Kryształowe Jezioro[Nad brzegiem jeziora] Bijąc się z myślami...

Nad Kryształowym Jeziorem żyje się powoli i spokojnie. Majestatycznym pegazom i jednorożcom jezioro służy za wodopój. Magowie i elfy przychodzą tutaj odpocząć i szukać rzadkich ziół. Driady i Nimfy odnajdują tutaj schronienie. Dla wszystkich istot przyjaznych jezioro jest niezwykłym schronieniem. Położone w rozległym lesie, otoczone drzewami i krzewami tworzy osobną krainę ciszy.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Dla mnie będzie chleb, sztuka mięsa i miód, ale przynieście do niego po pucharze. - Powiedział spokojnie jakby na samym początku w ogóle nie chciał rozszarpać karczmarza. River starał się być sobą dlatego nawet się nie zawahał przy zamawianym przez siebie napitku, owszem nie zamierzał się doprowadzić do stanu jakim gardził w przypadku ludzi, ale nie chciał także rezygnować z przyjemności. Puchary dla ich obojga poprosił by nie wyjść na prostaka, a jeśli coś w jego stylu bycia będzie jej się rażąco nie podobać, będzie to oznaką tego iż nie byli sobie pisani. Chłopak nie chciał być sztuczny i specjalnie zachowywać się jak idealny mężczyzna, chciał być dla niej po prostu miły, bo przecież nie musiał się zachowywać jak ludzie, choć praktycznie wśród nich na co dzień żył.

Odprowadził Isambrę i Chibieg wzrokiem do stolika, po czym położył na ladzie odliczone pieniądze. Idąc w ślad za nimi, niedługo po tym jak usiedli na krzesłach, zerknął po drodze w stronę bandy podejrzliwym spojrzeniem, ale spokojnie usiadł naprzeciw dziewczyny, do której się uśmiechnął lekko. Wciąż dręczyła go sytuacja jaka miała miejsce w pokoju, ale starał się skupiał nie na tym, a na przyjemnym spędzeniu czasu ze smoczycą i zwierzakiem. Pogłaskał go po główce, czochrając jego futerko między różkami.

- Wiem, wybacz jeśli cię tym uraziłem, nie miałem tego w zamiarze. - Odpowiedział jej ze szczerą skruchą i poważną miną. Podejrzewał jak mogła się czuć kiedy on ją tak we wszystkim wyręczał, w końcu oboje byli smokami, a on by się wściekł jakby ktoś się tak wobec niego zachowywał. Zaraz się jednak nieco rozchmurzył. - Już nie będę. - Dodał lekko się do niej uśmiechając. Postanowił być przy niej sobą, co było trudne do osiągnięcia kiedy nie można wybuchać gniewem, upijać się, czy wszczynać burd, choć nie były to potrzebne zabiegi w jego życiu dostarczały mu rozrywki.

- Od dawna podróżujesz? - Spytał nie chcąc wypełniać tej chwili ciszą, dodatkowo teraz to on chciał jakoś przełamać ten mur jaki można powiedzieć się znów między nimi utworzył, po tym jak ją wypuścił z objęć po swoim dziecinnym żarciku. Miał wielką ochotę, mocno pacnąć się otwartą dłonią w czoło zdając sobie sprawę z tego jak głupio wtedy postąpił.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Będzie już sześćset lat - odpowiedziała Isambre, uśmiechając się. Bardzo to lubiła, w szczególności w obecności Rivera, do którego coś czuła. Inni mężczyzni, których poznała nie potrafiło sprawić, by smoczyca cały czas chodziła rozpromieniona. Jemu udało się już na początku. - Ale nie wszystko to podróż. Często zostawałam gdzieś na dłużej, mieszkałam, pracowałam. Przykładowo trzydzieści lat spędziłam w Shari na Równinie Andurii, gdzie chwytałam się każdej pracy, nawet fizycznej. Odchodziłam, gdy uważałam za stosowne lub gdy ludzie nabierali podejrzeń.
- Wiem, że głupio to zabrzmi - dodała ciszej. - Ale nigdy nie używałam iluzji, by się postarzeć. Dlatego kiedy mój szef dobijał do siedemdziesiątki, ja nadal byłam dwudziestolatką. Rodziły się plotki, przypuszczenia, zaczęto na mnie krzywo patrzeć. Wtedy wyjeżdżałam i znajdowałam sobie nowy dom.

Później smoczyca zabrała się za posiłek, który przyniósł karczmarz, nie skąpiąc im uśmiechu żółtych zębów. Parująca jajecznica była tłusta i mocno ścięta, ale jej to nie przeszkadzało. Smoki zjedzą dosłownie wszystko i gdyby się uprzeć, ona i River mogli zjeść krzesło w pokoju, a i tak byliby najedzeni. Problem w tym, że musieliby wrócić do naturalnych postaci, co w środku miasta nie tylko wywoła zamieszanie, ale i zainteresowanie straży i łowców smoków. Tego Isambre wolała uniknąć.
W międzyczasie Chibi wgryzał się w jabłka, strzygąc uszami i rzucając mężczyznom w rogu ciekawskie spojrzenia.
Cała trójka siedziała teraz zwrócona w ich stronę i choć nadal byli pochyleni nad stołem, nie dało się nie zauważyć, że przyglądają im się spod opuszczonych łbów.

- Nie podoba mi się to - wyszeptała Isambre, krojąc kawałki boczku i robiąc minę, jakby był nieco za słony. - Może wróćmy na górę.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Sześćset? - Zdziwił się, nie wiedząc czy dobrze rozumiał. Myślał, że mówiła ogółem od momentu wyklucia się. Chociaż zapytał ją konkretnie od kiedy podróżuje, więc jeśli to nie była odpowiedź z haczykiem musiała albo szybko opuścić leże rodziców, albo w ogóle nie zapadała w Sen. - Nigdy nie szłaś Spać na kilkaset lat? - Spytał chcąc się upewnić zamiast gdybać, ale był pod wrażeniem, że nigdy jej życie nie znużyło. Go znudziło i dlatego przespał niemal połowę swojego życia. - To zrozumiałe, że nie można osiąść na dłużej w ludzkim mieście, bo nigdy nie spotkasz się z sympatią i zrozumieniem, a jedynie wrogością. Wszystkiemu winna jest zazdrość, bo oni w przestaną być piękni i młodzi, a ty taka pozostajesz, nawet kiedy ci już odejdą z tego świata. - Doskonale rozumiał dziewczynę, choć nigdy nie zostawał w jednym miejscu dłużej niż rok, wyjątkiem była elfka u której mieszkał przez pięć lat ucząc się ludzkiego życia i sprawnego posługiwania się jedną ręką, co było tym trudniejsze, iż od wyklucia był praworęczny.

- Dom... Niepojętym jest dla mnie jak można przywiązywać się do miejsca, które i tak trzeba będzie opuścić. - Mruknął pochmurniejąc. On kiedyś popełnił ten błąd i uważał za dom swoją wierzę, która omal go nie zabiła kiedy się zawaliła. Nie wiedział czemu przeżył pogrzebany gruzami przypłacając to jedynie utratą ręki, której nie dało się uratować, a pozostawienie jej mogłoby tylko wywołać u gada śmiertelną chorobę, a dodatkowo utracił część swojej magicznej mocy i od tego momentu przybieranie prawdziwej postaci było dla niego ogromnym wysiłkiem.

Łupnął niemiło na karczmarza, po którego głowie najwidoczniej wciąż chodziły kosmate myśli na ich temat, ale w żaden sposób nie zareagował, nie mając też zamiaru dziękować za posiłek. Zaczął jeść z ostrożnością i podejrzliwością jakby było co najmniej zatrute, ale tylko sprawdzał czy wieśniak nie napluł mu do jedzenia.

Słysząc słowa dziewczyny zerknął kątem oka w tamtą stronę, a później przeniósł na nią poważne spojrzenie pełne troski i czujności.

- To będzie głupim posunięciem, bo domyślą się, że obawiamy się czegoś lub coś ukrywamy - powiedział do niej cicho przerywając posiłek by położyć dłoń na jej ręce i delikatnie ją pogłaskać, by się nie martwiła. - Jeśli byśmy teraz zawinęli się na górę, chwilę po tym jak otrzymaliśmy posiłek niewątpliwie potwierdzilibyśmy ich podejrzenia, co mogło by się skończyć próbą zabójstwa nas podczas snu. Zachowuj się swobodnie jesteś zwykłą podróżującą, ludzką kobietą, jeśli coś będzie się działo uciekaj z karczmy i nie zważając na nic leć do Efne. - Polecił uśmiechając się łagodnie do niej. Miał już zaplanowanych kilka różnych rozwiązań wedle zaistniałej sytuacji w długim, bądź rychłym odstępie czasowym. Nie ukrywał, że był gotowy poświęcić się aby oni byli bezpieczni. - Wtedy jednak zabierz z sobą Chibiego i moją torbę ze strychu, nie bój się dewastować przy tym dachu. - Dodał na koniec i zabierając swoją dłoń z jej wrócił do posiłku.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Raz zasnęłam na piędzięsiąt - przyznała smoczyca, popijając jajecznicę miodem z pucharu, który zamówił River. Alkohol, choć słabszy niż inne, odbił się przyjemnym mrowieniem w brzuchu dziewczyny, która wyraźnie się rozluźniła.
- Znalazłam małą jaskinię za wodospadem daleko w górach Fellarionu i usnęłam. Pół wieku później wróciłam do Rubidi. Był tam elf, któremu chciałam podziękować za ukrycie mnie przed łowcami. To przez nich, zaraz po wyjeździe z Shari, opuściłam port, gdzie przez dziesięć lat byłam tancerką w teatrze. Gdy wróciłam, ten mężczyzna już nie żył. Zginął w jakiejś podrzędnej potyczce, dostał strzałą w serce. Tyle się dowiedziałam od grabarza, kiedy odwiedziłam jego grób.

- Dlatego jeśli mówię o domu, nie przywiązuje się za bardzo. Staram się unikać siedzenia w jednym miejscu i wracam do niego tylko wtedy, gdy jestem pewna, że minęło pokolenie i nikt mnie na pewno nie zna. Ludzie są kruchi, jeśli chodzi o czas. Mają go niewiele i myślę, że to piękne. My jesteśmy długowieczni, cierpimy, jeśli ktoś, kogo kochamy odejdzie, a oni wiedzą, że zaraz do niego dołączą. Ich związki są trwałe bo wiedzą, że śmierć zagląda im w oczy. Ja, na przykład, nigdy się nie zakochałam, nie miałam mężczyzny, nie przywiązywałam serca bardziej niż to konieczne. Ale myślę, że chyba warto to zmienić.

Isambre uśmiechnęła się blado na słowa smoka, ale natychmiast przytaknęła mu niezauważalnie i odpowiedziała na uścisk swoim własnym.
- Myślisz, że nie wiem? - odparła, czerwieniąc się lekko. Nie wiedziała, skąd u niej nagle tyle odwagi. To przez aurę, którą emanował River. Będąc blisko niej, Isambre czuła się bardzo bezpiecznie i coś jej mówiło, że jeśli ona nie zrobi pierwszego kroku, gad zawsze będzie się o nią troszczył jak o towarzyszkę podróży. Smoczyca poczuła, że chce czegoś więcej.
- Pocałuj mnie - poprosiła, uśmiechając się i spoglądając w jego oczy. Tonęła w nich. Hipnotyzowały ją tak, że smoczyca nie zauważyła, kiedy nachyliła się ku niemu.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Słuchał jej z uwagą jedząc mięso i zagryzając je chlebem. Nie było to najlepszej jakości pieczywo jakie jadł, ale River cieszył się z faktu, że przynajmniej nie jest pleśniejące. Co jakiś czas zerkał na nią, nie chcąc jej peszyć bezmyślnym gapieniem się w nią jak sroka w gnat, choć z przyjemnością zawieszał na nią swoje spojrzenie. Była nieziemsko piękna i nie obchodziło go, że to tylko iluzja. Przypuszczał, że równie oszałamiająca jest w swojej prawdziwej postaci.

- Ja przespałem niemal pół swojego żywota, a przed zapadnięciem w sen mieszkałem u elfki, która pomagała mi wracać do siebie jak straciłem rękę. - Powiedział także popijając swój posiłek miodem. Chciał jej się zrewanżować podobnymi historiami ze swojego życia, by nie było tak, że tylko ona się przed nim otworzyła i on zna ją lepiej, podczas gdy sam ukrywałby bardziej, bądź mniej ważne aspekty swojej przeszłości. Uśmiechnął się do niej lekko widząc, że po napiciu się płynnego złota się nieco rozluźniła. Nie chciał by się czegoś obawiała i była spięta przy nim, nawet jeśli powodem byli prawdopodobnie podejrzani klienci karczmy.

- Szkoda tylko, że oni nie potrafią nas tak zrozumieć jak my ich, choć gdyby chcieli udałoby im się to bez trudu. Jednak oni wolą w nas widzieć jedynie okrutne stworzenia potrafiące tylko palić wszystko na swojej drodze. - Westchnął, nie podobał mu się taki stan rzeczy i bardzo chciałby, aby inne rasy w końcu zaczęli ich traktować, może nie na równi z sobą, ale bez wrogości. Jednakże nie mógł nic z tym zrobić. Uśmiechnął się smutno słysząc jej słowa o zakochiwaniu się. - Ja nawet nie wiem co to miłość, znaczy rozumiem to w teorii, lecz nigdy w praktyce. Wiem jednak, że jeśli się kogoś szczerze pokocha chce się szczęścia tej osoby i bez wahania postawi się na szali własne życie za bezpieczeństwo swojej wybranki. - Mruknął z początku się nieco motając w tym co mówił, ale im mniej myślał, a bardziej skupiał się na niej tym łatwiej było mu się wysłowić. Coś mu podpowiadało, że ona może czuć do niego to samo co chłopak do niej, choć mogło się to wydawać irracjonalnym po jednym dniu znajomości.

Chibi patrzył oba smoki jakby wyrosły im jelenie rogi na głowach, nie wierząc w to co słyszy. Nie wiedział co oni mówią, ale coraz bardziej czuł, że coś się między nimi dzieje. Był szczęśliwy, że w końcu jego przyjaciel spotkał kogoś kto go kocha i, że prawdopodobnie zostanie z nimi Isambre. Z drugiej jednak strony bał się, że będzie coraz bardziej ignorowany i traktowany jak piąte koło u wozu, aż w końcu o nim zapomną i porzucą zwierzaka, albo, że Riverowi coś się stanie złego, przez zmianę w swoim usposobieniu spowodowaną pojawieniem się smoczycy. Położył po sobie uszka smutny od niechcenia jedząc drugie jabłko. Bardzo się martwił o nich oboje i o swój własny los.

Słysząc jej prośbę zareagował od razu, choć w umyśle nie rozumiał tej sytuacji. Mimo że targnęło nim zaskoczenie zamiast je okazać i odpowiedzieć coś towarzyszce, jakiś suchy żarcik, albo sztywną formułę, która jedynie zepsuła by nastrój i pewnie zraziłaby smoczycę do niego, po prostu ujął jej policzek i myśląc jedynie o niej złączył z nią swoje usta w delikatnym oraz czułym pocałunku. W trakcie tego czuł przyjemne ciepło rozlewające się po jego ciele jakby zażywał kąpieli w wulkanie, w którym się wykluł, a cały świat wokół niego przestał istnieć. Miał wrażenie, że unoszą się w próżni oderwani od czasu i przestrzeni. Zachował jednak cząstkę rozsądku, która starała się, by jego aura czy też emocje nie rozlały się żarem po otoczeniu stając się widocznymi dla innych i palącymi wszystko wokół. Zwierzak widząc ich skrzywił się z obrzydzeniem jak dziecko i chwytając się za uszka zakrył nimi swoje czarne oczka, choć nieznacznie ich podglądał z łobuzerskim uśmieszkiem na pyszczku.

- Wiem, że może to głupio zabrzmieć, najwyraźniej jestem głupcem, ale kocham cię Isa, od początku jak cię tylko ujrzałem. - Szepnął poważnie gładząc ją po policzku kiedy przerwali pocałunek. Nie wiedział czy ona go tylko tak testowała, czy wyśmieje jego wyznanie uznając je za niedorzeczne, a ona stwierdzi, że to tylko była zabawa. Nie miało to dla niego znaczenia, czuł przymus silniejszy od rozumu, który kazał mu wyznać co do niej czuje.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Nie sądziłam, że to zrobisz - powiedziała szeptem smoczyca, momentalnie zapadając się pod ziemię. Czy ona powiedziała to na głos? Taka była jednak prawda, dziewczyna nie sądziła, że River spełni jej prośbę i pocałuje ją. Chociażby ze względu na ich krótką znajomość, nie typowe okoliczności i niewielką widownię w postaci Chibiego, karczmarza i trzech podejrzanych mężczyzn. A mimo to zrobił to, dał jej tę przyjemność.
Usta smoka były ciepłe, pełne, bardzo chętne i, czego nie miała ona - prawdziwe. Isambre nie wiedziała, co czuł smok, ale ją przeszły dreszcze, które z czasem zamieniły się w hordy motylków bałaszkujących w jej brzuchu. Delikatny, czuły, namiętny i nie nachalny. Taki był pocałunek i dziewczyna uświadomiła sobie, że przez te sześćset lat podróży nigdy nie spotkała kogoś takiego jak on. Kogoś, komu by mogła oddać serce.
Gdy się od siebie w końcu odsunęli, Isambre opadła na oparcie krzesła rozluźniona do granic możliwości. Czuła, że się rozpływa pod ciepłym spojrzeniem towarzysza, a jego słowa dodatkowo upewniły ją, że zrobiła słusznie.
- Nikt nigdy nie nazywał mnie Isą - odparła z uśmiechem, ponownie nachylając się przez stół i kradnąc mu jeszcze jednego całusa. - Nawet rodzice.
- Ja też do ciebie coś czuję - dodała, łapiąc go za rękę. - Nie wiem czy to miłość, nigdy nie doświadczyłam podobnego uczucia, ale przy tobie czuję się szczęśliwsza niż przez sześć wieków podróży. Nie chcę tego tak zakończyć.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Sam tego chciałem, ale obawiałem się co mogłabyś wtedy o mnie pomyśleć. Nie wiedziałem czy kogoś masz, albo czy coś do mnie czujesz. - Powiedział łagodnie z migoczacym smoczycy okiem. Wciąż czuł fale ciepła wywołane pocałunkiem dziewczyny. Miał wielka ochotę zamknąć oko i dać się pochłonąć temu przyjemnemu uczuciu trzymając w objęciach towarzyszkę trwając tak w nieskończoność. Nie wiedział jak ona, ale całkowicie zapomniał o podejrzanych typach i okolicznościach w jakich się znajdowali.

Uśmiechnął się lekko do niej głaszcząc jej dłoń widząc, że to co się przed chwila wydarzyło wywołało w niej podobne odczucia.

- Cieszę się, że jestem pierwszym, który cię tak nazwał, jeśli jednak wywołuje to jakoś dyskomfort, albo nie życzysz sobie tego powiedz a zaprzestanę Cię tak nazywać. - Mruknął spokojnie, chcąc by dziewczyna czuła się dobrze w jego towarzystwie nie wiedząc czy zdrobnienie imienia nie uwłaczająca jej godności. Wolał za wczasu zapobiegać nieprzyjemnościom jakie mogłyby wywołać jego nieprzemyślane słowa. Była pierwszą kobietą z którą chciał spędzić wieczność, a przez to starał się aby była cały czas szczęśliwa. Nie ona pierwsza go całowała, bo przecież korzystał z usług karczemnych dziewek, ale ją pocałował szczerze i z uczuciem. Uśmiechnął się, kiedy to ona skradła mu kolejny pocałunek.

Znów zaczął się w tym zawracać oddając się uczuciu bez reszty, ale do rzeczywistości przywróciło go zmartwienie mruknięcie Chibiego. Zwierzak pozostawał czujny za dwójkę zakochanych smoków skupionych bardziej na sobie niż na mężczyznach, którzy wpatrywali się w nich niemiło cały czas szepcząc coś między sobą.

- Sam nie wie czy to miłość, czy jakiś urok rzucony by odwrócić naszą uwagę od niebezpieczeństwa, ale z czasem się okaże. Chciałbym byś zawsze była szczęśliwa i byś była przy mnie, Iso. Nie pozwolę by się to skończyło, ale nie będę cię siłą do tego zmuszał, ani więził. - Puścił jej dłoń by pogładzić ją po policzku, aby się nie martwiła.

Chibi znów mruknął piskliwie, niemal skomląco przytłumionym głośnikiem, starając się zachowywać cicho by nie zesłał na nich kłopotów swoim wybuchem paniki kiedy jeden z tamtych wstał. River pogłaskał malucha, po tym lekko dotknął schowanego pod koszulą klucza, upewniając się, że wciąż jest zawieszony na jego szyi i także wstał zerknąc kątem oka na mężczyzn. Nie zamierzał jednak póki co reagować i wziął puste naczynia po posiłku by je odnieść karczmarzowi. Była to jedynie przykrywka, aby szybciej zareagować kiedy sprawy zaczęłyby przyjmować niepożądany obrót.

- Idźcie już na górę, ja odniosę naczynia, wezmę jeszcze jeden miód i do was dołączę. - Powiedział spokojnie udając, że nic się nie dzieje, co podkreślił jeszcze ciepłym uśmiechem wysłanym dziewczynie. Nie chciał aby zawracała swoją śliczną główkę niepotrzebnymi sprawami.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Od chwili, gdy wylądowałam na tamtej polanie twoja aura cały czas mnie nękała. W dobrym sensie oczywiście. Czułam się bezpiecznie w jej pobliżu i ciągnęło mnie by poczuć ją bliżej. Z każdą minutą spędzoną z tobą to ja nabierałam odwagi, gdyż nie byłam pewna twoich uczuć do mnie. Brałam to za chwilowe zauroczenie, które zniknie tak nagle, jak się zrodziło, ale miło się rozczarowałam. Nie mam nikogo, jestem samotną szmoczycą, która nawet nie szukała miłości. To chyba miłość znalazła mnie.

Uśmiechnęła się, gdy River zaczął głaskać jej aksamitnie gładką i miękką dłoń. Poddała się temu uczuciu, budzącemu się mrowieniem w kręgosłupie. Pierwszy raz w życiu Isambre poczuła się naprawdę chciana, a nie pożądana. Spotkała kogoś, kto będzie o nią o walczył.

- Chcę być twoją Isą - powiedziała, nie wiedząc czemu zabrzmiało to jak akceptacja oświadczyn. Smok tylko wyłożył jej duszone do niej uczucia, nie proponował spędzenia wieczności razem. Mimo to dziewczynie odpowiadał taki rozwój wypadków.

- Chodź mały - mruknęła, wstając od stołu i biorąc Chibiego na ręce. Stworek częściowo poweselał i przytulił się do niej, mrucząc jakby przed czymś ostrzegał i jednocześnie jakby chciał zostać w tej pozycji jeszcze kilka minut. - Dziękuję jeszcze raz, za wszystko... i uważaj - dodała, znikając za rogiem. Uśmiech smoka nie zdołał jej zwieść, zwłaszcza, że kątem oka dostrzegła jak trzech tajemniczych mężczyzn powoli podnosi się ze swojej ławy. Będąc już w pokoju Isambre zaryglowała drzwi, zostawiła kluczyk w zamku i docisnęła je krzesłem. Potem usiadła na marnym łóżku, jedną ręką trzymając Chibiego, drugą dotykając barku, by w każdej chwili móc zrzucić iluzję i uciec, gdyby do drzwi zaczął dobijać się ktoś inny niż River.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Domyśliłem się widząc jak na mnie patrzysz i się rumienisz. - Zaśmiał się lekko na wspomnienie tego, nie naśmiewał się z niej jedynie zrozumiał jej wcześniejsze zachowanie. - Ja nie sądziłem, że w ogóle kiedyś spotka mnie ten zaszczyt. - Dodał łagodnie szczerząc białe zęby w uśmiechu, a skrzące się złote oko tylko podkreślało efekt.

River był szczęśliwy jak nigdy w życiu. Nie przypuszczał, że znajdzie kogoś kto go pokocha i kogo on również obdarzy tym samym uczuciem, którego nawet nie znał jedynie z teorii i obserwacji. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że dziewczyna prędzej czy później zobaczy jego niewielkich rozmiarów prawdziwą postać w porównaniu do innych gadów. Trochę mu zajęło zwrócenie uwagi na to, iż jeśli smoczyca go naprawdę kocha nie będzie jej przeszkadzało jak wielkim jest jaszczurem, tak przynajmniej uważał, ale i tak go to uspokoiło.

- A ja chce być twój i dla ciebie. - Pocałował ją tym razem w czoło by nie zatrzymywać jej dłużej.

Uśmiechnął się widząc jak Chibi się do niej tuli. On także będzie szczęśliwszy z tego związku, pomyślał z radością, że maluch będzie miał kogoś kto się nim zaopiekuje lepiej niż chłopak i z kim będzie mógł się bawić. Nie zdawał sobie sprawy, że zwierzak może inaczej o tym wszystkim myśleć i obawiać się porzucenia przez smoki.

- Mam na drugie Uważaj. - Zażartował dla rozluźnienia atmosfery i odprowadził wzrokiem na górę. Zerknął spięty na mężczyzn i powstrzymując się od ataku czy prowokacji ich z wymuszonym spokojem poszedł z naczyniami do blatu, który czyścił karczmarz. Czuł na sobie spojrzenia tamtych, od którego miał wielką ochotę się zmienić i dać im nauczkę za takie gapienie się, jednakże się powstrzymał. Nie chciał wszczynać burd i pakować Isambry i Chibiego w kłopoty. Odetchnął ciężko chcąc się uspokoić.

- Miły panie poproszę jeszcze jedną butelkę miodu, puchary zaniosę na górę te co wcześniej otrzymaliśmy do posiłku. - Powiedział spokojnym tonem, słysząc za sobą ruch. Zacisnął pięść wnerwiony oczekując najgorszego, jednakże nic się nie wydarzyło. Dwoje z nich wyszło z karczmy, a jeden poszedł na zaplecze do karczmarza szukającego jeszcze jednej butelki z miodem. Gad bardzo się starał usłyszeć co zamaskowany przekazuje oberżyście, ale było to bezowocną próbą. Zaraz tamten wyszedł, a tłusty właściciel przybytku przyniósł mu trunek, uśmiechając się do niego okropnie z wyciągniętą jak wcześniej ręką po pieniądze.

- Powstydziłby się pan, żeby taką piękną i chętną upijać. - Odezwał się zachrypniętym nieprzyjemnym głosem, mlaszcząc kilka razy ustami wyobrażając sobie coś nieprzyzwoitego.

- Zamilcz kmiotku. - Warknął płacąc mu z gniewem za butelkę i spojrzał na niego groźnie. Przymrużył swoje złote ślepie, a tłuścioch obalił się na ziemię jęcząc w agonii, wijąc się na podłodze nie zdając sobie sprawy z tego, że obrazy i ból jaki czuje nie jest prawdziwy, a jedynie chłopak manipulował jego umysłem tak by torturowany psychicznie. Gad obserwował przez chwilę cierpiącego, patrzącego na niego oszalałym z bólu i przerażenia wzrokiem. - Szkoda tracić sił na takiego robaka. - Dodał z obrzydzeniem i splunął z pogardą na karczmarza, który stracił przytomność jak River przestał używać na nim swojej mocy.

- Otwórz Isa już dobrze. - Powiedział spokojnie, choć wciąż był spięty i starał się uspokoić by dziewczyna go takim nie widziała.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Gdy zza zamkniętych drzwi dobiegł do niej głos Rivera, smoczyca wyraźnie odetchnęła i przestawiła krzesło z powrotem na swoje miejsce w czasie, kiedy Chibi mocował się z kluczem w zamku. I to on jako pierwszy powitał chłopaka, przeskakując z klamki wprost na jego pierś i uczepiając się fraków płaszcza, tuląc się do niego. Był szczęśliwy, że żadna awantura nie miała miejsca i wszystko jest już dobrze. Momentalnie jednak wyczuł, że myśli gada powędrowały w zupełnie inną stronę i stworek dał sobie spokój z minami i wygłupami. Zeskoczył poprostu na deski i poszedł przespać się w torbie smoka, wciąż leżącej obok łóżka. Isambre w tym czasie stała oparta o parapet, ze swobodnie opuszczonymi wzdłuż ciała ramionami, które uniosła, by objąć chłopaka, gdy ten tylko się zbliżył.

- Cieszę się - powiedziała z uśmiechem i odebrawszy mu butelkę miodu oraz puchary, odstawiła je na stolik. Alkohol, pomyślała, mimowolnie wciągając ten słodki zapach, najlepszy przełamywacz lodów. Jej myśli momentalnie powędrowały do opowiastek kobiet, które lubiły pochwalić się swoim mężczyzną. Isambre przysłuchiwała się takiej nie raz i to nie dlatego, że podsłuchiwała, tylko dlatego, że tego typu panie raczej nie umiały zachowywać się cicho. Nawet w miejscach publicznych. Ileż to już razy smoczyca słyszała, by nie pić z mężczyzną sam na sam, bo skończy się to tragicznie. Wtedy jednak brała to za paplaninę zwykłych, ludzkich dziewek. Aż do teraz.

River, choć nie okazywał tego w żaden nachalny sposób, był mężczyzną i miał swoją naturę. Obecność Isambre, zwłaszcza po ich pocałunku, nie mogła obejść się u niego bez myśli spędzenia z nią trochę czasu na stronie. Ale żeby od razu zaprzągać do tego alkohol? Smoki takie nie były i dziewczyna szybko odrzuciła tę myśl. River na pewno nie chciał jej wykorzystać, choć ona sama nie zaprzeczała przed samą sobą, że była go ciekawa. W końcu chłopak był oierwszym smokiem, którego poznała tak blisko i pierwszym mężczyzną, do którego poczuła coś więcej. Więc czemu nie?

- Teraz może ja wyjdę na głupią - zaczęła powoli, rumieniąc się. - Ale zostańmy na razie przy tym - wskazała na małą odległość między ich ciałami. Dość, by oboje wiedzieli że są razem, ale też na tyle daleko, by dać, zwłaszcza jemu, wiadomość, by się nie śpieszyć. - Nie zrozum mnie źle, ale potrzebuję czasu, by to przyswoić.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Zaskoczony postąpił krok do tyłu dla utrzymania równowagi kiedy zwierzak się na niego rzucił. Nie wiedział co w niego wstąpiło co przez chwilę wywołało u chłopaka irytację, ale widząc, że Chibi nic złego mu przecież nie robi uśmiechnął się lekko i pogłaskał malucha po główce. Nie wiedział czego oni się spodziewali, że wróci cały zakrwawiony? Że w ogóle do nich nie wróci? Wydawało się to głupim i niedorzecznym dla niego samego na co tylko pokręcił z niedowierzaniem głową.

- Już dobrze pchlarzu. - Powiedział z uśmiechem głaszcząc go po grzbiecie, a po tym przeniósł wzrok na dziewczynę. Tyle ile miał wątpliwości do tego wszystkiego, tyle też miał nadziei na zmiany w swoim życiu. Mogłoby się to wydać egoistycznym, ale nie wyglądało aby smoczyca to tak odbierała, dlatego też sam o tym nie myślał.

Kiedy tylko futrzak zostawił go w spokoju, zamknął za sobą drzwi i podszedł jak zaczarowany do Isambre obejmując lekko jakby silniejszy uścisk miał ją złamać niczym suchą gałązkę. Znów się denerwował jutrzejszym dniem i ukazaniem prawdziwego niewielkiego jak na smoka oblicza. Nie chciał o tym myśleć, tylko o czymś milszym, ale nawet to nie pomagało. Cieszył się, że wziął jeszcze jeden miód bo może dzięki niemu łatwiej zaśnie, albo przynajmniej przestanie się zadręczać bezsensownymi obawami.

- Hm? - Zapytał nie rozumiejąc do czego ona zmierza i szczerze był zaskoczony, choć zadbał o to by tego nie okazać. Doskonale czuł, że znów coś jest nie tak, byli blisko, ale jakby daleko, nie podobały mu się te przeciwieństwa. Mało też ogarniał rozumiem do czego ona pije, ale kiedy zerknął na trunek, a po tym na nią pojaśniało mu w umyśle i jednocześnie zabolało w sercu. - Rozumiem. Tak będzie najrozsądniej. - Powiedział z przyjaznym uśmiechem, nie wyprowadzając jej z błędu, że pomyliła się względem jego intencji. Było mu głupio, przykro i gotowała się w nim krew, że pomyślała o nim jak o jakiejś niewyżytej, obleśnej kanalii wykorzystującej okazję do stosunku za każdym razem jak nadarzy się okazja i "ofiara" nie ucieknie przed nim na drzewo. - Połóż się już spać, jutro będzie ciężki dzień. - Pogładził ją jeszcze po policzku zachowując wyznaczony przez nią dystans. Mało go interesowało czy dziewczyna chciałaby przebywać w odległości pół centymetra od niego czy dwóch metrów, najbardziej go dotknęło to co pomyślała, acz nie powiedziała na głos, choć z jej słów dało się to wywnioskować.

Odszedł do niej by dać Isambre więcej swobody i chwycił za butelkę, którą otworzył zębami wypluwając korek z ust, a następnie pociągnął dużego łyka z gwinta. Przez to co usłyszał jeszcze bardziej wiedział, że tej nocy nie zmruży oka. Chciał wyjść na spacer nieco ochłonąć i zostać sam ze swoimi myślami, ale nie chciał jej robić przykrości. Dlatego postanowił poczekać, aż dziewczyna uśnie. Westchnął ciężko wyrzucając z siebie to napięcie, którego już nie mógł w sobie dłużej dusić. Zdjął z siebie płaszcz i położył na ziemi w pewnej odległości od łoża, robiąc sobie posłanie w końcu ona nie wiedział, że on nie mógłby usnąć. W końcu się położył kładąc obok kapelusz i zasłaniając sobie przedramieniem oczy, a konkretnie jedno, ponieważ drugie cały czas miał zasłonięte czarną opaską. W ciszy analizował każde jej słowo, a im dłużej o tym myślał tym bardziej jego rozbawiony uśmieszek przypominał raczej smutny grymas. No popatrz, nie musisz nic mówić, bo z samego twojego wyglądu wszyscy wnioskują, że jesteś nieprzyzwoitym draniem, pomyślał starając się kontemplować nad czymś innym by się samemu nie prowokować. Musiał się uspokoić jeśli nie chciał martwić dziewczyny oraz wyjść na spacer kiedy ta uśnie.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Na reakcję smoka, względem jej słów smoczyca poczuła się dość głupio, choć wcale nie zamierzała go urazić. Przez tysiąć lat swojego życia nie była ona w takiej sytuacji, a nawet nigdy nie myślała, że w takiej się znajdzie. Nie mniej to, co powiedziała, River mógł odebrać w różny sposób, co zdradził jego lekko wymuszony uśmiech, ale dziewczyna nie miała najmniejszej ochoty robić mu przykrości. Dlatego postanowiła nie drążyć dalej tego tematu, by nie pogrążać samej siebie w jego oczach. No, w oku. Delikatnie unosząc się na palcach, Isambre zbliżyła się do chłopaka i ucałowała go w policzek, po czym udała się na dość marne łóżko, by odpocząć przed jutrzejszym dniem.

Chibi dalej pomrukiwał w jego torbie, skulony w małą, włochatą kulkę, którą smoczyca również ucałowała, nim opadła na sennik i ułożyła się wygodniej. Kątem oka zdążyła jeszcze wyłapać, że River przygotował sobie małe posłanie niedaleko i poczucie bezpieczeństwa, że on będzie czuwał nad nią sprawiło, że Isambre uśmiechnęła się i powoli zamknęła oczy, chcąc poddać się sennym wizjom i by przemyśleć, jak teraz będzie wyglądać jej życie.

Związek z Riverem to coś, czego szczerze pragnęła, ale nie chciała jeszcze dzielić z nim aż tak intymnej sfery. Nie wiedziała, jak na tą sprawę patrzy on, ale ona miała swego rodzaju obawy.

- Dobranoc - mruknęła jeszcze, układając się na boku, z jedną ręką pod głową i z drugą wzdłuż ciała.

Noc była cicha i spokojna, charmider, który robił targ w Kryształowym Królestwie w końcu ustał i wszyscy udali się na spoczynek. Z zewnątrz dobiegał tylko kojący dźwięk wiatru, który momentalnie ułożył dziewczynę do snu.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Dobranoc - odparł spokojnie, a jego głos zdradzał jedynie zmęczenie wywołane ciężkim dniem, a bardziej użyciem Złej magii do ukarania karczmarza za jego nieprzemyślane komentarze i złą ocenę Rivera jako pokaranego przez życie człowieka. Pokarany może i był, ale na pewno nie był człowiekiem. Uśmiechnął się groźnie do samego siebie na wspomnienie wijacego się na ziemi grubaska. Nie miał żadnych wyrzutów sumienia, ani nie żałował nawet w najmniejszym stopniu tego co zrobił, nie był także usatysfakcjonowany bo wolałby go zabić, albo widzieć u swych stóp więcej niż jednego człowieka jeczacego i szamoczacego się w agonii, ale mimo wszystko i tak był zadowolony.

Chłopak wiercił się i kręcił z boku na bok nie mogąc znaleźć sobie wygodniej pozycji, ani w ogóle usunąć. Westchnął z irytacja i rozejrzał się błyszczącym w mroku okiem po pomieszczeniu. Doskonale wszystko widział, nie tak jak za dnia, ale ciemność była dostatecznie rozjaśnia by dostrzegać co gdzie jest. Zerknął na smoczycę wpatrując się w nią przez chwilę, aby upewnić się, że śpi, poczym z niezadowolonym sapnięciem podniósł się z podłogi zakładając swój płaszcz oraz kapelusz i podszedł do stolika gdzie stał miód. Bez namysłu zabrał całą butelkę i wyszedł z pokoju zabierając z sobą klucz i zamykając go za sobą by nikt nie niepokoił jego towarzyszy.

Starał się po cichu zejść po schodach, a przechodząc obok baru zerknął na wciąż leżącego na podłodze oberżystę. Najwidoczniej nikt nie wiedział, że coś mu się przytrafiło. Wzruszył ramionami i wyszedł z karczmy, nie martwił się konsekwencjami bo żadnych nie będzie. Mężczyzna po prostu się obudzi nie pamiętając co się stało i będzie albo skołowany przez jakiś czas, albo zwariuje myśląc, że to co widział w mrocznych wizjach stworzonych przez Rivera będzie prawdą, zacznie o tym rozpoznawać na lewo i prawo i ostatecznie trafi do wariatkowa. Tak czy siak smokowi nic nie groziło i nie myśląc o niczym snuł się po śpiącym mieście jak jakaś zjawa popijając co jakiś czas miód.

Spacerując miastem i myśląc o Isambre nie zauważał, że jego zachowanie nie różni się niczym od tego jaki był jego ojciec, którego nienawidził na równi z ludźmi i magami. Nie dostrzegał, że jest dokładnie taki jak on w swoim postępowaniu. Miał wielką ochotę kogoś zabić lub coś podpalić, ale przez to narobiłby sobie kłopotów, a tego nie chcial. Był przez to zły, ale bardziej denerwowało go myślenie o tym jakie głupstwo popełnił. Pocałował dziewczynę bezmyślnie oddając się we władanie uczuć, a po tym wyznał jej miłość kompletnie jej nie znając. Zatrzymał się i zacisnął rękę na trzymanej butelce. Co jeśli ona do niego nie czuła tego samego i jedynie się nim bawiła jak kot przed zjedzeniem swojej ofiary, co jeśli to był tylko żart, albo jakaś jej inna intencją, której nie rozumiał i jedynie się skompromitował swoim wyznaniem. Warczac cicho wnerwiony nieświadomie zgniótł butelkę, ktorej kawałki szkła podwbijały mu się w dłoń. Syknął zerknąc na powstałe rany, z ktorych zaczęła płynąć krew.

Dziwnym było, że przynajmniej dzięki temu się uspokoił i uwolnił od natłoku myśli rozsadzających mu głowę. Odetchnął ciężko wypuszczając z ust czarny dym niby parę i postanowił wrócić do karczmy. W drodze starał się zębami powydłubywać kawałki, nie patrząc na drogę przez co się potknął. Zaklął paskudnie czując jak szkło wbija mu się głębiej kiedy mocno zaparł się ręką, aby się podnieść. Czuł okropny ból, przez który dłoń mu drżała.

Nie mógł otworzyć pokoju nie pogarszając ran, ale przynajmniej zachowywał się cicho. Wcześniej zabrał zza lady butelkę ze spirytusem, nie przejmując się, że nie ma nieprzytomnego oberżysty. Usiadł w pokoju jak najdalej od łóżka Isambre aby jej nie obudzić i przygotowywał sobie rzeczy potrzebne do wyjścia szkła i opatrzenia rany nie wiedząc, że spacerować całą noc i za niedługo wstanie słońce.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Isambre obudziła się razem ze wschodem słońca, kiedy jego promienie przedarły się przez okno i padły na twarz śpiącej dziewczyny. Unosząc się na łokciu, zamrugała kilka razy i rozejrzała się po pokoju, wciąż ogarnięta sennymi wizjami. Śniło jej się błękitne, bezchmurne niebo pełne latających stworzeń, którymi przewodziła w powietrznym tańcu, wykonując skomplikowane figury zaczynając od prostych liści i małych kwiatków, przez zwierzęta, kończąc na odległych panoramach. Isambre czuła się wtedy prawdziwie wolna, mogąc latać w nieskończoność wśród podniebnych przyjaciół. Nie chciała się budzić, ale najwyraźniej słońce miało powód, by ściągnąć ją na ziemię.

- Dzień dobry - powiedział do siedzącego w kącie smoka, który mocował się z jakąś szmatką. Wokół niego było pełno krwi i kawałków szkła, co mocno wystraszyło smoczycę, która poderwała się z posłania i przyklękła obok niego, ujmując jego pokaleczoną dłoń w swoje.
- Coś ty sobie zrobił? - zapytała, chcąc zachować opanowanie, po czym odwinęła skrawek materiału i obejrzała ranę. - To trzeba opatrzeć.
Później zabrała Riverowi spirytus i wyciągnęła go z kąta na środek pokoju, gdzie było trochę słońca.
- Nie znam się na tym aż tak - powiedziała, wyskubując odłamki szkła, zbyt małe, jak dla niego, ale dość duże dla jej drobnych dłoni. - Ale gorzej już chyba nie będzie.
Po oczyszczeniu ręki, Isambre zmoczyła kawałek szmatki w spirytusie i obmyła Riverowi rękę, a potem, dwoma czystymi kawałkami owinęła i zawiązała w kokardę.
- Stary, kobiecy nawyk - wyjaśniła ocierając mu usta z krwi, którą pobrudził się, przy próbie wyciągania kawałków zębami.

- I co ja mam z tobą zrobić? - zapytała ironicznie, usmiechając się blado i siadając obok niego.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Warcząc cicho i klnąc jak szewc starał się samemu powyciągać drobinki szkła z dłoni na swój sposób utrudniając sobie życie. Nie zamierzał prosić smoczycy o pomoc, ponieważ nie chciał jej budzić, a poza tym sam umiał sobie poradzić, jeśli czegoś nie wyjąłby zębami po prostu zostawiłby to w spokoju nie mając ochoty się dalej męczyć. Wychodził z założenia, że samo by z czasem wypadło, a nawet jeśli nie to co mogłoby mu się stać? To w końcu tylko szkło. Westchnął ciężko wypuszczając opary ciemnego dymu z ust poirytowany całą sytuacją. Nie dość, że zastał go już dzień i wciąż nie opatrzył sobie dłoni, przez co nie ukryje jej przed wzrokiem Isambre, to jeszcze resztę miodu jaka została wtedy w butelce szlag trafił. Ten dzień się zabawnie zapowiadał, gad miał tylko nadzieję, że nie będzie gorzej.

Słysząc jakiś ruch podniósł głowę i spojrzał w stronę budzącej się smoczycy, przez co się w nim jeszcze bardziej zagotowało. Świetnie, po prostu pięknie, pomyślał z niezadowoleniem i szybko schował rękę za siebie. Nie dość, że będzie musiał najpewniej tłumaczyć się z tego co zrobił, zdradzając także swoją nocną przechadzkę, to jeszcze ona nie pozwoli mu samemu się zająć ręką. Nie wiedział czemu zawsze musi mieć takiego pecha, przecież nic złego nie robił, nie zabijał, nie kradł, był miły dla innych. W prawdzie były to sporadyczne akty miłosierdzia i łagodności z jego strony, ale przecież one są ważniejsze niż jego wybryki, burdy i okrucieństwa jakich się dopuścił dla zabawy. Cieszył się przynajmniej, że futrzak spał bo w przeciwnym wypadku skakałby wokół nich spanikowany i przeszkadzałby bardziej niż zwykle.

- Właśnie ją opatruję, nie ma potrzeby się martwić - mruknął niezadowolony tym, że Isambre dojrzała jego pamiątkę po minionej nocy. Chłopak nie zdradzał po sobie żadnego bólu, ale ręka mu drżała ze spiętymi mięśniami, sam River był jedynie tym poirytowany i rozdrażniony. Chciał wyrwać swoją dłoń z jej rąk, jednakże ta wzięła się podniosła i pociągnęła go za sobą by usiąść w lepiej oświetlonej części poddasza.
- To zostaw dam sobie radę. - Powiedział spokojnie gryząc się uprzednio w język by nie wypalić, że też się nie zna, ale to nie znaczy, że potrzebuje pomocy. - Ej, słuchasz mnie? - Wypalił krzywiąc się kiedy dłubała mu w ranach aby powyciągać to co on zostawił, nie mogąc sobie z tym poradzić i myśląc, że samo wyleci z czasem, podczas mycia dłoni.

Miał nadzieję, że gorzej nie będzie, ale się przeliczył bo najgorsze nastało, gdy przyłożyła do ran nasączoną spirytusem materiał. Dreszcz targnął całym jego ciałem, a z gardła wydobył się pełen bólu krzyk. Gad od razu wyrwał jej swoją rękę chowając ją za sobą. Nie powstrzymało to jednak towarzyszki, która chciała mu pomóc. Nie skomentował tego co powiedziała, czuł się żałośnie przez otrzymaną pomoc i swoje dziecinne zachowanie. Patrzył na opatrzoną dłoń, dla próby kilka razy zacisnął i rozluźnił dłoń upewniając się, że nie krępuje to jego ruchów, ale za każdym razem za to się skrzywił z bólem, przez co westchnął ponuro.

- Dzięki - wydusił z siebie zerkając na nią. - Najlepiej dobić, ale nie sądzę byś spełniła to życzenie, więc po prostu bądź, Isambro. - Mruknął spokojniejszy, choć zmuszał się do łagodniejszego tonu. Pogładził ją po policzku i wstał, w końcu mieli się nie śpieszyć i zachować dystans do czego chciał się dostosować. Pogłaskał Chibiego, który obudził się, kiedy River krzyknął czując szczypanie od spirytusu ran i zmartwiony wtulał się w chłopaka. - Dać ci czas na uszykowanie się i poczekać na dole? - Spytał nie bardzo wiedzieć jak się zachować, ale starał zrobić wszystko by tylko uniknąć rozmowy na temat poranionej dłoni.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Jesteś jak dziecko - warknęła na niego, gdy kilka razy wyrwał dłoń z jej uścisku, ale nie zamierzała na niego krzyczeć, czy podnosić ręki. Nie zamierzała też patrzeć bezczynnie, jak River nieudolnie "naprawia" całą sytuację prowizorycznym opatrunkiem, bo choć smoki miały skórę twardą, jak stal, on był teraz w formie ludzkiej, która była bardziej podatna na wszelkie uszkodzenia. - Słyszałam za pierwszym razem, ale nie bądź taki nadąsany. Chcę ci pomóc, bo mnie obchodzisz i nie przestanę. Ty chcesz zadbać o mnie, to pozwól, że i ja zadbam o ciebie. Nie musisz tak odpychać wszelkich prób pomocy.

Później Isambre podniosła się z podłogi i ostrożnie podała gadowi torbę, z której wyskoczył Chibi, pomrókując z niezadowoleniem, na widok zabandażowanej dłoni swojego przyjaciela.
- Możemy ruszyć od razu - zaoponowała, kierując się do drzwi. - Chciałabym zrzucić tę iluzję i rozprostować skrzydła. Brakuje mi przestrzeni.

Na dole czekała na nią pusta izba, w kominku dopalał się ogień, a stoły i krzesła stały tak, jak je zostawili. Nie było także gości i karczmarza, panująca na dole cisza aż dzwoniła w uszach. Dlatego Isambre od razu ruszyła do wyjścia.
Zablokowany

Wróć do „Kryształowe Jezioro”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości