Oglądasz profil – Nazir

Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Nazir Nah'se mir
Rasa:
Człowiek
Płeć:
Nieokreślono
Wiek:
30 lat
Wygląda na:
0 lat
Profesje:
Majątek:
Sława:

Aura

Aura o niezbyt wielkiej sile, ciągle jaśniejąca, błyszczącym światłem. Zdecydowanie barwa jej przywodzi na myśl żelazo, a poświata jest stanowczo turmalinowa. To co usłyszysz będąc w jej pobliżu to ciszę przerywaną jedynie szumem wiatru. Pachnie rozgrzanym żelazem. Czuć od niej silny chłód. Smakuje gorzko i łagodnie, w dotyku zaś aura ta jest giętka i szorstka.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Nazir
Grupy:

Skontaktuj się z Nazir

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
11
Rejestracja:
11 lat temu
Ostatnio aktywny:
10 lat temu
Liczba postów:
10
(0.01% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.00)
Najaktywniejszy na forum:
Księga Boskich Praw
(Posty: 1 / 10.00% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
Prośby o napisanie aury
(Posty: 1 / 10.00% wszystkich postów użytkownika)

Połączone profile


Atrybuty

Krzepa:silny, raczej wytrwały
Zwinność:zręczny, błyskawiczny, niedokładny
Percepcja:wyostrzony wzrok, czuły słuch, szczątkowy węch, przytępiony smak, przytępione czucie, czuły zmysł magiczny
Umysł:pojętny, ineligentny, Żelazna wola
Prezencja:brzydki, nieokrzesany

Umiejętności

AlchemiaOpanowany
Jako zabójca, musiał pojąć arkana alchemii, gdyż to obowiązywało w zakonie.
Skradanie sięBiegły
Tak jak wyżej, było to obowiązkiem nauk od nowicjusza do kapłana.
Otwieranie zamkówOpanowany
Sporządzanie truciznBiegły
JeździectwoPodstawowy
Walka w ręcz.Podstawowy
Ćwiczył to i na zajęciach z mistrzami sztuk zakonu, jak i z własnymi przyjaciółmi, też stowarzyszonych.
PływaniePodstawowy
UnikiPodstawowy
Władanie sztyletemOpanowany
Władanie łańcuchemBiegły
To ulubiona broń Nazira.
ŁucznictwoOpanowany
Władanie mieczami jednoręcznymiOpanowany
GimnastykaOpanowany
Wszystkie umiejętności w górę, były obowiązkiem nauki w zakonie.
GotowanieOpanowany
To z własnej inicjatywy nauczył się Nazir, w wolnym czasie.
HandelOpanowany
Poznał tą umiejętność z czasem, kiedy podróżował.

Cechy Specjalne

Sprawna WspinaczkaZaleta
Postać nauczyła się perfekcyjnie wspinać, na lekcjach w zakonie.

Magia: Rozkazy

PowietrzaUczeń
Nauczył się tego typu magii, ponieważ wybrał ją jako jedną z dwóch z okazji zostania kapłanem zakonu.
PustkiAdept
To samo co wyżej, tylko ten typ rozwijał bardziej niż poprzedni.

Przedmioty Magiczne

Naszyjnik kapłana Zakonu.Zaklęty
Przedmiot ten, w sytuacjach nagłego, poważnego zagrożenia, wzmacnia dwukrotnie umiejętności magiczne użytkownika, jak i jego zręczność, siłę i wytrwałość. Negatywnym efektem tego, jest następnie całkowite, nieludzkie wręcz wyczerpanie użytkownika, które w swoim następstwie wymaga długiego, intensywnego wypoczynku. Efekt objawia się godzinę po użyciu siły przedmiotu.

Charakter

Nazir, wyszkolony w Zakonie, ma jasny cel przed sobą. Zarabiać na życie, zabijaniem innych, za co oddaje cześć Najwyższemu Kapłanowi swego stowarzyszenia. Sam akt zabójstwa przynosi mu rozkosz porównywalną do wzniosłości seksualnej... od której mimo wszystko także nie odstępuje. Jako kapłan, swego Zakonu, wierzy, że wszystko, co robi, jest słuszne, a morderstwo najważniejsze. Czuje się dobrze, między ludźmi, nie ma obaw przed wielkimi miastami, a poruszanie się dla niego po dachach budowli to jak wyjście na spacer. Tak samo jest na wsi i w lasach. Jest wtedy nie wykrywalny, nietykalny. Najbardziej lubuje się w nocy. Kiedy mroki zachodzą na świat, Nazir czuje się jak w domu, bo wie, że to jego domena. Mimo wszystko fascynuje go też magia. Lubi się o niej uczyć, o niej rozmawiać, no i z niej korzystać. Kiedy, jako kapłan, został wprowadzony w arkana sztuki magii, czuł się, jakby był dzieckiem i nagle z czworaków, wstał na równe nogi. Jednak, jak każdy, ma też swój lęk, swoją marę i najgorszy obraz. Wszelkie formy śmiertelnej egzekucji z powodu prawa. Ma tu na myśli, szafot, ścięcie głowy, topienie. Wszystko to, za co skazuje ''porządne'' prawo. Nie boi się śmierci w walce, ze starości, i innych tego typu powodów. Jednak, kiedy w młodości cudem uniknął śmierci, od takich właśnie kar, nie przestanie się bać tego wszystkiego. Słowem: Jest to twardy mężczyzna, który całe swoje życie poświęcił zakonowi, za co kocha to stowarzyszenie tak bardzo, jak kiedyś kochał rodzinę. Bo oni są jego rodziną...

Wygląd

Twarz Nazira jest lekko opalona. Na jego obliczu widnieje więcej blizn niż na ofiarach tortur. Jego nos zrósł się trochę krzywo, z powodu częstych łamań na ćwiczeniach. Na brodzie widnieje cienki zarost kończący się koło małżowiny uszu. Kiedyś może był przystojnym mężczyzną, ale jego przeorane bliznami oblicze stawia go w ramie, brzydkiego osobnika. Reszta jego ciała, to same smukłe mięśnie, które mają z reguły starający się utrzymać swoje ciało w dobrej formie, ale nie uzyskać olbrzymich rozmiarów. To także zasługa tego ,że jest poniekąd łucznikiem. Na swoje ciało, przeważnie zarzuca skórzany pancerz z peleryną, a na głowę kaptur. Czasem zdarza się, że chodzi z rozpiętymi zapięciami, odsłaniając swoją lekko zarośniętą klatkę piersiową, oraz ściąga pelerynę. Zazwyczaj miecz nosi z lewego boku, w zwykłej, skórzanej pochwie, stalowy sztylet zatknięty za pas i owinięty materiałem na kształt prowizorycznej osłony, a rytualne ostrze trzyma w zdobionej, pięknie robionej, pochwie także zazwyczaj zatkniętej za pas. Sam jego styl bycia, czyli mówienie, chód, wydaje się spokojne, nieśpieszne i w obu wypadkach ciche. Porusza się, nie wydając prawie żadnych odgłosów, a kiedy mówi, trzeba dobrze nadstawiać uszu, by wyłapać sens wypowiedzi.

Historia

Młody wojownik, ledwo 30-letni, kapłan Zakonu, spoczął pod drzewem, nieopodal ścieżki, głaszcząc przy tym swojego węża. Lakoniczny nastrój sprawiał, że wpadał w zmęczenie... cienie chłodziły go cudnie, a ciało delektowało się miękką ściółką leśną... nawet kora pnia, twarda jak skała, zyskała na komforcie... Sen zbił z nóg Nazira, kiedy wrócił do swych młodych lat... Tak jak się to wszystko zaczęło...

''11-letni chłopak, mordercą! Kto to widział?'' - tak głosiły wścibskie baby w pewnej wsi, nieopodal sporego miasta...

*Senne majaki rozmyły się i wróciły do wydarzeń sprzed kilku dni, wciąż w młodości Nazira*

Dużo osób specjalnie nie lubiło rodziny Savaren'ców, mieszkających na uboczu. Ojciec dobrze zarabiał na stolarstwie, matka na szyciu, wiodło im się całkiem dobrze... I to pewnie było przyczyną skrywanej niechęci i złośliwości. Ich syn, Tom, był na przekór losu, lubianym chłopcem. Lubianym, dopóki nie przydarzyła się rzecz straszna. Pewnego razu, sam na sam z przyjacielem siłowali się dla ku uciesze oboje stron. Jednak Stanley, uderzył chłopaka zbyt mocno w brzuch, nie miarkując dobrze siły. Tom, oburzony tym, że z przyjacielskiej zabawy, wybuchła walka, wszczęta przez drugą stronę, odepchnął Stanley'a.... niefortunnie, on też nie zmiarkował swej siły. Chłopak poleciał w tył, po czym z głośnym trzaskiem rozbijanych kości, uderzył w kamień, wystający z ziemi na kształt kolca...

*Znów myśli rozmyły się i nagle pojawiły się podczas widowiska wiejskiego...którego powodem był Tom...*

Chłopak stoi na krześle, a w jego szyję boleśnie wpija się sznur. Spazmatycznie wciąga powietrze, podciągając się na palcach, kiedy jego rodzice płaczą trzymani przez chłopską milicję. Sołtys, który umyślił sobie robić samosądy, gdyż Stanley był właśnie jego synem, wygłaszał ognistą przemowę, na temat woli Boskiej i sprawiedliwości. Kiedy rozpacz kiełkowała w głowie chłopaka, niczym magią wspierane nasienie a szaleństwo wyciągało swe macki, by porwał młodego chłopaka, wtem... sołtys zamilkł. Jego słowa zostały urwane jak przecięta lina, gdy na plac wkroczyła ciemno ubrana postać, od której emanowała siła oraz pewność siebie tak wielka, że wszyscy od razu zgadli, kim jest ta osoba...

*Obrazy przemijały w głowie Nizara jak pędzące konie i nagle zatrzymały się na granicach ''mrocznych pustkowi...''*

- Mówiłeś, że jesteś z Zakonu... - Wojownik zerknął na ładną buźkę młodego chłopczyka, który wpatrywał się w niego z pytaniem wymalowanym na twarzy — Bo ja... ja chciałem się spytać... - Chłopak zarumienił się i powiedział nie pewnie — Ja też chciałbym być z Zakonu tak, jak ty... - Wtajemniczony, bo taką rangę miał mężczyzna wiozący chłopca do klasztoru Zakonu, uniósł brwi w lekkim zdziwieniu. Wystarczyło kilka sugestii, pojedynczych słów, a chłopak już zrozumiał, że nikt nie będzie dla niego lepszy, od Zakonu. Nawet własna rodzina. ... Myślał wojownik, jadąc w towarzystwie chłopca przez pustkowia, i tylko natarczywe spojrzenie malca, przypomniało mu o pytaniu. - Tak chłopcze. Rozumiem twoje pragnienia. Zakon jest miejscem, gdzie trafiają, jedynie wybrani, najlepsi. Tacy jak ja i ty. Jedziemy po to, byś z nami został... Po dalszej drodze ukazał im się zarys jakiejś budowli, a gdy dotarli na miejsce, przed nimi ukazała się niewielka katedra. Budynek na środku Spaczonych Ziem.
Trzeba wspomnieć, że te obszary były olbrzymiej wielkości, płatem czarnej, twardej jak skała ziemi. Nad nią wiecznie unosiły się mroczne jak noc chmury, a na około panowała niby nieskończona ciemność. Po wjechaniu do budynku, ich oczom ukazało się pomieszczenie, po bokach wypełnione rzeźbami, z ciasnym przejściem między ławami, które prowadziło do ołtarza, który był niczym innym, niż sporym kamienny blokiem. Tylko obrobionym by był w miarę płaski. Za nim stał podobnie jak wojownik, ubrany człowiek, który na ich widok, uśmiechnął się, ze szczerym szczęściem wypisanym na twarzy i rzekł: -Witajcie dzieci...

* Następna wydarzenia, jak przejście tajemną drogą, ukrytą pod ołtarzem do olbrzymich podziemi gdzie mieścił się zakon, ulokowanie nowego, wytłumaczenie mu jego zajęć... Cały rok spędzony w zakonie jako ''nowy'' minął w 3 sekundy...*

- Ej, Tom... wybacz. Zapomniałam, że wczoraj przeszedłeś rytuał nadania, no i teraz nazywasz się Nazir — Lanii zrobiła słodką minę. Była już nowicjuszką, a Nazir został jej oddany pod opiekę drugiego dnia swego pobytu w podziemiach. - Dzisiaj twój wielki dzień. Masz zjeść na stołówce szybciej niż reszta i w te pędy udać się do sali dziękczynnej. Będę tam na ciebie czekać... - Lan ucałowała go w policzek. Mimo, że była już pełnoletnią nowicjuszką, kiedy dostawała do opieki ''nowego'', zawsze obudzało w niej się coś w rodzaju instynktu macierzyńskiego, co w ogóle nie pasowało do Zakonu zabójców. Ironia znajdzie człowieka nawet pod ziemią...

* Błysk, niczym uderzenie grzmotu i Nazir staje otumaniony w sali dziękczynne. *

Sala dziękczynna... niepozorna nazwa kryje za sobą coś obrzydliwego dla ''nowych'' i dla postronnych osób. Na końcu od wejścia do wielskiej sali stał posąg Krwawego Bóstwa, którego uznawali za patrona, członkowie Zakonu. U jego stóp były dwa baseny, pełne krwi, którą nalewali tam Zakonni bracia. Łącznie było ich 200. Przed posągiem, który, swoją drogą, miał 5 metrów wysokości, stał ołtarz, na którym leżał skrępowany człowiek. Na około Nazira, w sali oświetlonej przez pochodnie, które nadawały ścianą barwę krwi, stali ludzie, w rzędach ławek, dudniącym głosem śpiewając pieśń chwalebną dla Krwawego. Połączenie gorąca, zapachu krwi i dźwięku modlitwy, robiło mętlik w głowie Nazira, który stał w środku tego wszystkiego... Nagle wszystko ucichło. Wszyscy zamilkli, mimo dwóch basenów krwi, nagle przestało się czuć jej zapach. Nad wszystkim tym wybił się głos najwyższego kapłana:
- NIZARZE! Oto twój wielki dzień! Dziś, dostąpisz zaszczytu pierwszego morderstwa na chwałę ZAKONU!... Przyjmij oto to ostrze, na znak twego braterstwa z nami... I zabij tego człowieka, tym właśnie narzędziem. DO DZIEŁA! Nagle, w sekundę wrócił zapach krwi, hałas i mętlik w głowie Nizara. Poczuł, że ktoś wkłada mu w rękę sztylet, przy tym ją ściskając, i popycha lekko do przodu. Podświadomie wiedział, że to Lann. ruszył przed siebie, powolnym krokiem, w stronę szarpiącego się człowieka. - Jesteście chorzy! Popaprańce! Żadni z was płatni zabójcy! Jesteście bandą cho... - Ostatnie spazmy szarpały ciało człowieka, kiedy młodzieniec wyciągał ostrze z jego brzucha i...

* Obraz zwalił się sam w siebie i ukazała się czarna próżnia, która ukształtowała się w salę dziękczynną.*

30-letni Nazir stoi przed starym już i siwym najwyższym kapłanem i mówi:
- Więc mówisz ojcze, bym ruszył do Alarani, by tam zabijać na cześć Zakonu?
- Tak synu... - odpowiada starzec... ruszaj tam i stwórz dla nas nową przystań, byśmy mogli szerzyć wiarę w Krwawego i szkolić prawdziwych skrytobójców... Tak jak tutaj...
- Dobrze ojcze. Czy Lann... czy ona ruszy ze mną? - Pełnym nadziei głosem spytał Nazir. Starzec ściągnął twarz w grymasie głębokiego zastanowienia... - Nie synu. Jeszcze nie. Ale nie martw się, kiedy osiągnie status kapłana, wyruszy także, by wesprzeć cię w twej misji... A teraz idź. Bez pożegnania, rusza...

*Cały sen zawalił się i wybuchł, zamieniając na zieloną łąkę, niezbyt szeroką ścieżynę i powoli zachodzące słońce.*

Nazir wstał, otrzepał się, pogłaskał węża po chropowatych łuskach i przeciągnął ciało, strzelając kośćmi. - Cholera.... nigdy nie mogę zapamiętać, co mi się śniło...
  • Najnowsze posty napisane przez: Nazir
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data
  • Re: [Okolice miasta] Kamień głupców
    W tymże czasie, do gospody leżącej najbliżej bramy, wszedł wysoki i okapturzony mężczyzna. Jego postawa wykazywała, że jest dość zmęczony, a trzęsące się nogi tylko dopełniały tego wrażenia. Lekko się potykając…
    2 Odpowiedzi
    4328 Odsłony
    Ostatni post 10 lat temu Wyświetl najnowszy post