Oglądasz profil – Sten

Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Sten zwany ''Bursztynkiem''
Rasa:
Człowiek
Płeć:
Nieokreślono
Wiek:
25 lat
Wygląda na:
0 lat
Profesje:
Majątek:
Sława:

Aura

Cynowa aura o słabej sile, roztaczająca ametystową poświatę. Wydziela bardzo delikatną woń morza, wokół nie słychać żadnego dźwięku, w dotyku jest ostra, a w smaku łagodnie słodka.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Sten
Grupy:

Skontaktuj się z Sten

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
12
Rejestracja:
12 lat temu
Ostatnio aktywny:
5 lat temu
Liczba postów:
17
(0.02% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.00)
Najaktywniejszy na forum:
Turmalia
(Posty: 13 / 76.47% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
[Karczma] Postój
(Posty: 13 / 76.47% wszystkich postów użytkownika)

Podpis

Bursztynek, bursztynek, znalazłam go na plaży,
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, Twój uśmiech Cię dogoni!

Połączone profile


Atrybuty

Krzepa:raczej wytrwały
Zwinność:niedokładny
Percepcja:pozbawiony zmysł magiczny
Umysł:pojętny, ineligentny, silna wola
Prezencja:Ładny, szarak

Umiejętności

TresuraPodstawowy
HandelPodstawowy
ŻeglarstwoPodstawowy
WiniarstwoOpanowany
Umiejętność pędzenia win
SkradaniePodstawowy

Cechy Specjalne

Klątwa

Magia: Intuicyjna

Nowicjusz

Przedmioty Magiczne

Mroczny

Charakter

Sten jest z natury raczej cichy i nieśmiały. Łatwo się peszy, mało mówi i lubi spędzać czas w samotności. Z drugiej strony, lubi spędzać czas z ludźmi, którzy 

są mu bliscy lub których podziwia. Nieraz też, kierowany ciekawością, podejmuje rozmowy z interesującymi według niego osobami. Jest raczej dobrze
wychowany, do tego dość uprzejmy i godny zaufania. Kobiety traktuje dość obojętnie, zdając się być odpornym na wszelkie zauroczenia.
Młodziak jednak jest trochę odporny na różne tragedie, przywykł chociażby do widoku krwi. Nie potrafi walczyć, choć kiedy trzeba cechuje się odwagą i
zapałem. W większości jego pomysłów ten zapał jest jednak słomiany, chociaż z drugiej strony pilnie wykonuje polecenia zlecone z góry.
Z pewnością lekkomyślność i nieostrożność można zaliczyć jako jego wady. Młokos jest też strasznie dziecinny i w zasadzie niesamodzielny. Zawsze jednak
jakoś sobie radzi, korzystając z tego, że wzbudza sympatię, a czasem litość u innych osób.

Wygląd

Sten to młody chłopak o jasnej skórze i długich blond włosach. Jest przeciętnej postury i takiego samego umięśnienia. Oczy ma jasno-niebieskie, a zarost, 

jeśli już, to prawie zawsze krótki. Te czynniki sprawiają, że trudno uznać go za osobę brzydką, wcale taką rzadkością nie było to, że wpadł w oko jakiejś
dziewczynie. Ubiera się zazwyczaj lekko, w prostą koszulę i spodnie. Ceni sobie wygodę i czystość.
Porusza się szybko, energicznymi ruchami. Chociaż odzywa się rzadko, to mówi płynnie i z dobrą dykcją.

Historia

Wioski rybackie mają to do siebie, że zazwyczaj leżą nad morzem. Tak było i w maleńkiej osadzie, w której pewnego słonecznego dnia urodził się mały 
chłopiec. Jego ojciec, o dziwo, żył z połowów ryb, a matka, również o dziwo, utrzymywała dom. A raczej prostą, jednoizbową chatę, z dziurami w
drewnianych ścianach i dachem pokrytym strzechą, której punktem centralnym było palenisko z wielkim, metalowym kotłem, w którym non stop
gotowała się zupa rybna. Nawet teraz, gdy obydwoje siedzieli przy małym zawiniątku uśmiechając się radośnie.
- Jaki szkrab. Ma nos jak ty – powiedziała młoda kobieta z ciemnymi włosami, obszernym, brudnym, szarych fartuchem i pryszczem na nosie.
- Gadaj co chcesz, babo. Ale imię trzeba mu nadać – odpowiedział kąśliwie niski mężczyzna z licznymi zmarszczkami na twarzy, który wstał właśnie ze
stołka. Chwycił się za szeroki podbródek, podrapał po pełnej jasnych włosów głowie i obszedł izbę parę razy. Kobieta kiwnęła głową i spoczęła w
zadumie.
Ten dylemat zajął młodym rybakom prawie cały dzień. W końcu z pomocą przybyła reszta mieszkańców wioski, ale nikt nie wpadł na coś, co
usatysfakcjonowałoby rodziców. Aż tu nagle przyszło wybawienie.
- Zobaczcie, zobaczcie! Co to? – spytała mała dziewczynka, trzymająca w ręce mały, złotopomarańczowy kamień.
- To bursztyn, dziecko – odpowiedział jej jakiś staruszek.
Młodzi rodzice już dobrze wtedy wiedzieli, jak nazwać swojego syna.

- Tato, tato! Co to za wielka ryba? – krzyczał radośnie mały, może siedmioletni chłopiec z jasnymi włosami, wciągając sieci razem z ojcem na niewielką
łódkę.
- Bursztynku, to rekin! O bogowie, pomóż mi! Prędko! – wrzasnął mężczyzna. Wkrótce mała łupinka popłynęła w kierunku brzegu. Drapieżnik popłynął za
nią, ale ostatecznie dał sobie spokój i zadowolił się paroma rybkami.
- Przeklęte bydlę – warknął ojciec już na brzegu, wciągając wraz z synem łódź na złoty piasek.
- Wcale nie wyglądał tak groźnie – odpowiedział z uśmiechem Sten.
- Dziecko, powiadają, że pozory mylą. Zanim kogoś ocenisz, zastanów się, czy robisz to słusznie – odpowiedział mężczyzna. Zawsze chciał mówić jak jakiś
mag z bogatego miasta…


- Beczenie i beczenie… przeklęte owce! – warknął na głos dwunastoletni Sten, zaganiając na pastwisko stado tych trawożernych zwierząt. Po pierwszym
miesiącu był wdzięczny panu sołtysowi za przydzielenie mu tego zadania. Z jednej strony mógł przynosić rodzicom do domu pieniądze, ale z drugiej
chłopiec miał już dość tej monotonii. Chciałby się stąd wyrwać…

Sten pasał owce jeszcze przez najbliższe kilka lat. Razu jednak pewnego, gdy chciał wrócić z powrotem do osady, zauważył, że ta… płonie. Nie
namyślając się długo pobiegł do przodu, chcąc pomóc walczyć z pożarem, ale gdy był już blisko padł jak długi w krzaki. Zauważył ludzi, których z
pewnością każdy określiłby mianem „bandytów”.
„Zupełnie jak w opowieściach! Wieś zostaje spalona, mieszkańcy ograbieni lub zabici i zostaje tylko mały chłopiec, któremu udaje się uciec po to, by
zostać w końcu bohaterem!” – pomyślał smutny, ale jednocześnie niezwykle zafascynowany Bursztynek. Skąd mógł bowiem wiedzieć, że któryś z tych
drabów zaraz wywlecze go krzaków…
- Hah! Gówniarz pewno myślał, że uda mu się uciec! – zarechotał bandyta, któremu szybko zawtórowała reszta towarzyszy.
- Przyda nam się ktoś do opiekowania końmi, weźmy małego ze sobą – burknął inny.
Jak zaproponował, tak uczynili.

- Panie Grimald, nauczy mnie pan walczyć? – spytał Sten przywódcę bandytów. Był to wysoki, wiecznie uśmiechnięty drab o niezwykle długich
kruczoczarnych włosach. Ten sam, który zaproponował pojmanie chłopaka.
- Nie przyda ci się to – odpowiedział rozbójnik, ostrzący akurat grot strzały. Chłopak zdawał się tego nie słyszeć i dalej wywijał nieumiejętnie ciężkim
mieczem, by ten w końcu upadł mu trzonkiem na stopę. Chociaż nie było mu do śmiechu, to Grimald zaśmiał się rubasznie.
- Muszę umieć walczyć, jeśli chcę być dobrym bandytą! – warknął chłopak poirytowany. Trzeba było przyznać, że po roku od pojmania był już zżyty z tą
grupą. Dawniej pozostawał na uboczu, teraz spędzał czas razem z resztą rozbójników, najchętniej przy ognisku. Zostawiano mu chyba najsmaczniejsze
kąski mięsa, które łapczywie zajadał, próbowano go też dla żartu upić piwem. To jednak tak wybitnie mu nie smakowało, że od tamtej pory zawsze go
unikał. Swego czasu nowi towarzysze przyprowadzili mu nawet uprowadzoną dziewkę, ale chłopak zarumienił się, speszył i schował w namiocie,
mamrocząc coś o miłości.
- Czy ktoś z przydomkiem „Bursztynek” mógłby zostać bandytą? – zaśmiał się w końcu Grimald.

Minął rok, odkąd armia hrabiego rozgoniła oddziały Grimalda. Pojmanego Stena zamknięto jednak nie w więzieniu, a w klasztorze. Tam, chcąc nie chcąc,
nauczył się dyscypliny i… pędzenia win. Ale najważniejszej umiejętności nie dano mu posiąść…
- Mistrzu! Naucz mnie pisać i czytać! – prosił młokos niskiego, wychudzonego zakonnika z wygoloną głową. Ponawiał prośby już od dłuższego czasu,
dlatego nie zdziwił się, gdy po raz kolejny udzielono mu tej samej odpowiedzi.
- Nie, chłopcze. Nie potrzebujesz tego. Spisywanie dziejów lub sporządzanie inwentarzy to zadanie dla kogoś bardziej odpowiedzialnego. Posprzątaj
lepiej w świątyni – odpowiedział spokojnie.
Tak, Bursztynek bardzo pragnął nauczyć się pisać. Miał już dość pędzenia śmierdzących win i zamiatania zakurzonych komnat. Pobyt w zakonie jawił się
monotonnym koszmarem.

Po jakimś czasie Stena wysłano do miasta po zapasy. Traf jednak chciał, że jakiś czas temu do osady przybyła wędrowna grupa aktorów. Kiedy chłopak
o tym usłyszał natychmiast pognał, by obejrzeć wystawianą przez nich sztukę. Po występie był tak zafascynowany, że nie namyślał się długo i
postanowił ruszyć z nimi, by zostać aktorem. Pieniądze na kupienie żywności dla klasztoru? Cóż, zapomniał o nich…

Upłynęło sporo wody w rzece od czasu, gdy grupa kuglarzy odnalazła w swoim wozie Stena. Młodzieńca ostatecznie przyjęto do grupy, choć na scenie
nigdy nie wystąpił, a jedynie pomagał przygotowywać się do występów jako „przynieś – podaj – pozamiataj”. Był jednak nieugięty i zawsze wracał do
starej śpiewki…
- Panno Lohte, kiedy zrobi pani ze mnie aktora? – spytał uprzejmie, uśmiechając się przymilnie po jednej ze sztuk, za którą grupa otrzymała sporo braw.
- Bursztynku, do tego trzeba się urodzić z talentem – odpowiedziała mu urodziwa kobieta, głaszcząc lekko po policzku. Te słowa zawsze przybijały
chłopaka. Dlaczego nie chciano nawet dać mu szansy?

Po jakimś czasie okazało się, że jeden z członków trupy otrzymał w spadku dobrze prosperującą gospodę. Nie miał jednak chęci opuszczać swych
towarzyszy, więc zaproponował oddanie lokalu nikomu innemu jak Bursztynkowi. Chłopak zapalił się na myśl o tym. Własna karczma? Czemu nie?
Kiedy zaprowadzono go do jego własnego przybytku był urzeczony. Faktycznie, gospoda była zadbana, miała wielu klientów i to nawet z wyższych
warstw. Młodzieniec pożegnał się z aktorami przysięgając im przy okazji, że kiedyś jeszcze o nim usłyszą.

Bycie karczmarzem miało jednak swoje wady. Obsługa klientów po jakimś czasie staje się dość nudna, przeliczanie złota męczące, a liczne burdy zsyłały
na niego kłopoty w postaci strażników. Dlatego szybko zrezygnował z tego interesu. Pewnego dnia postanowił, że w końcu udowodni wszystkim, że
mylono się co do niego…
Zapisał przepis na swoje najlepsze wino, popularne w całym mieście. Choć osiągnęło taki sukces, nigdy nie czuł dumy z tego powodu. Sprzedał go, jak i
cały interes jednemu z patrycjuszy, a za uzyskane pieniądze zaciągnął na służbę paru pastuchów, a następnie kupił broń i zbroje.
Nie nadaje się na bandytę? Zobaczymy!

- Oddawać kosztowności! – wrzasnął zakuty w zbroję chłopak, ledwo co unosząc miecz w stronę dwóch wieśniaków wiozących siano na rozklekotanym
wozie. Musiał naprawdę ich zaskoczyć wyskakując z trzema towarzyszami z krzaków na ten, jakże często, uczęszczany trakt.
- Panie, zejdź mnie pan z drogi! – wrzasnął rozdrażniony chłop, chwytając za widły. Jednak drugi zachichotał.
- Ty, to nie jest ten chłoptaś nazywany „Bursztynkiem”? – spytał. Stenowi zaświeciły się oczy.
ONI O NIM SŁYSZELI! Mimo, że działa w tym biznesie ledwo pół roku!
- Masz tu chłopcze trochę chleba i kilka miedziaków – zaśmiał się chłop rzucając wspomniane rzeczy „bandytom”, a następnie bez słowa odjechał. Bez
słowa, za to z głośnym śmiechem.

Bursztynek przedzierał się przez krzaki. Już dawno porzucił zbroję i miecz, które tylko niepotrzebnie go obciążały. W oddali słyszał ujadanie psów. Bycie
bandytą ma jednak swoje mankamenty. W życiu nie spodziewał się, że za kradzież koronkowej, pozłacanej bielizny prostej szlachciance będzie ścigany
przez taką armię…

Minęło parę dni. Za młodu Sten czasem marzył o tym, by żyć w lesie jak prawdziwy myśliwy. Teraz jednak zmienił zdanie. Noce były bardzo zimne, ale nie
było to dziwne, zważywszy na to, że miał na sobie tylko lekkie, podarte i brudne ubrania. W dodatku nie było tu prawie nic do jedzenia, o dziwo żadna
zwierzyna nie wpadała mu w łapy, a od tych dziwnych, zielonkawych jagódek tylko się rozchorował. Gdyby nie szedł wzdłuż rzeki pewnie umarłby z
pragnienia.
Odetchnął z ulgą, gdy zauważył wyjście z lasu…
  • Najnowsze posty napisane przez: Sten
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data
  • Re: [W drodze] Podróż do Rubidii
    Bursztynek w dalszym ciągu wchłaniał każdą informację, którą usłyszał od kobiet. Przez pewien czas dumał nad ozdobami z bursztynu, które będzie mógł kupić w mieście na targowisku. W końcu jedna kwestia spowodow…
    10 Odpowiedzi
    7779 Odsłony
    Ostatni post 12 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • Re: [W drodze] Podróż do Rubidii
    Bursztynek wsłuchiwał się w opowieści swoich towarzyszek, wyobrażając sobie natychmiast wszystko to, co usłyszał. Morze ze zmieniającymi się nieustannie niesamowitymi barwami musiało wyglądać naprawdę pięknie..…
    10 Odpowiedzi
    7779 Odsłony
    Ostatni post 12 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • Re: [W drodze] Podróż do Rubidii
    Bursztynek uśmiechał się od ucha do ucha, rozradowany szykującą się epicką podróżą. Nie omieszkał też pozawracać głowy Mairi, pytając o sztuczkę z cylindrem, o króla Rubidii, jego córkę, lalkę dla niej, życie n…
    10 Odpowiedzi
    7779 Odsłony
    Ostatni post 12 lat temu Wyświetl najnowszy post