FargothKuźnia dobrych manier.

Miasto położone na granicy Równiny Drivii i Wschodnich Pustkowi, jedno z głównych miast środkowej Alarani, położone na szlaku handlowym, prowadzącym przez Opuszczone Królestwo aż do Wybrzeża Cienia.
Feyla
Kroczący w Snach
Posty: 246
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Feyla »

Z pomocą Tarunn, Feyla wydostała się spod gruzowiska. Otrzepując się z kurzu, odruchowo rozejrzała się po otoczeniu. Wyglądało na to, że właścicielka teatrzyku była jedyną osobą, która poważnie ucierpiała przy demolce scenografii. Nie licząc rzecz jasna Barnoda, który z szeroko rozdziawioną gębą przyglądał się jak dzieło jego życia popada w ruinę. Kowalkę niewiele obchodziły rozterki z jakimi borykał się Ołów. Jej problemem był brak szkatułki, o którą walczyła z Pellvalier. Feyla natychmiast chwyciła za jedną z przewróconych belek, usiłując ją podnieść. Miała nadzieję odsłonić część rumowiska, pod którą to powinien znajdować się poszukiwany przez nią skarb.
Na szczęście elfka okazała się bardziej spostrzegawcza, przerywając wysiłki niedoszłej aktorki i wskazując kowalce uciekinierkę. Początkowo w tłumie spanikowanych widzów Feyli ciężko było zlokalizować tą jedną konkretną osobę. Ludziska biegali w przypadkowych kierunkach z zamiarem znalezienia się jak najdalej od feralnej sceny. W końcu patrząc w stronę wskazaną przez Tarunn, rzemieślniczka dostrzegła lalunię niosącą pod pachę pozłacaną szkatułkę.
- A to żmija! – syknęła Feyla. – No jak tak można! Niech tylko ją dorwę. Nakopię jej na te kształtne poślady, nabiję na rożen i otoczę we wrzącym oleju. Bierzemy jędze! – zdecydowała kowalka rzucając się w pościg. Dziewczyna musiała rozpychać się przez chaotyczny tłum, chcąc jak najszybciej pokonać odległość dzielącą ich od złodziejki. Bez pardonu używała łokci i dłoni, by taranować tych, którzy zbyt późno usunęli się z drogi.
- Dawaj za nią Tarunn! Ja spróbuję zabiec jej drogę – zaproponowała Feyla.
Biegnąc, kowalka cały czas starała się utrzymać kontakt wzrokowy z elegancko ubraną paniusią, która zwędziła ich własność. Starała się odkryć zamiary złodziejki i miejsce, do którego tamta podąża. Niestety okolica sprzyjała uciekinierce. Dzielnica Surowcowa zaprojektowana była w taki sposób, aby upchnąć jak najwięcej warsztatów na jak najmniejszej powierzchni. Niewysokie budynki o płaskich dachach same w sobie tworzyły swoisty labirynt z wąskimi uliczkami. Tarunn i rudowłosa wbiegły w ulicę Jedwabną, gdy tymczasem Feyla skierowała się od równoległej ulicy Granitowej. Kręte uliczki nie były jedynym zmartwieniem kowalki. Zaraz za skupiskiem siedzib rzemieślniczych znajdował się olbrzymi Plac Wymiany, gdzie wśród tysiąca handlujących, łatwo jest przepaść niczym kamień wrzucony do studni. Nawet tak urokliwa dziewczyna jak ta ścigana przez obie kowalki z łatwością mogła tam wtopić się w tłum.
Zajęta oceną sytuacji i próbą wymyślenia jakiej strategii, Feyla nawet nie zauważyła kiedy wpadła na coś stojącego wzdłuż jednej z uliczek. Potrącona przez wielkie cielsko, kowalka poślizgnęła się, boleśnie lądując na plecach, tylko po to by po chwili stwierdzić, że znalazła się pod… krową.
- Para i popiół! Co to ma być? – zaklęła. – Jaki kretyn zostawia bydle na środku drogi!?
Kowalka ostrożnie wysunęła się spod zwierzęcia, próbując kontynuować swój pościg. Ku jej ogromnemu zdziwieniu krowa robiła wszystko by uniemożliwić dziewczynie dostanie się na drugi koniec ulicy. Zwierzę za każdym razem przesuwało się dokładnie w tym samym kierunku, w którym Feyla zamierzała ją ominąć.
- Co z tobą rogata wołowino? Pieprzony Ślepy Ulf Rzeźnik znów nie potrafił dopilnować swojej dostawy? A może ściągnęła cię tu jakaś zapijaczona sekta z paranoicznymi krwawymi rytuałami? Suń się i nie truj mi dupy! – rozkazała Feyla, na co krowa tylko pokręciła swoim łbem.
Po chwili namysłu kowalka zdecydowała, że mogłaby wykorzystać zwierzaka by dostać się na pobliskie zadaszenie. I tak straciła już wystarczając dużo czasy by wyprzedzić złodziejkę, jednak jeśli znajdzie się na dachach budynków, to wciąż będzie miała szansę wypatrzeć rudowłosą.
Problem był w tym jak zmusić bydle do współpracy, skoro nawet w tak błahej sprawie jak zejście z drogi, krówsko wykazywało się uporem godnym krasnoluda.
Awatar użytkownika
Vissaria
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Elf Leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vissaria »

Viss nie śpieszyła się bardzo. Błądziła między uliczkami. Było tyle rzeczy, które znajdowały się na jej drodze, że zupełnie zapomniała co chciała wcześniej zrobić. Czasami tak miała, zatracała się w świecie swojej wyobraźni zupełnie jak dziecko. Oczywiście nigdy się nikomu do tego nie przyzna, ale każdy ma w sobie coś takiego. Momentami prawie upuszczała szkatułkę, która tylko jej ciążyła. A to motylek przeleciał, a to jaszczurka przeszła przez drogę.
Wreszcie zauważyła jakąś przytulną knajpę, która o dziwo nie była oblegana przez pijaków. Już miała wchodzić, gdy nagle zauważyła idącą Sisi. Nie było by w tym nic dziwnego, bo krowa umiała już tropić Viss. Jednak na plecak owego zwierzęcia siedziała dziewczyna, którą już wcześniej widziała. "Co ona robi na Sisi!" - wzburzyła się elfka. Podeszła do nieznajomej:
- Hej! Ty! Co ty sobie myślisz?! Że możesz bezczelnie ujeżdżać moje zwierzątko?! Złaź natychmiast! - Pomogła jej zejść z wierzchowca szybkim pociągnięciem za ubranie. Potem zauważyła kolejną przybłędę, tym razem biegnącą ku niej. Była mocno zdezorientowana:
- Jakiś problem? - spytała już łagodniej Viss i poprawiła włosy. W tym momencie zorientowała się, że wypadła jej z rąk tajemnicza szkatułka. Nie była cenna sama w sobie, ale może miała coś cennego w środku? Cały czas miała nadzieje. "Tylko jak ja ją otworzę!" - martwiła się cały czas - "Może one mi pomogą?" - podniosła skrzynkę szybkim ruchem.
- Macie do mnie jakąś sprawę? - zapytała już całkiem grzecznie.
Awatar użytkownika
Tioyoa
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 71
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Górski Elf
Profesje: Rzemieślnik
Kontakt:

Post autor: Tioyoa »

        Teoretycznie krasnoludy są urodzonymi sprinterami, zabójczymi na krótkich dystansach, lecz Tarunn była krasnoludem jedynie na płaszczyźnie mentalnej, fizycznie zaś pozostawała dziwną, napakowaną elfią babą. Na dodatek jej mięśnie zostały wyrobione długimi godzinami spędzonymi przy kowadle, więc niespecjalnie pomagały przy bieganiu. Lecz mimo to starała się, a jedną z nielicznych korzyści płynących z posiadania takiej a nie innej sylwetki było to, że z każdego zderzenia z istotą dwunożną to ona wychodziła cało i bez szwanku. Z czworonogami na razie się nie zderzała - psy roztropnie schodziły jej z drogi, a krowy czy konie nie pojawiały się póki co na jej drodze.
        - Z drogi! - krzyknęła po raz kolejny Tarunn, z bara ładując się między ludzi, którzy wyszli jej tuż przed twarz. Kogoś przewróciła, ktoś ją zwyzywał w dość mało oryginalny sposób, bo “uważaj, baranie!” usłyszała już tego dnia dwukrotnie i to na tak krótkim dystansie. Kowalka jednak nawet nie myślała by przepraszać - elfia ślicznotka zniknęła jej z pola widzenia i to był dopiero poważny problem, a nie jakiś obrażony bufon. Tioyoa trochę zwolniła i zaczęła się czujnie rozglądać, nie wiedziała jednak, że moment nieuwagi wystarczył, by ruda panna zniknęła wśród ludzi wchodzących do zupełnie przypadkowej oberży. Tarunn pobiegła dalej, aż do jakiegoś większego skrzyżowania. Coś jej mówiło, że nie tędy droga, że pewnie prześcignęła tamtą ślicznotkę i że ona na pewno tu nie dotarła. Z tą myślą Tioyoa zawróciła i tym razem nie miała problemu z namierzeniem potencjalnej złodziejki. A co więcej była już przy niej Feyla, bardzo dobrze się składało. Tarunn truchtem dotarła do obu kobiet i krowy, która nie wiadomo skąd się tam wzięła. Trochę zdezorientował ją bardzo przyjazny ton tej rudej laleczki - może nie była wcale świadoma tego, co zaszło?
        - Ta, owszem - zgodziła się z jej ostatnim pytaniem, między słowami łapiąc oddech. - Dziękujemy, że zaopiekowałaś się naszą szkatułką, już myślałyśmy, że została pod gruzami. Możesz ją nam już zwrócić.
        Tarunn wyciągnęła rękę po kasetkę, jakby faktycznie należała do niej, a nie sama brała udział w jej wcześniejszym podprowadzeniu prawowitej właścicielce. Na razie była miła, bo zbyt wczesne odwoływanie się do argumentów siłowych jakoś zawsze prowadziło do kłopotów, które w tym momencie były im zbędne - w końcu czas naglił.

        A tymczasem w wozie z rekwizytami i przebraniami, spod stosu szmat i zawalonej sterty drewnianych replik broni wynurzała się, jęcząc i zawodząc, właścicielka zawalonego teatru. Jeszcze przez moment była oszołomiona i nie docierało do niej, gdzie się znajduje i w ogóle co zaszło. Z każdą kolejną minutą jednak elementy układanki wskakiwały na swoje miejsce, a ona robiła się coraz bardziej wściekła. Gdy była już w stanie wstać podeszła do drzwi, by opuścić rekwizytornię i zająć się tymi zawszonymi kundlami, które ściągnęły na nią tak okrutny los, lecz wyjście było zablokowane. Aktorka jeszcze kilkakrotnie szarpnęła za klamkę, a gdy ta została jej w ręce, wrzasnęła tak głośno, że słyszano ją chyba w całym Fargoth.
Feyla
Kroczący w Snach
Posty: 246
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Feyla »

Feyla nigdy nie lubiła pracować z zwierzętami, a krowa, z którą zmagała się obecnie, była żywym dowodem na to, że stan ten długo nie miał ulec zmianie. Mimo wielu starań rogate bydle nawet przez chwilę nie chciało robić tego co planowała kowalka. Gdy tylko dziewczynie, z olbrzymim wysiłkiem, udało się ustawić łaciatą pod ścianą budynku, zwierzę natychmiast wykonywało kilka kroków w kierunku środka ulicy. Krowa obracała się w kółko jakby goniła za swoim ogonem, czyniąc tak za każdym razem gdy Feyla usiłowała wdrapać się na jej grzbiet. Kowalka żałowała, że nie ma przy sobie żadnego młota. Porządna broń pozwoliłaby tępej kopytnej zrozumieć kto tu rządzi i czyich rozkazów należy słuchać.
- Jak kowadło kocham, zrób tak jeszcze raz, a zjem dziś na kolację wołowinę, nawet jeśli do końca dnia przyjdzie mi stać przy garach! – zagroziła Feyla. Rzemieślniczka w pośpiechu przeglądała swoje podręczne narzędzia, szukając w nich czegoś czym może zrobić zwierzakowi krzywdę. Była uparta i zdeterminowana dostać się na ten dach nawet jeśli będzie musiała przybić krowie kopyta do kamiennego bruku.
- Posłuchaj obleśny worku na mleko! Jeśli ta przeklęta szkatułka nie trafi dziś w moje ręce, to będzie to tylko i wyłącznie twoja wina. A wtedy zrobi się naprawdę nieprzyjemnie i żadne buczenie ci nie pomoże! – grzmiała Feyla.
Jak na zawołanie rudowłosa piękność pojawiła się na końcu ulicy, z własnością kowalki i całym szeregiem pretensji. Feyla nie mogła uwierzyć, że ta podstępna żmija ma jeszcze czelność oskarżać kogoś o cokolwiek. Była gotowa zdzielić lalunię w łeb, na długo przed tym niż zechce wysłuchać o co w ogóle tamtej chodzi. Na szczęście tuż za złodziejką pojawiła się Tarunn, a świadomość że oto jest otoczona, najwyraźniej podkopała morale porywaczki, na tyle iż ta zaczęła mówić jakby z sensem.
- Dokładnie tak jak to powiedziała Tarunn. – Uśmiechnęła się tryumfująca Feyla. – Nie wstyd ci? Tak ładna paniusia, a nikt jej nie nauczył, że nie wolno wyciągać łap po coś co nie jest twoje. – Kowalka pogroziła nieznajomej palcem, stojąc przy tym na szeroko rozstawionych nogach, gotowa w każdej chwili skoczyć i zagrodzić rudowłosej drogę, gdyby ta spróbowała nawiać.
Hipokryzja i zakłamanie spowodowane faktem, iż obie rzemieślniczki same dokonały właśnie kradzieży zupełnie się w tym momencie nie liczyły.
- Zaraz? Co ty powiedziałaś wcześniej? To głupie, kręcące mordą bydle jest twoje? Pfffff… – nie wytrzymała Feyla parskając śmiechem. Nagle zrozumiała, że zamiast wytrawnej złodziejki mają do czynienia ze zwykłą pastereczką, na dodatek taką, która nie potrafi upilnować swojej trzódki na łące.
Awatar użytkownika
Vissaria
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Elf Leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vissaria »

- Przepraszam... co cię tak rozśmieszyło dziewczyno? - zwróciła się z wymuszoną grzecznością do chichoczącej kobiet, zaciskając zęby Viss. "Jak pragnę zdrowia, długo nie pożyjesz" - pomyślała.
Już miała coś powiedzieć, ale przerwała jej ta druga, zdyszana.
- Wasza? Wydawało mi się, że bardziej o nią walczyłyście. Mogłabym poznać prawdę? Czy to jakaś wielka tajemnica? - Po krótkiej przerwie dodała. - Co jest takiego wartościowego w tym pudełku, że tak bardzo chcecie go zdobyć? - Już trochę ciszej. Wskazała na szkatułkę. Była bardzo ciekawa w jaką intrygę została wciągnięta. Nie umiała tego wytłumaczyć, ale polubiła tą elfkę. Coś w niej było takiego, że Vissarię do niej ciągnęło. Miała dwie możliwości. Oddać skrzynkę i zapomnieć o wszystkim albo zagłębić się w tą sprawę. Oczywiście chciała wybrać tą drugą. Teraz pytanie było takie, czy uda jej się to zrobić. Nigdy nie była dobra w kontaktach międzyludzkich. Wykorzystać umiała, lecz z przyjaźniami było już gorzej.

- Tak jak mówiłam, jestem Vissaria, a ty? - zapytała zwracając się do elfki. Na tą śmiejącą się nawet nie chciała patrzeć. Cudem było, że jeszcze jej nie przywaliła.
Awatar użytkownika
Tioyoa
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 71
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Górski Elf
Profesje: Rzemieślnik
Kontakt:

Post autor: Tioyoa »

        Tarunn nie mogła powstrzymać się od porównywania nieznajomej do kotki - śliczna, zgrabna złośnica, to było widać w jej oczach, gdy łypnęła nieprzyjaźnie na śmiejącą się Feylę. ”Mrau”. Niech jednak ludzka kowalka broni się sama - z pewnością potrafiła, w to Tioyoa nie wątpiła ani przez moment. A konflikt wkoło rogacizny zdawał się być całkiem zabawny, więc po co go przerywać - najwyżej później, gdy już obie sobie skoczą do gardeł, wtedy dopiero krasnoludzka elfka pofatyguje się by ingerować.
        - Oj tam! - żachnęła się natychmiast Tarunn, lekceważąco machając ręką. Ton głosu miała beztroski, jakby naprawdę nie było to nic wielkiego. - To było drobne nieporozumienie. Nasza znajoma ma ciężki charakter, menopauzę i te sprawy, jeszcze ją facet wykiwał i jest teraz zła jak osa, a jak chcemy jej pomóc i wyręczyć, to strzela fochami.
        Zabawne z jakim przekonaniem Tioyoa interpretowała fakty po swojemu - aż nie sposób było jej nie wierzyć, no bo w końcu powiedziała prawdę, a że karykaturalnie wręcz uogólnioną, to przecież nie taki znowu grzech. Bądźmy szczerzy, przecież nie przyzna się przed obcą osobą, że właśnie z koleżanką po fachu próbują wycyckać jej mistrza, starą aktorkę i nadętego kolekcjonera i to wszystko za jednym zamachem! Nawet, jeśli nieznajoma jest tak urocza jak ta tutaj.
        - Tarunn - odpowiedziała machinalnie zapytana o imię. - Mogę mówić do ciebie Vissi? Cudnie. Więc, Vissi - podjęła nie czekając na przyzwolenie. - Oddaj nam to, proszę. Zatrzasnęły nam się w środku papiery, które są nam na gwałt potrzebne. Postawię ci wino, jak będziesz miłą dziewczyną - zachęciła jeszcze kowalka. No bo co miała do stracenia? Wyda te kilka miedziaków na kieliszek, a przynajmniej nie będzie cyrków, pogadają sobie i rozejdą się w zgodzie. A to, że Tioyoa była bardzo towarzyska, jak na krasnoluda przystało, to inna para onuców.
Feyla
Kroczący w Snach
Posty: 246
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Feyla »

Feyla musiała przygryźć się w język, żeby nie dodać głośno: „A kogo obchodzi jak masz na imię, złodziejko? Oddawaj szkatułę i wracaj do zamtuza, z którego uciekłaś.” Całe szczęście Tarunn okazała się dużo większą dyplomatką niż ludzka kowalka. Jej zdolności aktorskie, opanowany ton i umiejętność zyskiwania sobie przyjaciół mogły okazać się bezcenne w kwestii intrygi związanej z Srebnikiem i jego skarbami. Feyla cieszyła się z faktu posiadania tak sprytnej wspólniczki, utwierdzając się jednocześnie w przekonaniu, że one dwie to już kompletna drużyna. Przy okazji rzemieślniczka postanowiła również nieco popracować nad sobą by nie odstawać od elfki.
Z natury bezpośrednia, kowalka zwykle mówiła to co myśli, a już zwłaszcza w sytuacjach gdy coś ją irytowało. Jednak tym razem intryga wymagała od niej udawania grzecznej i zadbanej dziewczynki. W przeciwnym razie wyleci na dobre, zanim przekroczy próg siedziby Girona. Feyla postanowiła nieco bardziej panować nad emocjami. O ile rzecz jasna zdoła rozgryźć w jaki sposób Tarunn udaje się ta sztuka.
- Nie złość się, proszę - odpowiedziała kowalka w stronę rudej. – To dlatego, że pierwszy raz wiedzę, żeby taka puder… ekhmem… ładnie ubrana dziewczyna spacerowała z krową. Rozumiem z pieskiem, kotem, kanarkiem albo znam jedna taką co paraduje z wężem, ale krowa to dość niezwykłe. W każdym razie po tym jak dzielnie za ciebie walczyła, widzę, że niezły z niej ochroniarz – dodała Feyla siląc się na pojednawcze gesty, a jednocześnie starając się by żadne z jej myśli nie wydostało się na zewnątrz. Kowalka chciała dać szansę Tarunn na pokojowe rozwiązanie problemów, a pytanie w stylu „bydle sra złotem czy co?”, raczej elfce nie pomoże.
- Tarunn mówi prawdę. Zresztą łatwo to udowodnić. Na wspomnianych przez nią papierach widnieje pieczęć mojego mistrza. Z takim samym symbolem jaki mam wyhaftowany na kieszeniach. Poza tym mam przy sobie klucz do tego ustrojstwa – argumentowała kowalka, mając nadzieję, że w sten sposób przekona Vissi do współpracy. To że wspomniany przez nią klucz składał się z kilku części: wytrycha, łomu, dłuta i przecinaka, niczego do sprawy nie wnosiło.
Awatar użytkownika
Vissaria
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Elf Leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vissaria »

- Wina mam akurat pod dostatkiem - uśmiechnęła się Viss. Teraz myślała jednak o zupełnie czymś innym: cały czas nie dawała jej spokoju ta skrzynka! "Czy te papiery są aż takie ważne?" Obie kobiety, starały się być przyjazne. Zwłaszcza ta druga, która wcześniej się śmiała. "Chcą mnie wykiwać? Na pewno! Jakby je tu przechytrzyć..." . - Po pierwsze, to nie jest zwykła krowa... - mrugnęła do dziewczyny. Nie chciała zdradzać sekretu Sisi. Dla wielu osób, posiadanie darmowego słodkiego wina to nie lada gratka. Nie dziwiła się temu. Sama lubiła popić wieczorkiem.
- Czy jednak powiedziałybyście mi więcej o tej. - Spojrzała na kuferek. - Skrzynce, którą tak chcecie? Jestem ciekawa, ponieważ cały czas mam dziwne wrażenie, że nie mówicie mi całej prawdy... - Zaczął wiać silny wiatr, zrobiło się zimno. Na dodatek z nieba zaczęły spadać krople deszczu.
- Może wejdziemy do środka? - zaproponowała elfka. Zanim weszła, przywiązała Sisi do drewnianego słupa stojącego przy drodze. W środku karczmy, tak jak się Vissaria spodziewała, było kilku pijaków siedzących przy barze. Dwóch podejrzanych typów, którzy najwyraźniej grali w jakąś grę karcianą.
Speluna wyglądała całkiem przyjaźnie. Właściciel nie był bardzo odrażający, co było dużym zaskoczeniem dla elfki. Zwykle natrafiała na miejsca, w których właściciel bardzo nieprzyjemnie się do niej odnosił... jakby była jakąś dziwką! Jedyne co mogło przykuć uwagę w gospodarzu to duża blizna na jego twarzy. Jakby walczył z jakimś niedźwiedziem? Bardzo możliwe.
Viss usiadła przy niewielkim stoliku i położyła koło siebie szkatułkę. Następnie zachęciła dwie "nieznajome" do podejścia. "Zobaczymy, co mają mi do zaoferowania".
Awatar użytkownika
Tioyoa
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 71
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Górski Elf
Profesje: Rzemieślnik
Kontakt:

Post autor: Tioyoa »

        Chociaż Tioyoa żywiła swego rodzaju słabość do ognistowłosej elfki, musiała przyznać, że ten jej upór zaczynał robić się irytujący. Nie wierzyła oczywiście w to, że Viss mogłaby pomagać podstarzałej okradzionej szefowej wędrownego (tfu!) teatru - dziewczyna była za ładna, wprawiałaby swoją mocodawczynię w kompleksy, a na dodatek zbyt mądra, by dać się wmontować w tak słaby interes. Jakiś złośliwy głosik z tyłu głowy kowalki kazał jej się zastanowić, czy nie ma przed sobą przypadkiem jakiejś strażniczki po godzinach albo innej tajniaczki, ale jakoś… No jakoś jej to zwyczajnie nie grało. Z racji braku lepszych opcji Tarunn uznała więc, że ma do czynienia ze wścibskim i na dodatek cwanym dziewczęciem. A to w połączeniu z niewątpliwą urodą Vissarii kazało jej zastanowić się nad pewną opcją.
        - W takim razie więc po prostu się napijmy - odpowiedziała zadowolonym głosem elfia kowalka, nie dając po sobie poznać co też koci się w jej głowie. - Chyba, że znowu popełniam gafę i mam przed sobą właścicielkę winnicy, której byle czym nie zachwycę? Proszę o wybaczenie, nie jestem stąd.
        Tioyoa mówiła pogodnym, miłym głosem i gdyby nie jej płeć, można by pomyśleć, że flirtuje z uroczą elfką. Najwyraźniej jednak na Viss byle jakie słodzenie nie działało i uparcie drążyła temat skrzyneczki. Tarunn nie miała w tym momencie dobrej odpowiedzi i spojrzała trochę bezradnie na Feylę, co też ona zdecydowałaby się powiedzieć. Całe szczęście w sukurs dwóm kowalskim intrygantkom pośpieszył deszcz - wejście do karczmy kupiło im trochę czasu i, cóż, dało króciutką chwilę na to, by zamienić ze sobą chociaż dwa słowa. Bo w głowie Tarunn właśnie rodził się plan, który zamierzała zrealizować, najpierw jednak wolała go mimo wszystko przedstawić swej wspólniczce. Gdy więc były już w środku i przepychały się przez tłum pozostałych gości, elfia chłopo-baba złapał Feylę za ramię i przyciągnęła do siebie na szybkie słowo.
        - Ta bestyjka się nam przyda - oświadczyła, z błyskiem w oku wpatrując się w plecy Vissarii. - Bierzemy ją do spółki!
        Więcej nie powiedziała, nie było na to czasu i sposobności, bo tłum się w końcu ulotnił i takie szeptanie w pustym przejściu byłoby podejrzane. Jakby nigdy nic Tioyoa dosiadła się do Viss, szeroko rozstawiając nogi jakby była mężczyzną. Przez bardzo krótki moment przyglądała się rudowłosej elfce, utwierdzając się w przekonaniu, że taka pomoc mogłaby im się przydać. Dziewczyna była ładna i wygadana, Tarunn zdawało się, że byłaby świetną zasłoną dymną, która odciągałaby spojrzenia od niej i Feyli. No i może w ten sposób kupiłyby jej milczenie - zamiast lecieć ze skargą do strażników albo Srebnika czy kogokolwiek bezpośrednio zainteresowanego, poszłaby z nimi i byłoby po stresie.
        - Cóż, Vissi, wyłóżmy więc karty na stół - zgodziła się Tioyoa. - W tej skrzyneczce jest zaproszenie do pewnego lorda, do którego się dzisiaj wieczorem wybieramy, ale bez tego nas nie wpuszczą. Mamy u niego spory interes do ubicia, więc sama rozumiesz, że nam zależy. Szkoda, byśmy przez taki głupi świstek papieru straciły kasę... A może przypadkiem jesteś wolna tego wieczoru? - dodała, jakby było to bardzo niezobowiązujące zaproszenie na wiejską potańcówkę.
Feyla
Kroczący w Snach
Posty: 246
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Feyla »

Feyla nie rozumiała toku myślenia Tarunn. Jej zdaniem rudej złodziejce należało dać w pysk i zabrać szkatułę bez dalszych, zbędnych ceregieli. Ewentualnie w ramach wymuszonych form grzeczności obie kowalki mogłyby pozwolić paniusi na zachowanie przy sobie reszty kosztowności jakie znajdują się w kuferku Pellvalier. Byłoby to nawet korzystne. Raz, że stara ropucha z całą pewnością nie odpuści i będzie szukać togo kto zakosił jej cudeńko, a dwa Viss wzięłaby na siebie całą winę i ewentualną wizytę w więzieniu.
Ruda miłośniczka krowich zadków wydawała się Feyli nad wyraz irytująca z tym swoim bezczelnym uśmiechem i przekonaniem, że skoro chwilowo trzyma szkatułę na kolanach, to może dyktować jakieś warunki. Dla Feyli branie tejże oszustki do spółki w żaden sposób nie wchodziło w grę. Przede wszystkim dlatego, że liczba miejsc na zaproszeniach od Srebnika była mocno ograniczona. Poza tym złodziejka nie wnosiła swoją osobą nic poza ładną buzią i aroganckim sposobem bycia, a kowalka była pewna, że akurat takich cech na szykującym się przyjęciu nie zabraknie. Viss nie miała sprytu Tarunn ani wiedzy Feyli, a sam fakt iż przypadkiem weszła w posiadanie szkatułki nie czynił jej przydatną.
- Tracimy czas - ponaglała kowalka. – Jeśli okaże się, że kufer jest pusty, a jędza z gniazdem na głowie ma więcej tajnych skrytek, bal się rozpocznie, a nam pozostanie podziwianie jego atrakcji z jęzorami przyklejonymi do szkła.
Jeśli w ogóle chciały o czymś dyskutować, to przede wszystkim powinny otworzyć to przeklęte pudło i zobaczyć czy znajda w nim właściwy temat do rozmów.
W odróżnieniu od pozostałych kobiet, Feyla nie zdecydowała się skorzystać z możliwości wspólnego opróżnienia kubka z winem. Dołączyła do wspólnego stołu, zawczasu obracając krzesło w taki sposób by siedzieć plecami do rudej piękności. Z drugiej strony kowalka nie mogła odmówić sobie zamówienia specjalności gospody, ciepłego gulaszu z podwójną ilością wołowych żeberek. Miała nadzieję tym gestem choć trochę zaniepokoić ich „wspólniczkę”, jednoznacznie sugerując, że tamta wybrała nienajlepsze miejsce na pozostawianie swojej łaciatej przyjaciółki.
Awatar użytkownika
Vissaria
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Elf Leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vissaria »

- Wolna wieczorem? Lord? Zaraz zaraz. Czy to jest jakaś intryga uknuta przez was? Zaproszenie nie jest wasze, tak? No dobrze. A w czym ja bym miała się przydać? - Viss nie miała nic przeciwko kradzieży, najwyraźniej dziewczyny miały cel. Nadal nie mogła pojąć, dlaczego to zaproszenie tak interesuje kobiety, ale nie potrzebowała tego wiedzieć. "Chcą mnie zwerbować? Tylko po co? Zasłona dymna? Może o to chodzi. W uwodzeniu jestem świetna" - pochwaliła się w myślach i odruchowo poprawiła włosy.
Spojrzała na wino stojące przed nią. Było jakieś takie... mętne. Wypiła łyk. Powstrzymała się od wyplucia. "Od dziś faktycznie, pije tylko wino mojej krówki! Przecież to nie wiarygodne jak ludzie mogą pić... to coś!" Jak gdyby nigdy nic odstawiła naczynie i odsunęła je od siebie.
- Dobrze więc... - Wyłożyła szkatułkę na stół. - Może sprawdzimy czy to, czego szukacie jest w środku? Macie klucz? - Spojrzała na niedawno poznane. Popatrzyła na kłódkę. Nie była dobrej jakości. Zamek można było łatwo otworzyć zwykłą spinką do włosów. Nauczyła się tego jakoś czas temu. Wyciągnęła jedną ze spinek, wzięła kłódkę. Wsadziła wsuwkę do zamka i zaczęła poruszać do góry i na dół. Jak zwykle przyniosło to zamierzony efekt. Skrzynka była teraz gotowa. Przysunęła ją w stronę elfki i spojrzała.
- A więc zobaczmy.
Awatar użytkownika
Tioyoa
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 71
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Górski Elf
Profesje: Rzemieślnik
Kontakt:

Post autor: Tioyoa »

        Tioyoa pokerzystką mogłaby być całkiem niezłą, gdyż przez większość czasu siedziała tylko z zadowolonym uśmiechem przyklejonym do twarzy, nie dając po sobie poznać, że cokolwiek może ją irytować albo niepokoić. W rzeczywistości jednak była już trochę zdenerwowana. Chociaż obiecała Vissarii, że zagra z nią w otwarte karty, nie do końca chciała mówić o jaki szwindel chodzi, bo jeszcze okazałoby się, że ta mała ślicznotka ma dobre układy z Srebnikiem albo Pellacośtam i wtedy mogłaby je wydać. Dlatego cały czas operowała bezpiecznymi zdaniami, które były zgodne z prawdą, pomijały jednak niewygodne fakty… A ta ruda nadal drążyła! Niech to, ciekawe, czy z natury była taka podejrzliwa i dociekliwa, czy też kowalki w jakiś sposób się odsłoniły. Gdyby pierwsza opcja wchodziła w grę, byłoby im to całkiem na rękę, bo może akurat będzie trzeba w pewnym momencie odkryć cudzy blef…
        - Feyla ma rację - przytaknęła pojednawczo elfia kowalka. - Może faktycznie nie ma tam tego zaproszenia… Przekonajmy się więc, czy mamy szczęście.
        Tarunn napiła się w tym samym momencie co Vissaria i chociaż jej również wino smakowało średnio, jako przysposobiony krasnolud potrafiła wypić i gorsze rzeczy. Ten sikacz skwitowała jedynie wyrazem zawodu, który przemknął krótko przez jej twarz. Zaraz skupiła się na tym, co robiła ognistowłosa ślicznotka.
        - W kuźni - odpowiedziała na pytanie o klucz. - Możemy się tam zaraz udać… O, dobrze, niech będzie twoim sposobem. Czyń honory.
        Tioyoa podniosła ręce w obronnym geście i odsunęła się odrobinę, gdy Vissi zaczęła majstrować spinką przy kłódce. Spojrzała znacząco na Feylę - “czy nadal uważasz, że nam się nie przyda?” pytały dwukolorowe oczy Tarunn nim przeniosły się na to, co też robiły sprawne ręce Vissarii. Gdy udało jej się otworzyć kłódkę w cywilizowany sposób, elfia kowalka pokusiła się o króciutki aplauz.
        - No, zobaczmy - przytaknęła, chętnie przejmując od Viss skrzyneczkę. Ledwo jednak uchyliła jej wieko, ze środka eksplodowały tysiące upchanych tam na chama kartek, weksli i innych tego typu bibelotów. Tioyoa zaklęła, część świstków łapiąc w locie.
        - O na brody mych przodków, ależ ona ma tu bajzel! - westchnęła. - Fey, weź mi pomóż, bo Prasmok zdąży umrzeć ze starości nim znajdziemy to cholerne zaproszenie.
        Mówiąc to Tarunn podzieliła papierzyska na dwa stosy i jeden z nich przepchnęła w kierunku swej wspólniczki, nie przejmując się zupełnie tym, że jest ona zajęta jedzenie żeberek. W większość z tych dokumentów mogła sobie swobodnie wytrzeć palce, byle tylko nie ufajdała zaproszenia do Srebnika, bo głupio będzie się z czymś takim pokazać.
Feyla
Kroczący w Snach
Posty: 246
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Feyla »

Zajęta jedzeniem Feyla na chwilę zupełnie oderwała się od toczonej przez wspólniczkę rozmowy, zdając sobie sprawę z konieczności powrotu do rzeczywistości dopiero w momencie, gdy pierwszy z podsuniętych jej przez Tarun papierów omyłkowo trafił do ust kowalki. Nie przestając przeżuwać tego co jeszcze przed chwilą uważała za żeberka, dziewczyna odpowiedziała elfce.
- Aha, już się za to biorę.
Proces segregacji Feyla przeprowadziła niezwykle szybko i sprawnie. Oceniając większość z przekazanych jej dokumentów jako kompletnie bezużyteczne, kowalka rozrzucała je wokół siebie, głównie prosto w kierunki siedzącej obok rudowłosej, czyniąc w ten sposób bajzel na pół sali. Skarby Pellvalier okazały się być scenariuszami do wystawianych przez nią sztuk, które właścicielka uważała za własność artystyczną, wyblakłymi wekslami, starymi zobowiązaniami, czy innym tego typu badziewiami, informującymi o tym komu i ile kobieta zalegała. Były to długi, których właścicielka teatru z cała pewnością nie zamierzała spłacać. Feyla szczerze powątpiewała by wśród całej tej sterty bezwartościowych pergaminów znaleźli coś tak cennego jak interesujące ich zaproszenie. Z drugiej strony Pellvalier ryzykowała życie by nie dopuścić do tego, aby skrzynka wpadła w obce ręce, a z całą pewnością nie robiła tego z troski o swoje długi.
- Nic więcej tam nie ma? Na przykład jakiś oszczędności? Stara ropucha na pewno trzyma swoje złoto ukryte przed światem, a podejrzewam, że nasza własność leży w tym samym miejscu co one – stwierdziła Feyla, biorąc do rąk szkatułkę i analizując jej budowę. – Ile to powinno ważyć? Drewno i trochę okuć? – spytała elfkę po czym zabrała się do rozebrania skrzyneczki na części.
Nie spodziewając się natrafić w niej na jakieś szczególne zabezpieczenia, kowalka zdecydowała, iż dostanie się do wnętrza w najprostszy znany sobie sposób, to znaczy usuwając zbędne elementy konstrukcji przy pomocy podręcznych narzędzi. Postawiwszy kasetę na stole, Feyla wzięła do ręki dłuto i jeden z podręcznych młotów, wbijając klin w podstawę skrzynki, po czym wkręcając w trzonek młotka dodatkową przedłużkę, cofnęła się dwa kroki od pojemnika.
- Siła razy ramię – wyjaśniła koleżankom, dając im tym samym znak by lepiej zabrały z blatu swoje kubki.
Kowalka uderzyła z całej siły. Ku jej zaskoczeniu tym co nie wytrzymało konfrontacji z narzędziem nie była sama szkatuła, a stół znajdujący się pod nią. Mebel rozpadł się w drzazgi, a jednocześnie rozpadła się cierpliwość karczmarza, który od jakiegoś czasu z nerwowym tikiem w oczach obserwował jak demoluje się jego lokal. Oberżysta chwycił solidną pałkę i zwołując swoich pomocników ruszył wyjaśnić sytuację.
- Jak można robić tak słabe sprzęty? – Nie dowierzała Feyla, po czym podnosząc szkatułę z ziemi, wcisnęła ją w dłonie rudej. Ostatecznie to z pomysłu pastereczki, zamiast w kuźni, kowalka musiała pracować w takim miejscu.
Awatar użytkownika
Vissaria
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Elf Leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vissaria »

Viss przyglądała się z rozbawieniem jak dziewczyny przegrzebują papiery. Tu kartka tam kartka... Elfka spojrzała na jedną z nich. Tytuł sztuki "O malinowym dworku" szczególnie ją zaintrygował, lecz nie dane było jej sprawdzić co i jak, ponieważ kowalka wpadła na wspaniały pomysł rozbicia szkatułki na stole. Zdziwiła się nieco, jednak nie ma co się dziwić, że konstrukcja poddała się sile Feyli.
To nie było największym problemem. Karczmarz, który dotychczas stał za ladą, zaczął zbierać ludzi. Zaniepokoiła się. Czy powinna interweniować? Kiedy ktoś podał jej już mocno zniszczoną skrzynkę, odłożyła ją na ziemię, poprawiła włosy, spódnicę i podeszła do gospodarza:
- Przepraszam za koleżanki. Ekhm... Mógłby pan odłożyć broń i przedyskutować wszystko na spokojnie? - mówiąc to, starała się brzmieć jak najbardziej uwodzicielsko. Cel udało się oczywiście osiągnąć. Umięśniony właściciel szybko został obezwładniony przemową i wyglądem dziewczyny. Powoli odłożył kij i usiadł na stołku przy barze.
- A teraz, pójdę szybko po pieniądze, żeby zapłacić za wyrządzone szkody, dobrze? - Karczmarz pokiwał głową. Grupa osób, która jeszcze przed chwilą rwała się do walki, teraz rozmawiała na drugim końcu lady nie wiadomo o czym. Viss zaczęła powoli iść w kierunku wyjścia. Kiwnęła głową w stronę Tioyoi na znak, że lepiej brać nogi za pas. Starała się zrobić to tak, aby gospodarz nie zorientował się o co chodzi.
Wyszła na świeże powietrze i schowała się w pierwszym lepszym zaułku czekając na dziewczyny. Odetchnęła. Było blisko. "Przynoszą mi strasznie dużo problemów te kobiety. Za jakiś czas, będę ścigana przez całe miasto..." Miała nadzieje, że ktoś zabrał szkatułkę. W końcu to od niej wszystko się zaczęło. Szkoda by było ją stracić. Ta intryga coraz bardziej ją interesowała. Szukała przygody, znalazła przygodę...
Awatar użytkownika
Tioyoa
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 71
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Górski Elf
Profesje: Rzemieślnik
Kontakt:

Post autor: Tioyoa »

        Tarunn mamrocząc sobie pod nosem różne uwagi zaczęła przeglądać to, co wpadło jej w ręce. Tak na jej wyczucie poszukiwane zaproszenie powinno być fikuśną białą karteczką ze złoceniami, a może nawet przewiązane wstążką i przypieczętowane - widywała już takie cudeńka. Problem tkwił w tym, że wszystko co znajdowała było zwykłym badziewiem i to bez przeproszenia. ”Po co w ogóle trzymać w takim zamknięciu wezwania do spłaty długu? Przecież skoro nie chciała, by je ktoś widział, lepiej było je spalić…”, uznała kowalka, jednak biorąc plik weksli na największe kwoty i chowając je za pazuchę.
        - O ja chromolę… - mruknęła, widząc jeden z dialogów zapisanych na pożółkłym papierze. - To takie coś można wystawiać w teatrze? Niech to, może powinnam jednak zacząć się odchamiać.
        Elfia kowalka obróciła kartę pod kilkoma różnymi kątami, jakby próbowała rozgryźć znajdujący się na niej rysunek, w rzeczywistości jednak zastanawiała się jak bohater mógł zrobić z bohaterką coś TAKIEGO. Uznała ostatecznie, że kogoś poniosła fantazja i wróciła do przeglądania papierów. Cała reszta była raczej nudna i na dodatek zupełnie im niepotrzebna, ba, nawet gdyby chcieli Pellacośtam szantażować, to nie było zwyczajnie czym.
        - A jednak babsko broniło tej skrzyneczki jak niepodległości - mruknęła, dopiero po chwili orientując się, że powiedziała to na głos. Zerknęła na resztę, po czym bardzo mocno skupiła się na czytaniu następnych kartek. Tak bardzo, że nie zwróciła uwagi na pierwsze komentarze Feyli węszącej jakiś przekręt związany z samym pudełeczkiem. Włączyła się dopiero po chwili, a to co usłyszała wcale jej się nie spodobało: skoro miały nie tą skrzyneczkę, oznaczało to, że musiałyby wrócić i szukać tej właściwej, a to wcale nie było takie łatwe. Ba, było chyba wręcz niewykonalne, bo babsko pewnie już zdążyło dojść do siebie i kto wie, czy właśnie nie zbierała przeciwko nim chłopów z widłami.
        - Czyń honory - zgodziła się Tarunn, zabierając z blatu swój kubek podłego winiacza. Nie zamierzała przeszkadzać Feyli w jej siłowym sposobie na otwarcie skrytki w dnie szkatułki, choć z początku miała zaproponować, by to Vissi się tym zajęła swoimi sprytnymi paluszkami…
        - O psiakrew i już po ptakach! - wyrwało jej się, gdy to mebel okazał się być najsłabszym ogniwem tej konstrukcji, a kasetka nawet nie drgnęła. Za to cała karczma zadrżała w posadach, gdy wszystkie stołki jak na komendę zostały odsunięte, a każdy krzepki chłop szykował się do skucia gęby trzem wywołującym raban kobietom. ”Odważniacy, damscy bokserzy, cholera jasna”, psioczyła Tioyoa w duchu wstając od stołu i dopijając wino. Kubeczek odstawiła na krzesło i już podwijała rękawy by komuś dać solidnie w papę… Na scenę wydarzeń wkroczyła jednak Vissi, swymi wdziękami i urokami mamią wszystkich wkoło. Prawdziwa czarodziejka! Widząc to Tioyoa tylko schyliła się dyskretnie po szkatułkę, mając nadzieję, że nikt nie patrzy, po czym schowała ją za pas, który trzymał tak mocno, że prawie nie było widać wypukłości, tylko kowalka musiała bardzo mocno wciągnąć brzuch i jakoś wytrzymać to, że jej się drzazgi wbijają w skórę. Z miłym uśmiechem zaczęła rakiem zmierzać w stronę drzwi i ulotniła się gdy tylko nadarzyła się okazja. Już na zewnątrz, gdy spotkały się z Vissarią, Tioyoa nie kryła swego zadowolenia.
        - No, ślicznotko, to był pokaz pierwsza klasa, owinęłaś sobie całą karczmę chłopów wokół małego paluszka i nawet się przy tym nie spociłaś - zauważyła rozbawiona. - Kurka wodna, szkoda, że ja mam takie małe cycki, może bym się czegoś od ciebie nauczyła.
        Tarunn pomacała się po torsie, na którym rysowały się wypukłości mięśni, które niestety z damskim biustem miały niewiele wspólnego. Jednak jak to się mówi: albo rybka albo pipka, chciała być kowalem, to nie mogła być powabną kobietką, coś za coś…
        - O psiakrew… - przeklęła po raz kolejny, wyciągać zza paska wpijającą się w skórę szkatułkę. - Ale to jest… Twarde dziadostwo. Dobra… zamek wygląda dziwnie, ja takiego nie znam. Viss? Feyla? Albo ja spróbuję to potraktować siła razy ramię, w końcu nic nie tracimy…
         Tarunn nie czekała aż dziewczyny się zgodzą bądź jej zabronią - i tak już nic nie traciły, w środku był papiery, trzeba było tylko się postarać by nikt tego nie widział i by zawartość nie wypadła do jakiejś kałuży… Elfka cofnęła się więc głębiej i obróciła w stronę ściany. Obejrzała krytycznie skrytkę szukając miejsca, gdzie najlepiej będzie złapać, po czym objęła mocno wieko i dno skrzyneczki palcami. Między połami jej szaty tuż pod szyją zajarzyło się mdłe seledynowe światło, a jej palce wyraźnie pobielały, tak mocno zacisnęła je na pudełku… które ani drgnęło.
        - No na wszystkie tarigornskie dziwki i ich chędożonych synów, z czego to jest zrobione?! - zirytowała się, rzucając pudełeczkiem o ziemię. - No trzeba rozwalić zamek, bo inaczej nie da rady choćby się skichać.
        Mimo słów na powierzchni metalu widoczne były wgłębienia po jej dłoniach…
Feyla
Kroczący w Snach
Posty: 246
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Feyla »

- Bierzemy to ustrojstwo na warsztat – szybko zadecydowała Feyla. Kowalka była zdeterminowana by tym razem nie dać wykazać się pięknej Viss. Świadomość iż rudowłosa mogłaby poradzić sobie z jakimś zamkiem lepiej niż obie rzemieślniczki, wydawała się dziewczynie straszliwą plamą na honorze ich fachu. Feyla była gotowa zamienić to pudło w stertę wiór i opiłków niż otwarcie przyznać iż coś ją przerasta. Nawet kosztem zniszczenia cennej zawartości.
– Skoro nie chce po dobroci, to zobaczymy jak zaśpiewa wkręcone w imadło.
Kowalka podniosła szkatułkę i pewnym krokiem ruszyła w kierunku swojej kuźni, jasno dając do zrozumienia, iż nie zniesie słowa sprzeciwu. Jednocześnie przez całą drogę Feyla nie mogła przestać myśleć o tym co pastereczka zrobiła w gospodzie. Fakt, iż mężczyźni głupieli na widok ładnej buzi i obfitego biustu, nie był dla nikogo żadnym zaskoczeniem, jednak zdaniem rzemieślniczki nie powinno dziać się to tak szybko. Wystarczyło kilka zdań wypowiedzianych przez rudą, aby oberżysta roztopił się niczym cyna w piecu kowalskim. I to nie tylko on. Rozsądek większości chłopa w mgnieniu oka zamienił się w galaretę, a co gorsze nawet sama Feyla poczuła mrowienie rozchodzące się po jej plecach. Jak nic musiał to być urok, co z kolei stanowiło jeszcze jeden argument by pozbyć się pięknej Viss z ich kompanii. Właścicielka krowy musiała mieć znacznie więcej talentów niż skłonna była do tego przyznać.
- Para i popiół. Skrzynia cenniejsza od zawartości – zaklęła kowalka.
Tłukąc się z własnymi myślami Feyla zabrała się do pracy. Cały czas obstawała przy tym iż większość sejfów, kufrów i skrzyń posiada znacznie słabsze dna niż przednie części swojej konstrukcji. Potężne zamki i klapy były elementem, na które mierni rzemieślnicy nabierali swoich klientów, a Pelwara z cała pewnością nie zaopatrywała się u tych najlepszych. Kowalka zamocowała kuferek Pellvalier w potężnych szczękach imadła, wzięła do ręki wiertło by wykonać kilka otworów osłabiających całość struktury, po czym naparła na nią przy pomocy łomu i dźwigni. Mimo ogromnego wysiłku nie wskórała nic więcej niż elfka.
Brnąc dalej w swoim uporze, dziewczyna przeszła do bardziej wymyślnych metod. Feyla najpierw wbiła w ściankę kufra mosiężna kotwę, a następnie podpięła do niej łańcuch, którego drugi koniec zamocowała do wciągnika. Teraz wystarczyło tylko kręcić korbą i pozwolić by fizyka zrobiła swoje.
- Jak walnie zrobi się bałagan. – Kowalka ostrzegła Viss by ta była przygotowana na szybujące wszędzie odłamki skrzyni. Ostatecznie drewniana skrzynia musiała poddać się naprężeniom poprzecznym i z donośnym hukiem dokonać swojego żywota.
Feyla natychmiast podeszła do szczątków, szukając wśród nich eleganckiego zaproszenia. Ku jej ogromnemu rozczarowaniu w środku nie znajdowało się nic takiego. Jedynym cennym rekwizytem jaki wypadł z skarbca był srebrny klucz wielkości ludzkiej dłoni. Kowalka od razu przeklęła Pelwarę za jej paranoję i obsesję na punkcie własnego bogactwa. Była pewna, iż klucz oznacza kolejną skrzynię, którą one będą musiały odnaleźć, odbić i włamać się do jej wnętrza. Dopiero po chwili na trzymanym przez siebie wytrychu Feyla dostrzegła eleganckie inicjały Girona Srebnika. Kolekcjoner, do którego obie z Tarunn zmierzały, oczywiście nie mógł posługiwać się tradycyjną formą zaproszenia.
- O w rzyć chędożony Srebnik! Co to ma być za przyjęcie? – spytała rzucając znalezisko w stronę elfki.
Zablokowany

Wróć do „Fargoth”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość