
Miejsce to znajduje się w lasku Aghar nieopodal miasta Turmalia. Położone w głębinach roślinnego raju kryje w sobie naprawdę wiele tajemnic, lecz przede wszystkim wzruszającą historię o pięknej Syrenie, Lematei. Dziewczę o perłowych włosach żyło wiele lat pod powierzchnią oceanu, lecz pewnego dnia zostało pochwycone przez statek piracki. Bandyci naruszyli jej czystość i nędznie wykorzystali, sprawili że stała się zwykłą dziewczyną pozbawioną piękna i wrodzonego wdzięku. Za sprawą magicznych sztuczek zamknęli ją czarem w lesie Aghar. Miejsce to stało się dla niej więzieniem, klatką i kloszem. Pozbawiona jakiejkolwiek nadziei na ratunek siedziała przy skałach, opłakując rzewnie swój męczeński los. Zanim umarła, przeklęła zdradzieckich piratów którzy wraz z jej ostatnim westchnieniem zamienili się w skały.
Zbiór kamiennych figur znajduje się w drobnej jaskini służącej jako kryjówka czarnej bandery. Jest ich jedenaście. Po obydwu stronach wejścia do groty-grobowca płyną dwa pasma wodospadowych źródeł. Powiada się, że są to warkocze Lematei, która po śmierci zamieniła się w wodę i nadal zaczarowana krąży po lesie Aghar w postaci dwóch pięknych strumieni.
~~~~
Arven szedł po leśnej dróżce, ścierając po drodze zniszczoną traktem trawę. Dzika roślinność porastała boki ścieżki, muskając buty młodzieńca. Elf przyglądał się krzewom, które w pewnym miejscu dość naruszone i nienaturalnie wygięte, wyglądały jakby broniły dostępu do jakiegoś miejsca. Towarzyszący mu obok Rudy parsknął cicho końskim łbem.
- Tak, według mnie to też dziwne. Przyjrzyjmy się uważnie.
Poklepał zwierzę po prawym boku grzbietu, puszczając dotąd ściskane lejce. Rozglądając się uważnie po zaroślach chwycił za delikatne gałązki plątającej się rośliny i z pewnym zamierzeniem pociągnął w prawo. W tym samym momencie usłyszał szmer pluskającej, spadającej z wysoka wody, jakby wodospadu. Momentalnie zdawało mu się, że jest zupełnie gdzie indziej niż w lesie, choć doskonale mógł zdawać sobie sprawę z dziwności i faktyczności takiego stanu. Zaciekawiony dźwiękami przyrody poprowadził konia do małego miejsca, gdzie nie było nic prócz wysokiej skały, dwóch oczek wodnych zapełnionych wodą z wodospadów i wyżłobionego wejścia do tejże właśnie skały. Arvendel popatrzył uważnie na cały krajobraz, bardzo malowniczy z resztą. Kucnął przed wodą, wziął ją w koszyczek spleciony z dłoni. Wpierw powąchał, spróbował ... hm, smakuje wybornie. Zadowolony z takiego stanu rzeczy pozwolił atmosferze napięcia opaść wraz z łbem Rudego, który przyssał się do drugiego zbiorniczka z wodą. Popijał, kosztował... również delektował się zdrowym trunkiem łona natury.
- Nie wiem jak Ty, ale ja mam ochotę się wykąpać. Od paru dni śmierdzę wyłącznie knajpami i tanim chmielem. Lepiej zakryj oczy - ostrzegł z widocznym półuśmieszkiem, w międzyczasie zdejmując płaszcz wraz z szatą. Koń w odpowiedzi ponownie zaprychał, tym razem nieco głośniej.
- W sumie masz rację... Ciebie widzę cały czas - stwierdził miłym tonem głosu, stopami brodząc już w brzeżku ciepłej wody wodospadu. Zanurzył się do poziomu klatki piersiowej, by dzięki ponownemu chwytaniu przezroczystej wody w dłonie opłukiwać głowę wraz z długimi włosami, które oczywiście rozwiązał z mocarnego uścisku pojedynczego warkocza.
Po niedługim czasie spędzonym na obmywaniu twarzy i włosów Elf doszedł do wniosku, że chyba skądś zna miejsce w którym się znalazł dość przypadkowo. Z rozmarzeniem spojrzał na szczyt skały oraz dwa pasy wody spadającej po obydwu stronach trójkątnego wejścia w głębinę kamienia. Zmarszczył brwi mrucząc coś pod nosem.
- Nie może być... Lemateia? Słynne miejsce, gdzie umarła ta przepiękna syrena? Ach... mam niewiarygodne szczęście. Powinienem spisać moje odkrycie.