Post miesiąca: Luty (2017)Post miesiąca - Funtka

Zablokowany
Awatar użytkownika
Kinalali
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 75
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Artysta
Kontakt:

Post miesiąca - Funtka

Post autor: Kinalali »

Autor: Funtka
Data: 23 lutego
Link: http://granica-pbf.pl/viewtopic.php?f=7 ... 837#p72837
Tekst:

Dziewczyna patrzyła szeroko otwartymi oczami to na Kinalalego, to na Leo, nie rozumiejąc dlaczego zachowują się tak osobliwie. Kinalali, choć nie przykładał do tego większej wagi, raczej nie rozebrałby się w ten sposób, nie mówiąc już o tym, że poza w jakiej później stanął jakoś jej nie pasowała... była zbyt... męska? Yuumi nie była pewna, ale trochę ją to przerażało. Leo natomiast zamiast pośpieszyć im z pomocą, z tym swoim typowym, niewinnie szczerym uśmiechem na twarzy, stał jak kołek, z miną zdziwioną, a może i zszokowaną. W ogóle to do niego nie pasowało. Yuumi patrząc na nich tak, jakby obawiała się, że zaraz zaczną wybuchać, powoli podniosła się z kolan i stanęła ostrożnie obok ciała Kinalalego. Wtedy pierwszy raz poczuła mocniej jego zmienioną aurę, ale wydała jej się ona tak dziwna, że uznała iż po prostu się pomyliła. Chociaż nie powinno jej się to zdarzyć... Emanacja jednak to słabła, to mocniej uderzała w jej zmysły nie dając o sobie zapomnieć. Biedna dziewczyna nie wiedziała już czy ma się skupiać na słowach i gestach obu jej przyjaciół, czy dać się pochłonąć całkowicie aurom. I jedno i drugie było skrajnie dziwne i niejasne, a przyspieszone uderzenia jej serca wcale nie pomagały jej skupić się na otoczeniu. W takich momentach najchętniej by pewnie uciekła, zostawiając wszystko co napawało ją niepokojem za sobą, ale teraz... tu chodziło przecież o Leo i Lalego - żadnego z nich definitywnie nie mogła opuścić, trwała więc twardo przy nich starając się pogodzić w myślach bodźce dopływające do niej ze wszystkich sześciu zmysłów. Poza tym obecność Mimi przy tym wszystkim nieco ją otrząsnęła, za Kinalalim zaś stanął niepewnie Lantello, który też był czynnikiem, który pomógł jej się uspokoić.
W końcu do Funci zaczęło docierać co jest nie w porządku - była jednak zbyt racjonalna, by przed usłyszeniem tego z ust Iliiana dopuścić taką możliwość. A jednak już kiedy ,,Leo" wypowiedział pierwsze pełne zdanie była świadoma tego kim jest. Tego sposobu mówienia, tego doboru słów... nie dało się pomylić z niczym innym. Z żadnym innym artystą i z żadnym innym poetą, o Leo nie wspominając! Ich aury też... Pulsowały nierówno ciągle zmieniając swoje natężenie, poświaty zaś zamiast jak zawsze jednolite mieszały w sobie błyski topazu i szafiru, nie łącząc ich jednak ze sobą, co było zjawiskiem niezmiernie rzadkim i dość niepokojącym... jednocześnie jednak zafascynowało to uczennicę magii tak, że nie mogła oderwać wzroku od tych przedziwnych spektakli barw i dźwięków. Miedziana szata poety o złotych i srebrzących się akcentach rozmywała się nienaturalnie - odgłosy wiatru i zmysłowe szepty cichły zastąpione spokojną ciszą, faktura traciła na gładkości, jej ukochany zapach miodu mieszał się z wonią skóry i potu pracującego mężczyzny, ale także z drewnem i zapachem żelaza oraz płomieni... ujawniało się także nieznane w niej dotąd ciepło i gorzki, łagodny smak, które były wręcz zaprzeczeniem tego co przekazywała w normalnych warunkach. Z kolei aura Leo wyglądała podobnie, choć nadal była słabsza - błyszczała żywo połyskując cynkiem i miedzią, której w żadnym wypadku nie powinno tam być. Dziewczyna pewna, że Leo i Lali w jakiś sposób zostali ze sobą złączeni... jednak ,,zamiana ciał" dotarła do niej dopiero gdy usłyszała to na własne uszy.
Popatrzyła na kowala, który na pewno był Kinalalim. W jej oczach mógł dojrzeć znaczącą zmianę - w końcu tylko jego obdarzała takim pełnym spokoju, rozbawionym spojrzeniem, w którym dało się czasem zobaczyć tak podziw jak i błysk opiekuńczego politowania nad jego bezradnością. Na jego ciało zerknęła zaś z zainteresowaniem, ale i widocznym dystansem, choć Leo na pewno tego nie zauważał. Ku własnemu zdziwieniu westchnęła tylko szybko godząc się z tym co właśnie do niej dotarło. W końcu była to jakaś odpowiedź... i po tym co tu widzieli zdawała się być całkiem racjonalna. A kiedy Yuumi wiedziała na czym stoi nie denerwowała się tak bardzo jak trzymana w okrutnych szponach niepewności. Gdyby jeszcze tylko miała chwilę by porozmawiać z zapewne jeszcze mocniej niż ona zdezorientowanymi przyjaciółmi...

Lantello ledwo utrzymał się na nogach, kiedy do połowy rozebrany poeta wstał i wyprostował się ukazując mu w całej okazałości swoje nieskazitelnie gładkie, jasne plecy. Szczęście, że nie stał naprzeciw niego, bo pewnie biedak dołączyłby natychmiast do grona słaniających się i mdlejących na zawołanie. Zamiast tego jednak zamurowało go na chwilę tak, że zamiast podejść do kogokolwiek z nich pozostał z tyłu starając się jakoś przełknąć ślinę. Nie mógł oderwać oczu od przysłoniętego lśniącymi włosami karku La'Virotty, jego wątłych ramion, które na głowę biły te, które można było zobaczyć u niejednej kobiety... Dlaczego Funtka zazwyczaj tak uparcie kazała mu je zasłaniać!? Przecież on... a może nie chciała by cudze oczy patrzyły na jego idealnie delikatne ciało?
Wystraszony zerknął na twarz dziewczyny, gdy ta jeszcze nie otrząsnęła się z szoku po upadku poety i jego ponownym powstaniu bez kompletnego odzienia...
Nie. To nie mogło być to. Wyglądała na niemal zdegustowaną. Ech... a już myślał, że są do siebie podobni... jak ktoś tak ślepy i niewrażliwy na piękno Kinalalego mógł stać u jego boku!? Dlaczego to na niej się opierał, to do niej podchodził i ją zagadywał? I dlaczego zamiast odpowiadać mu wiernym uwielbieniem pukała się w głowę i kazała mu się ,,uspokoić"!? Jak mogła być taka chłodna i nieczuła!?
Dlaczego...?
O mało nie popłakał się kiedy myślał o tym w ten sposób - chciałby rzucić się od tyłu na poetę i powiedzieć jak bardzo mu przykro, że jego przyjaciółka jest taka ułomna. A może i zapewnić jak godny jest wszelkiej uwagi? Oczywiście ostatecznie nie ruszył się z miejsca, choć poruszony był do żywego... ale jakby to wyglądało? Co by o nim pomyślał? Nie, na pewno nie życzył sobie takiej poufałości od kogoś niemal zupełnie obcego. Poza tym... ona i tak... ona i tak zawsze będzie dla niego ważniejsza. Trzeba będzie się w końcu z tym pogodzić.
Choć jeszcze chwilę temu pragnął jakoś jej pomóc i wesprzeć teraz tylko rzucił jej rozżalone i wycofane spojrzenie, którego nie dostrzegła zajęta Kinalalim... słusznie! Skoro już ma go po swojej stronie to niech o niego dba! Na pewno będzie... może mentalnym wsparciem nie jest najlepszym, ale potrafi zająć się resztą... o wiele z resztą lepiej niż on. Choć gdyby miał szansę przysłużyć się jakoś Kinalalemu na pewno dobrze wykonywałby swoje obowiązki! Póki co będzie dalej dążył do tego... sprawi, że jego poezję poznają wszyscy, którzy władają choćby jednym z sześciu języków, które znał, że zrozumieją go ci, których umysły nie zostały przez naturę tak obdarzone jak ten La'Virotty i którym każde słowo trzeba tłumaczyć, pokazać od prozaicznej strony, zbezcześcić po to, aby dotarło do nich jego piękno...
Leo.
W pierwszej kolejności Leo. Jednak mimo że za nic nie pojmował on poezji, wpraszał się i jeszcze bezceremonialnie dotykał ręki Kinalalego kiedy się z nim witał lub kiedy go przepraszał, to Lantello nie mógł się na niego złościć. Był przykładem osoby, z którą Lant nie dzieli chyba nic, a z którą umiał porozmawiać, i którą po prostu lubił. Roześmiany mężczyzna zawsze podchodził do niego nie tylko uprzejmie, ale i otwarcie i zawsze mówił szczerze co myślał. Nieśmiały elf czuł się przy nim bezpiecznie, choć zwykle alergią reagował na zbyt silnych mężczyzn (a nawet na zbytnio żywiołowe kobiety). Charakter Leo był jednak tak miękki jak harde były jego mięśnie i nie sposób było się go obawiać. A teraz... teraz choć elf wysyłał pełne wyrzutu i smutku spojrzenie ku nastoletniej dziewczynie nie potrafił tego zrobić w stosunku do kowala. Zwłaszcza, że... zachowywał się nieco dziwnie... dlaczego się nie uśmiechał?
Wtem Leo otworzył usta, a właściwie zrobił to Lali chwilowo goszczący w jego rosłym ciele. Elf zamarł. Zamarł po czym poczuł, że nogi miękną mu, a głowa zaczyna ciążyć jakby zrobiona była z ołowiu. Jeżeli Funcia sposobu wypowiedzi Lalego nie pomyliłaby z żadnym innym poetą chodzącym po Alarańskim kontynencie, to Lantello był tym, który nie pomyliłby go z nikim na calutkim świecie. Każda z przerywanych przez kogoś lub coś wypowiedzi kowala była dla tłumacza niczym strzała przebijająca serce. Nie... Nie chciał słyszeć tych słów z ust kogokolwiek innego. ZWŁASZCZA Leo! On... on zapewne z trudem nauczył się zwykłego języka, dlaczego więc teraz... dlaczego teraz wypowiadał się tak lekko, pięknie i barwnie jak jego ukochany mistrz nad mistrzami!? DLACZEGO!?
Kiedy Lant usłyszał już odpowiedź nie pozostało mu nic innego jak uśmiechnąć się boleśnie i zemdleć, oddając się w objęcia słodkiej nieświadomości i kojącej ciszy.

Kiedy kowalowi udało się podnieść leciutkie w jego odczuciu niczym piórko ciało maie przestał się skupiać na tym ciele i spojrzał na swoje własne słuchając co prawdziwy Kinalali ma wszystkim do przekazania. Sam nie był w stanie uwierzyć jak słowa poety nie pasują do jego ciała... jego twarzy... a gesty które wykonywał! Leo był w szoku po przeniesieniu do cudzego ciała, ale to co robiło teraz jego własne... ledwo powstrzymał nagły wybuch panicznego śmiechu. To tak ma wyglądać!? Jednak to co mówiono szybko przywołało go na ziemię.
On i Tanaj? Nie... Lali szybko odczytać musiał to co kowal chciał przekazać, bo zaprzeczył, a to jak to uczynił przykuło odpowiednią uwagę innych zgromadzonych w pokoju. Dziwnym tylko wydało się Leo uczucie, że jego policzki na samą myśl o czymś takim jak związek robią się gorące, choć nie mógł zobaczyć jaki przybierają odcień. Sam nie potrafił stwierdzić dlaczego tak się stało ani czy bardzo mu się to nie podoba. Jako blondyn o jasnej cerze sam całkiem często się rumienił, ale bez przesady... w takiej chwili? I niby dlaczego skoro jego i Tanaj nic nie łączyło!? Biedny Kinalali... jeżeli jego policzki tak reagowały na nawet zwykłe i błahe słowa to co się działo kiedy stawał twarzą w twarz z dziewczyną, która mu się podoba? Albo gdy przychodzi mu porozmawiać o czymś wstydliwym? Nawet gdyby był osobą umiejącą zachować wewnętrzny spokój i opanowanie w każdej niemal sytuacji to to ciało zdradzało go natychmiast podniecając zapewne nieśmiałość albo zażenowanie... chwila...
Przecież on miał teraz TO ciało! No tak... będzie zabawnie. Już czuł, że to dopiero początek upokorzeń jakie ich obu czekają. Choć on już zdążył przeczołgać fizjonomię Lalego po podłodze i jeszcze do połowy rozebrać. A poeta póki co wykonał parę dziwacznych gestów i sprawił, że wszyscy pomyśleli, że zupełnie zwariował. Może i lepiej, że sprawa się wyjaśniła. Łatwiej będzie powiedzieć ,,wybaczcie, że zachowuję się jak dureń, to nie moje ciało" niż udawać, że wszystko jest w porządku i powtarzać ,,wybaczcie, ale od dzisiaj nie jestem normalny". To zaczynało naprawdę go bawić. Jakoś... przerażony był tym w czym się teraz znajdował, ale nie potrafił przestać się uśmiechać. I nie był to już uśmiech paniczny, albo niepewny - szczerzył się po swojemu, szeroko i radośnie, jakby spotkało go coś nadzwyczajnie miłego, choć czuł, że kąciki ust Kinalalego rozciągane były zazwyczaj w nieco inny sposób. Zresztą... wszystko u niego działało inaczej. I coś w tej materii kowala bardzo niepokoiło. Zepchnął jednak tę myśl na tył głowy, nie chcąc się nią niepotrzebnie martwić. Jak będzie miał chwilę po prostu porozmawia z Lalim i wyjaśni parę spraw.
Gdyby miał jeszcze okazję! Nawet kiedy ustawił się już w pozycji pionowej przejście tych paru kroków mogło mu sprawić nie lada problemy. Tymczasem nagle, bez ostrzeżenia w chwili największej ciszy i konsternacji coś upadło na jego odsłonięte, delikatne plecy całkowicie wytrącając go z równowagi (tej czysto fizycznej) i nim zdołał krzyknąć już drugi raz w przeciągu paru minut runął na niespodziewającą się niczego Funcię. Tym razem jednak nie opadał powoli i samoczynnie, tylko pchany przez drugie, nieprzytomne ciało, a takiego nacisku wątła i mała osóbka jaką była Yuumi nie była już w stanie udźwignąć. Upadali po kolei jak kostki domina pchnięte czyjąś pragnącą rozrywki i zamieszania ręką, ale na Yuumi nie miało się skończyć - ta bowiem odruchowo chwyciła za ramię stojącego tuż obok Iliiana pociągając go bezwiednie za sobą.

Cztery osoby w końcu znalazły się na puszystym dywanie - najmniej poszkodowany był chyba zemdlony Lantello, który zapoczątkował całą tą trudną do opisania, karykaturalną scenę. Zamiast przyzwoicie upaść do tyłu, chłopina zachwiał się na nogach i wpadł prosto na Kinalalego, reszta natomiast była już wszystkim znana. Biedny elf - gdyby wiedział jakich miejsc na ciele poety dane mu było dotykać, w życiu nie wybaczyłby sobie, że nie był wtedy niczego świadomy. Obity natomiast ze wszystkich stron kowal o nad wyraz delikatnej w tej chwili fizjonomii aż skrzywił się z bólu, najszybciej jednak ze wszystkich usiadł prosto, by chwycić się za głowę i sprawdzić czy aby na pewno mu nie odpadła. Nie chciałby w taki sposób załatwić Lalego będąc w jego ciele... obawiał się, że stolik stolikiem, ale łba i reszty to już by mu nie umiał naprawić. Funcia uklękła zaraz potem przepraszając Iliiana za to, że tak niefortunnie się go uczepiła. Uznała, że następnym razem powinna stanąć trochę dalej... albo lepiej - bliżej nieporadnego Leo - wtedy będzie miała szansę uchronić go przed upadkiem, a nie stawać się jego ofiarą lub tylko obserwatorem patrzącym na jego kolejną porażkę.
- Wybaczcie, coś nie wyszło - Leo z przepraszającym uśmiechem odezwał się do dwójki, która zamortyzowała jego upadek. - Lant... ej, czy z nim aby na pewno dobrze? - Kowal nie umiał zbyt długo myśleć o sobie i mniej poszkodowanych, nieprzytomny kolega szybko więc zajął całą jego uwagę. Ostrożnie, choć nieco nieporadnie odwrócił go twarzą do góry i - nie mając siły na nic więcej - ułożył go na kawałku rozpływającej się dookoła jego nóg szaty. Szczęście, że całkiem się z niego nie zsunęła, ba! - w takim ułożeniu zasłaniała mu nawet całe nogi! Był to jakiś sukces.

Lantello przebudził się po chwili, nim jeszcze zaniepokojona jego stanem Funtka zdążyła wstać. Gdyby ktoś wylał na niego wiadro z wodą nie ocknąłby się tak szybko jak widząc nad sobą pełne ciepła spojrzenie pochylonego nad nim Kinalalego, którego opadające włosy rzucały cień na jego przepiękną twarz, a bogaty naszyjnik zwisał ze smukłej szyi zwracając wzrok ku nagiemu torsowi...
Elf zerwał się gwałtownie, czując jak serce wali mu jak oszalałe, a ręce drżą.
- Żyjesz! - Leo powitał go radosnym okrzykiem, po czym przytrzymując dłonią szatę przy biodrach podniósł się balansując nieporadnie na długich, chudziutkich nogach, a pomagając sobie przy tym wolną ręką.
- Uprzedzaj następnym razem, proszę cię! - Zaśmiał się szczerze poprawiając po męsku fioletowy materiał, jakby to były spodnie i znowu wyprostował się wypinając do przodu mizerną pierś artysty. - Ale pewnie i tak przeważył ten naszyjnik... mówię ci, gdybym go nie miał to bym cię złapał, a tak o mało - wstyd mi przyznać - nie urwało mi głowy! - Zażartował podnosząc mimo wszystko ręce ku wspomnianej ozdobie. W pół gestu zatrzymał się jednak. Teraz do niego dotarło - nie miał pojęcia jak zdjąć taki naszyjnik! Był za ciasny, aby to zrobić przez głowę... Nieporadnie spojrzał na Kinalalego, ale jakby obawiając się, że ten zabroni mu go ściągnąć postanowił wykorzystać to, że obok kręciła się Miminetta.
- Mogłabyś mi pomóc? - zwrócił ku sobie jej uwagę i prosząco wskazał na misterną ozdobę. Mimi na pewno nie przejmowała się takimi detalami jak to od kogo i po co Kinalali go dostał, ani dlaczego założył go dzisiaj - skoro Lali-Leo to przeszkadzało, to sprawnym ruchem rozpięła ozdobę ciesząc się, że w końcu może na coś się przydać.
- Proś mnie częściej! - Uśmiechnęła się, ale nadal trudno jej było uwierzyć, że to co widzi przed sobą jest prawdą. Kinalali zachowujący się w ten sposób... może nadal był łamagą, ale miał w sobie jakąś iskrę!
Tymczasem Leo najspokojniej oddał naszyjnik Funci i znanym sobie gestem pogłaskał ją po głowie.
- Przechowaj to dla mnie, dobrze? - poprosił. - Albo raczej dla Kinalalego... Wolę mu nie dawać do ręki, jeszcze zgniecie czy coś. - Dobry humor najwyraźniej go nie opuszczał, a nawet zdołał zarazić nim sceptyczną zazwyczaj Yuumiś, która uśmiechnęła się leciutko w odpowiedzi i skinęła głową.
Lantello wgapiał się natomiast w niego pełen mieszanych uczuć. Nie... on uwielbiał zwykłego La'Virottę. Normalnego, wspaniałego La'Virottę znaczy się! Ze wszystkimi jego gestami i całą delikatnością! Tylko dlaczego w takim razie tak zareagował na ciepłe spojrzenie, które nie było jego?
Nie chciał sobie nawet uświadamiać, że teraz to Leo patrzył na niego tymi oczami... że był w tym ciele. ON! Jak... jak to było możliwe? Dlaczego przywłaszczył sobie najwspanialszego poetę chodzącego po tej ziemi!? Dotykał go, rozbierał, wszystko!
I jeszcze kazał Nettcie zdjąć ten wspaniały naszyjnik... brutal.
Znów o mało nie zaczął płakać, ale właśnie uświadomił sobie coś jeszcze straszniejszego. Skoro kowal był tam, to znaczy, że...
Spojrzał przerażony na fizycznego Leo i już nic nie mogło powstrzymać jego łez. Nie myśląc wiele rzucił się ku niemu pełen rozpaczy i uścisnął to niegodne, brudne, ludzkie ciało, w którym tkwił nie mogący nic zrobić, biedny, wrażliwy maie.
- Tak mi przykro! - zaczął szlochać mu w koszulę ściskając ją tak kurczowo, że omal jej z niego nie zdarł. - Ale! - Podniósł ku niemu zapłakane oczy. - Ale na pewno da się z tym coś zrobić! Nie zostawimy cię tak! - zapewnił gorąco, a wszyscy zgromadzeni po raz pierwszy mogli zaobserwować u niego taką szczerą wylewność. Było to tak niespotykane i niecodzienne zjawisko jak Kinalali pełen wewnętrznej męskości albo poetyzujący Leo... czyli w obecnej sytuacji nawet całkiem na miejscu.
Zablokowany

Wróć do „Post miesiąca: Luty (2017)”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości