[Trytonia] Koszula cała we krwi...
: Czw Maj 24, 2018 4:49 pm
-kolejne zlecenie, kolejny dzień... - Powiedział do siebie Barbara, po czym zapukał do drzwi jednej z Trytońskich kamienic. Został on umówiony na wizytę u pewnego jegomościa, który to tydzień temu był przez niego operowany. Drzwi otworzyła zaniepokojona żona pacjenta i zaprosiła doktora do środka. W mieszkaniu czekał już przygotowywany na fotelu mężczyzna gotowy do sprawdzenia jego ręki. Dokładnie osiem dni temu prawie uciął sobie połowę lewej kończyny, robiąc drewno.
Rana nie wyglądała za dobrze, śmierdziała i miała czarny kolor. Barbara wyjął z torby skalpel i rączką zaczął dotykać miejsca rany.
-Czuje pan coś? - Zapytał.
-Absolutnie nic. - Odpowiedział badany mężczyzna. Po tych słowach doktor zaczął znów dotykać miejsce rany, tym razem ostrą stroną.
-a teraz? - Zapytał ponownie.
-Nadal nic...
-Cholera... - Zamruczał pod nosem, wiedząc co może czekać pacjenta. -Nie będę przed panem kłamał, niestety aby ocalić panu życie, będę zmuszony dokonać usunięcia ręki...
-Ale jak to?! Ja bez niej nie będę mógł pracować! - krzyknął zaniepokojony mężczyzna.
-Będzie pan niestety musiał wybrać, praca czy życie. - Odpowiedział, po czym wyjął małą piłę z torby. - To jak będzie?
-Nie, nie, nie ja się nie zgadzam. - Powiedział zbulwersowany mężczyzna. - Proszę stąd natychmiast wyj... - Upadł. Zanim zdążył skończyć zdanie, jego żona walnęła go wałkiem w głowę i przyczyniła się do jego omdlenia. -Operuj pan, wolę mieć kalekę niż trupa.
Po przygotowaniu mężczyzny do dość krótkiej operacji, Barbara przystąpił do amputacji ręki. Przyłożył stalową piłę do końca ramienia i zaczął ciąć. Krew zaczęła tryskać wszędzie. Biała koszula, którą nosił doktor przybrała kolor czerwony. Po około piętnastu cięciach całe ramię odeszło od reszty ciała. Pod koniec doktor przyłożył rozpalony do czerwoności pręt, który czekał w piecu i przycisnął go do miejsca krwawienia. Mężczyzna wtedy się zbudził. Zaczął krzyczeć wniebogłosy i kląć na Davida.
Wszystko się udało, Barbara jeszcze przed wyjściem dał parę wskazówek dotyczących pielęgnacji rany i wyszedł, słysząc przy tym obelgi w jego stronę od faceta.
Po wyjściu na ulicę, Barbara stanął na skrzyżowaniu i powiedział sam do siebie.
-Chyba zasłużyłem na piwo. - I nie zwracając uwagi na strój cały we krwi, poszedł w stronę najbliższej karczmy.
Rana nie wyglądała za dobrze, śmierdziała i miała czarny kolor. Barbara wyjął z torby skalpel i rączką zaczął dotykać miejsca rany.
-Czuje pan coś? - Zapytał.
-Absolutnie nic. - Odpowiedział badany mężczyzna. Po tych słowach doktor zaczął znów dotykać miejsce rany, tym razem ostrą stroną.
-a teraz? - Zapytał ponownie.
-Nadal nic...
-Cholera... - Zamruczał pod nosem, wiedząc co może czekać pacjenta. -Nie będę przed panem kłamał, niestety aby ocalić panu życie, będę zmuszony dokonać usunięcia ręki...
-Ale jak to?! Ja bez niej nie będę mógł pracować! - krzyknął zaniepokojony mężczyzna.
-Będzie pan niestety musiał wybrać, praca czy życie. - Odpowiedział, po czym wyjął małą piłę z torby. - To jak będzie?
-Nie, nie, nie ja się nie zgadzam. - Powiedział zbulwersowany mężczyzna. - Proszę stąd natychmiast wyj... - Upadł. Zanim zdążył skończyć zdanie, jego żona walnęła go wałkiem w głowę i przyczyniła się do jego omdlenia. -Operuj pan, wolę mieć kalekę niż trupa.
Po przygotowaniu mężczyzny do dość krótkiej operacji, Barbara przystąpił do amputacji ręki. Przyłożył stalową piłę do końca ramienia i zaczął ciąć. Krew zaczęła tryskać wszędzie. Biała koszula, którą nosił doktor przybrała kolor czerwony. Po około piętnastu cięciach całe ramię odeszło od reszty ciała. Pod koniec doktor przyłożył rozpalony do czerwoności pręt, który czekał w piecu i przycisnął go do miejsca krwawienia. Mężczyzna wtedy się zbudził. Zaczął krzyczeć wniebogłosy i kląć na Davida.
Wszystko się udało, Barbara jeszcze przed wyjściem dał parę wskazówek dotyczących pielęgnacji rany i wyszedł, słysząc przy tym obelgi w jego stronę od faceta.
Po wyjściu na ulicę, Barbara stanął na skrzyżowaniu i powiedział sam do siebie.
-Chyba zasłużyłem na piwo. - I nie zwracając uwagi na strój cały we krwi, poszedł w stronę najbliższej karczmy.