Dzieciństwo... Coś co ledwie pamięta. Narodziła się jako zwykła dziewczyna w średniozamożnej rodzinie, która zamieszkiwała miasto Danae. Była jedynaczką co sprawiało, że rodzice absorbowali na nią mnóstwo czasu. Zadbali o to aby była wyuczona i dumna z tego skąd pochodzi. Została wychowana na damę, a tym czym miała zajmować się w przyszłości miało być zielarstwo. Nie musiała się o nic martwić, rodzice dawali jej wszelkie wygody na dostatecznie wysokim poziomie. Takie podejście do córki jednak nieco ja skrzywdziło - nie została nauczona tego jak życie czasem może być ciężkie. Jej ojciec ciężko zachorował i ostatecznie zmarł, natomiast matka, podobnie jak ona, nie była wstanie zarabiać dostatecznie dużej ilości pieniędzy aby zapewnić dawny poziom bytowania. To Dragonisie coraz mniej zaczynało się podobać, a trudna sytuacja w której znalazła się ona i jej matka mocno ją dołowały. Czuła się bezradna, jako zielarka nie mogła liczyć na jakieś duże zarobki, zresztą - posiadała dużą wiedzę teoretyczną, a praktycznie żadnej praktycznej. Znała zioła z obrazków w encyklopediach, ale nigdy ich nie trzymała w dłoni. Musiała znaleźć jakiś lepszy sposób na zarabianie. Zdesperowana wybrała się wieczorem do jednej z karczm aby tam zasięgnąć języka. Spotkała tam wielu nieprzyjemnych typów, w tym jednego zakapturzonego Mrocznego Elfa, który najwyraźniej mocno się nią zainteresował. W końcu pomiędzy nimi doszło do konwersacji, z początku związanej z trudem znalezienia dobrze płatnej pracy. Elf stwierdził, że może jej pomóc.<br><br>Spotkali się więc za karczmą w środku nocy w ciemnej uliczce. Dreszcze przechodziły po plecach młodej kobiety. Drow w końcu zdjął kaptur prezentując swe prawdziwe jestestwo. Jak się okazało nie był to jakiś tam zwykły Mroczny Elf... Był to wampir, który w Dragonisie zobaczył łatwą ofiarę. Rzucił się na nią i zatopił swe kły w jej karku, pojąc się jej półsmoczą krwią. Czy wampir sobie zdawał z tego sprawę czy nie, to co wydarzyło się potem zaskoczyło ich obojga. Elf zadławił się krwią, która zaczęła wypalać, albo raczej mrozić, od środka. Plując na wszystkie strony zdołał jedynie wycharczeć "Jesteś smokołakiem" po czym zamienił się w popiół. Przerażona kobieta uciekła do parku bojąc się nawet wrócić do domu. Czuła się poniekąd winna śmierci tej osoby, ale także przeraziło ją słowo "smokołak". Nigdy wcześniej go nie słyszała, nie wiedziała co oznacza. Przeczuwała, że jej matka także może nie wiedzieć co to oznacza - dlatego postanowiła poszukać pomocy u znamienitego uczonego znanego w mieście. Zapytane o to czym są owe Smokołaki wyjaśnił Dragonisie wszystko. A ona dopiero wtedy pojęła, że siedzi w niej bestia, która przez tyle lat była uśpiona. Bestia, której potęgę można wykorzystać!<br><br>Wróciła wreszcie do domu, matka bardzo się o nią martwiła. Bez owijania w bawełnę opowiedziała jej wszystko co się wydarzyło. Matka jej jednak nie uwierzyła i stwierdziła, że ma gorączkę. Dragonisa położyła się więc do łóżka zastanawiając się czy to wszystko ma sens. Właściwie poza zapewnieniami wampira nie miała żadnej pewności, że faktycznie jest Smokołakiem - w końcu nie potrafiła zmienić się w smoka. Na drugi dzień z rana wyszła prędko z domu, nie mówiąc nikomu gdzie idzie. Udała się nad Kryształowe Jeziora aby tam zastanowić się nad wszystkim. Chciała przeistoczyć się w smoka. Nie za bardzo wiedziała jak z początku się za to zabrać. Patrzyła na swe odbicie w lustrze wody i starała się skupić na tym pragnieniu. Przesiedziała tak długie godziny, aż w końcu, gdy już niemal padała z wycieńczenia - zobaczyła swoje smocze odbicie. Dopiero po chwili zorientowała się czym się stała i wydała z siebie donośny ryk. Przez kolejne długie godziny przyzwyczajała się do nowego ciała, ucząc się chodzenia na czterech łapach, latania, władania ogonem a także zionięcia. Jak się okazało jej oddech był chłodny i zamarzał to z czym się zetknął. Była wycieńczona i miała już dość, chciała wrócić do domu. Pojawił się jednak pewien problem - nie potrafiła wrócić do swej ludzkiej postaci. Była zbyt wycieńczona aby ponownie się na tym skupić. Zapadł już zmrok a ona uwięziona w smoczej postaci nie wiedziała co począć. Ostatecznie zdecydowała się na przenocowanie nocy na łonie natury.<br><br>Jej sen był długi, kiedy wreszcie się obudziła, zorientowała się, że coś jest nie tak. Była spętana łańcuchami i znajdywała się w lochu. Miała nawet zakneblowany pysk przez co nie mogła wydać z siebie żadnego okrzyku pomocy. W końcu po chwili zjawiła się zakapturzona postać, wydawała się być znajoma. Kiedy tajemniczy osobnik zdjął kaptur, wszystko stało się nagle jasne. Był to ten sam Mroczny Elf - Wampir, który zamienił się w popiół po wypiciu jej krwi. Jak widać blefował, użył jakiejś sprytnej sztuczki aby zwieść kobietę i tym samym sprowadzić ją właśnie tutaj.<br>- Wszystko zgodnie z planem - rzekł do niej i pogładził jej pysk swoją szorstką dłonią. Smoczyca odsunęła od niej łeb na tyle na ile jej tylko pozwalały łańcuchy. Czekała na wyjaśnienia, jej wzrok był pełen strachu.<br>- spokojnie, chcę ci tylko pomóc - zapewniał Elf. - Pomogłem ci poznać twoją prawdziwą naturę. Teraz czas na dalszą część planu. Skoro jesteś smokiem to czas to wykorzystać. - dokończył po chwili.<br><br>Jaki to był plan? Elf i Smoczyca weszli w pewna spółkę, byli panami terroru o zmroku. Zastraszali bogatych aby pozyskiwać od nich immunitet w razie przyłapania i wielkie bogactwa. Jeśli gdzieś nie dawali sobie już rady to przenosili się do innego miejsca i zabawa zaczynała się od nowa. Przez ten czas Dragonisa w pełni opanowała swe przemiany, a także nauczyła się wiele złego od swojego wspólnika - nabyła dużą wiedzę o bestiach i szamanizmie. Aktywowały się także jej paranormalne zdolności w postaci Magii Zła, która pozwalała jej siać jeszcze większy terror niż wcześniej. Chociaż to co zaczęła robić bardzo kłóciło się z jej dawnym charakterem, szybko poddała się złej woli Wampira i stała się zimną niczym lód egoistką. Wszystko co jednak dobre kiedyś musi się skończyć. W końcu został wysłany za nimi list gończy, a sprawą zajął się wybitny łowca, który w łatwy sposób dopadł a następnie zgładził Elfa. Dragonisa pozbawiona swego mentora nie była już taka pewna siebie i skryła się przed prześladowcą. Niestety na niezbyt długo - ten ostatecznie odnalazł ją i ciężko ranił. Ostatkiem sił jednak zdołała pokonać łowcę, zamrażając go i miażdżąc. Jej dni jednak i tak miały być policzone. Skryła się gdzieś w jednej z grot głęboko i lizała swoje rany będąc na granicy życia i śmierci.<br><br>Wszyscy o niej zdążyli już zapomnieć, a czas szybo leci. To wszystko wydarzyło się ponad 300 lat temu. Po tylu latach jednak gadzina wreszcie ukazała się światu. Co teraz pocznie? Nadal będzie podążać drogą zła czy jednak dostała dostateczną nauczkę? To się wkrótce okaże...