Cały czas samotny. To jego przeznaczenie. Ale czy przeznaczenie istnieje? I czym by było? Czy to nie jest nie fair, że jedni zostają bohaterami,
a
drudzy ledwie mogą wyżyć za swoje pieniądze? Chyba, że ludzie akceptują taki stan rzeczy. Nie starają się być nikim więcej niż są w chwili
obecnej? To by wszystko wyjaśniało. Bohaterowie to osoby, które najzwyczajniej w świecie wzięły sprawy w swoje ręce i sami stworzyli swój
byt.
Czyli przeznaczenie nie istnieje, przynajmniej tej wersji się trzymajmy. Samotny z własnego wyboru. Był wynikiem przelotnego romansu i nigdy
nie
spotkał swojego ojca. Matka oddała go osobom, które miały dosyć pieniędzy na utrzymanie małego dziecka i wkrótce ona znikła. Rodzina, w
której
się wychowywał była średnio-zamożna. Mimo to całe życie brakowało mu towarzystwa, którego nigdy nie poszukiwał. W pewnym wieku zadał
sobie
pytanie, dlaczego właśnie jemu się to przytrafiło, oraz po co tu jest? Jaki jest sens jego istnienia. I wtedy cudnym trafem spotkał starego
nekromantę, z którym bardzo szybko się związał. Nakromanta nauczył chłopca wszystkiego co potrafił. Po czym zginął z powodu wieku
pozostawiając po sobie tylko jedną cenną rzecz Laskę Śmierci. Młodzieniec (jak na elfa) zaczął pogłębiać jego nauki i nigdy nie powrócił w
rodzinne strony zamieszkując na obrzeżach wielkiego lasu na zachodzie. W następnych rozdziałach swojego życia odbył ogromną ilość podróży.
Ich
cel? Poznać prawdę o tym świecie, czyli coś na co zwykłemu człowiekowi brak czasu z racji na jego krótkie życie. Najwięcej takowych w góry i
do
szepczącego lasu. Natykał się na ogromne ilości ludzi, zmiennokształtnych i innych stworzeń. Nieraz musiał walczyć o swoje życie, jednak
zawsze
udawało mu się wyjść z każdej sytuacji cało. Największym uszczerbkiem na jego zdrowiu dotychczas było kilka złamanych kości. Starał się
trzymać
jak najdalej od często uczęszczanych szlaków, jednak czasami lepiej nie ryzykować. I tak pewnego dnia znalazł się w nieodpowiednim miejscu w
nieodpowiednim czasie. Banda ludzi zrobiła zasadzkę na karawanę, Lokval nie wiedział z jakich powodów. Jednak bandycie pomyśleli, że elf jest
jednym z ochroniarzy karawany i dostał 3 strzały z łuku. 2 W nogę i jeden w ramię. Krew ciekła z niego strumieniami. Wtedy pomyślał, iż jego
plany
i wszystko co do tej pory robił nie miały sensu. I tak zostanie zapomniany. Tak bał się właśnie zapomnienia. Lecz zdażył się cud. Oto uratował go
zielarz. Przez kilka miesięcy elf dochodził do siebie. I w tym czasie został wprowadzony w podstawy medycyny i alchemi. Mężczyzna więdział, że
przyda mu się to w przyszłości. Mimo wszystko nie związywał się z tym człowiekiem. Wiedział, że nie warto, ponieważ jego żywot i tak będzie
krótki, więc ten wkrótce umrze nie pozostawiając po sobie nawet najmniejszego śladu na tej ziemi, ale przynajmniej przyczyni się do realizacji
wielkiego planu Lokvala.
Po powrocie ze swojej ostatniej podróży na pustynię postanowił zrobić coś wielkiego. Coś tak zaskakującego, że całe stworzenie na świecie
będzie
o nim pamiętać po wsze czasy. Jednakże jego plany nie zostaną jeszcze zrealizowane. Jego wiedza jest wciąż zbyt mała, aby dokonać dzieła
ostatecznego. Wyruszył wtedy do bibliotek w miastach zachodu, aby poznać bardziej swoje rzemiosło. W jednej z bibliotek ukradł też bardzo
cenną
książkę. Wiedział, że skutki mogą być złe, ale bez niej nie będzie mógł niczego zrobić. A cena nie była ważna. Jego dzieło będzie niczym dzieło
samego boga. Zostawi po sobie ogromny odcisk na Ziemi.