ArturonDwa oblicza obowiązku.

Arturon to duże i bardzo bogate miasto, powstało wiele wieków temu i od tamtej pory nie zostało dotknięte żadną wojną. Miasto utrzymuje się z handlu dalekomorskiego, można tu znaleźć wszystkie luksusowe towary z całego królestwa.
Moderator Strażnicy
Escrim
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 147
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Strażnik , Urzędnik
Kontakt:

Post autor: Escrim »

Kapitan czuła się nad wyraz niezręcznie. Czułe słowa i gesty Gavina wprawiały ją w zakłopotanie, a znając siebie, Escrim śmiało mogła założyć że medyk bez trudu dostrzega ten stan na jej twarzy. Olbrzymich wypieków na policzkach nie mogła zamaskować nawet gorąca kąpiel i rozpuszczone włosy. Jednak tym co najbardziej zawstydzało la Tranchte, był fakt iż właśnie zabrała się z przesłuchanie, nie mając przy tym ani krzty pomysłu na to, o co powinna pytać. Obawa przed zrobieniem z siebie pośmiewiska krępowała poczynania kapitan. Escrim usiłowała grać na zwłokę. Uśmiechała się i bez słowa wpatrywała w oczy czarodzieja. Miała nadzieje iż tamten odbierze to jako standardowy element przesłuchania, ponieważ właśnie wyczerpała ostatni pomysł który mógłby odwlec w czasie koniczność zadawania pytań. Oczywiście mogłaby jeszcze zedrzeć z niego ubranie, zaciągnąć do sypialni i w ten sposób zyskać kilka kwadransów.
- „Zwariowałaś. Skup się.” – Escrim w myślach przywołała się do porządku.
Wiedziała że nie jest w stanie wygrać swoistej próby hipnotycznego spojrzenia, nie zatracając się przy tym w oczach Gavina. A przecież jeszcze niedawno miała całą listę spraw o które chciała go zapytać. Po czyjej jest stronie? Dla kogo i od kiedy pracuje? Ile z tego wszystkiego zostało ukartowane? Co takiego obiecano mu w zamian? Dlaczego nie podzielił się z nią skrywaną tajemnicą, a nade wszystko to na ile poważne jest jego zaangażowanie w ratowanie dobrego imienia Arturonu.
Problem polegał na tym że im więcej podobnych pytań kapitan ułożyła w swojej głowie, tym bardziej dochodziła do jednego wniosku, a mianowicie takiego iż rzekome odpowiedzi niewiele ją interesują. Tak naprawdę liczyła się dla niej tylko jedna rzecz.
- Raczej nie zajmę ci dużo czasu. Będzie tylko jedno pytanie. – Odpowiedziała wreszcie la Tranchte, przerywając długie milczenie. - To uczucie. Jest prawdziwe? A może również stanowi element prowadzonej przez ciebie gry?
Awatar użytkownika
Gavin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Mag
Kontakt:

Post autor: Gavin »

Gavin przygotowany był na każde pytanie. Przeanalizował w głowie wiele scenariuszy, to, jak delikatnie ująłby w słowa przeprosiny, prośbę o zaufanie, opowieść o uprowadzeniu księżniczki, przemyślenie planów, przekonanie jej, że to co robił było konieczne... Wiedział, że zacznie od początku, podejmując wiele szczegółów, rozmowa potrwa długo, jego spokojny głos niemalże ją uśpi. W głowie miał przygotowany już początek pierwszego zdania: "W chwili, kiedy Blunt zaproponował mi podejście piratów podstępem..."
Zmarszczył nieco brwi i już miał podjąć swoją historię, kiedy dotarł do niego sens pytania Escrim.
Uniósł brwi.
A więc to ta rzecz ją trapi tak bardzo? Zdziwił się tym, że ona w jakimś stopniu mu ufa, skoro zamiast pytać o wszystko, co robił przez ten czas, zapytała o uczucie. Zdziwił się, że te sygnały, które jej dawał, to, że ona mu się podoba, nie były dla niej nieważne. Zdziwił się, jak bardzo niewinna jest w swoich uczuciach, emocjach, gestach. Zdziwił się, jak bardzo różni się od innych dziewcząt, odważna, silna, nie waha się w obliczach niebezpieczeństwa, a z drugiej strony w relacjach jest taka prostolinijna... niepewna, promieniująca taką piękną nadzieją i radością... Zdziwił się, jak bardzo oddziałuje na niego jej dziewczęcość, prawdziwość, jej głos... złote włosy...
Zmienił się na twarzy. Jego wzrok stał się czuły, ciepły. Przybliżył się do niej jeszcze, powoli, rękę zanurzył w jej miękkich lokach, patrzył jej prosto w oczy. Błyszczały szlachetnym kolorem błękitu.
- Escrim... - odezwał się opiekuńczym szeptem. - nawet nie wiesz, jak bardzo prawdziwe jest to uczucie.
Przymknął oczy, pozwalając sobie na przysunięcie się jeszcze bliżej... Przyłożył czoło do jej czułka, trącił nosem jej nosek. Bardzo delikatnie, ostrożnie i powoli rozchylił wargi. Nie wiedział, czy Escrim chce, czy jest gotowa na pocałunek, więc na moment zamarł w bezruchu, czekając na jej reakcję.
Escrim
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 147
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Strażnik , Urzędnik
Kontakt:

Post autor: Escrim »

Tyle wystarczyło. Kapitan ani na moment nie zawahała się aby uwierzyć w odpowiedź czarodzieja. Przy Gavinie, dziewczyna traciła naturalną podejrzliwość, bezgranicznie ufając w szczerość intencji mężczyzny. Nawet jeśli niektóre z działań medyka mogły uchodzić za dwuznaczne i budzić wątpliwości , niemal natychmiast zostawały one wybaczone i zapomniane.
Przesłuchanie prowadzone przez Escrim szybko dobiegło końca, a sam Gavin został uznany winnym zbałamucenia umysłu la Tanchte. Gwardzistka pchnęła czarodzieja na oparcie krzesła, po czym bezceremonialnie usiadła mu na kolanach, obejmując udami jego biodra. W ten sposób miała pewność iż „skazany” nie będzie miał możliwości wykonania żadnego podejrzanego ruchu.
Kapitan nie była biegła w sztuce uwodzenia mężczyzn. Jeśli czasem udawało jej się osiągnąć taki efekt, to było to tylko i wyłącznie działaniem przypadku. W latach dzieciństwa, mała Escrim przykładała dużo starań aby wymigiwać się z lekcji udzielanych jej przez matkę. Zamiast doskonalić się w kokietowaniu płci brzydkiej, rzucaniu zalotnych spojrzeń czy też obdarowywaniu otoczenia figlarnym uśmiechem, dziewczyna wolała całymi dniami wymachiwać szpadą.
W powyższej kwestii nawet wysiłki Cilii okazały się daremne. La Tranchte całowała tak jak walczyła. Prosto, agresywnie i bezpośrednio. Można by rzec iż wbiła swoje usta w usta Gavina, niemal natychmiast zatracając się w ich smaku. Jako że już dużo wcześniej nosiła się z podobnym zamiarem, teraz zachowywała się tak, jakby chciała powetować sobie stracony czas. Swoimi ustami pieściła wargi i język medyka, obejmując jednocześnie dłońmi jego twarz i włosy. Bliskość, ciepło, zapach i dotyk czarodzieja, dodatkowo potęgował doznania gwardzistki. Escrim nie przerywała pocałunku, rozkoszując się daną chwilą. Była gotowa szarpnąć Gavinem i rzucić jego ciało na blat stołu, tylko po to by za chwilę wylądować na bezpośrednio na nim.
Niestety w chwili gdy la Tranchte napięła mięsnie , odezwała się rana w jej boku. Kapitan syknęła z bólu, zastygając bez ruchu. Mimo uczucia jakim darzyła czarodzieja, gwardzistka była daleko od przyznania się przed mężczyzną do własnych słabości. Duma żołnierza nie pozwalała jej powiedzieć iż coś może ją boleć. Paradoksalnie obawiała się iż medyk może ją odtrącić, właśnie dlatego iż okaże się nie taka twarda za jaką sama chciała uchodzić. Zamiast wspomnienia bólu, Escrim wyciągnęła z kieszeni Łzę Oceanów.
- Wbija mi się w ciało. – Usprawiedliwiła się przed medykiem. Cały czas uśmiechając się w stronę Gavina, delikatnie odsunęła się od twarzy czarodzieja. Obawiała się że kolejna fala bólu może pozbawić ja przytomności. – Pewnie chce w ten sposób powiedzieć iż najwyższy czas odłożyć ją na miejsce. Dla dobra Katreny muszę zrobić to tak by nikt nie zauważył że ktoś z zewnątrz maczał w tym palce.
Kapitan już wcześniej zastanawiała się w jaki sposób młoda księżniczka była w stanie wykraść skarb Arturonu. Pomijając całą serię skomplikowanych zabezpieczeń mechanicznych, dziewczyna musiała przechytrzyć oddział strażników pilnujących klejnotu, przy okazji ucierając nosa zadufanemu kapitanowi. Escrim jako kobieta, często była szykanowana przez innych dowódców, którzy na każdym kroku wypominali jej brak kompetencji. Gdyby udało jej się sprawić iż Łza odnajdzie się w równie cudowny sposób jak zaginęła, nie tylko udałoby jej się odsunąć podejrzenia od Katreny, ale dodatkowo zyskałaby okazję odpłacenia się temu który pod tym względem doskwierał jej najbardziej.
- I jeszcze jedno. – Dodała kładąc obie dłonie na ramionach Gavina. – Powinnam cię ostrzec że jestem arystokratką. Jeśli zawrócisz mi w głowie, możesz mieć z tego powodu nieprzyjemności. Ale to już pewnie wiesz? Chyba że twój wszechobecny wywiad nie doniósł ci jeszcze o dziwactwach rodu la Tranchte?
Awatar użytkownika
Gavin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Mag
Kontakt:

Post autor: Gavin »

Nie był zaskoczony tym, w jaki sposób Kapitan okaże mu czułość. Jej intymność była tak samo silna, namiętna i pełna energii jak cała ona. Zdecydowana. Gorąca. Pełna emocji. Miękkie wargi Gavina niemalże wtapiały się w usta Escrim, Położył rękę na dole jej pleców, głaszcząc ją w tym miejscu, pozwalając sobie na ten śmiały gest. Drugą dłoń gubił w jej włosach. Było tak pięknie, niesamowicie, oszałamiająco, stracił poczucie czasu...
Mimo to te chwile trwały zbyt krótko. Escrim wyjęła Z kieszeni wyciągnęła klejnot. Mimo jej uśmiechu, Gavin zmartwił się, że przestała ich pocałunki z innego powodu. Z wyraźną niechęcią wypuścił dłonie, które ją obejmowały.
Tak, należało jak najszybciej skończyć tę akcję ze łzą. Ale... co potem?
Odpowiedź nadeszła dość szybko. Escrim położyła dłonie na jego ramionach i skwitowała ich relację w dwóch zdaniach. Ona jest arystokratką, nie ma szans się do niej zalecać. Gdyby tylko... może chciałaby z nim uciec?... Nie, to niemożliwe. To była tylko jednorazowa przyjemność.
Gavin odwrócił od niej wzrok, zmarszczył brwi i uparcie wpatrywał się w jeden punkt, myśląc. Mimowolnie położył opuszki palców na ustach, czując jeszcze stygnący żar.
- Więc, co teraz?
To pytanie było na tyle dwuznaczne, że zahaczało również może o dyskusję o nich. Według Gavina jednak nie było sensu już poruszać tego tematu. Sprostował więc:
- Możemy spróbować dostać się do Skarbca tak, jak wcześniej Peu i Siwiec. Możesz też ty, razem z Księżniczką, powrócić tam i wyjaśnić porwanie z Łzą Oceanu. Wtedy nie musielibyśmy się skradać, żeby odnieść Dumę Arturonu na swoje miejsce. Ale ja zrobię wszystko, co ty mi rozkażesz... - spojrzał na nią ponownie - moja pani Kapitan.
Ostatnio edytowane przez Gavin 7 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Escrim
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 147
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Strażnik , Urzędnik
Kontakt:

Post autor: Escrim »

Escrim nie zamierzała rezygnować tak łatwo. Wciąż miała tą przewagę, że to ona siedziała na medyku, pozwalając mu tylko na ograniczoną swobodę ruchów, . Usiłowała wyczytać z twarzy Gavina jakiekolwiek emocję. Gniew, strach, pogarda, fascynacja, szczęście. Cokolwiek. Obawiała się ewentualnej reakcji czarodzieja na związek z arystokratką, a niepewność w tym przypadku była gorsza niż odrzucenie. La Tranchte była zdeterminowana nie wypuszczać medyka z swoich objęć do czasu aż nie dowie się tego czego chce, nawet jeśli oznaczałoby to konieczność prowadzenia kłopotliwej rozmowy. Skoro już się na niego rzuciła to chyba nie musiała obawiać się większego wstydu.
Przynależność do znaczącego rodu od zawsze była jej kulą u nogi. Wbrew powszechnemu twierdzeniu, gwardzistka widziała w tym więcej trudności niż korzyści. Co gorsze nie mogła zrzec się praw do dziedziczonego tytułu i należnego jej majątku. Nawet jeśli próbowała, rodzice zawsze znajdywali powód by zmusić niepokorną córkę do zaprzestania buntu. Gdyby mogła wybierać Escrim wolałaby sama pracować na swoje szczęście.
- Nie zmieniaj tematu. Chcę wiedzieć co myślisz o nas. – Stwierdziła Escrim, chcąc odsunąć na dalszy plan sprawę Katreny i ukradzionej Łzy. Akurat ta kwestia wydawała się nader błaha. Uczynią to, na co zdecyduje się księżniczka. Jeśli młoda zechce się przyznać do swoich błędów, to zyska taką okazję, a w przeciwnym razie oni będą musieli zatuszować udział następczyni tronu w całej aferze.
- Bez względu na to jak bardzo to żenujące. Niby masz wszystko, a tak naprawdę jedyną rzeczą jaką dostajesz to masa ograniczeń, obowiązków i powinności. Twoje życie zostaje dokładnie zaplanowane, zanim jeszcze nauczysz się chodzić. Robię co mogę aby pokazać im gdzie mogą wsadzić sobie te wszystkie zasady, ale niektórych rzeczy nie da się przeskoczyć. Na przykład takich jak przyjęcie młodej dziewczyny do szkoły oficerskiej. – Matka Escrim była hrabiną w pełnym tego słowa znaczeniu, co w praktyce oznaczało centymetrowy makijaż, gorset, wachlarz, cztery sztućce do każdego posiłku i nieustanne poszukiwanie kandydata na męża dla swojej pociechy. Nawet jeśli miałaby poślizgnąć się na krowim placku, zrobiłaby to z godnością damy dworu. Z kolei Tuland la Tranchte to były generał zapatrzony w szermierkę, traktujący ją jako wartość samą w sobie, uczącą nie tylko sztuki walki ale również etykiety, postaw i zasad moralnych. Escrim taki stan rzeczy odpowiadał. Przynajmniej do czasu w którym ojciec nie podejmował się sprawdzać ewentualnych kandydatów na przyszłych zięciów.
Tymczasem Gavina ciężko było uznać za faworyta przyszłego pojedynku.
-Dlatego właśnie musiałam mu coś obiecać. Przynajmniej tyle że pewnych sprawach będę liczyła się z jego zdaniem. Liczyła, znaczy się nie koniecznie zgadzała. No i … zrozumiem jeśli nie chcesz ale może przy bliższym poznaniu zmieniłbyś zdanie?
Awatar użytkownika
Gavin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Mag
Kontakt:

Post autor: Gavin »

Wyznanie Escrim zaskoczyło Gavina. Szczerze mówiąc, zastanawiał się, jak to jest, że tak trudno było odgadnąć jej uczucia podczas całego tego czasu. Co myślał o nich? Nie myślał nic, w zasadzie myślał tylko o niej, a i myślał w taki sposób, że mówić o tym przy damie z pewnością nie wypada. Wziął jej dłoń w ręce i zaczął swoje wyznanie:
- A nawet jeśli, kim jestem, żeby ośmielać się uwodzić arystokratkę? W dodatku tak onieśmielająco piękną... - łagodnie głaskał jej dłoń. - Jestem sierotą, trafiłem do szkoły, a po ukończeniu Akademii Czarodziejów zacząłem żyć w takim środowisku, które ty zwalczasz. Zadaję się z takimi ludźmi, bo to, przynajmniej kiedyś, zapewniało mi przetrwanie. Nie jestem nikim godnym ciebie. - Przerwał na chwilę, pogłaskał ją ostrożnie po policzku, patrzył w jej oczy, szukając słów.
Westchnął.
- Nie mam pojęcia, jak to się stało, że stanąłem po przeciwnej stronie barykady. Nie wiedziałem, dlaczego wplątałem się w akcję poszukiwania księżniczki. Nie wiedziałem, jak to się stało, że zacząłem myśleć o tym, czy to co robię, jest słuszne, chociaż nie przynosi mi korzyści. Ale z czasem, z chwilami spędzonymi z tobą... Zrozumiałem. Tu nie chodziło o mnie, tylko o ciebie. To wszystko TY. Inspirujesz mnie, pokazujesz mi jakieś dziwne piękno w prawości, męstwa, przy tobie poczułem się jak niedorobiony mężczyzna, egoista myślący tylko o sobie, nagle poczułem, że chcę być... bohaterem. Twoim bohaterem. Chronić cię!
Mówił cicho, choć z przejęciem, w oczach jakby płonęły mu iskry emocji.
- Byłem jak nic nie rozumiejący wieśniak, myślący, że gwiazdy są świetlikami przyklejonymi do granatowego płótna. Co więcej, nie chciałem szukać rzetelnej odpowiedzi, na to, czym są, wyjaśnienie, że to świetliki mi wystarczało. A zresztą... chyba nic nie rozumiesz z moich dziwnych porównań i plączących się myśli...
Połączył ze sobą obie swoje dłonie, a następnie je lekko rozsunął. Między nimi pojawił się mały, niebieski ognik.
- Jesteś dla mnie jak płomień, który odkrywa drogę w mroku. Spraw, bym był kimś lepszy. Chcę być kimś lepszym, niż jestem! Dla ciebie.

Patrzył jej w oczy, czekając odpowiedzi. Między nimi tańczyły niebieskie płomienie.
- Możesz spróbować go dotknąć - wskazał płomień. - Nie jest gorący.
Escrim
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 147
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Strażnik , Urzędnik
Kontakt:

Post autor: Escrim »

Escrim słuchała wypowiedzi czarodzieja z nieukrywanym zdziwieniem malującym się na jej twarzy. Z epitetów i kwiecistej mowy Gavina, rzeczywiście niewiele było w stanie dotrzeć do świadomości gwardzistki, a najbardziej nurtującym ją w tej sytuacji faktem było to, dlaczego wychowanek sierocińca wysławia się lepiej niż absolwentka najlepszej uczelni wojskowej w Arturonie? Być może rodzice wybierali dla niej niewłaściwe szkoły?
La Tranchte nie miała pojęcia w jaki sposób ludzie dostają się do Akademii Czarodziejów. Czy status i pozycja materialna w ogóle jest tam brany pod uwagę? A może magowie biegają po ulicach, wyszukując tam utalentowanych dzieciaków?
- Czepiasz się tego tytułu? Jestem arystokratką tylko i wyłącznie z racji nazwiska, na co zresztą sama nie miałam żadnego wpływu. – Wtrąciła kapitan. W swoim dotychczasowym życiu, Escrim zrobiła wiele rzeczy głupich, nieprzyzwoitych i takich które w żaden sposób nie licują z honorem gwardzistki. W naturze miała wpisany zapał do buntu i intryg. Zwykle postępowała w ten sposób na znak sprzeciwu przeciw przełożonym lub manierom wpajanym jej przez rodziców. Czasem ignorowała zasady z względu na pociąg do zakładów, poprzez które mogła udowodnić innym swoją wartość, a czasem po prostu dlatego iż miała ochotę zaszaleć. Kapitan uważała że spokojnie mogłaby licytować się z Gavinem na temat tego kto z nich ma na swoim koncie więcej grzechów, a leżąca za drzwiami księżniczka, byłaby w tym przypadku jednym z ważniejszych argumentów.
Oczywiście nie przeszkadzało jej również to, że czarodziej widział la Tranchte dokładnie taką jaka ta chciałaby być. Gdy tylko panowała nad emocjami, Escrim wkładała sporo starań w pracę nad sobą, nie ustawiając w dążeniu do perfekcji i tego by stać się wzorem godnym naśladowania, jednak ów wzór od zawsze miał być czymś co sama kapitan wykreowała sobie w głowie.
Poza tym, skoro już siedziała okrakiem na medyku, dziewczynie zależało na tym, by jak najszybciej wrócić do tego co zaplanowała sobie wcześniej, a tymczasem Gavin nieustanie gadał i gadał. La Tranchte była gotowa zamknąć mu te cudowne usta długim pocałunkiem, gdy nieoczekiwanie medyk zrobił coś, co momentalnie zniszczyło romantyczny nastrój.
Na widok pokazu magii, Escrim odskoczyła od czarodzieja niemal przewracając go wraz z krzesłem. Nawet przy Gavinie, kapitan nie była w stanie wyzbyć się swojego naturalnego lęku przed magią. Odruchowo zaczęła wodzić dłońmi przy pasie, szukając rękojeści własnej szpady. Na szczęście broń pozostawiła zawczasu na stole, dzięki czemu nie wygrażała nią teraz przed nosem ukochanego. To że Gavin był czarodziejem, mogło ukazać się dla nich znacznie większym problemem niż arystokratyczne korzenie la Tranchte.
- Przepraszam. – Powiedziała, gdy tylko zdołała opanować emocję. – Ja… nie przywykłam do czegoś takiego. Mógłbyś… mógłbyś to zgasić?
Napiętą atmosferę przerwał odgłos przewracanych mebli i szloch dochodzący z pokoju w którym spała Katrenna.
Awatar użytkownika
Gavin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Mag
Kontakt:

Post autor: Gavin »

Gavin przestraszył się przerażenia Escrim chyba bardziej, niż ona magicznego ognia. Spojrzał za siebie, myśląc, że przestraszył ją ktoś, kto może zakradł się za niego?... Nie znajdując zagrożenia i widząc ją roztrzęsioną, ostrożnie podszedł (oczywiście bez płonących dłoni) i spróbował zbliżyć się do niej, uspokoić ją. Jednak zaraz znowu przeszkodził im szloch. Katrenna się obudziła.
- Chyba lepiej będzie, jak ty z nią porozmawiasz, prawda? - powiedział, idąc w kierunku jej łóżka, prowadząc Escrim przed sobą. - To dość... kobiece sprawy. Chociaż obiecuję być najdelikatniejszy, jak potrafię.
- Ciekawe, czemu narobiła tak dużego hałasu - mruknął.
Chociaż w istocie była to ważna rzecz, Gavin myślał jedynie o tym, co powiedziała kapitan. "Czepiasz się tego tytułu? Jestem arystokratką tylko i wyłącznie z racji nazwiska, na co zresztą sama nie miałam żadnego wpływu"... To znaczyło, że chciałaby z nim być, ale nie może? Powstrzymuje się? A może jest jakaś szansa na to, że jednak spróbują? Czarodziej poczuł się jak kapeć. Kompletnie nie męsko. Czemu on nie może wreszcie podjąć jakiejś męskiej decyzji? Przyszpilić do ściany pannę La Tranchte i bez skrępowania powiedzieć "chcę, żebyś była moja, nieważne co myślą inni". Potem zaczęłaby się między nimi namiętna walka o dominację - przy ścianie, na łóżku, na stole...
Czarodziej odrzucił te obrazy. Popatrzył za to na dzieło zniszczenia Katrenny, która, pewnie nękana przez koszmary (Kurwa, mogłem jej dać podwójną dawkę, pomyślał czarodziej) i wstając przewróciła się na szafkę koło łóżka. Z pewnością to nie ubity palec bolał ją tak bardzo. Katrenna siedziała na podłodze, rozwalona i roztrzęsiona.
- Moja biedna pani... Stłukłaś stopę? - medyk poprawił szafkę i usiadł na podłodze koło Katrenny. - Pozwól mi ją szybko opatrzyć.
Pomruczał chwilę, oglądając jak od siniaka nieco puchnie jej kostka.
- Przejdę się po odkażającą wodę.

Zostawił na chwilę dziewczyny same, nie spiesząc się, krzątał się po kuchni gdzie stały jego mikstury. Wziął srebrną misę z ciemnozielonym wywarem, zamoczył w niej chusty i poczłapał do pokoju. Podszedł od tyłu Escrim, nachylając się nad jej ramieniem i szepcząc jej do ucha:
- Chcę, żebyś była moja, nieważne co myślą inni.
Następnie kucnął obok zaszlochanej księżniczki, najostrożniej jak mógł obmył jej nogę i zakładał opatrunki. Po chwili ciszy odezwał się:
- Musimy zadecydować, co robimy dalej.
Escrim
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 147
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Strażnik , Urzędnik
Kontakt:

Post autor: Escrim »

La Tranchte nie była szczęśliwa, słysząc że to jej ma przypaść rola tej, która powinna ukoić nerwy księżniczki. Związek Escrim z Katrenną opierał się za zasadach określonych pomiędzy władcą a jego podwładnym. Młoda monarchini nigdy nie zwierzała się gwardzistce z osobistych problemów, rzadko pytała ją o zdanie, a nawet jeśli kapitan dane było wyrazić swoją opinie na dany temat, ta ostatnia najczęściej zostawała ignorowana.
Escrim przywykła do tego iż jej rolą jest słuchać i czekać na ewentualne rozkazy. Mogła interweniować tylko wtedy gdy pomysły księżniczki narażały ją samą na niebezpieczeństwo. Nie inaczej było tym razem. Gdy Gavin opuścił pomieszczenie, kapitan stała wyprostowana, bez słowa czekając na decyzję Ketrenny.
- Nie potrafię. – Szlochała dziewczyna. – Po tym wszystkim nie spojrzę rodzicom prosto w oczy. Chciałam podciąć sobie żyły, ale brak mi odwagi. To bzdura. Próbujesz się zabić, a jednocześnie boisz się zadać sobie bólu. Może zorganizuj mi jakąś truciznę.
- To nie jest najlepsze rozwiązanie miłościwa pani. – Sztywno odpowiedziała la Tranchte. – Każdy może popełnić błąd. Sztuka polega na tym, by umieć się do niego przyznać i próbować naprawić wyrządzone szkody, zamiast uciekać przed konsekwencjami.
- Ja nie jestem „każdy” – Oburzyła się księżniczka. Na szczęcie w tym momencie wrócił medyk, przerywając toczącą się dyskusję. La Tranchte miała zamiar wykorzystać jego obecność. Nie wiedziała jakim autorytetem Gavin mógłby się cieszyć u młodej władczyni, ale liczyła na to, że jeśli kilka osób będzie mówiło to samo, to tym samym wzrośnie prawdopodobieństwo tego, iż księżniczka posłucha głosu rozsądku.
Problem w tym że ta ostatnia nigdy nie kierowała się rozumem.
- Pani, wielu dobrych ludzi oddało swe życie, po to abyś ty miała możliwość odpokutowania za swoje błędy. – Tym razem to Escrim dała się ponieść frustracji.
Los jednak sprzyjał la Tranchte. Nim księżniczka zdołała odpowiedzieć, z zewnątrz dały się słyszeć okrzyki na dziedzińcu.
- Przejście dla rannych! – Kapitan dopiero teraz przypominała sobie iż cały czas pozostają w kwaterach gwardii. Podchodząc do okna ujrzała wóz, na którym znajdowali się poszkodowani w walce. Pierwszym który wpadł jej w oko, był Peu. Młody szermierz siedział obok woźnicy. Z zabandażowaną głową wyglądał niczym weteran setek bitew, chociaż uśmiech na twarzy wskazywał raczej na to, że jego obrażenia są niewielkie.
Widok swojego podopiecznego posunął Escrim nowy pomysł. Peu był jedynym członkiem królewskiej gwardii na którego Katrenna nigdy nie krzyczała i któremu dane było ujrzeć jej uśmiech. Ta tajemnicza przychylność względem chłopaka, mogła sprawić iż młody Frisson będzie w stanie przemówić do rozsądku lub tego czegoś, co wpływa na postępowanie księżniczki.
Delikatnie dotykając koniuszkami palców przedramienia Gavina, kapitan starała się przekazać medykowi, jak bardzo cieszy ją jego decyzja.
- Sprowadź tu Peu - odpowiedziała cicho – być może będzie naszą ostatnią szansą.
Awatar użytkownika
Gavin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Mag
Kontakt:

Post autor: Gavin »

Ten cały chaos przyniósł więcej pozytywów, niż Gavin mógł się spodziewać.Nie musiał nawet długo czekać, kiedy na schodach natknął się na nadbiegającego Peu.
- Jestem w pełnej gotowości do służby księżniczce! Daj mi prz...
Narwany szermierz chciał jak najszybciej dostać się na górę. Próbował przecisnąć się między czarodziejem.
- Na Prasmoka, uspokój się, jesteś ranny!?
W końcu Gavin ustąpił mu miejsca, po tym jak Peu prawie skoczył mu na szyję.
Za nim pojawili się ranni na noszach i komendant.
- Zajmijcie górne kwatery. Potrzeba wam pomocy medyków?
- Mamy ich kilku, ale każda pomocna para rąk będzie dla nas błogosławieństwem.
- Pomogę wam.
Medyk poszedł za komendantem.

Po ułożeniu rannych przystąpił do zakładania opatrunków. Wprawdzie ludzi było dużo, ale robota szła bardzo sprawnie.
- Czy to są ludzie kapitana Blunta? - zapytał, mocując opaskę uciskową na potłuczonym ramieniu żołnierza.
- Tak, straty i tak są zadziwiająco niskie. To znaczy, więcej rannych niż zwykle. Ale za to mniej ofiar śmiertelnych. - Komendant podszedł do Gavina. - Myślałem, że już cały Arturon wie o wyczynach naszego wojska. Byliśmy w kropce, gdyby nie najbardziej niepozorny żołnierz ze wszystkich naszych ludzi... Nie posłuchał się rozkazu, ale gdyby nie to, pewnie nie udałoby nam się.
- Co się stało?
- Wpłynęliśmy na cieśninę, żeby piratom odciąć drogę w zatoce. Podobno mieli szybko wypływać, w tamtym miejscu chcieliśmy ich zaskoczyć. Rozwaliliśmy ich armaty, ale oni odwdzięczyli się tym samym. Została nam walka w zwarciu. Kiedy spostrzegliśmy, że część szalup z piratami próbuje przedostać się niezauważona, mieliśmy zostawić ich w spokoju. Myśleliśmy, że po prostu uciekają. W rzeczywistości mieli ładunek wybuchowy, którym z łatwością wysadziliby nasz okręt w powietrze. Zorientowalibyśmy się za późno, ale taki mały knypek blondyn podpalił race i chyba smocza łapa prowadziła jego rękę, bo, niechaj skonam, trafił. Szalupy były blisko siebie, jedna podpaliła się od drugiej. Piratom skończyła się amunicja. Jeńcy zostali wzięci do niewoli.
- Zaraz, zaraz... Mały blondyn? Z Królewskiej Gwardii?
- Tak, wołali na niego Peu.

Szermierz usiadł przy Katrennie, patrząc z troską na jej opatrunki.
- Już wszystko dobrze, księżniczko, ocaleliśmy, duma Arturonu jest wśród nas. Nie tylko kamień, Ty również... Ten fioletowy siniak podkreśla twoje błękitne oczy... Jak dobrze, że tu jesteś z nami, księżniczko! Jak dobrze, że cię mogę z bliska ujrzeć... Mimo tych przejść, ciągle piękna...
To niesamowite, jak z każdym zdaniem, nieważne jak bardzo tandetnym i podkoloryzowanym, księżniczka się uspokajała. Odpowiadała tylko co chwilę nieśmiałe"Ach niee... przesadzasz pewnie"... Na bladą i wycieńczoną twarz wstąpiły małe rumieńce.
Po dłuższym czasie do pokoju wszedł Gavin.
- Mamy wśród nas bohatera Arturonu! Gratuluję, Peu.
Escrim
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 147
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Strażnik , Urzędnik
Kontakt:

Post autor: Escrim »

Escrim przysłuchiwała się wszystkiemu z otwartą buzią. Z wrażenia zapomniała że powinna dać młodym więcej swobody, dyskretnie opuszczając pomieszczenie. Stała otumaniona niczym kołek w płocie, niezdolna oderwać wzroku od Peu i księżniczki. W najbardziej optymistycznym scenariuszu zakładała , że jej młody adiutant zdąży wypowiedzieć kilka słów, nim zostanie potraktowany przez nadlatujący gliniany dzbanek, albo inną broń którą Katrena w niego rzuci.
Zupełnie nie poznawała chłopaka. Większość mężczyzn, stając w obecności pięknej kobiety, do tego wysoko urodzonej, traciła język w gębie, a tymczasem Frisson zachowywał się jakby dopiero teraz łapał wiatr w żagle. Nagle przemawiał jak poeta, emanował pewnością siebie, zdecydowaniem i odwagą. Kapitan nie wierzyła że jedna bitwa mogłaby z niego uczynić to, czego ona, Rainie i Dorland nie byli w stanie sprawić poprzez miesiące treningów. Peu kochankiem? Wyrozumiałym, czułym i opiekuńczym? Powyższe zdanie brzmiało jak oksymoron.
„Do sztycha, przecież powinien się wściec za to, że dała się uwieść jakiemuś korsarzowi”
La Tranchte była gotowa uznać, iż owa przemiana wynika z faktu że mody walnął się w głowę, jednak reakcja księżniczki na słowa szermierza, sugerowała raczej iż ich relacje są takie nie od dzisiaj. Kapitan była zirytowana faktem, iż nie dostrzegła wcześniej tego co się dzieje, a co ważniejsze, była również zazdrosna.
Przy Frissonie, romantyzm gwardzistki można było porównać z uczuciami okazywanymi przez trolla.
Gdy wreszcie udało jej się odzyskać jasność umysłu, gwardzistka jak oparzona wyskoczyła z pokoju pociągając za sobą Gavina, po czym natychmiast zatrzasnęła drzwi, opierając się o nie jakby chciała bronić wstępu do środka.
- Nie rozumiem. Jak? Gdzie? Kiedy? Czemu ja o niczym nie wiem? I co się stało z moim Peu? Pal licho że został bohaterem, każdemu wolno, ale… prędzej bym się spodziewała ujrzeć go w habicie. Nie miałam pojęcia że w ogóle mógłby patrzeć na kobiety w ten sposób. – panikowała Escrim, zastanawiając się jednocześnie ile razy jej adiutant mógł widzieć ją nagą. La Tranchte potrzebowała wykonać kilka głębszych wdechów. Spojrzała w oczy ukochanego, dostrzegając w nich spokój i rozbawienie. Gavin wyglądał na kogoś kto rzadko kiedy daje się ponieść emocjom. Po chwili sama kapitan zaczęła się śmiać. – Przesadzam prawda?
Pomimo dystansu do sprawy, Escrim nie zamierzała odsuwać się od drzwi, będąc gotowa wyrzucić Peu przez okno, jeśli tylko usłyszy dobiegające z pokoju dźwięki, których zdecydowanie usłyszeć nie chciała. Miłosne uniesienie to jedno, ale skandal byłby na całe królestwo. Z drugiej strony związek Frissona i Katrenny bardzo przypominał sytuację jej i czarodzieja. Jeśli teraz wyraziłaby wątpliwości co do romansu arystokratki i mieszczanina, podkopała by wszystko to, co sama deklarowała Gavinowi kilka chwil wcześniej.
- Powinniśmy tam iść, zanim oboje zrobią jakieś głupstwo – zaproponowała, tylko po to by po chwili zaprzeczyć samej sobie – albo nie, nie ma co się wtrącać.
Z kłopotliwej sytuacji gwardzistkę wybawił sam Peu, który zdecydował się opuścić pokój. Zapominając o tym iż drzwi otwierają się do środka, Escrim niemal wpadła do komnaty, gdy księżniczka i szermierz próbowali się z niej wyjść.
- Odłożę Łzę na miejsce. – Peu krótko przedstawił swój plan. – Powiem że znalazłem ją w czasie bitwy.
Awatar użytkownika
Gavin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Mag
Kontakt:

Post autor: Gavin »

- - Nie, kochana, sądzę, że to, co się dzieje, jest dla ciebie bardzo ważne. I właśnie dlatego się martwisz. - pogłaskał ją po głowie - mi, choć się zupełnie tego nie spodziewałem, również zależy na tym, żeby wszystko skończyło się dobrze. Ale los sprzyja mi bardziej, niż mogłem przypuszczać. Nawet nie myślałem o spotkaniu na swojej drodze takiej kobiety!
Uśmiechnął się do niej, ciesząc się jej śmiechem.
Miał cichą nadzieję, że Peu i księżniczka będą chcieli się dłużej sobą nacieszyć, co dawałoby szansę również im na chwile samotności. Jednak Frisson widocznie chciał doprowadzić sprawę do końca, ponieważ niedługo po chwilach samotności przybył z propozycją odniesienia Łzy do skarbca.
- Moim zdaniem oprócz Łzy mógłbyś również odłożyć Katrennę na miejsce - powiedział medyk. - To, co jest jej potrzebne, to głęboki relaks wśród dam dworu. Chyba wolałaby spotkać się z tobą i osobiście ci podziękować, kiedy będzie czysta i pachnąca jak wiosenny ogródek.
- Tak jest!
- Peu, ale zanim pójdziesz... powiedz mi, jak wpadłeś na pomysł z tymi materiałami wybuchowymi?
- Hehe... cóż, to wyglądało trochę inaczej... - nieco się skrępował. - Ale nie mówcie nikomu.
Zaczął mówić przyciszonym głosem.
- No więc zanim rozwalili nam te armaty, ktoś mi kazał poszukać dział, bo się już kończyły. No i znalazłem... te rakietki... Ale nie mogłem znaleźć armat. Obszedłem prawie cały pokład, a na rufie spostrzegłem, że część piratów jest w szalupach. To się pytam, o co chodzi? Nikt oczywiście nie ma czasu mi odpowiedzieć, to krzyczę i pytam głośniej, wpadam wszystkim pod nogi, aż wreszcie znalazłem krzesiwo. A skoro było krzesiwo, to i armata gdzieś powinna być! To idę, nie ma, ale ktoś daje sygnał "ognia"! To się przestraszyłem, odpaliłem te ognie i oczywiście poleciały w zupełnie przeciwnym kierunku. Nawet nie wiem, co było potem, ale słyszałem jakiś duży wybuch. A potem nagle wszyscy szczęśliwi, komendant mnie chwali... poczułem w sobie naprawdę dużą odwagę! Pobiegłem w pierwszym szyku, kiedy udało nam się przedostać na pokład piracki. Szybko się poddali.
Frisson mimo przypadku, był z siebie dumny. Chyba bardziej z tego, że pokonał jakiś swój wewnętrzny lęk przed walką, niż przez swoje dokonania. Uśmiechał się i miał rumieńce na twarzy.
Czarodziej zaczął się śmiać, tarmosząc czuprynę młodego szermierza.
- Gratuluję, Peu. Zaskoczyłeś nas wszystkich.

- Powinniśmy iść jako delegacja. Ja, Ty, księżniczka, Peu i komendant. Nie wiem, gdzie jest Blunt, ale jego obecność też byłaby pożądana - wyraził swoją opinię czarodziej.
Escrim
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 147
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Strażnik , Urzędnik
Kontakt:

Post autor: Escrim »

Escrim doszła do wniosku iż młodzieniec, którego ma przed sobą, zdecydowanie nie jest jej Peu. Pomijając pewność siebie i romantyzm, w chłopaku nagle obudziły się charyzma, odpowiedzialność i umiejętności strategiczne. W normalnych warunkach kapitan czułaby dumę z faktu, iż spod jej ręki wyszkolił się tak prominentny gwardzista, będący jednocześnie bohaterem miasta, ale to nie była zwyczajni sytuacja, a poza tym sam pomysł nie podobał jej się. Z uśmiechem skwitowała fakt iż Gavin nazwał ją swoja ukochaną, co nie zmieniało tego, iż nie zgadzała się z jego opinią.
La Tranchte nie miała nic przeciwko temu, by Peu przyjął należne mu zaszczyty. Być może młodemu Frissonowi nadadzą tytuł szlachecki i jakieś grunty, dzięki czemu jego związek z Katrenną nie wydawałby się aż tak nierealny, ale w rzeczywistości sprawa nie wyglądała tak łatwo.
- Pałac królewski rządzi się swoistymi prawami. Istnieją dokładne zasady i wytyczne dotyczące tego, kto, gdzie i kiedy może przebywać. – Zaczęła tłumaczyć Escrim. - Nawet księżniczka nie może poruszać się po nim swobodnie. Nie da się tak po prostu zapukać do drzwi i oznajmić że przybyła delegacja do króla. Wszystko musi działać według ściśle określonej hierarchii. Biała Straż aresztuje nas, gdy tylko postawimy stopę w nieodpowiedniej komnacie. Chociaż Gavina to pewno zamkną zaraz za bramą. A nawet jeśli, musielibyśmy przygotować się na całą serię przesłuchań, ustalając zawczasu wspólną wersję by wszystko brzmiało wiarygodnie.
Kapitan nie chciała wspominać głośno, iż w takiej sytuacji to ona okazałaby się najsłabszym ogniwem. Udawanie szło jej słabo, a mimika i gesty szybko zdradziłyby to, jak bardzo lawiruje w swoich zeznaniach. Liczyła na to iż być może w przyszłości Gavin nauczy ją panowania nad emocjami, ale na dzień dzisiejszy komandor mógł czytać z dziewczyny niczym z otwartej księgi. Poza tym Escrim nie wątpiła że wcześniej czy później cała prawda dotrze do uszu monarchy.
- Przekażmy informację dowódcy o tym jak jest. Bez wymyślania. – Zaproponowała. – Niech wyżej postawienie gracze decydują czy sprawę tuszować czy nagłośnić. Myślę ze sami nie możemy niczego sobie zarzucić, ale głowy nie dam, czy nasze działania spotkają się z aprobatą zwierzchnika. Najwyżej ja i Peu poniesiemy konsekwencję.
- Istnieje jeszcze inna droga. - Wtrąciła Katrenna. – Pałac jest pełen tajemnych przejść o których większość jego mieszkańców nie ma pojęcia. W ten właśnie sposób zabrałam Łzę. Moglibyśmy odłożyć klejnot nikomu nic nie mówiąc, na przykład zwalając to na czary. I niech reszta się zastanawia, latami dochodząc do tego co się stało. Mój Peu i tak został bohaterem. Nie trzeba mu dodatkowej sławy.
Awatar użytkownika
Gavin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Mag
Kontakt:

Post autor: Gavin »

- Ale... chwileczkę...
Gavin nie rozumiał, może go to też trochę bawiło, że nie uda im się niemalże natychmiast otrzymać audiencji u króla, skoro przebywa z nimi księżniczka. To chyba nie jest możliwe, żeby przynajmniej częściowo nie wiedział o zaistniałej sprawie, skoro było tak dużo dywersji prowadzonych przeciw najeźdźcom, plotki o Łzie w mieście i zaginięcie księżniczki.
- Sądzę, że wspólną wersję wydarzeń warto mieć... - powiedział po chwili namysłu. - Myślę też, że jeśli taka jest wola Księżniczki, która nie chce uzewnętrzniać swoich pomyłek w postaci kradzieży Łzy, można byłoby ją łatwo odstawić na miejsce. Może nawet Księżniczka zechce powrócić do zamku, żeby udać, że nigdy nie została porwana... Co z tą panią gosposią, która na początku przypadkowo uderzyła Katrennę? Sądzicie, że nam pomoże?
Jedno było prawdą, to, że Peu i tak zostanie bohaterem. Czarodziej zastanawiał się, co będzie z nim? Czy powinien w ogóle pozostać w mieście po tym, co się zdarzyło, co ujawnił, o co mógł być osądzony? W końcu teraz i Escrim wiedziała, że cały kartel przestępczy nie jest mu obcy. Kapitan Gwardii Królewskiej! Co zrobi z tą wiedzą? Nawet jeśli jej nie wykorzysta, na pewno ma wobec niego mieszane uczucia. To, co Peu mógł otrzymać w darze za służbę i ratunek księżniczki, jeśli zdecydują się powiedzieć i o tym fakcie królowi, ma szanse na duże wynagrodzenie. Ale on? Czy na cokolwiek zasłużył, całe życie grając bez zasad? Nie fair?
- Nie zwalajcie wszystkiego na czary. Lepiej będzie, jeśli powiemy przynajmniej część tego, co się wydarzyło. Przecież zamieszki na wybrzeżu rozniosły falę plotek po całym Arturonie. Zakończmy tę sprawę jak najszybciej...
Nagle, po powiedzeniu tych słów, medyk nieco posmutniał. Jakby cień padł na jego twarz.
Jeśli będę musiał stąd uciec?
Przemknęła mu przez głowę myśl, że może zostałby magiem bojowym w gwardii. Podobało mu się bycie szlachetnym rycerzem. Zaraz jednak zaśmiał się sam z siebie. On bohaterem? Szlachetnym? Słuchającym się musztry?
Chyba chciał jak najszybciej to zakończyć, czując, jak wszystko co wydarzyło się między nim a Escrim to tylko złudzenie, sen. Chciał jak najszybciej się z niego wydostać, odzyskać chłodne panowanie nad sobą, być wolny, chociaż nieszczęśliwy. Wcześniej chyba nie zdawał sobie sprawy, że to wszystko dobiega już końca. Te dni, spędzone razem, wszystkie przejścia. Niebezpieczeństwa. Chyba staje się powoli kulą u nogi kapitan, zamiast być jej pomocą. To chyba odpowiedni moment, żeby odejść.
- Proponuję, żeby powiedzieć o napaści piratów na wybrzeże, planie porwania Katrenny i walce Blunta. Łzę możemy rzeczywiście odłożyć. Co do sytuacji księżniczki, niech ona zdecyduje, co mamy wiedzieć.
Gavin starał się nie patrzeć na Escrim.
Escrim
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 147
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Strażnik , Urzędnik
Kontakt:

Post autor: Escrim »

- To skomplikowane. – Spróbowała wyjaśnić zakłopotana Escrim. Kapitan doskonale zdawała sobie sprawę, że niektóre procedury związane z bezpieczeństwem pary królewskiej, zakrawały o śmieszność, zwłaszcza jeśli skonfrontować je z wyświechtanym powiedzeniem, iż władza jest otwarta na problemy ludu. – Może po prostu przyjmijmy że tak jest i tyle.
La Tranchte czuła że robi się czerwona na twarzy. W towarzystwie Gavina krępowała się zdecydowanie częściej , niż skłonna była do tego przyznać. Proste rzeczy, czynności nad którymi wcześniej nie zastanawiała się nawet przez chwilę, teraz nabierały nowego znaczenia. Musztry, rygorystyczne zasady dotyczące ubioru, dworskiej etykiety czy pojedynków, charytatywne bale, dziwne obowiązki na przykład takie, dotyczące pracy z dzieciakami z ulicy lub udziału w wydarzeniach ważnych dla gawiedzi, wszystko to kapitan zaczęła analizować pod kątem „co sobie Gavin pomyśli”. Było jej głupio że sama wymagała od medyka tak dużo, oczekując iż czarodziej zaakceptuje jej pracę i pochodzenie, a tymczasem czarodziej nie stawiał jej żadnych warunków.
Propozycja Gavina wydawała się być kompromisowa, uwzględniająca zarówno sugestię księżniczki, jak i pomysł la Tranchte. Jak łatwo można było się domyśleć, osoby wysoko postawione w dworskiej hierarchii, czy też te sprawujące ważne funkcję w pałacu, z pewnością były dobrze zorientowane co stało się z Łzą i Katrenną. Z tego samego powodu arystokracja nie pozwoliła by takie informację przeniknęły do pospólstwa. Ewentualne wieści krążące po ulicach Arturonu cały czas sprowadzane były do niepotwierdzonych plotek. Księżniczka mogłaby nagle się pojawić i udawać że nic się nie stało. Rządzącym taka wersja wydarzeń byłaby wielce na rękę, ale trudno było liczyć na to, iż opowieść powyższa będzie w stanie przekonać do siebie bardziej zorientowane osoby. Co gorsza, w przyszłości ktoś wrogo nastawiony do Katrenny, mógłby spróbować wykorzystać prawdziwe informację, aby zaszkodzić reputacji księżniczki.
Samej Escrim zależało by zdjąć z siebie ciężar odpowiedzialności oraz nie zmuszać się do działania wbrew złożonej przysiędze. Niestety Gavin nie do końca popierał jej pomysł by przynajmniej przed przemożonym do wszystkiego. Jak by tego mało księżniczka najwyraźniej miała swoją wizję, co w jej przypadku oznaczało „zrobimy po mojemu i nie toleruję sowa sprzeciwu.
- Wiem że zawdzięczam wam życie i nawet jako władczyni nie powinnam wymagać nic więcej, ale mimo to oczekuję od was złożenia przysięgi wierności. Chciałabym usłyszeć, że dla dobra królestwa zachowacie informację o tym co wydarzyło się w ostatnich dwóch dniach, tylko dla siebie. – Katrenna najwyraźniej odzyskała swój królewski fason. – Ja i Peu wracamy do zamku i wszystko odkręcimy.
- Nie mogę! Nie dam rady. – Natychmiast spróbowała protestować Escrim. – Muszę zadać raport. A nie potrafię kłamać Komandorowi w prosto w twarz. Poza tym nie popieram tego, ani nie mam na to ochoty.
- W takim razie zostaniesz uznana za zdrajczynię Korony.
- To śmieszne. Nie możesz mnie oskarżać, nie po tym co dla ciebie zrobiłam.
- Jestem przyszłą królową. Mogę robić co zechce.
Awatar użytkownika
Gavin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Mag
Kontakt:

Post autor: Gavin »

- Jeszcze nie tak dawno pragnęłaś zostać kochanką piratów, o królowo Arturonu. - Gavin schylił się patrząc w jej oczy surowym wzrokiem. - Nagle zapragnęłaś zostać odpowiedzialną księżniczką, załatwiając wszystko z kolejnym mężczyzną?... Bez urazy, Peu - dodał naprędce. - Nie wierzę też, żeby nagle wszyscy mieli do ciebie wielkie wotum zaufania. Ktoś uwierzy w twoją historię? Albo Peu, który był tym niepozornym, niezdanym szermierzem?... Bez urazy, Peu - znowu dodał. - Poza tym, przynajmniej częściowo ludzie wszystko widzieli. Może i mógłbym pozwolić ci spróbować wszystko samej odkręcić, śmiałbym się z twoich nieudanych poczynań, ale nie pozwolę ci zrobić czegokolwiek, co mogłoby zrzucić odpowiedzialność albo kłopoty na Escrim.
- Jak śmiesz... - Katrenna patrzyła na czarodzieja z oburzeniem, z zamiarem powiedzenia czegoś jeszcze, ale ten znowu jej przerwał.
- Jeśli spróbujesz sprowadzić na nią jakieś nieszczęście, nie martw się, wszyscy będą wiedzieć o twoich poczynaniach. Nie muszę o nich mówić bezpośrednio królowi, ale kiedy całe miasto będzie znać plotki, nie uwierzą w "oficjalną wersję wydarzeń" i stracisz reputację w mieście. Nie wiem, czy ludność będzie szanować królową, która jest rozkapryszona i robi co jej się podoba.
- Uważaj, do kogo mówisz! - Peu był równie zszokowany, co oburzony. Spokojny, dyplomatyczny medyk nagle zamienił się w szantażystę? Grozi księżniczce? Naraża swoje bezpieczeństwo?... Z drugiej strony, jemu też nie podobało się to, że księżniczka chce pogrążyć jego panią kapitan. Komu ma być wierny?
Medyk kontynuował, nie patrząc nawet w stronę Peu.
- Escrim pójdzie do komandora i zda raport ze wszystkiego, co zaszło, czy ci się to podoba, czy nie. Nie uciekniesz od odpowiedzialności za własne czyny. Może to cię czegoś nauczy.
- Masz natychmiast przestać! Żądam, abyś...
- MILCZ! - krzyknął Gavin, a przez swoje zdenerwowanie niechcący przeszła po wszystkich magiczna fala gorącego powietrza.
- Zostaw królową! - Krzyknął Peu, szarżując z pięściami na medyka. Zdziwiony tym zachowaniem Czarodziej ledwo co uskoczył przez Peu.
- Spokojnie, spokojnie! Nie zrobię nikomu... krzywdy... - próbował uspokoić go, unikając przy tym jego ciosów.
- Poczułem twoje sztuczki, magu! Może chciałbyś ją zahipnotyzować? Dlaczego od początku tak próbujesz nam pomóc!? Zdobyłeś zaufanie kapitan gwardii, próbujesz nas wszystkich ocalić, nie dostając prawie żadnego wynagrodzenia, a teraz próbujesz manipulować księżniczką!? Chcesz zagarnąć część władzy dla siebie!!
Gavin prawie zaczął się śmiać z tego, co mówił Peu, ale przy tym również zbierał w nim coraz większy gniew.
- To nie tak, doskonale o tym wiesz!
- Nieprawda! Udowodnij to!!! - szermierz wymierzył mu prawego sierpowego w policzek. Gavin zatoczył się do tyłu, prawie wpadając na księżniczkę. Czuł, jak pulsuje to miejsce, w którym uderzył Peu. Wstał i gwałtownie uniósł za pomocą czarów Peu do góry.
- Posłuchaj mnie uważnie!!! Nie do ciebie należy wymierzanie sprawiedliwości! Nie mam w tym żadnego interesu, to fakt! - Gavinowi niemalże płonęły oczy, krzyczał. - Nie robię tego dla siebie, ciebie, czy jakichkolwiek, kurrwa, korzyści! Robię to, bo moim obowiązkiem jest troszczyć się o ludzi, na których mi naprawdę zależy - mówił niemalże rozpaczliwie. - Jeśli Escrim stanie się jakaś krzywda przez kogokolwiek z was, wezmę ją z tego miasta i podpalę cały Arturon!
Peu i Katrenna patrzyli na niego zszokowani. Ten wiecznie opanowany człowiek mógł powiedzieć coś takiego?... O co chodzi?
Gavin ciężko oddychał. Po chwili jednak uspokoił się nieco, sprowadził Peu na ziemię.
- Przepraszam. - powiedział, zaciskając pięść. - Jedyne, czego chcę, to nie pozwolić cię skrzywdzić, Escrim.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Arturon”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość