Strona 1 z 1

[Dom Zorhezelava] Prolog

: Wto Paź 12, 2010 9:20 pm
autor: Tia
Sypialnia była duża. Ściany z czerwonego marmuru, koło okien podpierały kolumny. Do środka wpadały smugi pomarańczowego światła. W Piekle słońce zawsze miało krwawą barwę. Czarne zasłony wokół łoża zafalowały i po pomieszczeniu rozległ się kobiecy chichot. Tialanazere spadła z łóżka na dywan i przeturlała się po nim zwijając się ze śmiechu. Jak na diablicę była mała. Niewielkich rozmiarów różki ledwo było widać spod czarnych kędziorków. Cienki ogon plątał jej się między nagimi udami. Nie miała na sobie ubrania. Usiadła na chwilę na ziemi trzęsąc drobnymi opalonymi ramionami. Uwielbiała się z nim droczyć.
Kiedy diabeł zerwał zasłonę, poderwała się i zaczęła uciekać między mahoniowymi meblami. Wiedziała, że ją dopadnie. Cała zadrżała z ekstazy kiedy przyparł ją do ściany. Szarpnął ją za ramię brutalnie odwracając do siebie tyłem i wgniótł jej policzek w marmurową powierzchnię. W tej samej chwili rozległo się walenie w drzwi.

- Idź do diabła! - krzyknął Zorhe i zarechotał gryząc diablicę w ucho. Jednak drzwi wywalono z zawiasów. I do środka wszedł potężnie zbudowany Łowca Dusz o bezdennych, czarnych oczach. Tia czmychnęła za ojca, a on zasunął poły jedwabnego szlafroka prostując się z godnością.
- Czego chcesz?
- Doskonale wiesz. Tej twojej małej dziwki - głos intruza był jak zgrzyt metalu o kamień.
- Nie dostaniecie Tii. Jest moja.
- To nie znaczy, że jest bezkarna.
Zorhe spojrzał przez ramię. Tianalazere zagryzła wargę, ale uśmiechała się do niego nadal lubieżnie z błyszczącymi oczami.
- Wynoś się - powiedział groźnie, ale znała i kochała ten ton. Był opiekuńczy i będzie jej bronił. Polizała go po karku.
- Już! - zagrzmiał. Posłuchała. Zniknęła zostawiając obłoczek czarnego dymu.

Minęło kilka tygodni...