Z dość nietypowego małżeństwa które składało się z elfów, ale na nieszczęście dziecka jego ojcem był mroczny elf, a matko lodowa elfka więc ojciec
Casilla powinien jej nienawidzić. Ta para nie żyła razem zbyt długo bowiem wujek chłopca dowiedział się o tym związku i bez skrupułów pozbył się
obojga rodziców dziecka by nie zhańbili dobrego nazwiska jego rodziny. Niemowlę zostało porzucone w lesie w nadziei że nikt je nie znajdzie. Znalazł go
inny mroczny elf który przez wiele lat szkolił go na zabójce.
Kolejny krwawy dzień nastał dla zabójcy jakim był Casil. Mroczny Elf działał na usługi bezwzględnego przywódcy który nie dawał mu chwili
wytchnienia. Więc zabójca po wykonaniu każdego zadania wybierał się do miasta by zakupić dla siebie coraz droższe i mocniejsze uzbrojenie za
olbrzymią sumę którą dostawał jako wynagrodzenie za zadania. Były to dla niego jedyna chwile kiedy nie zabijał ludzi, a mógł się zrelaksować.
Wszystko zmieniło się jednak wraz z nadejściem dnia w którym Casil nie miał za zadania zabić kogoś, lecz tylko przechwycić sztylet który miał podobno
tylko wartość sentymentalno. Ta broń była przewożona w jednej z karawan podróżującej przez wąwóz. A pojazd ten był strzeżony przez dziesiątki
krasnoludów i kilku ludzi. Oznaczało to że zadanie do najłatwiejszych nie należało, ale na wszystko jest sposób.
Kiedy zaczęło się ściemniać karawana natrafiła na zablokowany skałami przejazd. Krasnoludy nie chciały się cofnąć więc zaczęli usuwać skały. Gdy
skończyli oczyszczanie drogi część z nich była już wykończona i właśnie wtedy z nieba spadł deszcz sztyletów i sieci które owinęły się jeszcze wokół
żyjących strażników. Sieci były polane łatwo palono substancjo którą podpalił Casil. Kiedy upewnił się że wszyscy są martwi zabrał sztylet oraz dość
solidny pancerz który leżał obok.
Mroczny elf po krótkiej drzemce ruszył na miejsce spotkania w którym miał przekazać broń. Zanim Casil przeszedł przez drzwi spojrzał przez okno jak
zwykle to robił. Tym razem zdziwił się wyjątkowo ponieważ ujrzał tam kilkunastu uzbrojonych wojowników którzy zaczęli się ukrywać w różnych
częściach pokoju. Mógł on uciec, ale ciekawość go zżerała więc wszedł do środka by przekonać się co może się zdarzyć. W środku było tylko widać
zleceniodawce który stał na końcu pokoju. Casil zmierzał do niego z sztyletem i kiedy miał go przekazać przypadkiem wcisnął znajdujący na nim przycisk
przez co zaczął się świecić na niebiesko, a z tego przyciska zaczął wydobywać się dym o takiej samej barwie jak poświata sztyletu. A gdy po chwili dym
zniknął wszyscy wojownicy wszyli. Wydawali się trochę ogłuszeni. Zleceniodawca potknął się i wyglądało jakby oślep bo gdy wstał próbował złapać się
ściany która nie była zbyt blisko. Właśnie w tym momencie zaczął się atak na Casila. Wraz z czołgającym się zleceniodawco było 6 przeciwników.
Najpierw zaczął go nachodzić dwumetrowy kolos który zamachnął się wielkim toporem z tako prędkością że ściął część włosów elfa. Gdy zabójca
odskoczył rzucił w niego nożami, ale on nie zareagował choć wszystkie wbiły mu się w klatkę piersiowo. I było tak kilka razy dopóki nie spojrzał na
swoje ciało które było całe w krwi. Wtedy zaczął panikować że zginie,wykrwawi się i nagle wybiegł z pomieszczenia z krzykiem co wydawał się dziwne bo
chwile temu wyglądało to jakby był niezniszczalny. Po tej ucieczce napadło go dwóch kolejnych olbrzymów którzy nie byli tacy szybcy jak poprzedni więc
padli po kilku atakach. Z tyłu stał kolejny, elf biegł w jego stronę tak szybko jak tylko miał i po chwil miał wyskoczyć w powietrze gdy nagle oberwał
strzało w ramię. przez co stracił równowagę i przewrócił się. Wylądował pod nogami kolejnego osiłka tyle że ten nie był człowiekiem tylko
niedzwiedziołakiem który zamienił się w niedźwiedzia. Podniósł on swoją wielką łapę po czym przejechał pazurami po nodze Casila by on poruszał się
wolniej. Zabójca wstał przygotowując się na kolejny atak. Zrobił on unik w bok przed ciosem kudłatego stworzenia przez co strzała ominęła elfa i
oberwał niedźwiedź. On natomiast wpadł w szał i co dziwne rzucił się na łucznika. Elf chciał zająć się swoim zleceniodawco, ale był przybity strzało w
głowę do ściany. Przez co Casil nie dowiedział się o co mogło mu chodzić, ale przypuszczał że ten sztylet był mu bardzo potrzebny.
Zabójca nie chcąc się narażać na dalsze rany opuścił to miejsce na bezpieczną odległość. Gdy jego rany się zagoiły Casil ruszył w świat by podróżować,ale
nie porzucił swojego zawodu, lecz pełnił on dalej swój zawód.