Szlak Ziół ⇒ Zlecenie na szlaku
Zlecenie na szlaku
Słońce powoli wschodziło, oświetlając szczyty Druidzkich gór, które wyglądały, jakby emanowały z siebie złocisty blask. Był to widok nadto piękny, a że było akurat bezchmurne niebo, również widziany z całej okolicy. W skalistym, niezbyt bogatym w roślinność miejscu, zwanym szlakiem ziół, do pewnego czasu, nie działo się nic ciekawego. Owy szlak ziół, wiedzie z kolei do mieszkań druidów, znajdujących się dość wysoko, niedaleko szczytów gór. Wszak jest to prawie (można by powiedzieć) martwy krajobraz, odwiedzany tylko przez pustelników, którzy poszukują tu różnych rzadkich roślin, aby następnie wykorzystać je w swoim celu. Jedyne, co występuję tam na stałe to zimny wiatr...
W tym samym czasie, po szlaku kroczyła smukła, zakapturzona postać. Była ona odziana w płaszcz z wilczej skóry, a kaptur całkowicie przesłaniał jej oblicze.Opuściła ona wioskę druidów zanim nastał świt. Gdy tak szła, rozmyślała nad swoją pierwszą wędrówką.
Nie pamiętała bowiem, kim wcześniej była, ani gdzie mieszkała. Wszak zawdzięcza druidom swe życie. Obiecała im, iż nie będzie rozgrzebywać swej przeszłości, lecz będzie twardo iść do przodu...
Z zamyślenia wyrwał ją cichy dzwięk. Spojrzała się w kierunku jego źródła, stwierdziwszy, iż z torby podróżnej wypadł jej jeden z pergaminów. Podniosła go, po czym wrzuciła go z powrotem. Gdy to zrobiła, kątem oka zauważyła nieznaną jej istotę, która się do niej zbliżała. Przyjrzawszy jej się dokładniej, stwierdziła, że był to jeden z pustelników.
-Przepraszam bardzo - Zbliżając się, wydawał się być coraz bardziej zdenerwowany - Tamten jegomość kazał dostarczyć ci ten pergamin - palcem ręki wskazał miejsce, po czym przekazując zwitek, prędko oddalił się od Comedy.
Wzięła od niego wiadomość, i odwróciła wzrok w wyznaczonym kierunku. Zauważyła jakieś trzysta metrów dalej, małą jamę w skalę, przed którą stała, wysoka postać. Nie widziała ona zbytnio szczegółów jego ubioru, gdyż znajdowała się zbyt daleko. Rozwinąwszy pergamin trzymany w ręce, zaczęła czytać jego zwartość:
-Obserwuję cię od jakiegoś czasu. Jesteś odpowiednia do wykonania pewnego zadania. Nagroda cię nie ominie. Czy jesteś zainteresowana? -
Postanowiła dowiedzieć się o co chodzi. Skierowała się w jego stronę, i już miała ruszyć, kiedy zza pobliskiego głazu, wyszła ku niej osoba, spowita w zielony płaszcz z kapturem, przez który (Tak jak i u niej) nie było widać twarzy. Przystanęła, obserwując nieznajomą. W miarę jak się zbliżała, zauważyła otaczającą ją poświatę....
W tym samym czasie, po szlaku kroczyła smukła, zakapturzona postać. Była ona odziana w płaszcz z wilczej skóry, a kaptur całkowicie przesłaniał jej oblicze.Opuściła ona wioskę druidów zanim nastał świt. Gdy tak szła, rozmyślała nad swoją pierwszą wędrówką.
Nie pamiętała bowiem, kim wcześniej była, ani gdzie mieszkała. Wszak zawdzięcza druidom swe życie. Obiecała im, iż nie będzie rozgrzebywać swej przeszłości, lecz będzie twardo iść do przodu...
Z zamyślenia wyrwał ją cichy dzwięk. Spojrzała się w kierunku jego źródła, stwierdziwszy, iż z torby podróżnej wypadł jej jeden z pergaminów. Podniosła go, po czym wrzuciła go z powrotem. Gdy to zrobiła, kątem oka zauważyła nieznaną jej istotę, która się do niej zbliżała. Przyjrzawszy jej się dokładniej, stwierdziła, że był to jeden z pustelników.
-Przepraszam bardzo - Zbliżając się, wydawał się być coraz bardziej zdenerwowany - Tamten jegomość kazał dostarczyć ci ten pergamin - palcem ręki wskazał miejsce, po czym przekazując zwitek, prędko oddalił się od Comedy.
Wzięła od niego wiadomość, i odwróciła wzrok w wyznaczonym kierunku. Zauważyła jakieś trzysta metrów dalej, małą jamę w skalę, przed którą stała, wysoka postać. Nie widziała ona zbytnio szczegółów jego ubioru, gdyż znajdowała się zbyt daleko. Rozwinąwszy pergamin trzymany w ręce, zaczęła czytać jego zwartość:
-Obserwuję cię od jakiegoś czasu. Jesteś odpowiednia do wykonania pewnego zadania. Nagroda cię nie ominie. Czy jesteś zainteresowana? -
Postanowiła dowiedzieć się o co chodzi. Skierowała się w jego stronę, i już miała ruszyć, kiedy zza pobliskiego głazu, wyszła ku niej osoba, spowita w zielony płaszcz z kapturem, przez który (Tak jak i u niej) nie było widać twarzy. Przystanęła, obserwując nieznajomą. W miarę jak się zbliżała, zauważyła otaczającą ją poświatę....
- Cari
- Szukający drogi
- Posty: 26
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Pół driada
- Profesje:
- Kontakt:
Carienne zwykle podróżowała rozkoszując się promieniami błogosławionego słońca. Lekkim krokiem, ledwo dotykając ziemi, przemierzała szlaki pomiędzy różnymi lasami. Jakoś nigdy nie lubiła przebywać w jednym miejscu zbyt długo. Nie czuła się w nich chciana. Teraz jednak szła powoli, z nisko zasuniętym kapturem. Pomimo zwykłej beztroski bowiem była uważna i, nim weszła w zasięg widzenia Comedy, już wiedziała o jej obecności. Nie lubiła pokazywać się ludziom, których zamiarów nie znała. W szczególności na otwartej przestrzeni gdzie nie sposób było znaleźć dobrej ochrony.
Zakapturzona pół-driada podeszła do elfki przekazując lekki ukłon - dość typowe pozdrowienie u małomównych podróżników. Wyglądało na to, że zamierza iść w swoim kierunku i najzwyczajniej w świecie minąć nieznajomą.
W istocie jednak Cari, znajdując się tak niedaleko od miejsca zdarzenia, nie mogła nie słyszeć faktu rozmowy na szlaku. Choć nie była zapoznana z treścią, najzwyklejsza w świecie ciekawość spowalniała jej kroki i wzmacniała czujność.
Zakapturzona pół-driada podeszła do elfki przekazując lekki ukłon - dość typowe pozdrowienie u małomównych podróżników. Wyglądało na to, że zamierza iść w swoim kierunku i najzwyczajniej w świecie minąć nieznajomą.
W istocie jednak Cari, znajdując się tak niedaleko od miejsca zdarzenia, nie mogła nie słyszeć faktu rozmowy na szlaku. Choć nie była zapoznana z treścią, najzwyklejsza w świecie ciekawość spowalniała jej kroki i wzmacniała czujność.
Przyzwyczajamy się do krwi
Odzwyczajamy od cierpienia
Po latach powie o nas ktoś:
Ludzie z żelaza i kamienia!
Odzwyczajamy od cierpienia
Po latach powie o nas ktoś:
Ludzie z żelaza i kamienia!
Gdy nieznajoma znalazła się dość bliskiej odległości, można było wyczuć od niej zapach kwiatów, i miodu. Zauważyła, iż zwolniła tempo kroków. Kiedy ukłoniła się jej w geście pozdrawiającym, nie zareagowała. Dopiero w momencie, jak miała zamiar ją minąć postanowiła działać. Stojąc cały czas w miejscu, i utkwiwszy wzrok na skalistej powierzchni, wyciągnęła rękę, zagradzając nią drogę nieznajomej. Miała wobec niej pewne plany...
- Cari
- Szukający drogi
- Posty: 26
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Pół driada
- Profesje:
- Kontakt:
Carienne zatrzymała się zaskoczona. Szybkim ruchem odwróciła głowę w kierunku nieznajomej i spojrzała na nią głębokimi niebieskimi oczyma.
Pół-driada postąpiła o krok do tyłu, zastanawiając się, czy za nieoczekiwanym wydarzeniem nie nastąpi jeszcze bardziej niespodziewany atak. Nic takiego nie zdawało się jednak w tym momencie nadchodzić. Podobnie zresztą jak informacja odnośnie pobudek Comedy.
- Kim jesteś? - powiedziała dziewczyna, uważnie obserwując elfkę. Choć jej twarz nie była do końca widoczna, można było z tej odległości rozpoznać jej żeńskie rysy, oraz objęte niepokojem oczy.
Pół-driada postąpiła o krok do tyłu, zastanawiając się, czy za nieoczekiwanym wydarzeniem nie nastąpi jeszcze bardziej niespodziewany atak. Nic takiego nie zdawało się jednak w tym momencie nadchodzić. Podobnie zresztą jak informacja odnośnie pobudek Comedy.
- Kim jesteś? - powiedziała dziewczyna, uważnie obserwując elfkę. Choć jej twarz nie była do końca widoczna, można było z tej odległości rozpoznać jej żeńskie rysy, oraz objęte niepokojem oczy.
Przyzwyczajamy się do krwi
Odzwyczajamy od cierpienia
Po latach powie o nas ktoś:
Ludzie z żelaza i kamienia!
Odzwyczajamy od cierpienia
Po latach powie o nas ktoś:
Ludzie z żelaza i kamienia!
Przez drogę przetoczył się wóz z sianem. Na koźle, obok woźnicy siedział i pogwizdywał mężczyzna, około lat 34. Był niechlujnie ubrany, uśmiechał się jakoś tak niemrawo, a w dłoni trzymał butelkę z niezidentyfikowanym przejrzystym płynem, który zapewne był czymś wysokoprocentowy. Łyknął sobie z naczynia, potarł nieogoloną brodę i poklepał powożącego faceta w ramię, oddając mu alkohol. Pożegnali się. Dwayne zszedł z wozu i rozglądnął się, myśląc co dalej. Przez pewnego asasyna nie miał przy sobie ani kropli alkoholu, co bardzo go irytowało. Nie potrafił być trzeźwy i, co najważniejsze, wcale nie chciał być trzeźwy. O ile sobie przypominał, pił po to, żeby nie przypominać sobie tego, czego nie chce sobie przypomnieć(nie, żeby pamiętał o czym chciał nie pamiętać... o to w tym chodzi.)
Zawiał ostry, zimny, przenikliwy wiatr. Dwayne opatulił się szczelniej swoim płaszczem i ruszył do przodu. Im dalej szedł, tym coraz wyraźniej widział parę postaci w oddali. Gdy dotarł jeszcze bliżej, stał się świadkiem jakiejś sceny, której znaczenia pojąć nie mógł. Ktoś kogoś zatrzymywał, a on był ciekawy czemu. Rzadko kiedy był ciekawy. Ciekawość przyprawiała mu wiele kłopotów... Mimo wszystko podszedł bliżej. Wyczuł jakąś aurę. Smakowała... dość dziwacznie. Kwaśna, a zarazem pikantna.Wrażliwość i impulsywność, o ile czegoś nie namieszał. Nagle uderzył go też dźwięk aury. Był tak intensywny, że zatkał uszy, choć wiedział, że zmysł słuchu nie ma nic do odczytywania aur. Znał te dźwięki i bardzo się ich bał. Dźwięk magii. I to nie byle jakiej. Magii Chaosu. Wyraźnie odczuwał bijący puls. Więc i magia Życia. I te przeklęte wycie, jakby kogoś ze skóry obdzierali. Krzyk agonii, nie ma co. Magia Śmierci. Niebezpieczna mieszanka. Aura była o przeciętnej sile, jednak mieszanka wszystkiego przyprawiała Dwayna o ból głowy. Odczuwał magię inaczej niż wszyscy. Wyczuwał, jak magia wokół tych postaci wiruje, skręca i wyczynia dziwaczne rzeczy, szepcąc i śpiewając coś swoim nieistniejącym językiem.
Poważnie zaczął się zastanawiać, czy powinien tam podchodzić...
Zdecydował się.
Wyciszył swój zmysł magiczny i podszedł bliżej, chcą słyszeć o co chodzi.
Zawiał ostry, zimny, przenikliwy wiatr. Dwayne opatulił się szczelniej swoim płaszczem i ruszył do przodu. Im dalej szedł, tym coraz wyraźniej widział parę postaci w oddali. Gdy dotarł jeszcze bliżej, stał się świadkiem jakiejś sceny, której znaczenia pojąć nie mógł. Ktoś kogoś zatrzymywał, a on był ciekawy czemu. Rzadko kiedy był ciekawy. Ciekawość przyprawiała mu wiele kłopotów... Mimo wszystko podszedł bliżej. Wyczuł jakąś aurę. Smakowała... dość dziwacznie. Kwaśna, a zarazem pikantna.Wrażliwość i impulsywność, o ile czegoś nie namieszał. Nagle uderzył go też dźwięk aury. Był tak intensywny, że zatkał uszy, choć wiedział, że zmysł słuchu nie ma nic do odczytywania aur. Znał te dźwięki i bardzo się ich bał. Dźwięk magii. I to nie byle jakiej. Magii Chaosu. Wyraźnie odczuwał bijący puls. Więc i magia Życia. I te przeklęte wycie, jakby kogoś ze skóry obdzierali. Krzyk agonii, nie ma co. Magia Śmierci. Niebezpieczna mieszanka. Aura była o przeciętnej sile, jednak mieszanka wszystkiego przyprawiała Dwayna o ból głowy. Odczuwał magię inaczej niż wszyscy. Wyczuwał, jak magia wokół tych postaci wiruje, skręca i wyczynia dziwaczne rzeczy, szepcąc i śpiewając coś swoim nieistniejącym językiem.
Poważnie zaczął się zastanawiać, czy powinien tam podchodzić...
Zdecydował się.
Wyciszył swój zmysł magiczny i podszedł bliżej, chcą słyszeć o co chodzi.
Usłyszawszy pytanie nieznajomej, odczekała jeszcze chwilę. Następnie opuszczając rękę, powoli odwróciła głowę w stronę kobiety. Przyjrzawszy się z bliska jej obliczu, wywnioskowała, iż ma do czynienia z pół driadą. Mimo iż nie wiedziała, kim jest w drugiej połowie, stwierdziła w myśli, że się nada. Patrzyła więc na nią, przez moment w milczeniu, po czym jej oczy, na kilka sekund przybrały barwę żółtą, aby mogły powrócić w kolejnej chwili do koloru pierwotnego. Po krótkiej chwili, postać spojrzała się w kierunku nowo przybyłej, stojącej niedaleko osoby, którą zauważyła kątem oka..
- Cari
- Szukający drogi
- Posty: 26
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Pół driada
- Profesje:
- Kontakt:
Carienne znowu cofnęła się o krok, tym razem pod naporem dziwnego przekazu. Zrzuciła kaptur głowy i spojrzała na nieznajomą ze zwielokrotnionym zdumieniem. Wobec takiej sytuacji musiała poprawić swoje poprzednie pytanie.
- Czym jesteś? - powiedziała - Czego u diabła chcesz? - najwyraźniej słowa o zadaniu nie były dla niej ani szczególnie konkretne, ani zrozumiałe.
Skrzyżowała ręce w obronnym geście. Nie posiadała broni - była to więc ochrona dość śmieszna, aczkolwiek Cari nie zamierzała z niej rezygnować. Trochę uspokajało ją, że chyba miała do czynienia z kobietą, niemniej jednak to, co owa zaprezentowała przed momentem nie wyglądało na zwykłą elficką sztuczkę. Niebezpieczeństwo było nader prawdopodobne.
- Czym jesteś? - powiedziała - Czego u diabła chcesz? - najwyraźniej słowa o zadaniu nie były dla niej ani szczególnie konkretne, ani zrozumiałe.
Skrzyżowała ręce w obronnym geście. Nie posiadała broni - była to więc ochrona dość śmieszna, aczkolwiek Cari nie zamierzała z niej rezygnować. Trochę uspokajało ją, że chyba miała do czynienia z kobietą, niemniej jednak to, co owa zaprezentowała przed momentem nie wyglądało na zwykłą elficką sztuczkę. Niebezpieczeństwo było nader prawdopodobne.
Przyzwyczajamy się do krwi
Odzwyczajamy od cierpienia
Po latach powie o nas ktoś:
Ludzie z żelaza i kamienia!
Odzwyczajamy od cierpienia
Po latach powie o nas ktoś:
Ludzie z żelaza i kamienia!
... I zaczynało robić się ciekawie. A ciekawość, jak to mówią, to pierwszy stopień do piekła.
Wprawdzie Dwayne niejasno przypomina sobie swoją przeszłość, to jednak wydaje mu się, że kiedyś rzeczywiście udało mu się dostać do piekła, do demonów. Do licha! Musiał mieć kiedyś naprawdę ciekawe życie, póki nie stracił pamięci(prawdopodobnie na skutek mocnego uderzenia w głowę) i zaczął pić. Podszedł, żeby coś usłyszeć. Jednak z ust podejrzanej kobiety nie padło ani jedno słowo, a jednak ta druga powiedziała coś do niej.
- ... u diabła chcesz? - złapał końcówkę zdania. Nie śmiał podchodzić bliżej. Jeszcze jemu oberwie się od którejś z pań i będzie miał za swoje. Choć... magia, której używał nieświadomie jak powietrza, zdawała się skwierczeć i kumulować dookoła, jakby działo się tu coś niezwykłego. Odzwierciedlała ona nastrój i zamiary zgromadzonych osób. Dwayne niemal widział fioletowo-niebieskie pasma delikatnej mgły wokół, jednak nie mógł na tej podstawie stwierdzić nic konkretnego. Po prostu coś się działo.
Starając się nie rzucać w oczy(choć było już na to za późno) w zadumie przypatrywał się rozwojowi akcji.
Wprawdzie Dwayne niejasno przypomina sobie swoją przeszłość, to jednak wydaje mu się, że kiedyś rzeczywiście udało mu się dostać do piekła, do demonów. Do licha! Musiał mieć kiedyś naprawdę ciekawe życie, póki nie stracił pamięci(prawdopodobnie na skutek mocnego uderzenia w głowę) i zaczął pić. Podszedł, żeby coś usłyszeć. Jednak z ust podejrzanej kobiety nie padło ani jedno słowo, a jednak ta druga powiedziała coś do niej.
- ... u diabła chcesz? - złapał końcówkę zdania. Nie śmiał podchodzić bliżej. Jeszcze jemu oberwie się od którejś z pań i będzie miał za swoje. Choć... magia, której używał nieświadomie jak powietrza, zdawała się skwierczeć i kumulować dookoła, jakby działo się tu coś niezwykłego. Odzwierciedlała ona nastrój i zamiary zgromadzonych osób. Dwayne niemal widział fioletowo-niebieskie pasma delikatnej mgły wokół, jednak nie mógł na tej podstawie stwierdzić nic konkretnego. Po prostu coś się działo.
Starając się nie rzucać w oczy(choć było już na to za późno) w zadumie przypatrywał się rozwojowi akcji.
Stwierdziła, iż stojąca niedaleko postać albo nie zauważyła, albo nie dała po sobie poznać, że jest obserwowana. Postanowiła i na niej użyć swego daru, lecz stała zbyt daleko, by można było dostrzec oczy. Skupiła się więc na kobiecie...
Usłyszawszy jej pytania, popatrzała na nią. Wyglądała na szczerze zdumioną, a postawa którą przybrała, wskazywała na to, iż była zaniepokojona o swoje bezpieczeństwo. Elfica przypomniała sobie o naukach najstarszego, który powiadał, aby nie korzystała z tej formy komunikacji zbyt często, gdyż może ona sprawić, iż niektóre osoby, mogą być odtąd jej wrogie. Gdy Pół Driada cofnęła się się o kolejny krok, postanowiła użyć wobec niej, nieco łagodniejszego sposobu. Wzięła do ręki torbę. Następnie otworzywszy ją, szukała czegoś przez kilka chwil, aż wyjęła z niej zwitek pergaminu, oraz przybory do pisania. W kolejnych momentach, umoczyła pióro w tuszu, i ułożywszy papier na jednej ręce, drugą napisała na nim kilka zdań. Gdy skończyła, wrzuciła przybory bez ładu do torby, po czym zawinęła manuskrypt. Następnie miała zamiar skierować swe kroki w stronę kobiety...
Nagle jej skryta pod kapturem twarz, wytężyła się w napięciu. Puściła zwitek gwałtownie zrzucając z siebie torbę, która wylądowała na skalistym podłożu, wydając przy tym głuchy dźwięk. Jej ciało, poczęło w szybkim tempie przeprowadzać nieokreślone gesty. W tej chwili była dla niej najważniejsza szybkość, i koncentracja. Skończywszy ten dziwny "taniec", wydobyła ze swych rąk mieniącą się ciemnymi odcieniami energię, którą cisnęła z dużą szybkością, w stronę stojącej obok niewiasty. Chciała ją bowiem jak najszybciej trafić...
Usłyszawszy jej pytania, popatrzała na nią. Wyglądała na szczerze zdumioną, a postawa którą przybrała, wskazywała na to, iż była zaniepokojona o swoje bezpieczeństwo. Elfica przypomniała sobie o naukach najstarszego, który powiadał, aby nie korzystała z tej formy komunikacji zbyt często, gdyż może ona sprawić, iż niektóre osoby, mogą być odtąd jej wrogie. Gdy Pół Driada cofnęła się się o kolejny krok, postanowiła użyć wobec niej, nieco łagodniejszego sposobu. Wzięła do ręki torbę. Następnie otworzywszy ją, szukała czegoś przez kilka chwil, aż wyjęła z niej zwitek pergaminu, oraz przybory do pisania. W kolejnych momentach, umoczyła pióro w tuszu, i ułożywszy papier na jednej ręce, drugą napisała na nim kilka zdań. Gdy skończyła, wrzuciła przybory bez ładu do torby, po czym zawinęła manuskrypt. Następnie miała zamiar skierować swe kroki w stronę kobiety...
Nagle jej skryta pod kapturem twarz, wytężyła się w napięciu. Puściła zwitek gwałtownie zrzucając z siebie torbę, która wylądowała na skalistym podłożu, wydając przy tym głuchy dźwięk. Jej ciało, poczęło w szybkim tempie przeprowadzać nieokreślone gesty. W tej chwili była dla niej najważniejsza szybkość, i koncentracja. Skończywszy ten dziwny "taniec", wydobyła ze swych rąk mieniącą się ciemnymi odcieniami energię, którą cisnęła z dużą szybkością, w stronę stojącej obok niewiasty. Chciała ją bowiem jak najszybciej trafić...
- Cari
- Szukający drogi
- Posty: 26
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Pół driada
- Profesje:
- Kontakt:
Carienne krzyknęła czując wzbierającą w rękach kobiety magię. Potrafiła rozpoznać jej domenę - siły. I bynajmniej nie była to pocieszająca obserwacja. Zaklęcie, biorąc pod uwagę poziom komplikacji gestykulacji elfki, nie należało najprawdopodobniej do słabych.
Cóż jej pozostawało? Nigdzie nie było widać drogi ucieczki. Dziewczyna rzuciła się na ziemię i skuliła, mając nadzieję, że chociaż to złagodzi impet uderzenia. Jednocześnie jednak, wykorzystując ostatnie chwile przed ciosem, pół-driada zaczęła przyjmować swoją bardziej naturalną postać. Pod podróżnym płaszczem nie było to widoczne, aczkolwiek prosta roślinność posłusznie wystąpiła na ramiona Cari. Dwa olbrzymie, twarde liście, którymi zdołała się niemalże odruchowo zasłonić, stanowiły najprawdopodobniej znacznie lepszą ochronę niż przyjęta postawa.
Niemniej jednak, mając do czynienia z potężną magią, nadal spodziewała się brutalnego wgniecenia w ziemię. Mroczna kula energii uderzyła w przerażoną Carienne.
Cóż jej pozostawało? Nigdzie nie było widać drogi ucieczki. Dziewczyna rzuciła się na ziemię i skuliła, mając nadzieję, że chociaż to złagodzi impet uderzenia. Jednocześnie jednak, wykorzystując ostatnie chwile przed ciosem, pół-driada zaczęła przyjmować swoją bardziej naturalną postać. Pod podróżnym płaszczem nie było to widoczne, aczkolwiek prosta roślinność posłusznie wystąpiła na ramiona Cari. Dwa olbrzymie, twarde liście, którymi zdołała się niemalże odruchowo zasłonić, stanowiły najprawdopodobniej znacznie lepszą ochronę niż przyjęta postawa.
Niemniej jednak, mając do czynienia z potężną magią, nadal spodziewała się brutalnego wgniecenia w ziemię. Mroczna kula energii uderzyła w przerażoną Carienne.
Przyzwyczajamy się do krwi
Odzwyczajamy od cierpienia
Po latach powie o nas ktoś:
Ludzie z żelaza i kamienia!
Odzwyczajamy od cierpienia
Po latach powie o nas ktoś:
Ludzie z żelaza i kamienia!
W chwili gdy magiczna kula trafiła w pół driadę, wystąpiły następujące wydarzenia. Zaklęcie bardzo szybko wniknęło w ciało kobiety, po czym rozprowadziło się po niej..
Bowiem gdy podchodziła do Cari, aby przekazać jej zwitek papieru, zauważyła dwa rozpędzone kościotrupy, które biegły w ich stronę. Gdy przeprowadzała inkantację czaru, jeden z nich, wyposażony w drewnianą włócznię rzucił nią w stronę Driady. Na szczęście rzuciła czar na czas
bo roztrzaskał on broń, odbijając ją w przeciwną stronę, z której leciała.
Zaraz po tym wydarzeniu, owe szkielety, zdołały do nich dobiec. Zanim jednak o zrobiły, Comedzie udało się przeprowadzić inkantację drugiego czaru. Jeden z nich, został z dużą siłą odrzucony na kilkadziesiąt metrów w dal, podczas gdy drugi ominął klęczącą kobietę, i trzymając średniej długości, gruby kij, zdołał nim wyprowadzić cios w głowę elfki. Pod impetem uderzenia, padła ona na kamienne podłoże. Następnie kościotrup odwrócił się w stronę pół driady...
Bowiem gdy podchodziła do Cari, aby przekazać jej zwitek papieru, zauważyła dwa rozpędzone kościotrupy, które biegły w ich stronę. Gdy przeprowadzała inkantację czaru, jeden z nich, wyposażony w drewnianą włócznię rzucił nią w stronę Driady. Na szczęście rzuciła czar na czas
bo roztrzaskał on broń, odbijając ją w przeciwną stronę, z której leciała.
Zaraz po tym wydarzeniu, owe szkielety, zdołały do nich dobiec. Zanim jednak o zrobiły, Comedzie udało się przeprowadzić inkantację drugiego czaru. Jeden z nich, został z dużą siłą odrzucony na kilkadziesiąt metrów w dal, podczas gdy drugi ominął klęczącą kobietę, i trzymając średniej długości, gruby kij, zdołał nim wyprowadzić cios w głowę elfki. Pod impetem uderzenia, padła ona na kamienne podłoże. Następnie kościotrup odwrócił się w stronę pół driady...
Ostatnio edytowane przez Comeda 13 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
- Och... - zdążył wydusić z siebie Dwayne, zanim odruchowo padł na ziemię, starając się, aby świstające nad nim zaklęcia nie trafiły go. Był zdekoncentrowany i nie miał najmniejszego pojęcia co powinien robić, ani co w ogóle się dzieje.
Zdołał podnieść twarz z ziemi i ujrzeć pewnie obraz, a konkretnie kościotrupa robiącego rzeczy mogące zaszkodzić zdrowiu, a nawet życiu. Zmarszczył brwi. Otworzył usta chcąc krzyknąć, ale zamiast tego poczuł, jak ściąga wokół siebie magię, która znalazła ujście mogąc wniknąć w kości kościanego stwora.
Nie minęła więcej jak sekunda, kiedy rozpadł się on na pył.
Dwayne pokiwał głową, uznając tą sytuację za opanowaną. Magia Chaosu, nie ma co... Uśmiechnął się i wstał. Ostrożnie podszedł do Comedy i delikatnie złapał za ramiona, zerkając też z ukosa na Cari.
Zdołał podnieść twarz z ziemi i ujrzeć pewnie obraz, a konkretnie kościotrupa robiącego rzeczy mogące zaszkodzić zdrowiu, a nawet życiu. Zmarszczył brwi. Otworzył usta chcąc krzyknąć, ale zamiast tego poczuł, jak ściąga wokół siebie magię, która znalazła ujście mogąc wniknąć w kości kościanego stwora.
Nie minęła więcej jak sekunda, kiedy rozpadł się on na pył.
Dwayne pokiwał głową, uznając tą sytuację za opanowaną. Magia Chaosu, nie ma co... Uśmiechnął się i wstał. Ostrożnie podszedł do Comedy i delikatnie złapał za ramiona, zerkając też z ukosa na Cari.
- Cari
- Szukający drogi
- Posty: 26
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Pół driada
- Profesje:
- Kontakt:
Magia wniknęła pod skórę dziewczyny prowokując ją do kolejnego krzyku. Prawdę mówiąc wolałaby już bezpośrednie uderzenie, niż niewidzialną siłę pragnącą ją zapewne zniszczyć od środka. A potem uniosła wzrok i zobaczyła że dziwny szkielet postanowił, z nieznanych jej powodów, uratować ją przed jeszcze dziwniejszą panią agresor.
Jakby jednak tego było mało - nieumarły natychmiast rozsypał się pod uderzeniem następnego przybysza. Jako, że elfka zdawała się już nie stwarzać zagrożenia, Cari obróciła głowę ku kolejnej osobie na placu boju. Lekko drżała, zaś na jej twarzy nadal malowało się zaskoczenie. Z nutką strachu. Powoli podniosła się, trzymając ręce na widoku i znowu krzyżując je nieznacznie w obronnym geście. Jej postawa stanowiła małe, bezgłośne: Nie rób mi krzywdy.
Jakby jednak tego było mało - nieumarły natychmiast rozsypał się pod uderzeniem następnego przybysza. Jako, że elfka zdawała się już nie stwarzać zagrożenia, Cari obróciła głowę ku kolejnej osobie na placu boju. Lekko drżała, zaś na jej twarzy nadal malowało się zaskoczenie. Z nutką strachu. Powoli podniosła się, trzymając ręce na widoku i znowu krzyżując je nieznacznie w obronnym geście. Jej postawa stanowiła małe, bezgłośne: Nie rób mi krzywdy.
Przyzwyczajamy się do krwi
Odzwyczajamy od cierpienia
Po latach powie o nas ktoś:
Ludzie z żelaza i kamienia!
Odzwyczajamy od cierpienia
Po latach powie o nas ktoś:
Ludzie z żelaza i kamienia!
Susan biegła coraz szybciej. Chciała znaleźć się jak najdalej od tego przeklętego miejsca. Nienawidziła gór, nie wiedziała dlaczego tu przyszła, może to jakaś magiczna moc ją tu przyciągnęła? Teraz zależało jej tylko na ucieczce z tego miejsca... Słyszała odgłosy kroków za sobą i przyspieszyła, wiedziała, że te kościotrupy nie odpuszczą...
Natknęła się na nie w pobliskiej grocie, gdzie po prostu chciała wypocząć, nie wiedziała, że wtargnęła na cudzą własność. Od tamtej pory, kościotrupy nie dają jej spokoju i ciągle ją gonią.
Susan wiedziała, że długo nie wytrzyma takiego szaleńczego biegu, musi odpocząć, w przeciwnym wypadku opadnie z sił. Zatrzymała się przy wysokiej skale i oparła się o nią. Nie miała już sił na dalszą ucieczkę, pozwoliła dogonić się kościotrupom. Było ich sześciu. Dziewczyna była bezbronna, nie mogła nic zrobić. Jeden z kościotrupów zamachnął się mieczem, który trzymał w ręku i poranił jej nogi. Ból był nie do zniesienia. Kątem oka dziewczyna zauważyła, że kościotrup znów zamachuje się mieczem. Ostatkiem sił wykrzyknęła:
- POMOCY!
Natknęła się na nie w pobliskiej grocie, gdzie po prostu chciała wypocząć, nie wiedziała, że wtargnęła na cudzą własność. Od tamtej pory, kościotrupy nie dają jej spokoju i ciągle ją gonią.
Susan wiedziała, że długo nie wytrzyma takiego szaleńczego biegu, musi odpocząć, w przeciwnym wypadku opadnie z sił. Zatrzymała się przy wysokiej skale i oparła się o nią. Nie miała już sił na dalszą ucieczkę, pozwoliła dogonić się kościotrupom. Było ich sześciu. Dziewczyna była bezbronna, nie mogła nic zrobić. Jeden z kościotrupów zamachnął się mieczem, który trzymał w ręku i poranił jej nogi. Ból był nie do zniesienia. Kątem oka dziewczyna zauważyła, że kościotrup znów zamachuje się mieczem. Ostatkiem sił wykrzyknęła:
- POMOCY!
Postać nadal była oszołomiona po uderzeniu. Czuła ogromny ból w miejscu, gdzie otrzymała cios, a wzrok cały czas jej się rozmazywał. Przez chwilę błądziła nim po otoczeniu, po czym wychwyciła jakąś osobę. Nie mogła dojrzeć szczegółów jej wyglądu. Przez mgłę widziała tylko, jak wyciąga ku niej ręce, po czym łapiąc ją z prawej strony za ramię, a z lewej za utwardzony naramiennik, stara się podnieść ją na nogi...
Pierwsza próba spełzła na niczym. Elfka ugięła się na swych nogach pod wpływem ciężaru, po czym runęłaby znów na ziemię, gdyby na czas nie wyciągnęła ręki w celu podparcia się. W tym samym czasie, drugą dłonią zaczęła przecierać sobie oczy, aby mogła lepiej widzieć, po czym spróbowała ponownie wstać - tym razem bez niczyjej pomocy. Mimo iż jeszcze kręciło jej się w głowie, a ból nie zelżał, samodzielnie utrzymywała się na nogach. Przyjrzała się następnie owej postaci, która chciała jej pomóc, mimo iż jej się to nie udało. Rozpoznała bowiem mężczyznę, który stał wcześniej nieopodal nich...
Stwierdziła więc, że może wykorzystać zaistniałą sytuację... gdy tak chwilę mu się w milczeniu przyglądała, jej oczy zapłonęły żółtym odcieniem, po czym moment później wróciły do normalnego stanu. Nie minęła chwila, po czym odwróciła od niego wzrok..
Miała zamiar właśnie sprawdzić, jak poważne są obrażenia, które otrzymała w głowę, gdy czynność tę, przerwał przeraźliwy krzyk, który się nieopodal rozległ. Gwałtownie odwróciła się w stronę źródła dźwięku, po czym oczom jej się ukazał widok niewiasty otoczonej przez kilka szkieletów..
W tym momencie przestała zwracać uwagę na osoby stojące obok niej. Szybko oceniła dzielącą ją od kobiety odległość, i już zaczęła przeprowadzać wstępną gestykulację odpowiedniego czaru, kiedy naglę straciła równowagę ciała, po czym zmuszona była kucnąć, aby uniknąć ponownego upadku..
Zaklęła w duchu.
Musiała szybko coś wymyślić, chodź ciało odmawiało posłuszeństwa. Wiedziała, że zanim uda jej się wytworzyć zaklęcie, kobieta prawdopodobnie otrzyma kolejne obrażenia...
Pierwsza próba spełzła na niczym. Elfka ugięła się na swych nogach pod wpływem ciężaru, po czym runęłaby znów na ziemię, gdyby na czas nie wyciągnęła ręki w celu podparcia się. W tym samym czasie, drugą dłonią zaczęła przecierać sobie oczy, aby mogła lepiej widzieć, po czym spróbowała ponownie wstać - tym razem bez niczyjej pomocy. Mimo iż jeszcze kręciło jej się w głowie, a ból nie zelżał, samodzielnie utrzymywała się na nogach. Przyjrzała się następnie owej postaci, która chciała jej pomóc, mimo iż jej się to nie udało. Rozpoznała bowiem mężczyznę, który stał wcześniej nieopodal nich...
Stwierdziła więc, że może wykorzystać zaistniałą sytuację... gdy tak chwilę mu się w milczeniu przyglądała, jej oczy zapłonęły żółtym odcieniem, po czym moment później wróciły do normalnego stanu. Nie minęła chwila, po czym odwróciła od niego wzrok..
Miała zamiar właśnie sprawdzić, jak poważne są obrażenia, które otrzymała w głowę, gdy czynność tę, przerwał przeraźliwy krzyk, który się nieopodal rozległ. Gwałtownie odwróciła się w stronę źródła dźwięku, po czym oczom jej się ukazał widok niewiasty otoczonej przez kilka szkieletów..
W tym momencie przestała zwracać uwagę na osoby stojące obok niej. Szybko oceniła dzielącą ją od kobiety odległość, i już zaczęła przeprowadzać wstępną gestykulację odpowiedniego czaru, kiedy naglę straciła równowagę ciała, po czym zmuszona była kucnąć, aby uniknąć ponownego upadku..
Zaklęła w duchu.
Musiała szybko coś wymyślić, chodź ciało odmawiało posłuszeństwa. Wiedziała, że zanim uda jej się wytworzyć zaklęcie, kobieta prawdopodobnie otrzyma kolejne obrażenia...
Zanim oczy elfki przybrały niecodzienny kolor, poczuł metaforyczne uderzenie pioruna. Po plecach przeszedł mu dreszcz, a zaraz potem usłyszał w swojej własnej głowie słowa, które nie należały do niego. Nie był z tego tytułu zadowolony, co można było dostrzec po jego wyrazie twarzy. Była to jego osobista i jedyna głowa jaką posiadał i nie lubił, gdy ktokolwiek się do niej dobierał. Nawet jeśli chciał tylko przekazać mu wiadomość. Mruknął coś o magii i bólach głowy, po czym odwrócił się do Cari, która również nie wyglądała na najszczęśliwszą istotę pod słońcem. Miał coś już do niej powiedzieć, odnośnie przekazu myślowego elfki, kiedy usłyszał krzyk. Równo z Comedą odwrócił się i opadły mu ramiona. Już dawno nie brał udziału w czymś tak koszmarnie męczącym i niebezpiecznym. Od paru lat właściwie nie wychodził z miasta dalej niż do pobliskiego lasku. Od paru lat właściwie nie robił nic, tylko upijał się. A teraz jak nic pasowałoby zacząć myśleć i coś robić, jednak jakoś nie miał pomysłu co. Mieczem ledwo walczył, a i tak musiał sobie przypomnieć jak to się robi. Umiał strzelać z kuszy, ale tego sprzętu nie trzymał już długo w dłoniach. Zresztą i tak nie miał żadnego sprzętu przy sobie. Magii też nie umiał używać. I co z tego, że ją widział, potrafił odczytywać aury, źródła mocy, a czasem nawet po pijaku rozmawiać z nią? Zaklęcia z reguły same się rzucały, jak tego potrzebował. W każdym razie nie umiał robić tego na zawołanie.
I, do cholery, nie miał pojęcia co robić. Podbiec, nie podbiegnie, zaraz dostanie mieczem i koniec z nim. Więc stał tam, jak ostatni idiota i patrzył, bo nic rozsądniejszego nie przychodziło mu do głowy.
I, do cholery, nie miał pojęcia co robić. Podbiec, nie podbiegnie, zaraz dostanie mieczem i koniec z nim. Więc stał tam, jak ostatni idiota i patrzył, bo nic rozsądniejszego nie przychodziło mu do głowy.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości