Rapsodia ⇒ [Karczma "Na Łonie Nimfy"] Psotnik
[Karczma "Na Łonie Nimfy"] Psotnik
Chyba nikt nie miał pojęcia skąd wzięła się nazwa tej karczmy. Ale trzeba przyznać, że spełniała swoją rolę - przyciągała ciekawskie osoby. Mieściła się w tej części Rapsodii, którą upodobali sobie ludzie, chociaż oczywiście wszędzie roiło się od elfów. Budynek karczmy wyglądał całkiem schludnie i idealnie wpasowywał się w zabudowę miasta.
Wewnątrz różniła się już znacznie. panował tu półmrok, stoły sprawiały wrażenie porozstawianych byle jak w totalnym nieładzie. Jedyne światło pochodziło z glinianego kominka i świec poustawianych na ladzie, za którą stał całkiem przyjaźnie wyglądający karczmarz. Budynek mógł na pierwszy rzut oka sprawiać wrażenie miejsca zbiórek typów spod ciemnej gwiazdy, ale wystarczyła chwila w środku, aby poczuć przyjemną atmosferę tajemniczości i romantyzmu.
Jak dużo osób tego dnia, także i Caitlyn skusił kolorowy szyld nad drzwiami. Bywała już tu parę razy, ale nie za często żeby się jej nie znudziło. Widząc dość sporo osób - różnych ras - liczyła na spotkanie kogoś co najmniej wyjątkowo ciekawego.
Zajęła miejsce przy ścianie, ale dość blisko kominka, żeby nie siedzieć w zupełnej ciemności. Na stole stał mały pojemniczek z magicznym świetlikiem. Był specjalnie przystosowany, żeby zwierzątku żyło się tam nad wyraż komfortowo. Pilnowano karmienia ich, bo karczmarz wiedział jak ten mały szczegół przyciąga gości. Caiti parę razy się już zastanawiała jak mu się udało udomowić takie małe stworzonka, ale mężczyzna zawzięcie pilnował swojej tajemnicy. Do tego obok stał wazonik z małym, czerwonym kwiatem.
Dziewczyna oparła się krzesłem o ścianę za sobą i ciekawsko zaczęła przyglądać się gościom, bujając się przy tym na krześle. Kiedy podeszła kobieta pytając co podać, Caiti poprosiła jedynie wodę i wróciła do oceniania poszczególnych gości.
Wewnątrz różniła się już znacznie. panował tu półmrok, stoły sprawiały wrażenie porozstawianych byle jak w totalnym nieładzie. Jedyne światło pochodziło z glinianego kominka i świec poustawianych na ladzie, za którą stał całkiem przyjaźnie wyglądający karczmarz. Budynek mógł na pierwszy rzut oka sprawiać wrażenie miejsca zbiórek typów spod ciemnej gwiazdy, ale wystarczyła chwila w środku, aby poczuć przyjemną atmosferę tajemniczości i romantyzmu.
Jak dużo osób tego dnia, także i Caitlyn skusił kolorowy szyld nad drzwiami. Bywała już tu parę razy, ale nie za często żeby się jej nie znudziło. Widząc dość sporo osób - różnych ras - liczyła na spotkanie kogoś co najmniej wyjątkowo ciekawego.
Zajęła miejsce przy ścianie, ale dość blisko kominka, żeby nie siedzieć w zupełnej ciemności. Na stole stał mały pojemniczek z magicznym świetlikiem. Był specjalnie przystosowany, żeby zwierzątku żyło się tam nad wyraż komfortowo. Pilnowano karmienia ich, bo karczmarz wiedział jak ten mały szczegół przyciąga gości. Caiti parę razy się już zastanawiała jak mu się udało udomowić takie małe stworzonka, ale mężczyzna zawzięcie pilnował swojej tajemnicy. Do tego obok stał wazonik z małym, czerwonym kwiatem.
Dziewczyna oparła się krzesłem o ścianę za sobą i ciekawsko zaczęła przyglądać się gościom, bujając się przy tym na krześle. Kiedy podeszła kobieta pytając co podać, Caiti poprosiła jedynie wodę i wróciła do oceniania poszczególnych gości.
- Amadeusz
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 24
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Smokołak (Przybysz)
- Profesje:
- Kontakt:
Cóż dość nagle w oknach karczmy pojawił się dość potężny błysk a wraz z nim dość potężna fala mocy magicznej. Co ciekawsi goście mogli podejść do okien i zauważyć elfa leżącego przed karczmą z 2 mieczami długimi na plecach i kotem spacerującym obok niego.
by Niliana
NIEREGULAMINOWO KRÓTKI POST
Te poniżej podobnie. Proszę zapoznać się z Przewodnikiem po Granicy i z instrukcjami dotyczącymi pisania postów
by Niliana
NIEREGULAMINOWO KRÓTKI POST
Te poniżej podobnie. Proszę zapoznać się z Przewodnikiem po Granicy i z instrukcjami dotyczącymi pisania postów
Smocza forma http://th.interia.pl/51,b96c532712104268/czarny49az2.jpg
Katrix http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQR9OQtXWkBL2NkDnFX6IQuLSyTBbtmxp6a9cLnCpRfA9u9TPqQ_g
Katrix http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQR9OQtXWkBL2NkDnFX6IQuLSyTBbtmxp6a9cLnCpRfA9u9TPqQ_g
- Schadow
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 61
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Wróżka.
- Profesje:
- Kontakt:
Schadow wylądowałą tuż obok karczmy, po czym zmieniła postać na ludzką. Jej sylwetka zabłysła i po krótkiej chwili w zaułku stała na pierwszy rzut oka całkiem ładna dziewczyna. Schadow zasłoniła szpiczaste uszy włosami, choć właściwie nie musiała. Wróżek tu się właściwie nie spotykało, więc zmiana postaci byłą sensowane. Jednak jeśli idzie o uszy, to przeważały tu elfy, więc ktoś mógłby spokojnie wziąść ją za jakąs nietypową mieszankę - jej uszy miały kształt nieco inny od elfich.
Rozejrzała się po ulicy, po czym weszła do karczmy. Uznała, że to całkiem dobre miejsce na początek, mnóstwo ciekawych person można było spotkać właśnie w karczmach. I nie zawidołą się - wnętrze było pełne elfów, czarodziejów, a nawet ludzkich magów. Schadow dosiadła się do nieznajomej kobiety. Po przyjrzeniu się jej doznała pewnego zawodu - nieznajoma była człwowiekiem. Z drugiej strony ludzkich magó nie spotkała za wielu, więc nie zmieniła miejsca. To mogło okazać się interesujące.
- Cześć - odezwała się. - Nazywam się Schadow. A ty?
Rozejrzała się po ulicy, po czym weszła do karczmy. Uznała, że to całkiem dobre miejsce na początek, mnóstwo ciekawych person można było spotkać właśnie w karczmach. I nie zawidołą się - wnętrze było pełne elfów, czarodziejów, a nawet ludzkich magów. Schadow dosiadła się do nieznajomej kobiety. Po przyjrzeniu się jej doznała pewnego zawodu - nieznajoma była człwowiekiem. Z drugiej strony ludzkich magó nie spotkała za wielu, więc nie zmieniła miejsca. To mogło okazać się interesujące.
- Cześć - odezwała się. - Nazywam się Schadow. A ty?
*
Sądzimy po pozorach, łatwo i często oceniamy. Tymczasem nie wszystko jest tym, czym się wydaje.
Rafał Kosik
Sądzimy po pozorach, łatwo i często oceniamy. Tymczasem nie wszystko jest tym, czym się wydaje.
Rafał Kosik
Caitlyn sączyła wodę z kubka, bujając się na krześle. Stopy oparła o blat stołu, przez co mogło się wydawać, że ani chybi a zaraz wyląduje plackiem na podłodze. Obserwowała wchodzącą dziewczynę od czasu, kieyd dostrzegła że zbliża się w jej stronę. Nie omieszkała dokładnie przyjrzeć się jej postaci swoim nachalnym spojrzeniem. Uśmiechnęła się w odpowiedzi na pytanie dziewczyny, ale zanim zdążyła odpowiedzieć, za oknem coś błysnęło i trzasnęło. Spojrzała ciekawsko w tamtym kierunku, ale nie ruszyła się z miejsca. Może przez to, że już ktoś ją zajął.Zerknęła z powrotem na twarz Schadow.
- Ciekawe imię. Ale nie rozumiem po co dzielić się nim z pierwszą lepszą osobą spotkaną w karczmie. - odpowiedziała wesoło z nieco złośliwym uśmieszkiem. Przeniosła spojrzenie na drzwi, zastanawiając się czy sprawca owego błysku nie wejdzie za chwilę do karczmy. Przyzwyczaiła się juz, że teleportacja nie każdemu wychodziła idealnie. Na przykład elfowi, który tydzień temu wylądował na stole tuż przed nią.
- Ciekawe imię. Ale nie rozumiem po co dzielić się nim z pierwszą lepszą osobą spotkaną w karczmie. - odpowiedziała wesoło z nieco złośliwym uśmieszkiem. Przeniosła spojrzenie na drzwi, zastanawiając się czy sprawca owego błysku nie wejdzie za chwilę do karczmy. Przyzwyczaiła się juz, że teleportacja nie każdemu wychodziła idealnie. Na przykład elfowi, który tydzień temu wylądował na stole tuż przed nią.
- Amadeusz
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 24
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Smokołak (Przybysz)
- Profesje:
- Kontakt:
Wszedł do karczmy lekko oszołomiony po uderzeniu i mówił coś w stylu - Idioto czemu nie wyregulowałeś tego?- A zaraz za nim do karczmy wszedł kot który wydaje się uśmiechał podle. Sam elf udał się w stronę stolika Cai. A od czasu do czasu było słychać też jakieś szepty dochodzące z za pleców elfa. - Przepraszam można się przysiąść?- zapytał elf.
Smocza forma http://th.interia.pl/51,b96c532712104268/czarny49az2.jpg
Katrix http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQR9OQtXWkBL2NkDnFX6IQuLSyTBbtmxp6a9cLnCpRfA9u9TPqQ_g
Katrix http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQR9OQtXWkBL2NkDnFX6IQuLSyTBbtmxp6a9cLnCpRfA9u9TPqQ_g
- Schadow
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 61
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Wróżka.
- Profesje:
- Kontakt:
- Jasne - powiedziała Schadow. - To znaczy, jeżeli nie masz nic przeciwko temu - poprawiła się, zaerkając w stronę Caitlyn. Humor od razu się jej poprawił, nieznajomy wyglądał bardzo elfio, a elfach nie wiedziała za wiele. Z chęcią poszerzy nieco tę wiedzę.
- Jestem Schadow - uzupełniła, na wypadek, gdyby nieznajomy nie słyszał tego wcześniej. - To właściwie nie jest moje imię, ale tak wszyscy do mnie mówią - dodała, tytułem wyjaśnienia.
Nie miała nic przeciwko zdradzaniu tego, a komentarz nieznajomej nie zraził jej wcale. Spojrzała na elfa wyczekująco, ciekawa, jak zareaguje.
- Jestem Schadow - uzupełniła, na wypadek, gdyby nieznajomy nie słyszał tego wcześniej. - To właściwie nie jest moje imię, ale tak wszyscy do mnie mówią - dodała, tytułem wyjaśnienia.
Nie miała nic przeciwko zdradzaniu tego, a komentarz nieznajomej nie zraził jej wcale. Spojrzała na elfa wyczekująco, ciekawa, jak zareaguje.
*
Sądzimy po pozorach, łatwo i często oceniamy. Tymczasem nie wszystko jest tym, czym się wydaje.
Rafał Kosik
Sądzimy po pozorach, łatwo i często oceniamy. Tymczasem nie wszystko jest tym, czym się wydaje.
Rafał Kosik
- Dziękuję bardzo, że raczyłaś pozwolić mu dosiąść się do mojego stolika. - uśmiechnęła się szeroko i ani myślała przestać się bujać, ukazując białe zęby. Dziwne było to, że kły miała wyostrzone i nieco dłuższe niż normalni ludzie. Prawie tak jak wilkołaki. - Ale skoro tak, to nie stójcie jak kołki.
Patrząc na elfa umyślnie wskazała jedno z czterech krzeseł - to przed sobą. Co prawda ubrana była w zwykłe skórzane spodnie i koszulą mocno wyciętą w dekolcie, ale ciekawiła ją reakcja elfa, skoro wciąż siedziała z opartymi o stół, nieco rozsuniętymi nogami.
Wbiła spojrzenie w jego oczy, które jako jedyne wydały się jej warte uwagi w całej postaci mężczyzny. Przyglądała się jego ruchom, po czym rzuciła wesoło i beztrosko, jakby cała trójka znała się co najmniej od roku.
- Więc czego się napijecie? Może coś zjecie? Czy macie ochotę na coś... innego?
Patrząc na elfa umyślnie wskazała jedno z czterech krzeseł - to przed sobą. Co prawda ubrana była w zwykłe skórzane spodnie i koszulą mocno wyciętą w dekolcie, ale ciekawiła ją reakcja elfa, skoro wciąż siedziała z opartymi o stół, nieco rozsuniętymi nogami.
Wbiła spojrzenie w jego oczy, które jako jedyne wydały się jej warte uwagi w całej postaci mężczyzny. Przyglądała się jego ruchom, po czym rzuciła wesoło i beztrosko, jakby cała trójka znała się co najmniej od roku.
- Więc czego się napijecie? Może coś zjecie? Czy macie ochotę na coś... innego?
- Amadeusz
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 24
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Smokołak (Przybysz)
- Profesje:
- Kontakt:
- Jestem Amadeusz. A to... - tu nagle kot coś powiedział. Jak zwykły człowiek. Powiedział cicho. - Strażnik. Czyli taka istota która coś chroni - wyjaśnił pół serio pół ironicznie, a sam Elf popatrzył na niego przeraźliwie niebieskimi oczami, ale wygląda na to że kot nic sobie z tego nie robił.
- Dla mnie jednak nic. Mam parę ważnych spraw w innym miejscu. Cóż do zobaczenia jeśli los pozwoli.- Uśmiechnął się po czym już się nie chwiejąc wyszedł z karczmy rozglądając się i przyciągając spojrzenia licznych gości którzy odprowadzili go wzrokiem, a gdy tylko wyszedł z karczmy przemienił się w swoją smoczą formę i poleciał w stronę Nowej Aerii.
- Dla mnie jednak nic. Mam parę ważnych spraw w innym miejscu. Cóż do zobaczenia jeśli los pozwoli.- Uśmiechnął się po czym już się nie chwiejąc wyszedł z karczmy rozglądając się i przyciągając spojrzenia licznych gości którzy odprowadzili go wzrokiem, a gdy tylko wyszedł z karczmy przemienił się w swoją smoczą formę i poleciał w stronę Nowej Aerii.
Smocza forma http://th.interia.pl/51,b96c532712104268/czarny49az2.jpg
Katrix http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQR9OQtXWkBL2NkDnFX6IQuLSyTBbtmxp6a9cLnCpRfA9u9TPqQ_g
Katrix http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQR9OQtXWkBL2NkDnFX6IQuLSyTBbtmxp6a9cLnCpRfA9u9TPqQ_g
- Schadow
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 61
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Wróżka.
- Profesje:
- Kontakt:
Była zawiedziona, że elf wyszedł. Z drugiej strony, zawsze istniało spore prawdopodobieństwo, że do karczmy wejdzie kolejny tajemniczy osobnik, więc wróżka zdecydowała się zostać. Spojrzała z pewną niechęcią na siedzącą obok kobietę.
- Ja nie jestem głodna - powiedziała. - I nie piję - dodała.
Teoretycznie nie było żadnych przeciwwskazań, co do picia alkoholu przez wróżki. Jednak Schadow miała już kiedyś okazję go spróbować i jej zwyczajnie nie smakował. Właściwie zwykłe "nie smakował" nie do końca oddaje sprawiedliwość niechęci Lynette do alkoholu, ale zostańmy przy tym określeniu.
- Ja nie jestem głodna - powiedziała. - I nie piję - dodała.
Teoretycznie nie było żadnych przeciwwskazań, co do picia alkoholu przez wróżki. Jednak Schadow miała już kiedyś okazję go spróbować i jej zwyczajnie nie smakował. Właściwie zwykłe "nie smakował" nie do końca oddaje sprawiedliwość niechęci Lynette do alkoholu, ale zostańmy przy tym określeniu.
*
Sądzimy po pozorach, łatwo i często oceniamy. Tymczasem nie wszystko jest tym, czym się wydaje.
Rafał Kosik
Sądzimy po pozorach, łatwo i często oceniamy. Tymczasem nie wszystko jest tym, czym się wydaje.
Rafał Kosik
Zastanawiała się nad tym, dlaczego patrząca na nią z niechęcią osoba sama się do niej przysiadła. Dojrzała co trzeba w tym spojrzeniu, przez co z większym zainteresowaniem i wciąż kpiącym uśmieszkiem na twarzy lustrowała postać dziewczyny. Nie powiedziała nic, sama siebie pytając w myślach kiedy się jej to znudzi. W międzyczasie między dłońmi zaczęła przerzucać jakiś jasny przedmiot, ale tak żeby nikt go nie dostrzegł. Po prostu musiała czymś zająć ręce, żeby usiedzieć na miejscu.
A w karczmie jak to w karczmie. Różne osoby tu przesiadywały, chociaż wyraźna większość sprawiała wrażenie pospolitych ludzi z okolicy którzy przychodzą tu na codzień. Gdzieniegdzie siedział jakiś elfi czy ludzki mag w skupieniu kontemplując problemy egzystencjalne pieczonej kaczki którą właśnie im podali. Karczmarz wraz ze swoją pomocnicą krzątał się to tu to tam, czasami rozmawiając z klientami.
Caiti wciąż sączyła wodę z kubka, ale w taki zadziwiający sposób, że zdawało się jakby wcale jej nie ubywało.
A w karczmie jak to w karczmie. Różne osoby tu przesiadywały, chociaż wyraźna większość sprawiała wrażenie pospolitych ludzi z okolicy którzy przychodzą tu na codzień. Gdzieniegdzie siedział jakiś elfi czy ludzki mag w skupieniu kontemplując problemy egzystencjalne pieczonej kaczki którą właśnie im podali. Karczmarz wraz ze swoją pomocnicą krzątał się to tu to tam, czasami rozmawiając z klientami.
Caiti wciąż sączyła wodę z kubka, ale w taki zadziwiający sposób, że zdawało się jakby wcale jej nie ubywało.
- Schadow
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 61
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Wróżka.
- Profesje:
- Kontakt:
Rozejrzała się po kraczmie, ale chyba nic ciekawego nie miało się stać, a przynajmniej w najbliższym terminie. Irytowało ją trochę to stoickie milczenie nieznajomej. Miała ochotę utrzeć jej nieco nosa, choćby po to, by zobaczyć jak zareaguje. Dotychczas nie miała okazji zbyt często się kłócić. Wróżki z natury zazwyczaj ustępowały sobie drogi, a chociaż Schadow taka nie była, to im nie przeszkadzało ustępować jej. Z kolei z ludźmy starała się postepować w sposób przyjazny. Po namyśle zrezygnowała jednak uznając, że niewarto tracić czasu. Bądź co bądź była w Rapisodi i mogła tu wiele zobaczyć.
- Chyba muszę już iść - odezwała się.
Następnie zmieniła postać na wróżkową, nie przejmując się, że widziałą ją pewnie cała karczma i wyfrunęłą przez okno.
- Chyba muszę już iść - odezwała się.
Następnie zmieniła postać na wróżkową, nie przejmując się, że widziałą ją pewnie cała karczma i wyfrunęłą przez okno.
Ostatnio edytowane przez Schadow 14 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
*
Sądzimy po pozorach, łatwo i często oceniamy. Tymczasem nie wszystko jest tym, czym się wydaje.
Rafał Kosik
Sądzimy po pozorach, łatwo i często oceniamy. Tymczasem nie wszystko jest tym, czym się wydaje.
Rafał Kosik
Przyglądała się ciekawsko odlatującej wróżce, uśmiechając się wesoło. Zaskoczyło ją nieco, że Schadow, w dodatku będąca wróżką ma tak mało cierpliwości. No ale nie mogła nic na to poradzić. Wzruszyła tylko ramionami i rozejrzała się jeszcze po karczmie. Spojrzała na zegar ścienny, który informował że niedługo wybije północ. W pomieszczeniu panował względny spokój i cisza.
Caiti zerwała się z krzesła jak poparzona, omal go nie przewracając i energicznie podeszła do karczmarza po drodze wyciągając coś z kieszeni. Z szelmowskim uśmiechem szepnęła parę słów mężczyźnie i nie słuchając jego odpowiedzi odeszła do ciemnego kąta karczmy. Po drodze założyła aksamitną, czerwoną maskę zakrywającą jej usta i policzki. Wskoczyła bez problemu na stół i powiodła wzrokiem po wszystkich. Póki co nikt nie zwrócił na nią uwagi oprócz karczmarza, ale wiedziała, że zaraz się to zmieni.
Przymknęła oczy, rozluźniając się i składając razem dłonie, jakby trzymała w nich piłeczkę. Trwała tak chwilę w bezruchu, dopóki po karczmie nie poniósł się donośny syk towarzyszący jej nagłemu ruchowi. Uniosła dłonie nad głowę, trzymając w nich ogniste kule.
Poczekała chwilę, aż znudzone towarzystwo ją dostrzeże, po czym skłoniła się uprzejmie. Lubiła cały ten ceremoniał i przygotowania. Miny gości, nie wiedzących czy już mają uciekać, czy może chwilę popatrzeć. Nim jednak zdążyli coś zrobić, Caiti zakręciła się energicznie, a w ślad za jej dłońmi sunęły płonące wstęgi ognia, rozświetlając całą jej sylwetkę. Nie zamierzała bynajmniej na tym poprzestać. Po tym skromnym pokazie zatrzymała się na moment , pozwalając ogniowi ogarnąć całe jej ręce. O dziwo jej ubranie się nie paliło, jakby od ognia dzieliła je warstwa wody.
Oczy dziewczyny rozjarzyły się jak węgielki, a za chwilę wypłynęły z nich płomienie. Zaczęła tańczyć na tym małym stole... właściwie nie tańczyć, ale bawić się ogniem. Jej sylwetka rozmywała się wśród smug ognia tak, że niektórzy mogli mieć wrażenie, że pomiędzy nimi widzą nagą dziewczynę. Towarzyszył temu charakterystyczny dla płomieni smaganych wiatrem dźwięk, ale układający się w żwawą melodie współgrającą z tańcem Caitlyn. Dziewczyna czasami przyglądała się zdezorientowanym, zachwyconym albo też przestraszonym twarzom innych gości, czerpiąc z tego ogromną przyjemność.
Caiti zerwała się z krzesła jak poparzona, omal go nie przewracając i energicznie podeszła do karczmarza po drodze wyciągając coś z kieszeni. Z szelmowskim uśmiechem szepnęła parę słów mężczyźnie i nie słuchając jego odpowiedzi odeszła do ciemnego kąta karczmy. Po drodze założyła aksamitną, czerwoną maskę zakrywającą jej usta i policzki. Wskoczyła bez problemu na stół i powiodła wzrokiem po wszystkich. Póki co nikt nie zwrócił na nią uwagi oprócz karczmarza, ale wiedziała, że zaraz się to zmieni.
Przymknęła oczy, rozluźniając się i składając razem dłonie, jakby trzymała w nich piłeczkę. Trwała tak chwilę w bezruchu, dopóki po karczmie nie poniósł się donośny syk towarzyszący jej nagłemu ruchowi. Uniosła dłonie nad głowę, trzymając w nich ogniste kule.
Poczekała chwilę, aż znudzone towarzystwo ją dostrzeże, po czym skłoniła się uprzejmie. Lubiła cały ten ceremoniał i przygotowania. Miny gości, nie wiedzących czy już mają uciekać, czy może chwilę popatrzeć. Nim jednak zdążyli coś zrobić, Caiti zakręciła się energicznie, a w ślad za jej dłońmi sunęły płonące wstęgi ognia, rozświetlając całą jej sylwetkę. Nie zamierzała bynajmniej na tym poprzestać. Po tym skromnym pokazie zatrzymała się na moment , pozwalając ogniowi ogarnąć całe jej ręce. O dziwo jej ubranie się nie paliło, jakby od ognia dzieliła je warstwa wody.
Oczy dziewczyny rozjarzyły się jak węgielki, a za chwilę wypłynęły z nich płomienie. Zaczęła tańczyć na tym małym stole... właściwie nie tańczyć, ale bawić się ogniem. Jej sylwetka rozmywała się wśród smug ognia tak, że niektórzy mogli mieć wrażenie, że pomiędzy nimi widzą nagą dziewczynę. Towarzyszył temu charakterystyczny dla płomieni smaganych wiatrem dźwięk, ale układający się w żwawą melodie współgrającą z tańcem Caitlyn. Dziewczyna czasami przyglądała się zdezorientowanym, zachwyconym albo też przestraszonym twarzom innych gości, czerpiąc z tego ogromną przyjemność.
- Schadow
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 61
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Wróżka.
- Profesje:
- Kontakt:
Przeleciała kawałek ulicą, ale postanowiła zawrócić. Najwięcej ciekawych person mogła o tej porze spotkać właśnie w karczmie i nie zamierzała rezygnować z powodu jakiejś jednej wiedźmy. Czy jaki to tam jest termin na kobietę-maga.
Wróciła, zastając nieznajomą akurat podczas tańca. Przysiadła na parapecie, zadowolona, że wróciła do wróżkowego aspektu. Tak czuła się o wiele pewniej. Może i wróżki nie zawitywały w te strony, ale w tym momencie nie obchodziło ją to za wiele. Przyglądała się nieznajomej czując, jak jej ciekawość rośnie.
Magowie może i nie byli tu niczym dziwnym i za pewnie niektórzy z nich znali się na Dziedzinie Ognia, ale zazwyczaj nie popisywali się tym w karczmie. No i nieznajoma wydawała się niewiele starsza od niej. Schadow wiedziała, że ludzie żyją krócej od wróżek, które się nigdy nie starzeją, a jedynie gasną w pewnym momencie. Jednak któś niewiele starszy od niej i wśrłd ludzi musiał uchodzić za bardzo młodego. Więc Schadow postanowiła jeszcze przez chwilę przyglądnąć się nieznajomej. Zresztą, i tak nie miała nic ciekawszego do roboty.
Wróciła, zastając nieznajomą akurat podczas tańca. Przysiadła na parapecie, zadowolona, że wróciła do wróżkowego aspektu. Tak czuła się o wiele pewniej. Może i wróżki nie zawitywały w te strony, ale w tym momencie nie obchodziło ją to za wiele. Przyglądała się nieznajomej czując, jak jej ciekawość rośnie.
Magowie może i nie byli tu niczym dziwnym i za pewnie niektórzy z nich znali się na Dziedzinie Ognia, ale zazwyczaj nie popisywali się tym w karczmie. No i nieznajoma wydawała się niewiele starsza od niej. Schadow wiedziała, że ludzie żyją krócej od wróżek, które się nigdy nie starzeją, a jedynie gasną w pewnym momencie. Jednak któś niewiele starszy od niej i wśrłd ludzi musiał uchodzić za bardzo młodego. Więc Schadow postanowiła jeszcze przez chwilę przyglądnąć się nieznajomej. Zresztą, i tak nie miała nic ciekawszego do roboty.
*
Sądzimy po pozorach, łatwo i często oceniamy. Tymczasem nie wszystko jest tym, czym się wydaje.
Rafał Kosik
Sądzimy po pozorach, łatwo i często oceniamy. Tymczasem nie wszystko jest tym, czym się wydaje.
Rafał Kosik
Kiedy skończyła taniec, przyklęknęła na stole, pozwalając ogniowi spłynąć z siebie, po stole i na ziemię. Karczmarz krzyknął z przerażenia, ale ku jego uldze nic się nie zajęło. Caiti klęczała z zamkniętymi oczami. Czuła jak kręci się jej w głowie, czuła szum magii w całym ciele. Uwielbiała to uczucie. Ktoś na sali zaczął klaskać, ktoś siedział w osłupieniu.
Kiedy dziewczyna w końcu wstała, zauważyła że tuż przy jej stole stoi trójka mężczyzn. Od razu nie spodobały się jej ich miny. Byli raczej w dojrzałym wieku i wszyscy mieli te szkliste oczy, informujące o stanie nie do końca trzeźwym.
- Droga Pani, nie wypada tak, żeby taka piękna dama spędzała noc sama. - o dziwo głos ich nie zawiódł.
- Em, nie będę sama. Mam dom. Chyba.
- No to niech panienka pozwoli się chociaż odprowadzić. - mężczyzna złożył ręce w błagalnym geście.
- Nooo, nie wiem. - Caitlyn zeszła ze stołu i spokojnie podeszła do okna. Otworzyła je pod pozorem wpuszczenia świeżego powietrza do karczmy. Słyszała za plecami jak trójka mężczyzn się do niej skrada. Na szczęście dostrzegła też wróżkę na parapecie.
- O witaj. Mogłabyś ich na trochę zatrzymać? - zapytała z wesołym uśmieszkiem całkiem nieodpowiednim do sytuacji. Zaraz potem do jej uczu doszedł dźwięk gwałtownego ruchu, który uprzejmie zasygnalizowało skrzypienie podłogi. Złapała się parapetu i odbiła od ziemi robiąc szybki obrót, kiedy łapy jednego z mężczyzn chwyciły już tylko powietrze, a dziewczyna stała na zewnątrz. No nie do końca stała, bo zapomniała o różnicy wysokości i dość boleśnie wylądowała na kolanie.
Kiedy dziewczyna w końcu wstała, zauważyła że tuż przy jej stole stoi trójka mężczyzn. Od razu nie spodobały się jej ich miny. Byli raczej w dojrzałym wieku i wszyscy mieli te szkliste oczy, informujące o stanie nie do końca trzeźwym.
- Droga Pani, nie wypada tak, żeby taka piękna dama spędzała noc sama. - o dziwo głos ich nie zawiódł.
- Em, nie będę sama. Mam dom. Chyba.
- No to niech panienka pozwoli się chociaż odprowadzić. - mężczyzna złożył ręce w błagalnym geście.
- Nooo, nie wiem. - Caitlyn zeszła ze stołu i spokojnie podeszła do okna. Otworzyła je pod pozorem wpuszczenia świeżego powietrza do karczmy. Słyszała za plecami jak trójka mężczyzn się do niej skrada. Na szczęście dostrzegła też wróżkę na parapecie.
- O witaj. Mogłabyś ich na trochę zatrzymać? - zapytała z wesołym uśmieszkiem całkiem nieodpowiednim do sytuacji. Zaraz potem do jej uczu doszedł dźwięk gwałtownego ruchu, który uprzejmie zasygnalizowało skrzypienie podłogi. Złapała się parapetu i odbiła od ziemi robiąc szybki obrót, kiedy łapy jednego z mężczyzn chwyciły już tylko powietrze, a dziewczyna stała na zewnątrz. No nie do końca stała, bo zapomniała o różnicy wysokości i dość boleśnie wylądowała na kolanie.
- Schadow
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 61
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Wróżka.
- Profesje:
- Kontakt:
Krzyknęła cicho, kiedy Catlyn przeleciała nad nią nagle, jednak zaraz się opanowała. Spojrzała na trójkę mężczyzn. Nie miała doświadczenia w takich sprawach, nieważne czy wróżkowych czy ludzkich, jednak wyczuła, że dziejesię coś niedobrego. Miała kilka opcji zatrzymania nieznajomych: mogła wzbudzić w nich uczucie strachu, z drugiej jednak strony było ich trzech i upitych, więc to raczej nie był najlepszy pomysł. Mogła również porazić ich jakąs niewielką błyskawicą, zresztą z tym właśnie radziła sobie najlepiej. Nic wielkiego może żeby na chwilę spraliżować. To jednak mogło zostać przez innych odebrane jako atak. Zdecydowała się więc na trzecie wyjście.
Sięgnęła do magii i ukształtowała ja poprzez Dziedzinę Powietrza. Wcześniej stanęła na samym skraju parapetu. Zawiał wiatr, wciąż przybierając na sile. Uderzył centralnie w mężczyzn. Jeden z nich, ten najbardziej popity, przewróćił się. Pozostali zdołali ustać na nogach, ale musieli się cofnąć kilka kroków poza zasięg drobnych kamyków i innych przedmiotów, niesionych razem z podmuchem. Wreszcie Schadow wysłała krótki rozkaz i wiatr zmienił kierunek, zamykając okno.
Wróżka ułamek wcześniej skoczyłą w tył z parapetu, okładając skrzydł prostopadle do wiatru tak, by jej nie zdmuchnął.
- Za chwilę się otrząsną - poinformowała Caitlyn. - Więc może chodźmy stąd, co?
Sięgnęła do magii i ukształtowała ja poprzez Dziedzinę Powietrza. Wcześniej stanęła na samym skraju parapetu. Zawiał wiatr, wciąż przybierając na sile. Uderzył centralnie w mężczyzn. Jeden z nich, ten najbardziej popity, przewróćił się. Pozostali zdołali ustać na nogach, ale musieli się cofnąć kilka kroków poza zasięg drobnych kamyków i innych przedmiotów, niesionych razem z podmuchem. Wreszcie Schadow wysłała krótki rozkaz i wiatr zmienił kierunek, zamykając okno.
Wróżka ułamek wcześniej skoczyłą w tył z parapetu, okładając skrzydł prostopadle do wiatru tak, by jej nie zdmuchnął.
- Za chwilę się otrząsną - poinformowała Caitlyn. - Więc może chodźmy stąd, co?
*
Sądzimy po pozorach, łatwo i często oceniamy. Tymczasem nie wszystko jest tym, czym się wydaje.
Rafał Kosik
Sądzimy po pozorach, łatwo i często oceniamy. Tymczasem nie wszystko jest tym, czym się wydaje.
Rafał Kosik
Caiti podniosła się na nogi i otrzepała spodnie, jakby ubranie było teraz najważniejsze. Kiedy obejrzała się w stronę okna, trójka mężczyzn już otwierała drzwi. Zdawało się jej, że dołączyło do nich kilku następnych.
- Wiesz co, chyba jestem zmuszona przyznać ci rację. - mrugnęła do wróżki, po czym zaczęła biec przed siebie ile sił w nogach. Po drodze zwiało jej maskę, więc zdjęła ją i wsadziła do kieszeni. Wciąż się uśmiechała, mknąć tak przed siebie pustymi uliczkami. Niestety paru z tamtych nie dawało się zostawić z tyłu. Pokrzykiwali coś o wiedźmach i ich miejscu, kiedy biegli za dziewczyną.
Caiti skręciła gwałtownie w boczną uliczkę. Stała tutaj masa skrzyń, sięgających aż do dachu. Nie zastanawiała się długo, nim zaczęła po nich wskakiwać żeby po kilku chwilach znaleźć się na górze. Tymczasem mężczyźni właśnie skręcali w tą uliczkę.
Caiti usiadła na dachu, opierając się o komin. Dysząc ciężko rozejrzała się na boki, zastanawiając się czy wróżka za nią leciała. W biegu jakoś nie miała czasu zwrócić na to uwagę.
- Wiesz co, chyba jestem zmuszona przyznać ci rację. - mrugnęła do wróżki, po czym zaczęła biec przed siebie ile sił w nogach. Po drodze zwiało jej maskę, więc zdjęła ją i wsadziła do kieszeni. Wciąż się uśmiechała, mknąć tak przed siebie pustymi uliczkami. Niestety paru z tamtych nie dawało się zostawić z tyłu. Pokrzykiwali coś o wiedźmach i ich miejscu, kiedy biegli za dziewczyną.
Caiti skręciła gwałtownie w boczną uliczkę. Stała tutaj masa skrzyń, sięgających aż do dachu. Nie zastanawiała się długo, nim zaczęła po nich wskakiwać żeby po kilku chwilach znaleźć się na górze. Tymczasem mężczyźni właśnie skręcali w tą uliczkę.
Caiti usiadła na dachu, opierając się o komin. Dysząc ciężko rozejrzała się na boki, zastanawiając się czy wróżka za nią leciała. W biegu jakoś nie miała czasu zwrócić na to uwagę.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości