Dzięki szybkiej reakcji udało się jej złapać ubrania dziewczyny i tak wisiała w miejscu, w którym prawdopodobnie nie powinna się znajdywać. Dla niektórych klatka piersiowa jest dosyć... prywatnym miejscem.
- Co się stało, czemu się tak wydzierasz? - odparła walcząc o życie, by nie spaść - Obudziłaś mnie, wiesz? - wcale nie miałaby jej tego za złe, jeżeli miałoby to odpowiednią przyczynę. Na razie jednak takowej nie znała.
- A było tak cieepło i przyjemnie... - wyżaliła się, że już musiała wstawać. Raczej by już nie zasnęła znowu.
Gdy Arianna już siedziała, a wróżka była zmęczona takim wiszeniem, zsunęła się swobodnie na jej nogi. Tam się położyła i ją obserwowała.
Awatar użytkownika
Arianna
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alchemik (człowiek)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arianna »

Nie lubiła, kiedy ktoś przeszkadzał jej przy pisaniu, więc z początku ignorowała wróżkę. Kiedy odwróciła się w stronę okna, szeptem odezwała się do naturianki.
- Słońce jest piękne, kiedy wschodzi, prawda? - Mówiąc to wciąż wpatrywała się w horyzont. Na jej twarzy malowała się radość. To było coś, co bardzo lubiła robić. Kiedy jeszcze mieszkała w wiosce, często rankiem wspinała się na drzewa, by zobaczyć ,jak ślicznie wyglądają poranne promienie słońca na chmurach. Wyspała się i była gotowa do dalszej drogi, więc jak tylko piękny wschód się skończył, przeniosła delikatnie wróżkę ze swoich nóg na ziemię i zaczęła składać koc.
- Może obudzimy pana Enellcama? - zapytała. Miała nadzieję, że to nie jej przypadnie to zadanie. Jakoś... nie wiedziała, jak by się do tego zabrać. Z drugiej strony, wróżce też nie będzie łatwo. Podeszła do naturianina i uklękła przy jego posłaniu. Zaczęła delikatnie gładzić jego włosy i szeptać mu do ucha.
- Pora wstawać, panie Enellcam... - robiąc to miała wrażenie, że popełnia błąd, jednak nie przestała.
"Wszystkie bitwy naszego życia czegoś nas uczą, nawet te które przegraliśmy."
Paulo Coelho
Awatar użytkownika
Marco
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Naturianin - Fellarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Marco »

Marco spało się bardzo przyjemnie, mimo pozornych niewygód posłania. Co tam siennik, gdy młodzieniec niejednokrotnie musiał nocować pod gołym niebem - choć nie sprawiało mu to szczególnej przykrości. Leżał więc sobie, pogrążony jeszcze w nierzeczywistych marzeniach, gdy coś, a może lepiej powiedziawszy, ktoś, zdecydował się go obudzić.
Oficjalność słów dziewczyny nieszczególnie harmonizowała z jej gestami. Naturianin spojrzał na nią zaspany i zdziwiony zarazem. Po dłuższej chwili zmotywował się jednak do usiąścia. Rozczapierzonymi palcami, z efektem dość miernym, spróbował pozbyć się nagromadzonych podczas snu kołtunów.
- Pora wstawać, mówicie - zmierzył Ariannę wzrokiem już ciut bardziej przytomnym - Wstawać, tak, aa... A macie konkretnie jakiś cel? Żeby się tak... zrywać?
Nie miał pojęcia, która jest godzina, ale czuł, że nieszczególnie późna. Był osobnikiem spokojnym i zazwyczaj nie widział powodu do pośpiechu. Skoro jednak panie nagliły... Przyciągnął do siebie koszulę, byle jak narzucił, wstał.
- Taak, możecie powiedzieć, jakie macie plany na dzisiaj - stłumił ziewnięcie, opierając się o parapet i wyglądając przez okno - Bo mi się zupełnie nigdzie nie śpieszy.
Awatar użytkownika
Rhyannon
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wróżka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rhyannon »

Najwyraźniej Arianna nic nie robiła sobie z tego, co wyprawiała i mówiła wróżka. Rhyan nie lubiła, gdy ktoś ją olewał, czy też ignorował. Gdyby ta się nie odezwała po chwili, coś złego mogłoby wstąpić w malutką istotę.
- No... nawet ładne - w sumie, wcale jej to nie imponowało, lecz skoro ktoś tak to uwielbiał, trzeba było to uszanować. Często widziała ten obraz wschodzącego słońca i wcale nie kojarzył się jej z niczym przyjemnym. Wstawanie nie należy do jej ulubionych rzeczy.
- Jak ja mu zaraz nakrzy... - chciała kontynuować, lecz odpuściła widząc, iż Arianna wzięła sprawy w swoje ręce. Płomienisto włosa mogłaby sobie poradzić bez problemu. Mimo swojej wielkości potrafi wydać z siebie głośny dźwięk, a gdyby to nie dało rezultatu, zawsze może użyć magii.
Słodko to wyglądało, gdy dziewczyna uklękła i z największą delikatnością próbowała wybudzić chłopaka. Do budzenia trzeba siły, a nie takiego cackania się.
- To wszystko jej wina! - podleciała i wskazała palcem na jedynego człowieka tutaj. - Ona nagle się zerwała, zaczęła krzyczeć bez powodu, a później mnie olała. - odparła, żaląc się.
Zastanowiła się przez chwilę, gdy Marco spytał o plan na dziś.
- Jak to mawiały karczemne obiboki, "żryć, żryć, w mordę dać" - zacytowała z uśmiechem.
Awatar użytkownika
Arianna
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alchemik (człowiek)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arianna »

Plany, plany, plany. Dziewczyna nie miała konkretnych planów, a jedynie zarys celu.
- Cóż, najpierw trzeba by coś zjeść. A tak na przyszłość, to ja zawsze chciałam zobaczyć Las Driad. Co o tym myślicie? - powiedziała, wciąż siedząc przy posłaniu Marco.
- Oczywiście z tym jedzeniem to może być nieco problemu, ale jeśli opuścimy miasto, to może uda nam się coś upolować? - zaproponowała radośnie i zaczęła zbierać swoje rzeczy. Nagle do pokoju wszedł jej kot co mogłoby niektórych zadziwić. No bo jak ta istotka ich tu znalazła? Aria jednak była przyzwyczajona do tego, że Elgon mógł ją znaleźć wszędzie. Dziewczyna przykucnęła obok niego i zaczęła go drapać po szyi. Zwierzę natychmiast zaczęło się wyginać by nastawić się na pieszczoty.
"Wszystkie bitwy naszego życia czegoś nas uczą, nawet te które przegraliśmy."
Paulo Coelho
Awatar użytkownika
Marco
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Naturianin - Fellarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Marco »

Stał i wyglądał przez okno. Miasto powoli budziło się do życia, pierwsi przechodnie już pojawiali się na ulicach. Zapowiadał się dzień ciepły i słoneczny, co wprawiło Fellarianina w dobry nastrój. Młodzieniec zamyślił się nieco; gdy Arianna odezwała się, przyswojenie jej słów zajęło mu chwilkę.
- Mam coś w torbie - wzruszył ramionami - Owoce jakieś, chleb... Na śniadanie na pewno wystarczy. Pewnie możnaby potem też coś kupić w mieście, ale jeśli chodzi o pieniądze, trzeba zapłacić za zniszczenie drzwi. Nie naprawię tego magią - tego był pewien - I nawet nie myśl, że można to tak zostawić!
Tu spojrzał bardziej stanowczo na Rhyannon.
- Las Driad? Nigdy tam nie byłem - westchnął - Jednak, jeśli się tam udajecie, chętnię wybiorę się z wami. W końcu i tak nie mam co ze sobą zrobić.
Awatar użytkownika
Rhyannon
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wróżka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rhyannon »

- Las driad? - odparła trochę niezadowolona. Miała ochotę zobaczyć coś bardziej fascynującego. - Las, jak las, wszystkie są podobne. - stwierdziła. Jedyne, co mogło być tam ciekawe to gdyby spotkali jakąś magiczną, tajemniczą istotę.
- Znalezienie jedzenia to dla ciebie jakiś problem? Wystarczy się rozejrzeć dookoła, a zawsze znajdzie się coś do jedzenia. Możemy nawet jeść trawę. - nie jest to zbyt wspaniałe doznanie smakowe, lecz gdy trzeba przeżyć nie ma wyboru. - na drzewach rosną cały czas owoce, którymi łatwo się pożywić. - wcale by nie narzekała, gdyby coś upolowali, lecz zgadywała, że stanowi to dla nich problem.
- Masz owoce w torbie? Brr - zadrżała. - Są one tam od dłuższego czasu i obawiam się jednak o ich zdatność do spożycia. - zmarszczyła brwi z głupim uśmieszkiem.
Już myślała, że wszystko pójdzie jej płazem, lecz Marco zapewnił ją, że nie ma takich szans.
- Nikt nie zauważy, pójdzieeemy sobie po prostu - odparła roześmiana, próbując uniknąć konsekwencji.
Awatar użytkownika
Arianna
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alchemik (człowiek)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arianna »

Aria wahała się. W końcu jednak uznała, że decyzja jest oczywista i poparła fellarianina.
-Rzeczywiście nie możemy tak zostawić tych drzwi. Ale czy mamy jakieś pieniądze? A może byśmy to odpracowali? - Zastanawiała się głośno. Zostawienie tych drzwi w ten sposób sprawiłoby problem właścicielom. Uwaga Marco co do naprawienia ich za pomocą magii też była słuszna. Aria nie miała pojęcia, jak można by to naprawić. Rozejrzała się rozmyślając nad problemem. W rogu pomieszczenia znalazła roztrzaskaną szafę. Była pocięta na deski i gdyby się postarać...
-A może zrobimy nowe drzwi z tych desek o tam? - zapytała wskazując dłonią deski. Pomysł przypadł jej do gustu, ale nie miała pojęcia, jak połączyć deski w jedną całość. Czekała na jakiś pomysł ze strony naturian.
"Wszystkie bitwy naszego życia czegoś nas uczą, nawet te które przegraliśmy."
Paulo Coelho
Awatar użytkownika
Marco
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Naturianin - Fellarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Marco »

- Są świeże - obruszył się na słowa Rhyannon - Nie nosiłbym przy sobie zepsutego jedzenia.
Fakt, iż Arianna poparła go w kwestii drzwi, utwierdził Fellarianina w przekonaniu, iż jego decyzja jest słuszna. Nie miał jedynie pomysłu, jak rozwiązać problem. Pomysł dziewczyny był... zastanawiający. Ktoś bardziej bystry pewnie dostrzegłby w nim jakieś luki, ale Marco wydał się on bardzo dobry.
- W sumie, te deski nie są rozbite na kawałki... Tu mógłbym próbować coś zdziałać magią. Tylko nie mam konkretnego pomysłu - wzruszył ramionami.
Chwilę później, poczuł lekkie ukłucie bólu w stopie. Przypomniał sobie całe zajście z obrzeży lasu, kiedy to ów łucznik go zranił, po czym stwierdził, iż o ile do tej pory, podróżując ze znającą się na medycynie Damą nie musiał się martwić swoją nogą, to teraz może mieć pewien problem, jeśli chodzi o opatrunek. Zerknął krytycznym wzrokiem na nieco przybrudzony bandaż i ocenił, iż jak na razie nie ma co się tym martwić. Z tą pogodną myślą nałożył buty, zasznurował je, po czym podszedł do rozpadającego się mebla stojącego w rogu pokoju.
- Inna sprawa, to czy nikt nie zauważy braku szafy - mruknął do siebie.
Awatar użytkownika
Rhyannon
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wróżka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rhyannon »

- Nie byłabym tego taka pewna... - skomentowała jego oburzenie. Ciężko było jej uwierzyć na słowo chłopaka.
- Kto by się przejmował drzwiami, ich tu nigdy nie było - zapewniła z uśmiechem. - Nie wiem, czym się przejmujecie. - mogło by ich już dawno tutaj nie być i cieszyliby się życiem.
- Ta szafa i tak jest niezbyt działająca, ale i tak nie będzie ona wyglądać jak drzwi. Możemy co najwyżej ją przysunąć w miejsce wejścia i będzie efekt, jakby tu nie było żadnego pokoju. - mogłaby podsunąć jeszcze kilka pomysłów, ale nie chciało się jej męczyć nad taką głupotką.
- Użyczyłbyś chociaż trochę tego pieczywa... - czas mijał, a jej głód tylko cały czas się powiększał.
Nagle dostała wspaniałego olśnienia. To było by najbardziej efektywne i najszybsze, a zarazem przyjemne.
- Mam pomysł! - krzyknęła. Nagle w jej dłoni pojawił się mały kłębek ognia.
- Spalmy to całe miejsce, wtedy nikt się nie dowie.
Awatar użytkownika
Arianna
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alchemik (człowiek)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arianna »

Arianna właściwie nie miała ochoty jeść. Wiedziała, że pierwszy posiłek z rana jest ważny, ale po prostu nie miała apetytu. Nagle zauważyła, że fellarianin się skrzywił. Dojrzała brudny opatrunek na jego nodze i ze świstem wciągnęła powietrze.
-Dlaczego nie powiedziałeś, że jesteś ranny! Tym trzeba się natychmiast zająć - powiedziała podbiegając do naturianina. Klękła przy jego nogach i bez pytania ściągnęła but z jego stopy. Zabrała się właśnie za rozwiązywanie opatrunku kiedy usłyszała pomysł wróżki. Natychmiastowo zerwała się na równe nogi. Machając rękami krzyczała.
-Nie! Rhyannon, nie rób tego! Dlaczego ty masz zawsze TAKIE pomysły! - Podeszła tak blisko wróżki, że gdyby mała istotka chciała, to mogłaby usiąść jej na nosie – Musimy wymyślić RACJONALNE rozwiązanie, a nie unikać odpowiedzialności! - Po tej kwestii westchnęła głęboko i wróciła do oglądania nogi Marco. Kiedy zobaczyła ranę, nie była zachwycona. Wydało jej się, że to zakażenie. Dla pewności wyjęła z torby mocno śmierdzącą maść i posmarowała zakrwawiony otwór. Dotknęła delikatnie rany palcami uważając, by nie wywołać bólu i skupiła się na ranie naturianina. Wokół jej ręki można było zobaczyć delikatny zielony poblask. Aria zmarszczyła czoło i rana powoli zaczęła znikać. Po chwili została po niej jedynie niewielka blizna. Dziewczyna odsunęła się od Marco z lekko zaczerwienioną twarzą. Zastanawiała się, czy nie powinna go najpierw zapytać o pozwolenie.
"Wszystkie bitwy naszego życia czegoś nas uczą, nawet te które przegraliśmy."
Paulo Coelho
Awatar użytkownika
Marco
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Naturianin - Fellarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Marco »

Patrzył spode łba na Rhyannon. Nie trudno było zorientować się, iż wróżka ma skłonności ku sprzeczkom. Naturianin nie chciał jednak wywoływać żadnych niesnasek, więc zamilkł. Sięgał właśnie do torby, by poczęstować narzekającą na głód istotkę, gdy...
Cóż, Arianna do nóg mu padła z krzykiem, następnie, bynajmniej nie milknąc, zerwała się, zaczęła wymachiwać rękami, również w okolicach jego twarzy; po tym zaś ponownie osunęła się na kolana i zaczęła mu smarować stopę czymś śmierdzącym. Cała sytuacja wydawała się mocno absurdalna i Marco tylko patrzył szeroko otwartymi oczami, usiłując wyłapać poszczególne fakty z napiętrzającego się łańcucha wydarzeń.
- Au, to piecze! - syknął, zirytowany, próbując cofnąć się o krok od alchemiczki, jednak z miernym rezultatem. Chwilę później po ranie śladu nie było - poza niewielką blizną - a dziewczyna wpatrywała się w niego, cała czerwona.
- Mogłaś... znaczy... dziękuję - mruknął, odwracając się. Czuł się głupio, a zarazem dokuczało mu zdenerwowanie. Po raz kolejny nałożył but, sznurując go z przesadną pieczołowitością. Podszedł do szafy w kącie i utkwił w niej wzrok, udając, że myśli o czymś innym, niż co teraz ze sobą zrobić.
Zablokowany

Wróć do „Valladon”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości