Strona 1 z 1
[Nad brzegiem] Ucieczka przed sobą
: Czw Kwi 14, 2016 8:46 pm
autor: Eliae
Złote oko Prasmoka, przez mieszkańców Alaranii potocznie nazywane słońcem, chyliło się ku horyzontowi, wydłużając cienie drzew tak, że teraz wyglądało to jednocześnie pięknie i niepokojąco. Stworzenia, które swój czas zaczynały o tej godzinie, wychodziły ze swych schronisk na żer. Sowa pohukiwała cicho na drzewie, dając Eliae znać, że jeszcze żyje.
Eugona biegła na oślep, okrywając się szczelniej skradzionym płaszczem. Odzieniem, które zabrała trupowi z polany. Jednemu z tych, których to nie ona zabiła. Nie zniosłaby kolejnego krzyża z czyimś życiem wbitym w serce, ale zmarłemu to ubranie już się nie przyda; on będzie wiecznie zimny i nic go nie ogrzeje. A jej ciepło teraz się przydało. Chociaż płaszcz nie był z najlepszej klasy tkaniny, dobrze pełnił swoją rolę. Ciemno pergaminowy kolor szaty niespecjalnie krył ją w gąszczu, aczkolwiek nie powinna narzekać. Gdyby teraz przemieniła się w węża lub przyjęła postać eugony, mogłaby się poruszać szybciej... Lecz prędko odrzuciła od siebie taką myśl. Od razu zalała ją fala strachu i ciężar poczucia winy. Jej wężowa postać jest niebezpieczna. Jak jeden człowiek może różnić się od siebie aż tak bardzo? I tu nie chodziło o to, że w jej ciele znajduje się inna osoba. To była całkowicie ona, jedno z jej „ja”. Najbardziej brutalne i znienawidzone „ja”.
W trakcie biegu przełknęła ślinę, dyszała ciężko. Od Wrzosowej Polany ciągle biegła, pragnąc uciec przed nawiedzonymi pnączami i niezbyt sympatycznie nastawionym do niej Murzynem. Mężczyzna ewidentnie oskarżał ją o bycie mordercą. Jakim zresztą naprawdę była... Aczkolwiek nadal nie chciała, żeby ktoś ją widział w trakcie takich rzeczy; tracenia świadomości, co jest dobre, co jest złe, bezlitosne spojrzenie i mordowanie każdego, kto jej podpadnie. Nie takiego życia pragnęła eugona.
Eliae zatrzymała się w końcu przy Kryształowym jeziorze. Odetchnęła trochę, opierając się plecami o pień drzewa. Kora nieco podrażniła jej plecy, ale i tak nie miała sił, żeby zareagować. Po prostu osunęła się na ziemię, oglądając jezioro z pewnej odległości. Zastanawiała się przez moment, czy nie lepiej założyć kaptur na głowę, ale szybko zrezygnowała z tego pomysłu. Tutaj była bezpieczna, a wszyscy, którzy mogliby jej jakoś zagrozić, nie byli w stanie nawet oddychać. Uśmiechnęła się przelotnie pod nosem. Wstała powoli, odgarnęła włosy z twarzy, kosmyki zaczepiając za ucho, i podeszła do jeziora. Zanurzyła w nim ręce i zaczęła zmywać z swojej sukni szkarłat krwi. Zawsze w obronie mogła komuś powiedzieć, że to jej rana tak obficie zabarwiła jej odzienie, aczkolwiek lepiej tego nie robić. Gorsze od zarzucania szybkich oskarżeń dla eugony jest litość. Litość to zabójca honoru.
Upewniając się, że nie widać żadnych plam na sukni, przysiadła niedaleko jeziora, przysłuchując się szumowi wody i wdychając miły zapach natury.
Re: [Nad brzegiem] Ucieczka przed sobą
: Pon Kwi 18, 2016 3:19 pm
autor: Alon
Las będący domem tego maie skrywał przed sobą wiele tajemnic, których sam Alon'dir nie potrafił rozwikłać, choć lata, a nawet wieki swego istnienia spędził w tym lesie, znając niemalże każdy jego zakamarek, gorzej jednak z ich historią.
Z reguły biegał z małym orszakiem okolicznych zwierząt czy nawet bestii, niemniej obecna pora sprawiła, że uzdrowiciel udał się w samotną podróż, którą zakłóciła obecność podejrzanie zachowującej się dziewczyny, o której obecności dowiedział się od zwierząt, w tym od sowy, która była nieopodal nieznajomej.
Natychmiast zmienił kierunek w stronę jeziora, przy którym się znajdowała, ale zbliżając się do niego, postanowił zwolnić i ściszyć swoje kroki, coby nie wywołać niepotrzebnych awantur. Ukrywając się w okolicy, posłał swojego ognika, którego wydobył ze swojego ciała, a ten oświetlił nieco taflę wody, która była rozbijania tymi pozornie delikatnymi rękoma eugony. Towarzysz Alona z początku podchodził stopniowo coraz bliżej nieznajomej, chcąc wzbudzić zaufanie i nawet pozwalał się dotykać, dając delikatne ciepełko ze swojego płomyka. Jeśli do tego doszło, to wtedy Alon'dir cicho wyszedł z ukrycia i wskazany przez ognika delikatnie się ukłonił i szeptem oraz z dystansu, nie chcąc wzbudzać poczucia niebezpieczeństwa, zagadał.
- Witaj, nieznajoma... Wygląda na to, że zabłądziłaś albo pobiegłaś za daleko, hm? Co tu robisz o tej porze? - rzekł nieco zatroskanym tonem, jak to miłośnik życia, strażnik natury, opiekun czy jak to się inaczej zwie, jego jasna, zwiewna odzież, kontrastująca z nietypową karnacją, dawała do zrozumienia, że jest kimś wyjątkowym, a jelenie rogi z pewnością symbolizują powiązanie z naturą... To wszystko w każdym razie było niecodzienne, no ale ognik Alon'dira starał się uspokajać dziewczynę.
- Nie jest dobrze krążyć po lesie samotnie, kiedy się go nie zna. - Z przekrzywioną głową dodał całkiem zaciekawiony obecnością nieznajomej i zastanawiał się nad jej krwawymi plamami na odzieży, które zmywała i plamiła szkarłatem wodę jeziora... Zamordowała czy próbowano ją zamordować? Może sama powie, dlaczego ma na sobie te ślady krwi? W końcu to zapewne one sprawiły, że maie rzucił tą sugestię o błądzeniu w lesie.
Ukrywa się czy ucieka? To jedno z wielu pytań, które Alon miał teraz w głowie, ale zachowując dystans liczył na to, że otrzyma odpowiedzi.
Re: [Nad brzegiem] Ucieczka przed sobą
: Pon Kwi 18, 2016 7:30 pm
autor: Eliae
Eliae odgarnęła włosy do tyłu jeszcze mokrą dłonią, przez co pukle nieco zwilgotniały. Zapewne za niedługo zaczną się bardziej kręcić, a to doprowadzi do powstania nieokiełznanej szopy na głowie... Grunt, że blond włosy eugony są wystarczająco długie, żeby nie latać wokół jej twarzy w postaci niezwykle wymyślnego kapelusza. Naturianka podwinęła nogi i klęcząc na ziemi, spojrzała na taflę wody. Zamierzała już ponownie zanurzyć w niej dłonie i tym razem obmyć twarz, aby odświeżyć umysł, aczkolwiek jej uwagę zwróciła mała, świecąca kuleczka, która poruszała się nad jeziorkiem. Przedstawicielka wężowej kasty aż rozszerzyła oczy. Jakież to śliczne! Urocze stworzonko zdawało się mieć własną wolę, gdyż powolnymi ruchami podchodziło bliżej eugony. Dziewczyna pochyliła się lekko do przodu, uważając, by nie wpaść do wody, oparła się na jednej ręce, drugą zaś wyciągnęła ku istotce, zachęcając ją do podejścia bliżej. Eliae aż uśmiechnęła się pod nosem, a na jej twarz ponownie opadły kosmyki jej jasnych włosów, które dodatkowo zasłoniły przypominające o przeszłości naturianki blizny na jej szyi. Pamiątka po tym, jak jej przyszywany brat wyrywał jej łuski, aby do złudzenia przypominała człowieka.
- Chodźże... - wymamrotała bezgłośnie, próbując przywołać stworzonko. Chciała koniecznie sprawdzić, czym ono jest. Nigdy nie widziała czegoś podobnie uroczego, a jej ciekawska natura wręcz pchała ją, coby tylko pogłaskać tę istotkę. Delikatnie tykała stworzenie opuszkami palców, jakby w obawie, że przez przypadek się sparzy lub spłoszy je. Lecz w przeciągu kilku sekund ognik zwrócił jej uwagę na zupełnie inną personę, która pojawiła się niedaleko. Na jego widok oczy eugony przez moment wyraziły lekkie zaskoczenie. Jej uwagę jako pierwsze zwróciła ciemna karnacja mężczyzny, która od razu skojarzyła jej się z ostatnio przeżytą przygodą. Murzyn z Wrzosowej Polany jakoś jej nie polubił, ale ten tutaj to nie był on. Jak łatwo tego się domyślić, spojrzała na rogi. Jedna z wielu rzeczy, które aż się proszą o odpowiedź. Eugona musiała nieźle się wysilić, żeby z jej ust nie wyleciał wodospad pytań.
Powolnym krokiem wstała na równe nogi, nie spuszczając wzroku z nieznajomego, jakby obserwując, czy nie naskoczy na nią przy pierwszej lepszej okazji i nie postara się jej okraść.
- Podróżuję – odparła lakonicznie, odsłaniając kawałek płaszcza i ukazując średnich rozmiarów chlebak. Jednakże jej stan mógł wskazywać na to, że biegła, tudzież przed czymś uciekała, stąd pytanie mężczyzny. Eliae zaczynała się zastanawiać nad możliwością ataku z jego strony, aczkolwiek postura ciemnoskórego za nic na to nie wskazywała.
- No i... Em... - wybełkotała, memłając w ustach swoją następną odpowiedź. - Chciałam odpocząć i... To miejsce zdawało się spokojne – dodała cicho. Jej podejrzenie mogły być naciągane, gdyż gdyby miała zostać zaatakowana w jakikolwiek sposób, tak by się stało już dawno. A znajdujący się obok niej ognik widocznie próbował podnieść ją na duchu i dawał znać o bezpieczeństwie tego miejsca. - To twoje... zwierzątko? - zapytała, dłonią starając się ponownie sięgnąć do latającego wokół ognika. - Czym ono w ogóle jest? - Przeniosła wzrok z powrotem na mężczyznę, a w jej oczach zaświeciła czysta ciekawość. - I, a... - Dopiero teraz sobie przypomniała o zasadach etykiety, chociaż i tak znała je na tyle, coby wiedzieć, co i czego nie należy robić. I tu jej wiedza się kończyła. - Kim jesteś? - Uniosła jedną brew ku górze.
Następnie powolnym krokiem, jak pantera, próbująca złapać w sidła swoją ofiarę, ruszyła wzdłuż brzegu jeziora, pozornie zmniejszając dystans między nią za nieznajomym.
- Skąd wiesz, że mogę nie znać lasu? - spytała, marszcząc tym razem brwi. Instynktownie unikała odpowiedzi na niezadane pytanie; co to była za krew? To było niezmiernie ciężkie. Z jednej strony Eliae nie chciała kłamać, z drugiej nie pragnęła znowu zostać wyzwana od najgorszych istnień w całej Alaranii.
Re: [Nad brzegiem] Ucieczka przed sobą
: Wto Kwi 26, 2016 9:45 pm
autor: Alon
Alon jedynie delikatnie się uśmiechał, obserwując te jakże urocze na swój sposób ruchy i sfrustrowanie. Ta naturalna ciekawość, chęć poznania nieznanego, to naprawdę piękne... Nawet w takiej chwili jak ta.
Cały czas się nie ruszał i nie sugerował w żaden sposób wrogiego nastawienia wobec nieznajomej, ale jej obawy całkowicie rozumiał, w końcu pierwszy raz zobaczyła kogoś takiego jak on, a bez wątpienia był nieprzeciętnej urody.
- Podróżujesz... Nieźle cię zawiało, nieznajoma, skoro pojawiłaś się aż tutaj. - Uśmiechnął się delikatnie i powoli chciał do niej podejść... Mimo wszystko miał wrażenie, że coś z nią jest nie tak, a spokojnie, pokojowe spojrzenie miało podkreślać, że nie chce zrobić niczego złego, a dodatkowo ognik sam się wpraszał teraz w delikatne dłonie eugonki, chcąc ją w jakiś sposób uspokoić... Przypominało to zwierzątka domagającego się delikatnych pieszczot. Zamknął oczy na moment, wsłuchał się w otoczenie przez chwilę skupiony, po czym swoimi "ślepymi" oczami spojrzał na nieznajomą ponownie.
- Nadal jest tu bezpiecznie, o to nie musisz się martwić, niemniej nie polecam spać w takim miejscu. -Puścił figlarne oczko i przyjrzał się bliżej strojowi jak i sylwetce eugony, której było dane pobawić się nieco z ognikiem i z delikatnym uśmiechem rozwiewał jej wątpliwości, taka jego natura. Był życzliwy z natury, a jeśli rozmówczyni również okazała się taka być, to jej zaufał pomimo tych podejrzanych plam szkarłatu, które również powoli rozmywały się w tafli jeziora. Kwestię tego postanowił póki co przemilczeć.
- To ognik, który jest częścią mnie. Możesz w to uwierzyć albo nie, twój wybór, w każdym razie, jak widzisz, jest duszą towarzystwa. - Nadal się delikatnie uśmiechał. Najwyraźniej był kimś, kto często miewał powody do radości, przynajmniej z pozoru. - A ja... jestem okolicznym uzdrowicielem i mieszkańcem tego lasu. Nie wiem, zakładam, że nie znasz, bo nikt normalny o tej porze nie przychodzi na brzeg jeziora. - Puścił oczko i z lekką uszczypliwością, a w zasadzie figlarnością przyglądał się eugonie. Najwyraźniej ta sytuacja go z jakiegoś powodu bawiła... Spodziewał się kogoś rannego, a tu po prostu dziewczyna, która nieco zabłądziła. Przynajmniej takie można odnieść wstępne wrażenie, ale co czas pokaże?
Re: [Nad brzegiem] Ucieczka przed sobą
: Czw Kwi 28, 2016 4:00 pm
autor: Eliae
Eugona co chwilę spoglądała ukradkiem to na tajemniczego mężczyznę, to na ognika, który zdawał się próbować nadal ją zabawić. Kobieta dostrzegła uśmiech nieznajomego, co tylko sprawiło, że zaczęła rozmyślać. „Coś kombinuje?”, zmarszczyła brwi.
- Eliae – powiedziała szybko i na tyle cicho, że wiatr ledwo zdążył zanieść to słowo do uszu maie. - Nie chcę, żeby co zdanie było „nieznajoma”. Mam imię. - Przez chwilę jej dłoń skierowała się w stronę twarzy, gdyż przez moment eugona chciała odrzucić włosy do tyłu, lecz w ostatniej sekundzie przypomniała sobie o bliznach na szyi. Zbędnych pytań nie pragnęła, dlatego też jedynie odgarnęła wkurzający ją kosmyk z czoła. Natomiast gdy spostrzegła ruch mężczyzny, który skierował się do niej, instynktownie szybko zrobiła krok do tyłu, jak spłoszone zwierzę, obawiające się ataku drapieżnika. Zlustrowała go wzrokiem.
- Nie masz żadnej broni? - zapytała głośniej, czym zaskoczyła samą siebie. Nigdzie nie widziała ukrytych pochw ze sztyletami, zero mieczy na plecach czy przy pasie, żadnego łuku, aczkolwiek to nie oznaczało, że oręż nie jest ukryty.
Nim zdążyła dokładnie wysłuchać odpowiedź, jej postawa zmieniła się. Z pozornie ostrożnej i niezwykle uważnej Eliae przeistoczyła się w ciekawską dziewczynę, której oczy i twarz zabłysły od blasku ognika. Eugona przyłapała się na cichym śmiechu, kiedy spostrzegła starania istotki, aby dostać się do jej rąk. Naturianka delikatnie dotknęła słabego płomyka, jakby w obawie, że zaraz się sparzy, lecz taka sytuacja nie miała miejsca. Miłe ciepło emanowało od stworzenia, a Eliae zdawało się, że mogłaby odczytać jego aurę. Każda żyjąca istota ją posiada, dlaczego by nie ten ognik? Jednakowoż eugona wstrzymała się. Może i podchodziła do wszystkiego nieufnie, ale nie aż tak... Raczej. Ponownie zaśmiała się, widząc czyny stworzonka. Gdyby nie obecność drugiej, nieznanej jej osoby, kobieta z całą pewnością chętnie pobawiłaby się z ognikiem.
- Nie zamierzałam tutaj spać – rzekła krótko, ciągle mając przyklejony na twarz lekki uśmiech, spoglądając ukradkiem na mężczyznę. - Tylko odpocząć. - Już zamierzała rozpowiedzieć się, że przebyła całkiem długą i męczącą podróż, dlatego też obojętne jej było, gdzie przeczeka trochę czasu i odzyska siły, ale lepiej nie ryzykować. Gdyby wyjawiła zbyt wiele szczegółów, pogubiłaby się we własnych wyjaśnieniach. Mogłaby przypadkiem palnąć, dlaczego naprawdę tutaj jest i czemu na jej ubraniu była krew. Lepiej omijać kilka istotnych faktów, tych świadczących o prawdzie, niźli kłamać na ich temat.
- W jakim sensie... twoją częścią? - zapytała, przechylając głowę. Dziwnie było zaczynać na „ty”, lecz równie dziwnie by się czuła, mówiąc do niego per pan. - I jeśli przybiegłam tutaj z własnej woli, a normalni tutaj nie zachodzą o tej porze... jestem nienormalna? - Zaśmiała się cicho, lecz po krótkiej chwili opamiętała się i przyjęła kamienną postawę. Widząc wzrok mężczyzny, taksujący ją od dołu do góry, zarzuciła bardziej płaszcz na nieokrytą część, jakby próbując zasłonić się przed jego spojrzeniem. A słysząc, że nieznajomy także jest uzdrowicielem, uniosła brew. Ciekawe miejsce sobie wybrał, jak to oceniała eugona.
Re: [Nad brzegiem] Ucieczka przed sobą
: Sob Maj 28, 2016 10:32 am
autor: Azalia
Azalia cały dzień pracowała dziś w ogrodzie, pieląc swoje ukochane roślinki. Posadziła mnóstwo nowych kwiatów, krzewów, a nawet kilka drzew. To był bardzo pracowity dzień dla eugony, dlatego teraz gdy nadchodził wieczór usiadła na gałęzi najstarszego drzewa, którego gałęzie tak bardzo chyliły się ku ziemi, że służyć mogły za doskonałe siedzisko.
- Kolejny wspaniały dzień, aczkolwiek trochę pusty… może powinnam zacząć hodować jakieś zwierzęta? Hmm, to całkiem dobry pomysł, tylko muszę zarobić trochę pieniędzy. Czarne róże schodzą jak świeże bułeczki, ciekawe, co by powiedzieli na niebieskie albo tęczowe? – mówiła sama do siebie, ponieważ innego rozmówcy nie posiadała.
Patrzyła na zachodzące słońce, gdy nagle zerwała się jak poparzona. Ewidentnie coś sobie przypomniała. Pobiegła do swojej chatki i wzięła starą, skórzaną torbę, zakładaną przez ramię. Kiedyś Sanael ją kupił i od tego czasu eugona cały czas jej używała do zbierania niespotykanych nasion.
Wybiegła z chaty, nawet jej dokładnie nie zamykając, nie spodziewała się złodziei, po co by mieli okradać ogrodniczkę? No, a to że, aż taka biedna nie była, to raczej mało kto by podejrzewał.
Tęczowe włosy dziewczyny miotały się na wszystkie strony, plącząc się z powodu targania przez wiatr. Dziewczyna z wielkim uśmiechem i czerwonymi z wysiłku policzkami ani myślała się zatrzymać. Teraz nad jeziorem rosły te wyjątkowe kwiaty, które rozkwitają w nocy, a przecież wtedy jest ciemno i ciężko je znaleźć, wieczór wydawał się idealny. Azalia musiała je mieć w swoim ogródku.
W końcu dotarła, oparła ręce na kolanach i wzięła kilka głębokich oddechów. Jeszcze nie zauważyła stojących kilka kroków od niej nieznajomych.
- Uff, puff… Następnym razem będę pędzić w formie eugony, to chyba jest mniej męczące – powiedziała na głos sama do siebie.
Odgarnęła grzywkę, która opadała jej na oczy, i ujrzała dziwnego mężczyznę, o ciemnej skórze i rogach, a obok niego stała dziewczyna o blond włosach i jasnej cerze. Naturianka rozpromieniła się na ten widok. Pomachała im uśmiechając się od ucha do ucha.
- HEJ! – Mimo zmachania podbiegła do nich i zlustrowała wzrokiem. – Nieczęsto spotykam tu ludzi, o ile nimi jesteście, czasem naprawdę ciężko to odróżnić – stwierdziła. – Przykładowo, ja wyglądam jak człowiek, aczkolwiek jestem eugoną! – Zachichotała. – Ojejku, tak dawno z nikim nie gadałam, że całkowicie bym zapomniała… Jestem Azalia, a wy? Jesteście parą może? – wypaliła, aczkolwiek żadne ze słów nie mówiła złośliwie, była prze-szczęśliwa, że kogoś spotkała i wyszła z niej istna gaduła.
Po chwili spostrzegła dziwnego ognika i przekrzywiła głowę w geście zainteresowania.
- Co to jest? - spytała. – Wygląda niesamowicie!
Po chwili jednak przypomniała sobie, po co tu przyszła. Szukała wyjątkowego kwiatka, a teraz znalazła kogoś, kto być może jej pomoże.
- Ah! Zapomniałabym całkiem! Widzieliście tu może taką roślinkę, co ma listki drobne jak stokrotka, ale są one w białe i niebieskie kropki? O tej porze powinna mieć jeszcze nieotworzone kwiaty, więc tylko liście mogą ją zdradzić – spytała, wprost emanując radością.
Re: [Nad brzegiem] Ucieczka przed sobą
: Wto Cze 28, 2016 7:52 am
autor: Alon
Maie oczywiście rozumiał obawy Eliae, bo w końcu go nie znała, ale z drugiej strony nie wyglądał na kogoś niebezpiecznego... Dziwił go trochę też fakt jednak, że z taką dozą niepewności podchodziła do niego... no ale być może tak musi być.
- Alon. - Ukłonił się lekko, cały cas próbując sugerować mową ciała, że nie pojawił się tu w złych zamiarach, niemniej obserwował poczynania nowo poznanej kobiety, a słysząc jej pytanie o broni jedynie się zaśmiał lekko i odpowiedział tajemniczo. - Po co mi zbędna stal? Moja broń jest dookoła mnie. - Puścił oczko i cieszył się z zabiegu uspokajania Eliae ognikiem. Oj, bardzo ułatwia życie Alonowi... Bez niego było dużo trudniej.
Przytaknął na kolejne odpowiedzi i "zeznania". Domyślał się, że wolała nie mówić zbyt wiele, zresztą, niewielu byłoby rozmownych pewnie na jej miejscu, niemniej Maie postanowił nieco przejąć inicjatywę.
- Są bezpieczniejsze miejsca w tym lesie, gdzie mogłabyś, mogę cię tam zaprowadzić, jeśli obiecujesz, że niczego nie zniszczysz. - Puścił kolejne oczko, spoglądał w oczy Eliae, jakby próbując z nich coś wyczytać i słysząc pytanie za pytaniem, ochoczo udzielał odpowiedzi, niemniej w przypadku pytania o ognika zamiast cokolwiek powiedzieć, postanowił zademonstrować, ale wtedy właśnie pojawiła się kolejna osóbka, którą już tu nieraz widział, ale nigdy z nią nie rozmawiał. Nie dziwota, że ją kojarzył, prawda? W końcu Alon mieszka tu już sporo czasu, a druga nieznajoma lubi bawić się w tym lesie w ogrodniczkę.
Szybko na nią spojrzał nieco zaskoczony jej obecnością, ale z lekkim uśmiechem jej odmachał, pokazując swoją prawdziwą naturę. Pokręcił głową rozweselony mistrzostwem drugiego planu i po chwili zastanowienia po prostu obu dziewczynom pokazał swoją formę energetyczną na krótką chwilę, ukazując przy tym, że ognik wygląda w tej formie jak on, po czym wrócił do poprzedniego wyglądu.
- Myślę, że chyba już wiecie, kim jestem, hm? - Spojrzał na obie kobiety rozweselony, a już w ogóle roześmiał się na sugestię, że on i Eliae są parą, niemniej zerknął na nią ukradkiem i z lekkim uśmieszkiem odparł.
- Alon, miło cię w końcu poznać. Często cię widywałem w tym lesie ostatnio. Hmm... Bardzo się wyróżniamy, nie sądzisz, kochanie? - Postanowił spróbować zrobić małego figla i wkręcić Azalię, że faktycznie Eliae to jego dziewczyna, ale szybki chichot ujawnił fakt, że sobie zażartował w odpowiedzi. - Nic podobnego, przed chwilą się poznaliśmy - dodał z lekkim uśmiechem na twarzy, widząc, jak bardzo pozytywnie zakręcona jest nowoprzybyła... Polubił ją ewidentnie. Zdawała się być mniej tajemnicza, bardzo bezpośrednia i szczera, a takie kobiety Alon sobie cenił najbardziej.
Ognik wtedy zaczął wędrować od czasu do czasu do Eliae i Azalii, próbując całą trójkę ze sobą zintegrować nagłymi ruchami, małymi figlami, czy nawet zmieniając temperaturę swojego płomyczka, od czasu do czasu pokazując, że jest w dobrym nastroju i chce, żeby wszyscy podzielali jego humor. Pytanie, czy to się uda.
Uśmiechnął się na zapał ogrodniczki w poszukiwaniach unikatów natury i natychmiast jej odpowiedział z podziwem.
- Bardzo kochasz roślinność, hm? Mogę ci pomóc znaleźć to, czego szukasz, ale może najpierw poznajmy się wszyscy lepiej i może dla każdej z osobna poszukam ładnego kwiatka, hm? - Puścił oczko do obu kobiet i po chwili przyznał obu, że są bardzo urodziwe, a fakt, że Azalia przyznała się do bycia Eugoną, w ogóle nie wystraszył Maie, a wręcz przeciwnie, ucieszył się, że trafił swój na swego i nie tylko on się ujawnił w swojej prawdziwej formie.
- Lubię Eugony, szczere mówiąc... Są w jakiś sposób... pociągające... - mówił to jakby do siebie nieco ciszej, ale obie kobiety mogły to usłyszeć i pozostawił obecną sytuację taką, jaka jest, błądząc w ostatnich przemyśleniach... Ciekawe, jak na to zareagują...
Re: [Nad brzegiem] Ucieczka przed sobą
: Czw Cze 30, 2016 4:57 pm
autor: Eliae
Eliae kiwnęła lekko głową na znak przywitania. Gdyby nie ostrożność, jaką wpoiła sobie po ostatnim spotkaniu, zapewne dodatkowo uścisnęłaby dłoń maie. A nawet jedno krótkie „miło mi cię poznać” nie chciało jej przejść przez gardło. Ot, jej przeszłość bywała trudna. Począwszy od tego, że ludzie z nią przebywający mieli dziwne sny o wężach. Czy to groźba? Przepowiednia?
- Mhm – odpowiedziała lakonicznie, lecz następnie rozwinęła wypowiedź. - Nie zrobiłabym nic, co zagroziłoby naturze... - Już sam fakt, że naturianka wychowała się wśród drzew, nakazywał dbać o przyrodę. Zresztą, ona nie miała zamiaru nic niszczyć. Teraz panowała nad sobą, teraz, póki jest w miarę daleko, w miarę nieprzywiązana do nikogo, nie straci kontroli i nie przemieni się w węża. Natura działała na nią kojąco.
Nagła obecność nieznajomej dla niej osoby wstrząsnęła eugoną. Radość, jaka emanowała od osóbki, aż raziła po oczach. Eliae zazdrościła takim osobom, które nie posiadają zmartwień i mogą spokojnie cieszyć się życiem. Ona musiała dusić w sobie potwora, trzymać go na krótkiej smyczy. Inaczej ludzie i nie tylko będą cierpieć z jej winy. A bezpośredniość kolorowowłosej kobiety mocno zaskoczyła naturiankę, aż zdębiała!
- Eugona...? - palnęła cicho, spoglądając na nią. Nagły błysk jednak szybko odwrócił jej uwagę. Odwróciła głowę na tyle gwałtownie w kierunku Alona, że jej włosy samoistnie odrzuciły się do tyłu i odsłoniły paskudne blizny na szyi, które były skutkiem okrucieństwa jej przyszywanego brata, bowiem wyrywał łuski biednej eugonie. Szybko skojarzyła fakty odnośnie takich przemian. A że już wcześniej w aurze mężczyzny wyczuła naturiańską woń, mogło być tylko jedno rozwiązanie.
- Maie – powiedziała jasno. - Jesteś jedną z tych energetycznych istot, prawda? - Lekko się nawet uśmiechnęła. Cholera, tylko ona została. Tylko jej rasa była tutaj niejasna. Mogła oczywiście skłamać, że jest zwyczajnym człowiekiem, ale nie warto ryzykować. Jeśli któreś z nich potrafi czytać aury, wyczuje woń naturian. Do driad nie pasuje, na krydianę nie wygląda, nie potrafi się zmieniać jak maie, syreny także odpadają, tym bardziej nimfy... Co tu zrobić? Pogrążona w swoich myślach nawet nie zwróciła uwagę na żart Alona odnośnie tego, czy są parą. Eliae musiała szybko coś wykombinować. Ale może uda jej się ominąć ten temat. Wróciła umysłem na ziemię, aby następnie uśmiechnąć się delikatnie do Azalii i powiedzieć:
- Jestem Eliae. - Proste przywitanie to podstawa, chyba. - I widziałam je tutaj po drodze. Rosną gdzieś tam. - Wskazała palcem dalszy kawałek jeziora. Biegnąc, mijała je. Ciężko było oderwać wzrok od takich kwiatów. Szkoda jednak, bo z obecnego miejsca nie można dostrzec tych roślinek. A kolejne słowa naturianina jedynie zjeżyły włos na karku wężycy.
- Pociągające? Eugony? - zapytała. Niemal zapomniała, że obok niej znajduje się druga przedstawicielka jej gatunku. Do czego ona potrafi być zdolna, że tak ochoczo opowiada o swej rasie? - Nawet wtedy, kiedy rozpruwają twój brzuch, gryzą i zatruwają swoim jadem, całkowicie tracąc kontrolę nad sobą? To rasa morderców, bez obrazy – zwróciła się do Azalii. - Ja się ich obawiam. - „Boję się samej siebie”, bo właśnie tak zabrzmiały słowa Eliae.
Re: [Nad brzegiem] Ucieczka przed sobą
: Nie Lip 10, 2016 12:37 pm
autor: Azalia
Azalia ucieszyła się z odmachania, ale też liczyła na nieco więcej entuzjazmu ze strony dziewczyny, jednak ona musiała się nieco wystraszyć przynależności rasowej Azalii. Po krótkiej chwili już była przy parze naturian. Przyjrzała się dokładnie energetycznej formie mężczyzny.
- O! Maie! Pierwszy raz tak jawnie spotykam maie! – krzyknęła z fascynacją. Nie zapomniała jednak o tym, iż powinna uspokoić jakoś jasnowłosą. – Tak, eugona, ale naprawdę nie masz się czego bać, jestem tylko ogrodniczką. – Uśmiechnęła się ciepło.
Słysząc, jak Alon nazywa Eliae „kochanie”, stwierdziła, iż trafiła w samo sedno z tym, że oni są razem. Nie podejrzewała jeszcze wkręcenia przez mężczyznę. Jednak jego chichot wszystko wytłumaczył.
- Miło cię poznać, Alonie. Wybaczcie, proszę, naprawdę wyglądacie niczym para zakochanych przynajmniej z daleka. – Uśmiechnęła się do nich szczerze. – Dopiero co? O rety, co za spotkanie!
Gdy ognik zaczął kręcić się wokół dziewczyn, eugona zachichotała i przez moment nawet dała się ponieść. Próbowała złapać figlarną istotkę. Szybko jednak się poddała, to stworzenie okazało się za sprytne.
- No pewnie! Ogród to całe moje życie! Uwielbiam roślinki! Choć od pewnego czasu myślałam także nad założeniem jakiejś drobnej farmy, ale na razie jeszcze odkładam fundusze. No i muszę to porządnie przemyśleć.
Ucieszyła się na wyrażenie chęci pomocy ze strony maie.
- Oh, bardzo dziękuję! Ale to trzeba znaleźć jak najszybciej i gdy tylko się znajdzie, zapraszam was do mnie do chatki na herbatkę, co wy na to? Nie dajcie się prosić, mam najróżniejsze zioła, z których wychodzą naprawdę przepyszne herbatki – zachęciła. – Pociągające? Naprawdę? Ci, którzy wiedzieli, kim jestem, zazwyczaj okazywali, hm... pewne objawy strachu bądź gniewu, ciekawe upodobanie – zachichotała.
Słysząc słowa dziewczyny, Azalia niemal pisnęła ze szczęścia, ale musiała się opanować, nie chciała, by wzięto ją za jakąś niewychowaną. Okiełznała swoją promieniującą wokół radość i przypomniała sobie o pytaniu, które chciała zadać.
- Piękne imię, Eliae. Cieszę się niezmiernie, iż widziałaś te roślinki, będą cudownym dodatkiem do mojego ogrodu! Jednak chciałabym cię o coś spytać. No bo… Alon jest maie, ja jestem eugoną, a ty? Śmiało, ja cię nie zjem, a twój towarzyszy również nie wygląda, jakby miał zamiar – zachichotała.
Słowa dziewczyny kompletnie zaskoczyły tęczowowłosą. Ona taka nie była, czyżby jej rasa miała aż tak kiepską reputację? To by wyjaśniło ten strach innych przed nią w naturalnej formie.
- Co ty mówisz, Eliae? Przecież nie może być tak źle… Nie wszystkie eugony muszą być złe przecież! Ja zachowuję kontrolę, nigdy nikogo nie zabiłam… Przecież nie jestem jedyną inną, nie? – Dobry i optymistyczny humor naturianki zastąpiło głębokie zamyślenie i lekkie zmartwienie, jak mało wie o otaczającym ją świecie.
Re: [Nad brzegiem] Ucieczka przed sobą
: Śro Sie 24, 2016 6:41 pm
autor: Pani Losu
Eliae nie zdążyła udzielić odpowiedzi. Rozmowę nagle przerwało coś, czego nikt właściwie się nie spodziewał. Mianowicie pomiędzy nich, dokładnie w sam środek wpadła ta sama sowa, z którą wcześniej spotkali się Alon i Eliae, pohukując głośno. Nie usiadła jednak na ziemi, tylko nieustannie machała skrzydłami, robiąc ogromne zamieszanie. Obie eugony cofnęły się trochę, bo nieproszony gość zajmował sporo miejsca i nieumyślnie mógł uderzyć jedną z nich. Zanim sowa przestała wydawać z siebie głośne odgłosy i wylądowała na wyciągniętym ramieniu Alona minęła dłuższa chwila.
Wraz z pojawieniem się sowy, maie jakby spoważniał i przeszła mu ochota na żarty. Jego dziwny nastrój udzielił się również obu naturiankom, które nie kontynuowały swojej rozmowy. To wszystko było spowodowane nienaturalnym, jakby nerwowym zachowaniem zwierzęcia. Sowa huknęła jeszcze parę razy, po czym zaczęła kłapać dziobem tuż przy uchu Alona. Maie jako jedyny usłyszał i zrozumiał co miała mu do powiedzenia. Gdy sowa skończyła, mężczyzna spoważniał jeszcze bardziej i zaczął wyglądać tak, jakby bardzo mu się spieszyło. Uznał jednak za stosowne, żeby wytłumaczyć kobietom o co chodzi.
- Wybaczcie mi, drogie panie, ale muszę iść. Jakieś półtora mili stąd jest ktoś ranny, potrzebujący mojej pomocy. Nie czekajcie na mnie, raczej nie uwinę się z tym zbyt szybko. - oświadczył Alon, po czym pozwolił sowie wzbić się w powietrze. Kobiety usłyszały jeszcze wypowiedziane w zwierzęcej mowie słowa mężczyzny, skierowane do ptaka: - Zaprowadź mnie.
Zaraz potem maie oddalił się, zabierając ze sobą również ognika, który zniknął gdzieś zanim naturianki zdążyły się zorientować. Sowa odleciała również, pozostawiając je tam same.
Z jakiegoś powodu Eliae jednak nie czuła się w tym miejscu bezpieczna. Może było to związane z nieobecnością Alona, którego ognik w pewien sposób uspokajał eugonę. Może chodziło też o to, że usłyszała o rannym. Na pewno nie uszkodził się sam, ktoś musiał mu w tym pomóc. W takim razie w okolicy musiała być osoba, która mógłaby być wrogo nastawiona również i do nich. Gdyby tak było, to istniało tutaj realne zagrożenie. Eliae nie obawiała się o siebie, czy też o Azalię, ale bardzo, ale to bardzo nie chciała znów ulec samej sobie i w niekontrolowany sposób zmienić postać. Nie, tutaj na pewno nie mogła czuć się bezpiecznie. Musiała jak najszybciej się oddalić, nie chciała by znów do czegoś takiego doszło. Nie chciała też, żeby Azalia dowiedziała się, z kim ma do czynienia. Mimo to, z jakiegoś powodu nie chciała tak szybko rozstawać się z nowopoznaną eugoną.
- Chodź. To chyba nie jest dobre miejsce... - powiedziała Eliae, po czym skierowała się w stronę przeciwną, niż w którą poleciała sowa. Azalia nie protestując poszła zaraz za nią.