Kryształowe Królestwo ⇒ [W mieście] Z odsieczą
[W mieście] Z odsieczą
Chaldrion wyszedł z budynku szybkim krokiem. Podjął decyzję i postanowił pomóc elfom, więc trzeba było się spieszyć.
Kryształowy pałac był doskonale widoczny i z łatwością dało się do niego dotrzeć. Po drodze nie było żadnych przeszkód. Wszyscy Kaer Nathaerini byli zajęci plądrowaniem domostw albo szturmem na pałac. Do uszu napływały odgłosy walki, magicznych wybuchów, wycie rannych i umierających. Nie przejmował się tym. Był oswojony z takimi dźwiękami.
Nie bał się. Miał zmierzyć się z hordą demonów, ale nie bał się. Czuł ciężar zbroi na ciele, Ignisa w prawej ręce, pawęż w lewej. Ciężar ten dodawał otuchy, uspokajał.
Zaczął już opracowywać plan. Oczywiście, frontalny atak na nic by się nie zdał. Najemnik zaczął rozglądać się po ścianach pałacu, ziemi koło niego i pobliskich budynkach. Jego wzrok zatrzymał się na występie skalnym niedaleko pałacu. Sięgał on wystarczająco daleko, by znaleźć się na flance demonicznej armii. Nie było tam zbyt wielu wrogów, za to ukształtowanie terenu dawało wiele potencjalnych kryjówek.
Plan w pełni ukształtował się w umyśle Chaldriona. Uśmiechnął się on lekko i przyspieszył.
Kryształowy pałac był doskonale widoczny i z łatwością dało się do niego dotrzeć. Po drodze nie było żadnych przeszkód. Wszyscy Kaer Nathaerini byli zajęci plądrowaniem domostw albo szturmem na pałac. Do uszu napływały odgłosy walki, magicznych wybuchów, wycie rannych i umierających. Nie przejmował się tym. Był oswojony z takimi dźwiękami.
Nie bał się. Miał zmierzyć się z hordą demonów, ale nie bał się. Czuł ciężar zbroi na ciele, Ignisa w prawej ręce, pawęż w lewej. Ciężar ten dodawał otuchy, uspokajał.
Zaczął już opracowywać plan. Oczywiście, frontalny atak na nic by się nie zdał. Najemnik zaczął rozglądać się po ścianach pałacu, ziemi koło niego i pobliskich budynkach. Jego wzrok zatrzymał się na występie skalnym niedaleko pałacu. Sięgał on wystarczająco daleko, by znaleźć się na flance demonicznej armii. Nie było tam zbyt wielu wrogów, za to ukształtowanie terenu dawało wiele potencjalnych kryjówek.
Plan w pełni ukształtował się w umyśle Chaldriona. Uśmiechnął się on lekko i przyspieszył.
- Ernei
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 120
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Pół anioł, pół człowiek-mag
- Profesje:
- Kontakt:
- Zabiły moją mamę - odparła po prostu na pytanie Chaldriona.
Rozejrzała się i jej zapał chwiliowo osłabł. Demonów były setki, może nawet tysiące. Jednakże na pewno nie zamierzała się tak po prostu poddać. Ruszyła więc za Chaldrionem, po drodze odsyłając z powrotem do otchłani kilka pomniejszych demonów-zwiadowców - jedynych, które ich jak na razie zauważyły. Nie zdażyły się jednak podzielić informacjami z resztą, bo już magia porządku wtrąciła ich tam, gdzie ich miejsce.
- Co robimy? - spytała anielica, kiedy dotarli na plac, przy okazji powalając najbliższego demona.
Rozejrzała się i jej zapał chwiliowo osłabł. Demonów były setki, może nawet tysiące. Jednakże na pewno nie zamierzała się tak po prostu poddać. Ruszyła więc za Chaldrionem, po drodze odsyłając z powrotem do otchłani kilka pomniejszych demonów-zwiadowców - jedynych, które ich jak na razie zauważyły. Nie zdażyły się jednak podzielić informacjami z resztą, bo już magia porządku wtrąciła ich tam, gdzie ich miejsce.
- Co robimy? - spytała anielica, kiedy dotarli na plac, przy okazji powalając najbliższego demona.
- Chodź - rzucił najemnik w stronę Ernei. Podszedł do drzwi najbliższego domu i wyważył je kopniakiem. Właściciele - o ile jeszcze żyli - pewnie nie byliby zbyt zadowoleni.
W środku rozejrzał się, zobaczył pomieszczenie wyglądające na kuchnię. Wpadł do niej, zaczął przetrząsać wszystkie szafki. W normalnej sytuacji jego zachowanie zostałoby zakwalifikowane przez postronnych jako nieuprzejme i dziwne. Biorąc pod uwagę armię demonów znajdującą się nieopodal, najemnik nadawał się do domu dla obłąkanych.
W końcu jednak znalazł to, czego szukał. Wydobył z szafki dość sporą butelczynę oleju. Po kolejnych trzech włamaniach miał już spory jego zapas.
- Teraz idziemy gotować - powiedział Chaldrion lekkim tonem. - Trzymaj się w miarę możliwości za moim pawężem.
Najemnik rzucił się biegiem w stronę pałacu. Okrążył go nieco, wszedł na wąski pas skały obok bocznej ściany. Nieliczne demony, jakie go zauważyły, nie zwróciły na niego uwagi. Zaczęły zdradzać pewne oznaki zaniepokojenia, gdy był już na skalnym występie. Natychmiast zostały uspokojone. Głównie tarczą.
Chaldrion biegł dalej, od czasu do czasu padając w jakieś obniżenie terenu. W końcu znalazł się dość blisko głównego skupiska demonów. Stało tam parę namiotów. Jeden był na tyle okazały, że musiał należeć do dowódcy armii.
- Zostań tu - polecił Ernei. - Kiedy tylko zauważysz dym, leć w górę.
Najemnik, wyszedłszy z kryjówki, zaczął iść spokojnym krokiem. Kaer Nathaerini, jeśli zwracali na niego uwagę, uspokajali się na widok jego oczu, aury i demonicznego pawęża. W końcu dotarł do namiotu. Był tu tylko jeden strażnik, który został ogłuszony ciosem tarczy w głowę. Chaldrion zobaczył dowódcę.
Wyróżniał się on na tle pozostałych demonów przede wszystkim budową ciała. Nie był kościsty jak reszta Kaer Nathaerinów. Zakuty był w czarną, płytową zbroję, na głowie miał rogaty hełm, zaś w dłoni dzierżył ciężką buławę. Najemnik próbował ugotować go w zbroi, lecz magia nie zadziałała. Pancerz musiał być magiczny.
Demon nie gadał, co mu się chwaliło. Od razu uderzył. Cios bez problemu został odbity, lecz odgłos, jaki wydał pawęż, mógł zaalarmować demony z zewnątrz. Trzeba to było skończyć szybko.
Najemnik zamachnął się pawężem. Demon uniknął ciosu, odskakując do tyłu. Chaldrion naparł na niego, sekwencją ciosów zmuszając go do cofania się. Dowódca potknął się o stolik stojący z tyłu i na ułamek sekundy stracił równowagę. Cięcie najemnika niemal odrąbało mu głowę. Demon natychmiast zginął.
Chaldrion rozejrzał się szybko po namiocie, znalazł spory sagan, zapewne zrabowany gdzieś w mieście. Szybko wygrzebał niewielką dziurę w ziemi, za pomocą magii napełnił ją płomieniami, postawił na niej naczynie i wlał doń cały olej. Wycofał się pod tylną ścianę namiotu, poczekał, aż z sagana zacznie unosić się dym, rozciął materiał ściany i uciekł. Nie odwracał się, wiedział, że był ścigany. W końcu jednak ktoś zauważył dym.
Demony rzuciły się do pawilonu dowódcy. Któryś z nich przyniósł wodę. Chaldrion liczył na to, że spróbują ugasić pożar. Woda, którą został zalany olej, natychmiast zamieniła się w parę wodną i rozniosła palące się opary. Płomień, wzmocniony magią najemnika, osiągnął wysokość dziesięciu metrów i spadł na demony. Chaldrion zawrócił, wpadł na tyły armii i zaczął siekać Kaer Nathaerinów bez opamiętania. Wybuchł popłoch.
- Ernei! - wydarł się najemnik. - Możesz sobie na nich poużywać!
Wtem bramy pałacu otwarły się i wybiegły z nich doborowe odziały elfów z Kryształowego Królestwa.
W środku rozejrzał się, zobaczył pomieszczenie wyglądające na kuchnię. Wpadł do niej, zaczął przetrząsać wszystkie szafki. W normalnej sytuacji jego zachowanie zostałoby zakwalifikowane przez postronnych jako nieuprzejme i dziwne. Biorąc pod uwagę armię demonów znajdującą się nieopodal, najemnik nadawał się do domu dla obłąkanych.
W końcu jednak znalazł to, czego szukał. Wydobył z szafki dość sporą butelczynę oleju. Po kolejnych trzech włamaniach miał już spory jego zapas.
- Teraz idziemy gotować - powiedział Chaldrion lekkim tonem. - Trzymaj się w miarę możliwości za moim pawężem.
Najemnik rzucił się biegiem w stronę pałacu. Okrążył go nieco, wszedł na wąski pas skały obok bocznej ściany. Nieliczne demony, jakie go zauważyły, nie zwróciły na niego uwagi. Zaczęły zdradzać pewne oznaki zaniepokojenia, gdy był już na skalnym występie. Natychmiast zostały uspokojone. Głównie tarczą.
Chaldrion biegł dalej, od czasu do czasu padając w jakieś obniżenie terenu. W końcu znalazł się dość blisko głównego skupiska demonów. Stało tam parę namiotów. Jeden był na tyle okazały, że musiał należeć do dowódcy armii.
- Zostań tu - polecił Ernei. - Kiedy tylko zauważysz dym, leć w górę.
Najemnik, wyszedłszy z kryjówki, zaczął iść spokojnym krokiem. Kaer Nathaerini, jeśli zwracali na niego uwagę, uspokajali się na widok jego oczu, aury i demonicznego pawęża. W końcu dotarł do namiotu. Był tu tylko jeden strażnik, który został ogłuszony ciosem tarczy w głowę. Chaldrion zobaczył dowódcę.
Wyróżniał się on na tle pozostałych demonów przede wszystkim budową ciała. Nie był kościsty jak reszta Kaer Nathaerinów. Zakuty był w czarną, płytową zbroję, na głowie miał rogaty hełm, zaś w dłoni dzierżył ciężką buławę. Najemnik próbował ugotować go w zbroi, lecz magia nie zadziałała. Pancerz musiał być magiczny.
Demon nie gadał, co mu się chwaliło. Od razu uderzył. Cios bez problemu został odbity, lecz odgłos, jaki wydał pawęż, mógł zaalarmować demony z zewnątrz. Trzeba to było skończyć szybko.
Najemnik zamachnął się pawężem. Demon uniknął ciosu, odskakując do tyłu. Chaldrion naparł na niego, sekwencją ciosów zmuszając go do cofania się. Dowódca potknął się o stolik stojący z tyłu i na ułamek sekundy stracił równowagę. Cięcie najemnika niemal odrąbało mu głowę. Demon natychmiast zginął.
Chaldrion rozejrzał się szybko po namiocie, znalazł spory sagan, zapewne zrabowany gdzieś w mieście. Szybko wygrzebał niewielką dziurę w ziemi, za pomocą magii napełnił ją płomieniami, postawił na niej naczynie i wlał doń cały olej. Wycofał się pod tylną ścianę namiotu, poczekał, aż z sagana zacznie unosić się dym, rozciął materiał ściany i uciekł. Nie odwracał się, wiedział, że był ścigany. W końcu jednak ktoś zauważył dym.
Demony rzuciły się do pawilonu dowódcy. Któryś z nich przyniósł wodę. Chaldrion liczył na to, że spróbują ugasić pożar. Woda, którą został zalany olej, natychmiast zamieniła się w parę wodną i rozniosła palące się opary. Płomień, wzmocniony magią najemnika, osiągnął wysokość dziesięciu metrów i spadł na demony. Chaldrion zawrócił, wpadł na tyły armii i zaczął siekać Kaer Nathaerinów bez opamiętania. Wybuchł popłoch.
- Ernei! - wydarł się najemnik. - Możesz sobie na nich poużywać!
Wtem bramy pałacu otwarły się i wybiegły z nich doborowe odziały elfów z Kryształowego Królestwa.
- Ernei
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 120
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Pół anioł, pół człowiek-mag
- Profesje:
- Kontakt:
Wzbiła się w powietrze, jak tylko zauważyła dyym. Kiedy demony zaczęły uciekać, miała już gotowe łuk i strzały, z wplecionymi, sprawdzonymi już, zaklęciami powodującymi implozję. Wciąż nie była doskonała w strzelaniu z łuku, a dodatkowo cele były ruchome, więc trafiała mniej więcej raz na trzy. Na szczęście wystarczało, by strzałą wbiła się w ziemię niedaleko demona - zaklęcie powodowało wyrzut ziemi i kamieni na kilka metrów w górę, co spadając raniło więcej niż jednego demona.
Tymczasem elfy również nie próżnowały - wystrzeliwały wszystkie te demony, którym udało się umknąć z obozu. Ernei z rozdrażnieniem zauważyła kilka strzał, które świstnęły jej koło ucha.
- Jestem po waszej strone, palanty! - krzyknęła, ale nie była pewna, czy została usłyszana. Na wszelki więc wypadek otoczyła się lekką tarczą energii, która w razie czego zablokuje pociski.
Po chwili skończyły jej się strzały. Powaliła więc jeszcze paru demonów wiązkami energii, po czym rozejrzała się za Chaldrionem, którego straciła z oczu po wybuchu ognia.
Tymczasem elfy również nie próżnowały - wystrzeliwały wszystkie te demony, którym udało się umknąć z obozu. Ernei z rozdrażnieniem zauważyła kilka strzał, które świstnęły jej koło ucha.
- Jestem po waszej strone, palanty! - krzyknęła, ale nie była pewna, czy została usłyszana. Na wszelki więc wypadek otoczyła się lekką tarczą energii, która w razie czego zablokuje pociski.
Po chwili skończyły jej się strzały. Powaliła więc jeszcze paru demonów wiązkami energii, po czym rozejrzała się za Chaldrionem, którego straciła z oczu po wybuchu ognia.
To była rzeź. Demony, sieczone równocześnie przez elfy, Ernei i Chaldriona, padały jak muchy. Najemnik w końcu wyrąbał sobie drogę do trzonu elfickiej armii.
W jego stronę poleciało kilka strzał. Odbiły się one od pawęża, nie czyniąc krzywdy jego właścicielowi.
- Idioci! - krzyknął Chaldrion. - Ten ogień to moja robota!
Elfy przestały go atakować, a zaczęły słuchać.
- Kto tu dowodzi? - zapytał najemnik. Stanął przed nim wysoki elf w jasnobłękitnym płaszczu i pełnej zbroi płytowej.
- Ja - powiedział. - Jesteśmy ci niezwykle...
- Później będziecie wdzięczni - przerwał Chaldrion. - Teraz musisz...
Dalsze jego słowa przerwał donośny huk. Miasto zalała szkarłatna poświata, demony zaś ryknęły triumfalnie.
- Przeprowadzają jakiś rytuał! - wydarł się elf wyglądający na maga. - Sprowadzają posiłki!
- Człowieku - powiedział elf. - Dam ci dziesięciu żołnierzy. Powstrzymaj ich, a obsypiemy cię nagrodami.
- Nas - rzekł najemnik. - Zajmiemy się tym, jeśli moja towarzyszka się zgodzi. A nagroda ma być duża. Bardzo.
Chaldrion zastanowił się chwilę, czy warto poświęcać zdrowie lub życie dla nagrody. Po chwili doszedł do wniosku, że tak. Szczególnie, jeśli będzie mógł dać po mordzie temu, kto wsadził go do lochu.
W jego stronę poleciało kilka strzał. Odbiły się one od pawęża, nie czyniąc krzywdy jego właścicielowi.
- Idioci! - krzyknął Chaldrion. - Ten ogień to moja robota!
Elfy przestały go atakować, a zaczęły słuchać.
- Kto tu dowodzi? - zapytał najemnik. Stanął przed nim wysoki elf w jasnobłękitnym płaszczu i pełnej zbroi płytowej.
- Ja - powiedział. - Jesteśmy ci niezwykle...
- Później będziecie wdzięczni - przerwał Chaldrion. - Teraz musisz...
Dalsze jego słowa przerwał donośny huk. Miasto zalała szkarłatna poświata, demony zaś ryknęły triumfalnie.
- Przeprowadzają jakiś rytuał! - wydarł się elf wyglądający na maga. - Sprowadzają posiłki!
- Człowieku - powiedział elf. - Dam ci dziesięciu żołnierzy. Powstrzymaj ich, a obsypiemy cię nagrodami.
- Nas - rzekł najemnik. - Zajmiemy się tym, jeśli moja towarzyszka się zgodzi. A nagroda ma być duża. Bardzo.
Chaldrion zastanowił się chwilę, czy warto poświęcać zdrowie lub życie dla nagrody. Po chwili doszedł do wniosku, że tak. Szczególnie, jeśli będzie mógł dać po mordzie temu, kto wsadził go do lochu.
- Ernei
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 120
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Pół anioł, pół człowiek-mag
- Profesje:
- Kontakt:
Wylądowała tuż obok, więc wszystko słyszała.
- Zgadzam się - odparła natychmiast. Nagroda niewiele ją obchodziła, choć zawsze była miłym bonusem.
Tymczasem światło zmieniło barwę na czerwoną i zaczęły się z niego wyłaniać postacie. Nie były jeszcze wyraźnie, czar nie dopełnił się całkiem. Ernei wysłała w tamtą stronę sporą dawkę magii porządku. Nie była dość silna, by zneutralizować zaklęcie, ale udało jej się zablokować je na jakiś czas. Ponieważ poczuła nagły odpływ energii, zregenerowała się od rannego demona, który nie miał już siły się bronić, tym samym wykańczając go.
- Lepiej się pospieszmy - rzuciła, już zrywając się do lotu.
- Zgadzam się - odparła natychmiast. Nagroda niewiele ją obchodziła, choć zawsze była miłym bonusem.
Tymczasem światło zmieniło barwę na czerwoną i zaczęły się z niego wyłaniać postacie. Nie były jeszcze wyraźnie, czar nie dopełnił się całkiem. Ernei wysłała w tamtą stronę sporą dawkę magii porządku. Nie była dość silna, by zneutralizować zaklęcie, ale udało jej się zablokować je na jakiś czas. Ponieważ poczuła nagły odpływ energii, zregenerowała się od rannego demona, który nie miał już siły się bronić, tym samym wykańczając go.
- Lepiej się pospieszmy - rzuciła, już zrywając się do lotu.
Najemnik biegł w stronę źródła światła. Widział Ernei lecącą tuż nad nim. Po drodze było wiele demonów, próbujących go zatrzymać. Nie walczył z nimi-biegł dalej, czasami tylko ciął mimochodem. Wiedział, że trzeba się spieszyć.
W końcu, wychodząc zza zakrętu uliczki, dojrzał miejsce, w którym odprawiany był rytuał. Na rozległym placu stały dwie dziesiątki demonów, otaczając pięciu wysokich Kaer Nathaerinów we wspaniałych, czarnych szatach, zdobionych złotem. Stali oni na rogach wielkiego pentagramu, wpisanego w koło wyrysowane na krawędziach rynku. Od kryształów, leżących obok nich, biło mętne, szarawe światło. Pulsując, jego strumienie płynęły do demona, leżącego w środku gwiazdy. Z jego ciała sączyła się krew. Magowie byli zbyt pochłonięci rytuałem, by go zauważyć, lecz strażnicy natychmiast go dostrzegli. Rycząc, rzucili się w jego stronę. W biegu spowolniły ich strzały, wystrzelone przez dziesiątkę elfów. Tylko jeden demon zdołał uniknąć pocisku.
Nagle w stronę najemnika wystrzeliły żółtawe groty energii. Przywarł on do ściany domu i osłonił się pawężem, jednak niewiele to dało-niematerialne pociski przeniknęły przez tarczę i zbroję i trafiły w ciało. Chaldrion poczuł paraliżujący ból, zaczął tracić przytomność. Jak przez mgłę zobaczył takie same pociski lecące w stronę Ernei. Znajdującej się kilka metrów nad ziemią.
Siłą woli zmusił się do pozostawania przytomnym. Nie zdążył jednak sparować ciosu Kaer Nathaerina. Jego wąski miecz wniknął w łączenie naramiennika i napierśnika, ostrze otarło się o obojczyk. Chaldrion wrzasnął i z całej siły uderzył pawężem w brzuch demona. Kolec przebił jego przeponę. W następnej chwili najemnik został otoczony kordonem elfów. Zdołał się pozbierać, kiedy w ich stronę szarżowały demony. Elfy, rozciągnięte w szeregu, czekały z nastawiony i mieczami. Najemnik dołączył do nich, równocześnie rozniecając małe płomyczki metr przed nimi.
W końcu, wychodząc zza zakrętu uliczki, dojrzał miejsce, w którym odprawiany był rytuał. Na rozległym placu stały dwie dziesiątki demonów, otaczając pięciu wysokich Kaer Nathaerinów we wspaniałych, czarnych szatach, zdobionych złotem. Stali oni na rogach wielkiego pentagramu, wpisanego w koło wyrysowane na krawędziach rynku. Od kryształów, leżących obok nich, biło mętne, szarawe światło. Pulsując, jego strumienie płynęły do demona, leżącego w środku gwiazdy. Z jego ciała sączyła się krew. Magowie byli zbyt pochłonięci rytuałem, by go zauważyć, lecz strażnicy natychmiast go dostrzegli. Rycząc, rzucili się w jego stronę. W biegu spowolniły ich strzały, wystrzelone przez dziesiątkę elfów. Tylko jeden demon zdołał uniknąć pocisku.
Nagle w stronę najemnika wystrzeliły żółtawe groty energii. Przywarł on do ściany domu i osłonił się pawężem, jednak niewiele to dało-niematerialne pociski przeniknęły przez tarczę i zbroję i trafiły w ciało. Chaldrion poczuł paraliżujący ból, zaczął tracić przytomność. Jak przez mgłę zobaczył takie same pociski lecące w stronę Ernei. Znajdującej się kilka metrów nad ziemią.
Siłą woli zmusił się do pozostawania przytomnym. Nie zdążył jednak sparować ciosu Kaer Nathaerina. Jego wąski miecz wniknął w łączenie naramiennika i napierśnika, ostrze otarło się o obojczyk. Chaldrion wrzasnął i z całej siły uderzył pawężem w brzuch demona. Kolec przebił jego przeponę. W następnej chwili najemnik został otoczony kordonem elfów. Zdołał się pozbierać, kiedy w ich stronę szarżowały demony. Elfy, rozciągnięte w szeregu, czekały z nastawiony i mieczami. Najemnik dołączył do nich, równocześnie rozniecając małe płomyczki metr przed nimi.
- Ernei
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 120
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Pół anioł, pół człowiek-mag
- Profesje:
- Kontakt:
Udało jej się uniknąć pocisków, wzlatując wyżej. Tylko jeden trafił, przebijając się przez jej cienką tarczę. Na szczęście Ernei udało się utrzymać w powietrzu i za pomocą magii porządku zneutralizować działanie pocisku. Znów poczuła zmęczenie, jednak nie miała skąd się zregenerować. Zresztą nie było czasu - wyczuła, że zaklęcie przędzione prze demony zbliża się ku końcowi. Założona przez nią wcześniej blokada zdążyła się już rozproszyć. Zerknęła w stronę elfów, ale te też najwyraźniej nie wiedziały co robić.
Spróbowała wyssać energię z czaru, jednak demony szybko to zauważyły i zablokowały jej dostęp. Anielica uznała, że skoro nie poradzi nic na samo zaklęcie, to może da radę z zaklinającymi. Wystrzeliła kilka pocisków z energii; dwa z nich trafiły celu, powalając jednego demona, jednak pozostali zdążyli otoczyć się tarczami i kontynuowali zaklęcie. Ernei opadłą na ziemię obok Chaldriona i spojrzała na elfy.
- A wy co? - spytała. - Nie znacie magii? Musimy zaatakować razem, inczej się nie uda!
Spróbowała wyssać energię z czaru, jednak demony szybko to zauważyły i zablokowały jej dostęp. Anielica uznała, że skoro nie poradzi nic na samo zaklęcie, to może da radę z zaklinającymi. Wystrzeliła kilka pocisków z energii; dwa z nich trafiły celu, powalając jednego demona, jednak pozostali zdążyli otoczyć się tarczami i kontynuowali zaklęcie. Ernei opadłą na ziemię obok Chaldriona i spojrzała na elfy.
- A wy co? - spytała. - Nie znacie magii? Musimy zaatakować razem, inczej się nie uda!
Ze spojrzeń elfów można było z łatwością wywnioskować, że nie znają magii. Byli świetnymi wojownikami, wyszkolonymi w walce mieczem i łucznictwie, lecz ich dowódcy nie przyszło na myśl, by oddelegować do zadania magów. Elfy spełniły swoje zadanie-zabili te demony, które przebiły się przez ścianę ognia, za sprawą czaru Chaldriona nagle wyrastającą spomiędzy bruku. Dwóch z nich zapłaciło za to życiem, kilku było rannych.
-Cudownie-westchnął najemnik. -To jak...
Przerwij krąg.
Głos w jego umyśle był niespodziewany, jednak najemnik dobrze wiedział do kogo należy.
Neathur...
I znowu:Przerwij krąg, jeśli chcesz zakończyć rytuał. Nie pokonasz magów, elity wśród Kaer Nathaerinów. Przerwij krąg, a zakończysz rytuał i ich żywoty.
Dlaczego mi pomagasz?-spytał Chaldrion, lecz obecność Neathura zdążyła już wycofać się w głąb jego świadomości.
-Ernei!-krzyknął najemnik. -Nie walcz z nimi! Musimy się spieszyć! Spróbuj zrobić coś z tymi kryształami!
Najemnik rozejrzał się po rynku, analizował. Jego wzrok zatrzymał się na symbolach wyrysowanych wzdłuż ramion pentagramu i na ofierze leżącej w jego centrum. Ofierze dającej energii czarowi. Chaldrion rzucił się biegiem do przodu, wpadł w pentagram, tnąc mieczem po symbolach. Ignis, krzesząc skry, wbił się w nie i rozerwał na pół kocie łby, na których były wyrysowane. Nie zatrzymując się podbiegł do ofiary i jednym cięciem pozbawił jej głowy. Krew trysnęła z ciała, strumyczkami popłynęła między bruk, zalewając starannie wyryte symbole. Odczuwalna magia raptownie zelżała, jednak Kaer Nathaerini nie przerywali rytuału, wpatrzeni w szarawe kryształy
-Cudownie-westchnął najemnik. -To jak...
Przerwij krąg.
Głos w jego umyśle był niespodziewany, jednak najemnik dobrze wiedział do kogo należy.
Neathur...
I znowu:Przerwij krąg, jeśli chcesz zakończyć rytuał. Nie pokonasz magów, elity wśród Kaer Nathaerinów. Przerwij krąg, a zakończysz rytuał i ich żywoty.
Dlaczego mi pomagasz?-spytał Chaldrion, lecz obecność Neathura zdążyła już wycofać się w głąb jego świadomości.
-Ernei!-krzyknął najemnik. -Nie walcz z nimi! Musimy się spieszyć! Spróbuj zrobić coś z tymi kryształami!
Najemnik rozejrzał się po rynku, analizował. Jego wzrok zatrzymał się na symbolach wyrysowanych wzdłuż ramion pentagramu i na ofierze leżącej w jego centrum. Ofierze dającej energii czarowi. Chaldrion rzucił się biegiem do przodu, wpadł w pentagram, tnąc mieczem po symbolach. Ignis, krzesząc skry, wbił się w nie i rozerwał na pół kocie łby, na których były wyrysowane. Nie zatrzymując się podbiegł do ofiary i jednym cięciem pozbawił jej głowy. Krew trysnęła z ciała, strumyczkami popłynęła między bruk, zalewając starannie wyryte symbole. Odczuwalna magia raptownie zelżała, jednak Kaer Nathaerini nie przerywali rytuału, wpatrzeni w szarawe kryształy
- Ernei
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 120
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Pół anioł, pół człowiek-mag
- Profesje:
- Kontakt:
Wzbiła się w powietrze i wylądowała w samym środku kręgu, osłaniając tarczą energii siebie i Chaldriona. Rzuciła się ku najbliższemu kryształowi, jednak trafiło w nią zaklęcie któregoś z magów, jakimś sposobem omijając tarczę. Ernei ostatkiem sił wyciągnęła sztylet i, nie zatanawiając się nad tym, co robi, wbiła go w kryształ. Wszedł gładko, jakby minerał był tak naprawdę zrobiony z masła. Nagle wszystko dookoła zalała fala energii i światła, rozbijając tarczę anielicy i pozbawiając ją przytomności. Kiedy się ocknęła, leżała obok Chaldriona w środku dawnego kręgu, ale po demonach nie było ani śladu. Kątem oka zauważyła, że jej sztylet dziwnie błyszczy, jednak nie przejęła się tym i schowała go do pochwy. Na myślenie przyjdzie czas później.
Błysk. Nagły krzyk z dziesięciu gardeł, ryk tysięcy demonów zamkniętych w Otchłani. Jego własny, kiedy padł na ziemię, osłaniając się tarczą. Niewiele to dało. Czuł, że traci przytomność. Umiera.
Nie mogę zginąć.-myślał. Nie teraz.
Najemnik wstał, na wpół oślepiony błyskiem który powstał na skutek rozbicia kryształu. Rozejrzał się dookoła.
Domy przestały istnieć. Wszystkie zabudowania w promieniu kilkudziesięciu metrów od rynku były dymiącą ruiną. Na placu leżało tylko jedno ciało Kaer Nathaerina-ofiary, jednak niewielkie sterty pyłu pozwalały domyślić się losu magów. Były jednak też inne ciała.
Spopielone ciała elfów leżały na krawędzi rynku. Wojownicy zapłacili życiem za powstrzymanie demonów. Chaldrion podszedł kilka chwiejnych kroków do przodu, pochylił się nad Ernei.
-To... koniec-powiedział cicho. -Żyjesz?
Nim anielica zdążyła odpowiedzieć na placu pojawiły się elfy. Szły prosto z bitwy, na ostrzach ich mieczy widniała ciemna krew demonów. Najemnik dostrzegł wśród nich dowódcę. Nie podszedł do niego, usiadł na bruku. Siły z niego uchodziły, uchodziły przez ranę na prawym ramieniu. Przycisnął dłoń w pancernej rękawicy do łączenia elementów zbroi.
-Ernei...-wyszeptał.
Nie mogę zginąć.-myślał. Nie teraz.
Najemnik wstał, na wpół oślepiony błyskiem który powstał na skutek rozbicia kryształu. Rozejrzał się dookoła.
Domy przestały istnieć. Wszystkie zabudowania w promieniu kilkudziesięciu metrów od rynku były dymiącą ruiną. Na placu leżało tylko jedno ciało Kaer Nathaerina-ofiary, jednak niewielkie sterty pyłu pozwalały domyślić się losu magów. Były jednak też inne ciała.
Spopielone ciała elfów leżały na krawędzi rynku. Wojownicy zapłacili życiem za powstrzymanie demonów. Chaldrion podszedł kilka chwiejnych kroków do przodu, pochylił się nad Ernei.
-To... koniec-powiedział cicho. -Żyjesz?
Nim anielica zdążyła odpowiedzieć na placu pojawiły się elfy. Szły prosto z bitwy, na ostrzach ich mieczy widniała ciemna krew demonów. Najemnik dostrzegł wśród nich dowódcę. Nie podszedł do niego, usiadł na bruku. Siły z niego uchodziły, uchodziły przez ranę na prawym ramieniu. Przycisnął dłoń w pancernej rękawicy do łączenia elementów zbroi.
-Ernei...-wyszeptał.
- Ernei
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 120
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Pół anioł, pół człowiek-mag
- Profesje:
- Kontakt:
Chciała coś odpowiedzieć, ale nie mogła. W tym momencie podbiełgy do nich elfy. Ernei wyczuła, że ci wlewają w nich magię uzdrowicielską. Po chwili zapadli w spokojny, odżywczy sen.
Obudziła się kilka godzin później. Czuła się całkiem nieźle - może tylko nieco zmęczona. Wstała i rozejrzała się. Na łóżku obok leżał Chaldrion, a na krześle siedziała elfka. Kiedy zauważyła, że anielica już wstała, uśmiechnęła się.
- Dobrze się spisaliście - powiedziała. - Dostaniecie nagrodę, jak tylko twój kolega się obudzi. Potem... potem możecie iść.
Obudziła się kilka godzin później. Czuła się całkiem nieźle - może tylko nieco zmęczona. Wstała i rozejrzała się. Na łóżku obok leżał Chaldrion, a na krześle siedziała elfka. Kiedy zauważyła, że anielica już wstała, uśmiechnęła się.
- Dobrze się spisaliście - powiedziała. - Dostaniecie nagrodę, jak tylko twój kolega się obudzi. Potem... potem możecie iść.
Chaldrion otworzył oczy. Leżał na miękkim posłaniu, nad sobą widział rzeźbione belki. Na drugim łóżku leżała Ernei, na krześle obok siedziała elfka. Po chwili najemnik zauważył, że rana na jego ramieniu zniknęła.
-Nie śpię-powiedział po słowach elfki. -I mam nadzieję, że ta nagroda jest słuszna.
-Sami ją wybierzecie-odparła siedząca na krześle kobieta. -Jeśli jesteście gotowi, chodźcie.
Byli gotowi. Najemnik nie miał zdjętej zbroi, przypasał tylko miecz i wziął plecak. Elfka poprowadziła ich korytarzem wyłożonym jasną tkaniną. Jego ściany były z kryształu, więc znajdowali się w pałacu. Po kilku minutach doszli do sali tronowej. Zastali tam króla Denawetha siedzącego na tronie, poniżej zajął miejsce dwór i gwardia królewska. Elfka poprowadziła ich przed tron, po czym skłoniła się i odeszła pod ścianę.
Najemnik był obeznany z ceremoniałem zachowania się przed monarchą. Rozmyślnie stał więc, patrząc w oczy królowi.
-Przyklęknij albo ukłoń się-syknął ktoś z boku. -Okaż szacunek majestatowi władzy.
-Przyklęknąć?-zapytał Chaldrion. -Zrobiłbym to, ale bolą mnie kolana. Jeśli król chce patrzeć na mnie z góry, może wstać. Nie ukłonię się też komuś, kto wtrąca mnie do lochu przy próbie ratowania towarzyszki, bo nie macie nade mną władzy. Gdzie jest Mirva?
-Dumny jesteś-stwierdził król. -Twoja duma może cię kiedyś zgubić i nie radzę powtarzać tych słów w obliczu innych władców. I moim. Władzę nad tobą daje mi obecność pięćdziesięciu gwardzistów.
-Jeśli spróbujesz narzucić mi, królu, władzę za ich pośrednictwem ubędzie ci obrońców. Wystarczająco wielu już zginęło.
-To prawda. Skończmy więc ten jałowy spór. Mam u ciebie dług wdzięczności, tak samo u twojej towarzyszki. Mirvą zajęli się nasi przyjaciele z Adrionu. Co do nagrody-możecie wybrać cokolwiek ze skarbca, zbrojowni bądź zwrócić się z prośbą o nią do naszego arcymaga. Ma on kilka magicznych przedmiotów i mikstur, może też podzielić się swoją wiedzą.
-Nie śpię-powiedział po słowach elfki. -I mam nadzieję, że ta nagroda jest słuszna.
-Sami ją wybierzecie-odparła siedząca na krześle kobieta. -Jeśli jesteście gotowi, chodźcie.
Byli gotowi. Najemnik nie miał zdjętej zbroi, przypasał tylko miecz i wziął plecak. Elfka poprowadziła ich korytarzem wyłożonym jasną tkaniną. Jego ściany były z kryształu, więc znajdowali się w pałacu. Po kilku minutach doszli do sali tronowej. Zastali tam króla Denawetha siedzącego na tronie, poniżej zajął miejsce dwór i gwardia królewska. Elfka poprowadziła ich przed tron, po czym skłoniła się i odeszła pod ścianę.
Najemnik był obeznany z ceremoniałem zachowania się przed monarchą. Rozmyślnie stał więc, patrząc w oczy królowi.
-Przyklęknij albo ukłoń się-syknął ktoś z boku. -Okaż szacunek majestatowi władzy.
-Przyklęknąć?-zapytał Chaldrion. -Zrobiłbym to, ale bolą mnie kolana. Jeśli król chce patrzeć na mnie z góry, może wstać. Nie ukłonię się też komuś, kto wtrąca mnie do lochu przy próbie ratowania towarzyszki, bo nie macie nade mną władzy. Gdzie jest Mirva?
-Dumny jesteś-stwierdził król. -Twoja duma może cię kiedyś zgubić i nie radzę powtarzać tych słów w obliczu innych władców. I moim. Władzę nad tobą daje mi obecność pięćdziesięciu gwardzistów.
-Jeśli spróbujesz narzucić mi, królu, władzę za ich pośrednictwem ubędzie ci obrońców. Wystarczająco wielu już zginęło.
-To prawda. Skończmy więc ten jałowy spór. Mam u ciebie dług wdzięczności, tak samo u twojej towarzyszki. Mirvą zajęli się nasi przyjaciele z Adrionu. Co do nagrody-możecie wybrać cokolwiek ze skarbca, zbrojowni bądź zwrócić się z prośbą o nią do naszego arcymaga. Ma on kilka magicznych przedmiotów i mikstur, może też podzielić się swoją wiedzą.
- Ernei
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 120
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Pół anioł, pół człowiek-mag
- Profesje:
- Kontakt:
Nie miała problemu z wyborem. Bogactwa czy inne przedmioty nie były jej potrzebne, za to wiedza zawsze się przyda. Spojrzała więc na arcymaga i poprosiła:
- Chciałabym się nauczyć czegoś nowego z dziedziny magii.
Elf skinął głową, po czym gestem pokazał jej by, poszła za nim. Anielica zerknęła jeszcze na Chaldriona, nie pewna, czy pożegnać się teraz, czy będzie jeszcze okazja później. Arcymag okazał jednak zniecierpliwienie, więc poszła za nim. Weszli do jakiejś wieży, najwidoczniej siedziby maga.
- Więc? - Elf spojrzał na nią. - Jakiej dziedziny chciałabyś się nauczyć.
Zastanawiałą się przez chwilę, próbując sobie przypomnieć naukę w Zamku Czarodziejek o tym, która dziedzina czym się zajmuje. W końcu odrzekła:
- Dziedziny umysłu.
To zawsze się jej przyda, a przecież nie powinno być aż takie trudne.
Mag pokiwał głową, wyciągnął jakąś księgę i dał jej do rąk, po czym rozpoczął wykład.
- Chciałabym się nauczyć czegoś nowego z dziedziny magii.
Elf skinął głową, po czym gestem pokazał jej by, poszła za nim. Anielica zerknęła jeszcze na Chaldriona, nie pewna, czy pożegnać się teraz, czy będzie jeszcze okazja później. Arcymag okazał jednak zniecierpliwienie, więc poszła za nim. Weszli do jakiejś wieży, najwidoczniej siedziby maga.
- Więc? - Elf spojrzał na nią. - Jakiej dziedziny chciałabyś się nauczyć.
Zastanawiałą się przez chwilę, próbując sobie przypomnieć naukę w Zamku Czarodziejek o tym, która dziedzina czym się zajmuje. W końcu odrzekła:
- Dziedziny umysłu.
To zawsze się jej przyda, a przecież nie powinno być aż takie trudne.
Mag pokiwał głową, wyciągnął jakąś księgę i dał jej do rąk, po czym rozpoczął wykład.
Kiedy Ernei odeszła wraz z magiem, najemnik zwrócił się do króla.
-Zaprowadźcie mnie do zbrojowni-rzekł. Bogactwa mógł zdobyć na własną rękę, a nie zamierzał pić mikstury przyrządzonej przez jakiegoś dziada, na którym odbiły się lata mieszania kopyścią w tyglach pełnych naparu z grzybków-halunków.
-Choć za mną-powiedział znany już Chaldrionowi elf-dowódca. Poprowadził on najemnika przez kilka korytarzy, zeszli też parę poziomów w dół, aż doszli do pomieszczenia zamkniętego solidnymi drzwiami. Elf otworzył je.
Znaleźli się w sporej komnacie. Powietrze było tu niezwykle suche, co zapobiegało butwieniu łuków. Pod ścianami stały zbroje, niektóre niezwykle pięknie zdobione. Było tu też mnóstwo wszelakiego oręża-od sztyletów, przez miecze po ogromne, dwuręczne topory. Najemnik rozejrzał się w koło, po czym podszedł do regału, na którym leżały sztylety i puginały.
Wiele z nich było niezwykle zdobionych-na te najemnik nie zwracał uwagi. Jego wzrok przykuł baselard z kryształową głowicą i wygrawerowanym na ostrzu wzorze z splatających się liści. Chaldrion podniósł go z półki i zadał kilka ciosów powietrzu. Nie wykazało ono żadnych oznak zranienia, ale najemnik wyglądał na zadowolonego. Sięgnął po magię i rozgrzał ostrze, po czym gwałtownie je schłodził. Puginał nie zmienił kształtu, był tak samo ostry jak wcześniej. Chaldrion wziął broń i podszedł z nią do dowódcy.
-Biorę to-powiedział, pokazując elfowi baselard.
-Zaczekaj tutaj-odpowiedział elf, po czym oddalił się w kierunku skrzyni stojącej po drugiej stronie zbrojowni. Po chwili wrócił, trzymając w ręku czarną pochwę ze srebrnymi okuciami.
-Powinna pasować-powiedział. -Spróbuj.
Najemnik wziął od elfa pochwę i wsunął do niej puginał. Pasowała idealnie.
-Biorę-rzekł najemnik. -Mógłbyś teraz odprowadzić mnie z powrotem do sali tronowej?
-Oczywiście-odparł elf. -Chodź.
-Zaprowadźcie mnie do zbrojowni-rzekł. Bogactwa mógł zdobyć na własną rękę, a nie zamierzał pić mikstury przyrządzonej przez jakiegoś dziada, na którym odbiły się lata mieszania kopyścią w tyglach pełnych naparu z grzybków-halunków.
-Choć za mną-powiedział znany już Chaldrionowi elf-dowódca. Poprowadził on najemnika przez kilka korytarzy, zeszli też parę poziomów w dół, aż doszli do pomieszczenia zamkniętego solidnymi drzwiami. Elf otworzył je.
Znaleźli się w sporej komnacie. Powietrze było tu niezwykle suche, co zapobiegało butwieniu łuków. Pod ścianami stały zbroje, niektóre niezwykle pięknie zdobione. Było tu też mnóstwo wszelakiego oręża-od sztyletów, przez miecze po ogromne, dwuręczne topory. Najemnik rozejrzał się w koło, po czym podszedł do regału, na którym leżały sztylety i puginały.
Wiele z nich było niezwykle zdobionych-na te najemnik nie zwracał uwagi. Jego wzrok przykuł baselard z kryształową głowicą i wygrawerowanym na ostrzu wzorze z splatających się liści. Chaldrion podniósł go z półki i zadał kilka ciosów powietrzu. Nie wykazało ono żadnych oznak zranienia, ale najemnik wyglądał na zadowolonego. Sięgnął po magię i rozgrzał ostrze, po czym gwałtownie je schłodził. Puginał nie zmienił kształtu, był tak samo ostry jak wcześniej. Chaldrion wziął broń i podszedł z nią do dowódcy.
-Biorę to-powiedział, pokazując elfowi baselard.
-Zaczekaj tutaj-odpowiedział elf, po czym oddalił się w kierunku skrzyni stojącej po drugiej stronie zbrojowni. Po chwili wrócił, trzymając w ręku czarną pochwę ze srebrnymi okuciami.
-Powinna pasować-powiedział. -Spróbuj.
Najemnik wziął od elfa pochwę i wsunął do niej puginał. Pasowała idealnie.
-Biorę-rzekł najemnik. -Mógłbyś teraz odprowadzić mnie z powrotem do sali tronowej?
-Oczywiście-odparł elf. -Chodź.
- Ernei
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 120
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Pół anioł, pół człowiek-mag
- Profesje:
- Kontakt:
Wróciła po dłuższym czasie, bogatsza o umiejętność czytania w myślach. Nic szczególnego, ale to dopiero początek. Magii uczy się latami. Chaldrion już tam był, nie potrafiła powiedzieć, jak długo czekał. Podeszła do niego szybkim krokiem. Dopiero kiedy zajęła miejsce obok niego, król przemówił:
- Otrzymaliście zatem swoje wynagrodzenie, wedle życzenia. Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni. - Mówił dalej, nie dając im szans na odpowiedź: - Jeśle zechcecie, przydzielimy wam przewodników, by wyprowadzili was za granice królestwa. Jeśli nie... cóż, podążajcie własną drogą.
Najpier nagrody i zaszczyty, a później w drogę, pomyślała ponuro Ernei, ale nie powiedziała tego głośno. Spojrzała na Chaldriona ze smutnym uśmiechem.
- Cóż, chyba pora się żegnać - powiedziała. - Może jeszcze kiedyś się spotkamy - wyraziłą nadzieję.
- Otrzymaliście zatem swoje wynagrodzenie, wedle życzenia. Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni. - Mówił dalej, nie dając im szans na odpowiedź: - Jeśle zechcecie, przydzielimy wam przewodników, by wyprowadzili was za granice królestwa. Jeśli nie... cóż, podążajcie własną drogą.
Najpier nagrody i zaszczyty, a później w drogę, pomyślała ponuro Ernei, ale nie powiedziała tego głośno. Spojrzała na Chaldriona ze smutnym uśmiechem.
- Cóż, chyba pora się żegnać - powiedziała. - Może jeszcze kiedyś się spotkamy - wyraziłą nadzieję.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości