Wybrzeże Cienia[Obszar Przybrzeżny]Smak Morza

Niezwykle tajemnicze wody tego Morza Cienia, kryją w sobie wiele skarbów i niebezpieczeństw, już wielu zginęło w wyprawach poszukując przygód i bogactw. Największym jednak łupem dla każdego z nich było by odnalezienie legendarnej Wyspy Maar.
Awatar użytkownika
Gersen
Kroczący w Snach
Posty: 247
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czlowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gersen »

Słuchał towarzyszki z uwagą, zamyślony. Po chwili złapał się nawet na tym, że został zaciekawiony tymi opowieściami. Być może nawet chciałby poczuć coś takiego... choć raz; jednak nagle jego myśli zostały rozwiane przez doświadczenie i rozsądek, który dobijał się do świadomości coraz to bardziej. Uprzytomnił sobie, że jego kontakty z magią zawsze kończą się niefortunnie. Kiedy już wyrwał się z rozmyślań, położył dłoń na ramieniu elfki. - To miłe, że się tym podzieliłaś. Wierzę, że nie było to łatwe. Tym bardziej dziękuję.- Gersen zaczął się krępować. Zapanował dość melancholijny nastrój i tak naprawdę nie wiedział, co powinien teraz zrobić. Miał ochotę uciec pod pretekstem sprawdzenia czegoś na statku, lecz wyszedłby na gbura. Postanowił po prostu czekać.
That is not dead which can eternal lie, and with strange aeons even death may die.
Awatar użytkownika
Miriamele
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Miriamele »

Poczuła ciepło dłoni Gersena na swoim ramieniu i tym razem zdecydowała się zareagować. Wzruszyła ramionami, niedostrzegalnie przechylając się w bok. Dłoń mężczyzny zsunęła się wzdłuż jej ręki i opadła. Tak było lepiej.
- Trudno to opisać. To po prostu... po prostu magiczne uczucie - roześmiała się, ale nie było w tym radości. - Niestety, umiem czytać emocje, nie dzielić się nimi - powiedziała bez zastanowienia. - Ach... o tym chyba nie wiedziałeś - jej głos był lekko poddenerwowany. - Mogę wyczuwać emocje innych za pomocą dotyku. To wrodzona umiejętność - mówiła szybko, mogłoby się wydawać, że bez namysłu. Tak naprawdę zastanawiała się, dlaczego nagle przestała czuć się w towarzystwie Gersena swobodnie, co więcej, przez chwilę, gdy dotykał dłonią jej skóry wyczuła, że on także był skrępowany. Co się działo? Dlaczego nie mogli już swobodnie porozmawiać? Na jej czole pojawiła się pojedyncza zmarszczka spowodowana zadumą.
Orpheus
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 112
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Ranga: Zakochany Szlachcic

Post autor: Orpheus »

Orpheus spojrzał na znudzoną twarz Malaiki. Brakowało jej treningów jakie odbywali podczas podróży z Nandar Ther do Arturon. Wszystko zaczęło się od początku podróży, kiedy to jeszcze ranni Orpheus i Sullivan wrócili z Lillian do warsztatu Bransona. Złotowłosa już tam była, tak jak polecił jej wcześniej Reventlow. Choć była wtedy zdenerwowana on i ona dobrze wiedzieli, że w żaden sposób nie mogła im pomóc. Była przecież bezbronną kobietą. Choć sam Orpheus wciąż miał nadzieje, że dziewczyna jest jakąś szlachcianką, sama nie była tego taka pewna. Brakowało jej wiele do tego - nie miała odpowiednich nawyków, które powinny się zachować, choć rysy ponoć miała szlachetne nie mogła się porównać. I nie posiadała najważniejszego - imienia swojego rodu. Wszystko zabrała Lethe za pomocą swojej siostry amnezji. Postanowiła to zmienić, chciała chronić chłopaka, który uratował jej niegdyś życie. Postanowiła nauczyć się szermierki. Nie było to łatwe przekonać ową dwójkę z szlacheckiego dworu, jednak ostatecznie przy pomocy Bransona, który stwierdził, że kobieta potrafiąca walczyć to największe zaskoczenie przystali na tą jak to nazwali "Zachciankę". Codziennie trening odbywała z innym "mistrzem", każdy pokazywał jej to co uznawał za przydatne. Z tych lekcji skorzystała nawet Lilian, która postanowiła się w taki sposób zabezpieczyć. Oczywiście obie dziewczyny nie mogły stać się z zaprawionymi w boju wojownikami, którzy od dziesięciu lat ćwiczą szermierkę, jednak szczególnie Malaika czyniła jakieś postępy.

Siedzieli obok siebie jak dobre małżeństwo przyglądając się pracy marynarzy. Milczeli, nie wiedzieli za bardzo co sobie powiedzieć. Orpheus, który zazwyczaj mógł rozmawiać o byle czym teraz siedział milczący i odosobniony, podobnie Malaika. "Małżeństwo" Wegenerów siedziało sobie wspólnie na stołówce z Yurijem , który ostatniej nocy sprawował pieczę nad okrętem podczas nocy. Grali w karty. Magrid przyglądała się, było to dla niej coś nowego. Peter, czyli Sullivan pokazywał coś Guntherowi. Słychać było różne specyficzne słownictwo, więc pewnie gadali o sztuce żeglarstwa. Po chwili blondwłosy chłopak uścisnął serdecznie asystenta mistrza szeptów i ponownie zaczął nawijać linę w sposób jaki zademonstrował szpieg. Rozległą wiedzę miał ten mężczyzna...

Uwagę Orpheusa zwróciła trzecia kobieta na tym pokładzie, szczerze mówiąc na statku mieli ich bardzo dużo. Trzy na dziesięciu chłopa, czasami zdarza się że nie ma jednej na dziesięć tuzinów. Pewnie stąd wynikał wesoły nastrój na pokładzie, którego doświadczył nim poszedł zmożony snem. Kobieta miała inną urodę, budowa też jakaś taka odmienna. Znał skądś te rysy. Miała bardzo jasne włosy, zdarzały się takie czasami szczególnie u kobiet z północy, ale te końcówki - niecodzienne. Widywał je u innego rodzaju istot. Może to była elfka? Musiałby zobaczyć kształt jej uszu, które skrywała pod białymi falami włosów.
- Może chodźmy na rufę?
- Z chęcią.
Oznajmiła dziewczyna. Niedługo potem obaj stali przy drewnianej barierce spoglądając z góry na ową tajemniczą dziewczynę i kapitana. Swoją drogą kim ona mogła być. Orpheus nie sądził, że mogła być jego wybranką. Jednak nie byłą ani częścią załogi a jakiś ścisły związek łączył ja z panem tego statku.
I will get to you
And take you down
Tear your insides out
Crush your soul
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Tymczasem na dziobie wylądował sporej wielkości nietoperz owadożerny. Ssak usiadł na pokładzie, wydał z siebie piskliwy dźwięk, a zaraz potem zniknął, natomiast w jego miejscu pojawił się -jakby za sprawą magii- humanoidalny osobnik o wyostrzonych rysach arystokratycznego drapieżcy. Jegomość ubrany był w szaty charakterystyczne raczej dla władców i bogatych wielmożów, aniżeli prostych żeglarzy czy nawet żołnierzy okrętowych. W jednej z rąk dzierżył sporej wielkości walizę, z tyłu zaś kołysał się przypominający wojłok na szelkach plecak.
Czułe ucho wąpierza niemal od razu nastawiło się na odbiór wrażeń słuchowych dobiegających z rufy okrętu. Dwoje śmiertelnych - wyczuł to olfaktorycznie - urządziło sobie pogawędkę w tym jakże niedostępnym dla ogółu miejscu. Medard szybkim krokiem skierował się w ich stronę. Celowo chciał, by go zauważono, zrezygnował więc z typowych wampirom zdolności czy prędkości niedostępnej ludzkiemu oku.
Stanął za jedną z beczek na deszczówkę i czekał, pogwizdując sprośne przyśpiewki. Zobaczymy, co przyniesie kolejny dzień...
So I bless you with my curse
And encourage your endeavour
You’ll be better when you’re worse
You must die to live forever
Jim Steinman

Every night, and every morn,
Some to misery are born.
Every morn, and every night,
Some are born to sweet delight.
Some are born to sweet delight.
Some are born to endless night.
William Blake

Pies patrzy na człowieka z szacunkiem, kot z pogardą, a świnia jak równy z równym. porzekadło Vaerreńczyków
Awatar użytkownika
Gersen
Kroczący w Snach
Posty: 247
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czlowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gersen »

- Całkiem przydatna umiejętność...- Przerwał na chwilę Gersen. Nie wiedział, czy elfka także myśli w ten sposób, bo mógłby ją urazić. Na wszelki wypadek uśmiechnął się. Po raz kolejny w czasie tej rozmowy. -... przynajmniej w naszym fachu, zgadza się? Po chwili łotr wpadł na niemalże genialny w jego opinii pomysł. Nie wiedział tylko jak go przedstawić Miriamele, zdecydował, że poczeka z tym do późna. Sprowadzony marynarski narybek sprawował się znośnie, jednak mimo to, kapitan wychwycił kilka nieprawidłowości zaledwie jednym spojrzeniem. - Pani wybaczy.- Przeprosił kobietę i na moment się od niej odłączył, by zbesztać i poprawić swoich ludzi. Skoro już ma im płacić, ma prawo wymagać. Faktem jest, że bardzo często z tego prawa korzystał i choć okazywał się gburem, z radością i satysfakcją potrafił zwrócić uwagę nawet majtkowi za niedokładne wyczyszczenie pokładu. Korzystając z wolnego czasu na statku, przechadzał się pomiędzy kolejnymi pokładami, rufą, a nawet stawał za sterem. Każdy jednak zauważyłby, że statek prowadził się niemalże sam, więc kapitan nie miał trudnej pracy. Natomiast on sam szybko zauważył, że z chęcią wiódłby taki żywot... jednak po chwili przypomniał sobie, że mimo wszystko, ciągle jest piratem i wiele okrętów może na niego polować.
That is not dead which can eternal lie, and with strange aeons even death may die.
Awatar użytkownika
Miriamele
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Miriamele »

- Jeśli tak to ująć... - odparła. Nigdy tak naprawdę nie zastanawiała się nad zaletami tej umiejętności. Dla niej zawsze była to zabawka, dzięki której wprawiała w zakłopotanie przyjaciół. W głębi serca była jeszcze dzieckiem, za które uchodziła wśród elfów. Świat dalej był dla niej jedną wielką niewiadomą, miejscem zabawy, na którą nie mogła sobie pozwolić żyjąc wśród ludzi.
Spojrzała na pokład i uśmiechnęła się, widząc Gersena pilnującego porządku na ich statku. Wydawał się być wręcz stworzony do życia na statku, pewnie poruszał się po kołysanym przez morze podłożu. Ona dalej miała z tym problem. Zobaczyła parę szlachciców na rufie i zauważyła, że mężczyzna patrzy na nią. Po chwili namysłu ruszyła w tamtą stronę i kilka minut później znalazła się już przy parze.
- Witam - powiedziała. - Przepraszam za moje karygodne wręcz zachowanie przy naszym poprzednim spotkaniu. Nie powinnam zostawiać tak znakomitych gości - uśmiechnęła się. Westchnęła i pokręciła głową. - Gdzie moje maniery? Jestem Miriamele - przedstawiła się i skłoniła lekko. - Pańska godność?
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Niestety dla Medarda, a na szczęście dla szlachciców byli oni tak zajęci własnymi sprawami, że nawet nie zauważyli dość głośnego pogwizdywania z nieodległych przecież rejonów pokładu. Dopiero pojawienie się długouchej osobniczki, sądząc po postawie i zachowaniach do wyższych warstw społecznych nienależącej lub przebywającej aktualnie na wygnaniu, wzbudziło weń ciekawość na tyle, że wylazł z prowizorycznego ukrycia i rączo podrałował do rozmawiających, zostawiając klamoty w bezpiecznym miejscu. W trakcie podróży strząsnął kurz i pył z szat, rozejrzał się wokół i powiedział:
- I tak już wydałem na nie równowartość kilkunastu dobrze zaopatrzonych siół, a może nawet niewielkiego grodu. Państwo długo na morzu, bo na żeglarzy raczej nie wyglądacie, chociaż pozory mogą mylić. - skinął kapeluszem przypominającym te znane z opowieści o van Helsingu, mając wszakże na uwadze obecność szlachty, co prawda ustawionej niżej niż on sam, ale noblesse oblige.
Skierował się do wszystkich obecnych, potem zaczął konwersację z rezolutną Elfką:
- Przybywam z odległego kraju na Równinach Theryjskich, a godność moja Medard von Karnstein. Dziwi mnie trochę obecność elfów na morzu, czy aby lasów dla was już nie starczyło? Nie masz lazurowej skóry, typowej dla waszych wilków morskich, chyba że coś w tej kwestii zmieniło się ostatnio. Co skłoniło cię do wzięcia udziału w tej wyprawie, bo jak mniemam podróż ta powinna mieć jakiś cel? - spytał i czekał na odpowiedź długouchej. W trakcie rozmowy nie ukazywał typowych jego rasie zdolności czy naleciałości kulturowych. Po co niepokoić ludzi tak od razu?
So I bless you with my curse
And encourage your endeavour
You’ll be better when you’re worse
You must die to live forever
Jim Steinman

Every night, and every morn,
Some to misery are born.
Every morn, and every night,
Some are born to sweet delight.
Some are born to sweet delight.
Some are born to endless night.
William Blake

Pies patrzy na człowieka z szacunkiem, kot z pogardą, a świnia jak równy z równym. porzekadło Vaerreńczyków
Awatar użytkownika
Gersen
Kroczący w Snach
Posty: 247
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czlowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gersen »

W jednej z mijających chwil, butelka z winem jakby sama wpadła w ręce Gersena. Teraz ten, który odpuścił już sobie ustawianie w szeregu członków swojej załogi, stał oparty o belkę masztu ze skrzyżowanymi nogami i popijał soczystymi łykami z butelki. Zwrócił uwagę na przybysza, pasażera, którego z pewnością wcześniej nie widział. Elegancki i dostojny... z pewnością nie dostał się tutaj "na gapę", gdyż to nie uchodziłoby ludziom z jego pozycją. Na szczęście Gersen posiadał dość wyczulony słuch, co pozwoliło mu, po wyodrębnieniu odgłosów rozmowy z szumu morskich fal, z daleka dołączyć do konwersacji jaką tajemniczy mężczyzna prowadzi z jego gośćmi. Tajemniczy mężczyzna... łotr z pewnością spotykał takich na swoim statku zbyt często. Może ta łajba jest przeklęta? Dlaczego zawsze ściągam takich pokrętnych typów?- absolwent akademii wojskowej mimo wszystko nie był aż tak otwarty na świat, jak wymagano od niego. W miarę upływu czasu, skrupulatnie słuchał i starał się rozgryźć czarnowłosego jegomościa...
That is not dead which can eternal lie, and with strange aeons even death may die.
Awatar użytkownika
Miriamele
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Miriamele »

Zacisnęła zęby.
- Nie mogę odpowiedzieć z całą pewnością na Twe pytanie, panie. Od dawna nie miałam żadnego kontaktu z tą rasą - powiedziała beznamiętnym tonem, próbując ukryć frustrację i smutek. - Mam jednak pytanie, panie Karnstein, w jaki sposób znalazł się pan na naszym statku i jaki jest pana cel przebywania tutaj? Przyzna pan, że to niezwykłe pojawić się na środku morza - obdarzyła Medarda zimnym uśmiechem. Wiatr rozwiał jej włosy. - Jeśli chcesz poznać cel naszej podróży, porozmawiaj z kapitanem. Jest... - rozejrzała się. -...tam - wskazała Gersena, w którego ręce ponownie trafiło wino. Mógł się chociaż podzielić - pomyślała i roześmiała się w myślach.
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Wąpierz odpowiedział dość pokrętnie, gdyż lubował się w stwarzaniu rozmówcom problemów natury filozoficznej, a zadawane przezeń zagadki nierzadko dorównywały tym wymyślanym przez sfinksy. Rzucił Pradawnej:
- Cóż, jeśli o mnie chodzi, zdarzyło mi się napotkać paru niebieskoskórych elfów zaprawionych w sztuce przeżycia na morzu kupców, a gdy zajdzie taka potrzeba - piratów. Dziwny stanowią ludek - dla ludzi wciąż są kuriozum, tajemnicą bez rozwiązania, ale nie o tym miałem mówić. Pytasz skąd się wziąłem na waszym okręcie? Przecież nie spadłem tu z księżyca, do kroćset. Są dwie teorie, co do tego - wybierzecie waszym zdaniem najbardziej prawdopodobną. Przykład pierwszy głosi, iż zacząłem podróż razem z innymi, ale Posejdon to władca surowy i każdy - szlachcic czy zwykły parobek- należny hołd oddać mu powinien. Przez tę przypadłość żeglujących nie wyściubiłem nosa z kajuty aż do teraz. Dlatego nie widzieliście mnie wcześniej. - chrząknął, po czym kontynuował opowieść.
- Dla wierzących w zabobony ludu i innego rodzaju ciemnogrodzkie brednie, od których sam włos jeży się na głowie w proteście i bezradności wobec ludzkiej głupoty mam ciekawszą opowieść. Zapewne widzieliście nietoperze krążące nad statkiem? Jeśli tak - odpowiedź jest prosta - zaśmiał się, jakby miał zamiar nabrać naiwnych ludzi i ciągnął wątek- Co byście zrobili, gdyby okazało się, że macie na statku wampiry? Ponoć stworzenia te przybierają kształt nietoperza, by pod osłoną nocy pokonywać długie odległości. Zatem, chłe, zmieniłem się w takiego gacka i jako taki wylądowałem na statku. Wybierajcie, co chcecie. A co do mojego celu - a czyż podróż nie jest nim sama w sobie? Odkrycie nowych terenów, poznawanie świata, rozszerzanie imperium? - w tym momencie skończył, czekając na reakcję rozmówców.
So I bless you with my curse
And encourage your endeavour
You’ll be better when you’re worse
You must die to live forever
Jim Steinman

Every night, and every morn,
Some to misery are born.
Every morn, and every night,
Some are born to sweet delight.
Some are born to sweet delight.
Some are born to endless night.
William Blake

Pies patrzy na człowieka z szacunkiem, kot z pogardą, a świnia jak równy z równym. porzekadło Vaerreńczyków
Awatar użytkownika
Miriamele
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Miriamele »

Zastanowiła się nad słowami przybysza. W końcu zdecydowała się spojrzeć w świat aur i wyczuła intensywny zapach krwi.
- Stawiam na opcje drugą, panie wampirze - uśmiechnęła się. - Zaiste nie wzbudza to jednak mojego zaufania. Nalegam na rozmowę z Kapitanem - powiedziała beztrosko i ruszyła w kierunku Gersena.
- Mamy wampirzego gościa na pokładzie, Kapitanie - powiedziała beznamiętnym głosem. - Powinieneś go powitać, jak sądzę. Ja, za pozwoleniem, przejmę tymczasowo dowództwo i sprowadzę przyjazne nam wiatry - fakt, wiatr był dość słaby i statek nie płynął zbyt szybko. Oddaliła się w kierunku głównego masztu i po chwili zniknęła z oczu zebranym.
Awatar użytkownika
Gersen
Kroczący w Snach
Posty: 247
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czlowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gersen »

Kolejny łyk, by osuszyć butelkę. Gersen słyszał całą przeprowadzoną rozmowę z przybyszem. Pewnym krokiem szedł po pokładowych deskach, dostając się bliżej Medarda. Nim nawet do niego podszedł, uważnie mu się przyglądał. Wyglądał nawet niepodobnie do szlachciców, którzy w zasadzie byli kupcami. Zajrzał jeszcze do butelki, by sprawdzić, czy zapas wina wystarczy mu do doprowadzenia tej rozmowy do końca.
- Drogi Panie! Biorąc pod uwagę to, jakie przekleństwa trafiają mnie i ten statek... sam postawiłbym niemałą fortunę właśnie na to, że jest pan przedstawicielem krwiopijców.- Gersen spojrzał jeszcze kątem oka na kupców, z którymi nawiązał rozmowę wampir. Nie wyglądali na bardzo przerażonych, być może nie traktowali tego poważnie, lub byli w jakiegoś rodzaju szoku. Mimo to... Gersen dostał niemałą zapłatę, więc zawiezie ich do celu, choćby mieli tam dotrzeć niespełna rozumu. Skierował swój wzrok ponownie na Medarda.
- Gersen Arhe, kapitan tego statku. Czym zasłużyłem sobie na odwiedziny tak znamienitego gościa?
That is not dead which can eternal lie, and with strange aeons even death may die.
Orpheus
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 112
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Ranga: Zakochany Szlachcic

Post autor: Orpheus »

[Medard - Kupcy!!! xd]

Jako, że Orpheus i Malaika cały czas znajdowali się na rufie nie trudno było zauważyć mężczyznę, który ni stąd ni zowąd pojawił się na statku. Niestety nie można było zweryfikować czy to co mówił było prawdą. Revenlow jako, że nigdy nie lubił zostawiać losu w obce ręce, wtrącił się do dysputy pomiędzy przybyszem a Kapitanem. Chyba miał prawo troszczyć się o własne bezpieczeństwo?
- Więc po nasz miły gościu wyściubiłeś nosa ze swej kryjówki lub w jakim to celu przybyłeś na nasz statek o ty, który każesz się tytułować mianem ducha nieczystego?
Zapytał chłopak podający się za Alexandra Krauzera.
- Bo każdy porządny marynarz chyba wie jak się traktuje tych co chcą się przemycić - wieszani są na rei. Co nie chłopaki?
Rzucił ostatnie słowa w kierunku marynarzy. Brodaty Borys i "Kościotrup" Hans szeroko się uśmiechnęli odrywając się od starej roboty, podeszli nieco bliżej jakby pokazując to, że są w gotowości. Byli jak wściekłe ogary, które Kapitan Gersen swoim rozkazem trzymał na smyczy. Trzeba było powiedzieć, że owa dwójka dawno nie miała okazji do takiego samosądu a takie okazje rzadko się zdarzają, gdyż surowe jest prawo żeglarzy.
- Wyjaśnij to proszę kim jesteś, choć los Ci niezbyt miły musi być pisany. Szafot albo święte relikwie... Bo sprawiedliwości tego wymaga.
I will get to you
And take you down
Tear your insides out
Crush your soul
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Człowiek, którego przedstawiono jako kapitana statku przyglądał się wampirowi jeszcze zanim doczłapał do rozmawiających pasażerów na pokładzie łajby. Było w tym osobniku coś intrygującego i raczej nie chodziło tylko o fizjonomię typa spod ciemnej gwiazdy, żołnierza okrętowego, włóczykija, łotrzyka morskiego może korsarza. Na pierwszy rzut oka charakteryzował się specyficznym sposobem bycia i zdolnościami przywódczymi - umiał wzbudzać respekt u podwładnych. Wąpierz odpowiedział kapitanowi:
- A ja chętnie bym się założył, że ta łajba kilka razy zmieniała właściciela, z czego większość w nie całkiem uczciwy sposób. Może stąd te plagi nieszczęść? Cóż, czasami -nie wiedzieć czemu- dany okręt przyciąga różnego rodzaju tatałajstwo, które jak widać lubuje się w psuciu atmosfery panującej na pokładzie. Użyłeś słowa "przekleństwa", mógłbyś rozwinąć temat? Może łajba przewoziła kiedyś coś tak nasiąknięte magią, jak ten pokład solą morską i rzygowinami? Czym zasłużyłeś sobie na tak znamienitego gościa? Odpowiedź brzmi: niczym. Jestem tu przez zbieg okoliczności, a wy akurat znajdowaliście się najbliżej. Zmierzałem do Arturonu, gdzie jak wiecie dużo ostatnio się wydarzyło. Zapewne słyszeliście o bandzie złodziei portowych w stołecznym mieście królestwa? Psie syny wysadziły się w powietrze, nim moi ludzie zdążyli ich dorwać, a podwładni powędrowali wydobywać kamienie brukowe na gościńce Karnsteinu. Sam port natomiast chwilowo znajduje się w mojej jurysdykcji, odbudowa zniszczeń przebiega zgodnie z planem. Jak wiadomo, nie samymi wojnami żyje człowiek, więc postanowiłem zrobić sobie mały odpoczynek od ciągłego nadzoru - doskonale poradzą sobie beze mnie.
Przerwał, bowiem zaciekawiło go jedno - czemu ów groźnie wyglądający eks-pirat przewozi pasażerów wyglądających na bogatych kupców
czy przedstawicieli wyższych sfer. Czyżby miał w tym jakiś interes? Oczywiście poza sowitą zapłatą u celu. Spytał więc kapitana:
- Dokąd tak właściwie zmierza ten statek? Zapewne ma obrany jakiś kurs?
Gdy udzielał odpowiedzi kapitanowi, człowiek podający się za Alexandra Krauzera nieproszony wtrynił się do rozmowy i o dziwo zaczął grozić Medardowi losem straceńca. Jakiż to wszetecznik śmie posyłać arystokratów na stryczek, straszyć zabobonami głupiego ludu?
Mało tego, dwóch zbirów będących niby to na usługach kapitana jęło zmierzać w kierunku księcia, który natychmiast dobył szabli, rozejrzał się wokół i gdy miał pewność, że nie zostanie zdradziecko zaatakowany, oznajmił:
- A jakież to prawo pozwala na pozbawienie życia arystokraty, członka wysokiego rodu ot tak, bo czyjeś widzimisię było zbyt wybujałe? Nie porywaj się z motyką na słońce, śmiertelniku - syknął, ukazując kły. Radzę ci oddalić się albo spuścić z tonu, bo nie szukam zwady, a obawiam się, że takie postępowanie nie przyniesie ci niczego dobrego. Nieczystego ducha? Dobre sobie, chyba nie wierzycie w zabobony wiejskich głupców? Więc jak będzie, pozwolisz przybyszowi rozkoszować się zwiedzaniem odległych krain czy bezmyślnie rzucisz się do ataku?
So I bless you with my curse
And encourage your endeavour
You’ll be better when you’re worse
You must die to live forever
Jim Steinman

Every night, and every morn,
Some to misery are born.
Every morn, and every night,
Some are born to sweet delight.
Some are born to sweet delight.
Some are born to endless night.
William Blake

Pies patrzy na człowieka z szacunkiem, kot z pogardą, a świnia jak równy z równym. porzekadło Vaerreńczyków
Awatar użytkownika
Miriamele
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Miriamele »

Podeszła do głównego masztu i zaczepiła pierwszego napotkanego majtka.
- Hej, ty! Masz mi tu zaraz postawić żagle - nie miała nadziei, że tak po prostu wykona polecenie i nie myliła się. Roześmiał się jedynie.
- Kim jesteś, żeby mi rozkazywać , dziewko? - powiedział ochrypłym głosem i roześmiał się ponownie.
Dlaczego tym porąbanym światem rządzi siła? - pomyślała poirytowana. Zręcznym ruchem wyjęła miecz z pochwy przyłożyła koniec ostrza do gardła marynarza, który w przypływie strachu niebezpiecznie wychyliła się za burtę.
- Jestem, kim jestem. Współwłaścicielką statku - cięła go po nogach i mężczyzna upadł na deski pokładu. Rana, równa linia biegnąc pod kolanami mężczyzny, była powierzchowna, acz bolesna. Nie zamierzała robić mu krzywdy, chciała jedynie zdobyć sobie szacunek.
- Ty! Postaw żagle. Już! - zwróciła się do stojącego obok majtka, który przyglądał się całemu zdarzeniu ze zdziwieniem i strachem na twarzy.
- J-już, P-pani - wyjąkał i oddalił się szybko. Po drodze zebrał towarzyszy i zaczęła postawiać żagle. Miriamele zauważyła kilka koców i usiadła na nich. Zamknęła oczy. Z jej ust popłynął strumień słów, a ręce zaczęła wykonywać dziwne, niezrozumiałe gesty.
- Alla kahiba... sunaron trea... - mruczała, a jej umysł oddalił się od ciała. Przez chwilę pozwoliła sobie spoglądać na Kapitana, kupców i wampira, po czym zabrała się do roboty. Poczuła moc zaklęcia i wykorzystała ją, sięgając po wysokie, zimne, porywiste wiatry znad Szczytów Fellarionu. Pochwyciła prąd powietrzny, którego szukała i ściągnęła go niżej, zaczął szaleć nad Morzem Cienia.
Wróciła do swego ciała i otarła pot z czoła w chwili, gdy olinowania zatrzeszczały, a żagle chwyciły wiatr. Statek przyspieszył. Elfka odpoczęła chwilę, po czym podniosła się i chwiejnym krokiem ruszyła w kierunku rozmawiającej grupki.
Awatar użytkownika
Gersen
Kroczący w Snach
Posty: 247
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czlowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gersen »

Kątem oka dostrzegł Miriamele podporządkowującą sobie członków załogi. Miał już zacząć krzyczeć, żeby traktowała ich jak ludzi, bo na otwartym morzu nie znajdą lepszych ludzi. Z drugiej strony, jeden właśnie przyleciał, więc może jakiś chłopak okrętowy także się zjawi. Tak naprawdę, Gersen nie zdziwiłby się nawet gdyby na statku wylądował smok, a z odmętów morskiej wody wyłonił się kraken. Po chwili rozmawiał już z powrotem z nowo poznanym wampirem, Medardem z Kernsteinu.
- Arturon? O tak, zdążyliśmy zauważyć pewne... dość znaczące zmiany w porcie.
Przerwał na moment, spoglądając po raz kolejny na pokład, czy aby poniżony marynarz już wstał i tłumacząc się kontuzją, zaniedbuje prace. Życie na statku także wymaga swego rodzaju uwagi i utrzymania dyscypliny. Nawet na statku pirackim.
- Z przyjemnością ugościmy pana, na tym jakże przesiąkniętym mroczną energią, statku. Coś mi mówi, że widywał gorsze rzeczy niż wampir z wysoką kulturą osobistą.
That is not dead which can eternal lie, and with strange aeons even death may die.
Zablokowany

Wróć do „Wybrzeże Cienia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości