Oglądasz profil – Cadaveris

Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Cadaveris
Rasa:
Elf (Leśny + Lodowy)
Płeć:
Nieokreślono
Wiek:
180 lat
Wygląda na:
0 lat
Profesje:
Majątek:
Sława:

Aura

Dosyć silna aura przybrała barwę żelaza, chociaż zdecydowanie bardziej odznacza się, obfitą w swym nasyceniu, ametystową poświatą. Nie odnajdzie się w niej żadnego dźwięku, przez co wydaję się nieco obca, chłodna. Uczucie mrozu w zwięzły sposób łączy się z zapachem świerków tworząc wyobrażenie zimy i jest to widok zdecydowanie przyjemny, rozpalający zakamarki serca. Ma twardą powłokę, która lepi się w palcach. Gnie się i ciągnie, czasem raniąc zaostrzonymi brzegami. W swobodny sposób można gładzić ją palcami i smakować łagodnej gorzkości.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Cadaveris
Grupy:
Płeć gracza:
Mężczyzna

Skontaktuj się z Cadaveris

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
8
Rejestracja:
8 lat temu
Ostatnio aktywny:
8 lat temu
Liczba postów:
9
(0.01% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.00)
Najaktywniejszy na forum:
Menaos
(Posty: 7 / 77.78% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
[Menaos] Czarne Skrzydło i Elf
(Posty: 7 / 77.78% wszystkich postów użytkownika)

Połączone profile

Brak profili posiadających połączenia.

Atrybuty

Krzepa:wytrwały, odporny
Zwinność:bardzo zręczny, szybki, precyzyjny
Percepcja:wyostrzony wzrok, czuły słuch, wyostrzony węch
Umysł:błyskotliwy, silna wola
Prezencja:piękny, godny, charyzmatyczny

Umiejętności

SkrytobójstwoMistrz
I pamiętaj! W tym co robisz, nie ma od Ciebie lepszych!
Otwieranie zamkówBiegły
Pomyśl tylko, jak wielkie skarby przetrzymują w tych skrzyniach
Kradzież kieszonkowaBiegły
Zaraz! A gdzie moje złoto?!
Skradanie sięBiegły
Shhh...
Władanie sztyletamiBiegły
Poręczne, lekkie i cholernie ostre
ŁucznictwoBiegły
To całkiem proste. Zaufaj mi
Unikanie ciosówOpanowany
Miejmy nadzieję, że nie będzie Ci dane walczyć z tuzinem ludzi
Broń oblężniczaOpanowany
Wiesz jak wyglądają i do czego służą. To powinno Ci wystarczyć
MeteorologiaOpanowany
Rozejrzyj się, a natura sama odpowie na Twoje pytania
JeździectwoOpanowany
Z czasem zrozumiesz, że to coś więcej niż tylko szkolenie
Polowanie/PrzetrwanieOpanowany
Pamiętaj czego Cię nauczyłem. No, a teraz ruszaj...
TaniecOpanowany
Zaskoczyłeś mnie, Cadaveris...
GimnastykaOpanowany
Dbaj o siebie...
Dostosowanie się do otoczeniaOpanowany
Mrok nie musi być Twoim wrogiem, a kotlina mogiłą
WspinaczkaOpanowany
Kawałek liny, niewielka kotwiczka i do dzieła...
Czytanie i pisanieOpanowany
Podstawy? A może coś więcej?
ZielarstwoOpanowany
Pamiętaj. Są w tym świecie rośliny, których możesz posmakować tylko raz

Cechy Specjalne

Łut szczęściaDar
Gdzie się nie pojawi, Cad nie może narzekać na brak szczęścia. Los sprawia, że wiele sytuacji jest dla niego prostszych, niż dla przeciętnej istoty. W mroku stojący w kącie złodziejaszek ma szczęście, że nikt nie zerka w jego kierunku. Sięganie do kieszeni potencjalnej ofiary napawa go radością, gdy poza kluczem do mieszkania znajduje tam też kilka miedziaków. A może chcesz walczyć? Tylko wpierw podnieś broń, która wypadła Ci przed chwilą z rąk.
Wrodzona zdolność do władania broniąDar
Elf zdecydowanie łatwiej przyswaja sobie nowe umiejętności związane z władaniem bronią sztylety oraz łuk
Cechy wrodzoneZaleta
Widzenie w słabym świetle, odporność na choroby, odporność na zimno. (po rodzicach)
Mowa fauny i floryZaleta
Potrafi porozumiewać się ze zwierzętami i roślinami.

Magia:

Nowicjusz

Przedmioty Magiczne

Pancerz HeroldaZaklęty
Prezent od ojca na 150 urodziny. Bardzo lekki, zwiewny, nieograniczający żadnych ruchów. Został zaklęty przez zaprzyjaźnionego maga, który wyposażył pancerz w unikatową wytrzymałość i twardość.
Ostrze VeridiiBaśniowy
Sztylet, który łaknie krwi ofiary. Odnaleziony przez naszego bohatera podczas jednej z wypraw. Całość jest bardzo lekka. Ostrze wygląda na zardzewiałe, ale to bardzo omylne, gdyż bez problemu przebija skórzane pancerze. Sztylet nie może zostać wygięty i zniszczony.
Kolczyki VeridiiBaśniowy
Damskie kolczyki, które dodają kobietom wnikliwego wdzięku. Działają jak hipnotyzujące spojrzenie, a od ich blasku ciężko oderwać wzrok.

Charakter

Jaki jest nasz bohater? To bardzo spokojny i ułożony elf, którego naprawdę ciężko wyprowadzić z równowagi. Ceni sobie lojalność i szczerość, dlatego zapewne tak rzadko spotykany jest w gronie innych. Nie, nie jest samotnikiem. Lubi towarzystwo, lubi rozmawiać i dzielić się doświadczeniem z innymi, jednak nie zawsze spotyka na swej drodze tych, którzy zaintrygują go tym samym. Szybko ucina toksyczne relacje. Pomimo tego, iż para się takim a nie innym zajęciem, elf okazuje się bardzo przyjaznym towarzyszem podróży. Nie jest bezmyślnym sztywniakiem. Od samotnego upijania się w karczmie woli towarzystwo wesołego barda, który grą na lutni i swym śpiewem poprawi mu humor. Niestety, dla osób, które są z nim blisko okazuje się, że elf to świetny aktor. Nigdy nie pokazuje swoich prawdziwych emocji, a gdy się czymś przejmuje, zakrywa to pod maską spokoju. Jest optymistą, który pomimo wielu lat konfliktów między pokoleniami wierzy, że nadejdzie czas spokoju, a wszystko co do tej pory zrobił przyczyni się do kształtowania nowego jutra. Gdzieś podskórnie nasz bohater to marzyciel. Jest miłośnikiem natury i wszelkich przygód. Nienawidzi krzywdy, którą wyrządzamy sobie na wzajem, dlatego eliminuje każdy zarodek chaosu jaki napotka na swej drodze.

Wygląd

Cadaveris jest szczupłym mężczyzną. W przeciwieństwie do swoich braci, leśnych elfów, posiada białe, długie, opadające na plecy białe włosy, które zawdzięcza swojemu ojcu. Gdy skupić się na twarzy, należy wspomnieć o błękitnych oczach, którymi bacznie obserwuje świat i mocno odstających, szpiczastych uszach. Mierzący sto siedemdziesiąt dwa centymetry złodziejaszek przykuwa uwagę kobiet, które zwracają uwagę na jego mocne rysy twarz. Delikatnie uwidocznione kości policzków dodają mu uroku, co nasz bohater sporadycznie wykorzystuje. Jest dumnym elfem, który nigdy nie podkuli ogona, to też często widuje się go z wysoko uniesioną głową, ściągniętymi łopatkami i pewnym siebie spojrzeniem. Swobodnie porusza się pomiędzy ludźmi, ale potencjał swoich umiejętności wykazuje jedynie podczas walki. Znakomicie się skrada, a wypracowanie tej techniki pozwoliło mu na to, aby od czasu do czasu zaskoczyć kogoś swoją osobą w najmniej oczekiwanym momencie. Cadaveris jest bardzo powściągliwym elfem, dlatego jego sposób wypowiadania się na różne tematy emanuje spokojem. Wielokrotnie obniża ton głosu do szeptu, by nie wprowadzać nerwowej atmosfery. Można go spotkać w białej koszuli oraz luźnych spodniach, ale zdecydowanie lepiej czuje się w swoim odzieniu, który otrzymał od ojca. Zielono - niebieski pancerz z peleryną, która ukrywa przed innymi sztylety oraz masa przygródek w których trzyma różne rzeczy. Szyje otula chusta, którą naciąga na usta, a na głowę rzuca kaptur, który po zdjęciu swobodnie opada na plecy.

Historia

- Masz do mnie pytania Antonelle? O co chodzi? - elf wsłuchiwał się w szum wody. Lubił to miejsce. Latarnia morska była punktem na horyzoncie, którego wypatrywał każdy, mniej lub bardziej doświadczony marynarz. To właśnie tu, u stóp ogromnej skały na której wzniesiono wieżę znajdował się jeden z portów. Ludzie z tęsknotą wypatrywali kolejnych statków, które sprowadzała do miasta kolejne dobra materialne gotowe do handlu. 
- Znam się od kilkunastu lat, a Ty nadal milczysz. Może już czas zdradzić mi kilka szczegółów? - zapytał ze spokojem przyjaciel, który siedział obok towarzysza i podobnie jak on wpatrywał się w nadciągającą z dostawą łajbę.
- Słońce rozsiewa czerwoną gorycz mój przyjacielu. To zły znak... - odparł krótko Cadaveris. Po tych słowach podniósł się z ziemi podając rękę ostatniemu z kompanów. Korzystający z pomocy elf również powstał i ruszając za swym przyjacielem zatopili się w gęstej mgle wyłaniającej się z lasu.

- Danae?
- Tak przyjacielu. Danae. To właśnie w tym mieście było mi dane przyjść na świat. A poza tym, czego innego się spodziewałeś, hmm?
- Szczerze? - Antonelle zmierzył kompana, a jego wzrok na moment zatrzymał się przy długich, białych włosach
- Danae to miasto elfów, przyjacielu. Tu nie ma podziału na różnorodność klas. Zróżnicowanie bywa tak samo normalne jak zapijaczony Etir pod karczmą - Cadaveris kierując się tą metaforą sprawił, że na twarzy obojga zagościł uśmiech - Moja matka pochodzi z Kryształowego Królestwa, a ojciec, jak nie trudno się domyśleć, to biały elf.
- Lodowy elf z północy, prawda?
- Tak, ale osobiście wolę określenie "białego elfa". To pamiątka, którą mi pozostawił - Cadaveris nabrał na dłoń kosmyk białych włosów i uśmiechnął się pokornie do przyjaciela. Następnie rozejrzał się dookoła skupiając uwagę na czymś zupełnie innym.
- To wyjaśniało by Twoją niewrażliwość na zimno...
- Oraz jasne włosy - wtrącił się Cad wskazując ruchem głowy krzaki, które poruszały się niezależnie od panujących warunków pogodowych
- Czyli Danae - skwitował przyjaciel powoli i po cichu zbliżając się do krzaków
- Oczywiście. Krótko po narodzinach ojciec uznał, że dobrym pomysłem będzie szkolenie wojskowe. Matka nie była zachwycona, ale jak to w domu... - Cadaveris przerwał na moment, a gdy podeszli do krzaków i uchylili je lekko, spostrzegli kryjące się za nimi małe dzieci. Dzieci ludzi, które trzęsąc się z przerażenia podkuliły nogi pod brodę na widok dwóch elfów - ...ojciec zwykł mieć rację. Potem było już tylko lepiej - objaśnił krótko, by po chwili przejść na język ludzi, który znał tak dobrze. Wyciągnął rękę do dwójki rodzeństwa, które bawiąc się daleko od domu zapuściło się w nieznany im las. Chwila dezorientacji wystarczyła, by zgubić drogę powrotną. Uspokajając je słowem elfy odnalazły zgubę. Prowadząc ich obok siebie ruszyli do miejsca, gdzie mieli przebywać ich rodzice.
- Łuk rozumiem, ale sztylety?
- Eliminowanie wrogów za pomocą łuku jest wygodne. Ograniczasz się wówczas do walki dystansowej, ale dopiero kiedy znajdziesz się obok potencjalnego zagrożenia zrozumiesz, ile tak naprawdę warte są Twoje umiejętności. To inny rodzaj walki, bardziej bezpośredni i wymagający szczególnego skupienia. To też inny rodzaj szkolenia, ale o tym chyba słuchać nie chcesz, co? - powracając do języka zrozumiałego dla elfów tłumaczył przyjacielowi to, o co ten go poprosił. Uśmiechał się kilkakrotnie do dziewczynki, która trzymając go kurczowo za dłoń ocierała twarz brudną ręką.
- I tym zajmowałeś się przez całe życie?
- Proszę, Antonelle. Przypomnij sobie kiedy się poznaliśmy i w jakich okolicznościach. Czy to nie Twój ojciec jako pierwszy oficjalnie przyłapał mnie na kradzieży złotego naszyjnika? - uśmiech na twarzy elfów poszerzył się ponownie. Oboje pamiętali noc, w którą się poznali. Syn lodowego elfa zakradł się do domu przyjaciela i stamtąd już miał wyjść ze skradzionym naszyjnikiem, kiedy to okazało się, że magiczne pułapki umieszczone przy skrytce nie obudzą właściciela. To była długa i pamiętna noc dla obojga.
- Prawie Ci się udało, Cadaveris - przyjaciel skinieniem głowy uznał talent przyjaciela
- Tak, prawie... - elf jednak nie był przegrany i pomimo, że nie udało mu się skraść naszyjnika, w ustach przez prawie pół nocy skrywał niewielki pierścionek, który następnie sprzedał za kilka miedziaków na targowisku.
- A teraz odszedłeś. Dlaczego?
- Nie odszedłem. Przez dziesiątki lat szkolono mnie do tego, abym potrafił wykorzystać nabyte umiejętności w odpowiednim momencie. By zrozumieć, co jest dobre, a co niestosowne, potrzebujemy czasu. To właśnie dlatego opuściłem Danae - wytłumaczył to w sposób, który niewiele rozjaśniał. Szlak umysłu prowadzący do odpowiedzi wydawał się być jeszcze bardziej poplątany.
- Mieszkasz poza miastem
- Owszem, ale nigdy nie opuściłem nikogo, kto by mnie potrzebował. Zresztą, gdyby nie podjęta wówczas decyzja, może dalej siedzieli byśmy w mieście i na dobre zanudzali się na śmierć? - pytanie było retoryczne. Oboje przejawiali miłość do przygód, do podróży, które są niebezpieczne w mniejszym lub większym stopniu.
- Chyba masz rację...
- Poza tym, Arola...
- Księżniczka?
- Tak. Następczyni tronu...
- Chyba nie...
- Nie, aczkolwiek trzeba przyznać, że jest piękna. Dlaczego ja w ogóle Ci o tym wspomniałem - westchnął Cad powoli wyłaniając się z gęstej mgły
- Bo jesteśmy przyjaciółmi? - zapytał wyszczerzony Antonelle ściągając brwi ku sobie
- Arola, następczyni tronu bardzo interesowała się historią. Jest koneserką wszystkiego co piękne. Ma w domu przedmioty, o których nigdy nie śniłeś, przyjacielu
- Skąd o tym wiesz? Byłeś wewnątrz? - zapytał zaskoczony elf, ale widząc wymowne spojrzenie przyjaciela nie dopytywał szczegółów.
- Pewnego dnia, za plecami matki ogłosiła, że szuka chętnych, którzy wyruszą na poszukiwanie pewnych dóbr - zaczął powoli Cad uśmiechając się pod nosem tajemniczo - Pomyślałem, że może to być bardzo fajna zabawa zważywszy na fakt, że nic nie zapowiadało problemów, a nagroda była naprawdę kusząca - uśmiech opowiadającego szybował powoli do góry
- Zgłosiłeś się?
- Jako jeden z niewielu podjąłem się zadania i następnego dnia wyruszyłem na wschód. Słyszałeś o kimś imieniem Veridia?
- Niekoniecznie. To jakiś smok?
- Im dalej na wschód, tym więcej można było dowiedzieć się na ten temat. Veridia to nimfa, która, gdyby wierzyć legendom, była jedną z najbardziej kapryśnych istot Równiny Maurat. Podobnie jak inne nimfy, uwodziły dla wygody posiadania niewolnika. Zamieszkiwała jedną z jaskiń nieopodal trzech jezior. Nie żyła od blisko dwustu lat
- Nie żyła?
- Tak. Problem polegał na tym, że miejsce nie było opuszczoną jaskinią, a kryptą niechcących umrzeć trupów - tutaj mina elfa nieco zrzedła. Wraz z przyjacielem zatrzymali się nieopodal wioski, z której dobiegał szaleńczy krzyk kobiety biegnącej w ich kierunku. Dzieciaki puściły dłonie elfów i pobiegły w stronę matki krzycząc coś niezrozumiale
- Trupy?
- Nieumarli, szkielety i inne paskudztwa. W każdym bądź razie,że miejsce nie było opuszczoną jaskinią, a kryptą niechcących umrzeć trupów - tutaj mina elfa nieco zrzedła. Wraz z przyjacielem zatrzymali się nieopodal wioski, z której dobiegał szaleńczy krzyk kobiety biegnącej w ich kierunku. Dzieciaki puściły dłonie elfów i pobiegły w stronę matki krzycząc coś niezrozumiale
- Trupy?
- Nieumarli, szkielety i inne paskudztwa. W każdym bądź razie, gdy już było po wszystkim okazało się, że na miejscu znalazłem nie tylko kolczyki, ale i sztylet
- Kolczyki?
- Tak, kolczyki Veridii oraz jej ostrze. Kolczyki miały na celu wabić wszystkich, którzy bez zawahania kroczyli ku jej obliczu. Działały hipnotyzująco na poszukiwaczy przygód, którzy kierowali się chciwością.
- I myślisz, że w rękach następczyni tronu...?
- Pozwolisz mi skończyć? - oburzył się Cadaveris. Przesycony emocjami elf skarcił przyjaciela spojrzeniem. Widocznie ta opowieść nie miała tak niskiego poziomu wartości jak poprzednie - Zabrałem przedmioty i wróciłem do domu. Całą drogę przyglądałem się tym dwóm kamyczkom i zrozumiałem, że jeśli znajdą się w rękach kogoś takiego jak Arola...
- Tak?
- To chyba nie najlepszy czas na zmianę tronu, nie sądzisz? - Cad uniósł wzrok, a kiedy starszy mężczyzna wyściskał swoje dzieci, ruchem ręki poprosił elfy by dołączyły do nich. Bez zawahania elficcy pomocnicy skierowali się w stronę niewielkiej osady.
- Dobra, czyli rozumiem, że sztylet...
- Sztylet mój drogi przyjacielu jest tajemnicą, która spoczywa w głowach nielicznych - Cad palcem wskazującym dotknął czoła przyjaciela uśmiechając się przymilnie.
- A kolczyki?
- Oddałem następczyni tronu - Cad odpowiedział krótko. Zaskoczenie przyjaciela było tak ogromne, że przystanął na moment zaskoczony słowami towarzysza.
- Oddałeś? Przecież dopiero co mówiłeś...
- Antonelle - elf zrzucił z głowy kaptur, ukazując swoje długie, białe włosy. Z ust zsunął chustę. Po tych jakże prostych czynach na twarzy rodziców, ludzi, pojawił się uśmiech. Mężczyzna zapewniał ich, że dotrzyma swojej części umowy nie wiedząc, że Cadaveris miał inne plany niż jego kompan.
- Zgarnąłem nagrodę. Dziwne, ale przykro było mi się rozstawać z tymi kolczykami, dlatego dwa dni później wyobraź sobie, ktoś skradł z jej komnaty kiepsko strzeżony artefakt - Cadaveris uśmiechając się tajemniczo spojrzał na przyjaciela. Ich rozmowę przerwał mężczyzna wręczający im sakiewkę wypełnioną monetami - Nie jest gotowa na to, by kraść serca mężczyzn i czynić z nich ofiary własnych ideologii - dodał jeszcze w elfickim języku po czym skierował się w stronę wąsatego rolnika
- Zatrzymaj to - rzekł, zatrzymując dłoń przyjaciela, która niemal dotykała sakwy. Niezrozumienie na twarzy towarzysza rosło coraz bardziej - Za te pieniądze będziesz mógł wynająć pomocnika w mieście. Zbiory tego lata będą obfite... - elf rzucił spojrzeniem przez ramię rolnika. Ten skinieniem głowy jedynie potwierdził przypuszczenia najemnika - To co zbierzesz sprzedaj w mieście. Za otrzymane pieniądze kup dzieciom dodatkowe ubrania i przygotuj się na zimę. Jako zapłatę weźmiemy tylko kosz owoców, o ile to nie problem - w wyścigu zaskoczeń rolnik doganiał przyjaciela Cada, który nie potrafił zrozumieć tego co tu zaszło. Minęło kilkanaście minut, a oboje oddalili się od wioski szukając kolejnych dóbr
- Owoce? Za owoce niczego nie kupimy - oburzył się Antonelle, który po tych słowach złapany za ramię został zatrzymany przez przyjaciela. Cadaveris spojrzał mu głęboko w oczy
- A potrzebujesz czegokolwiek? - znał odpowiedź. Nie potrzebowali niczego. Byli ubrani, mieli wystarczająco dużo wyposażenia i kilka ciekawych tematów do rozgryzienia. Czas płynął nieubłaganie, a słońce powoli chowało się za horyzont
- A więc masz te kolczyki?
- Owszem. Ukryłem je w bezpiecznym miejscu, a kiedy przyjdzie odpowiednia pora, oddam je należytemu następcy. Póki co, możemy przestać o tym rozmawiać?
- Tak, jasne. A więc to tyle? Zostaniesz w tym lesie i otoczony przyrodą zaczniesz szukać szczęścia?
- Szczęście, mój drogi przyjacielu jest indywidualne i ma bardzo szerokie pojęcie. Kto wie, może któregoś dnia odejdę stąd na zawsze? Dopóki mam skrawek dachu nad głową i kilka pniaków drewna do porąbania, nigdzie się stąd nie ruszę. Kosz zachowaj. Odkąd tylko pamiętam Twój dzieciak zachwyca się ich smakiem - Cad pamiętał o wielu rzeczach. Dopiero po tych słowach jego przyjaciel dostrzegł jak wielkie serce ma dla innych elf z białymi włosami. A co było później? Cad zarzucił kaptur na głowę, odwrócił się i zniknął pomiędzy drzewami. Z tego co wiadomo udał się do chaty, która niegdyś należała do myśliwych i tam przeczekuje trudne chwile. Rzadko można go spotkać w mieście, gdyż zdecydowanie bardziej woli oddawać się naturze. Ma z nią świetny kontakt, dlatego też nigdy nie narzeka na brak towarzystwa. A jaki jest jego cel? Cóż, kolejna wyprawa, prawda? Poza tym, kufry najbogatszych mieszkańców miast pękają w szwach od nagromadzonych dóbr, których dorobili się na biednych.


[fragment rozmowy z Caranosem - magiem, przyjacielem ojca Cada]

Elf usiadł na fotelu. Był miękki. Już niemal zapomniał jak smakuje wygoda. Nie narzekał jednak. Świadomy wybór pozwalał cieszyć się tym, co otrzymywał od życia. I otóż to był główny powód wizyty u maga.
- Ten pancerze. Wykuty został na północy, prawda? - Cadaveris trzymając w ręki kielich z czarownym płynem co jakiś czas próbował słodkiego smaku
- Wykuł go Twój ojciec, Cadaveris. Myślisz, że byłby tak doskonały, gdyby nie magia? - mag wydawał się być bardzo spokojny. Zdawał sobie sprawę z tego, że elf nie przyszedł tutaj by pytać o kawałek szmaty jaką nosił na sobie - Jest lekki, zwiewny, a przy tym piekielnie twardy - starzec pozwolił sobie, aby pomarszczoną ręką uderzyć młodzieńca w pierś. Zbroja zdawała egzamin, a wyryte na niej runy chroniły, by pancerz nigdy nie stracił swojej cudownej mocy
- A umiejętności? Je też można poprawić, prawda? Znasz się na tym? - elf był dociekliwy i domyślał się, że starzec wreszcie ustąpi. To nie pierwszy raz, gdy ten pyta go o te sprawy
- Poprawić, dopasować...skąd w ogóle te wszystkie pytania? - mag był lekko podirytowany słowami młodzieńca. Podszedł do stolika na którym znajdował się stos książek, ale żadna nie była w stanie jasno odpowiedzieć na pytanie elfa. To skomplikowane piśmiennictwo przeznaczone było dla tych, którzy długie lata studiowali wiedzę, by teraz móc przeczytać kilka ksiąg i skupić się na ich wykorzystaniu.
- Moje umiejętności. Moje szczęście! Czy nie uważasz, że to trochę za wiele? Spoglądam na bezchmurne niebo, a gdy kilka minut później sięgam do czyjejś kieszeni, księżyc przysłaniają chmury. Strażnik goniąc mnie potyka się kilka razy, co umożliwia mi oddalenie się. A może to? Łucznik, który wypuszcza strzałę, która mija moją głowę o kilka cali. To ma być normalne? - Cadaveris wyrzucił z siebie wszelkie dowody na to, iż nie tylko umiejętności sprawiają, że jest dobry w tym co robi.
- Chyba masz rację młodzieńcze. Tajemnice to coś, co nie da Ci spokoju, aż nie odkryjesz prawdy, mam rację? I pytasz mnie, dlaczego wygrywasz w uliczne gry z taką łatwością, z jaką nikt do tej pory? Lub wchodzisz do miejsc, gdzie nie sposób było by Cię wcisnąć? Posłuchaj - mędrzec przysiadł na niewielkim stołku spoglądając na palącą się na parapecie świecę. Ta, i kilka innych oświetlało izbę, w której panował delikatny półmrok.
- To nie przypadek, Cadaveris. To zasługa Twoich rodziców oraz przychylności bogów sprawiła, że posiadasz dar, który roztacza dookoła Ciebie łut szczęścia.
- Zasługa? Niby jak?
- Nie chodzi tylko o geny. Na pewnego rodzaju wydarzenia nie mamy wpływu. Natura otaczająca Cię z każdej strony, Pani Piękna i Harmonii, jeśli wierzyć księgom, spogląda na Ciebie łaskawym okiem, Cadaveris. Pozwala Ci na wykorzystywanie szczęścia, by czynić dobro. Czy to nie o to chodzi? Nie uważasz, że jesteś strażnikiem...
- Strażnikiem? - elf uniósł się z fotelu podchodząc do okna przez które wyjrzał
- Tak. Nigdy nie uważałeś, że stoisz pomiędzy dobrem i złem? Jesteś żołnierzem, czempionem natury, która daje Ci swoją moc, byś nie pozwolił którejkolwiek ze stron zatriumfować. Przecież to właśnie Ty pomagasz ubogim farmerom wielokrotnie polując na zwierzęta, ale sam każesz i wymierzasz sprawiedliwość mordującym dla zysku i trofeów. Stoisz pośrodku i wierz lub nie, szczęście opuści Cię, gdy zboczysz ze ścieżki jaką podążasz...
  • Najnowsze posty napisane przez: Cadaveris
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data
  • Re: [Menaos] Czarne Skrzydło i Elf
    Elf ściągnął powieki, spoglądając na kobietę. Nie odkrywał przed nią swoich kart tak samo, jak ona nie robiła tego przed nim. Uśmiech tym razem nie zagościł na jego ustach, a mimika twarzy nie zdradzała zakłopo…
    14 Odpowiedzi
    9312 Odsłony
    Ostatni post 8 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • Re: [Menaos] Czarne Skrzydło i Elf
    Elf słuchał jej uważnie. Gdy pytała o pecha, o przeznaczenie, zwyczajnie skierował swe spojrzenie za okno. A czy właśnie tak nie było? Czy to nie szczęście potęgowało jego fach? A może to przypadek sprawił, że …
    14 Odpowiedzi
    9312 Odsłony
    Ostatni post 8 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • Re: [Menaos] Czarne Skrzydło i Elf
    - Pytanie wszak pozostanie pytaniem, które ma na celu zdobycie informacji. Bardzo naturalne, jak dla większości ludu - spojrzał na rozmawiających ludzi. Słowa, którymi operowała kobieta nie przystały zwykłym po…
    14 Odpowiedzi
    9312 Odsłony
    Ostatni post 8 lat temu Wyświetl najnowszy post