Jezioro DorenDzień jak codzień

Doren była "środkową" córką króla Filipa i najbardziej przez niego ukochaną, podobna do swego ojca, rudowłosa piękność, która według legendy przemieniła się w nimfę i po dziś dzień włada wodami jeziora nazwanego od jej imienia, a tafla wody mieni się tutaj zawsze kolorem czerwieni.
Awatar użytkownika
Cillian
Szukający Snów
Posty: 179
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Cillian »

Gapiąc się w płomyki przy okazji zadbał o to, by płomień nie rozprzestrzenił się pod jego ewentualną nieobecność. Na pytanie Elfki nie odpowiedział. Nie, nie był głodny. W ogóle nagle przeszła mu ochota na cokolwiek. Taki melancholiczny nastrój. Rozmyślał nad tym, co mógłby robić po wyszkoleniu Jen (jeśli do takowego dojdzie oczywiście). Wracać do poszukiwaczy artefaktu? Chyba raczej nie. W pewnym sensie Czarodziej żałował, że w ogóle ich poznał. Pomijając zmarnowany czas, znów sobie uświadomił, dla kogo niegdyś walczył. O kogo, właściwie. Wciąż wierny był Zakonowi Strażników Ludzkości, ale od czasu przemiany u Megdara oddalał się od niego z każdym dniem. Brakowało mu celu, który ongiś mu przyświecał. W końcu wpadł na pewien pomysł. Badanie. Tak! Ale nie da rady zorganizować tego w najbliższym czasie. Musi kogoś odnaleźć. Tak...

- Ty już znasz moje imię, mam więc nadzieję, że teraz uda mi się poznać godność takiego uroczego czarodzieja - słowa Jen znów dudniły w jego głowie. Mimowolnie spojrzał na nią i dostrzegł ponownie ten sam uśmiech, wywołujący rumieńce. Nie odwracał głowy, bo wypieki na jego twarzy czarnowłosa dostrzegłaby i tak, czy siak. Te jednak trwały krócej, dzięki Stwórcy.
- Czymże zasłużyłaś sobie na ten zaszczyt? - odpowiedział odważną zaczepką, ale walkę poddał natychmiast, czując zbliżającą się porażkę. Pojedynek z uśmiechem Jennifer był... samobójczy. - Kiedyś miałem takie ładne imię. W czasach, gdy wyglądałem, jak żywe srebro, miałem zmarszczki, wszędobylską brodę i ogólnie wyglądałem, jak kawał spróchniałego pniaka. Nazwij mnie jakoś. Proszę. - dokończył i teraz patrzył prosto... "Morze. Właśnie widzę swoje morze. Ale jak to tak... jak..." Jen zdecydowanie była bezczelna. Jak można posiadać takie oczy?
*Bryza* "I don't know half of you half as well as I should like, and I like less than half of you half as well as you deserve..."
Awatar użytkownika
Eluera
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eluera »

Zanim jednak przystąpiła do szukania wyjęła suchą strawę dla swojego towarzysza oraz kilka kostek cukru i niewielką ilość siana. Ten natychmiast zaczął wszystko jeść, a Eluera głaskała go po łbie. Wtem wróciła do szukania czegoś dla nich. W miarę upływu w końcu wyjęła talerzyki, sztućce... do picia jednak niestety niczego nie posiadała, ale w końcu wyjęła zawiniątko, a z niego wyłoniło się mięso. Jednak było ono surowe i trzeba będzie je sporządzić. Wzięła ze sobą jeszcze nóż i bochenek chleba, po czym wszystko to przywlokła do nich. Znów mogła się cieszyć ciepłem jakie dawało palenisko, a wszystko co miała na rękach poustawiała na ziemi. Wszystko z wyjątkiem zawiniętego mięsa. Był to spory udziec, który (miała nadzieję) nasyciłby głód wszystkim zgromadzonym. Nie umiała jednak gotować, a trzymać mięsa nad ogniskiem jednak nie będzie.
- Pomożecie mi trochę?
Zapytała, prawie że błagalnym głosem.
Zjadłeś wszystkie rozumy... Wymówkę ci zrobię: Czemuś ani jednego nie zostawił sobie?
Awatar użytkownika
Jen
Senna Zjawa
Posty: 296
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jen »

        Po raz kolejny się zarumienił. Sprawiło to, że jej uśmiech jeszcze bardziej się rozszerzył, choć tym razem czarodziej nie próbował się zasłaniać, co było jeszcze bardziej urocze.
        Zatkało ją na jego prośbę, zupełnie się tego nie spodziewała. Zanim zdążyła się choćby zastanowić nad odpowiedzią, Eluera poprosiła ich o pomoc przy gotowaniu. Głodna Jen natychmiast do niej podeszła, patrząc na surowe mięso i myśląc nad tym, jak je przyrządzić. Wzięła od elfki nóż i jęła kroić udziec na mniejsze kawałki. Ostrze cięło precyzyjnie, poruszane pewną ręką. Po krótkiej chwili na desce leżały równe części mięsa.
- No cóż, dalej przydałby się jakiś kociołek, by to podgrzać, albo można stworzyć jakiś rożen i na nim je upiec - poinformowała Eluerę.
        Spojrzała jeszcze raz na czarodzieja. Popatrzyła prosto w jego turkusowe oczy... po czym zbliżyła się do niego i przykucnęła obok, z promiennym uśmiechem na ustach.
- Mam cię jakoś nazwać? Zgoda! Od teraz będziesz Cillian! - klasnęła zadowolona w dłonie i roześmiała się radośnie. - Cillian, a od tego można uroczo skrócić do Cill, albo nawet ładniej, Illy! I co ty na to?
        Nie wiedziała nawet czemu wymyśliła takie imię. Po prostu... Jakoś tak jej wpadło i nie mogła go odczepić od tych turkusowych oczu.
– Szybko! Musisz pójść ze mną – rzuciła. – Grozi ci wielkie niebezpieczeństwo!
– Dlaczego?
– Bo cię zabiję, jeśli nie pójdziesz.
- Shut up.
- I didn't say anything.
- You're thinking. That's annoying.
Awatar użytkownika
Cillian
Szukający Snów
Posty: 179
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Cillian »

Miał wyraźne problemy z ciągłym przechodzeniem od stanu wzmożonej czujności, do błogiego stanu "co tu się dzieję, odpływam...", w którymś momencie miał nawet wycofać tę dziecinną prośbę, ale było za późno. Czyżby kobieta o nielegalnej urodzie zdołała go... zauroczyć? "Nie, ja się tak łatwo nie daję. Jestem Czarodziejem z krwi, kości i tej gładziutkiej, czystej skóry... znaczy się, nie ma takiej opcji, ma się rozumieć!" Olał przytłaczające uczucie wszechogarniającego skrępowania, bo był tak pochłonięty oglądaniem morza w oczach Jen.

- Pomożecie mi trochę? - I nagle wszystko runęło wraz z głosem rozsądku Elfki, która chyba jako jedyna miała łeb na karku. Mogła udawać, że zachowanie Czarownika i czarnowłosej niewiasty wcale nie prowadzi do migdalenia się, była jednak zbyt zajęta przygotowywaniem posiłku.
I dobrze, dzięki niej chociaż nie pomrzemy z głodu. Mimo wszystko, nikt by się nie obraził, gdyby chwilkę z tym zaczekała.
- Wybacz, szczerze mogę powiedzieć, że na pichceniu w takich warunkach się nie znam - odparł prawie, że obojętnie. Odprowadził wzrokiem Jennifer i znów tępo spoglądał w ogień. Z braku innego pomysłu, zaczął bawić się ogniem i wysyłał małe płomyczki pod niebo, a potem obserwował je, jak ze wzrostem wysokości zmieniają barwę, przyjmując ostatecznie kolor nieba i gasnąc. A może wznosiły się znaczeni wyżej? Czort jeden wie.

Na wieść o zbudowaniu rożna, stwierdził, że może się na coś przydać. Znów posłużył się magią, ustawiając odpowiednią konstrukcję z wytrzymałych patyków, zmieniając kształt gałęzi tak, by można było mięso okręcać nad ogniem. Wyglądało przyzwoicie, a i sprawować się miało nieźle.

Jen powitał z ukrytym uśmiechem. Całkowicie zapomniał o tej głupiej prośbie z imieniem. Tymczasem ona go zaskoczyła. "Cillian... Cillian... tak..."
- Cill - powtórzył za nią. Tym razem ich spojrzenia się spotkały, chociaż białogłowa (prawdopodobnie) spoglądała na Czarodzieja w miarę zwyczajnym, ludzkim wzrokiem, to nie można było tego powiedzieć o właścicielu turkusowych tęczówek. Tym razem widział w jej oczach sztorm. Dziki. Dziki sztorm. O ironio, widział w nim harmonię. Nie wiedział co o tym sądzić, ani o tym, że od dłuższego momentu jego ślepia błyszczą się z zainteresowania obcą osobą, może nawet... wydają się nieco zaszklone? Może to było maniakalne spojrzenie jakiegoś chorego człowieka? Co w nim było takiego fascynującego?

Aratek (czy już Cillian?) nachylił się nad Jen niebezpiecznie blisko, na odległość oddechu. Nie skontrolował się. Zagrał w tę niebezpieczną grę. Trącił jej czoło kapeluszem, który wylądował na ziemi, musnął ustami delikatnie policzek nieznajomej, prawie niewyczuwalnie, a potem chuchnął w ucho. Odwdzięczył się lodowatym oddechem mrożącym krew w żyłach.
- Gdzie byłaś, gdy cię nie było... Jen... - wyszeptał. Coś w nim pękło. Odsunął się. Potem bardziej. Co prawda wciąż siedzieli (za) blisko siebie, ale przemianowany Mag nie miał odwagi kontynuować tych... tych "działań". Rumieńce nie nadeszły. Kapelusz pozostał na ziemi.

Było mu tylko cholernie głupio...
*Bryza* "I don't know half of you half as well as I should like, and I like less than half of you half as well as you deserve..."
Awatar użytkownika
Eluera
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eluera »

- Bardzo ci dziękuję za pomoc.
Odrzekła krótko Jen i poczęła w międzyczasie ustawiać srebrne talerze i sztućce obok każdego.
- Kurcze, nie mamy niczego konkretnego do picia. No nic... trzeba będzie się zadowolić wodą.
Teraz to nie wiedziała za bardzo co ma robić. W sumie dużo jeszcze było do krojenia, a chciała od razu to upiec. Wtem tamten drugi zaczął za pomocą magii ustawiać patyki, by można było jakoś wydajniej, jak nie lepiej, upiec udziec z jelenia. Przez chwilę mu zazdrościła takich zdolności. Strasznie by mogły jej pomóc. Ot, nawet do banalnych czynności codziennych! Udała się na chwilę do lasu, rzecz jasna musiała się gdzieś dyskretnie załatwić. Po jakichś kilku minutach wróciła, a scena, którą zdało się jej zobaczyć wprawiła ją w zakłopotanie. Czuła, że coś się między nimi święci. Zachichotała, gdy ten pocałował Jen, ale nie chciała się wtrącać. Dopiero, gdy mięso się zaczęło przypalać...
- Nie przeszkadzam?
Złożyła ręce i obracając się lekko na boki znów zaczęła się chichotać.
Zjadłeś wszystkie rozumy... Wymówkę ci zrobię: Czemuś ani jednego nie zostawił sobie?
Awatar użytkownika
Jen
Senna Zjawa
Posty: 296
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jen »

        W jednej chwili uśmiechała się wesoło, a w drugiej poczuła muśnięcie ust czarodzieja na swoim policzku i powiew lodowatego powietrza w uchu... Po plecach i karku przebiegły jej zimne dreszcze, poczuła, jak serce zaczyna jej szybciej bić. A do cholery jasnej, nie powinno. To wszystko przez element zaskoczenia, powtarzała sobie. Ale sama przed sobą musiała przyznać, że nie tylko.
        Na jego słowa zamarła. Po prostu siedziała nieruchomo, z wesołego uśmiechu pozostały jedynie lekko podniesione kąciki ust. Patrzyła przez chwilę czarodziejowi prosto w oczy, po raz pierwszy w życiu zabrakło jej słów. Napięcie zaczęło robić się wręcz namacalne, a wtedy właśnie odezwała się elfka. Jej chichot sprawił, że Jen natychmiast przybrała swoją naturalną, wesołą minę oraz ironiczny półuśmiech i również się roześmiała.
- Nie, nie przeszkadzasz. Czyli obiad już gotowy?
        Popatrzyła na leżący na ziemi kapelusz i podniosła go, po czym założyła sobie na głowę. Spojrzała jeszcze raz na czarodzieja i, pod wpływem impulsu, również pocałowała go w policzek. Z uśmiechem na ustach wyszeptała mu do ucha:
- Później może to dokończymy, co ty na to, Cill? - Odsunęła się tak, żeby widział całą jej twarz i puściła do niego znacząco oko. Nie znała go zupełnie, ale wydało jej się to takie naturalne...
        Zadowolona zabrała się za swój obiad. Nie było to jedzenie najwyższych lotów, ale i tak jakoś dziwnie jej smakowało. Jadła z takim głupim uśmiechem na ustach, jakby chciała obwieścić całemu światu, że nic nie popsuje jej humoru. I niech no tylko jakikolwiek bóg waży się choćby spróbować.
– Szybko! Musisz pójść ze mną – rzuciła. – Grozi ci wielkie niebezpieczeństwo!
– Dlaczego?
– Bo cię zabiję, jeśli nie pójdziesz.
- Shut up.
- I didn't say anything.
- You're thinking. That's annoying.
Awatar użytkownika
Cillian
Szukający Snów
Posty: 179
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Cillian »

Próbował udawać, że wcale nie zorientował się, iż Elfka ich przyłapała. Ukrył tylko twarz w swoich włosach i tak siedział moment, może dwa. Nie widział nawet reakcji Jen. Potem poczuł na swoim policzku cudze usta i odruchowa spojrzał na ich właścicielkę. W kapeluszu wyglądał nawet ładniej od niego. Niewybaczalne. Chociaż, jakby tak pomyśleć o tym nieco inaczej... to chyba jeden jedyny raz może odpuścić. Później usłyszał znajomy szept. Zdecydowanie - to była najbardziej ekscytująca forma komunikacji, dzięki Bogom, że ktoś na nią wpadł.
- Dokończymy? Jeszcze nawet nie zaczęliśmy - odparł zadziornie, wiedząc, że czarnowłosa pozytywnie reaguje na podobne zaczepki.

Pomimo tego, że podziękował za wydzieloną mu porcję przy posiłku, rozdzielił ją między dwie kobiety i oddał im. Nie był głodny, apetytu mu brakowało. Wyciągnął tylko z torby cukierka i wtranżolił go w mgnieniu oka. Kiedy robiło się już późno, a ogień już przygasał, Czarodziej rozmawiał jeszcze z Jennifer o wszystkim i niczym. Cudem uporał się z położeniem jej spać, miała niepokojąco dobry humor. Zobligował się do pozostania na warcie, przez noc. Ni stąd ni zowąd wyciągnął swój kostur i dumał.

***


- Jen... - odezwał się cichy głos. - Jen... - powtórzył. Czarnowłosa obudziła się i próbowała otworzyć oczy, ale nie mogła. Zrobiła to dopiero wtedy, gdy poczuła czyjś oddech na szyi. - Późno już. Zbieramy się - obwieścił Aratek ze śmiertelnie poważną miną. Pomógł wstać towarzyszce, ale nie pozwolił na zbędne zabiegi typowe dla przedstawicieli jej płci, zapewniając, że w akurat z powodzeniem obyłaby się bez nich. Zabrała to co miała zabrać, podobnie, jak Czarownik. Osiodłane przez Demencję i gotowe do jazdy konie już czekały. Nie było czasu na zbędne pytania.

- Wybacz, że cię w to wszystko wplątuję. W tym stanie nie mógłbym zostawić kogoś takiego, jak ty. Zabrałbym ciebie siłą. A teraz konkretnie. Podróż zajmie nam góra kilka sekund. Nie patrz tak na mnie, nie przejęzyczyłem się. Kilka sekund. Gdy już dotrzemy na miejsce, prawdopodobnie znajdziemy się w grupie kilku osób. Uśmiechaj się do nich, ale nic nie mów. Tak na wszelki wypadek. Później wytłumaczę. Złap mnie za rękę... - I nie czekając na to, czy przetrawiła już to, co do niej powiedział, siedząc w siodle, drugą ręką obejmując blondyna w pasie tak, by nie zleciał, wypowiedział kilka magicznych słów.

Po Jennifer i Aratku nie został nawet najmniejszy ślad...

Ciąg dalszy: Aratek, Jen
*Bryza* "I don't know half of you half as well as I should like, and I like less than half of you half as well as you deserve..."
Awatar użytkownika
Eluera
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eluera »

Obudziła się zupełnie sama. Rozejrzała się chwilę po okolicy, ale nikogo ani śladu. Nikogo oprócz Oriona, który sobie spokojnie skubał trawkę. Zdziwiła się wielce, póki naszedł ją lęk, iż mogła przez nich zostać okradzina. Zerwała się gwałtownie z ziemi, by dojrzeć swojego dobytku. Odetchnęła z ulgą widząc, iż wszystko jest na swoim miejscu.
- No, trzeba będzie się pakować!
Odrzekła sama do siebie trzymając ręce nieco powyżej ud. Chwilkę jej zajęło zanim w końcu załadowała cały towar na barki muła. Natrudziła się przy tym okropnie, a i czuła niemiłe burczenie w brzuchu. Musiała się więc zadowolić resztkami jedzenia ze wczorajszej nocy... kurde! Przecież ona tak niewiele z tamtego okresu pamiętała. To pewnie znowu jedna z tych sztuczek czarodziei, bo przecież parali się owymi mocami. Wzruszyła ramionami po czym klepnęła swojego towarzysza w zad.
- No ruszaj się! Zbieramy się!
Muł juczny z zapakowanym na sobie towarem w końcu ruszył, a ona nieco dorównując mu tempem chwyciła za wodzy i zgodnie z poradami Arathaina i Jen oraz swojej 'prawie' niezawodnej mapy ruszyła w stronę Demarii...


Ciąg dalszy: Eluera.
Zjadłeś wszystkie rozumy... Wymówkę ci zrobię: Czemuś ani jednego nie zostawił sobie?
Zablokowany

Wróć do „Jezioro Doren”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości