Strona 1 z 4
[Miejskie ulice] Za bramami Nandan-Theru
: Sob Lis 14, 2015 10:01 pm
autor: Vailen
Po zaledwie kilku dniach niezbyt ciężkiej podróży gościńcem dotarli do Nandan-Theru. Nieszczęśliwie dla Vailena nie napotkali w jej trakcie żadnych bandytów, ani żadnych ludzi w ich rodzaju, dlatego też odczuwał teraz wzmożony głód, który był jego przekleństwem. Wiedział z doświadczenia, że wkrótce straci nad sobą kontrolę i zabije pierwszą napotkaną osobę. Nie mógł wykluczyć, że mogłaby to być jego towarzyszka podróży. Wykorzystał więc pierwszy lepszy moment jej nieuwagi i uciekł za róg jednego z budynków. Szybkim krokiem przemierzał ulice szukając wejścia w jakąkolwiek mniej uczęszczaną uliczkę. Głos w jego głowie był coraz silniejszy i już nie potrafił go stłumić. Zaczął biec i po chwili kluczenia po coraz węższych przejściach znalazł się na środku małej przestrzeni pomiędzy budynkami.
- Cholera - powiedział sam do siebie.
Na jego szczęście na tej samej przestrzeni stał jakiś mężczyzna. Nie wyglądał na złoczyńcę, najprawdopodobniej był po prostu jakimś żebrakiem. Już chciał biec dalej, ale coś w nim pękło. Nie wytrzymał. Dobył miecza i rzucił się na niewinnego człowieka.
Dopiero gdy biedak leżał martwy na ziemi Vailen poczuł się lepiej. Zaspokoił głód. Dotarło do niego, iż ktoś mógł go śledzić, dlatego począł wracać drogą, którą przyszedł. Miał nadzieję, że Halatir nie zauważyła jak oddalił się i nie podążyła za nim.
Re: [Miejskie ulice] Za bramami Nandan-Theru
: Nie Lis 15, 2015 12:36 am
autor: Halatir
Ku szczęściu Vailena tego nie zrobiła. Była zbyt podekscytowana, nie tyle co samą podróżą ale i jej celem. To nie był moment na to, aby miała poznać prawdę. Z pewnością los uznał, że to za wcześnie, bądź chciał jej póki co tego oszczędzić. A może miała dowiedzieć się dopiero w przyszłości albo w ogóle. Fortuna póki co była łaskawa za co mogłaby jej dziękować gdyby o jej dobroci wiedziała.
Zafascynowana oglądała wszystko co było w zasięgu jej wzroku, wszystko dookoła, wykonując powolne piruety. Chciała aby jej wzrok wyłapał jak najwięcej szczegółów, by mogła jak najwięcej zapamiętać. Pragnęła to wszystko przenieść, przenieść gdzieś indziej niż tylko na obrazy, które będą znajdowały odzwierciedlenie w jej umyśle. Potrzebowała teraz tylko kartki bądź pergaminu i ołowianego rysika bądź też węgla, którym to wszystko mogłaby uwiecznić. I choć w rzeczywistości krajobraz nie był aż tak urodziwy, ją urzekł jakimś nietypowym urokiem, który posiadał w sobie. Ulice miasta nie były bogate, nie były zdobione, były przeciętne, znajdował się na nich kurz i brud - choć nie stanowił on większości tego co było widoczne.
- Gdzie my... - Odwróciła się za siebie zacinając się w połowie zdania. Chłopaka nie było. Zauważyła jedynie pałętającego się w te i we wte Akstra, który zainteresowany był chyba czymś innym niż własnym panem, tudzież przyjacielem. Przynajmniej on tu był, miała świadomość, że gdyby szczególnie potrzebowała pomocy Vailena, dzięki któremu uniknęłaby zgubienia się, będzie mogła ruszyć za smokiem. Ewentualnie mogłaby próbować własnych sił i sprawdzić swoją umiejętność orientacji w terenie, jednakże ta w tym momencie jakoby uśpiona nie chciała ujawnić swojej obecności. Spojrzała na małe smoczysko.
- I gdzie Ty masz swojego człowieka? - Zapytała krótko, siadając niezadowolona w siadzie skrzyżnym na drodze wysadzonej kamieniami różnej wielkości i kształtów. Złapała się za stopy i zaczęła je delikatnie rozcierać. Nawet ona miała czasem dosyć, a podróż choć niedługa, to wymagała jakiegoś postoju. Westchnęła cicho i odchyliła głowę do tyłu. Wbiła wzrok szaro-niebieskich oczu ku błękitnemu niebu, które powoli zalewało się mieszanką pomarańczu i różowego od linii horyzontu widzianego między stojącymi chatkami. Słońce zbliżało się ku końcowi swojej wędrówki, jakoby ze zmęczenia ledwo zauważalnie zmierzało ku ziemi, chcąc ustąpić miejsca swojemu nocnemu rodzeństwu, jakie stanowił księżyc w towarzystwie gwiazd. Ciepłe promyki ginęły rozproszone przez kontury ciemnych na ich tle budynków.
Re: [Miejskie ulice] Za bramami Nandan-Theru
: Pon Lis 16, 2015 11:42 am
autor: Vailen
Wracał tymi samymi uliczkami, którymi podążał wcześniej. Już nie czuł wymuszonego klątwą głodu, ale martwił go fakt, że nie odczuwa wyrzutów sumienia w związku z zabiciem żebraka. Już za bardzo przywykł do zabijania.
Gdyby tylko mógł w jakiś sposób pozbyć się tego przekleństwa. Chociaż... Nasycony mógł wyciągać z tego wiele korzyści. Jak zwykle szybko przestał myśleć na ten temat skupiając uwagę na kształcie kamieni brukowych pod jego stopami.
W końcu wrócił w miejsce gdzie zostawił Halatir i Akstra. Pseudosmok wałęsał się po ulicy irytując przechodniów, natomiast różowowłosa siedziała na ziemi. Doprawdy niecodzienny widok. Osoba siedząca na ulicy i na dodatek posiadająca rogi i różowe włosy. Vailen jednak już zdążył się przywyczaić, mimo że prawie jej nie znał.
Re: [Miejskie ulice] Za bramami Nandan-Theru
: Pon Lis 16, 2015 12:51 pm
autor: Halatir
Obiekt jej zainteresowania gwałtownie się zmienił. Mało tego, można by powiedzieć, że się powielił. Swoją uwagę zwracała teraz na przechodniów, na biegające i bawiące się dzieci, na krzywo spoglądających na nią ludzi, szepczących coś i mruczących pod nosem, a także na tych, którzy zdawali się nawet do niej uśmiechać. I ona odwzajemniała te uśmiechy, nawet tym, którzy zapewne gdyby mogła się przekonać nie okazaliby się jej sprzyjający. Oparła się rękoma o ziemię i odchyliła delikatnie do tyłu, sprawiając że ciężar ciała był głównie skierowany właśnie na górne kończyny.
Po krótkiej chwili zauważyła Vailena wychodzącego zza jakiegoś niewielkiego budynku. Zmrużyła niezadowolona oczy.
- Gdzie byłeś? - Zapytała tonem godnym rozgniewanej matki, której dziecko wróciło za późno do domu, co gorsza - całe umorusane błotem, którego zmycie wcale nie będzie takie proste. Spoglądała na niego podejrzliwie, jej wzrok wbity był w jego oczy. Zdawać by się mogło nawet, że próbuje go przewiercić, zajrzeć w głąb jego głowy.
Re: [Miejskie ulice] Za bramami Nandan-Theru
: Pon Lis 16, 2015 1:51 pm
autor: Vailen
- Ehm... Wyszedłem za potrzebą - odpowiedział po krótkiej chwili wachania. Poczuł że jego ręce są splamione krwią, choć nie były. A więc jednak pojawiły się wyrzuty sumienia. Ulżyło mu. Niewiele co prawda, ponieważ nie czuł się jak po morderstwie, a tylko jakby ukradł niezbyt cenny przedmiot. I świadomość, że nie żałuje tego jak trzeba dobiła go. Zaczął myśleć, czy nie powinien zabić sam siebie, wtedy nie zginęłoby więcej ludzi z jego ręki.
Spojrzał na Halatir i pożałował, że sam nie może w podobny sposób mieć wszelkich wad tego świata w głębokim poważaniu, albo nie zdawać sobie sprawy z ich istnienia.
- Ściemnia się - rzekł. - Myślę że wartoby pójść do jakiejś karczmy aby znaleźć nocleg. - Propozycja była tylko wymówką do upicia się w sztok. Chciał zapomnieć o tym jak zabił żebraka.
Re: [Miejskie ulice] Za bramami Nandan-Theru
: Pon Lis 16, 2015 2:15 pm
autor: Halatir
Oj owszem, wiele rzeczy miała głęboko w.. nosie. Jednakże była to kwestia jej podejścia do rzeczywistością, którą przeplatała z wyimaginowanym idealnym światem, w którym chciałaby żyć. I choć zdawała sobie sprawę z tego co ją otaczało, starała się na siłę nagiąć realność tworząc widzialną jedynie przez siebie utopię.
- Już myślałam, że szukasz innej towarzyszki podróży, która będzie mogła siedzieć Ci na karku. - Zaśmiała się cicho. Szybko wstała na nogi, wyprostowała się i otrzepała zakurzone dłonie i ubrania. Obejrzała się dokładnie czy aby na pewno wszystko jest w należytym porządku - tak też własnie ku jej uldze było. Zgarnęła rękoma długie włosy do tyłu, a te bezwładnie opadły jej na plecy. Rozejrzała się dookoła siebie i ruszyła powoli w kierunku, w którym wcześniej udał się chłopak. Zatrzymała się po chwili oglądając się za nim.
- Tam nic nie widziałeś? - Zapytała mając oczywiście na myśli jakieś miejsce, do którego faktycznie mogliby się udać. I pewnie w koncu skręciłaby w tę nieszczęsną uliczkę, gdyby nie to, że do jej wrażliwych uszu dobiegły przekrzykujące się, rozweselone głosy i muzyka. Uśmiechnęła się i wykonała ruch przypominający delikatne drgnięcie ku górze, coś na wzór podskoku bez oderwania stóp od podłoża.
- Chodźmy tam! - Krzyknęła rozweselona wskazując długim, chudym palcem w kierunku dość dużego budynku, z którego okien widoczne było światło, a na jego tle przeróżne sylwetki.
Re: [Miejskie ulice] Za bramami Nandan-Theru
: Pon Lis 16, 2015 2:50 pm
autor: Vailen
Gdy przeszli obok uliczki w którą wbiegł chwilę wcześniej, omal nie rzucił się na dziewczynę by ją zatrzymać. Szczęśliwie poszła dalej.
Budynek, który wskazała podekscytowana był najprawdopodobniej tawerną. Posiadał spore drzwi i wywieszony przed nimi szyld, jednakże napis na nim był niewidoczny z miejsca w którym stali. Dźwięki sugerowały, że wewnątrz było sporo osób.
- O tak... Niema to jak karczma - rzekł od razu odzyskując humor, z nadzieją że jak podejdą bliżej to nie zawiedzie się i ujrzy na szyldzie nazwę karczmy, a nie jakiegoś bardziej kulturalnego przybytku.
Re: [Miejskie ulice] Za bramami Nandan-Theru
: Pon Lis 16, 2015 3:12 pm
autor: Halatir
Skocznym krokiem szła w stronę karczmy co jakiś czas kątem oka patrząc to w lewo, to w prawo. Robiło się coraz ciemniej, póki co miasto zalało się błękitną szarością, a każdy najmniejszy błysk czy światło stawały się coraz wyraźniejsze. Na niebie widoczne były lekko przebijające się srebrne punkciki. W końcu stanęła pod wielkimi, szerokimi drzwiami i zwróciła swoje spojrzenie ku szyldowi.
- "Pod czarnym wierzchowcem" - Przeczytała niepewnie na głos. W zasadzie całkiem osobliwa nazwa. Nie miała pojęcia dlaczego właśnie tak, ale mogła się domyślić, że nie było w niej najmniejszego sensu. Ludzie wymyślali różne rzeczy, raz z zamysłem, niekiedy tylko rzucali kilkoma słowami. Upewniając się, że Vailen wciąż jest w jej otoczeniu podeszła do ciężkich drzwi i pociągnęła za mosiężną kołatkę z niemałym wysiłkiem.
Ze środka uderzył ich silny zapach piwa i innych alkoholowych trunków, można było wyczuć też mieszające się zapachy ludzkiego potu czy prowizorycznych perfum, zapewne używanych przez znajdujące się tu kobiety. Czuć było przyjemne ciepło, dobiegające od rozpalonych kominków. Wnętrze urządzone było dość.. zwyczajnie. Widoczna była przewaga drewna i kamienia, jedynie niektóre elementy zrobione były ze stali. Przy dużych stołach siedziało mnóstwo osób, starszych i młodszych, przedstawicieli płci damskiej, jak i męskiej, niektórzy widocznie zaczynali dopiero spędzać wieczór, inni natomiast z pewnością powinni go już zakończyć i chwiejnym, wężowym krokiem wrócić do swoich domów.
Re: [Miejskie ulice] Za bramami Nandan-Theru
: Pon Lis 16, 2015 4:49 pm
autor: Torgrim
Przy ladzie widać było tylko jedną niepasującą postać. Była ona znacznie mniejsza od reszty, ale zarazem dużo bardziej barczysta. Nagle wśród wrzasków gości i ogólnego karczemnego hałasu dało się usłyszeć głęboki krasnoludzki głos, znacznie różniący się od ludzkich głosików, oraz głośne uderzenie kufla o drewno.
-"Niech cie cholera karczmarzyno jedna! Mówiłem ci, żebyś dał mi najmocniejsze piwo jakie tylko tutaj macie! I nawet nie próbuj mi wmawiać, że wszystkie wasze ludzkie piwa są takie słabe!"
Po jego głosie nie słychać było żadnych oznak choćby najmniejszego podchmielenia mimo, że rozmowa wskazywała na wypicie co najmniej połowy antałka złocistego trunku.
-"Jak nie umiesz mi zapewnić dobrego piwa to może przynajmniej wódkę macie na jakimś znośnym poziomie. Dawaj mi tu kufel najmocniejszej wódy jaką tylko widziała ta chędożona karczma!"
Krasnolud podniósł naczynie do ust i nie opuszczał go, aż nie wypił całej zawartości.
-"Może być, nadal słabsze od naszego piwa, ale ujdzie. Dawaj jeszcze jeden!"
Tym razem jednak nie wypił całości zaraz po podaniu, lecz postanowił delektować się trunkiem.
Re: [Miejskie ulice] Za bramami Nandan-Theru
: Pon Lis 16, 2015 8:26 pm
autor: Vailen
Przeszedł przez drzwi tuż za Halatir i od razu poczuł się jak w domu. Gdzieś obok paleniska grał jakiś bard, przy stołach odpoczywający po całym dniu pracy mężczyźni pili i zagłuszając grajka śpiewali karczemne pieśni, o ile można je nazwać pieśniami. Nim jednak udało mu się choćby podejść do lady, do jego uszu dotarł niski i dość niezadowolony głos. Spojrzał w kierunku skąd się dobywał, to jest w kierunku lady i ujrzał tam niebywały widok.
- Krasnolud! - rzekł podekscytowany do towarzyszki, ale nie czekał aż odpowie i ruszył szybko do lady. Usiadł na stołku, oparł się o blat zwrócony twarzą do krasnoluda.
- A więc powiadasz, że nasze trunki są zbyt słabe? - powiedział, gdy Akstr ku biadoleniu karczmarza wskoczył na ladę. - Barman, polej! - krzyknął i rzucił garść drobniaków. Gdy spróbował piwa jakie mu podano, zakrztusił się. - Doprawdy strasznie cienkie. Lecz mniejsza z tym. Skoro nasze trunki są słabe to co za diabelstwo pijecie u siebie? - zapytał krasnoluda wiedząc że najprawdopodobniej znalazł kompana do picia.
Re: [Miejskie ulice] Za bramami Nandan-Theru
: Pon Lis 16, 2015 8:39 pm
autor: Halatir
Zanim zdążyła jakkolwiek zareagować Vailen już był przy ladzie. Pokiwała delikatnie głową z uśmiechem. Powoli zaczęła się przemieszczać kocimi ruchami ku towarzyszowi co jakiś czas robiąc uniki, a tu w bok, a tu odskoczyła do przodu czy gwałtownie się zatrzymała, by przypadkiem nie wpaść komuś pod nogi, lub co gorsza na kogoś. Na pewno nie życzyłaby sobie być staranowaną przez jakiegoś wielkiego, barczystego, wyposażonego w potężny pijacki mięsień jegomościa.
W końcu znalazła się tuż przy rudowłosym i nieznajomym krasnoludzie. Zachichotała cicho na zachowanie chłopaka i usiadła tuż obok nich. Ach! Jak ona zazdrościła Aksrowi, że mógł sobie pozwolić na siedzenie na blacie. Zapewne gdyby nie te tłumy również zadowoliłaby się czymś innym niż zwykłym siedzeniem, chociażby podłogą. Ale w tak dużym otoczeniu przeróżnych nieznajomych najzwyczajniej w świecie jej nie wypadało.
Ona natomiast poprosiła jedynie o zwyczajną wodę, wiedziała, że to nie jej czas ani moment na mocniejsze trunki. Miała strasznie słabą głowę do takich rzeczy, więc póki nie była namawiana, bądź sprowokowana wolała ich unikać. Zresztą teraz o wiele bardziej była ciekawa rozwoju sytuacji niżeli miałaby następnego dnia ledwo pamiętać gdzie ostatecznie dotarli. Oparła się łokciami o blat, a na drobnych dłoniach oparła głowę. Dużymi, zaciekawionymi oczami przypatrywała się to Vailenowi, to nieznajomemu.
Re: [Miejskie ulice] Za bramami Nandan-Theru
: Pon Lis 16, 2015 9:34 pm
autor: Torgrim
Dość zaskoczony nagłym pojawieniem się nieznajomego odwrócił się do niego bez słowa i spokojnie dokończył trunek.
-A więc twierdzisz, że chciałbyś spróbować prawdziwego krasnoludzkiego napitku? - spytał - To może zacznijmy od czegoś lżejszego, żeby cię nie zwaliło z nóg zanim przejdziemy do czegoś naprawdę mocnego. - powiedział sięgając do swego plecaka i wyciągając dość sporych rozmiarów naczynie - Potem spróbujemy piwa, przy którym nawet ja ledwo stoję, a ostrzegam łeb mam bardzo mocny. -stwierdził rozlewając zawartość do kufli: swojego oraz nowego kompana do picia. Rudowłosemu polał zdecydowanie mniej, gdyż zauważył jego dość młody wiek i nie spodziewał się zbyt dużej wytrzymałości po przedstawicielach jego rasy.
-Pani również sobie trochę życzy? - zapytał różowowłosą - Może być trochę za mocne dla elfopodobnych ale moim zdaniem zawsze warto spróbować. -rzekł, po czym zaśmiał się gromko i serdecznie, lecz nie czekając na jej odpowiedź ponownie zwrócił się do młodzieńca.
-Dobra młody. Chluśniem, bo uśniem! -Uniósł kufel do ust i duszkiem wypił całą zawartość swojego naczynia. -No! I to ja nazywam dobry piwem!
Re: [Miejskie ulice] Za bramami Nandan-Theru
: Wto Lis 17, 2015 7:11 pm
autor: Vailen
- Ha! Jasne że bym chciał! - powiedział Vailen z entuzjazmem, gdy krasnolud podawał kufel z prawdziwym krasnoludzkim napitkiem. Na wyraźny sygnał do picia natychmiast podniósł kufel do ust i wówczas poczuł, że opowieści na temat trunków tej niewysokiej okazały się prawdziwe.
- Mocne! I dobre! Nigdy nie piłem czegoś takiego, a ty mi jeszcze mówisz, że masz mocniejsze? - pochwalił zawartość kufla. Już wiedział, że z pewnością upije się do granic możliwości i mimo, a może właśnie przez to chciał spróbować następnych.
W czasie, kiedy Vailen rozpoczynał popijawę, Akstr zeskoczył ze stołu i począł przechadzać się po karczmie. Irytowało to wszystkich, ale nikt nie odważył się czegokolwiek powiedzieć. Ludzie nie chcieli zostać pogryzieni, podrapani, ani poparzeni. Nie wiedzieli, że pseudosmoki nie zieją ogniem.
- Pijmy dalej! - rzekł chłopak.
Re: [Miejskie ulice] Za bramami Nandan-Theru
: Wto Lis 17, 2015 8:20 pm
autor: Halatir
Elfopodobnym? Ona była rodowitą przedstawicielką elfiej rasy, czystą krwią! Jednak zostawi to bez komentarza, uśmiechnęła się jedynie do krasnoluda i pomachała dłońmi, grzecznie odmawiając.
Spojrzała na kobietę za ladą, i machnęła do niej ręką. Nachyliła się do niej, na tyle blisko by w całym gwarze, ta mogła ją usłyszeć. Po chwili dostała niewielką ilość w równie niewielkiej szklaneczce - bo do kufla było jej daleko - jasne, delikatne piwo. Nawet chyba bardziej napój chmielowy, bo do typowego piwa było temu daleko. Wzięła dwa łyki i odłożyła szklane naczynie z powrotem na ladę.
Rozejrzała się zaciekawiona znów po wnętrzu karczmy, co jakiś czas wzrokiem wodziła za małym gadem i śmiała się sama do siebie. Urocze to było stworzenie, tego nie można było mu odmówić. Po chwili ponownie wracała spojrzeniem do chłopaka i krasnoluda. Ach, zapowiadał się naprawdę ciekawy wieczór. Wiedziała, że krasnolud pijący swój własny trunek raczej na tym nie ucierpi, ale nie wiedziała co będzie z Vailenem. Może nie powinna się martwić i na pewno tego nie robiła, ale może miała jakieś małe powody do niepokoju? Ona go potem nosić nigdzie nie będzie! Nie ma mowy!
Re: [Miejskie ulice] Za bramami Nandan-Theru
: Wto Lis 17, 2015 10:43 pm
autor: Torgrim
-Nie to nie, nie wiesz co tracisz.- odpowiedział na zaprzeczenie rogatej i wzruszył ramionami -Więcej dla nas.- Odkładając kufel z powrotem na ladę spokojnie poczekał aż człowiek dokończy swoją porcje trunku. Trzeba przyznać, że był trochę zaskoczony jego wytrzymałością alkoholową ale wiedział, że to tylko kwestia dawki.
-Skoroś taki mocny to może teraz spróbujemy czegoś cholerne mocnego. Barman, podaj mi tu jakieś mniejsze kubki, nie chcemy zbyt szybko zdechnąć!- krzyknął, po czym schował poprzednie naczynie i wyjął kolejne, tym razem znacznie mniejsze i poczekał aż karczmarz doniesie zamówione naczynia.
-W moich stronach nazywamy to "białą śmiercią", od jego koloru.- powiedział krasnolud rozlewając trunek. Młodzieńcowi ponownie nalał mniej niż sobie. -Żeby długo tego nie opisywać to powiem tylko, że zgon po tym masz murowany, dlatego poleje nam dość mało. Wolę dziś być jeszcze świadom świata. -rzekł śmiejąc się
-To chlup w ten głupi dziób i jedziem z tym koksem.- po czym uniósł naczynie i wypił całość jednym haustem.
Re: [Miejskie ulice] Za bramami Nandan-Theru
: Śro Lis 18, 2015 1:41 pm
autor: Vailen
Vailen z radością wziął do ręki kubek z nowym napitkiem i spojrzał na różowowłosą dziewczynę, która siedziała obok.
- Naprawdę powinnaś się dołączyć - rzekł, po czym wlał sobie biały trunek do ust. Momentalnie poczuł jak jest mocny. Już wiedział, że nie wyjdzie z tego trzeźwy. Już zdążył zapomnieć o zabójstwie, które popełnił wcale nie tak dawno. Miast tego zaczął rozmyślać o swej przyszłości. W obecnym stanie wydawała mu się świetlana i idealna.
Zaczynało się działanie alkoholu, mimo że nie wypił wiele. "Cholera, nie powinienem był tak szybko wychylać tego co mi nalał."