Baah-Gadar[Baah-Gadar] Zróbcie miejsce dla Księżniczki Sarabi

Rozciągnięte jest na wielkiej płaskiej równinie otoczonej bezkresną pustynią oraz niską roślinnością. Całe miasto rozmieszczone jest na kilkunastu niskich wzniesieniach i połączone ze sobą wysokimi kamiennymi murami, mostami, ogrodami na dachach budynków
Awatar użytkownika
Sarabi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 106
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Władca
Kontakt:

Post autor: Sarabi »

- Rozwiedli? - nie rozumiała - w Lirin-Dhar nie ma czegoś takiego jak rozwód. Co to znaczy? Że w każdej chwili można opuścić swoją żonę? Kim wtedy jest? Jaki ma tytuł? Czy wtedy rozwiedziona żona musi żyć z nową w tym samym mieście?
- Więc... - czuła, że zbiera jej się na płacz - jestem od rodzenia dzieci. Rozumiem - jej uległość była wręcz zatrważająca.
Miała ochotę krzyczeć. Wrzeszczeć na cały głos, że nie jest przedmiotem od wypluwania na świat bachorów. Była następczynią tronu! Nie brzuchem do noszenia potomków. Czuła jak szarpie się ze sobą. Miała być dodatkiem, błyskotką, która zdobi szyję sułtana. Ciekawe kiedy weźmie sobie inne żony. Wtedy nie będzie nawet biżuterią, tylko czymś zupełnie zbędnym. Już rozumiała czemu dali jej swój pałac. Miała miejsce do którego mogli ją odesłać, wyrzucić jak niepotrzebny przedmiot. Łzy pociekły jej po policzkach. Patrzyła przed siebie, nie na sułtana, gdzieś w ścianę daleko przed nią. W końcu pochyliła głowę. Doradca, zarządca, dygnitarz... Już nie księżniczka. Trzeba było wyjść kiedy mogła, niechby strawiła ją pustynia. Czekał ją los taki jak wielu kobiet. Będzie rozkładać nogi dopóki nie zajdzie w ciążę, a potem zamkną ją w jej pałacu i będą czekać na potomka. Urodzi i zabiorą jej dziecko. Zostanie sama i z niczym. Już nienawidziła tego miejsca, a sułtan... Był jak wszyscy mężczyźni. Jak Sadik, jak Alshar, jak jej ojciec. Nie dało się im ufać. Myśleli tylko o sobie.
- Dobrze - powiedziała po dłuższej chwili milczenia - jestem na twoje rozkazy wasza wysokość - głowę spuściła niżej na znak poddaństwa. Tylko tyle mogła zrobić. Nic więcej. Była uwięziona. Mogła tylko nauczyć się ukrywać swój ból. Na razie tego nie potrafiła.
Awatar użytkownika
Agbar
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 1 rok temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Szlachcic , Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Agbar »

Agbar przygląda się jej i odstawił daktyla którego kierował do ust. Chwilę patrzył na nią, zbierając myśli. Potem przeniósł się bliżej niej.
- Nie, nie rozumiesz. Jesteś moją żoną, córka sułtana, szlachetnie urodzoną. Nasz potomek, zapewni stabilny tron, przedłuży rod. Ale ty jeśli zechcesz możesz mieć wiele funkcji. Państwowych zadań, dotąd wszystko było na moich barkach i brata, z chęcią podzielę się obowiązkami. Ale też nie zmuszam cię do tego - mówił cierpliwie, spokojnie i poważnie.
- W moim mieście kobiety mają równie dużo praw co mężczyźni. Mogą by kupcami, strategami, doradcami, urzędnikami. Naprawdę... Wszystko zależy od ciebie - pogładził ja po policzku.
- Czym dotąd się zajmowałaś? Jakie były twoje obowiązki? - Agbar nie wpadł w panikę, widział że dziewczyna się boi, dlatego uznał że spróbuję wytłumaczyć jej to od innej strony.
- Rozwód to poważny problem, wtedy kiedy małżonkowie decydują się rozejść. Nie zakładam takiej możliwości, planuję pozostać twoim mężem do końca swoich dni - rzekł uroczyście - ale prawo jest prawem nawet mnie ono dotyczy. Wtedy ty zatrzymujesz swoją część majątku i tylko ty możesz zdecydować co z nią uczynisz. Jesteś zwolniona z przysięgi małżeńskiej... Jesteś wolna. Nie mniej - położył swoją dłoń na jej ręce - jak rzekłem nie planuje się z tobą rozwieść.
Jej postawa zdumiała Agbara, chwyciła za serce. Ta niewiasta wydawała się nigdy nie zaznać wolności, własnego zdania, nie być szanowana, a przecież była córką sułtana.
- Nie w ten sposób. Nie chcę byś była moim sługa, jesteś moją żoną... Moją... - zamilkł bo nie mógł znaleźć odpowiedniego słowa. W ojczystym języku ono istniało ale jej to wytłumaczyć - Selashai... co jest o równych prawach i statusie. Nie jesteś niżej ode mnie, nie jesteś więźniem murów Baah-gadar. Jesteś ich sułtanką, księżniczką Sarabi.
Odetchnął głęboko zamyślając się, zupełnie nie wiedział jak przekazać jej że nie jest poddaną, ani ozdobą, ani narzędziem do rodzenia dzieci. Szanował ją, pragnął by go wspierała, sam chciał to czynić, jeśli miała jakieś plany pomóc je zrealizować. A okazało się że córka sułtana, jest za młoda i nie rozumie. Zrobiło mu się żal dziewczyny.
Awatar użytkownika
Sarabi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 106
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Władca
Kontakt:

Post autor: Sarabi »

Sarabi westchnęła głośno i wyprostowała się.
- Dobrze... - odwróciła się twarzą w stronę sułtana.
- Opowiem ci wszystko. Jak równemu sobie. Bez poddaństwa i uległości.
- Urodziłam się z piórami i od początku byłam przeznaczona na tron. To było oczywiste. One są przeznaczeniem. Miałam zostać sułtanką i na taką mnie wychowywano. Jednak mój ojciec od początku nie byłm zadowolony, że urodziła mu się córka. W historii nigdy nie zdarzyło się by urodził się drugi potomek z piórami. Mimo to od lat mój ojciec próbuje takiego spłodzić, nie tylko z moją matką, ale też konkubinami. Ale nadal ma tylko mnie.
- Od zawsze czułam na sobie bat przeznaczenia. Trzymano mnie w sztywnej etykiecie odkąd zaczęłam chodzić i mówić. Nigdy nie miałam dzieciństwa. Miałam rozkazy, zakazy i nakazy. Co do tej pory robiłam? Uczyłam się. Wszystkiego. Nowych kultu, strategii wojskowych, religioznawstwa, języków, matematyki, walki. Wiem o świecie tyle, że mogłabym opowiedzieć o każdym jego zakątku. Jeśli dasz mi sztylety sai pokonam pierwszego lepszego strażnika w mieście. Jeśli dasz mi łuk strzelę prosto w środek tarczy. Dosiądę wielbłąda i przejdę na nim aż do Kerendiru, jeśli dasz i lirin-dharskiego strusia wyprzedzę na nim całą twoją armię. Jestem wysportowana, gibka, mądra i inteligentna, tylko zamknięto mnie w klatce.

- Ojciec od zawsze dawał mi do rozumienia, że jestem gorsza niż byłby syn - powtórzyła się - Zabraniano mi się bawić, mogłam jedynie pogłębiać wiedzę. Nie miałam przyjaciół. Ojciec traktował mnie jak przedmiot. Wielokrotnie mnie uderzył. Buntowałam się, ale im bardziej się szarpałam tym gorzej było. Więc... - nabrała głęboko powietrza do płuc - podporządkowałam się, przynajmniej na tyle na ile miałam. Prawie z nikim nie wolno mi było rozmawiać. Byłam ozdobą. Towarzyszyłam ojcu kiedy spotykał się z dyplomatami, dygnitarzami, delegacjami. Zawsze stałam blisko i słuchałam. Wielokrotnie miała swoje zdanie, ale nie wolno mi było się odzywać.

- Niewiele zaznałam w życiu życzliwości. Miałam nianię, którą kochałam całym sercem Moja matka starała się mi pobłażać, ale jednocześnie stała murem za ojcem. Nikt nie okazywał mi uczuć. Nie miałam za wiele dobroci. Nikt mnie nie przytulał, nie dotykał, nie zbliżał się. Mówię co to wszystko żebyś zrozumiał czemu jestem taka jaka jestem.
Awatar użytkownika
Agbar
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 1 rok temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Szlachcic , Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Agbar »

Władca Baah- Gadar słuchał uważnie swojej towarzyszki, wydawało mu się że jego życie bywało ciężkie, ale dopiero teraz zrozumiał jak było odmienne. Marszczył brwi, reagował żywo na tą opowieść chociaż próbował się powstrzymać.
- Nie godzi się tak traktować kobiety, a co dopiero córki, następcy - rzekł powoli próbując by jego głos brzmiał pewnie.
- Twój ojciec cię zawiódł, przykro mi z tego powodu - dodał. Położył powoli swoją dłoń na jej udzie, dając jej chwilę na zaakceptowanie tego faktu.

- Mąż o tak wielkim statusie, powinien być wzorem dla innych, nie tylko pilnować by dbano o prawo, być prawem ale też dawać przykład. Bowiem co to za władca, który każe armii walczyć odważnie, a sam ucieka jako pierwszy z pola bitwy. Tutaj niczego z tego co mówisz nie zaznasz. Nie ukrzywdzę cię, nie odezwę się gniewnie ani nie obroże cię. Jesteś moją... - zamilkł w końcu jeszcze małżeństwem nie byli - będziesz moją żoną. Nie bój się mnie, jeśli chcesz mi doradzić, mów śmiało, każdy może się mylić i tu znajduje się miejsce dla doradcy.
- Mam nadzieję że z czasem poczujesz się tu swobodniej, jak w domu, nie w klatce. To miasto wolności, prawa, układów, lepszego życia i właśnie to chce dać innym. Wolność, prawo, 7 cnót i bezpieczeństwo.
- Dostałem zatem piękna przyszła żonę i świetnego bystrego sułtana. Jest za co wypić - odsunął się by sięgnąć do stolika po dwa wysokie zdobione w misterne słońca kieliszki i nalał do nich wino. Podał jeden z nich Sarabi, znów się przysuwając aż spotkali się kolanami.
- Wypijesz ze mną za nas? Aby niczego ci nie brakowało, abyś czuła się jak w domu w mojej dziedzinie, abym mógł dać ci to czego ci dotąd brakowało, a ty żebyś zechciała to przyjąć. Niech Bogini Słońca i Wiatru nad piaskami pobłogosławi nam.
Awatar użytkownika
Sarabi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 106
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Władca
Kontakt:

Post autor: Sarabi »

- Trudno mi będzie przestawić się na nowe życie - przyznała.
- Wolność była mi obca. Albo po prostu miała inną definicję. Wolność była ograniczona. Wpasowana w ramy, takiej mnie uczono. Ale nie wiesz o mnie wszystkiego. Mój ojciec z pewnością nikomu nie szepnął ani słowa. Po tym co zrobił mi wezyr zaczęłam planować ucieczkę i w końcu uciekłam. Dotarłam do oazy należącej do Na'Zahiru. Zaledwie kilkanaście dni później odnalazła mnie straż ojca. Wcześniej pogryzły mnie na'zahirskie ogary. Opiekował się mną pułkownik, dowódca tamtejszych wojsk. W końcu to jego psy spuszczono. To była jedyna wolność jakiej zaznałam. I to przez bardzo krótko. Ale przyznam, że bardzo mi się podobała. Nie było krat, przez które patrzyłabym na świat - opowiedziała.
- Kiedy wróciłam dostałam najlepszych medyków. Noga, którą miałam pogryzioną była w bardzo złym stania. Szybko też wyszło na jaw, że nosiłam dziecko, które poroniłam. Zakazałam mówienia o tym komukolwiek. Nikt nie uwierzyłby mi w to jak było naprawdę. To ja byłabym winna, w dodatku o ojcostwo posądzono by na'zahirskiego pułkownika. Medycy "naprawili" mnie, jeśli można tak to nazwać - pewnie mówiła by dalej, ale ręka Agbara na jej udzie wytrąciła ją z równowagi. Spojrzała na nią niepewnie i przez chwilę przyglądała się zupełnie nic nie mówiąc.
- Nie nawykłam do tego, by ktokolwiek mnie dotykał - podniosła głowę i spojrzała do Agbara, kiedy ten chciał cofnąć dłoń położyła swoją rękę na jego.
- Zostaw. Muszę się przyzwyczaić. Powinniśmy być ze sobą szczerzy. Jutro ślub i noc poślubna. Nie mam za wiele czasu na przyzwyczajanie się, więc jeśli chcesz mnie dotknąć nie krępuj się - powiedziała to nad wyraz spokojnie. Gdy podał jej kielich wypiła spory łyk, zdawało się że nawet zbyt duży jak na drobną księżniczkę.
- Mamy tylko jeden wieczór, żeby poznać się choć trochę. Potem zacznie się życie. Ja powiedziałam ci już o sobie bardzo dużo. Czy chcesz wiedzieć coś więcej?
Awatar użytkownika
Agbar
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 1 rok temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Szlachcic , Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Agbar »

- Nie oczekuję że ot tak wszystko się zmieni, w ogóle nie oczekuję... bo to twoja wola czy zechcesz żeby tak się stało. Mam taką nadzieję, a jeśli będę mógł sprawić byś poczuła się lepiej, powiedź mi - poprosił. Agbar upił łyk wina i przysunął się do Sarabi, tak by jego kolana dotknęły jej.
- Nie uczynię ci krzywdy, ale mnie nauczono bliskości, prostych gestów, czułości które towarzyszyły mi w dzieciństwie, więc zapewne będę je stosował wobec ciebie również. Nawet nie koniecznie specjalnie, ale chcąc cię pocieszyć, czy przytulić - powiedział poważnie.
- Proszę cię abyś nie uciekała - rzekł z lekkim strachem - jeśli będziesz chciała wyjechać, dam ci osobistą straż, jeśli będziesz chciała udać się dokądś tylko powiedz. Nie chcę być twoim wrogiem tylko mężem. Jeśli taka będzie twoja wola, możesz ze mną podróżować kiedy będę sam przemieszczać się z wojskiem.
Nie wiedział już co mógłby dalej powiedzieć, żeby poczuła się w pełni wolna, bo dla każdego wolność miała inny smak i zaczynała się gdzie indziej.
-Tak jakby się nad tym zastanowić będziemy mieć całe życie na poznanie się i zrozumienie wzajemnie. Nie mniej fakt, teraz mamy ten wieczór.
Odłożył kieliszek na stolik, dał sygnał służbie by wyszli. Nie byli im potrzebni, zresztą jutro też ich nie będzie, a atmosfera może okazać się znacznie bardziej krępująca. Chwycił jej dłoń i położył między swoje delikatne, gładkie dłonie. Chwilę gładził rękę kobiety, potem uniósł i pocałował jej wnętrze. Rozluźnił uścisk by się cofnęła jeśli tego nie pragnęła. Agbar nie miał zarostu, jego skóra również na twarzy była gładka i miękka.
- Mam wiele pytań, zapewne będę ci je zadawał, w głowie natomiast mam teraz mętlik. Nie tak to sobie zaplanowałem.. dlatego najpierw opowiem ci coś o sobie. Ja nie pamiętam swoich rodziców, byłem za mały kiedy ich zamordowano. Ale mam znacznie starszego brata który mnie wychował, zadbał o moje bezpieczeństwo, nauczył pisać, czytać, patrzeć w określony sposób na świat. To kim jestem dziś zawdzięczam mu, to że potrafię kochać, że jestem cierpliwy i łaskawy. Od początku dorastałem wiedząc że zasiądę na tronie i muszę spełnić to czego ode mnie oczekiwano. Ale nie czuję się tu zamknięty, to mój dom, zawsze tu mieszkałem, a o swój dom się dba. Dlatego też chcę aby Baah-gadar było silne , rozwijało się i stanowiło bezpieczną przystań dla innych. Szczęśliwie czasami da się uzgodnić to sojuszami, nie zawsze wojną. Moim celem jest zjednoczyć wszystkie oazy i ludy dotąd rozpierzchłe w sąsiedztwie.
- Czasami spędzam czas komponując utwory na lutnie, fascynuje mnie też glina to co można z niej uzyskać. A kiedy jestem bardzo zmęczony i chcę pomyśleć zajmuje się tworzeniem biżuterii - powiedział bez cienia skrępowania - to chyba wszystko z ważniejszych rzeczy o mnie.
Awatar użytkownika
Sarabi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 106
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Władca
Kontakt:

Post autor: Sarabi »

- Dotyk nie jest mi niemiły. Tylko nikt mnie do niego nie przyzwyczaił. Co innego wtulać się w nianię, co innego mieć kontakt z mężczyzną. Choć... - spuściła na chwilę głowę - kiedy byłam w Na'Zahirze - podniosła ją - moja noga nie pozwalała mi chodzić, a Sadik przez cały czas nosił mnie na rękach. Przyzwyczaiłam się do tego. Zaufałam mu i to wystarczyło. Uratował mnie i opiekował się mną. Może wystarczy, że tobie też zaufam. Wiem, że jesteś dobry i chcesz dobrze. Po prostu przyjechałam tu nie wiedząc co mnie czeka. Liczyłam się nawet ze śmiercią, w końcu musiałam ci powiedzieć, że jestem zbrukana. Nie taką księżniczkę ci obiecano. Przykro mi, że tak jest, ale nie będę cię odpychać. To mogę obiecać. Po prostu początkowo mogę nie reagować tak jak byś tego chciał, ale postaram się oddawać twój dotyk. Nauczyć się. Może będzie lepiej niż przypuszczam. Teraz siedzisz blisko i nie czuję dyskomfortu. Może gdzieś z tyłu głowy czai się tylko niewielki niepokój, ale to nie twoja wina. Tylko mojej przeszłości.

- Jak bardzo blisko jest sułtan ze swoją żoną na uczcie poślubnej? U nas po prostu oboje siedzą obok siebie. A w Baah-Gadar? Będziesz mnie obejmował? Mam siedzieć ci na kolanach? Wolałabym wiedzieć. Jak w ogóle blisko są ze sobą małżonkowie królewscy przy innych? I jak jest później, będziesz przychodził do mnie? Ja do ciebie? Co z twoim haremem? Czy one też uczestniczą w nocy poślubnej? Jak duży masz harem? Ile masz konkubin? Chcę to wiedzieć wcześniej. Muszę poznać odpowiedzi, nie chcę być zaskoczona - wyjaśniła. Zakładała, że sułtan ma harem, pytanie jak duży i jak bardzo będzie ingerował w ich życie. Nie myślała o tym by mieć Agbara na wyłączność. W końcu mężczyźni mieli zupełnie inne potrzeby.

- Nie będę uciekać - powiedziała, gdy poprosił by tego nie robiła.
- Nie będę - powtórzyła. Nie miała dokąd, poza tym zostanie żoną króla, więc znajdą ją wszędzie, wykopią nawet spod piasków pustyni. Chciała też spróbować przyzwyczaić się do życia tutaj, może nie będzie takie złe jak początkowo jej się wydawało. Wypiła kolejny duży łyk wina. Nic jednak nie jadła.

Potem słuchała uważnie wszystkich słów Agbara. Zaczął wydawać jej się porządnym człowiekiem. Bardziej artystą niż władcą. Teraz miała czas by się mu przyjrzeć. Miał przystojną twarz i gładką, śniadą cerę. Długie, czarne włosy były zadbane i lśniące. Na sylwetkę też nie mogła narzekać. Choć teraz nie mogła sobie przypomnieć o ile jest wyższy od niej.
- Ja czasem rysuję - rzekła po tym jak opowiedział jej o siebie - szkicuję. Za to co zrobił dla mnie Sadik namalowałam dla niego ocean. Przynajmniej taki, jaki pamiętałam i na ile potrafiłam. Mogłabym uczyć się malarstwa. Jest fascynujące. To bardziej mój talent, niż coś czego się wyuczyłam. Szkicowałam ptaki przy fontannach, lotosy, domy, papugi i inne zwierzęta z pałacu. Kiedyś przeczytałam bajkę o księżniczce, która miała własnego tygrysa, od tamtej pory zawsze chciałam takiego mieć i ciągle szkicowałam siebie z tygrysem - zaśmiała się. Jej twarz zrobiła się zupełnie inna. Jasna, promienna, oczy nabrały innego wyrazu, były bardziej świetliste, a cała postać Sarabi nabrała młodzieńczości.

- Zamiast tygrysa mam wielbłąda. Nefa. I... Jakby ci to wyjaśnić... - chwyciła złoty łańcuszek, który miała na szyi i przewiesiła go przez palce tak, by wisiorek z diamentem, który się na nim znajdował wisiał w powietrzu.
- To nie jest zwykła biżuteria. Smok, czy też wąż, który otacza ten diament żyje w jego wnętrzu. To strażnik mojej rodzin, rodziny mojej matki, teraz jest mój. To Tamar, tak brzmi imię mojego strażnika. Tamar jest moim obrońcą. Jeśli tylko mam go przy sobie mogę go przywołać. Jest jadowity, a jego jad potrafi zabić. Tamtego dnia... Tamtego dnia go nie miałam. Ale teraz nigdy się z nim nie rozstaję. Chcesz... - podniosła wzrok na sułtana - chcesz go zobaczyć?
Awatar użytkownika
Agbar
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 1 rok temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Szlachcic , Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Agbar »

- Ten Sadik został nagrodzony za swoje dobro? - zapytał, po chwili chwycił kolejny owoc i podał jej do ust. Fakt że nie jadła nie uciekł jego uwadze.
- Spróbuj to owoce z ogrodów - dodał z delikatną dumą- przywiezione z innej części pustyni.
- Dostałem taką księżniczkę jaką oczekiwałem - powiedział poważnie podając jej inny smakołyk, a potem znów gładząc wierzchem dłoni po policzku - piękną, bystrą a wierzę że o wielu swoich zaletach jeszcze mi nie powiedziałaś. Bądźmy wobec siebie otwarci, ja nie będę trzymał dystansu, ale także jeśli poczujesz że lęk cię pożera powiedz mi.
Przez chwilę patrzył w jej oczy, odważnie, łapiąc ich wyraz, blask potem odwrócił się powoli by sięgnąć po kieliszek z winem.
- Ocean... czytałem o nim, brat przywiózł mi księgę w której ocean był opisany. Ale takie ilości wody i ryb wydają mi się niepojęte, żaden zbiornik tego nie pomieści - powiedział z uznaniem w głosie.

- Na uczcie możesz siedzieć tak blisko mnie jak chcesz, nikt nie będzie się oburzał jeśli się przytulisz, czy mnie pocałujesz - trochę spoważniał - na weselu wolno nam więcej niż zwykle, inaczej sprawa się ma kiedy to uczta na cześć sojuszników lub dygnitarzy. Wtedy nie powinniśmy mieć ze sobą kontaktu fizycznego, zachowując powagę sytuacji. Ewentualnie możesz mi położyć dłoń na ramieniu lub przedramieniu, gdybyś chciała zwrócić moją uwagę. Jeśli zaś chodzi o noc ślubu to zarówno ja mam prawo przyjść do ciebie, jak i ty do mnie. Możesz też przez Bashirę uprzedzić, że planujesz mnie odwiedzić lub zjeść kolację ze mną. To czasami się przydaję jeśli mam zaplanowane danego dnia więcej obowiązków. A jeśli chodzi o noc poślubną... - zamyślił się na chwilę - w trakcie uczty odbędzie się wielkie przedstawienie pod gwiazdami, po nim uznaje się że to moment abyśmy udali się do swoich komnat. Twoja Bashira i harem przygotują cię do nocy poślubnej i przyprowadzą do mnie. Nie będą nam towarzyszyć, zostaniemy w komnacie sami, ale... widzisz w Baah-gadar jest jednak zasada, że wszystko jest możliwe jeśli małżonkowie się na to zgadzają. Co oznacza że jeśli życzyłabyś sobie inną kobietę lub mężczyznę w naszym łożu to jest to możliwe jedynie jeśli ja wyrażę również na to zgodę i odwrotnie. Dotyczy to również nocy poślubnej, jeśli miałabyś takie upodobania.
Ciężko tłumaczyło się zawiłość i zasady czegoś co dla Agbara było normalne. Ale chciał dołożyć wszelkich starań by Sarabi zrozumiała jak działają tu zasady, co jej wolno, a co nie. Dlatego nie śmiał się z niej, nie kpił tylko odpowiadał na wszelkie pytania.
- Jeśli chodzi o harem, nie jest on specjalnie duży, zaledwie kilka niewiast. Większość z nich stanowią moje towarzystwo na co dzień, śpiewają , tańczą, są artystkami. Niektóre z nich umieją pięknie pisać, lub szyfrować wiadomości. Ty możesz posiadać swój harem, który będzie tobie towarzyszył na co dzień. Mogą to być zarówno kobiety jak i mężczyźni, po to między innymi posiadasz swoją Bashirę. Konkubin? - chwilę trwało nim zrozumiał o co go pytała - aaaa... towarzyszek nocy. Mam jedną nauczycielkę Sybil, wybraną przez Omara w odpowiednim czasie, nadal pełni swoją rolę. Chodź częściej widuje się z drugą Ross.

- Z ogromną radością zobaczę jak szkicujesz - dodał bardziej swobodnie. Inaczej czuł się kiedy musiał tłumaczyć jej zasady, ,a kiedy rozmawiali o tym co lubią - jestem pewien że znajdziesz w ogrodzie wiele okazów do naszkicowania. W Baah-gadar kochamy kwiaty i rośliny, dają życie , cień a bywa że pozwalają przetrwać.
- Mały smok? Z chęcią go obejrzę, Roksana opowiadała kiedyś, że widziała kraj gdzie tatuaże stawały się żywymi smokami. Małymi ale... to wciąż był smok! Nazywali to tam chowańcami, tatuaże zapewne były zaczarowane tak sądzę. Z chęcią zobaczę twojego obrońcę.
Spojrzał z oczekiwaniem aż poprosi swojego towarzysza do ujawnienia się.
Awatar użytkownika
Sarabi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 106
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Władca
Kontakt:

Post autor: Sarabi »

Nie chciała jeść, ale niejako została do tego zmuszona. Miała ściśnięty żołądek przez nerwy.
- Nie rozumiem. Czym różni się tutaj harem od konkubin? W Lirin-Dhar harem i konkubiny robią to samo, sypiają z moim ojcem, ale z konkubinami może mieć potomstwo uznawane za potomka, przedłużenie rodu. Dzieci kobiet z haremu nie mogą zostać następcą. Jeśli konkubina urodzi dziecko z piórami to ono zajmie moje miejsce. Po co ci żona, skoro możesz mieć dzieci z innymi kobietami? I co jeśli będę chciała mieć cię na wyłączność? Czy ja mogę mieć kochanków bez twojej zgody, skoro mogę posiadać harem? Czy musisz się na to godzić? Czy mogę mieć w łożu zarówno ciebie jak i innego mężczyznę? To wszystko jest dla mnie niezrozumiałe. Zbyt wiele tego. Nie chcę nikogo w mojej sypialni w noc poślubną.
- To dla mnie za dużo Agbar - pierwszy raz odezwała się do niego po imieniu - zrozum.

- Nie rozumiem tych wszystkich zawiłości, kto może z kim sypiać i dlaczego, a dlaczego nie. Moje doświadczenia mówią, że powinnam stąd uciec i to jak najdalej. Nie zrobię tego, po prostu nie potrafię sobie tego poukładać w głowie. Nie możemy na początek być tylko my? Ty i ja? Czy to jest wbrew jakimś prawom? Może po prostu skupmy się na tym, żeby mieć potomka? Dla mnie to wszystko jest zbyt skomplikowane. Przynajmniej na razie. Nie możemy... Nie możemy spróbować się na początek jakoś... zaprzyjaźnić? Bo w tej chwili mam w głowie jeden wielki natłok myśli. Już zdążyłam zapomnieć, które zachowanie przystoi mi na uczcie, a które nie. Nie nadążam.
Sprawa Sadika i oceanu zeszły na bardzo daleki plan. Może jeszcze będzie okazja o tym porozmawiać, ale nie w tej chwili.
- Uwierz mi, że próbuję to wszystko złożyć w jedno, ale czuję, że połowy rzeczy nie pojmuję, a druga połowa mi się miesza. Ojciec nie przygotował mnie na wyjazd do Baah-Gadar. Matka też nie. Nikt tego nie zrobił. Może mógłbyś mnie jakoś... pocieszyć? Przytulić... Bo w tej chwili czuję się jak dziecko, które niczego nie pojmuje.
Awatar użytkownika
Agbar
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 1 rok temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Szlachcic , Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Agbar »

Agbar bez słowa objął ją, ale nie był to gest wyuczony, była w tym szczera czułość. Pocałował ją w środek czoła i znów objął. Pachniał przyjemnymi ożywczymi perfumami, zresztą w dotyku jego skóra był bardzo ciepła.
- Dlatego wszystko ci wytłumaczę, to dość skomplikowane zasady. Bo widzisz Baah-Gadar składa się w wielu kultur, wszystkie ludy które są nam podległe i wnoszą coś swojego. Więc poświęcę tyle czasu ile potrzebujesz żebyś wszystko zrozumiała.
- Harem u nas oznacza... - chwilę myślał - dvarow w naszym języku... Dwór w sensie określona ilość osób które ci służą. Ubierają cię, czeszą, przygotowują ci stroje, przynoszą smakołyki, mogą także grać ci kiedy jesz lub tańczyć, kiedy tego potrzebujesz. Kiedy chłopiec przechodzi w wiek męski, przedstawia mu się nauczycielkę. To jest kobieta która będzie go uczyć sztuki miłości, sztukę mamy wprawdzie spisaną, ale tego nie da się nauczyć w teorii. Nauczycielka jest zwykle dojrzałą, nieco starszą kobietą. Bo to po naszej stronie - mężczyzny leży, zadbanie o was i wprowadzenie was w teatr miłości w noc poślubną. Musimy być w tym biegli, by było to dla was przyjemne - gdzieś przy tym zdaniu zdał sobie sprawę, że księżniczka wie o wszystkim więc nic co wydarzy się w noc poślubną nie będzie dla niej niespodzianką.

- Konkubiny u was to jak rozumiem żony? U nas dziedziczyć tron może tylko i wyłącznie potomek spłodzony z żoną. Inne dzieci nie mają takich szans. Dlatego często kobiety mają do dyspozycji zioła lub magię, czarodziejki tworzą dla nich odpowiednie eliksiry. A chcesz mieć mnie na wyłączność? - zapytał spoglądając na nią - jeśli chciałabyś mieć kochanków to muszę ten fakt zaakceptować, tak samo gdym ja chciał wprowadzić moje kochanki. Możesz mieć mnie, innego mężczyznę czy inną kobietę. Ale nadal tylko nasze dzieci będą mieć prawo do tronu.

- Dobrze w noc poślubną będę ja i ty - schylił się i pocałował ją w policzek - nie bój się nie uczynię nic przeciw Tobie. Możemy być zawsze tylko ty i ja. To nie nakaz... Z niektórymi kobietami zdarzało mi się tylko sypiać, bo tylko akurat tego potrzebowałem. Ale z Tobą to co innego, jesteś moją żoną... będziesz - poprawił się - i to wszystko zmienia. Nie będziesz kochanką, będziesz kobietą z którą będę związany, zapewne także uczuciowo. To znacznie więcej. Niewiele jest kobiet na pałacu które faktycznie darzę jakimś uczuciem.

- Teraz jak o tym ci opowiadam to brzmi to faktycznie skomplikowanie... Przepraszam że tyle na ciebie zrzucam. Skupmy się na tym żebyśmy się polubili, żebyśmy byli ze sobą szczerzy, żebyśmy się szanowali. Ktoś powiedział mi że uczucia to kwestia czasu, a więź sama się pojawi nim zdążę ją zauważyć - spojrzał na nią, minimalnie się odsuwając od niej. Chwilę nie działo się nic, Agbar po prostu na nią patrzył. A potem przysunął nieco twarz i ucałował ją w usta. Był to delikatny, czuły, ciepły pocałunek. Zaraz cofnął się, wiedziony momentem zapomniał, że może tego nie chciała.
Awatar użytkownika
Sarabi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 106
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Władca
Kontakt:

Post autor: Sarabi »

Sarabi westchnęła głośno. Nadal nie wszystko rozumiała. W Lirin-Dhar panowały inne tradycje, kobiety miały mniej do powiedzenia. Choć wiedziała, że gdyby zasiadła na tronie wszystko by się zmieniło. Dałaby kobietą wolność o jakieś wcześniej mogły by tylko marzyć. Na razie jednak to ona mogła jedynie marzyć o wolności.

Kiedy ją przytulił oparła głowę o jego ramię. Czuła się zmęczona, ale nie senna. Musiała odnaleźć w sułtanie przyjaciela, bo tylko jego na razie tu miała. Z resztą chciała to zrobić. Westchnęła po raz kolejny, tym razem bardziej z ulgą. Czułe objęcia przyjęła z wielką wdzięcznością. Nawet pocałunek w czoło był miły. Położyła mu ręce na plecach chcąc poczuć, że jest bliżej. Miała jeszcze wiele pytań, ale chyba nie miała siły ich zadawać. Gdy się odsunął miała wrażenie, że uścisk trwał zbyt krótko. A może po prostu w niej budziła się potrzeba bliskości z kimkolwiek.
- Nie wiem jeszcze dokładnie czego chcę. Ale na razie wolałabym się ograniczyć do naszej dwójki - przyznała.
- Może potem będę chciała w sypialni czegoś innego. Nie zamykam się na różne możliwości. Po prostu jeszcze nie wiem jak może być. Znam jedynie teorię. Wiem co dzieje się w alkowie, ale nie mam wiedzy praktycznej. Doświadczenia. Nie wiem co lubię, a czego nie. Najpierw muszę się tego dowiedzieć. Księżniczek nie uczy się ars amandi, mamy być cnotliwe i nieświadome. Kobiety z haremu i konkubiny to co innego.
- Bardzo bym chciała żeby połączyła nas więź. Nie chcę być dodatkiem. Wiem, że nie to jest mi przeznaczone. Czuję, że mogę więcej.
Kiedy siedzieli tak w milczeniu nie próbowała już ogarnąć tego wszystkiego. I tak by się jej to nie udało. Musiała podejść do tego zadaniowo i powoli przyswajać wiedzę. Widziała, że się do niej nachyla, mogła odwrócić głowę, albo się odsunąć, ale tego nie zrobiła. Pocałunek był krótki, ale czuły. Agbar miał miękkie, ciepłe usta. Gdy się odsunął śmiechnęła się blado.
- To było mile. Możesz powtórzyć jeśli chcesz.
Awatar użytkownika
Agbar
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 1 rok temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Szlachcic , Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Agbar »

- Zatem to znów uczynię - rzekł cicho.
Przysunął się do niej bliżej, jedną dłonią obejmując ją w talii. Był pewien że więź się pojawi, była to kwestia czasu i wspólnych przeżyć. Być może słowa były zbędne, być może obydwoje potrzebowali bliskości. Agbar nie zastanawiał się nad tym szczególnie długo, jego nauczycielka mówiła mu, że chwile, nastroje, są ulotne i rzadko kiedy się powtarzają. Dlatego skłonił głowę w stronę księżniczki by znów ją pocałować. Był to raczej czuły, łagodny pocałunek ale przedłużał go, dopiero po chwili zamknął ją drugim ramieniem w swoich objęciach, przysuwając tak by znalazła się na jego kolanach. Być może potrzebowali bliskości i zaufania, czułości którą mogła dać im ta chwilą. Agbar miał tyle czasu ile było to potrzebne, więc pozostawali oczarowani chwilą, już nic nie mówiąc.
Awatar użytkownika
Sarabi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 106
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Władca
Kontakt:

Post autor: Sarabi »

Bycie żoną wiązało się z wieloma obowiązkami, w tym z bliskością z sułtanem. Sarabi zawsze odczuwała brak czułości. Matka bardzo ją kochała, ale rzadko przytulała. Jedyne ramiona w których mogła się schronić należały do niani, ale odkąd powróciła, po swojej niechlubnej ucieczce, była praktycznie sama. Właściwie nikt jej nie odwiedzał. Zamknięta w swoim skrzydle żyła mijając jedynie strażników. Nie widywała matki. Nianię sporadycznie. Zabrano jej wszystko. Służki miały zakaz rozmawiania z nią. To sprawiało jej niewypowiedziany ból. Samotność, której doświadczała, była jak cierń wbity w serce, które nieustannie krwawiło. Teraz miała okazję poczuć czyjąś bliskość. Nie znała sułtana, ale kilka rzeczy już o nim wiedziała.

Poznał prawdę o niej i wezyrze, wiedział o gwałcie, ciąży i ucieczce, a mimo to jej nie odtrącił. Sojusz sojuszem, ale potraktował ją jak kobietę, nie kolejny dokument do podpisania. Mógł ją zgładzić, wygnać, albo odesłać do ojczyzny, lecz tego nie zrobił. Zamiast tego próbował być dla niej miły i czuł, odpowiadać na wszystkie zadane pytania. Objaśniać wszystkie niejasności. I choć nadal miała w głowie setki pytań, w tym momencie i tak nie zrozumiałaby odpowiedzi. Z resztą wolała oddać się czułością niż zgłębianiu wiedzy na temat obyczajów.

W ten sposób po prostu pozwoliła mu się całować. Zamknęła oczy dając prowadzić się przez meandry jego ust. Sarabi była mała i drobna, a co za tym idzie także lekka, wsunięcie jej sobie na kolana nie wymagało wielkiej siły. Wystarczyło chwycić ją za biodro i przesunąć. Tak właśnie się stało, a ona nie protestowała. Jej czarna suknia miała bardzo wysokie rozcięcia po obu stronach. Zmiana pozycji sprawiła, że tkanina przesunęła się i odsłoniła całkowicie jej nogi. Stopy miała bose, już wcześniej zdążyła ściągnąć sandały. Wyciągnęła dłoń by dotknąć twarzy sułtana, na jej nadgarstku zadzwoniły złote bransoletki. Musnęła palcami jego skroń, przesuwając się na policzek i na brodę. Potem przeczesała palcami jego włosy i przeniosła dłoń na kark. Przez cały czas jej czekoladowe oczy były wpatrzone w niego. Obserwowała go uważnie, niczym ptak. Miała spokojny oddech, jej klatka piersiowa unosiła się opadała miarowo, swobodnie. Serce jej nie kołatało. Przynajmniej na razie. Biło łagodnym, jednostajnym rytmem. Jak na sytuację, w której się znalazła była nad wyraz spokojna. Wydawało się, że czuła się w tych objęciach bezpiecznie. Znów przypomniał jej się Sadik. W tej chwili czuła ten sam rodzaj fizycznego zaufania co z nim. Choć... Nie. Nie dało się tego porównać. Z Agbarem bowiem łączyła ją romantyczna nić, której z Sadikiem nie miała.

Postanowiła nic nie mówić. Czuła, że słowa mogą zepsuć te chwilę. Jedną ręką objęła mężczyznę za szyję, by nie zsunąć się z jego kolan, drugą położyła mu na klatce piersiowej. Zastanawiała się co będzie dalej, ale zamiast o to pytać wolała zaczekać. Miała wrażenie, że jest jeszcze bardzo daleko od granicy, w której miałby powiedzieć dość.
Awatar użytkownika
Agbar
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 1 rok temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Szlachcic , Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Agbar »

Pocałunek się wydłużał, władca sięgnął jedną dłonią do rozcięcia jej spodni. Przesunął wzdłuż jej nogi samymi palcami, dotąd raczej miał przymknięte oczy, ale teraz wpatrywał się w jej twarz, jakby obserwując reakcję towarzyszki. Druga dłoń dotąd przytrzymująca ją na kolanach, zsunęła się nieco niżej w stronę dołu pleców. Niby nie wiele się zmieniło, a odniosła wrażenie że wszystko. Jego wzrok był pewniejszy, bardziej intensywny. Po chwili przerwał pocałunek, jego dłoń którą przesuwał po nodze kobiety przewędrowała by chwycić jej nadgarstek. Okręcił go wierzchem do siebie i pocałował z szacunkiem.
Gdyby nie zajęta sobą para w komnacie, zapewne usłyszeli by wzrastający szmer rozmów pod drzwiami komnaty. Służba wyprowadzona może i wyszła, ale to wzbudziło żywe dyskusje i plotki na temat tego co się dzieje w pokoju. Co więcej ktoś odważył się zajrzeć przez otwór od klucza , co tylko tylko wzbudziło płomień dyskusji. Nie godziło się aby tak zachowywał się ich władca, a co mówiło by to o samej księżniczce. Zapewne dyskusja trwała by dość długo gdyby nie jedna z kobiet dworu.

To co wyrwało Agbara z myśli to głośne pukanie, dokładnie potrójne, potem zapadła cisza. Jego wyraz twarzy zmienił się, zastygł spoglądając uważnie na drzwi. Jego mięsnie na twarzy zadrżały delikatnie. Spojrzał na księżniczkę wciąż znajdującą się na jego kolanach.
- wybacz Sarabi, mógłbym cię poprosić abyś usiadła obok mnie - nie zrzucił jej z kolan jedynie poprosił ciepło - to chyba coś ważnego.
Dopiero kiedy się usadowiła obok, odezwał się krótkim "proszę" i czekał. Rozsiadł się pewnie na poduszkach, podał swojej towarzyszce znów coś do picia jak by nadal rozmawiali. Dokładnie w tym momencie w rozwierających się odrzwiach pojawiły się trzy kobiety z dwoma strażnikami. Czwarta prawie że wbiegła zaraz za nimi, ale wtedy ta na przedzie chwyciła ją mocno za nadgarstek przytrzymując. Kobiety wymierzyły się ostrymi spojrzeniami i weszły już bardziej ceremonialnie do środka pomieszczenia, co pozwoliło Sarabi ujrzeć wszystkie. Na przodzie szła wydawało się bardziej dojrzała od pozostałych niewiasta, miała ciemne włosy ale w blasku świec widać było ciemno miedziane poblaski. Jej strój w kolorze zieleni chodź podkreślał kształty, wydawał się zaskakująco skromny, szczególnie na tle ubrania idącej obok niej dziewczyny. Lekka chusta w kolorze zielonym zasłaniała dolną część jej twarzy, Niewiasta obok niej, była dokładnym przeciwieństwem miała czerwoną spódnicę, rozciętą w udzie. Górną część stanowił zdobny w złoto stanik oraz chusta narzucona na ramionami. Zapewne miała zasłaniać brzuch i ramiona, ale kobieta musiała iść na tyle szybko że narzuta zsunęła się niżej. Ta niewiasta była bardzo młoda, miała skórę jaśniejszą niż większość i złote długie włosy. Wydawała się znacznie ładniejsza niż reszta, za to jej ostre spojrzenie wiele mówiło. Wszystkie podeszły bliżej i skłoniły się zgodnie z etykietą, wpatrując w ziemię. Jedynie jasnowłosa chwilę zwlekała wpatrując się z przymrużonymi oczami w Sarabi. W końcu jednak i ona opuściła wzrok.
- Panie wybacz że ci przeszkadzamy w tak ważnej chwili - odezwała się miedzianowłosa jeszcze niżej się kłaniając w sposób chyba będący swoistym rytuałem.
- Mów - odezwał się Agbar. Od momenty kiedy weszły niewiasty, obserwował je uważnie, zdecydowanie zachowanie jasnowłosej mu się nie podobało. Zmrużył nawet lekko oczy w niezadowoleniu. Ale teraz odezwał się władczo chodź łagodnie.
- Co jest aż tak ważne? - uniósł lekko brew.
- List od twego brata - rzekła ta na przedzie - posłaniec bardzo się śpieszył... - wysunęła nieśmiało dłoń z listem, nie podniosła jednak ani na centymetr głowy.
- Jeśli nie masz nic przeciwko, odprowadzę księżniczkę Sarabi do jej komnat - odezwała się. dopiero teraz uniosła wzrok na tyle by rzucić jeno spojrzenie na oblicze mężczyzny, a potem jego towarzyszki. To spojrzenie było łagodne i ciepłe, pełne szacunku.
- Możecie odejść, otworzę list i rozmówię się z księżniczką - orzekł Agbar ale wstał by odebrać list. Kiedy podszedł miedzianowłosa podała mu list, ten zaś położył dłoń lekko na jej głowie. Był to prosty symbol ale widać było w tym wzajemny szacunek.
Jasnowłosa która teraz zdecydowanie się pokłoniła została jednak o dziwo zignorowana przez Agbara. Odwrócił się i usiadł tam gdzie poprzednio tym razem z listem w dłoni. Niewiasty w lekkim ukłonie przeszły do zewnętrznej części pomieszczenia, czekając na dalszej decyzję.
Awatar użytkownika
Sarabi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 106
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Władca
Kontakt:

Post autor: Sarabi »

Wszystko się posypało. Nić porozumienia i wzajemnego zaufania została brutalnie rozerwana. Przynajmniej dla Sarabi. Odechciało jej się wszystkiego, a już na pewno nie miała ochoty by cokolwiek tego wieczoru odbudowywać. Ten kraj był dla niej zagadką. Był dziwny, w najgorszym znaczeniu tego słowa. Gdyby na miejscu Agbara siedział jej ojciec, tego, który pukał kazałby zamknąć w lochu albo wychłostać. Nikt nie śmiałby mu przeszkadzać na prywatnej kolacji z kobietą. Nie ważne jaką. Sarabi była posłuszna i tak nie miała innego wyboru. Przez moment czuła się bezpiecznie, ale tylko przez moment. Teraz wróciła poddańczość i uległość. Zeszła grzecznie z kolan sułtana i usiadła tak jak wcześniej. Przodem do stołu, na kolanach, z dłońmi ułożonymi na udach.

Nie rozumiała tutejszych obyczajów. Jakim cudem do wręczenia listu były potrzebne cztery kobiety i dwóch strażników? Przecież to był absurd. W życiu czegoś takiego nie widziała. W Lirin-Dahr listy doręczała jedna osoba. Skłaniała się nisko, mówiła co ma do powiedzenia i przekazywała wiadomość. Służba miała być niewidzialna, a tutaj zrobiono ceremonię i cyrk z podania jednej wiadomości. Jeśli była aż tak ważna tym bardziej powinna przynieść ją dyskretnie jedna osoba. Zdaniem Sarabi cała ta oprawa miała na celu sprawdzenie co się dzieje, była to bezczelna ciekawość, której nie rozumiała. Mieli być sam na sam, a nagle pojawił się orszak jakby co najmniej przyniesiono w lektyce króla. Sara była oburzona, zła i niezadowolona. Wobec Agbara uległa i posłuszna, ale wobec pozostałych... Zmierzyła wzrokiem każdą z kobiet, nawet kiedy jasnowłosa spojrzała jej prosto w oczy Sarabi nie odpuściła, a nawet uniosła wyzywająco podbródek. W końcu uczuli ją na władcę.

To, co zobaczyła później zmroziło jej krew w żyłach. Oddech uwiązł jej w piersi, kiedy Agbar dotknął głowy starszej z kobiet. Dla niej nie było w tym nic z szacunku. To był ohydny gest patriarchatu i niewolnictwa. Czuła, że wzbiera w niej nienawiść wobec Agbara. Zacisnęła zęby. Jeśli kiedykolwiek jej to zrobi spoliczkuje go nawet jeśli miałby zostać powieszona na placu. Sułtan umiał pięknie mówić i uwodzić, to by było na tyle. Ten jeden gest sprawił, że nie chciała go znać. Wiedziała, że skończy dokładnie tak samo. Utknie w niewolniczej i służalczej roli dodatku do korony. Jako kolejny klejnocik w nic nieznaczącej bransoletce króla. Podobno kobiet miały tu prawa, ale nie wierzyła w to, bo nie miało to żadnego sensu. Poczuła, że ogania ją beznadzieja. Nawet nie chciała stąd wychodzić. Było już jej obojętne gdzie jest. I tak nie ucieknie. Czy to z tego, czy z innego pałacu. Będzie przerzucana z sali do sali, przenoszona jak kwiat w doniczce. Piękny, kwitnący, ale uwięziony. Miała dość, ale jedyna co mogła zrobić, to uśmiechnąć się blado do swojego oprawcy.
Awatar użytkownika
Agbar
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 1 rok temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Szlachcic , Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Agbar »

Agbar spojrzał na list, na jego pieczęć, wyraźnie chwilę myślał, potem jednak odłożył list na stół.
Spojrzał na księżniczkę siedzącą obok siebie, wydawało się że jest zły, że coś poszło bardzo nie tak jak trzeba. Służba wciąż znajdowała się w pomieszczeniu chociaż przy drzwiach.
- Na piaski pustyni - mruknął cicho pod nosem - wyjdźcie wszyscy! - to powiedział już znacznie głośniej.
Złość w nim dopiero teraz znalazł ujście, był zły że dwórki okazały nieposłuszeństwo. Nie powinny się tu pojawiać i chodź początkowo chciał zachować spokój był po prostu na nie zły. Kobiety wycofały się posłusznie za drzwi.
Upił łyk wina, próbując się uspokoić.
- Przepraszam cię Sarabi - rzekł w końcu spoglądając na nią - nie powinno do tego dojść.
Spojrzał na nią nie pewien co teraz myśli, cała atmosfera prysnęła, jak pstryknięciem palca. Agbar westchnął nadal patrząc na księżniczkę, bo miał wrażenie że cokolwiek powie nie wie jak wytłumaczy to co zaszło.
- Nie miano nam przeszkadzać, jeśli chcesz stąd teraz wyjść odprowadzę cię, rozumiem - rzekł poważnie i szczerze mówiąc smutno - jeśli jednak chcesz zostać w moim towarzystwie bardzo mnie ucieszysz.
Czekał na jej decyzję , mając w głowie że sytuacja mogła zwyczajnie popsuć cały dzisiejszy wieczór.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Baah-Gadar”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości