Gdzieś na obrzeżach Danae, bliżej wod Kryształowego Jeziora mieszkała dwójka elfów. Byli to zielarze, zafascynowani medycyną i uzdrawianiem. Pomagali każdemu, kto o to poprosił, niezależnie od rasy. Byli bardzo szczęśliwi, do pełni brakowało im tylko dziecka. Znali się na ziołach, więc wspomagali się odpowiednimi wywarami. Po długich staraniach udało im się począć dziecko - dziewczynkę. Dali jej na imię Niellana. Mała elfka wychowywała się w leśnych ostępach, gdzie z pomocą swoich rodziców poznawała lecznicze zioła oraz uczyła się je odpowiednio stosować. Rodzice zaszczepili w niej także miłość do książek-gdy przeczytała większość znajdujących się w domu, zaczęła wybierać się do biblioteki i znosić wielkie woluminy. Gdy nauczyła się pisać zaczęłą tworzyć notatki o ziołach. Notatnik wszędzie zabierała ze sobą wraz z węglem, by w każdej chwili odtwarzać wygląd nieznanych jej wcześniej roślin, a także sporządzać opisy. Nowe znaleziska zabierała do domu i uważnie badała, marzyła o tym, by zostać naukowcem.
Życie w sielance trwało kilka lat. Nil niedawno skończyła 15 lat, pomagała rodzicom w przygotowaniu medykamentów, chodziła też do pacjentów w ramach przyuczania się do zawodu. Była szczęśliwa. Miała także 5-letniego brata, którego mocno kochała, a także przyuczała w znajomości ziół. Często zabierała go w okolice jeziora, gdzie ona mogła spokojnie pisać, a jej brat bawić się oraz uczyć. Tego dnia miało to wyglądać podobnie. Nil wstała, gdy wszyscy jeszcze spali. Miała zamiar wybrać się nieco dalej od jeziora, aby poszukać pewnych roślin, o których czytała w księgach. Będąc przy drzwiach usłyszała skradanie się, a potem głuchy dźwięk upadku. Obejrzała się i zobaczyła swojego braciszka ubranego w pelerynkę, na plecach miał plecak z prowiantem i właśnie to on go przeważył. Niellana nie dała się długo prosić i zabrała chłopca ze sobą. Dzień mijał im spokojnie, zjedli już śniadanie, Nil zanurzyła się w krzakach w poszukiwaniu roślin, jej brat strugał kozikiem figurkę ze znalezionego konara. Od paru tygodni chodziły słuchy o krasnoludzkich jednostkach, które pustoszą sąsiedzkie krainy, dlatego Niellana była ostrożna, jednak mimo ostrzeżeń pozwoliła sobie na opadnięcie warty i rozkoszowanie się dniem. Wracała właśnie z naręczem roślin, gdy usłyszała trzask gałęzi. Obróciła się i zobaczyła przed sobą trzech niskich, brodatych mężczyzn. Zaczęła uciekać, w biegu nawoływała swojego brata. Dopadli ją na polance. Broniła się sierpem, którego używała do zbioru ziół, jednak wyszkoleni krasnoludowie szybko dali jej radę. Gdy ją dopadli na łąkę wbiegł jej brat z kozikiem w pozycji bojowej. Napastnicy w szale go nie widzieli, Nil tak. “Uciekaj!” Na szczęście posłuchał. Były to ostatnie słowa wypowiedziane do brata, gdyż mężczyźni uderzyli ją czymś ciężkim i straciła przytomność.
Obudziła się w powozie z pulsującą głową, otoczona innymi kobietami. Były to zarówno elfki, jak i ludzkie kobiety. Powiedziano jej, że nieprzytomna była cały dzień, ma posiniaczoną twarz, a na tyle głowy guza on uderzenia. Od kobiet dowiedziała się, że krasnoludy napadają na miasta, dokonują masakr, a jako jeńców biorą młode kobiety i dziewczęta. Najmłodsza z nich miała 12 lat. Niellana była przerażona, gdyż domyślała się jaki los może je czekać. Pracując jako zielarka słuchała rozmów, wiedziała czym są burdele i w jaki sposób pozyskuje się do nich pracownice…Podróżowali przez wiele tygodni, doświadczyła gorąca pustyni czy przerażającego wichru pustkowi. Jej czujne elfie ucho słuchało uważnie gdzie mają się udać. Rozumiała swój los, szanse na ucieczkę były marne, postanowiła sobie, że za wszelką cenę ułatwi sobie życie w miejscu, gdzie przyjdzie jej się znaleźć. W końcu dotarli do Arturonu, gdzie wraz z innymi została zapędzona na statek płynący do Alajii. Tam została załadowana na kolejny wóz, który pojechał do Nurii. W mieście od razu zajechano na targ niewolników, gdzie dni zlewały się w jeden, a Nil czuła się niczym jałówka, którą gospodarze oglądają, ale nie chcą zapłacić proponowanej ceny. Przyszedł w końcu dzień jej złudnego wyzwolenia, gdyż wypatrzyła ją pani Linan - właścicielka jednego z bardziej luksusowych burdeli w mieście. Spodobała jej się ze względu na nietypowy jak na elfa wygląd. Chwilę potargowała się ze sprzedawcą, potem kazała zgarnąć Niellanę jednemu ze służących. Tak trafiła do Domu pod różą.
W burdelu było tylko ociupinkę lepiej, niż w niewoli u krasnoludów - tu przynajmniej miała dostęp do łóżka i bieżącej wody, a posiłki były smaczne i sycące. Natomiast miała pełne ręce roboty. Pani Linan w pierwszym dniu podzieliła nowe dziewczęta na takie, które nadają się wyłącznie do pracy na ulicy, a z których można zrobić użytek i przeznaczyć je na zabawianie klientów, a w późniejszym czasie kurtyzany wyższego szczebla. Nil trafiła do drugiej grupy ze względu na umiejętności czytania i pisania oraz nietypowy wygląd. Codziennie biegała na lekcje śpiewu i gry na instrumentach oraz na lekcje makijażu, których nie cierpiała z całego serca. Dla niej jako córy elfów kontakty intymne były czymś świętym, w tym miejscu zostały sprowadzone do wulgarnej potrzeby, która musi zostać zaspokojona szybko i słono kosztuje. Znalazła oddech od codzienności - na tyłach burdelu odkryła zaniedbany ogród ziołowy, o który potajemnie dbała. Kiedyś pani Linan przyłapała ją na podlewaniu roślin i zapytała o znajomość leczniczych roślin. Po krótkiej rozmowie pozwoliła na pielęgnację ogródka. Nigdy nie sądziła, że wieść się rozniesie i jakie efekty to da, ponieważ kilka miesięcy później, gdy Nil szła wypielić ogród spotkała jedną z kurtyzan wychodzącą z ustępu, nie wyglądała najlepiej, więc dziewczyna zagadnęła ją, czy dobrze się czuje. Ta powiedziała jej, że od dwóch miesięcy nie miała krwawienia a od paru dni wymiotuje i najprawdopodobniej jest w ciąży. Nil powiedziała, że to wspaniała wiadomość, na co dziewczyna odpowiedziała:
-Wspaniała? To dziecko może wszystko zniszczyć! Nie uważałam podczas pracy i mam teraz tego efekty!
-Jak to? Przecież gdy urodzisz, to pani Linan da Ci wolne i pozwoli na…
-Urodzisz? Wolne? Gdy moja ciąża wyjdzie na jaw zostanę wyrzucona i będę pracować jak zwykła ulicznica! Nie zapewnię mojemu dziecku niczego, nawet kawałka siennika do spania! Gdyby tylko…zaraz znasz się na ziołach prawda? Zapewne znasz jakieś zioła, które mogą pomóc się tego pozbyć?
-Pozbyć? O czym ty mówisz?
-Błagam Cię! Pracuję tu na tyle długo, że mam własne oszczędności, które w całości wysyłam mojej mamie. Mam młodszą siostrę, która jest chora, a lekarstwa są bardzo drogie…
Nil słuchała tej historii i wszystko rozważała. Znała zioła, które mogłyby wywołać zamierzony skutek, ale jej wychowanie i serce nie chciało na to pozwolić. Poprosiła o kilka dni do namysłu. Od tego zdarzenia kręciło jej się w głowie, z jednej strony dla niej dziecko było czymś najważniejszym, gdyż elfy mają kłopoty z poczęciem i donoszeniem ciąży, jednak zamartwianie się kurtyzany o młodszą siostrę było czymś, czego nie mogła przeoczyć. Sama kochała swojego brata i martwiła się czy przeżył. Po trzech dniach przyniosła kurtyzanie odpowiednią herbatę i pomogła jej przejść przez cały proces. Hermetyczność burdelu sprawiła, że wiadomość o tym doszła uszu pani Linan, która mianowała dziewczynę pomocą medyczną (poprzedni zielarz zaraził się gangreną przez niewystarczającą higienę i umarł).
Niellana od 5 lat żyje w burdelu, pracując jako zielarka. Jest znana w swojej dzielnicy i kilku najbliższych, gdyż leczy nie tylko dziewczęta ze swojego burdelu, lecz każdego, kto o pomoc poprosi. Oszczędności wydaje na sprowadzanie nowych sadzonek, które zajmą miejsca w teraz już sporym ogrodzie ziołowym. Przekonała się, że kurtyzany, to dziewczyny będące niewolnicami jak ona i zaprzyjaźniła się z nimi. Pomaga nie tylko w chorobach, dba także o antykoncepcję, na prośbę pani Linan delikatnie uprzykrza wizyty niewygodnym klientom dodając im do napojów przeróżne specyfiki. Ocierała wiele łez i koiła złamane serca, kiedy któraś została zwiedziona obietnicami wykupu lub ucieczki. Codzienne oglądanie mężczyzn chcących zaspokoić chuć sprawiło, że nabrała do nich niechęci. Kiedyś elfka żyjąca ideałami o cudownym życiu rodzinnym, teraz młoda kobieta przyrzekająca, że nigdy nie wyjdzie za mąż, ani nawet nie legnie z mężczyzną. Najczęściej można ją spotkać siedzącą na tyłach domu, gdzie w swoim starym notatniku kreśli zapiski o ziołach. Pomiędzy pociągnięciami pióra marzy o studiach medycznych, albo chociaż o możliwości założenia własnej apteki.