Solembum sam nie wie gdzie się urodził, a jego pierwsze świadome wspomnienia dotyczą przemiany. Bardzo bolesnej przemiany, gdyż
odwróconej. Zazwyczaj to człowiek zmienia się w kota, a tym razem to małe kocie doświadczyło przemiany w człowieka. Właściwie z samej
przemiany kot zapamiętał tylko potworny, wszechobecny ból. Nie wie dlaczego, to on tego doświadczył, jednak patrząc na to z perspektywy
czasu przyznaje, że cieszy się z tego biegu wydarzeń. Bo i czemuż miałby się nie cieszyć? Perspektywa przeżycia swego czasu jako zwykły kot
nie jest zbytnio pociągająca.
Tak, czy siak, małe kocie zostało znalezione gdzieś na bezdrożu przez młodą szlachciankę, której bardzo spodobało się futerko tegoż. Później,
gdy Solembum przeżył trawiącą go gorączkę, spędził kilka lat swego życia w dostatku, u pewnego zamożnego kupca – a konkretniej, u jego
córki. Tam właśnie, towarzysząc swej wybawicielce na różnych przyjęciach i spotkaniach, zapoznał się z etykietą, a także poznał ludzki język.
Gdy dziewczynka nieco dorosła, ojciec postanowił wynająć dla niej nauczycieli - była to również wspaniała okazja dla kota, by nauczyć się
innych, nierzadko przydatnych umiejętności. Z wielu przedmiotów, których uczyła się dziewczynka, Solembumowi najbardziej do gustu przypadły
anatomia i geografia.
Kot już wcześniej miał ochotę odejść, by zwiedzać świat. Denerwowało go to, że uważany jest za głupie zwierze, a i ukrywanie się w każdą
pełnię księżyca stawało się irytujące. Ostatecznie do opuszczenia domu zachęciły go właśnie lekcje geografii. Gdy zobaczył ogrom Alaranii,
zapragnął wyruszyć w podróż i zwiedzić choć jej część. Toteż w czas następnej pełni uciekł z domu do pobliskiej karczmy. Miał nadzieję spotkać
kogoś, kto zechce zabrać go ze sobą w podróż. Jednak, jak można się domyślić, nastoletni chłopiec nie miał nawet na co liczyć, a, że karczma
była wątpliwej reputacji, to cudem uniknął skończenia z nożem między żebrami. Uratowała go interwencja karczmarza i poparcie jednego z
gości.
Solembumowi jednak nie w głowie było poddanie się. Po ponownej przemianie, już jako kot, odnalazł interesującą go osobę i wraz z nią wyruszył
w podróż. Z początku wybrany przezeń człowiek nie zauważał go, gdy ten maszerował krok w krok za nim. Jednak po pewnym czasie zachwycił
się zwierzęciem i postanowił zabrać je ze sobą. Tak więc kot, tym razem podróżując już na ramieniu, jak się okazało, czarodzieja Kilima,
kontynuował podróż. Kilimowi nie umknął fakt, iż Solembum jest kotołakiem. Często rozmawiali ze sobą, a po pewnym czasie Kilim – żeby nie
przyciągać niepotrzebnej uwagi innych podróżnych – nauczył Solembuma umiejętności telepatii, która to okazała się niezwykle przydatna.
Właśnie podczas spotkania z Kilimem, zapytany o swe miano, kot stwierdził, że nazywa się Solembum – od tej pory nim właśnie był, a
przedstawiał się tylko tym, którzy na to zasługiwali.
Prócz tego czarodziej wykrył, że Solembum wykazuje predyspozycje magiczne i, na prośbę kotołaka, zaczął nauczać go tajników magii umysłu.
Cenił sobie towarzystwo Solembuma, więc by zatrzymać przy sobie kota na dłużej, obiecał również, że po dotarciu do jego rezydencji nauczy go
innych domen magicznych, a także pozwoli mu samemu rozwijać się przy pomocy prywatnej biblioteki. Solembum z przyjemnością skorzystał z
zaproszenia, toteż został z czarodziejem kilka kolejnych lat, przyswajając sobie inne magiczne domeny.
Jednak natura kota nakazała mu podjęcie kolejnych podróży. Nie był już małym, głupim kocięciem, a dorosłym i całkiem mądrym kotołakiem –
sprawiły to wszystkie księgi, jakie przeczytał, jak i nauki odebrane od maga. Tak więc Solembum, opanowawszy magię umysłu, umiejętność
odnajdywania portali oraz kilka innych, wyruszył z misją zwiedzania świata. Nie zachowywał się już jednak tak nierozważnie, jak niegdyś, a
trzymał się na uboczu, obserwując wszystko z boku, nie zbliżając się jednak do nikogo na tyle, by mógł wyczuć jego aurę.
Trwało to kilka miesięcy, aż pewnego razu, gdy wędrował beztrosko szlakami Alaranii, poczuł na sobie czyjś wzrok. Z początku zignorował to
uczucie, lecz gdy nie znikało, zaczął się rozglądać. Jego kocie oczy niemalże od razu ujrzały przyczajoną na drzewie istotę – innego kotołaka.
Początki bywają trudne, tak było i w tym wypadku. Ani Maud – bo takie mano nosiła jego nowo poznana towarzyszka – ani on sam, przez długi
czas nie mogli się dogadać. Jednak jako, że oboje byli z natury bardzo ciekawscy, postanowili zostać ze sobą jakiś czas. Zarówno Maud, jak i
Solembum z chęcią wymieniali się wiedzą. Maud nauczyła kota magii emocji, w której jest niekwestionowaną mistrzynią. Zaś Solembum
odwdzięczył się przekazując jej umiejętności czytania aur, odnajdywania portali i wielu innych, przydatnych na szlaku, jak i poza nim. Również
dzięki Maud, Solembum zrozumiał jak działa przemiana, choć w dalszym ciągu nie potrafił jej kontrolować - być może dlatego, że przed
doświadczeniem przemiany był tylko zwykłym kotkiem? A może jest po prostu beznadziejnym przypadkiem? Tego Solembum nie wie, a pewne
jest tylko to, że może stać się człowiekiem tylko w czasie pełni księżyca.
Choć kot bardzo polubił swą towarzyszkę, w końcu i ich drogi się rozeszły. Pewnego ranka Maud po prostu odeszła, nie zostawiwszy żadnej
wiadomości – czyli tak, jak to zwykł czynić Solembum. Kota bardzo zasmucił ten fakt, lecz logicznie stwierdził, że trzeba żyć dalej. Wkrótce
wyruszył w dalszą podróż. Od tej pory często towarzyszył najemnikom, podróżnikom, kupcom, czy nawet czarodziejom – mało kto jednak zdołał
zaskarbić sobie uznanie kota tak, by ten zdradził mu swą tożsamość. Dzięki umiejętności ukrywania aury, wszyscy brali go za zwykłego,
zbłąkanego kota z żyłką do podróżowania. W tym ostatnim mieli rację, Solembum jest chyba jedynym kotem, który zwiedził niemalże całą
Alaranię, a – trzeba przyznać - to nie lada osiągnięcie przy jego małych, kocich łapkach.