Aura o przeciętnej sile i barwie żelaza. Bije od niej obsydianowa poświata. Wokół niej nie słychać żadnego dźwięku. Towarzyszy jej woń metalu oraz zapach dobrze wyprawionej skóry. W dotyku jest twarda, a w smaku łagodnie słona.
W stosunku do ludzi jest obojętny. Dopóki nie dadzą mu powodu, nie podniesie na nich ręki. Wręcz woli unikać wszelkich kłopotów z nimi. Jednak istoty magiczne zaatakuje bez ostrzeżenia. Wpajana mu od najmłodszych lat nienawiść do tych potworów powoduje, że nie potrafi im zaufać. Wampiry, demony, diabły, gryfy, a nawet smoki traktuje jako wrogów numer jeden. Nie jest on altruistą, jednak w obronie niewinnych przed nieczystymi istotami gotów jest poświęcić wszystko - łącznie z własnym życiem.
Wygląd
Szczupły mężczyzna o ciemnych włosach i piwnych oczach. Nie wyróżnia się urodą. Rzadko się goli, więc zazwyczaj posiada lekki zarost. Jego brwi są stosunkowo grube. Nie przywiązuje wyższej wagi do swojego wyglądu. Wystarczy mu, że będzie czysty. Jego dłonie są szorstkie i pokryte drobnymi zadrapaniami. Jego odzienie stanowi wyblakło-czerwony płaszcz oraz charakterystyczny kapelusz z szerokim rondem i zwężającym się ku górze cylindrem. Reszta jego ubioru jest solidnie wykonana ze skóry, bez zbędnych zdobień. Poza tym, używa pasa, który służy mu za przybornik - podczepia do niego większość swoich rzeczy.
Historia
Odkąd pamięta wychowywała go dwójka łowców nagród. Bracia Roland i Mezger Quinnzardo, znani również jako Czosnkowi Bracia. Przydomek ten otrzymali z powodu ciągłego noszenia przy sobie przynajmniej jednej sztuki tego warzywa. Ich zawód, co prawda, tego wymagał, jednak oni uczynili z tego pewien rodzaj znaku firmowego. Żyli głównie z pieniędzy otrzymanych z tępienia potworów między Rzeką Motyli, a Rzeką Zapomnienia. Nie mogli na tym osiągnąć zbyt wiele, ale mieli poczucie misji pozbycia się wszelkiego plugastwa tych ziem. Zawsze opowiadali Vincentowi, że znaleźli go w czasie jednej ze swoich podróży. Miał może wtedy z cztery lata i samotnie błąkał się po lesie. Sumienie nakazało im zabrać go ze sobą. Postanowili, iż uczynią z niego godnego następce Czosnkowych Braci. Roland uczył go walki mieczem, jeździectwa i walki wręcz. Mezger wyszkolił go w sztuce tropienia oraz korzystania z łuku. Część wiedzy, którą mu przekazywali przyswajała się lepiej, część gorzej. Jednak jedna rzecz przyjęła się znakomicie: nienawiść do istot, które w ich bestiariuszu figurowały pod 'złe'. Gdy skończył dwadzieścia jeden wiosen, ustalili, że umie już wszystko, co powinien. Musiał się z nimi rozstać i podążyć własną ścieżką. Otrzymał od nich kilka drobiazgów na początek wędrówki oraz miecz, który miał być rzekomo błogosławiony przez kapłana samego Pana. Cała trójka była w pełni przekonana o nieistniejącej mocy miecza. Pożegnali się i rozeszli. Nie spotkał ich ponownie, chociaż wierzy, że żyją i mają się świetnie. Prawdopodobnie wyruszyli na Morze Cienia. Obiecał sobie, iż kiedyś sam na nie wypłynie w poszukiwaniu 'Wielkiego Być Może'.
Najnowsze posty napisane przez: Vincent
Odpowiedzi
Odsłony
Data
Re: [Wschodnia Brama] Samotnie czy w towarzystwie? Nie sposób było nie zauważyć niezdarności dziewczyny. Czy to przez jej zachowanie, czy to przez jej własne słowa. Jednak żeby zrazić Vincenta, potrzeba czegoś więcej niż niewielki pokaz „niezwykłej” zręczności.…
Re: [Wschodnia Brama] Samotnie czy w towarzystwie? Zanim Vincent mógł w spokoju opuścić miasto, musiał jeszcze napełnić swoją manierkę na drogę. W podróży różnie to bywa. Nie zawsze uda się natrafić na strumień z czystą wodą. Właśnie opuszczał gospodę zaopatrzo…
Re: [Plac handlowy] Ekspansja Kiedy łowca zdążył już nabrać oddechu i był gotów odebrać sakwy od nieoczekiwanego wybawcy, nagle pojawiła się kolejna postać. Miała jeszcze bardziej zaskakujące wejście niż nieznajomy. Wyskoczyła praktycznie z…