Równiny AnduriiWszędzie dobrze, ale w domu najlepiej

Wielka równina ciągnąca się przez setki kilometrów. Z wyrastającym na środku miastem Valladon. Wielkim osiedlem ludzi. Pełna tajemnic, zamieszkana przez dzikie zwierzęta i niebezpieczne potwory, usiana niezwykłymi ziołami i lasami.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Tak jak Awel podejrzewała, jej prawdziwy koszmar miał się dopiero rozpocząć. Gdy tylko lord Lentir zarządził przyspieszenie tempa, Bryza zaczęła odbijać się od swojego wierzchowca niczym kamień toczony po urwisku. Miała wrażenie, jakby tuzin galopujących koni przebiegł się po jej kościach. Pamiętała przesłuchanie, w którym była bita po całym ciele, a jednocześnie oprawcy nie pozwalali jej na utratę przytomności. Tamte tortury wydawały się niczym wobec męki związanej z jazdą w siodle. Siłą woli Bryza trzymała się uzdy, czując, że jeśli spadnie z końskiego grzbietu przy tej prędkości może się to bardzo źle skoczyć.
Prowadzący ją Ryczek również okazał się kiepskim jeźdźcem, przez co para pechowców coraz bardziej traciła dystans za czołówką. Czując, że kilka kolejnych bolesnych uderzeń sprawi iż zemdleje, czarodziejka zdecydowana się wykorzystać magię powierza, formując z niej gęstą barierę, którą mogła odgrodzić się od zwierzęcia. Dzięki temu sama Awel unosiła się nieznacznie w powietrzu, pozwalając by koń ją ciągnął. Wprawdzie Bryza uniknęła w ten sposób kolejnych złamań, siniaków, stłuczeń i otarć, jednak w żaden sposób zabieg ten nie pozwolił jej wypocząć. Utrzymywanie takiego zaklęcia przez dłuższy czas eksploatowało siły czarodziejki tak samo jak fizyczne zmaganie z pędzącym rumakiem.
Bryza zdecydowała się wykorzystać resztki sił na to by bezpiecznie upaść na ziemię. Magia powietrza powinna zamortyzować upadek, a potem… potem będzie miała przynajmniej chwilę czasu zanim władca się zorientuje, cofnie po nią i nakaże kontynuowanie jazdy. Czarodziejka szukała właśnie w miarę bezpiecznego gruntu, gdy nieoczekiwanie lord Lentir zarządził postój. Skrajnie wykończona Awel zsiadła z konia przy pomocy jednego z młodych rekrutów. W tym stanie Bryza nawet nie była w stanie stwierdzić na czyim ramieniu się opiera, a dopiero kilkukrotnie powtórzone „musisz iść” uświadomiło jej, że to jeszcze nie koniec tortur. Pan wołał ją do siebie, chociaż aktualnie zdawała się najmniej kompetentną osobą by cokolwiek doradzić.
Ponieważ żaden z młodych rekrutów nie miał odwagi by nieproszonym podejść do władcy, Bryza musiała samotnie pokonać dzielącą ich odległość. Te kilka metrów zdawały się ciągnąć w nieskończoność.
- Panie, informację o niedźwiedziu rozpuściliśmy po to, by nie budzić paniki wśród miejscowej ludności - odpowiadał kapitan Umter. – Tak naprawdę mamy tu do czynienia z czymś bardziej niezwykłym. Ta bestia jest dużo bardziej przebiegła i bezwzględna, a przy tym posługuje się magią. Rany zadawane przez nią rzeczywiście przypominają ślady niedźwiedzich pazurów, choć powstałe bruzdy są dużo bardziej głębokie no i zawsze tylko cztery. Monstrum zabija i członkuje swoje ofiary, chociaż nie zjada nic poza sercem. Poza tym stwór poluje z zadziwiającą regularnością. Co dziesięć dni i zawsze w innej wiosce. Ofiarami jak do tej pory byli tylko i wyłącznie młodzi mężczyźni. No i jeszcze jedno, ci którym udało się uciec powtarzali historię jakoby krótko przed atakiem słyszeli kobiece głosy. Wiem, że ludzie gotowi są zmyślić każdą bzdurę, aby zatuszować własne tchórzostwo, ale regularności tych zeznań daje do myślenia.
Umter mówił coś jeszcze, jednak Awel nie była w stanie dłużej skupić się na jego słowach. Zawroty głowy i dręczący ją ból sprawił, iż ostatecznie Bryza przegrała walkę z zmęczeniem, padając bezwiednie na ziemię. Wszystko co widziała przed sobą, działo się jakby w zwolnionym tempie, a poszczególne dźwięki zlewały jej się w jedną niezrozumiałą kakofonię. Awel miała nadzieję zapaść w błogą nieświadomość, jednak kojąca ciemność jakoś nie nadchodziła.
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lentir »

Lentir właśnie rozmawiał z kapitanem, kiedy Bryza upadła zemdlona na ziemię. Demon tylko westchnął.
- Kapitanie, zmiana planów. Rozstawimy tutaj obóz, z którego uczynimy bazę wypadową. Niech ludzie zajmą się zlokalizowaniem dobrego miejsca na to! - rozkazał.
Po czym podszedł do Awel podniósł ją bez trudu. Ułożył pod drzewem w cieniu.
- Ej, ty. - Wskazał najbliższego rekruta. - Przypilnujesz Awel, masz przy niej czuwać. Jakby ktoś się ciebie czepiał powiedz, że to zadanie ode mnie.
Poszedł szykować obóz. Po pewnym czasie żołnierze znaleźli odpowiednie miejsce na obozowisko, znajdowało się ono na odsłoniętej polanie, która z tyłu miała duże stawy. Idealne strategicznie położenie. Wszystko widoczne jak na dłoni, a z tyłu stawy utrudniające przedostanie się wroga.
Członkowie oddziału Lentira zaczęli rozstawiać namioty na planie koła, tworzyć posterunki zwiadowcze. Lord zabrał się za rozstawianie swojego namiotu -jego podwładni nie przywykli do widoku kiedy ich władca pracuje, oferowali pomoc, na nic zdawały się prośby, demon sam pracował - skończył rozbijanie namiotu. Zadaszenie, pod którym miał spędzić noc, nie wyróżniało się niczym od pozostałych żołnierskich namiotów. Jedno posłanie w środku, w kształcie kwadratu dwa na dwa metry i dwa metry wysokości. Sztuczka była stosowana w celach strategicznych - atakujący nie wiedzieliby jak rozpoznać schronienie przywódcy.
Kiedy zaczęło się ściemniać, wszystko zostało przygotowane, miejsce postoju nie przypominało już pustego pola. Obozowisko na planie koła, łącznie czternaście podobnych namiotów, na środku placu paliło się ognisko. W ciemnościach czaili się wartownicy, a Bryza została przeniesiona do swojego namiotu.
Na nocnym nieboskłonie nie było widać ani gwiazd ani księżyca. Wszystko spowijała ciemność, z wyjątkiem poświaty rzucanej przez ognisko, koło którego przemknął cień. To demon zmierzał do swojej podwładnej zobaczyć jak się czuje.
Uchylił połę namiotu Awel, zajrzał do środka i wszedł. Nie zauważył, czy Bryza odpoczywała. Mógł sprawdzić za pomocą swoich zdolności, ale wolał tego nie robić, by nie obciążać jej umysłu. Wyszedł z przybytku i poszedł spać do swojego namiotu rozkazując wartownikom mieć baczenie na Bryzę, w razie konieczności obudzić jego osobę.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Bryza nie miała pojęcia jak długo pozostawała nieświadoma rozgrywanych wokół siebie wydarzeń. Gdy się ocknęła było już ciemno, a ona sama znajdowała się w namiocie. Najprawdopodobniej lord musiał nakazać rozbicie obozu. Awel ostrożnie wyjrzała na zewnątrz. Kilku żołnierzy krzątało się wokół ogniska, gdzieś z boku dochodziły ściszone rozmowy, jednak większość podwładnych Lentira dawno już udała się na spoczynek.
- Jesteś wreszcie, to dobrze. – Głos Nimfy wyrwał czarodziejkę z rozmyślań. Dopiero teraz Bryza rozejrzała się po wnętrzu namiotu. Oczywiście tylko władca mógł sobie pozwolić na przywilej posiadania schronienia tylko dla siebie. Pozostali członkowie wyprawy musieli dzielić namioty między sobą. Awel przypadło towarzystwo niewysokiej pieguski o wielkich oczach, przypominających parę monet.
- Przepraszam, że ci z tym nie pomogłam – odpowiedziała czarodziejka wskazując na przygotowane obozowisko. Dziewczyna, nazywana przez innych Nimfą, musiała radzić sobie z wszystkim sama, a na dodatek najpewniej wciągnęła Awel do środka.
- Eee tam, dałam radę. Kapitan wyznaczył nam wartę za cztery godziny. A do tego czasu kazał wypocząć – poinformowała towarzyszka Bryzy, jednocześnie robiąc coś dokładnie przeciwnego niż zalecenia dowódcy. Zamiast przewrócić się na bok i spokojnie zasnąć, Nimfa usiadła na swojej pryczy, chwyciła dłonie czarodziejki i zaczęła ją wypytywać. – No powiedz, jaki on jest?
- Kto?
- Lord Lentir.
- A niby skąd ja mam wiedzieć? – dziwiła się Awel.
- Daj spokój. Cały czas się o ciebie troszczy. Musi was coś łączyć – nie dawała za wygraną Nimfa. Bryza nie była w stanie ukryć zaskoczenia słysząc tę informację. Prędzej spodziewałaby się, że lord każe ją publicznie wychłostać za to, że opóźnia myśliwską wyprawę. Poprosiła nową przyjaciółkę by ta opowiedziała jej dokładnie o wszystkim co się wydarzyło od chwili gdy Awel omdlała. Informacje, które otrzymała w odpowiedzi dalece przekraczały to co uchodziło za zwykła troskę władcy o swoich podwładnych. Zwłaszcza takiego władcy jak Lentir. Było to w równym stopniu miłe, co niepokojące.
- Posłuchaj, nie wiem jak to twoim zdaniem wygląda, ale jedyną rzeczą jaka łączy mnie z lordem jest fakt, iż jedna z ofiar pochodziła z tej samej wioski co ja. Nasz pan chce być dobrze poinformowany na temat stwora, z którym przyjdzie mu walczyć – wyjaśniła Bryza chcąc uciąć temat. – Dlatego od czasu do czasu wypytuje mnie o wszystko.
- W takim razie to musi być Krina – dopowiedziała sobie Nimfa.
- Jaka znów Krina?
- Ta wysoka wojowniczka. Długie złociste włosy, jeszcze dłuższe nogi i cała ta do obrzydzenia idealna figura. Skoro nie ty, to na pewno lord legnie dziś w nocy właśnie z nią – zdecydowała Nimfa.
„A co mnie to właściwie obchodzi?” Awel zaklęła w myślach.
- Myślałam, że jesteśmy tu na polowaniu, a nie dla uciech cielesnych. Ale jej już wspomniałaś o fizycznych potrzebach, muszę udać się za obozowisko.
- Mam ci towarzyszyć? Tylu tu podejrzanych typów – zaoferowała się dziewczyna.
- Nie. Sikanie w twojej obecności byłoby równie krępujące. Ale jak nie wrócę przez kwadrans to możesz wznieść alarm. Będzie to znaczyło. że zostałam zgwałcona lub pożarta przez dzikie zwierzęta – zażartowała Bryza, jednak widząc poważne oblicze na twarzy Nimfy, szybko zrozumiała, że rzeczywiście ma piętnaście minut jeśli nie chce by obie stały się pośmiewiskiem w obozie.
Awel wyszła z namiotu. Upewniła się. że nikt nie zwraca na nią uwagi, po czym udała się za zarośla. Pogwizdywaniem zaczęła nawoływać Fjaril. Mała wróżka z racji swojej niechęci do ludzi nie chciała towarzyszyć czarodziejce na zamku. Wolała wybierać dla siebie zadanie wytropienia potwora. Dla kogoś kto potrafi rozmawiać z każdym liściem i najmniejszym stworzeniem, zdobycie informacji o bestii było tylko kwestią czasu. Bryza miała nadzieję, że dzięki wieściom od Fjaril, przynajmniej trochę okaże się użyteczna na tej wyprawie.
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lentir »

Kładł się na swoje posłanie, w namiocie należącym do niego, ale nie wyróżniający się poza tym od innych namiotów wojskowych. Straże rozstawiono w okół obozowiska. Ognisko płonęło pośrodku okręgu ustawionego z namiotów. Od czasu do czasu zmieniały się warty. Wszystko w jak w najlepszym porządku. Niczym niezmącony spokój, tylko nocne niebo było zasnute chmurami. Jak ktoś kiedyś powiedział: "jest spokojnie, za spokojnie".
Demon był już na swoim posłaniu, nagle poła jego namiotu odchyliła się i weszła jakaś kobieca postać, która zaczęła zsuwać ze swojego ciała ubrania ukazując idealne ciało. "Kolejna piękność, która myśli, iż przespania się ze mną zwiększy swoją pozycję. Tak nie będzie" - pomyślał Lentir.
- Co tutaj robisz Krina? - zapytał, choć znał odpowiedź.
- Nie można zadowolić już swojego lorda? - zapytała retorycznie dziewczyna.
- Nie mam na ciebie ochoty, odejdź stąd - rzekł.
Nie chciała posłuchać, już pchała się do posłania nemorianina.
- Coś powiedziałem - oznajmił złowrogim głosem. - Pomogę ci zrozumieć. Wynocha! - krzyknął, barwa jego głosu wydawała się burzą, która wyrywa drzewa.
Dziewczę wyskoczyło z namiotu jak oparzone, zabierając ze sobą ubrania, zapewne miało łzy w oczach. Od tego zdarzenia nie wydarzyło się cokolwiek, co miałoby mącić sen lorda. Zasnął bez problemu, ale nie śniło się mu nic. Miał przed sobą tylko ciemność. Kiedy wybudził się ze swojej krótkiej drzemki jak się okazało, to zastała go późna pora. Do tej pory nic nie zakłóciło spokoju obozu.
Przywdział swoje ubranie i na koniec przewiesił dwie szable na plecach. Wyszedł z namiotu. Posłanie zostawił w nieładzie.
Skierował się nad pobliskie stawy pooddychać świeżym powietrzem z dala od odoru stęchlizny, końskich odchodów oraz innych stworzeń.
W nocy nad stawem ryby się spławiały, nocne stworzenia wydawały z siebie różnorakie odgłosy. Wracając usłyszał dźwięki jakiejś rozmowy z dala od obozowiska. Postanowił zobaczyć co się tam dzieje.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Rozmowa z Fjaril nie trwała długo. Awel wymieniła z wróżką tylko kilka zdań po czym wysłała małą przyjaciółkę na kontynuowanie jej misji. Czarodziejka nie chciała przeciągać tego spotkania, w obawie aby nie zwracać na siebie uwagi. Ostatnią rzecz jaką teraz potrzebowało było posądzenie o jakieś spiskowe teorie lub oznaki szaleństwa. Nocne wymykanie się z obozu mogło wyglądać podejrzanie. Oskarżenie jakoby Bryza gadała do siebie, a dla postronnego obserwatora sama Fjaril najprawdopodobniej pozostawała niewidoczna, również nie przyniosłoby czarodziejce popularności.
Poza tym te kilka informacji, które Awel zdołała uzyskać, było wystarczająco złymi by każdemu skutecznie odebrać chęci do drążenia tematu. Niestety wróżka potwierdziła tylko podejrzenia kapitana o tym, że poszukiwana przez nich istota z cała pewnością nie jest niedźwiedziem. Zarówno Fjaril jak i przesłuchiwane przez nią zwierzęta, mogły powiedzieć tylko tyle iż w ogóle nie była to „istota lasu” oraz to że kreatura potrafi przyjmować różne kształty i kieruje się jakimś nieznanym w świecie zwierząt motywacjami. Bryza zastanawiała się cóż też może to być za uczucie? Złość? Nienawiść? Zemsta? Miła nadzieję, że lord Lentir dysponuje znacznie większą wiedzą na temat demonicznych bestii i będzie wiedział z czym też mają do czynienia.
Zajęta swoimi rozmyślaniami Awel nagle zorientowała się, że zamiast cofnąć się do obozu znalazła się na nieznanej sobie leśnej polanie.
- Cudownie! Mijasz dwa drzewa i już tracisz orientację – wściekała się na siebie czarodziejka, jednocześnie rozglądając się po okolicy w poszukiwaniu świateł obozowego ogniska. Nie mając pojęcia czy to co dostrzegła faktycznie było ogniem czy też odbiciem księżyca na tafli pobliskiego jeziora, Bryza zdecydowała się pobiec w tym właśnie kierunku, wpadając prosto na stojącego w ukryciu Lentira. Orientując się kogo tez ma przed sobą, Awel wpadła w panikę.
Przywykła do życia w dużych skupiskach ludzkich i otoczeniu cywilizacji, na łonie natury czarodziejka gubiła typowe dla siebie opanowanie i pewność siebie.
- Mój panie. Co ty tu robisz? Nie powinien lord oddalać się od swojej straży. To niebezpieczne. Proszę wracać – wydusiła z siebie Bryza, o mały włos nie wspominając, że ich spotkanie w leśnych ostępach będzie stanowić prawdziwe źródło plotek. Tym razem to już na pewno nie wytłumaczy się przed Nimfą z rzekomego romansu z władcą.
Jakby tego było mało, do uszu Awel dotarł dźwięk kobiecego szlochania. Mając świeżo w pamięci informację o tym, iż podobne głosy słyszeli ludzie, których towarzysze padli ofiarą bestii, czarodziejka odruchowo chwyciła za włóczenie starając się ochronić swojego pana. Bryza usiłowała stanąć pomiędzy stworem a Lentirem, tak aby umożliwić lordowi powrót do obozu. Problem w tym że sama nie potrafiła dostrzec żadnego zagrożenia, a nie wiedząc w która stronę znajduje się obóz, nie mogła równocześnie skierować władcy do swoich ludzi.
Efekt starań Awel była taki, że czarodziejka krążyła wokół pana tak jakby oboje zostali właśnie otoczeni przez całą zgraję złowrogich istot.
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lentir »

Niebo nadal było pokryte gwiazdami, tylko księżyc skrył się za chmurą. Wszystko pozostawało spokojne, las osłaniał lorda, przypatrującego się Bryzie dyskutującej ze swoim chowańcem. Skończyła rozmawiać i chciała iść. Chyba się zgubiła, ale wpadła na swojego pracodawcę ukrytego w ciemnościach.
Na demonie nie zrobiło wrażenia to, że spotkał Awel w lesie. Nie musiała się przed nim tłumaczyć. Ufał, że go nie zdradzi. Nie dawał dziewczynie ku temu żadnych powodów. Coś zaczęła do niego mówić, wyznania Bryzy zostały zakłócone przez jakieś płacze, wycie kobiety. Ciężko było zrozumieć, co ta istota chce przekazać. Następnie Awel krążyła wokół jego osoby, zapewne chcąc go bronić. Demon tylko przyłożył rękę do głowy i powiedział:
- Wszystko na mojej głowie.
Oczy Lentira złowrogo zabłyszczały w mroku, przybierając kolor jasnozielony. Skupił się na otaczającym go lesie, krążącej wokół niego Awel. Z całego obszaru wyodrębnił teren, gdzie było on z Bryzą. Ogarnął oczami cały rejon i machnął ręką. Nagle drzewa, ziemia i zwierzęta zaczęły się rozpływać w powietrzu. Wszystko zatrzymało się pięćdziesięciu metrów dalej pozostawiając tylko demona i czarodziejkę. Ziemia pozostała pofałdowana w niektórych miejscach lub miała jamy. Miejsce przypominało małą pustynię. Zupełnie się różniło od tego co wcześniej tutaj zastali. Tak działała magia chaosu. Niszczyła wszystko na swojej drodze.
Lentir przeszukał wzrokiem i zmysłem magicznym pozostały obszar w poszukiwaniu miejsca postoju ich wyprawy. W gęstwinie, która została, dało się słyszeć wrzaski, piski. Lord nie potrafił zidentyfikować co to dokładnie było. Bez wahania rzucił tam sztylet, aby wypędzić stworzenie ze schronienia. Zaraz miało się okazać z czym ma do czynienia.
Z gęstwiny wyszedł szkielet, właściwie, to należałoby powiedzieć szkielety połączone w jeden. Kupa kości sięgająca dwóch sążni do góry i ponad sążeń wszerz. Cicho stawiała kroki przez swoją lekką wagę. Poruszała się nawet zwinnie jak na swój wygląd. Znów zaryczała pełna złości.
- Dawno takiego cholerstwa nie widziałem - powiedział Lentir. - Przecież to ożywiony szkielet. Musi go zamieszkiwać kilka duchów i to wkurzonych... - nie dokończył zdania. Ruszył do ataku. Demon używając magii ziemi postawił ścianę z kamieni mając nadzieję na roztrzaskanie się monstrum. Jak bardzo się pomylił. Tą przeszkodę stwór ominął i dalej biegł w ich kierunku. Lord ponownie użył podobnego rodzaju zaklęcia z tą różnicą, że w kierunku stwora wyrzucił kilka kamienny pocisków. Tylko ostatni ledwo dosięgnął celu i odrzucił monstrum na kilka metrów. Po dwóch sekundach stwór był na nogach i znów pędził w ich stronę.
"Muszę pomyśleć, lecz najpierw tego stwora potrzeba uziemić".
Pozostała mu zaledwie połowa many jaką mógł użyć do zaklęć. Między nim a tym czymś pozostało nie więcej jak kilka sążni. Demon pokierował palce na bestię. Z każdej strony ziemia wystrzeliła do góry, więżąc szkielet w szczelnej opoce. Ziemia zaczęła przybierać kształt kuli w środku z monstrum. Następnie więzienie bestii pokryte zostało metalem, adiamantium, najtrwalszym cholernym metalem, ale rzadko występującym w przyrodzie. Nie istniała żadna szansa by cholerstwo się z tego uwolniło. Można było usłyszeć tylko ryki, jakby pretensje wyrażające sprzeciw uwięzieniu. Lord oparł się o drzewo.
- Bryzo, przypilnuj ożywionego szkieletu. Ja muszę wypocząć - powiedział.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Zszokowana Awel stała bez ruchu, bezradnie przyglądając się walce jaką toczył Lentir. Improwizacje, zwłaszcza te na polu bitwy, nigdy nie były jej mocną stroną. Gdyby chodziło o jakąś niespodziewaną pałacową intrygę, czarodziejka potrafiła myśleć szybko i kreatywnie, jednak w starciu oko w oko z potworem, umysł Bryzy nie działał na takich obrotach jakich spodziewałaby się jego właścicielka. Oczywiście Awel zakładała, że wcześniej czy później do podobnej bitwy musiało dojść, ale nawet w najczarniejszym scenariuszu nie podejrzewała iż konfrontacja ta nastąpi tak szybko. Czuła złość na to, iż nie zdążyła się do tego faktu odpowiednio przygotować. Lubiła wiedzieć o wszystkim, jak również mieć przygotowane precyzyjne plany na każdą okoliczność, a tymczasem stawała do walki z czymś czego nawet nie potrafiła nazwać, nie wspominając o poznaniu metod na zabicie dziwnej kreatury.
Bryza z ironią spojrzała na swoją włócznię. Równie dobrze mogłaby trzymać w ręku wykałaczkę. Taką bronią w żaden sposób nie była w stanie wyrządzić potworowi szkody. Co gorsza, wszystko wskazywało na to, że w tym przypadku również jej magia byłaby bezsilna. Jakby tego było mało, okazało się iż Lentir nie zamierza ograniczać się do zwykłego odesłania bestii w zaświaty. Nie wiedzieć czemu, lord walczył tak by schwytać stwora żywcem, a co zakrawało na jeszcze większą paranoję, nakazał czarodziejce pilnowanie uwięzionej maszkary.
„Niby co ja mam z nią zrobić? Poprosić, żeby pozostała w tej pozycji, w której jest obecnie?” – Krzyczała w myślach Awel.
Na szczęście dla Bryzy, efekty walki Lorda, w tym zniszczona pokaźna połać lasu, nie pozostały bez echa. Żołnierze władcy wkrótce przybyli mu z pomocą, choć ich starania wyglądały równie groteskowo, co wcześniejsza deklaracja czarodziejki iż zamierza chronić Lentira. Awel bardziej kojarzyło się to z próbą przypisania sobie części udziału w zwycięskiej bitwie lub próbie zamazania plamy jaką dali strażnicy. Pozostawienie lorda bez opieki, narażenie go na niebezpieczeństwo, a w konsekwencji zmuszenie do tego by pan sam musiał się bronić, to wystarczająco ciężkie przewinienia by siedzieć bezczynnie w obozie.
Kapitan Umter wrzeszczał na podwładnych wydając rozkazy.
- Otoczyć i zabezpieczyć teren! Ruszać się pizdy! Chronić lorda! Sprowadźcie tu medyka! Niech nikt nie zbliża się do klatki!
Kątem oka Awel dostrzegła swoją obozową towarzyszkę. Nimfa oczyma pełnymi pretensji wodziła to na Bryzę to na lorda, domagając się wyjaśnień, a jednocześnie snując cała gamę barwnych opowieści o tajemniczym romansie. Na szczęście czarodziejka szybko znalazła sposób by odwrócić od siebie uwagę ciekawskiej nastolatki. Wystarczyło delikatnie zasugerować dziewczynie, iż ta w pośpiechu zostawiła całą broń w namiocie, by Nimfa natychmiast zajęła się sobą. Nie był to zresztą jedyny błąd jaki tego wieczoru popełnili młodzi rekruci, przy czym samymi gafami związanymi brakami w ekwipunku i nieustannym wpadaniem na siebie mogliby obdzielić niejedną armię.
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lentir »

Na miejscu, w którym jeszcze niedawno toczył się bój powstało zamieszanie. Na teren pogorzeliska wbiegli żołnierze Lentira. Nie wiedzieli do końca co mają począć z dużą metalową kulą, więzieniem ożywionego szkieletu. Biegali chaotycznie, starając się wypełnić rozkaz kapitana Umtera. Niestety nie wychodziło im to najlepiej, wybiegli z obozu bez broni, musieli po nią wrócić. Ponownie zawrócili ubierając brakujące elementy zbroi. Przyodziani w pancerz i dzierżąc broń znaleźli się na polanie ogołoconej z zieleni. Ochraniali w końcu swojego lorda, okrążyli metalową kulę ze stworem w środku. I na tym skończyła się ich kreatywność. Nie wiedzieli co dalej począć. Nie byli przygotowani na taką sytuację. Na ich szczęście nie widział tego Lentir.
Chcieli już podnieść demona i przenieść go do jego namiotu, kiedy ten się obudził, wstał. Wyprostował się i zwrócił w te słowa do swoich żołnierzy:
- Dziękuję za próbę przeniesienia mnie, ale podziękuję bardzo. Wstanę o własnych siłach i pójdę do swojego namiotu. Dopóki nie odzyskam sił, pilnujcie tej kuli. Jeżeli zaczęłaby pękać wybudźcie mnie ino migiem.
Jak powiedział tak zrobił. Nie minęła nawet minuta, a już spał regenerując swoje zdrowie. W czasie jak wypoczywał, jego wojacy objęli wartę wokół tej dziwnej dla nich kuli. Rozstawili pochodnie, aby rozświetlić teren. Co jakiś czas przyglądali się, czy na więzieniu potwora nie widać pęknięć.
W międzyczasie plotkowali między sobą.
- Jak sądzisz po co lordowi ten stwór? - zapytał pierwszy żołnierz.
- Pewnie wykorzysta go bojowo - odparł drugi.
- Nie macie racji, będzie na nim eksperymentował - stwierdził trzeci.
Plotek nie dało się uniknąć widząc zniszczenia jakie żołdacy zastali po przybyciu na miejsce, to dziwne więzienie, Bryzę stojącą z włócznią. Ogromna ilość informacji plus duża fantazja żołnierzy dawała przedziwne domysły.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Decyzja lorda Lentira o udaniu się na spoczynek wprawiła w konsternację cały oddział. Żołnierze czuli się niezręcznie, jako że żaden z nich nie miał kompetencji, aby przeciwstawić się bestii zamkniętej w metalowej pułapce. Nikt jednak nie zamierzał protestować przeciwko woli władcy. Podwładni Umtera, jak również sam kapitan, wiedzieli że muszą pozostać na miejscu bez względu na to co miało się stać. Po wyrazie twarzy dowódcy było widać, iż ten nieco stracił rezon, nie wiedząc co powinien uczynić. Mężczyzna próbował uciąć wszelkie spekulację i domysły szerzące się wśród żołnierzy niczym zaraza, ale jego „przestańcie pierdolić i skupcie się na zadaniu”, na nikim nie zrobiło wielkiego wrażenia. Wojskowi dalej zaczęli snuć przypuszczenia na temat bestii i tego co zaplanował lord.
Przynajmniej większość, ponieważ cześć oddziału bardziej interesowała się rzekomym romansem Bryzy i Lentira.
- Teraz to już na pewno nie zaprzeczysz – dopytywała się Nimfa stając ramie w ramię z Awel. – I nie próbuj mi wciskać, że spotkaliście się przypadkowo na nocnym spacerze.
- Nie. Nieważne co sobie tam wydumałaś, nic takiego nie miało miejsca. Poza tym niby dlaczego miałabym się przed tobą tłumaczyć? Nasz pan ma do dyspozycji cały harem. Myślisz, że dodatkowa dziewczyna sprawi mu różnice? A może chcesz, abym załatwiła ci miejsce pod jego kołdrą? – chłodno odparła czarodziejka mając nadzieję, że zawstydzona towarzyszka wreszcie odpuści.
- Kapitanie z tej kuli coś przecieka! Coś jakby para – zauważyła Krina. – Może powinniśmy zbudzić lorda?
- Do cholery oczywiście, że nie! – zdecydował Umter. – Dopiero co wszedł do namiotu. Odsuńcie się od tego i tyle. Póki nic nie pęka, zostawiamy władcę w spokoju.
Bryza z niepokojem przyglądała się coraz to liczniejszym nieszczelnościom, przez które z pułapki zaczął wydostawać się dym. Jeden żołnierzy zasugerował, iż być może Lentir próbuje ugotować stwora żywcem. Czymkolwiek było to tajemnicze zjawisko, przybierało na sile zdecydowanie zbyt szybko. Jeśli rzeczywiście tajemnicza kula miała być czymś w rodzaju kotła, to proces w nim zachodzący przypominał wrzenie.
Nagle z olbrzymim hukiem coś eksplodowało, a całą polanę pokryła gęsta mgła. Żołnierze instynktownie dobyli mieczy, wyczekując w napięciu na atak. Awel w ostatniej chwili zdążyła osłonić siebie i stojącą obok Nimfę barierą z powietrza, dzięki której białe opary nie zdołały dosięgnąć obu dziewcząt. Przez następne kilka minut nic się nie działo, a gdy dym w końcu się rozwiał, oddział Umtera z zdziwieniem odkrył, że metalowa kula wciąż stoi nienaruszona. Przez chwilę Bryza łudziła się że nic takiego się nie stało, gdy nieoczekiwanie kapitan wydał rozkaz:
- Otwórzcie tą klatkę!
- Zwariowałeś? Nie możesz! – Usiłowała protestować czarodziejka, ale potężny cios w szczękę momentalnie zwalił ja z nóg. Ku ogromnemu zaskoczeniu dla samej Awel, żołnierze bez słowa protestu zabrali się za wykonanie rozkazu, zupełnie ignorując wolę lorda.
- Powiesić ją! – zdecydował Umter, a para jego podwładnych natychmiast chwyciła Bryzę za ramiona.
- Tym razem twój kochaś ci nie pomoże - śmiała się Krina. Czarodziejka szarpała się na wszystkie strony, usiłując wyrwać się z uścisku i nie dopuścić do założenia jej pętli na szyję. Niechybnie skończyłaby dyndając na drzewie gdyby nie głos przerażonego żołnierza, który nagle stanął w płomieniach, w kilka sekund zmieniając się w stertę popiołu.
- Naprawdę myślicie, że byle ciura jest w stanie otworzyć zabezpieczenia wymyślone przez lorda!? – skorzystała z okazji Bryza. – Jeśli tak to usmażysz tu cały swój oddział nic nie zyskując. Dla waszej informacji. Raz na zawsze, żeby to było jasne. Nie jestem niczym związana z Lentirem. Nie sypiam z nim i nie żywię do niego żądnych uczuć, poza chęcią zdobycia jego majątku. Ponieważ tak naprawdę jestem złodziejką! A to z kolei oznacza, iż znam się na otwieraniu wszelkiego rodzaju mechanizmów. Także tych chronionych przez magiczne zaklęcia.
- Niby dlaczego mielibyśmy ci uwierzyć? – zadrwiła Krina.
- Ponieważ stałam tutaj i doświadczyłam tego samego co wy. Poza tym jako osoba praktyczna zawsze staję po stronie przyszłych zwycięzców – wyjaśniła Awel. – A zatem możesz spróbować samej otworzyć naszą klatkę, na co ja z przyjemnością popatrzę albo wysłać tą małą brzydulę do namiotu po moje narzędzia i pozwolić działać profesjonalistom.
- Idź – Umter nakazał Nimfie udanie się do obozu. – Nie rozmawiaj z nikim kto pozostał przy ognisku.
Dziewczyna przytaknęła i natychmiast pobiegła w wyznaczonym jej kierunku. Awel miała pewność iż dzięki ochronnemu zaklęciu Nimfa nie znalazła się pod działaniem tajemniczych oparów. Nie była jednak przekonana czy młoda zbierze w sobie wystarczająco tyle odwagi by przekroczyć próg namiotu lorda i zbudzić swojego władcę.
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lentir »

Przez chmury zaczęło prześwitywać słońce swoimi porannymi promieniami. Oświetliło obóz i kliku strażników na swoich stanowiskach wartowniczych. Niczym nie zmącony spokój, zwierzęta rozpoczynały własne harce, a ptaki świergotały próbując urzec swoją melodią wybrankę swojego serca. Idealna pora do odpoczynku po ciężkiej bitwie jaką stoczył lord z tym dziwacznym stworem. Nie minęło nawet czterdzieści minut od momentu, w którym się położył do swojego posłania, a poła jego namiotu lekko się odchyliła i wbiegła ledwo zauważalnie Nimfa, towarzyszka rozmów Awel i pracująca jako wojowniczka.
Cicho podeszła do posłania demona i zaczęła szarpać za ramię.
- Panie, panie proszę się obudzić. Jest poważny kłopot - mówiła.
Lentir szarpany wybudził się.
- Masz naprawdę tupet, aby mnie tak budzić albo musiało stać się coś poważnego. Lepiej, by to drugie, bo... - nie dokończył zdania, zostało mu przerwane przez poddaną, opowiadała co się działo pod jego nieobecność. Streściła się w pięciu zdaniach. Lordowi nie było potrzeba więcej mówić. Zrozumiał powagę sytuacji.
- Zostań tu i nigdzie się nie ruszaj! - rozkazał.
Szybko założył dwie szable na ramiona. Popędził biegiem wymijając straże w obozie. Z opowieści Nimfy nie wyglądało to najlepiej. Postanowił zakraść się do nich. Zbliżał się do granicy gęstwiny leśnej, która kończyła się na wypalonym przez niego terenie za pomocą magii chaosu, paradoksalnie sam utrudnił sobie zadanie nie mógł zbliżyć się więcej jak tylko piętnaście sążni od miejsca zamieszania. Skrył się w gęstwinie i kucnął. Obserwował co się dzieje. Potwierdziło się to, co mówiła kobieta. Bryza była pojmana, a reszta oddziału zdawała się czekać na Nimfę z narzędziami do otworzenia klatki. Demon tylko się domyślał jak jego ludzie zwrócili się przeciwko niemu, miało to związek z tą tajemniczą mgłą. Nie wiedział jak im pomóc. Nie widział innego wyboru, jeżeli chodziło o ocalenie Awel.
Naliczył ile jest ludzi przy kuli, w obliczeniach wyszło na tuzin. Usiadł po turecku na ziemi. Zaczął robić jedenaście znaków w powietrzu i dwa inne powtarzając go pięć razy. Musiał używać magii demonicznej uważnie, ona nie wybaczała błędów.
Pod więzieniem ożywionego szkieletu zaczęły pojawiać się kręgi przybierające na szybkości, podobne utworzyły się pod postaciami tuzina żołnierzy obecnych obok klatki i Awel. Pulsowały żywym światłem i nagle kula ze stworem i inni żołnierze zostali przeniesieni do demonicznego wymiaru. Prawdopodobieństwo, iż przeżyją wnosiło zero. Stwór został odesłany razem z klatką tam skąd został przyzwany.
Demon podszedł do Bryzy i postawił ją na nogi.
- Dobra, czas do obozu i wypocząć zbyt dużo zdarzeń jak na jeden dzień - powiedział do niej. Poszedł do swojego namiotu wreszcie się wyspać, nie czekał na Awel.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Była wściekła. Wiedziała, że bez względu na wszystko nie może przejść obojętnie obok bezduszności lorda. Jednym zaklęciem jej pan sprawił, że życie tuzina osób okazało się być zupełnie bez sensu. Bryza nie była w żaden sposób powiązana z odesłanymi do zaświatów żołnierzami, a ich los teoretycznie powinien pozostać czarodziejce obojętny, jednak wkładała sporo wysiłku, aby poddani Lentira darzyli swojego władcę uwielbieniem, a ona sama bardzo szanowała swoją pracę. Tymczasem pan na włościach potrafił zniszczyć wszystko jednym nieodpowiedzialnym gestem. Świadomość iż jej dzieło poszło na marne, podsycała gniew Awel.
Od czasu swojego powrotu lord nie tylko zachowywał się dziwnie, ale zupełnie zdawał się ignorować potrzeby poddanych.
Z zaciśniętymi pięściami, twardo stawiają stopy na ziemię, czarodziejka podążała do namiotu pana, ignorując ostrzeżenia i przyjacielskie rady Nimfy.
- Co ty wyprawiasz!? – wrzasnęła gdy tylko rozchyliła wejście do komnaty Lentira. – To byli twoi ludzie! Nieliczni z tych, którzy pozostawali ci wierni! Potrzebujemy kogoś takiego jak kapitan Umter, a tak się składa, że niektórych ludzi ciężko jest zastąpić. Poza tym, jak u licha mam zabiegać o ich oddanie, skoro potrafisz zniweczyć wszystko jednym głupim wyczynem? – dyszała Awel, a z jest ust wydobywały się smużki rozgrzanego powietrza, kontrastujące z zimną aurą wieczoru.
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lentir »

Nastał kolejny zimny wieczór, żołdacy Lentira marzli pilnując obozu. Nie wiedzieli o zajściu jakie miało miejsce. Demon przykazał zachowanie milczenia Nimfie. Chciał sprawą swoich odesłanych do Otchłani żołnierzy zająć się nieco później. Potrzebował snu, bez niego był ledwo żyw. Nie dany był mu spoczynek po ciężkich bojach. Ledwo wgramolił się na swoje posłanie , a poła jego namiotu uchyliła się i weszła do niego Bryza. Nie wyglądała na zadowoloną z powodu ocalenia jej życia. Targały nią negatywne emocje. Od swojego przybycia śmiało krytykowało lorda. Miała do niego pretensje o to co uczynił z tuzinem sowich ludzi. Nie mógł jej winić, jej punkt widzenia był zasadny, a on jej nie przedstawił swojego planu działania.
- Dobra przyznaję, nie wyjaśniłem ci mojego planu. Po pierwsze moim celem było działanie racjonalne: ratowałem tą osobę, która przyda się najbardziej. Po drugie miałem mało many i sił do walki ze wszystkimi przeciwnikami. Po trzecie: nie wiem do końca co im dolega, mam tylko przypuszczenia, według których postąpiłem właściwie. Odesłałem ich do Otchłani, gdzie to co mąci im mózgi powinno zniknąć, wtedy ich sprowadzę z powrotem. Muszę tylko wypocząć. Doceniam twoją troskę o innych, ale musisz dać mi godzinę snu na wypoczynek – powiedział nieformalnie.
- Tylko nie zawiadamiaj wartowników i nikogo innego o tym co się stało, jeżeli nie chcesz z ich strony problemu! – rozkazał już swoim zwyczajnym tonem Lentir.
Nie czuł się bezpiecznie we własnym obozie i nie wiedział czego spodziewać się po Awel, dlatego wymknął się z obozowiska niezauważony, uprzednio z koca i poduszek zrobił atrapę, że śpi w namiocie. Nie oddalił się zbytnio. Użył magii ziemi do sformowania niewielkiej pieczary. Schował się w niej i zamknął, zostawił tylko niewielkie otwory na powietrze. Wreszcie zasnął, mógł wypocząć.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Awel zbyt późno zdała sobie sprawę z tego jak bardzo ryzykuje podnosząc głos na swojego pana. Lord Lentir z cała pewnością nie przywykł do tego iż ktokolwiek kwestionuje jego działania. Być może w ogóle nie zakładał, iż człowiek jest zdolny do innych reakcji niż posłuszeństwo i szacunek, wynikające czy to ze strachu, czy bezgranicznego oddania swojemu władcy. Bryza instynktownie zrobiła krok do tyłu w obawie przed wybuchem gniewu mężczyzny.
O dziwo nic takiego nie nastąpiło, a co jeszcze bardziej zastanawiające, Lentir przyznał się do pewnego rodzaju słabości. Czarodziejka nie miała pojęcia o co chodzi. Już wcześniej zauważyła w swoim panu dziwne zmiany. Władca szybko się męczył i coraz częściej poszukiwał wytchnienia w samotności i niczym niezmąconym śnie. Awel podejrzewała iż trapi go jakaś choroba, jednak nie miała odwagi wprost o to spytać.
Instynkt samozachowawczy kazał jej troszczyć się przede wszystkim o siebie. Wystarczyła krótka wzmianka na temat tego iż ona została uratowana tylko dlatego, iż miała się przydać w innym celu, by cień zwątpienia przeszył czoło czarodziejki. Raczej nie miała się co łudzić, że owo „coś” może okazać się przyjemnym doświadczeniem.
Na szczęście Lentir przynajmniej na razie nie chciał kontynuować tego tematu, niemal wypychając Bryzę z swojego namiotu. Awel musiała zadowolić się lakonicznym zapewnieniem, iż podwładnym lorda nie stało się nic złego, a władca ma w planach ściągnąć ich z powrotem. Czarodziejkę ciekawiło czy Umter i jego żołnierze będą zadowoleni z tej przymusowej podróży. Prawdopodobnie żaden z nich się nie poskarży, chociaż z drugiej strony gdyby taka teleportacja odbywała się bez skutków ubocznych, to czemu lord wspominał iż ona została od tego uratowana?
Przez chwilę Awel stała zdezorientowana przed namiotem dowódcy. Nie miała pojęcia co robić. Oczywiście gdzieś tam z tyłu głowy pamiętała iż powinna czym prędzej odnaleźć Nimfę i dopilnować by dziewczyna niczego nie rozpowiedziała. Musiała również przygotować sobie jakąś wymówkę dla pozostałych żołnierzy, którzy z całą pewnością będą zaniepokojeni zniknięciem swoich towarzyszy, jednak sprawa, która najbardziej nie dawała spokoju czarodziejce wciąż pozostawała w namiocie Lentira.
Ignorując polecenie władcy, Bryza na powrót weszła do środka.
- Przepraszam. Nie powinnam zachowywać się w ten sposób – wydyszała z siebie szybko. – Oczywiście jestem gotowa ponieść zasłużoną karę. Poza tym chciałabym ci podziękować mój lordzie, za uratowanie przed tą bestią – dodała czarodziejka.
Wbrew oczekiwaniom odpowiedziała jej cisza.
„Jak to możliwe, że już śpi? Tak po prostu? Po tym wszystkim?” - nie mogła zrozumieć Awel, której na samo wspomnienie walki wciąż trzęsły się dłonie. Łamiąc wszelkie zasady zdrowego rozsądku, Bryza zdecydowała się podejść do łóżka chcąc sprawdzić w jakim stanie znajduje się lord. Okazało się, że posłanie było puste.
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lentir »

Demon przebudził się ze swojego snu. Gwałtownie wstał i uderzył się głową o sklepienie swojej jamy. Zapomniał, że ją stworzył i schronił się w niej w obawie o życie - czuł się zagrożony w obozie. Nie wiedział jak długo spał, czy godzinę lub więcej czasu. Użył magii chaosu do zniszczenia kryjówki. Wyszedł na zewnątrz, gdzie było ciemno, na niebie nie widać było żadnych gwiazd czy skrawka księżyca.
"Co ja miałem teraz zrobić? No tak przywołać moich podwładnych z powrotem do świata" – pomyślał.
Odszedł z miejsca, w którym się znajdował - potrzebował większej przestrzeni, gdzie nikt nie mógł zakłócić przywołania jego żołnierzy z powrotem. Skierował swoje kroki w miejsce, w którym jeszcze nie tak dawno rozgrywały się ważne sceny. Do pobojowiska, zgliszczy tego, co jeszcze niedawno było lasem. Stanął i zapatrzył się na zniszczenia jakie uczynił podczas walki z ożywionym szkieletem, następnie z własnymi żołdakami. Musiał teraz ich sprowadzić z powrotem. Nie wiedział czy są cali albo nadal pod wpływem tej dziwnej substancji.
Ukląkł, wyznaczył miejsce, w którym powinno pojawić się tuzin jego wojów. Machnął kilka razy rękoma, skorzystał z magii demonicznej. Pole przed nim zajaśniało trzema kolorami: czerwonym, czarnym i zielonym. W miejscu kolorów zaczęły się pojawiać ludzkie sylwetki jedenastu ludzi z kapitanem Umterem na czele. Skończył przyzwanie. Nie wyglądali nawet tak źle, mieli tylko kilka zadrapań. Nie wyczuwał od nich żadnych złych intencji.
Nim zdążyli zadać jakiekolwiek pytania Lentir użył magii hipnozy. Sprawił, że zapomnieli, co się z nimi stało. W to miejsce wstawił drobne przekłamanie historii. Wmówił ich umysłom, że byli pod wpływem substancji i rzucili się na siebie nawzajem. Następnie przyszedł lord i ogłuszył każdego z nich, a oni leżeli nieprzytomni na ziemi. Skończył co zaczął.
- Co tam, śpiochy? Długo chcieliście jeszcze wypoczywać? – zapytał z udawanym oburzeniem i roześmiał się. – Dobra chodźcie do obozu dobrze się spisaliście, teraz do spania. Rano ruszamy do zamku – powiedział.
Wszyscy na czele z nemorianinem skierowali się do obozowiska. Wartownicy ucieszyli się widząc swoich towarzyszach całych i zdrowych z wyjątkiem kilu stłuczeń na ciałach tuzina ludzi.
Demon znalazł Nimfę i zabrał ją na bok.
- Widzisz, twoi towarzysze są bezpieczni. Teraz nie musisz już się o nich martwić. – Nakrył jej swoją dłonią twarz i błyskawicznie skorzystał ze swojej magii hipnozy i zmienił jej wspomnienia, wstawił w to miejsce wersję taką jak pozostałej jedenastce. Zabrał dłoń z jej twarzy i kontynuował. – Teraz idź naciesz się ich towarzystwem – rzekł.
Demon swoje kroki skierował do Awel, przebywającej w jego namiocie.
- Możesz wyjrzeć na plac obozu. Sprowadziłem ich bezpiecznie, nie licząc kilku stłuczeń. Musisz tylko wiedzieć, że byłem zmuszony zmienić im wspomnienia, dotyczące tego jak spędzili czas. Wierzą, że ich ogłuszyłem i leżeli nieprzytomni do tego czasu na polu bitwy. W to samo wierzy Nimfa. Mam do ciebie prośbę. Nie mów im prawdy. Nie chcę ci zmieniać wspomnień, Bryzo, jesteś w końcu moją prawą ręką. Zgadzasz się na to, czy nie dasz mi wyboru? – powiedział.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Bryza nie miała pojęcia co powinna uczynić. Postępowanie lorda zastanawiało ją coraz bardziej. Była przekonana, że Lentir nie opuszczał namiotu, a przynajmniej nie uczynił tego w tradycyjny sposób. Od chwili gdy Awel wyszła z tego pomieszczenia, minęło ledwie klika minut, w ciągu których ona sama cały czas stała przed wejściem. Jednocześnie nie przychodził jej do głowy żaden powód, dla którego władca zamku Klarów musiałby ukrywać się przed swoimi podwładnymi.
Zaintrygowana czarodziejka zaczęła przeszukiwać wnętrze namiotu w nadziei odnalezienia czegoś, co mogłoby rozwiązać nurtującą ją zagadkę. Zaczęła od sprawdzenia posłania. Leże Lentira było dość skromne jak na jego pozycję. Uwagę czarodziejki zwrócił fakt, iż jej pan starał się maskować swoją nieobecność. Czyżby miał coś do ukrycia? Raczej niemożliwe. Ukrywa się ten co się czegoś obawia, a Awel była przekonana iż lord nie obawia się niczego.
Nie znajdując nic ciekawego na samym posłaniu, Bryza zabrała się za przeglądanie szafek, skrzyń i kufrów. Na szczęście nie było tego wiele. W czasie podróży Lentir potrafił rezygnować z dodatkowych wygód, zabierając z sobą tylko kilka niezbędnych rzeczy. Czarodziejka zaczęła segregować broń, ubrania, skóry, żywność i książki. Te ostatnie interesowały ją najbardziej. Świadomość, które pozycje są dla Lentira na tyle ważne by zabrać je z sobą na wyprawę łowiecką, była dla Awel cenną wskazówką. Niestety czarodziejka nie zdążyła przejrzeć nawet jednej z lich, jako że władca niespodziewanie wrócił, zastając Bryzę szperającą w jego kosztownościach.
Czarodziejka odskoczyła niczym oparzona, niemal natychmiast stając wyprostowaną naprzeciwko władcy. Zaklęła w myślach. Jako była złodziejka, powinna zachować większą czujność. Całą swoją uwagę poświęciła na to w jaki sposób wytłumaczyć się z niefortunnego zajścia, nie bardzo skupiając się na tym o czym mówił lord. Działała pod wpływem troski o swojego władcę, jednak widząc surowe oblicze Lentira, szybko zrozumiała że przekonanie o tym swojego zwierzchnika, będzie graniczyło z cudem.
- Ja… znaczy się… proszę o wybaczenie, to wcale nie jest tak jak lord myśli – wydukała Awel czując się jak dzieciak przyłapany na kradzieży ciasta. - Mogę wszystko wytłumaczyć.
Dopiero po chwili do umysłu Bryzy dotarł sens słów władcy.
- Tak, jasne. Oczywiście, że nikomu nie powiem. To świetny pomysł. Wręcz idealny. I dziękuję waszej lordowskiej mości za wyrozumiałość i troskę – dodała czarodziejka, ostatnie zdanie wypowiadając bardziej w kwestii własnej osoby, niż w imieniu Umtera i jego ludzi.
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lentir »

Z tego co zauważył Lentir, Bryzie obojętny był los Umtera i jego ludzi. Bardziej interesowało ją własna osoba i wyjście z każdej sytuacji. Oczywiście mógł się mylić w swojej ocenie, ale utwierdzało go w jego przekonaniach ostatnie zdanie, jakie wypowiedziała Awel. Zignorował swoje rozmyślania, miał ważniejszą robotę do zrobienia. Trzeba było ogarnąć obóz i wyruszyć w drogę powrotną do zamku.
- Uwaga hałastra! - krzyknął. - Zwijamy manatki i udajemy się do zamku, w drogę powrotną! Niech ktoś zmieni wartowników, a reszta pakować swoje rzeczy. Dodam jeszcze, że bestia została pokonana i już nie zagraża tym okolicom! - powiedział.
Nie dało się słyszeć braw czy krzyków radości. Wszyscy byli zmęczeni, a tutaj dodatkowa robota do wykonania. Ludzie lorda niechętnie, ale przystąpili do wykonywania poleceń. Demon nie lenił się i pomagał innym zwijać tobołki, bagaże, namioty, ładować juki na konie. Chciał by jego ludzie zobaczyli go, że się nie obija, jest taki sam jak oni oraz nie dotyczą jego osoby żadne wyjątki.
Wszyscy byli już na koniach, nawet Awel na jakimś powolnym wierzchowcu. Po obozie prawie nie było śladu, za wyjątkiem odcisków po namiotach na trawie i końskim łajnie.
Lentir siedział na swoim wierzchowcu, Tornadzie. Machnął ręką i kolumna wojowników i sprzętu ruszyła z miejsca. Na początek wysforowali się jeźdźcy przeprowadzający zwiad co jakiś czas dla bezpieczeństwa, pośrodku jechał lord, na przedostatnim miejscu jechali wolno rekruci i Bryza, nie mogąca do końca ogarnąć konnej jazdy. Na końcu resztka żołnierzy, pilnująca tyłów. Powoli przesuwali się do przodu. Pokonując milę za milą.
Droga przebiegała bez problemu. Po dwóch godzinach już można było dostrzec zarysy zamków Klarów.
Lentir zrównał się z Awel, aby zamienić z nią słowo.
- Posłuchaj! - rozkazał. - Zgłoś się do mnie jak będziemy w zamku. Zajmiemy się twoją klątwą. Porozmawiamy o tym na miejscu - powiedział. Powrócił do środka korowodu. Dalsza podróż przebiegła bez problemów.
Zablokowany

Wróć do „Równiny Andurii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości