Turmalia[Turmalia] Wizyta

Malownicze miasto położone na środkowym wybrzeżu jadeitów. Słynące z ogromnego Białego Pałacu królowej i nietypowej architektury. W owym mieście budowle malowane są na kolory bardzo jasne, zazwyczaj białe i niebieskie. Wszelki wzory zdobnicze tutaj kojarzyć się mają z przepięknym oceanem. Rzecz jasna znajduje się tutaj ogromny port handlowy.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

- To rozkazy które otrzymałem. - powiedział chłodno strażnik, tak jakby niczego nie usłyszał ze strony Erdaliena. - Mam razem z moimi ludźmi zbadać to miejsce, czy aby na pewno nie jest nawiedzone. Macie szczęście, że zeszliście stamtąd w porę. To kwestia bezpieczeństwa i dotyczy ogólnego zadowolenia mieszkańców. Chcę tylko wiedzieć, czy coś widzieliście, nic więcej. Ale jeżeli odmawiacie złożenia zeznań, to jawnie sprzeciwiacie się rozkazom, a tym samym władzom miasta.
- Ja opowiem... - powiedziała nieśmiało Gelarum, spoglądając na grajka. Czuła się głupio, że Erdalien tak źle potraktował tego mężczyznę, choć on tylko wykonywał swoją pracę. Nie była pewna, czy nie próbować tego jakoś wyjaśnić, ale ostatecznie tylko coś cicho mruknęła, wcale nie spiesząc się by powtórzyć to głośniej. Zobaczyła, że strażnik patrzy na Erdaliena jakoś wyczekująco, ale uznała, że najlepiej będzie, jak wszystko sobie nawzajem opowiedzą, a potem będą mogli pójść wolno. Złapała grajka za rękę, po czym zadecydowała za niego. - On też wszystko wam powie, nie chcemy wam przeszkadzać w pracy...

Praca, w tym wypadku ograniczała się do siedzenia na ziemi i jedzenia jakichś bułek, a zapracowani mężczyźni spoglądali na efekty swojej dotychczasowej roboty. Zawalona wieża teraz jeszcze bardziej przypominała nawiedzoną, strasząc porozrzucanymi głazami sterczącymi pod różnymi kątami. Strażnicy siedzieli na jednym z głazów, a gdy do nich podeszliśmy, zwrócili na nas swój wzrok.
- No? - bardziej pogonił niż zapytał ich dowódca. - co widzieliście?

Gelarum, widząc raczej nietęgą minę swojego towarzysza, ścisnęła go trochę mocniej za rękę, chcąc dodać mu otuchy. Zadecydowała, że to ona zacznie, ale uznała, że warto będzie pominąć z jakiego powodu się tam znaleźli, oraz co dokładniej tam robili. Za to całkiem dokładnie i możliwie wyraźnie starała się opisać to, co widziała w wieży, ponieważ mocno zakładała, że to co przeżyła nie było snem.
Gdy zaczęła zbliżać się do opisu tejże istoty, chociaż i tak nie zdążyła zobaczyć zbyt wiele, zaczął wiać zimny wiatr. Gelarum nie przerywała opowieści, bo ta budziła w niej taki strach, że gdyby przestała, to już na pewno nie zdołałaby dokończyć. Nawet ludzie ze straży wyglądali na mocno zaskoczonych tymi słowami. Gelarum była właśnie przy tym, jak zgasła jej świeca, gdy nagle poczuła, że coś jest nie tak. Spojrzała w górę.
Tuż nad nią były oczy. Tylko oczy, ukryte we mgle. Gelarum nawet nie zdążyła przewrócić się z przerażenia. Miała wrażenie, że coś śmieje się głośno. Potem oczy spadły. Spadły prosto na nią, a smoczyca miała wrażenie jakby coś wgniatało ją w ziemię. Może i tak było naprawdę? Zdążyła jedynie krzyknąć: "Erdalien!", po czym pochłonęła ją ciemność.

Strażnicy nie zauważyli niczego aż do ostatniej chwili. Nie widzieli oczu, ani nic nadzwyczajnego, poza kłębem porannej mgły. Dopiero gdy mgła rzuciła się na elfkę i z niesamowitą prędkością obie zniknęły gdzieś pod ziemią, strażnicy poderwali się, wywrzaskując jakieś przekleństwa i wyciągając bezużyteczne w tym wypadku stalowe ostrza.

- Ruszać się! Ustawić czworobok, wyjąć amulety! Do cholery, znaleźć tę elfkę! - wywrzaskiwał rozkazy dowódca. - Trzeba znaleźć i odwalić głazy z zejścia do podziemi! Ty, czarnowłosy, musisz nam pomóc, byle szybko! Nie wiemy ile tego może być!
Awatar użytkownika
Erdalien
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erdalien »

-Rozkazy, tak? - powiedział Erdalien wzdychając cicho.

Nienawidził takich sytuacji. Wspaniałe spotkanie z miłością jego życia miało zakończyć się, w tak smutny i dość irytujący sposób. Rozejrzał się i spojrzał na strażników.

-No dobrze, opowiem wam wszystko, co widziałem, skoro moja ukochana tego chce.

Kiedy Gelarum miała zacząć opowiadać, zauważył dziwne cienie oplatające jej ciało, lecz nim ten zdążył jakkolwiek zareagować, ją pochłonął cień. Wstał szybko i nałożył na siebie płaszcz i ruszył jej na ratunek, samemu wtapiając się w ciemność. Nim zdążył całkowicie zniknąć, zwrócił się do żołnierzy.

-Nawet nie próbujcie za mną podążać, ponieważ, to jest dla was jedynie śmiercią. - po tych słowach całkowicie pochłonął się w ciemności i dał się pociągnąć za Gelarum.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

Wojownicy, zaskoczeni nagłą i niespodziewaną sytuacją nadnaturalną, pozbierali się do kupy dopiero po chwili. Może na to opóźnienie wpłynął też fakt, że Erdalien, zamiast spodziewanego przez nich przyłączenia do poszukiwań wejścia do podziemi runął wprost w resztki magicznej energii, które jednak zdołały go pociągnąć śladem Gelarum. Dowódca zaklął, po czym poprowadził niewielki oddział w ruiny, rozkazując poszukiwać zawalonego wejścia. Mężczyzna żałował, że nie poprosił magów o czary namierzające, które ułatwiłyby mu zadanie. Teraz musiał działać bez nich.

Tymczasem Gelarum czuła się tak, jakby jeszcze przed chwilą ktoś wciągnął ją tutaj przez tą całą ziemię siłą, zapominając o magii. Takowa była, lecz okazała się być bardzo niekomfortowa i mało skuteczna. Smoczyca nie dostrzegała niczego, ale najwyraźniej teraz nie działo się zupełnie nic. Nic nie słyszała i nie czuła niczego poza wilgocią i zgnilizną tego miejsca. Widocznie leżała gdzieś w lochach, podziemiach zrujnowanej wieży. Zmusiła się, by oprzeć się na łokciu i spróbować wstać. Niemal natychmiast poczuła okropny ból gdzieś w klatce piersiowej i rozkasłała się. Przyłożyła tam dłoń i wymamrotała formułkę zaklęcia, pomagającego jej się skupić. Poczuła jak fala energii przepływa przez nią, lecząc i naprawiając uszkodzenia spowodowane magicznym przeniesieniem. Nie wątpiła, że gdyby poleciał za nią ktoś jeszcze, pewnie miałby równie mocno obolałe ciało. Gelarum stęknęła i uniosła się ponownie, co tym razem się jej udało.
Usłyszała nagle głuche uderzenie, zupełnie takie jakie sama wydała zderzając się z tutejszą posadzką. Tyle że dźwięk zdawał się dochodzić zza ściany. Gelarum nic jednak nie widziała przez ogarniające to miejsce nieprzeniknione ciemności. Skupiła się tak, jak ostatnio gdy była w wieży. To coś, co tu siedziało, bało się światła. Nie chciało się ujawniać. Dlatego właśnie znowu stworzyła świecę, tym razem z kloszem ze szkła, by nie było jej łatwo zgasić. W jej dłoni pojawiło się również nowo stworzone krzesiwo, którym próbowała skrzesać iskry do środka, tak żeby knot mógł zapłonąć.
Okazało się to zupełnie zbędne. Kiedy Gelarum nie udawało się zapalić świecy, poczuła za sobą czyjąś obecność. Nie usłyszała kroków, ani nie poczuła zapachu. Po prostu wiedziała, że ktoś za nią jest. Nagle zobaczyła, jak z początku niemal niedostrzegalne, a teraz rosnące zielonkawe światło zaczęło zalewać całą podziemną komnatę. Dopiero teraz dostrzegła, że są przed nią drzwi. Że drzwi są odlane ze stali, mają w sobie zakratowane okienko, a w zamku tkwi klucz. I że klucz obraca się powoli, chociaż nikt go nie dotykał. Potem klucz rozpłynął się w powietrzu niczym mgła. Za kratkami w drzwiach dostrzegła Erdaliena, który powoli wstawał na nogi. Zawołała do niego, ale chyba był jeszcze oszołomiony i nie dosłyszał. Gelarum obejrzała się za siebie. To ona była zamknięta w celi. I wcale nie była tutaj sama...

Na środku niewielkiego pomieszczenia wisiała w powietrzu mgła. Zielonkawa mgła. Otulała szczelnie i dokładnie widmową postać. Gelarum widziała jak nieistniejąca, brudnobiała szata porusza się lekko pod ruchami osoby która była w nią odziana. To kobieta. Wykrzywiła poznaczoną widmowymi ranami twarz, błyskając zielonymi oczami.
- Nareszcie! - zasyczała głosem, od którego włosy jeżyły się na głowie. Gelarum odruchowo cofnęła się od zjawy, nie chcąc znaleźć się zbyt blisko. - Będzie mi dane, co czekało tyle czasu!
- Czego... Czego ode mnie chcesz? - zapytała cicho Gelarum, drżąc na całym ciele. Już zrezygnowała z prób zapalenia świecy, która leżała jej teraz pod nogami, topiąc się powoli bez ingerencji ognia.
- Czego? - zapytała, po czym zaśmiała się tak przerażająco, że smoczyca upadła na kolana obok świecy.
- My... Możemy ci pomóc. - zadeklarowała Gelarum. Wiedziała, że zjawy nie można pokonać mieczem, ani czymkolwiek, czym akurat dysponowała. Ale wiedziała za to, że można ją ułaskawić. Można było dać jej to, o co prosiła, a wtedy ta odchodziła w spokoju do zaświatów. - Możemy ci dać to, czego potrzebujesz żeby odejść. To... przysięga, czy pragnienie? Czego chcesz, zanim odejdziesz z tego świata? - zapytała, ale starała się utrzymać władczy ton. Wiedziała, że bez tego zjawa jej nie odpowie. Ale mimo to, trzęsła się cała i wciąż była na kolanach.
- Czego chcę? Otóż chcę zemsty. Chcę krwi tych, którzy zakłócili mój spokój! Pragnę zobaczyć ziemię ubroczoną krwią!
- Nie... - wyszeptała Gelarum.
- Tak. Pragnę śmierci. Ich możesz oszukać. Oni nic nie wiedzą, widzę to. Ale mnie oszukać nie możesz. Bo to ty jesteś śmiercią. Pragnę ciebie, twego ciała. Daj mi je! - ostatnie zdanie zjawa wykrzyczała, a Gelarum odsunęła się jak najdalej, opierając się plecami o drzwi celi, wpatrując w zbliżające się ku niej zielone światło, nie mogąc wydobyć z siebie głosu.
Awatar użytkownika
Erdalien
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erdalien »

Chwilę zajęło Erdalienowi dojście do siebie, po magicznym przeniesieniu i dość mocnym uderzeniu o kamienną posadzkę. Czuł się lekko zamroczony, lecz jego doświadczenie pozwoliło mu się skupić. To nie była pierwsza taka sytuacja, gdzie musi bardzo szybko zorientować się, gdzie jest i jak wygląda jego otoczenie. Wstał powoli i rozejrzał się. Obraz przed oczami jeszcze mu lekko ciemniał. Widział rozmazane światła pochodni i różne odcienie szarości. Pomasował lekko skronie.

-Dalej, musisz jak najszybciej do siebie dojść, Gelarum cię potrzebuje.

Na myśl o Gelarum jego umysł i ciało wróciły do normalnej kondycji, a on sam szybko się ocknął i zaczął analizować sytuację. Rozejrzał się szybko po korytarzu, dostrzegł Gelarum zamkniętą za drzwiami celi i zauważył klucz, który powoli się rozpływa. Był to jeden z magicznych zamków, które dawniej były używane przez magów i bardziej zamożnych ludzi. Dobrze widział w jaki sposób go otworzyć, bez potrzeby uszkadzania go. Nagle usłyszał głos z celi, w której była Gelarum. Spojrzał się tam i zobaczył zielonkawe światło. To musiał być upiór, zapewne tego kogoś, kto tu był. Bez zbędnego zastanawiania się sięgnął po wytrych i zaczął otwierać zamek.

Dwa razy w górę, potem raz w dół - mruczał po cichu do siebie - A na koniec pchnij. - po tych słowach zamek otworzył się, a drzwi stanęły otworem.

Bez myślenia Erdalien otworzył drzwi i chwycił sztylet, który miał przy pasie. Kiedy ręka Erdaliena dotknęła rękojeści sztyletu, ten zmienił się w długi miecz, który przeszył zielone światło. Było wiadomo, że samo ostrze nie zrani niematerialnego bytu, lecz ten zawył i rozpłynął się, jakby miał zostać zraniony,

Erdalien objął smoczycę.

-Tak bardzo się o ciebie bałem.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

Gelarum z trudem patrzyła przed siebie. Jej oczy mimowolnie uciekały w bok, byle tylko nie patrzeć w stronę upiorzycy. Zresztą, co jeszcze mogła zrobić? Nie potrafiła przegonić zjawy. Żeby to zrobić, musiałaby znać choć podstawowe zaklęcia z odpowiedniej dziedziny. Ona umiała tylko leczyć i tworzyć. W czym to pomoże przeciwko upiorowi? Była już pod ścianą, a zjawa już wyciągała po nią swoje zmasakrowane czymś ostrym ręce. Już była blisko. Gelarum odwróciła wzrok, nie chcąc patrzeć. Jak to jest, kiedy jest się opętanym przez żądną krwi zjawę? Będzie wszystko pamiętać? A może obudzi się potem wśród pobojowiska i przez najbliższe stulecie będą ją dręczyć koszmary o zabitych? Gelarum nie chciała wiedzieć. Chciała jedynie uciec, uciec przed tą zmorą, która pragnęła zmusić ją do zabijania. Nie chciała, nie mogła zabijać. Przecież... Przecież to nie mogło się tak skończyć...
Gelarum była tak mocno zaabsorbowana tym, co się działo, że niemal nie dosłyszała szczęku w zamku. Zjawa zdążyła już do tego czasu zbliżyć się tak bardzo, że jedną z dłoni dotykała włosów smoczycy. Gelarum nie miała dokąd uciekać, a jakikolwiek krzyk nie miałby sensu, więc milczała. Starała się zignorować, odeprzeć myślą to widmowe ramię. A potem powietrze przeciął świst i krzyk, jakby ktoś został zraniony. Minęła chwila, zanim Gelarum zorientowała się, że zjawa zniknęła. Chwilę potem poczuła uścisk Erdaliena, który był tuż przy niej. Mówił, że bardzo się o nią bał. Gelarum mu wierzyła. Ale jakoś trudno było jej reagować normalnie, zanim odwzajemniła uścisk, minęła dłuższa chwila. Czuła się tak, jakby wszystko wokół niej nagle działo się nienaturalnie szybko. Nie mogła się na niczym skupić, a wszystko wokół zdawało się być trudne do ogarnięcia.
- To moja wina! Przepraszam, że cię w to wciągnęłam... Tak bardzo przepraszam! Nie mogę tak dłużej, nie mogę! Ona tu wróci... Znajdzie sposób, żeby się do mnie dostać... A wtedy... To okropne! Musisz być daleko, daleko stąd! Zabierz stąd tych ludzi, zabierz ich! Nie chcę wam zrobić krzywdy! Ja nie panuję nad sobą, nawet teraz... Proszę Erdalien... - Zaczęła mówić, a potok słów wypływał z jej ust niemal wbrew temu, czego by chciała. Ale nie mogła pozwolić na to, żeby ktoś zginął. Musiała sprawić, żeby byli daleko, daleko stąd, gdy zjawa ją dopadnie...

Nagle czas zaczął płynąć wolniej, jakby normalniej. Wszystko zwolniło, a Gelarum westchnęła mimowolnie. Smoczyca na powrót poczuła się normalnie, odzyskując jasność umysłu. Chwyciła Erdaliena za rękaw, nie pozwalając mu odejść, tak jak przed chwilą mu kazała.
- Znajdź Firnegala. On będzie wiedział, co zrobić... Przyprowadź go tu. Będzie gdzieś w okolicy, na pewno. On sobie z nią poradzi. Nie martw się o mnie, nic mi tu nie będzie. Zjawa mnie potrzebuje, nie może mi nic zrobić. Będę się opierać, nie dostanie się do mnie. Ale idź, byle szybko...Zanim się tu pojawi...
Awatar użytkownika
Erdalien
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erdalien »

Kiedy Erdalien lekko ochłonął, ucałował główkę Gelarum. Delikatnie głaskał jej włosy i przytulał ją. Wysłuchiwał słów Gelarum, które wydawały się niezbyt ułożone, wypowiadane w amoku, bez jakiegokolwiek przemyślenia, lecz słuchał jej i czekał, aż się uspokoi. Kiedy już się uspokoiła, odsunął ją lekko, by spojrzeć jej głęboko w oczy.

-Nie zostawię cię tutaj. Póki przy tobie jestem, zjawa nic Ci nie zrobi. - powiedział spokojnym głosem.

Zjawa dobrze wiedziała, że go musiała się wystrzegać, gdyż Erdalien był w stanie ją przegnać, a nawet przejąć nad nią kontrolę, by wysługiwać się nią, lub doprowadzić do jej końca. Przybliżył delikatnie usta do czoła smoczycy i zaczął wypowiadać po cichu formułę zaklęcia, które było w stanie ochronić Gelarum przed wpływem upiora. Następnie rozejrzał się po celi, by znaleźć jakieś ślady po zjawie, lecz nic takiego nie było. Objął smoczyce ramieniem i wyszedł z nią z celi.

-Nie ma potrzeby wołać tu twojego towarzysza, umiem sobie radzić z takimi duchami. - powiedział uśmiechając się - Musimy tylko znaleźć ciało upiora i je spalić, by go wygnać, albo też mogę przejąć kontrolę nad nim. - pogłaskał delikatnie Gelarum.

Rozejrzał się po korytarzu, czuł, że już kiedyś był w tym miejscu, lecz nie potrafił zrozumieć, czemu ten loch wydaje mu się taki znajomy, skoro w nim nigdy nie był. Stał tak przez chwilę, a następnie wskazał kierunek, w którym mieli się udać.

-Chodźmy tam, myślę, że możemy tam znaleźć coś ważnego.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

- D...dziękuję... - powiedziała smoczyca, kiedy Erdalien zaczął ją uspokajać. Potrzebowała go teraz, potrzebowała jego towarzystwa. On jej pomagał. Pozwalał zapomnieć, o tym, że jest potworem, którego należy się bać. Wtuliła się głębiej w jego ramiona, szlochając przez krótką chwilę. Ale już chwilę potem wzięła się w garść. Wciągnęła w płuca duży haust powietrza, a potem wypuściła powoli, w celu uspokojenia akcji serca, a potem otarła łzy z twarzy. Mimo wszystko nie chciała, żeby było je widać. Na szczęście było ciemno jak w grobie i Erdalien na pewno nie mógł tego zauważyć.
- Naprawdę? - zapytała Gelarum, nie dowierzając własnemu szczęściu. Erdalien potrafił przegonić zjawę, zapewniając dla nich bezpieczeństwo. Potwierdziło się to, kiedy rzucił na nią zaklęcie ochronne, jedno z tych zawartych w księdze czarodzieja Theneberrisa. Formuły ani sposobu rzucania nie potrafiłaby odtworzyć, ale wiedziała, że to konkretne nie pozwoli duchowi na dotknięcie jej. - Ale... To nie powstrzyma zaklęć... A sam widziałeś co ta zjawa potrafi.
- To bujda. Spalenie ciała nic nie da, jestem pewna. Najwyżej ją rozgniewa... Poza tym, ciało może być nawet i mile drogi stąd, gdzieś w opuszczonej przez wszystkich chatce. Zjawy można się pozbyć rytuałem, lub w walce psychicznej... Ale spalanie ciała nic nam tu nie pomoże. - oświadczyła Gelarum, teraz będąc zadowoloną z tego, że jest oczytana prawie w każdym możliwym temacie. Odgarnęła włosy z czoła, po czym podniosła się z zimnej posadzki. Erdalien też był już na nogach i postanowił gdzie powinni się udać. Smoczyca przytaknęła, bo sama nie miała pojęcia gdzie są, a chciała jak najszybciej się wydostać na górę. Właściwie to nie miała innej opcji jak iść razem z grajkiem, licząc na to że schody, tudzież drabina, nie będą zawalone stosami kamieni. Nie miała pojęcia, jak się stąd wydostaną w takim wypadku.

Korytarz, którym szli, również był okropnie ciemny i wilgotny. Pochodnie, o które nie było komu dbać, już dawno rozmokły i przestały nadawać się do zapalenia. Mimo to, Gelarum widziała trochę. Ledwie odrobinę światła, jak gdyby za dwoma zakrętami ktoś rzeczywiście oświetlał korytarz. Lecz wystarczyło to, żeby Gelarum potrafiła rozeznać się w otoczeniu.
- Spójrz! - powiedziała, gdy zerknęła za zakręt. - Schody!
Jak się niestety okazało, gdy Gelarum podeszła bliżej, nieszczęsne schody prowadziły jedynie w dół, a drabiny nie było widać. Było to ostatnie miejsce, w które smoczyca właśnie chciała się udać. Już miała zawrócić do czekającego na rozwidleniu Erdaliena, gdy znów poczuła, że coś za nią stoi.
Nie zdążyła nawet krzyknąć. Poczuła jak otacza ją magia i nagle wpadła przez ścianę do innego pomieszczenia. Zaklęcie obronne nie osłoniło jej przed czarem teleportującym. Tym razem jednak Erdalien nie mógł zdążyć, był na to zbyt daleko. Gdy smoczyca wypadła ze ściany, upadła wprost na mokry piach, którym wyłożona była komnata. Musiała ponownie recytować zaklęcie leczące, bo ten sposób transportu bolał coraz mocniej za każdym razem. Z trudem uniosła się na nogi, zamierzając jak najszybciej znaleźć wyjście. Nie udało się. W głównej mierze dlatego, że wyjścia nie było. Kwadratowe pomieszczenie było w pełni wymurowane i wyglądało bardzo, bardzo solidnie. Gdy Gelarum spróbowała uderzać w ścianę, okazało się, że ta rzeczywiście ani drgnie.
- Nie próbuj! To ściany nośne! Jak tylko zniszczysz którąś z nich, całe resztki wieży spadną tu na was, do podziemi i pogrzebią żywcem! - odezwał się upiorny głos wprost z którejś ze ścian. Gelarum nie wiedziała której. Dlatego, na wszelki wypadek odsunęła się ku środkowi pomieszczenia. Była prawie pewna, że Erdalien też to usłyszał. Znowu ta zjawa... Wiedziała, że ma na sobie zaklęcie, które ją ochroni. Ale co dalej? Tu nie było niczego. Ona tu najzwyczajniej w świecie może umrzeć z głodu. Albo wcześniej dobrowolnie podda się woli zjawy, gdy już z głodu straci rozum.
Gelarum odtrąciła od siebie czarne myśli. Skupiła się i zaczęła tworzyć kolejną świecę i następne krzesiwo. Bo płonąca świeca daje nadzieję, a tego właśnie teraz ogromnie jej brakowało...
Awatar użytkownika
Erdalien
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erdalien »

Nim Erdalien się zorientował, to Gelarum zniknęła w obłoku magii. Chciał zdążyć, mimo tego, ze dokładnie wiedział, że nie ma szans dobiec, to rzucił się w jej stronę. Niestety był zbyt daleko, a nim jego dłoń zdążyła musnąć szczątki obłoku magicznego ten zniknął. Upadł na kolana i zaczął się rozglądać za jakimiś śladami, lecz nie nic takiego nie dostrzegł. Wstał powoli z podłogi i zaczął nasłuchiwać głosu Gelarum. Szedł powoli przez mroczne korytarze, wpatrując się w cienie istot, które zapewne były kiedyś ludźmi, a teraz byli uwięzieni w tym miejscu, we własnych wspomnieniach, bez świadomości o tym, że już od dawna nie żyją i bez możliwości odejścia z tego koszmaru.

Nagle usłyszał głos Gelarum zza ściany, lecz nie widział żadnego korytarza, który mógłby prowadzić do niej. Pomyślał więc, że zrobi dziurę w ścianie, choćby miał się połamać, lecz od tego pomysłu odsunął go głos upiora, który rzekł, że jest to ściana nośna. Ile było w tym prawdy? Nie miał pojęcia, lecz nawet nie myślał o tym, by sprawdzić, czy upiór mówi prawdę. Było to zbyt ryzykowne dla Gelarum, miasta i niego. W końcu nie miał pojęcia, czy aby przez przypadek pod Turmalią, nie ciągną się lochy, które niekoniecznie muszą być pełne skarbów, a raczej śmierci, która czeka na każdego nieostrożnego łowcę przygód.

Zostały mu jedynie dwie opcje. Pomóc Gelarum, lub zawiadomić o tym jej przyjaciela. Chociaż nie miał w obecnej sytuacji żadnych szans na podjęcie decyzji, ponieważ korytarz prowadził tylko w jedną stronę i dopiero na jego końcu, bądź rozwidleniu będzie musiał podjąć decyzję, to wiedział, że nie będzie mowy o pomyłce.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

Świeca znowu okazała się być zbędna. W głównej mierze dlatego, że zjawa pojawiła się ponownie w zielonym obłoku mgły. Smoczyca spodziewała się, że to wkrótce nastąpi, Wydawała się teraz jeszcze bardziej zmasakrowana niż poprzednim razem, ale Gelarum nie mogła być tego pewna. Smoczyca odsunęła się jak najdalej, chociaż wiedziała, że i tak nie ucieknie. Nie miała ani dokąd uciekać, ani jak. Nie miała żadnej pewności, czym mogło być to pomieszczenie, ale chyba nie służyło do niczego innego jak podtrzymywania ścian. Nie było tu żadnych przedmiotów świadczących o czymkolwiek, ściany wydawały się być bardzo grube, a cała podłoga zasypana była piachem. Gelarum wiedziała, że jakiś czas temu stosowano takie rozwiązanie, żeby ustabilizować wysokie budowle. Za to nigdy jeszcze nie czytała o niewykorzystanej powierzchni w takim miejscu jak to. Widocznie był to ewenement.

Zjawa widocznie nie starała się jej łapać, czy też gonić. Po prostu czekała w miejscu, unosząc się w obłoku zielonego dymu. Jednak uśmiechała się. W upiorny, obrzydliwy sposób wykrzywiała usta w zgniłym uśmiechu, kiedy patrzyła na Gelarum. Smoczyca starała się uciekać spojrzeniem, ale nieumarła bardzo skutecznie przyciągała wzrok. Bardzo się bała, szczególnie, że nie wiedziała, co zjawa może zamierzać. A jej szeroki uśmiech był co najmniej niepokojący...

- Czego chcesz? - zapytała Gelarum jeszcze raz, pomimo wcześniejszego braku skutków takiego działania. Czytała raz, że w ten sposób czasami naprawdę można ocalić skórę. Niektóre zjawy były niespełna rozumu, więc trzeba wtedy dokładnie wytłumaczyć im, że dostaną to, czego chcą. A smoczycy wydawało się, że ma do czynienia właśnie z takim przypadkiem, który po prostu pragnie spokoju. - Pozwól nam stąd odejść! Zabiorę stąd wszystkich i dopilnuję, żeby nikt ci nie przeszkadzał. Czy o to ci chodzi?
Zjawa zamiast odpowiedzieć wybuchnęła śmiechem, od którego bolały uszy a w żyłach zwalniała krew. Gelarum zatkała rękami uszy, żeby ograniczyć ilość tego okropnego zawodzenia jaka docierała do jej uszu. Na chwilę przymknęła oczy, a gdy je otworzyła, zjawa była tuż przy niej, tak że prawie czuła jak odpycha ją nałożone zaklęcie. Smoczyca krzyknęła krótko, zaskoczona, po czym starała się dosłownie wejść w ścianę za sobą, przyciskając do niej tak bardzo jak to tylko było możliwe. Niemal czuła na twarzy oddech nieumarłej, która przecież na pewno nie oddychała. Wokół nich nagle pojawiła się zielona mgła. Całe mnóstwo mgły, która wkrótce uniemożliwiła smoczycy zobaczenie czegokolwiek poza wiszącą nad nią zjawą.
Nagle poczuła, jak coś zaciska się na jej szyi. Jej ręce natychmiast złapały za to, co ją uciskało. To nie była dłoń zjawy, która wciąż była oddalona na wskutek zaklęcia. Czuła, że było zrobione z metalu i zaciskało się coraz mocniej. Gelarum miała nieodparte wrażenie, że metal zaraz ją udusi. Na szczęście, było to tylko wrażenie, choć metal naprawdę był na nią zbyt ciasny. Wkrótce nastąpiło metaliczne kliknięcie, zupełnie jakby metal właśnie się połączył. Gelarum z przestrachem starała się wyczuć dłońmi zapięcie, żeby zdjąć obrożę, ale takiego nie znalazła. Zupełnie tak, jakby nie dało się jej zdjąć.

- Podoba ci się? - zapytała zjawa upiornym głosem. - Jest magiczna. Już niedługo... Obroża wkrótce pochłonie zaklęcie, a ty nareszcie będziesz moja!

Gelarum zamarła. Rzeczywiście nagle poczuła się tak, jakby metalowa obroża zaczynała lekko pęcznieć od energii zaklęcia, podczas gdy chroniąca ją bariera zaczęła gwałtownie słabnąć. Gelarum nie potrafiła wydobyć z siebie głosu. Nie mogła na to pozwolić. Nie mogła pozwolić, by z jej winy zginęli ludzie. Nie chciała znów stawać się potworem. Musiała jak najszybciej coś zrobić. Cokolwiek.
Ale nie mogła zrobić niczego. Nic, prócz biernego przyglądania się, jak powoli kończy jej się czas...
Awatar użytkownika
Erdalien
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erdalien »

Po bardzo długim biegu przez pusty korytarz, Erdalien dotarł w końcu do jego końca i poczuł bryzę świeżego powietrza. Wziął głęboki wdech i czym prędzej, pognał do miasta, które znajdowało się zaraz obok. W jego myślach znajdowała się teraz tylko jedna myśl "Znaleźć Firngeala". Tylko na tym był skupiony, tylko to miał w głowie. Znaleźć towarzysza Gelarum, który ma pomóc, w odpędzeniu zjawy, albo osłabieniu. Ku jego zaskoczeniu, dostrzegł mężczyznę, który jakby na niego czekał przed bramą miasta. Był to właśnie Firngeal. Nie czuł zaufania do jego osoby, ale coś mu podpowiadało, że w przypadku Gelarum, będzie się starał z całych sił jej pomóc. Nie została mu już żadna nadzieja, prócz jej towarzysza.

Zatrzymał się przed nim i wysapał, najwyraźniej, jak tylko mógł.

-Gelarum jest w niebezpieczeństwie. Jakaś zjawa, chce się do niej dobrać. Mówiła, ze mam ciebie znaleźć. Rzuciłem na nią zaklęcie ochronne, lecz nie wytrzyma zbyt długo, maksymalnie godzinę albo dwie. Nie ma dużo czasu. - potok, który wylał się z ust Erdaliena, był bardzo wyraźny, lecz ten nie miał pewności, czy dostatecznie zrozumiały. Zostało mu jedynie czekać na odpowiedź mężczyzny.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

- Kłamiesz. W twoich słowach nie ma nawet funta prawdy. - zaprzeczyła stanowczo Gelarum, chociaż nie wiedziała, na jakiej podstawie to mówi. Przecież całkiem możliwe było, że zjawa rzeczywiście nie kłamie. Mogła naprawdę założyć jej coś takiego. Co jeśli wyssie z niej całe zaklęcie obronne Erdaliena? Smoczyca nie potrafiłaby go odnowić. Byłaby wtedy w pełni podatna na wpływy zjawy.
- Mówię prawdę i tylko prawdę. - odparła nieumarła, szczerząc się szeroko.
- Kłamiesz. - utrzymywała przy swoim Gelarum, choć właśnie w tej chwili czuła jak otaczająca ją bariera ochronna zanika i wpływa do obroży. Nie chciała dać po sobie znać, że się boi. Właściwie to była przerażona, bo znalazła się w sytuacji bez wyjścia. Nie mogła zrobić nic, poza zaprzeczeniem oczywistym faktom. - Chcesz żebym uwierzyła, że straciłam ochronę. To po to, żeby łatwiej potem mnie dopaść i opanować. Ale ja się tak łatwo nie dam!
Po tych słowach, Gelarum złapała za obrożę, po czym zaczęła szukać łączenia, aby móc ją z siebie zjdąć. Niestety, po sprawdzeniu każdego cala, okazało się, że jest ona w zupełności pozbawione zamków lub łączeń. Nie było możliwości, żeby ją zdjąć, czy to z pomocą rąk, czy z użyciem magii. W każdym razie tej, którą obecnie dysponowała.

Zjawa czekała. Wisiała w miejscu, oczekując aż artefakt wykona robotę za nią. I właściwie to mogła sobie na to pozwolić, bo Gelarum nic nie mogła jej zrobić. Nie była w stanie w jakikolwiek sposób jej przeszkodzić. Nie mogła nawet próbować ucieczki. Jedynym, co jej jeszcze pozostało, to nadzieja, że Erdalien zaraz wróci, że sprowadzi pomoc.

Minęło kilka minut, z których każda jedna wydawała się być godziną. Nie zmieniło się prawie nic. Obroża chyba już zakańczała działanie zaklęcia, gdyż Gelarum czuła jej rosnącą energię. Gdyby tylko zdołała ją jakoś uwolnić... Miałaby szanse żeby chociaż zyskać trochę na czasie... Niestety, nie znała odpowiedniego zaklęcia. Nie potrafiłaby tego zrobić. Póki co, zjawa jeszcze nie mogła jej dotknąć, ale ten moment chyba był już tuż tuż...

Wtedy zasłona pękła z głośnym pyknięciem. Zaklęcie całkowicie zniknęło, wessane przez obrożę. Teraz Gelarum już nie miała jak się obronić. Zjawa również już o tym wiedziała.
Najpierw znów wokół pojawił się obłok zielonkawego dymu. Smoczyca starała się odejść od niego wzdłuż ściany, lecz nie zdołała tego dokonać. Zaniosła się kaszlem, gdy dym wdarł się do jej płuc. Wtedy poczuła lodowato zimne ręce, które zacisnęły się na obroży i jej szyi. Gelarum próbowała je odepchnąć, lecz nie zdołała, zupełnie tak, jakby dłonie tamtej nie istniały. Coś brzęknęło, po czym obroża znikła równie szybko, co się na niej pojawiła. Gelarum starała się wypatrzeć ją wśród oparów, lecz nie była w stanie tego zrobić. Były one zbyt gęste, a słabe światło w pomieszczeniu nie ułatwiało tego zadania. Smoczyca wiedziała, że powinna spróbować odzyskać obrożę, żeby i jakoś uwolnić z niej zaklęcie obronne. O ile tylko zdąży to zrobić...

- Nareszcie jesteś moja! - rozległ się głośny, upiorny głos zjawy, gdy bez żadnego uprzedzenia wypadła na nią z mgły. Gelarum zdążyła jedynie zasłonić się rękami, co jednak nie odniosło żadnego skutku, gdyż nieumarła nie zwróciła na to nawet najmniejszej uwagi. Zaraz potem odczuła przeraźliwe zimno w każdym fragmencie swojego ciała. Nie miała pojęcia, co właśnie się dzieje. Wszystkie próby by to powstrzymać, nie odniosły żadnego skutku. Teraz rzeczywiście było z nią bardzo źle...


Firnegal już od dłuższego czasu oddawał się pokojowemu robieniu zasadniczo niczego. W jego wypadku słowo "pokojowo" oznaczało mniej więcej tyle, że w jego otoczeniu z jego winy nikt raczej nie zostanie rozszarpany żywcem. Pod warunkiem, że specjalnie go czymś nie zdenerwuje.
Nie znaczyło to jednak, że powstrzymywać się będzie od niewątpliwych przyjemności, jakimi było pokonywanie w karty każdego w jego okolicy i jednoczesnym bogaceniu się na tym. Na chwilę obecną prowadził kolejną już partię z trójką strażników przy bramie, którzy niespecjalnie mieli coś do roboty. Rzecz jasna, wolałby grać z kimś bogatszym, gdyż kwoty na jakie grali nie były dlań zadowalające. No ale niespecjalnie miał możliwość żeby to zmienić. Udało mu się dojść do wiarygodnej informacji, że Gelarum nocą wychodziła tą właśnie bramą, oraz że niedługo wróci do miasta. Było to niemal pewne, ale gdyby zdecydowała się jednak gdzieś wybrać, był pewien, że zdołałby ją wytropić. W końcu wyraźnie przekazała mu już, że nie znosi zarówno latania, jak i swojej smoczej formy.

- Wygrałem. - oświadczył smok, wykładając na skrzynię na której właśnie grali jedną z prawie najwyższych kombinacji.
- Oszukiwałeś! - warknął jeden z jego współgraczy, wytykając smoka palcem. - Widziałem, na pewno oznaczyłeś karty!
- To, że gram dobrze, nie znaczy, że oszukuję. - Mruknął Firnegal już lekko zdenerwowanym tonem. Potem położył swoje karty na kupce, podsuwając je bliżej swoich przeciwników. - A karty sobie obejrzcie, wcale wam nie bronię.
Fakt, rzeczywiście zdarzyło mu się oszukiwać w tej grze, ale nie w sposób, do jakiego zdolny byłby zwykły zjadacz chleba. Dlatego też pewien był, że choćby i chcieli, to nic na niego nie znajdą. Mężczyźni rzeczywiście wzięli w ręce karty i zaczęli bacznie przyglądać się rewersom każdej z nich, lecz rzecz jasna nic na nich szczególnego nie znaleźli. Firnegal tymczasem zagarnął swoją wygraną, po czym spojrzał na strażników, zastanawiając się czy nie zaproponować im kolejnej rundki.

Jego rozmyślania jednak szybko zostały przerwane, gdy ktoś podbiegł do niego od strony pól. Miał czarne włosy i wyglądał na wojownika. Firnegal dopiero po chwili zidentyfikował go jako tamtego mężczyznę z wczoraj, który zalecał się do Gelarum. Z jego ust wypłynął potok słów, z którego wynikało, że Gelarum jest w niebezpieczeństwie. Nie miał pewności, na ile było to prawdą, ale przybrał poważny wyraz twarzy. Właściwie to by się zgadzało, gdyż to właśnie z nim Gelarum wyszła za mury... Zresztą i tak nie byłby w stanie tego zignorować.
- Gdzie to jest? Prowadź, byle szybko! - Rozkazał Firnegal, być może odrobinę zbyt ostro, ale nie zamierzał zwlekać. W końcu, to wszystko dla dobra Gelarum.
Awatar użytkownika
Erdalien
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erdalien »

Erdalien nawet nie miał zamiaru przejmować się krzykami smoka, gdyż w tym momencie chodziło głównie o życie Gelarum, które było jednak zagrożone. Jedyną myślą było teraz, ratować Gelarum za wszelką cenę, nawet gdyby przez to miało spłonąć całe miasto, czy chociażby nawet on. Wszystko, by ona była bezpieczna.

Wbiegł z Firnegalem do podziemi, a następnie zaczął szybko biec korytarzem, którym biegł wcześniej w jego stronę.

-Nie wiem, co ta zjawa chce od Gelarum, ale na pewno jest niebezpieczna. - powiedział szybko Erdalien, jakby chciał przez to przyśpieszyć ich przybycie.

Kolejne zakręty pokonywali automatycznie. Firnegal prowadzony przez Erdaliena, w końcu trafił do punktu z którego przybiegł.

-Tutaj się z nią rozdzieliłem, możliwe, że jest gdzieś za ścianą. - powiedział, uspokajając swój oddech.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

Gdy opary opadły, smoczyca dalej stała w tym samym miejscu, nadal zanosząc się kaszlem. Jedną ręką opierała się o ścianę, a drugą trzymała się za brzuch. Gelarum nie wiedziała co się z nią dzieje. Czuła się chora, coś w niej sprawiało, że miała wrażenie że wszystko boli ją niemiłosiernie i nie pozwala na żaden ruch. Nie była w stanie nawet jasno myśleć. Ból był tak silny, że jej jedyną myślą pozostało: "Żeby tylko nie bolało...". W pomieszczeniu teraz zrobiło się zupełnie ciemno, ale jej zdawało się, że to ona nagle oślepła. Mimo to starała się ustać na nogach i jakoś wytrzymać, chociaż już nawet nie potrafiła przypomnieć sobie, dlaczego w ogóle się opiera. Przecież mogła po prostu osunąć się do błogiej nieświadomości, gdzie ból, smutek, czy nawet czas nie istnieją. I wtedy pozwoliła, by nieświadomość pochłonęła ją i to całkowicie.

Normalny człowiek w takim wypadku po prostu by zemdlał. Jednak ona nie osunęła się na ziemię, przeciwnie wręcz. Jej ręce przestały drżeć, a nogi powoli wróciły do normalnej pozycji. Smoczyca wzięła parę głębokich wdechów, jak gdyby od dawna chciała nabrać powietrza w płuca. Mimo iż lochy zionęły stęchlizną, to ona nawet uśmiechnęła się lekko. Dobrze było nareszcie poczuć w sobie życie.

Zjawa, bo to właśnie ona przejęła teraz kontrolę nad ciałem smoczycy, jeszcze chwilę rozkoszowała się uczuciami, których doświadczyć mogą tylko żyjący. Tak dawno niczego nie czuła. Cudownie było znów poczuć się jak człowiek... A to jeszcze nie wszystko, w czym chciała zasmakować. Tak, czas jej zemsty nareszcie nadejdzie, teraz kiedy już miała ciało... I to nie byle jakie, teraz będzie mogła wręcz rozkoszować się tym, co wkrótce nastąpi! Miała ogromne szczęście, kiedy natrafiła na smoczycę.

I wtedy usłyszała głos. Możliwe że dwa głosy, nie była tego pewna. Zdała sobie teraz sprawę, że ciało może mieć ograniczenia. To na szczęście nie miało ich zbyt wiele. A te pojedyncze nie miały dla niej znaczenia. Teraz pragnęła krwi, jakiejkolwiek, która pomściłaby jej krzywdy. A krew była tuż obok, zaraz za ścianą...
Smoczyca zaczęła uderzać ręką w ścianę. Z początku robiła to słabo, a potem coraz mocniej, aż do granic możliwości. Jednak wbrew temu, czego się spodziewała, ściana nawet nie pękła. Z frustracją zaczęła uderzać jeszcze szybciej, pozwoliwszy by poniósł ją gniew. Furia zaczęła w niej narastać i choć wydawało się, że to nie przyniesie skutków, uderzała dalej. I nagle zauważyła, że ciosy są coraz silniejsze. Ściana zaczęła lekko drgać, pojawiły się pęknięcia. Zaczęła uderzać jeszcze mocniej, aż z kamiennego sufitu zaczął opadać pył. Wiedziała, że już wkrótce się przebije. A po drugiej stronie czekała na nią świeża krew...


Firnegal pośpieszył za wojownikiem, bez trudu dotrzymując mu tempa nawet mimo tego, że sam był uzbrojony. Rzecz jasna nie przypuszczał, by broń była mu potrzebna i byłby ją nawet zostawił, gdyby nie to, że i tak musiał dostosować swoje tempo do Erdaliena. Wojownik zaprowadził go na miejsce, w którym znajdowało się zejście na dół. Firnegal pospieszył zaraz za nim wszedł do podziemi, które niewiarygodnie mocno cuchnęły stęchlizną, przynajmniej w jego mniemaniu.
Kiedy biegli, starał się określić mniej więcej jak głęboko pod ziemią się właśnie znajdują. Podejrzewał, że w razie czego mógłby się przemienić, niszcząc tym samym sufit, ale prawdopodobnie wydostając się na powierzchnię, bowiem korytarze nie schodziły za bardzo w dół. Lochy ciągnęły się dość długo, przy czym wciąż nie udało mu się określić, jakie mogłoby być ich przeznaczenie oprócz przetrzymywania więźniów i magazynowania jedzenia.
- Zaraz, tą ścianą? - zapytał zdziwiony, kiedy nagle stanęli przed jedną ze ścian. Jak na ironię wyglądała dużo solidniej niż większość innych, co sugerowało że w tym miejscu opiera się większy ciężar. Przebić by się przez nią nie udało, przynajmniej bez uciekania się do bardziej radykalnych metod. Firnegal szybko pobiegł wzdłuż tej ściany, w celu sprawdzenia, czy przypadkiem nie ma gdzieś wejścia, ale po pokonaniu czterech zakrętów znalazł się znów w tym samym miejscu. Teleportować się niestety nie umiał, co chyba w tej chwili bardzo by mu się przydało.

Wtedy usłyszał uderzenia. Nie był pewien, czy Erdalien również coś dosłyszał, ale dochodziły one właśnie zza tej ściany. Przysłuchiwał się, gdy każde łupnięcie stawało się coraz silniejsze. Nie był pewien, czy to Gelarum, gdyż po samych odgłosach trudno jest cokolwiek stwierdzić. Smoczyca jednak zwykle była zdecydowanie nieśmiała i raczej nie destrukcyjna, a więc do czegoś takiego musiała więc zmusić ją sytuacja.
- Odsuń się od ściany! - krzyknął, po czym w niemal momencie osłonił ich magiczną barierą. W ścianie pojawiły się pęknięcia, które rozeszły się po powierzchni ściany, a przy następnym wstrząsie eksplodowały kamieniami pod wpływem siły uderzenia. W osłonę uderzyły ziemia i kamienie, również te pochodzące z sufitu, który również zaczął pękać.

Wtedy zobaczył Gelarum, znajdującą się rzeczywiście po drugiej stronie ściany. Tym razem jednak była w swojej prawdziwej, łuskowej formie, od której przecież niedawno tak bardzo chciała stronić. Wyjaśniało to jednak, jakim sposobem zdołała przebić się tutaj, żeby się wydostać. Zasadniczo, to gdyby nie ona tak zrobiła, to on rozbiłby tę ścianę, a potem osłonił ich przed zapadającymi się masami.
Zorientował się jednak, że coś jest nie tak. Smoczyca szybko uderzyła ścianę po raz kolejny, lecz tym razem zdołała zmieścić się w powstałej dziurze. Gelarum prawie przez nią przeleciała, po czym niemal na nich wpadła. Gdyby nie osłona, to prawdopodobnie by ich przygniotła. Ale nie to najbardziej go niepokoiło. Niepokoił go ciągły warkot dochodzący z paszczy smoczycy. Czyżby znów chodziło o niego? Rozumiał, że był dla niej co najmniej irytujący, ale ostatecznie chciał dla niej dobrze. Czyżby przypadkiem zrobił coś nie tak?
Awatar użytkownika
Erdalien
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erdalien »

Nim zdążył odskoczyć, otoczyła ich magiczna bariera, która została stworzona przez Firnegala. W pierwszym momencie nie miał pojęcia co się dzieje, lecz gdy pierwsze oszołomienie minęło, a pył opadł, ujrzał Gelarum, w postaci smoka. Spojrzał się na nią i nie mógł wyjść z podziwu. Pierwszy raz widział smoka, a ten fakt sprawił, że wyglądała dla niego niezwykle majestatycznie i wspaniale. Patrzył na nią, lecz z transu wyrwało go kolejne uderzenie i szarża Gelarum wprost na nich. Spojrzał jej prosto w jej oczy i nie zobaczył w niej strachu, czy niepokoju, a jedynie żądzę mordu i blask, a także ślady zjawy. Długo nie musiało do niego docierać, że została opętana przez tamtą zjawę. Spojrzał szybko na Firnegala.

-Ona została opętana! - wrzasnął tak, by wyprowadzić go z zamyślenia.

Po tym spojrzał na Gelarum. Znał sposób, by ogłuszyć zjawę kontrolującą jej ciało, lecz dobrze wiedział, że nie zatrzyma jej to na dłużej, niż dziesięć minut, które tak naprawdę tylko opóźniało to co miało się stać, no chyba, że je towarzysz by coś w tym czasie wymyślił. Skierował wzrok na niego, a następnie na Gelarum, która wyglądała na gotową do kolejnego ataku. Wiedział dokładnie, że bariera nie będzie ich wiecznie chronić, dlatego musiał zdobyć dla nich nawet chwilę czasu. Zaczął inkantować zaklęcie, które było dosyć długie, lecz, gdy spojrzał w oczy zjawy, a raczej Gelarum, która była przez nią kontrolowana, ujrzał narastającą wściekłość i krztę strachu. Zjawa musiała się domyśleć, że to zaklęcie na chwilę ją oszołomi, a fakt, że Erdalien je znał, mogła poczuć się zagrożona. Na jej szczęście, nie umiał jeszcze na tyle szybko inkantować bardziej złożonych zaklęć, by jej w tej chwili zagrozić, dlatego musiał posłużyć się tym prostym zaklęciem. Już po chwili od zakończenia inkantacji, ciało smoczycy upadło na ziemię, tracąc kontrolę zjawy. Niestety nie pozwalało to na chwilowe odzyskanie świadomości Gelarum, dlatego Erdalien spojrzał na Firnegala.

-Mam nadzieję, że wiesz co można z tym zrobić, bo nim ja wypowiem inkantację porządnego zaklęcia, mini z dobre piętnaście minut, a ona straciła władzę na maksymalnie dziesięć, chociaż bardziej bym obstawiał sześć, co daje nam bardzo mało czasu, a ona powiedziała, że będziesz wiedział co zrobić.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

Dla Firnegala, utrzymanie tej osłony nie było niczym trudnym. Smok był tak wiekowy, że bez najmniejszych problemów był w stanie utrzymywać tę osłonę przez bardzo długi czas. Nawet smoczyca, gdyby tylko z jakiegoś powodu próbowała się przebić, musiałaby na to poświęcić długie godziny. Ale niby z jakiego powodu miałaby to robić?

Firnegal przyglądał się przez bardzo krótką chwilę smoczycy. Już od dawna nie widział jej w tej postaci. Może między innymi z tego powodu zdawała mu się taka piękna, tak majestatyczna? Ale z drugiej strony, w postaci elfki również przecudnie wyglądała, jednocześnie w żaden sposób nie zdradzając się z tym, kim jest naprawdę. A było to doprawdy niemałym osiągnięciem, gdyż on tak naprawdę nigdy specjalnie się nie ukrywał, a już tym bardziej nie przejmował się tym, jak wygląda. Z tego powodu też, nawet jeżeli próbował, to jego strój nie zawsze pasował do sytuacji. Zdawał sobie sprawę, że być może powinien kiedyś uzupełnić swoją wiedzę na ten temat, ale może jeszcze nie teraz, prędzej za parę dziesięcioleci...
Smoczyca wydawała mu się zdenerwowana, a nawet bardzo. Jednak nie próbowała nic mówić, ani w ludzkim, ani w smoczym języku. Firnegal nie do końca wiedział, co miałoby znaczyć takie milczenie przeplatane z warknięciami, lecz przypuszczał, że jest to coś w rodzaju tego kobiecego "domyśl się", którego nikt tak naprawdę do końca nie rozumie. Mógł rzecz jasna czytać jej w myślach, ale nie chciał. Wolał jej zostawić trochę prywatności, w końcu pewnie jej potrzebowała, prawda?

Kiedy jednak Gelarum bez żadnego ostrzeżenia zaatakowała, Firnegal doszedł do natychmiastowego wniosku, że coś jest nie tak, jak powinno. Osłona, rzecz jasna nawet się nie zachwiała, o to się nie martwił. Większym problemem było to, co właśnie się działo z Gelarum. Na podstawie tego, co wcześniej powiedział chłopak, a teraz tylko to potwierdził, rzeczywiście można było zauważyć, że może mieć rację. Nawet z samych obserwacji wyczuwał jakąś obcą obecność. Firnegal, tym razem już zupełnie gdzieś mając prywatność, wejrzał szybko w myśli smoczycy. Niestety, nie zdołał się dowiedzieć wiele. Dostrzegł jedynie dominujące, potężne pragnienie krwi i mordu, co dziwne, pochodzące jakby od dwóch różnych źródeł. Jedno z nich było zdecydowanie silniejsze, lecz Firnegal nie był w stanie określić, do kogo dokładnie należy, na to musiałby poświęcić więcej czasu. A jak się właśnie okazało, tego czasu nie miał już prawie w ogóle...
Erdalien, z zupełnie niewiadomych powodów nagle uznał, że powinien unieszkodliwić smoczycę. Firnegal nie do końca orientował się, w jaki sposób udało mu się tego dokonać. Nie zamierzał jednak pozwalać mu na coś takiego. Jakiekolwiek by nie były jego intencje, jego w tym momencie ani trochę nie obchodziło. Nie zdecydował się nawet na to, żeby mu w jakikolwiek sposób odpowiedzieć. Już miał zrzucić tarczę, po to by w dość brutalny sposób zademonstrować swoje zdanie na ten temat, gdy zauważył inny, poważniejszy problem.
Smok właśnie w tym momencie dostrzegł, że ściana nawet teraz nie przestaje pękać, mimo iż smoczyca wypadła zza niej już dobrą chwilę temu. Pęknięcia pięły się w szybkim tempie w górę, po krótkim czasie wspinając się już po suficie. Firnegal nie miał wiele czasu do namysłu. Doszedł jednak do wniosku, że jeżeli tylko spróbuje uchronić całą ich trójkę z pomocą tarczy, to prawdopodobnie nie zdoła potem wygrzebać się z tych gruzów, które na pewno pozostaną z tego miejsca. Niestety, nie wiedział ile ziemi i kamienia się nad nimi znajduje. Gdyby próbował podeprzeć strop, to tutaj pojawiał się kolejny problem, gdyż Gelarum właśnie w tej chwili leżała jak martwa na ziemi i nie byłoby żadnych szans na to, żeby wytargać ją jakoś na zewnątrz. Firnegal przyjrzał się sufitowi, zastanawiając się, czy bardzo go zaboli, jeżeli zrobi to, co zamierzał. Niestety, chyba nie miał innego wyjścia.

Z miejsca, w którym jeszcze przed momentem stał mężczyzna, rozległ się jakby łomot, spotęgowany dodatkowo przez panujące w podziemiach echo. Przemiana nastąpiła tak szybko, że właściwie niemożliwym było dostrzeżenie kiedy nastąpiła. Smok jednak, biorąc pod uwagę jego gabaryty, nie miał najmniejszych szans na to, żeby zmieścić się w korytarzu. Wykorzystał jednak swoją siłę, żeby nie zmiażdżyć smoczycy pod nim, ostatecznie nawet Erdalienowi zapewniając ochronę. Z trudem jedynie zdołał ustać, zostając żywą podporą dla ogromnej masy ziemi nad nim. W tym momencie właśnie sufit całkowicie już nie wytrzymał, po czym tam, gdzie nie było smoka, zaczęły walić się kamienie i tony ziemi. Trwało to przez parę długich, niemiłosiernie trudnych minut, zanim wszystko się uspokoiło. Dopiero wtedy Firnegal, wraz z pomocą swojej magii zdołał wygrzebać się powoli, jednocześnie nie zagrażając pozostałym. Potem, podejmując kolejny wysiłek, wyciągnął Gelarum, starając się to zrobić jak najostrożniej. Dopiero kiedy upewnił się, że jest bezpieczna, wrócił do wyrwy, żeby wyciągnąć z niej chłopaka. Kiedy już zdołał tego wszystkiego dokonać, położył się na ziemi i leżał tak, dysząc ze zmęczenia.
Awatar użytkownika
Erdalien
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erdalien »

Huk i głuche łupnięcie. To były ostatnie wspomnienia Erdaliena sprzed utraty jego przytomności. Nie miał całkowicie pewności co się z nim stało, lecz wiedział, że coś musiało go nieźle uderzyć w głowę. Leżał tak przez chwilę na ziemi dochodząc powoli do siebie, gdy przed jego oczyma pojawiły się ułamki chwil sprzed kilku minut. Przypomniał sobie częściowo, że strop nad nimi zaczął się powoli zawalać, a on sam zginąłby, gdyby nie towarzysz Gelarum, Firnegal. Musiał mu podziękować za uratowanie życia, lecz pierw musiał dojść do siebie, po tym, co się wydarzyło i dać sobie chwilę na odzyskanie pełni władzy nad sobą.

Kiedy już udało mu się dojść do siebie, wstał i spojrzał się na smoka. Wyglądał na iście wyczerpanego i niezdolnego do czegokolwiek. Nie był to dobry znak dla niego, gdyż Gelarum mogła obudzić się w każdej chwili i zacząć siać zniszczenie w okolicy, a później nawet i dalszych krain. Nie mógł do tego dopuścić. Nie chciał by jego ukochana była kontrolowane przez jakiegoś upiora. Czuł, że musi coś z tym zrobić, lecz nie wiedział do końca co. Poznał kiedyś zaklęcie wyzwolenia z opętania, lecz nie miał pewności czy ono zadziała na tym upiorze, a sama formuła była iście długa, co sprawiało, że mógł się nie wyrobić z jej dokończeniem, dlatego nie miał zamiaru tracić czasu na to i musiał doprowadzić smoka do porządku, by ten mógł powstrzymać upiora, który opętał Gelarum.

Podszedł powoli do Firnegala i spojrzał na niego.

-Dziękuję ci za ratunek, lecz nie możemy teraz odpoczywać, gdy Gelarum jest w niebezpieczeństwie, a raczej to my i wszyscy inni są w niebezpieczeństwie z powodu ducha, który ją opętał. - powiedział powoli Erdalien - A ona sama poweidziała, bym po ciebie pędził. - dodał Erdalien, mając nadzieję, że to go zmotywuje.
Zablokowany

Wróć do „Turmalia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość