Fargoth ⇒ [Ulice Miasta]Przechadzka
- Topaz
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 19
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Człowiek-Mroczny Rycerz
- Profesje:
- Kontakt:
Kiedy Onyks poniósł rany, ogarnęła go furia. Młócił toporem wszystko wokół, nikt nie mógł uniknąć śmierci. Myślał tylko o jednym: Zabić wilkołaka... Jednak pomimo jego mocy, zaczął opadać z sił. Może spowodowała to szybka utrata krwi, albo po prostu ilość ciosów zadanych toporem. Kiedy już myślał, że nie uda mu się przedrzeć, ta piekielna bestia podbiegła do niego i zaczęła zdejmować hełm. Ledwo oberwał i się wywrócił, Czarny już na nim siedział, i próbował wbić w jego klatkę piersiową strzałę wyrwaną ze swojej. Przypadek chciał, że jej grot był ze srebra.
Chors zobaczył srebro. Nie wpadł w strach, oprawca na nim siedział, trzeba przyznać, że w zbroi waży sporo. O mało zapomniał, że ma sztylety w rękach i ręce nie są zablokowane. Silnym ruchem przeciął zbroję na ręce rycerza, która trzymała srebrną strzałę. Uderzał tyle razy, że z postaci stojącej nad nim z żyły zaczęła kapać krew. Strzała nagle straciła na rozpędzie i bezwładnie zwisała. Nie, to nie strzała zwisała, tylko ręka napastnika.
Wiedział, że i jego to zaboli, ale nie miał wyjścia - uderzył w swoją głową w hełm rycerza. Napastnik od uderzenia przewrócił się do tyłu.
Chors to wykorzystał, mimo bolącej go głowy walnął dwoma ostrzami sztyletów w hełm osobnika, tak że przedziurawił mu zbroję na czole. Za drugim jego uderzeniem skaleczył mu czoło. Srebrna strzała wypadła mu z rąk, kopnął ją butem. Poleciała daleko. Chwycił napastnika za nogi i z całej siły wywalił go przez drzwi. Szybująca postać poleciała na ceglany dom. Tarcza została na podłodze koło Chorsa, wziął ją do ręki i szykował się co rzutu w leżącą postać.
- Pora to zakończyć.
Wiedział, że i jego to zaboli, ale nie miał wyjścia - uderzył w swoją głową w hełm rycerza. Napastnik od uderzenia przewrócił się do tyłu.
Chors to wykorzystał, mimo bolącej go głowy walnął dwoma ostrzami sztyletów w hełm osobnika, tak że przedziurawił mu zbroję na czole. Za drugim jego uderzeniem skaleczył mu czoło. Srebrna strzała wypadła mu z rąk, kopnął ją butem. Poleciała daleko. Chwycił napastnika za nogi i z całej siły wywalił go przez drzwi. Szybująca postać poleciała na ceglany dom. Tarcza została na podłodze koło Chorsa, wziął ją do ręki i szykował się co rzutu w leżącą postać.
- Pora to zakończyć.
- Topaz
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 19
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Człowiek-Mroczny Rycerz
- Profesje:
- Kontakt:
Nie przejął się zbytnio odniesionymi ranami. To tylko kolejne blizny do kolekcji, nic więcej. Jednak to, że ręka odmówiła mu posłuszeństwa... To zupełnie co innego! Stał teraz zdziwiony, obrywając kolejnymi pociskami. Jedna ze strzał przebiła chyba jego dłoń, ale nie był pewien. Potem zrozumiał co poczuł. To był ból. Nieznaczny, ale jednak. I pomyśleć, że potrzeba było kilkudziesięciu ludzi, by mu go zadać. Teraz wiedział co czują jego ofiary, niestety zapomniał też co to współczucie, więc raczej nie przestanie zabijać. Wzruszył ramionami, na tyle, na ile pozwalały mu zadane rany. Kręciło mu się w głowie. Chyba jednak było ich zbyt wielu...
Chors rzucił ostrą tarczą tak, aby ogłuszyć rycerza na wystarczająco długo. Postać leżała nieprzytomna. Kazał przestać strzelać z łuków. Znalazł na ziemi jakieś łańcuchy. Wziął je i związał rycerza najmocniej jak umiał. Odebrał mu broń. Zataszczył go do karczmy i przywiązał go do solidnej dębowej belki podtrzymującej dach. Sprawdził mocowania łańcuchów. Kazał elfickim łucznikom założyć strzały na cięciwy i trzymać wszelkiego rodzaju broń w pogotowiu. Chciał zadać nieznajomemu kilka pytań.
- Topaz
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 19
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Człowiek-Mroczny Rycerz
- Profesje:
- Kontakt:
Ocknął się ciasno spętany. Ostatnią rzeczą jaką pamiętał była lecąca w jego kierunku tarcza. Teraz naprzeciwko niego stała ta kreatura, wilkołak. Zaczął przecinać więzy smoczym sztyletem, który ciągle krył się w kieszeni. Nie rozcinał do końca. Tylko na tyle, by móc się szybko wyrwać. Kiedy skończył robotę, Chors podszedł do niego. Topaz napluł mu na twarz. Rozerwał łańcuch, uderzył wilkołaka w brzuch, cały czas obserwując oniemiałych elfów. Kiedy ci się ocknęli i zaczęli strzelać, Czarny zasłonił się ciałem swojego napastnika. Kilka strzał raniło go w ramię. Cisnął nim w jednego z łuczników i wybiegł na zewnątrz. Zagwizdał. Tym razem reakcja była natychmiastowa. Odnalazł jeszcze tylko wszystkie swoje rzeczy i dosiadł Onyksa. Odjechał szybko. Znudziła mu się ta cała walka.
- Ayathell
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 124
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Mroczny Elf
- Profesje:
- Kontakt:
Zapamiętała sobie, że ten człowiek jej dotknął. Nie, nie dotknął, klepnął, pozwolił sobie tknąć jej ramię w obrazoburczym geście. Zapamiętała go. Kiedyś się spotkają, wtedy porozmawia z nim o tym wypadku tak jak przystało na osobę wykształconą i górującą inteligencją nad gatunkiem ludzkim. Poczekała aż opancerzony rzeźnik w ciężkiej zbroi przejedzie. Wyjechała niedostrzeżona przez niego z cienia i ruszyła dalej, nie spiesząc się, w dół ulicy ku bramie. Miała swoje zadanie i jemu poświęcić powinna czas, a nie obezwładnianiu wściekłego idioty, który zabija bo ma kaprys. Zapamiętała sobie aby zabić go przy pierwszym spotkaniu, gdyż jest chorobliwie niebezpieczny. Nie ma co ryzykować. Lekko kopnęła końskie boki piętami i powoli ruszyła w drogę.
Ciąg dalszy
Ciąg dalszy
Lit waela lueth waela ragar brorna lueth wund nind, kyorlin elghinn
Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
- Kai
- Szukający Snów
- Posty: 171
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Myśliwy , Wędrowiec , Żołnierz
- Kontakt:
Nie reagował oglądając walkę Chorsa z rycerzem. Kiedy Chors związał ogromnego przeciwnika, był gotów do strzału. Jednak ten wyrwał się i nim ktokolwiek zdążył cokolwiek zrobić, olbrzym trzymał wilkołaka. Automatycznie kilkoro elfów wystrzeliło. Jednak Kai zachował zimną krew. Trzymał napiętą cięciwę ze strzałą. Niestety niefortunnie to on stał się owym elfem, którego przygniotła sylwetka wilkołaka. Kai szybko wygramolił się spod oszołomionego Chorsa, chwycił swoją broń z zamiarem ataku. Kiedy jednak ujrzał rycerza uciekającego z pola walki, poczuł przypływ gniewu. Podążył za rannym rycerzem.
- Kier! Szybko, do mnie! - krzyknął w kierunku swojego towarzysza. Koń natychmiast przybył i razem wyruszyli w podróż za wielkim rycerzem.
Zastanawia mnie tylko jedno. Czemu ten facet jedzie na psie?! Nie. To nie ma znaczenia - pomyślał elf i kontynuował pościg za nieznajomym. Kątem oka dostrzegł minę Chorsa. Nie była zbyt zadowolona z otrzymanych ran. A nawet była pełna boleści. Widok bolejącego wilkołaka jest dość... Dziwny.
- Kier! Szybko, do mnie! - krzyknął w kierunku swojego towarzysza. Koń natychmiast przybył i razem wyruszyli w podróż za wielkim rycerzem.
Zastanawia mnie tylko jedno. Czemu ten facet jedzie na psie?! Nie. To nie ma znaczenia - pomyślał elf i kontynuował pościg za nieznajomym. Kątem oka dostrzegł minę Chorsa. Nie była zbyt zadowolona z otrzymanych ran. A nawet była pełna boleści. Widok bolejącego wilkołaka jest dość... Dziwny.
Chors rozcierał sobie rany po rzucie przez rycerza. Bolało go wszystko:
- Trochę umysł nawet bolał.
Zachował jednak resztki zdrowego umysłu, zamieniając się w wilka, i szybko pobiegł za oddalającym się rycerzem i ścigającym go elfem. Byli daleko, ale ich dogonił. Rycerz zamiast na koniu jechał na Onyksie:
- Jest wyczerpany jak ja, tylko rycerz jest jeszcze pokaleczony. Podjął decyzję, da mu uciec.
Zamienił się w hybrydę i w szybkim biegu zrzucił Kaia z jego konia. Przeturlał się:
- Daj mu odejść, Kai, jest i tak już bardziej pokaleczony i zmęczony od nas.
- Trochę umysł nawet bolał.
Zachował jednak resztki zdrowego umysłu, zamieniając się w wilka, i szybko pobiegł za oddalającym się rycerzem i ścigającym go elfem. Byli daleko, ale ich dogonił. Rycerz zamiast na koniu jechał na Onyksie:
- Jest wyczerpany jak ja, tylko rycerz jest jeszcze pokaleczony. Podjął decyzję, da mu uciec.
Zamienił się w hybrydę i w szybkim biegu zrzucił Kaia z jego konia. Przeturlał się:
- Daj mu odejść, Kai, jest i tak już bardziej pokaleczony i zmęczony od nas.
- Kai
- Szukający Snów
- Posty: 171
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Myśliwy , Wędrowiec , Żołnierz
- Kontakt:
- Co ty robisz?! Zostaw mnie! Ja czuję, że ten rycerz czegoś potrzebuje. Lub kogoś - powiedział Kai otrzepując się z pyłu i kurzu. Był zły na Chorsa. - Może kiedy indziej ci to wyjaśnię - krzyknął jeszcze raz, dosiadając konia.
Elf ruszył na Kierze z większą prędkością niż wcześniej. Wiedział, że wilkołak jest zdeterminowany i łatwo nie odpuści, więc chwycił swój łuk, napiął cięciwę z trzema strzałami tak, aby zmiennokształtny nie mógł ich ominąć. Strzały były natarte środkiem nasennym działającym natychmiast. Kai puścił cięciwę, strzały świsnęły w powietrzu ale Chors zdołał ominąć prawie wszystkie. Na szczęście jedna trafiła w cel: z lewego barku wilkołaka sączyła się strużka krwi. Zmiennokształtny zatoczył się tracąc orientację i padł na ziemię. Większość istot z karczmy, oglądając całe zajście, podbiegła do niego z chęcią pomocy.
- Nawet gdyby Chors się teraz ocknął i tak by nas już nie dogonił - pomyślał Kai pędząc za rycerzem. Coś mu mówiło, że jest on bardzo samotny i potrzebuje kogoś, kto mu pomoże. Że potrzebuje przyjaciela.
Ciąg dalszy Kai
Elf ruszył na Kierze z większą prędkością niż wcześniej. Wiedział, że wilkołak jest zdeterminowany i łatwo nie odpuści, więc chwycił swój łuk, napiął cięciwę z trzema strzałami tak, aby zmiennokształtny nie mógł ich ominąć. Strzały były natarte środkiem nasennym działającym natychmiast. Kai puścił cięciwę, strzały świsnęły w powietrzu ale Chors zdołał ominąć prawie wszystkie. Na szczęście jedna trafiła w cel: z lewego barku wilkołaka sączyła się strużka krwi. Zmiennokształtny zatoczył się tracąc orientację i padł na ziemię. Większość istot z karczmy, oglądając całe zajście, podbiegła do niego z chęcią pomocy.
- Nawet gdyby Chors się teraz ocknął i tak by nas już nie dogonił - pomyślał Kai pędząc za rycerzem. Coś mu mówiło, że jest on bardzo samotny i potrzebuje kogoś, kto mu pomoże. Że potrzebuje przyjaciela.
Ciąg dalszy Kai
Ostatnio edytowane przez Kai 14 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
- Topaz
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 19
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Człowiek-Mroczny Rycerz
- Profesje:
- Kontakt:
Onyks biegł tak szybko jak tylko potrafił. Budynki zlewały się w jedność. Nie dało się rozpoznać poszczególnych elementów otoczenia. Nie było na to żadnych szans. Pies ominął szybko placyk i pobiegł dalej. Po chwili skręcił w zaułek i potrącił chyba jakiegoś nieostrożnego rzezimieszka. Miał chłop pecha i wypadł na ulicę, prosto pod nogi strażników. Ci się już nim zajęli, o tak... Onyks biegł dalej, opuścił miasto przez główną bramę i pognał gościńcem na północny zachód.
Ciąg dalszy Topaz
Ciąg dalszy Topaz
- Luther
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 51
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Człowiek, z domieszką elfiej krw
- Profesje:
- Kontakt:
Przedstawienie chyba już się skończyło. Elfy pościągały cięciwy ze swoich łuków i odeszły swoją drogą. Luther również oddalił się od karczmy, z poczuciem pewnej ulgi. Był zmęczony i wciąż jeszcze z lekka zirytowany, chociaż to ostatnie uczucie już mijało. Tę noc spędzi jeszcze w mieście, a potem odjedzie... gdzieś. Na pewno z dala od przeklętych elfek. Pewnie wróci do swojego miasta, a potem znów wyruszy z jakąś misją.... Zobaczymy.
Ciąg dalszy: Luther.
Ciąg dalszy: Luther.
*
- Czy to ten moment, kiedy całe moje życie przesuwa mi się przed oczami?
NIE. TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
- Kiedy?
TO MOMENT, rzekł Śmierć, POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.
"Prawda", Terry Pratchett
- Czy to ten moment, kiedy całe moje życie przesuwa mi się przed oczami?
NIE. TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
- Kiedy?
TO MOMENT, rzekł Śmierć, POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.
"Prawda", Terry Pratchett
Chors został obudzony po wyjęciu z jego ramienia strzały przez jednego z Elfów. Był mu wdzięczny. Pożegnał się ze wszystkimi. Nie zamierzał znowu wpakować w jakieś kłopoty. Pójdzie do takiej karczmy, gdzie nie ma kłopotów i można spokojnie się napić.
- Takie miejsce na pewno się znajdzie.
Jak pomyślał tak zrobił.
Ciąg dalszy: Chors
- Takie miejsce na pewno się znajdzie.
Jak pomyślał tak zrobił.
Ciąg dalszy: Chors
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość