Oglądasz profil – Snowid

Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Snowid Szawgocz
Rasa:
Człowiek
Płeć:
Nieokreślono
Wiek:
30 lat
Wygląda na:
0 lat
Profesje:
Majątek:
Sława:

Aura

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Snowid
Grupy:
Płeć gracza:
Mężczyzna

Skontaktuj się z Snowid

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
8
Rejestracja:
8 lat temu
Ostatnio aktywny:
8 lat temu
Liczba postów:
2
(0.00% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.00)
Najaktywniejszy na forum:
Księga Boskich Praw
(Posty: 2 / 100.00% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
Prośby o sprawdzenie KP
(Posty: 2 / 100.00% wszystkich postów użytkownika)

Połączone profile

Brak profili posiadających połączenia.

Atrybuty

Krzepa:silny, wytrwały, wytrzymały
Zwinność:szybki
Percepcja:słaby zmysł magiczny
Umysł:pojętny, ineligentny, Żelazna wola
Prezencja:piękny, charyzmatyczny

Umiejętności

JeździectwoBiegły
PolowanieOpanowany
PływaniePodstawowy
PrzetrwanieOpanowany
Targowanie sięBiegły
WspinaczkaOpanowany
KartografiaPodstawowy
EtykietaPodstawowy
MedycynaOpanowany
ZielarstwoOpanowany
Wiedza o światachBiegły
Czytanie i pisanieOpanowany
Walka mieczem jednoręcznym i tarcząMistrz
Walka bronią dwuręcznąBiegły
UnikiBiegły
TaktykaBiegły
StrategiaOpanowany
KusznictwoPodstawowy

Cechy Specjalne

Spaczona krewSkaza
Pokolenia Szawgoczów mieszały swą krew z esencją Chłeptacza, co nie mogło się obejść bez konsekwencji. Ich krew została zbrukana i nie mogą już czerpać korzyści z dobrodziejstw magii dziedziny dobra oraz harmonii. Uczyniła go natomiast niezwykle wrażliwym na magię piekielną, to co normalny człowiek mógłby znieść z zaciśniętymi zębami, jego doprowadza do chęci popełnienia samobójstwa.
ByczogłowyZaleta
Szawgoczowie zawsze byli uparci i nieprzejednani, kiedy postanowili coś zrobić, to tylko porażka mogła ich powstrzymać. Dzięki temu zdołali utrzymać Krynicę przez tyle lat, choć wszyscy krajanie swą ojczyznę porzucili tuż po samym jej upadku. Samej śmierci rzucą rękawicę, jeśli ta stanie im na drodze. Wielopokoleniowa wytrwałość w walce o zachowanie człowieczeństwa wytworzyła w nich pewnego rodzaju barierę umysłową. Wcale nie na wiedzę, kompromisy jak to kąśliwi zwykle mawiać tylko na magię umysłu. Szawgocz nawet nie jest świadom, kiedy takowy czar na niego pada, po prostu rozpryskuje się w zetknięciu z twardym łbem rudzielca.

Magia:

Nowicjusz

Przedmioty Magiczne

ChłeptaczTajemny
Dziedziczony z pokolenia na pokolenie, Szawgoczowie zawsze trzymali pieczę nad tym wynaturzonym ostrzem. Jeśli wierzyć legendzie, został odebrany potężnemu wampirowi, który przegrał go w pojedynku na zagadki z prapraprapradziadkiem Snowida. Od tamtego czasu Szawgoczowie, mieszają swoją krew z esencją miecza, wiążąc go tym samym z nowym właścicielem i uchraniając świat przed jego zgubnym wpływem. Jeśli wierzyć opowieści, zmieszany z krwią wampira Chłeptacz, potrafi zarażać wampiryzmem zaledwie draśnięciem, a transformacja w krwiożercze monstrum przebiega błyskawicznie. Klinga miecza jest praktycznie niezniszczalna, a przynajmniej nie znaleziono sposobu na jej zniszczenie, choć wielu próbowało i wciąż będzie próbować. Chłeptacz nie posiada trwałego ostrza. Przed każdą walką lub potrzebą obnażenia jego kła z klingi wydobywa się strumień posoki, który po kilku sekundach zamienia w szkarłatne ostrze, niezwykle wytrzymałe i ostre jak brzytwa. Ponad to krew, która wytryska z rękojeści, ma smak i konsystencje tego z kim została związana. Dzierżca tego oręża za nic w świecie nie powinien pozwolić, by krwiopijca ją pił. Gdy tak się dzieje, soki życia opuszczają jego ciało i zostają trwaione w wampirzych wnętrznościach. Broń poza wyżej wymienionymi magicznymi przymiotami, potrafi po każdym cięciu pozostawiać ostre smugi szkarłatu, które lecą w stronę, którą zadano cięcie lub sztych. Zwykle rozpryskują się po przebyciu średniego dystansu i mają podobną ostrość co ostrze z tym, że mogą dodatkowo przebijać się przez magiczne bariery, tarcze lub je osłabiać, aż do zniszczenia.
Zbroja SzawgoczaZaklęty
Pięknie zdobiona rycerska zbroja płytowa, wykuta z hartowanej stali i zaklęta niezbyt skomplikowaną magią. Czar sprawia, iż zbroja jest lekka jak odzież, a mimo to wytrzymalsza od niejednego pancerza z podobnego metalu. Nie ulega również rdzewieniu, co sprawia, iż jest idealna do podróży i codziennego noszenia.

Charakter

Nie został stworzony do wielkich rzeczy ani wybitnych czynów. Miał wieść prosty żywot, z którego gwałtem został wydarty. Jego charakter oddaje jestestwo prostej osoby, niemogącej pogodzić się z rzeczywistością, z jaką zmaga się ludzkość. Jest dość prostolinijny, ma w sobie poczciwca, który, choć nie chce krzywdzić, zostaje do tego zmuszany. Gardzi ludźmi okrutnymi i podłymi, nie potrafi zrozumieć, jak można czerpać przyjemność z zadawania cierpienia. Darzy sympatią osoby, które dążą do sprawiedliwości za ból, który doświadczyły, ale jeśli mścisz się na wszystkich, wcale nie jesteś lepszy od kata i powinieneś zostać zabity bez wahania. Uważa, że magia jest plugawą nauką, potrafi siać niemalże wyłącznie zniszczenie. Ktoś, kto jest w stanie gestem dłoni spalić wieś, nie powinien istnieć. Gdy jego wieś została napadnięta przez magicznie uzdolnionych przybyszów, nie mógł zrobić absolutnie nic. Ta bezradność rozdarła jego wnętrze, tworząc bliznę, która babrze się po dziś dzień. "Jak śmiertelnik może przeciwstawić się takiej sile?" - pyta się wielokrotnie, odpowiedzi nie zna. Marzy mu się pokój i błoga esencja spokoju oraz sielankowości. Świadom jest jednak, że w obecności magicznie uzdolnionych wynaturzeń, taki stan rzeczywistości, nie jest możliwy.

Ma w sobie ogromne pokłady odwagi i samodyscypliny, to, że się boi konkretnego przeciwnika i jest świadom nikłych szans na zwycięstwo, nie oznacza, że nie podejmie walki, gdy zajdzie taka konieczność. Ma poczucie humoru i dobre serce, które łatwo jest wykorzystać, dlatego stroni od ludzi. Nie jest typem wybitnego samotnika, ale takowe jest po prostu łatwiejsze. Po utracie swojej pierwszej rodziny nie potrafi się zakochać i nie zamierza tego zmieniać. Rzecz jasna mimo żalu i uraz potrafi przebaczać i nigdy nie zapomina o honorze. Dzięki temu zawsze śpi ze świadomością, że jest lepszy od swoich oponentów. Poza tym jest sympatycznym i spokojnym człowiekiem - bardzo lojalnym do tego, o czym większość istnień dziś zapomina. Jak można się domyślić, boi się magicznych, piekielnych, wampirów i tak dalej, co nie znaczy, że ze strachu nie sięgnie po miecz, a może być wręcz przeciwnie. Przerażenie będzie energią, która będzie napędzać jego wolę przetrwania.

Wygląd

Nielichego wzrostu jegomość, jakich próżno szukać w szarym tłumie, gdyż mierzy równe dwa metry, co rzadko zdarza się wśród ludzi z jego rodzinnych stron. W przeciwieństwie do wielu współczesnych ludzi, gardzących ciężką pracą i rzetelną wojaczką, prawdziwy z niego chłop na schwał. Postawny, solidnie zbudowany potrafi przykuć uwagę wielu wojaków. Jest również całkiem barczysty i nie umykają uwadze jego silnie zarysowane mięśnie. Mężczyzna kroczy stanowczo przed siebie, mierząc świat swym roztapiającym serca kobiet spojrzeniem zielonych oczu. Uroda nie umniejsza jego budowie, otóż śmiało, można powiedzieć, że to jeden z najprzystojniejszych mężów w regionie. Posiada szlachetne rysy twarzy, które mają w sobie męski, silny charakter bez uszczerbku na ogólnej przystojności. Posiada długie jasnorude włosy, które swobodnie opadają na na plecy. Barwa jego włosów i ogólnie owłosienia jest bardzo rzadki - złudnie przypomina swego rodzaju odcień różowego. Nienawidzi, kiedy jakiś ignorant nazwie go różowowłosym, zawsze podkreśla, że jest rudy, bo w istocie jest tylko nietuzinkowo jasnym. Posiada białą karnację - ciutek czerwonawą oraz ryży zarost typowy dla podróżników. Bardziej wybredni dostrzegają również jego prosty szlachecki nos, gładką skórę, szeroką szczękę, brodę bohatera oraz ledwie widoczne piegi. Z mniej wykwintnych atrybutów jego aparycji, o których można wspomnieć, są jędrne pośladki oraz rozległa blizna na szyi, po ugryzieniu wampira. Jeśli nie nosi zbroi, to zazwyczaj ma na sobie koszulę z tartanu w kolorach zieleni lub niebieskiego, miedziany amulet w kształcie głowy wilka, brązowe spodnie oraz wysokie podkute buty podróżne. Oczywiście zazwyczaj nosi do tego symbol swojej władzy, którym jest hetmański futrzany kołpak z akwamarynem oraz długim srebrnym piórem.

Cechą niebędącą częścią prezencji, a która niewątpliwie wpływa na jego odbiór, jest męski ton, przywołujący na myśl sympatycznego zbója, który za nic ma etykietę.

Historia

Ród Szawgoczów ongiś należał do najpotężniejszych rodzin rycerskich Środkowego Królestwa. Jak powszechnie wiadomo w wyniku wojny domowej, Królestwo upadło i pozostało po nim jedynie pustkowie. Szawgoczowie również nie uniknęli tego losu, sprzymierzając się z ludem w walce z magami, tracąc tym samym herb i szlachectwo. Ważniejszy był dla nich honor, ale dziś to i tak jedynie echa na kartach historii. Nie wszyscy mieszkańcy porzucili swą ojczyznę, niektórzy ostali się w Ostatnim Bastionie, a nieliczni zostali tam, gdzie swe korzenie zapuścili. Tacy byli właśnie Szawgoczowie, którzy mimo trudów nie porzucili swojej ojczyzny. Zaparli się i utrzymali swój folwark, który przeistoczył się z czasem w dużą wieś. Kolejne pokolenia Szawgoczów zmagały się z potworami, maruderami i inszymi maszkarami, jednakże Krynica pozostawała nieugięta - tak jak jej panowie. Aż do czasów współczesnych, kiedy to Snowid Szawgocz musiał stanąć twarzą w twarz z najgorszym rodzajem potworności - zemstą.
Krynica miała jednakowe stanowisko wobec magii - niezmienne od czasów starożytnych. Nie tolerowali żadnej jej manifestacji, akażdy, ktoo przejawiał magiczne zdolności, musiał miejscowość opuścić. Snowid tolerował ten proceder, gdyż ilekroć wątpił w słuszność tego prawa, wystarczyło się rozejrzeć... Żyli na porzucej ziemii, zniszczonej przez wojnę i magów. Kiedy przejął władzę po zmarłym ojcu jako dwunastolatek, wypędzono z wioski pewną dziewczynkę, która spaliła stodołę gestem dłoni. Zarzekała się, że przypadkiem i wierzono jej, ale prawo nie uwzględniało wyjątków. Rodzice rozpaczali, ale rozumieli i tak samo było z młodym Snowidem, nieświadomym, jakiego potwora wówczas wypuścił w świat.
Snowid był wychowywany w szacunku do życia, historii oraz obowiązku. Został wykształcony na mędrca, który musiał znać nauki humanistyczne, ale i również ekonomiczne. Żył w wielopokoleniowym domu, więc nie brakowało rodzinnej miłości i opowieści starszych przy kominku. Wspomina swoje dzieciństwo i wczesne lata, jako sielankę, mimo otaczającej go rozpaczy kraju, Krynica stanowiła ostoję normalności, miejsce mlekiem i miodem płynące. Jedyna tragedia, jaka go nawiedziła, była przedwczesna śmierć ojca, który zginął w batalii z bandytami na przedpolach. Było to bolesne przypomnienie, że sielanka jest okupiona krwią walecznych mężów i lekcją, iż Szawgoczowie nie wahają się ginąć w obronie swoich poddanych.
Kolejne lata mijały spokojnie, Snowid znalazł swoją miłość i dorobił się nawet własnych latorośli. Bardzo szybko, bo już w wieku dwudziestu lat, ale on nie musiał się przejmować takimi rzeczami jak wykształcenie, czy przyszła praca, bo już dawno miał to już za sobą, a prędkie spłodzenie potomków było wręcz priorytetowe. Jego żona urodziła bliźniaki - córkę i syna o jasnorudych włosach ojca i niebieskich oczach matki. Panował szczęśliwie kolejne pięć lat, aż do nadejścia mroku z przeszłości...
Mglista pamięć Snowida z tamtego dnia, nie potrafi określić, czy aura feralnego południa była mroczna, czy może zadany cios, utrwalił w nim takie przekonanie. Zajmował się codziennymi sprawunkami, gdy zabiły alarmująco dzwony, a oddalone pola zajęły się ogniem. Atak był tak nagły, że nie zdołał nawet przywdziać swojego rynsztunku, miał czas jedynie na ukrycie rodziny w dworku. Snowid zwołał milicję z tej części wsi i z mieczem ruszył naprzeciw nieokreślonemu zagrożeniu. Na miejscu zastali płonące chaty, martwych mieszkańców i szabrujących bandytów. Zaskoczony skutecznością przeciwnika nie mógł się nadziwić jakim sposobem przedarli się przez obronę bez ich wiedzy, ale nie było czasu na dywagacje, gdy poddani go potrzebowali. Rozpoczęli szarżę i jak zawsze zdołali rozpędzić rabusiów, acz w głębi duszy wiedział, że to jeszcze nie koniec. Gdy sytuacja zaczynała się stabilizować z kłębów dymu, wyłoniła się mroczna postać. Sylwetka mary wydawała się kobieca, odziana była w czarną odzież z elementami płytowymi, twarz była trupioblada, a z oczu kipiała od gniewu czerwień. Wywołała ogólne przerażenie zebranych tutaj strażników, ale Snowid dostrzegał w niej coś znajomego, choć nie potrafił tego wprost określić. Dopiero po chwili zauważył jak z jej dłoni, skapuje krew i raczy go subtelnym uśmiechem. Snowid wówczas obnażył ostrze miecza i skierował je ku potworowi.
- Przelano dziś wystarczająco dużo krwi, wracaj do swych czeluści maro nieczysta, a zachowasz swe życie. - Rzekł dumnie bez drgnięcia powieki, choć bał się diabelnie, to nie mógł tego po sobie zdradzić. Niewiedział, z czym ma do czynienia, ale spodziewał się, że to ona jest odpowiedzialna za masakrę, a to oznaczało, że jest potężniejsza od wszystkich, razem wziętych. Nieznajoma parsknęła jedynie, usłyszawszy pogróżki i zwróciła się do nich mrożącym krew w żyłach głosem.
- Czcze pogróżki z ust trupa. - Łypnęła dziko i nim zdołał odpowiedzieć, poczęła przemieniać się w coś, co nawiedza go po dziś dzień w koszmarach. Rozdarła ubranie i choć nie był to najgorszy widok z jej pleców wyrosły błoniaste skrzydła, z oczu trysnęła krew, a jej ciało urosło do wyjątkowo imponujących rozmiarów. Jama ustna wypełniła się kłami, a paznokcie zamieniły się w szpony, którymi machnęła w powietrzu z wystarczająco dużą prędkością, by przeciąć powietrze. Cały oddział cofnął się o kilka kroków, wystawiając naprzód Snowida, który mimo żelaznej woli, czuł jak kolana, mu miękną. Szybko zebrał się do kupy, wiedział, o jaką stawkę toczy się gra, a ponad to, jeśli była wampirem, mogła przybyć po Chłeptacza. Uderzył się zatem w pierś, jak na wojaka przystało i wydał rozkaz do ataku. Kryniczanie nie mieli najmniejszych szans, wampir kilkoma susami dorwał się do pierwszego szeregu, rozpłatując ciała na kawałki. Niektórych porywała w powietrze i pożerała żywcem, a innych zabijała podczas lądowania. Snowid nie mógł trafić potwora nawet raz, a ilość krwi towarzyszy, którą go zapaskudziła, wywołała w nim odruchy wymiotne. Miarka się przebrała kiedy, dosłownie rozszarpała nad nim strażnika, przez co wszystkie jego wnętrzności spadły prosto na niego. Rudzielec nie mógł dłużej powstrzymywać żołądka, padł na kolana i wymiotował resztę "walki". Kiedy skończył, było już po wszystkim, a ta stała nad nim już w swej pierwotnej postaci.
- Wielki Szawgocz na kolanach, ubrudzony wnętrznościami swoich towarzyszy - pochyliła się i zaciągnęła zapachami - pachniesz moim zwycięstwem. - Złapała go za gardło i mimo postury, uniosła jakby ważył tyle, co jesienny liść. Snowid nie stawiał się, strach go pożerał i nie miał najmniejszych szans, acz pozory mogły mylić.
- Nie wiem, co Cię spłodziło, ale mam nadzieję, że gnije w piekielnych odmętach. - Odparł z pogardą w głosie i zapewne, gdyby nie ściskała mu gardła, splunąłby jej w twarz. Wyraźnie ją jego słowa ubodły, co widać było po grymasie niezadowolenia.
- Bezczelny, ograniczony tyranie, nawet nie wiesz, kto tu zasługuje na piekło.
- Przestań torturować mnie swoją tyradą i oszczędź mi historii swojej nieudolnej egzystencji, wykończ mnie maszkaro! - Prowokował ją skutecznie, ale w zamierzonym celu. Wampirzyca przybliżyła go do siebie, Snowid czuł swąd, który wydobywał się z jej zakrwawionych ust.
- Ty mnie skazałeś na to życie, kmiocie! Nie zginiesz tutaj, zamierzam zamienić resztę Twojego życia w niekończący się koszmar!
- Swoim towarzystwem? - Tego było za wiele, ryknęła głosem, który postawiłby na baczność garnizon każdego miasta. W mgnieniu oka wgryzła się boleśnie w jego szyję. Snowid wrzasnął z bólu, ale tego właśnie chciał, gdy ta zajęła się jego posoką, wyciągnął wolną ręką zza swoich pleców sztylet i wbił jej w pierś. Wbite ostrze szarpnął na tyle mocno i prędko, że cała jej kobiecość wylądowała na ziemi. Zraniona puściła go i zawyła z bólu, dotykając w szoku swojej rany. Snowid tamując krwotok ręką, zaśmiał się zwycięsko, czując satysfakcję z dokonanego czynu.
- Będziesz mieć pamiątkę! Jednak możesz być szkaradniejsza ha! - Ku jego zaskoczeniu, nie zareagowała tak, jak się spodziewał. Wyprostowała się i wypluła resztkę niedopitej krwi, po czym zniknęła w towarzystwie stada nietoperzy. Mężczyzna zaciskając zęby, zaklął pod nosem, nie rozumiejąc powagi sytuacji. Minęło raptem kilkanaście sekund, gdy w oddali usłyszał wrzask swojej małżonki.
Dotarcie na miejsce w tak mizernym stanie zajęło sporo czasu. Ostatecznie doczłapał się w obawie o los swojej rodziny, ale zastał podobne widoki co w dolnej części Krynicy. Z wymalowaną trwogą wparował do dworku, ale było już za późno. Zwłoki jego pociech leżały na podłodze, wyssane do ostatniej kropli krwi, a ukochana małżonka spoczywała martwa obok nich. Snowid ze łzami w oczach podszedł do ciał, czując przygniatający ciężar rozpaczy.
- Wybaczcie mi, zawiodłem was... zawiodłem wszystkich. - Klęczał skruszony, nie mogąc znaleźć słów, które mogłyby oddać jego uczucia, tak jakby miał je ktokolwiek usłyszeć. Po prostu tam trwał z broczącą się raną, wpatrzony w upadek wszystkiego co kochał.

Kilka tygodni spędził jeszcze w Krynicy na grzebaniu ciał oraz ogólnym porządkowaniu. Czuł się w obowiązku zapewnić temu miejscu godny spoczynek, choć wyniszczyło go to psychicznie. Żaden rodzic nie powinien chować własnych dzieci, ani tym bardziej setki bliskich mu osób. Spędzony czas na tym cmentarzu, pozwolił mu zrozumieć w jak beznadziejnym świecie, przyszło ludzkości żyć. Posiadali fortyfikacje, doświadczonych wojowników, a mimo to wystarczył jeden utalentowany magicznie potwór, by wszystko obrócić w popiół. Od panującej ciszy i żalu miał myśli samobójcze, nie widział w tym świecie nadziei, ani sensu. Był rozdarty, jedyne co go trzymało przy życiu, to świadomość, że musiał pilnować tej przeklętej broni. Zajmował się przez rok rolnictwem w tym co zostało z Krynicy. Wbrew pozorom pomogło mu to bardziej, niż nagła zmiana otoczenia i porzucenie jakby nie patrzeć domu. Wspominał szczęśliwe lata i wskutek tego przypomniał sobie o starych opowieściach dziadków. Lubił te historie, miały w sobie baśniowy charakter, choć z tragicznym końcem. Opowiadali mu o Srebrnej Gwardii - prastarej organizacji, powołanej w czasach, gdy na świecie dominowali piekielni. Podłe bestie terroryzowały ludzkość tak długo, aż zebrali się śmiałkowie, którzy postawili się tyranom. Tak narodzili się waleczni rycerze w pięknych zbrojach, którzy chcieli zbudować świat bezpieczny dla śmiertelników. Snowid podchwycił tę myśl, stworzenie miejsca wolnego od magicznych, potworów, nieumarłych. Skrawek raju chronionego przez niezrównanych strażników, jakże pięknie byłoby mieszkać w takim miejscu. Wtedy zrodziła się myśl, według rodzinnej kroniki, był w prostej linii potomkiem ostatniego hetmana, który zginął w wielkiej bitwie mającej na celu wzmocnienie wymiaru śmiertelników. Rudzielec wziął się w garść i postanowił odtworzyć Gwardzistów, ponieważ pragnął zostawić spuściznę, która pozwoli innym normalnie żyć. Dwa lata spędził na podróżach, odwiedzaniu bibliotek, które mogłyby rzucić więcej światła na przeszłość gwardzistów. Wiele również trenował, jako hetman musiał być prawdziwym mistrzem oręża, przykładem ludzkiej wytrwałości w zmaganiach o wolność.
Odkrył, iż choć utracił szlachectwo, to teoretycznie jako potomek ostatniego hetmana, wciąż pozostawał rycerzem herbu Srebrnej Gwardii. Potrzebował pieniędzy i sławy, a ta informacja pozwoli mu wziąć udział w wielkim turnieju Arturon. Cóż mogło zapewnić lepszy start niż wygranie jednego z największych wydarzeń w tej części świata? Snowid z dumą przywdział zbroję, wykutą na modłę hetmańskiej i z mieczem u boku wyruszył do królestwa, chwycić los za rogi.
  • Najnowsze posty napisane przez: Snowid
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data