Równina DriviiCzerwone i czarne

Wielka równina słynąca przede wszystkim z trzech jezior. Legenda głosi, że trzy siostry Cara, Sitrina i Doren - księżniczki Demary, córki króla Filipa miały zostać wydane za książąt Elisji, Fargoth i Serenai by utrzymać pokój pomiędzy krainami. Jednak żadna nie chciała zostać zmuszona do małżeństwa Księżniczki uciekły więc na północ kraju i nigdy już nie wróciły. Legenda głosi, że stały się one Nimfami i każda objęła panowanie nad jednym z jezior.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Leny nie trzeba było namawiać do tego, by napiła się z drużyną - gdy i Novus sięgnął po kufel, ona zrobiła to samo, piła jednak odrobinę niechętnie, chyba jej nie smakowało. Za to Yastre to zupełnie co innego. Pierwszy kufel wychylił na dwa razy, a radochy miał z tego tyle, jakby było to już jego szóste piwo. Za każdym razem chciał się z kimś stuknąć. "Nie piłem tak piwa od... Nie, nigdy nie piłem tak piwa. Tylko banda dawała mi alkohol, a wtedy siedzieliśmy gdzieś w lesie albo jaskini, przy ognisku. I z reguły mieli bimber, brrr", na samo wspomnienie nielubianego samogonu Yastre się wzdrygnął. Całe szczęście Novus swoją uwagą o świetlanej przyszłości panterołaka szybko poprawił mu humor. Zmiennokształtny kwiknął ze szczęścia i zaklaskał.
        - Podoba mi się! - zawołał. - Ale moich dzieciaków, prawda? Ja chcę mieć swoje, uczyłbym je polować, kołysałbym je do snu, bawił się z nimi...
        - Yastre? - przerwała mu Lena.
        - Tak? - Panterołak czule objął kotołaczkę, pewny, że zaraz usłyszy coś miłego. Zamiast tego jego ukochana spojrzała na niego z lekkim pobłażaniem.
        - Nie pij już - poprosiła żartobliwym tonem, po czym pocałowała go w policzek. Yastre przez moment siedział bez ruchu, z szeroko otwartymi oczami jakby nie umiał otrząsnąć się z szoku, po czym zmarszczył nos i obrócił się od Leny. Strzelił focha jak rasowa królewna, nie sposób było się nie śmiać. Kotołaczka zachichotała, zasłaniając usta dłonią, by go jeszcze bardziej nie obrazić, po czym wyszeptała mu coś na ucho. Cokolwiek to było, zadziałało jak zaklęcie - Yastre miał z powrotem dobry humor. I faktycznie do końca wieczoru pił już raczej zachowawczo, za to bardzo dużo jadł. Był w stanie wybrać coś nawet komu innemu z talerza i dopiero trzymając kąsek w palcach albo wręcz wkładając go do ust zapytać "będziesz to jadł?". Gdy cała grupa zdecydowała się udać na spoczynek, on był najedzony, zadowolony, a alkohol przyjemnie rozgrzewał go od środka, nie mógł wyobrazić sobie lepszego zakończenia dnia. Nie, mogło być jeszcze lepiej. Karczmarka gdy tylko zobaczyła go z Leną, ponowiła swoją propozycję.
        - To co, gołąbeczki, chcecie dla siebie osobny, romantyczny pokoik? - zapytała z uśmiechem. Pewnie nie musiała słyszeć odpowiedzi, wystarczył jej błysk w oczach panterołaka, ale i tak podała klucz dopiero wtedy, gdy Lena wyraziła na głos swoją zgodę.

        Pokoik był faktycznie bardzo dyskretny - znajdował się na końcu korytarza, za zakrętem, nikt nie mógł podsłuchiwać ani przypadkiem wejść do środka. Yastre był już tak podekscytowany na myśl o wspólnej nocy z Leną, że prawie zapomniał się pożegnać z resztą i dopiero "dobranoc" kotołaczki skierowane w stronę towarzyszy przypomniało mu, że nie są jeszcze sami.
        Jak wyglądał pokój, tego panterołak nie zarejestrował, liczyła się tylko jego ukochana, której po przekroczeniu progu ani na moment nie wypuścił z objęć. Jakiekolwiek pochlebne plotki nie słyszałoby się o libido i kondycji zmiennokształtnych, prawdopodobnie ta parka byłaby w stanie wszystkie je potwierdzić. Zwłaszcza Yastre bardzo wykazał się tej nocy, bo chociaż nie miał fantazji w tych sprawach, nadrabiał ogromnym zaangażowaniem. Kochał Lenę całym swoim kocim sercem.
        Rano panterołak obudził się równo o świcie - jak na jego rasę przystało, nawet bardzo zmęczony nie potrzebował wiele snu. Jego ukochana za to nadal słodko spała, a on nie miał serca jej budzić. Chwilę leżał obok niej, ale szybko zaczął się wiercić i niecierpliwić - nie był osobą, która mogła długo trwać w bezruchu. W końcu wstał, poprzeciągał się jak to miał w zwyczaju i ubrał się. Wyszedł nie budząc Leny i zszedł do głównej sali karczmy, aby może z kimś pogadać. Nie zastał tam żadnego ze swoich znajomych, za to trafił akurat na moment, gdy właścicielka karczmy wracała z podwórza niosąc dwa pełne wiadra wody. Zaraz był przy niej.
        - Pomogę! - zapewnił gorliwie.
        - Aj, przestań! Jesteś gościem, nie powinien robić takich rzeczy, zajmij się lepiej swoją śliczną dziewczyną - próbowała go zbyć kobieta, panterołak był jednak nieustępliwy.
        - Pomogę! - powtórzył, po czym uderzył się w pierś, aby zaprezentować swoją siłę i hart ducha. - Jestem silnym samcem, to dla mnie nic takiego! Raz dwa zaniosę te wiadra gdzie trzeba!
        - Dobrze, już dobrze - uległa mu karczmarka, śmiejąc się pod nosem. Entuzjazm tego chłopaka był bardzo pozytywny, potrafił wywołać uśmiech nawet na najsmutniejszym obliczu. A kobieta miała swoje troski, poważne troski, o których jednak nie zamierzała mówić przy gościu, obcym, nie zamierzała też dać mu odczuć, że coś jest nie tak.
Irme
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowczyni
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Irme »

Wieczór minął wszystkim całkiem przyjemnie na rozmowach, żartach i oczywiście piciu piwa, którego ilość była całkiem spora. Irme piła kolejny kufel, czując działanie alkoholu szumiącego jej w głowie. W końcu uznała, że czas przestać, jeśli chce utrzymać się na nogach i dojść do pokoju o własnych siłach. Było już bardzo późno, kiedy wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Yastre i Lena dostali jeden pokój, a Irme i Novus dostali osobne pomieszczenia. Łowczyni pożegnała się wesoło ze swoimi towarzyszami i nieco chwiejnym krokiem ruszyła na piętro gdzie znajdowały się pomieszczenia sypialniane. Zatrzymała się przed drzwiami prowadzącymi do jej pokoju i otworzyła je powoli by wejść pomieszczenia. Jak się okazało dostała średniej wielkości sypialnię, z małym, wygodnym łóżkiem, oprócz niego była tu również szafa, komoda, stolik z dwoma krzesłami, a za oknem rozpościerał się całkiem przyjemny widok, ale na to nie zwróciła już uwagi. Dziewczyna rozebrała się i od razu pomaszerowała do łóżka, w którym położyła się wygodnie i niemal od razu zasnęła.
Noc minęła jej całkiem spokojnie, nie wydarzyło się nic co wyrwałoby ją ze snu, rano nawet nie pamiętała czy w ogóle miała jakieś sny. Przez jakiś czas leżała jeszcze, leniwie przeciągając się i ziewając co chwilę. W końcu zwlokła się z łóżka, wciągnęła na siebie ubranie i poprawiła włosy, zaplatając na nich warkocza. Po drobnych przygotowaniach zeszła na dół, by dołączyć do reszty towarzystwa, ale kiedy znalazła się w głównej części karczmy, nikogo jeszcze nie było.
Będąc jeszcze trochę zaspaną, usiadła przy stoliku, gdzie wszyscy spędzili poprzedni wieczór. Właściciel tego przybytku uśmiechnął się na jej widok i przywitał wesoło, na co równie miło odpowiedziała, a zaraz potem otrzymała od niego wodę, by mogła ugasić pragnienie. Z jedzeniem postanowiła poczekać na resztę grupy, choć obecnie nie czuła jeszcze głodu. Dzień zapowiadał się całkiem przyjemnie, promienie słońca wpadały przez okna, delikatnie oświetlając wnętrze, które póki co było jeszcze puste, ale to kwestia czasu kiedy pierwsi goście zaczną pojawiać się w progu.
Irme odetchnęła głęboko, miała całkiem dobry humor, od poprzedniego wieczora, dawno nie miała okazji by tak przyjemnie spędzić czas w towarzystwie, które naprawdę polubiła.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Pobudka była nader nieprzyjemna, miał wrażenie, jakby przez głowę przegalopował mu oddział zbrojnych jeźdźców w pełnym oporządzeniu. Kilka przydatnych ziół pomogło uśmierzyć ból, ale wciąż czuł suchość w gardle, więc zszedł na dół, gdzie niemal od razu karczmarz wcisnął mu w dłoń kubek wody, Novus przyjął go z wdzięcznością i opróżnił natychmiast. W drodze do stolika, przy którym siedziała Irme, minął się z panterołakiem pomagającym Drissie, obaj powitali się przyjaźnie.
- Pachnie Leną ciekawe czemu? - zwrócił się z szerokim uśmiechem do łowczyni i usiadł naprzeciw niej. Widok przyjaciół wprawił go w dobry nastrój. Oboje zaczęli rozmowę na temat ich ostatnich przygód, oraz planów na przyszłość, do której szybko dołączył Yastre, po chwili z góry zeszła jak zwykle radosna kotołaczka. Dyskusje przerwał im płacz dziecka, wszyscy obrócili się w stronę, z której dobiegł ich dźwięk. Zobaczyli Asha z najwyżej kilkumiesięcznym dzieckiem na rękach, co dziwne miał na sobie granatowe szaty maga, a koło niego stała równie młoda co on kobieta o ciemnej cerze oraz kruczoczarnych włosach. Novus był szczerze zdumiony.
- Drissa nic nie mówiła, więc zakładam, że to... - Chłopak nie dał mu dokończyć.
- Tak to nasze dziecko. - Ash spojrzał wzrokiem przepełnionym miłością na nieznajomą i przyciągnął ją bliżej siebie. Potem spojrzał na gości i spłonął rumieńcem.
- Wiem co sobie myślicie po wczorajszym, ładny mi ojciec, raczej pijak. Jednak teraz nauczyłem się lepiej kontrolować swoje ataki niż kiedyś, jedynie w dzień rocznicy rzucenia na mnie klątwy tracę nad sobą panowanie, akurat nasze spotkanie przypadło na ten moment. Przyznaję, że w większości jest to zasługą Tris. - Tu ponownie popatrzył na ukochaną, a ona zmierzwiła mu czuprynę i pogładziła po policzku, z którego znikły wszelkie ślady zarostu. - Ona trzyma mnie w świecie żywych, teraz też i dziecko.
Elf patrzył na parkę z zadumaną miną, potem się rozpromienił i zaśmiał do własnych myśli. Ta dwójka bardzo przypominała mu Yastre i Lenę.
- Jeszcze trochę i zacznę wierzyć w te brednie poetów, że miłość to najpotężniejsza magia świata.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Yastre zabrał od kobiety oba wiadra i poszedł za nią na zaplecze, gdzie miał je zostawić. Po drodze minął Novusa, uradowany widokiem towarzysza przywitał się z nim głośnym "cześć!". Zaraz spostrzegł, że elf ma jakąś nietęgą minę, a okrzyk sprawił, że odrobinę się skrzywił. "Kac!", doszedł do wniosku panterołak, potakując sobie samemu głową. Kac to poważna sprawa, Yastre doskonale wiedział jak na drugi dzień może boleć głowa i jak może okropnie boleć brzuch i suszyć w gardle. Dla niego jeszcze taka nieprzyjemna pobudka wiązała się z reguły z odkryciem na ciele jakiś sińców, zadrapań albo czymkolwiek w tym stylu - zawsze narozrabiał po pijaku.
        W drodze powrotnej Yastre usłyszał uwagę o tym, że czuć od niego zapach Leny, Novus jednak zdawał się być tym zaskoczony.
        - Ej, no! - oburzył się panterołak. - Pewno, że czuć mnie Leną, spaliśmy ze sobą!
        Oj tak, zmiennokształtny nie miał wstydu. Uwaga elfa uraziła jego samczą dumę więc musiał się bronić, nie był w końcu szczeniakiem, który nie wie co zrobić z ukochaną kobietą. Całe szczęście nie wchodził w szczegóły. Zadowolony po przyjemnie spędzonym wieczorze i jeszcze przyjemniejszej nocy, uśmiechając się szeroko dosiadł się do swoich towarzyszy. Dyskutował z nimi zawzięcie i z typowym dla siebie entuzjazmem, w pewnym momencie jednak obrócił się gwałtownie, jakby go piorun raził. Usłyszał znajomy krok i poczuł znajomy zapach - Lena się obudziła i postanowiła do nich dołączyć. Yastre wyszedł jej na spotkanie, objął ją i pocałował, a był przy tym tak rozanielony, że aż karczmarce zdarzyło się westchnąć na ten widok. Cudowna parka.
        Rozmowa trwała w najlepsze, panterołak żywo gestykulował za każdym razem gdy się odezwał, chociaż jedną ręką cały czas trzymał Lenę za dłoń. Nie zamierzał je puścić, w końcu była jego największym skarbem, zwłaszcza teraz, gdy spędzili ze sobą noc. Wszystko układało się dobrze, aż do momentu, gdy dało się słyszeć płacz dziecka na zapleczu. Yastre zastrzygł uszami i spojrzał w tamtą stronę. W jego nozdrza uderzył znajomy zapach, a w zasięgu wzroku zaraz pojawiła się osoba, która ten zapach wydzielała - Ash. Uszy panterołaka uciekły na boki, a on sam miał dość nietęgą minę. Lena mocniej ścisnęła go za rękę, obawiając się kolejnych scen takich jak tamtego wieczoru w obozie. Yastre jednak siedział i słuchał, nie odzywał się, chociaż pionowa zmarszczka nad nosem jasno świadczyła, że nad czymś intensywnie główkuje. Nagle bez słowa wstał i przekroczył ławę, idąc w kierunku Asha. Kotołaczka spróbowała go przytrzymać, zapytała "co ty robisz?", ale panterołak najwyraźniej coś sobie postanowił i zamierzał to zrealizować choćby nie wiadomo co. Podszedł do pary z dzieckiem. Poruszał się swobodnie, lecz Ash i Tris mogli dostrzec na jego twarzy wyraz zakłopotania. Yastre stanął naprzeciw nich i lekko trącił mężczyznę kułakiem w ramię.
        - Wybacz, stary, że tak się zachowywałem - zaczął, przeciągając samogłoski, aby nadać swoim słowom swobodny ton, od razu jednak widać było, że jest mu strasznie głupio. Nie był mistrzem przepraszania, wolałby się przemienić i położyć przed Ashem brzuchem do góry, to było jego zdaniem najbardziej sensowne, treściwe i łatwe do okazania. A słowa dobiera się dużo trudniej.
        - Ja taki jestem, no - kontynuował, nie patrząc jednak mężczyźnie w oczy. - No dzikie koty są nieufne, a ty mi się nie podobałeś. Myślałem, że jesteś tchórzem i narobisz nam kłopotów. No dobra, że mnie narobisz kłopotów. No i dlatego takie sceny... Namieszałem, przepraszam. Teraz widzę, że źle myślałem. No ale tak mi się zdarza, nie jestem za mądry. Przepraszam.
        Yastre podrapał się z zakłopotaniem po głowie i w końcu podniósł wzrok na Asha. Starał się nie rozglądać, nie widział więc, jak Lena uśmiecha się na widok tej sceny. Nie spodziewała się, że panterołak zdecyduje się przeprosić mężczyznę, którego wcześniej tak niemiło potraktował, a tymczasem Yastre wpadł na to sam i na pewno mówił szczerze. Zdawało się, że zmiennokształtny po prostu nie potrafi kłamać i udawać - co w sercu to i na języku.
Irme
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowczyni
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Irme »

Łowczyni siedziała przy stoliku, delektując się cudownym smakiem chłodnej wody, która miała tak bardzo kojące działanie. Nie musiała długo czekać na przybycie towarzyszy, co zdecydowanie poprawiło jej humor. Pierwszy przyszedł Elf, który od razu oznajmił, że Yastre pachnie Leną, co dla dziewczyny nie było czymś zaskakującym, sądząc po tym co miała okazję widzieć wcześniej.
- Gdyby było inaczej, uznałabym go za idiotę. – Wzniosła ku Novusie wodę i wypiła całą resztę jednym haustem. Elf usiadł naprzeciwko niej, wyglądało na to, że skutki wczorajszego picia były całkiem porządne, choć maskował to wesołym uśmiechem.
Do towarzystwa dołączył również Yastre, jak zawsze żywiołowy, radosny i zarażający uśmiechem. Irme posłała mu znaczące spojrzenie, bo wszyscy już wiedzieli co takiego działo się ubiegłej nocy. Przyszła również Kotołaczka, której mina mówiła wszystko.
- Czyli noc wszystkim minęła całkiem przyjemnie, u niektórych z drobnymi problemami o świcie – skwitowała wszystko i posłała im zaczepny uśmiech. Później rozmowy toczyły się własnym torem, wszystkim dopisywał humor, co było całkiem relaksującym zjawiskiem.
Niestety wszystko co dobre szybko się kończy, Irme usłyszała płacz dziecka i od razu spojrzała w stronę, z której dobiegał. To co zobaczyła sprawiło, że z zaskoczenia otworzyła usta, nie mogąc wypowiedzieć ani słowa.
- A to ci dopiero... – szepnęła po dłuższej chwili, widząc jak Ash trzymał na rękach małe dziecko, a obok niego stała kobieta. Jak się okazało, było to jego dziecko, jego kobieta... A to przecież tak bardzo nie pasowało do obrazka, który Irme widziała poprzednim razem. Szczerze zdumiona taką sytuacją, musiała przyznać, że o wiele lepiej mu kiedy jednak nie jest pijany, a dziecko dodawało mu swego rodzaju uroku. Yastre pomimo wcześniejszego spłoszenia, upomniany przez Lenę poprawił się, a zaraz potem podszedł do mężczyzny i przeprosił go za swoje zachowanie, a to był kolejny moment, który wprawił Łowczynię w osłupienie. Co jak co, ale ona akurat nie ma zamiaru podchodzić i mówić, jak to go źle oceniła. Nie żeby życzyła mu źle, ale nie miała zamiaru spotykać go kolejny raz w takim stanie jak ostatnio.
Po chwili z zamyślenia wyrwały ją słowa Novusa, który skomentował obecną sytuację słowami, które brzmiały dziwnie w jego ustach.
- Pewnie, a potem pójdziesz na polowanie i zobaczymy jak ta magia zadziała – mruknęła pod nosem, zerkając na niego kątem oka, a dopiero po chwili zwróciła twarz w jego stronę i uśmiechnęła się nieco zaczepnie.
- Jesteś zbyt wybredny na takie coś – rzuciła do niego pół żartem, pół serio, a potem spojrzała na Yastre i Lenę, dla których było za późno, bo oboje wpadli jak zwierzyna w sidła.
- Za dużo amorów w powietrzu – westchnęła po chwili i prawie przewróciła oczami, ale ten gest był raczej zabawny niźli złośliwy, a przynajmniej tym razem.
- Jakie plany na najbliższy czas? - zwróciła się do Elfa, tym razem zwyczajnym tonem głosu.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Elf już zaczynał się poważnie martwić, że Yastre skoczy na Asha, ale na szczęście okazało się to zupełnie bezpodstawne. Panterołak wyglądał na naprawdę skruszonego. Najwyraźniej jednak młodzieniec nie chował urazy, o ile w ogóle pamiętał coś z tamtego dnia, bo szybko wybaczył, a potem musiał się zająć uspokojeniem dziecka, które najwyraźniej zrobiło mu niemiły prezent, gdy para zniknęła, Novus nakreślił wszystkim jakie mają możliwości wędrówki.
- Planowałem utrzymać obecny kierunek, a następnie przejść Przełęczą na drugą stronę gór i oczywiście odnaleźć Szlak Ziół. W innym wypadku konieczne stałoby się ominięcie Gór Dasso przez Równinę Maurat lub bezpośrednia przeprawa, ale po drodze jest sporo miast elfów, a to zapewne nie spodobałoby się Yastre.
- Zapomniałeś podać trzecią możliwość - odezwał się z szelmowskim uśmieszkiem Ash tuż za plecami elfa. - Mogę was tam przenieść, jak byś nie zauważył zostałem magiem, a teleportacja to moja specjalność.
- Wolałbym tylko zachować wszystkie swoje kończyny po tych twoich wyczynach - odparł zaczepnie.
- No wiesz co? To że jestem zdrowo rąbnięty prze tę klątwę nie robi ze mnie od razu zupełnego nieudacznika.
- W porządku, nie gorączkuj się tak. Dziękuję za propozycję, ale muszę to omówić z pozostałymi.
Twarz każdej osoby z trójki wyrażał co innego, Irme siedziała jak zazwyczaj z obojętną miną, Yastre wyraźnie nie podobał się pomysł podróży sposobem którego nie rozumiał, a Lena wyglądała z kolei na zafascynowaną taką możliwością, więc zapowiadały się długie negocjacje na temat jak mają dotrzeć na miejsce. Novus ze znużeniem oparł głowę na ręce, to wszystko zaczynało go naprawdę przerastać, panterołak uważał go za niezwykle mądrą osobę i może faktycznie tak jest, ale on również tak jak pozostali tutaj nigdy wcześniej nie był odpowiedzialny za kogokolwiek oprócz siebie.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Gdy tylko Ash zapewnił, że nie chowa urazy do panterołaka, ten momentalnie się rozluźnił i wrócił do swojego małego stada. Pewnie nie czmychnąłby tak szybko, gdyby nie to, że rodzice musieli zająć się swoją pociechą.
        - To było miłe - zauważyła cicho Lena. Te słowa momentalnie poprawiły Yastre humor, przytulił się do kotołaczki z czułością i otarł się twarzą o jej szyję, chociaż i tak dziewczyna była cała pokryta jego zapachem, nie musiał jej znaczyć. Zaraz zresztą panterołak się odsunął i tylko trzymał swoją ukochaną za rękę. Plany kreślone przez Novusa wywołały u Yastre ogromną ekscytację - czekała ich nie lada wyprawa. Zmiennokształtny znał większość miejsc, o których była mowa, w końcu sam często się przemieszczał i nie było chyba rejonu Alaranii, którego jeszcze by nie zwiedził, ale tak cieszył się na samą myśl o wędrówce. Tylko te wszystkie miasta po drodze... To mu się trochę nie podobało. Okazał to marszcząc nos i opuszczając uszy.
        - Ale na pewno da się jakoś inaczej - zaoponował. - Sam tam byłem, to wiem. A... Ale wam chodzi by iść drogą? A to faktycznie kiszka...
        Tak rasowy dzikus, jakim był Yastre, czasami zapominał, że większość osób jest przyzwyczajona do chodzenia po traktach i spania w łóżkach. On tam z reguły szedł na azymut, przez łąki, lasy, góry. Tak było szybciej, bezpieczniej, no bo co mogło mu zagrać w dziczy oprócz zwierząt? Z tymi mógł się łatwo uporać, większość i tak schodziła z drogi dużemu drapieżnikowi, najgorsi byli zawsze ludzie - ich nie wystraszy woń siły i agresji, zresztą nawet jej nie czują, potrafią zaatakować w grupie, podstępem. Tak, na ludzi trzeba było uważać.
        Nagle do rozmowy wtrącił się Ash. Yastre nie zauważył, gdy chłopak podszedł do stolika, dlatego gdy usłyszał jego głos, podskoczył w miejscu i postawił uszy. Jego propozycji wysłuchał z prawdziwą fascynacją, która momentalnie przerodziła się w wątpliwości. Z zakłopotaniem podrapał się między uszami.
        - Naprawdę może urwać ręce przy teleportacji? - upewnił się, gdy zostali już sami. On nie do końca wiedział jak działają takie zaklęcia, dlatego słowa elfa o zachowaniu wszystkich kończyn wywołały w nim niepokój. Nie chciałby dotrzeć na miejsce bez rąk albo bez nóg. Albo bez ogona! Jak mógłby stracić ogon? Nie byłby wtedy pełnowartościowym samcem, nie poruszałby się tak zwinnie i nie wspinał z taką łatwością jak dotychczas. Nie, absolutnie mu się to nie podobało. Już nawet nie myślał o tym, jak wszystko będzie go swędzieć po magicznej podróży. Jakoś tak miał, że jeśli wkoło niego było za dużo magii, jego mózg interpretował to jako coś drażniącego skórę i aż nie umiał się powstrzymać od drapania. To było jednak do przeżycia, nawet nie warto o tym wspominać.
        - Nie, głuptasie - uspokoiła go zaraz Lena. - Ash z pewnością wie co robi, przeniesie nas na miejsce w jednym kawałku, nic nam się nie stanie po drodze.
        - Serio? - upewnił się zmiennokształtny. - A o co chodzi w sumie? Jak to działa?
        Lena pokrótce wyjaśniła Yastre ideę teleportacji, używając najprostszych słów jak to tylko możliwe. Widać było, jak panterołakowi coraz bardziej się ten pomysł podoba, jak jego ogon wyraźnie podryguje, a oczy robią się wielkie z fascynacji.
        - Ale to fajne! - oświadczył w końcu. - Od razu bylibyśmy na miejscu? Ja tak chcę! Novus, zgódź się, zgódź. To jest fajne!
        Tak, zmiennokształtny zdecydowanie palił się do tego typu podróży i nawet przestał myśleć o wszystkich wątpliwościach, jakie dopadły go wcześniej. W jednej chwili przeniesie się tak daleko! Ta droga zajęłabym im pewnie kilka tygodni, w tym czasie musieliby spać w różnych dziwnych miejscach, na pewno mieliby jakieś kłopoty w miastach, a dzięki teleportacji mogli sobie tego wszystkiego oszczędzić. Dla niego rachunek był prosty - korzystają z pomocy Asha i nie ma dyskusji.
Irme
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowczyni
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Irme »

Plany na podróż nakreślone przez Novusa wydawały się naprawdę interesujące, pomimo tego, że Irme nie znała wszystkich miejsc, a to właśnie był dodatkowy plus całej wyprawy. Zdawała sobie sprawę z tego, że czeka ich długa droga, może nawet momentami niebezpieczna, ale to jedynie podsycało cały entuzjazm jaki rozpalał się w Łowczyni. Z radością pokiwała głową, ciesząc się na taką podróż, choć tym razem Yastre nie był do końca przekonany, a wszystko ze względu na miasta, które mieli mijać.
- Ale zobacz ile możliwości polowania! – próbowała go przekonać, chwytając się czegoś co oboje bardzo lubili, a wizja wspólnego polowania była naprawdę pociągająca, biorąc pod uwagę poprzednie doświadczenia.
Pomimo tak solidnego argumentu, Panterołak zdawał się być nieprzekonany co do pieszej podróży. Irme poddała się, bo właściwie nie znała lepszego sposobu, jak taka podróż, dla niej było to coś na co pisze się bez gadania. Dziewczyna spojrzała na Novusa, zastanawiając się jak poradzi sobie z tym problemem, ale zaraz otrzymała odpowiedź i to nie od niego, a od Asha...
- Zaraz, zaraz! – Podniosła dłoń przerywając rozmowę na temat teleportacji, starając się wypchnąć z umysłu słowa Elfa o porozrywanym ciele...
- Jesteś pewien, że teleportacja to dobry pomysł? – Spojrzała na Asha, niepocieszona takim pomysłem, szczególnie po słowach Novusa.
- Nie możemy skorzystać z czegoś normalnego? Piesza wędrówka może być znacznie ciekawsza – powiedziała mając nadzieję, że towarzysze jednak wybiorą tradycyjną formę podróży, ale jak się okazało nawet wątpliwości Yastre rozwiały się niczym chmury na niebie...
- Naprawdę? – spojrzała na niego z odrobiną wyrzutu w oczach, jej spojrzenie powędrowało do Elfa, a nadzieja wciąż tliła się w jej oczach.
- No proszę cię, nie chcę stracić rąk, jak ja będę polować? – Nie chciała przyznać, że boi się stosowania magii na swoim ciele, bo nigdy nie miała okazji doświadczyć czegoś podobnego.
Irme uświadomiła sobie, że nie ma co dyskutować z grupą, właśnie została w zupełnej mniejszości, bo jak i Panterołak, tak i Kotołaczka z ochotą przystali na ten pomysł.
- Ja się już nie odzywam. – Podniosła dłonie w geście poddania, po czym ciężko oparła się o tył krzesła, nie mając zamiaru dłużej dyskutować, bo to i tak nie miało sensu.
- Róbcie jak chcecie, ale jak coś się stanie, powyrywam resztę, która zostanie z waszych ciał – mruknęła niezadowolona i posłała zdenerwowane spojrzenie pomysłodawcy.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Przez pewien czas pozwolił wydarzeniom, aby toczyły się same. Entuzjazm Yastre rósł z każdym słowem kotołaczki, a Irme wydawała się coraz bardziej zrezygnowana, próbowała jeszcze oponować, ale niewiele jej z tego przyszło. Novus zanim jej odpowiedział przeniósł się za jej plecy, cały czas trzymając się poza zasięgiem jej ramion. Zanim się do niego obróciła, mrugnął do pozostałych i zaczął tkać swój właściwie dość prosty podstęp.
- Rozumiem, skoro się boisz, nie będę cię do niczego zmuszał.
Uniósł ręce jakby mówił: Twój wybór. Efekt był niemal natychmiastowy, łowczyni zwymyślała go tak, że przy okazji nauczył się co najmniej kilku nowych określeń, żadne z nich nie należało do przyjemnych. Elf nawet nie słuchał, ze spokojną miną przeczekał atak wściekłości, po czym delikatnie odsunął dziewczynę, wyminął ją i powiedział z zadowoloną miną.
- Czyli jednomyślnie zdecydowaliśmy, przeniesiemy się tam teleportacją.
Najwyraźniej do Irme zaczęło docierać co właściwie się przed chwilą stało, jedyną jego odpowiedzią na mordercze spojrzenie, była mina niewiniątka. Zrobiło mu się jednak trochę głupio, gdy zobaczył jak się naburmuszyła zakładając ręce na pierś i wydymając z irytacją policzki. Novus podszedł do niej i od razu zarobił w szczękę, specjalnie jej na to pozwolił, aby mogła rozładować gniew, musiał jednak cofnąć się odrobinę, ponieważ dziewczyna uderzała tak jak zwykłego człowieka, co przy jego kanciastej twarzy skończyłoby się wybitym palcem. Rozmasował szczękę, to był idealny moment na rozmowę, Lena i Yastre rozmawiali z zapałem o szczegółach teleportacji z Ashem.
- Należało mi się - powiedział rozmasowując szczękę. - Ale w końcu cię ostrzegałem pamiętasz? Dlatego teraz, jeśli chcesz możesz spełnić swoją wcześniejszą groźbę i przywiązać mnie do drzewa. Przy okazji: z tą utratą rąk to był tylko żart.
Cóż teraz zostało mu czekać, Irme przejdzie złość albo on faktycznie skończy przywiązany do jakiegoś pnia w lesie. Miał szczerą nadzieję, że to będzie ta pierwsza ewentualność.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        - Ale wiesz, jak to daleko? - zaczął miauczeć Yastre, gdy Irme próbowała przeforsować tradycyjny środek transportu. On już się zapalił do pomysłu teleportacji i teraz był gotów zbić każdy argument. - Jak Novus i Lena mówią, że nic nam nie urwie, to ja im wierzę, a mam więcej do stracenia, o, patrz, ja mam ogon, też mi go może urwać. A zaryzykuję.
        Dla poparcia swojej argumentacji panterołak złapał się za ogon i podniósł go wysoko, aby łowczyni na pewno go widziała. Lena zaśmiała się na ten widok - Yastre zachowywał się tak, jakby Irme mogła w ostatnich dniach przeoczyć coś tak prozaicznego, jak długi, ruchliwy ogon zmiennokształtnego.
        - Ej, nie bądź taka - obruszył się panterołak na wieść, że łowczyni dokończy dzieła zniszczenia, jeśli teleportacja nie zadziała prawidłowo. Widać tym razem umknęło mu to, że dziewczyna może wyolbrzymiać albo tylko ich straszyć. - Nic się nie stanie, weź.
        Panterołak mógł tak miauczeć dalej, ale wtedy Novus zaczął wprowadzać swój plan w życie. Lena ścisnęła Yastre mocniej za rękę, aby ten się nie wtrącał, bandyta pojął jej zamysł i siedział cicho, chociaż parokrotnie podskoczył w miejscu, gotowy wkroczyć między kłócącą się dwójkę. W końcu kotołaczka musiała go do siebie przygarnąć i przytrzymać, tak dla świętego spokoju, bo bójka z rana nie jest dobrą reklamą dla karczmy.
        - Yastre, spokojnie, oni się tylko droczą - zapewniła go. Panterołak wydął z niezadowoleniem wargi, po czym burknął coś pod nosem i wyswobodził się z ramion swojej ukochanej.
        - Idę po twoje rzeczy - oświadczył, zerkając kątem oka na Irme i Novusa. - Pilnuj, by się nie pobili, dobra? Wołaj w razie co, dobra?
        Lena z uśmiechem przystała na prośbę Yastre, dzięki temu mógł on pójść na górę bez wyrzutów sumienia. Jednak gdy wszedł do pokoju, zupełnie zapomniał, po co tam wszedł. Długo kręcił się w kół, próbując pozbierać myśli. Zapach, który zalegał w pomieszczeniu po całej nocy, zupełnie pomieszał mu w zmysłach, był jak pijany. Odruchowo założył maskę, by materiał chociaż trochę tłumił tę woń - pomogło. Dał radę pozbierać wszystko, co do nich należało, po czym szybko opuścił pokój i zszedł do głównej sali. Kotołaczka na jego widok zrobiła bardzo zaskoczoną minę.
        - Yastre? Czemu masz chustę na twarzy? I masz czerwone policzki. Co się stało? - zapytała z troską. Wstała i podeszła, aby przekonać się, że wszystko z panterołakiem w porządku, wtedy on szybkim ruchem zdjął maskę z twarzy i ją pocałował. Lena szybko pojęła, co było przyczyną jego pobudzenia. Wyswobodziła się z jego ramion i jakoś dała radę go okiełznać.
        - Yastre musi trochę pooddychać świeżym powietrzem - oświadczyła reszcie, już ciągnąc swojego chłopaka na zewnątrz. - Poczekamy tam na was, a w razie czego wołajcie. No, chodź, no!
        Panterołak niespecjalnie się zapierał - gdy to Lena go gdzieś prowadziła, szedł za nią jak cielak na powrozie. Jego myśli dalej były zamglone przez feromony, ale trochę trzeźwiał. Na dworze szybko mu przeszło - wkoło było tyle innych bodźców, tyle zapachów, tyle dźwięków. Odetchnął kilka razy pełną piersią, po czym obrócił już w pełni przytomny wzrok na Lenę. Dziewczyna usiadła na ławce obok rzuconego przez niego plecaka. Wyciągnęła z niego szczotkę i zaczęła czesać nią włosy.
        - Ale jesteś piękna - zamruczał Yastre, podchodząc do niej i kucając tuż przy jej nogach.
        - Dziękuję - odpowiedziała mu Lena z uśmiechem. - Hej, może spróbuj poszukać jakiś ziół w okolicy? Na pewno zrobisz na Novusie wrażenie, jeśli przyniesiesz coś ciekawego.
        - Idę! - oświadczył zaraz panterołak z ogromnym entuzjazmem. Nie zastanawiając się długo, obrócił się, przebiegł w poprzek traktu i znikną, wskakując w krzaki po jego drugiej stronie. Jeszcze chwilę było słychać szelest liści, po czym po zmiennokształtnym nie było już śladu.
Irme
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowczyni
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Irme »

Argumenty Irme zupełnie nie dotarły do towarzystwa, bo i to za daleko na taką pieszą podróż, i niewygodnie, i to, i tamto. Łowczyni siedziała z obrażoną miną nie odzywając się już ani słowem. Niech sobie robią co chcą! Ale jak coś pójdzie nie tak, pierwsza da im popalić!
Kiedy Elf uznał, że Irme się boi, ta spojrzała na niego gwałtownie podnosząc głowę, a w jej oczach pojawił się gniew.
- Ty sobie nie myśl, że jestem tchórzem! – niemal krzyknęła na niego, kiedy ugodził jej kobiece ego.
- Nie moja wina, że to ty jesteś skończonym idiotą porywając się na coś takiego! – Rozłożyła ręce, a z jej ust zaczęły płynąć kolejne epitety, których nie powstydziłby się niejeden mężczyzna. Słownictwo, którego użyła dało upust złości, która zbierała się w niej od jakiegoś czas. A najgorsze było to, że Novus nic sobie nie robił z tego co do niego mówiła, jego spokój jeszcze bardziej rozsierdził młodą dziewczynę, która w po dłuższej chwili skończyła swoje litania nienawiści i przyglądała się mu, niema dysząc. Dopiero teraz dotarło do niej jak bardzo ją podpuścił!
- Nie wierzę! - Uderzyła pięścią w stół uświadamiając sobie fakt, że ją zwyczajnie podszedł! Dała się nabrać jak małe dziecko! Irme oparła się o krzesło, założyła ręce na piersi i zrobiła naburmuszoną minę, wściekła nie na żarty. Jak mógł zrobić coś takiego! Jak ona mogła wykazać się taką głupotą!
Wkurzona spojrzała na Elfa, który wstał z krzesła i podszedł do niej, aż sama zerwała się z miejsca i ze złości uderzyła go prosto w szczękę.
- Nigdy. Więcej. Tego. Nie rób – wycedziła przez zaciśnięte zęby. I tym razem wiele sobie z tego nie zrobił... Irme patrzyła na niego z furią w oczach, oddychając głęboko i już miała zamiar uderzyć go raz jeszcze, tym razem w nieco czulsze miejsce, ale ten przypomniał jej o tym co obiecała.
- Wiesz, sądzę, że drzewo będzie lepszym rozwiązaniem, ale nie zostawię cię ot tak. Jeszcze będziesz błagać, żebym rozwiązała sznur i wypuściła cię wolno! – wrzasnęła na niego i ze złością usiadła na krześle, odpuszczając mu dalszą kłótnię. Yastre i Lena wyszli, o dziwo żadne z nich nie zareagowało, nikt ich nie rozdzielił, ale Łowczyni miała wrażenie, że to była zasługa Leny, która pewnie powstrzymała Panterołaka. Przecież ten zawsze bronił Novusa, nieważne co by się działo.
Dziewczyna nawet nie odezwała się do nich, będąc złą na siebie, że przegrała debatę w tak cholernie beznadziejnym stylu. W końcu spojrzała na Elfa i odetchnęła głęboko, bo przecież nie chciał zrobić krzywdy swoim towarzyszom, a skoro uznał, że teleportacja to dobry pomysł, musiał być przekonany, że wszystko pójdzie jak należy. Wciąż nieco zirytowana wstała z krzesła i podeszła do Novusa, który mógł zauważyć, że jej złość nieco zmalała.
- Należało ci się – powiedziała do niego, wcale nie żałując tego, że oberwał od niej w twarz, przynajmniej pozbyła się części negatywnych emocji.
- Nigdy więcej nie denerwuj mnie w ten sposób. – Podeszła do niego bardzo blisko i spojrzała mu w oczy, żeby na pewno sobie zapamiętał to, czego ma nie robić.
- Jasne? Bo ja naprawdę znajdę drzewo... idealne dla ciebie. – Uśmiechnęła się złośliwie, nawet jak była na niego zła, teraz złość na Elfa minęła, choć ogólna irytacja gdzieś tam panoszyła się w jej umyśle. Poza tym, też go kiedyś tak nabierze, że nawet nie będzie spodziewał się tego ani odrobinkę!
- Jestem pewna, że wiesz, że jestem do tego zdolna - stwierdziła i dopiero teraz odwróciła od niego spojrzenie.
- Lena i Yastre pewnie czekają na nas. Dalszą zabawę zostawimy na później? - Zerknęła na niego trochę zaczepnie. Czy było jej głupio, że popisała się takim zachowaniem przed resztą towarzyszy? Właściwie nie bardzo, każdy ma prawo wkurzyć się na kogoś, szczególnie w takim momencie. Nie żeby miała gdzieś pozostałą dwójkę, bo w sumie polubiła Zmiennokształtnych, ale Irme była przekonana, że zrobiła dobrze i wcale tego nie żałowała.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Na szczęście Irme najwyraźniej już trochę przeszło, ale wciąż nie całkowicie, widział to w jej oczach. Mimo wszystko nie żałował tego co zrobił, to było konieczne, podejrzewał że dzięki kłótni, oraz naruszonej dumie dziewczyna czuje mniejsze obawy niż przedtem. Novus poczuł potrzebę, aby coś jej wytłumaczyć, tak żeby wszystko było jasne, zastąpił jej drogę, gdy już stała przy drzwiach. Oparł się o framugę i przekrzywił lekko głowę.
- Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo, została ostatnia sprawa. Nie mogę ci powiedzieć, czemu to zrobiłem, bo całość poszłaby na marne, ale na pewno nie chodziło tu o zwykłe droczenie się i zapamiętaj sobie to dobrze, bo drugi raz nie powtórzę. - Nachylił się do nie lekko mrużąc oczy. - Jesteś najodważniejszą kobietą jaką znam, a niepokój to nie strach.
Odwrócił się do niej plecami i skierował w stronę Leny, która właśnie rozmawiała z Yastre trzymającym jakieś zioła. Pogratulował swojemu uczniowi, ponieważ znalazł dość rzadkie i trudne do wykrycia zioła, używane do łagodzenia oparzeń. Później przyszedł Ash i oświadczył, że będzie gotowy do teleportacji dopiero jutro, gdyż całość wymaga pewnych przygotowań.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Yastre nie oddalał się za daleko od karczmy, w końcu liczył na to, że wkrótce wyruszą. Ze wzrokiem wbitym w ściółkę chodził zygzakiem między drzewami, a gdy dojrzał coś ciekawego, zaraz się nachylał i patrzył co to. Zresztą, nie tylko patrzył: też dotykał, wąchał, a gdy miał wątpliwości, smakował. Co nieraz skończyło się tym, że wypluwał przeżute zioło, bo było okropnie gorzkie. Aż dziw, że niczym się nie zatruł. Dzięki temu jednak znalazł coś, co budziło jego wątpliwości, długo oglądał nowe znalezisko i aż burczał do siebie z konsternacji, po czym zdecydował, że sam sobie z tym nie poradzi. Wstał i poleciał z powrotem do karczmy.
        - Lena! Lena! - zawołał kotołaczkę jeszcze nim wyskoczył z krzaków. Dziewczyna wstała ze swoje miejsca i ze śmiechem wyszła mu na spotkanie - panterołak był potargany, a we włosach miał powtykane gałązki i liście. Wyglądał na bardzo poruszonego, miał rozbiegany wzrok, a jego źrenice były wielkie jak spodki. W garści trzymał jakąś pomiętą roślinkę, którą zaraz podetknął Lenie pod nos.
        - Co to? - zapytał od razu. - Nie znam tego, to jest coś dobrego?
        - Pokaż... - Lena zabrała mu z ręki zmaltretowane ziele i chwilę je oglądała. Zaśmiała się cicho pod nosem. - Yastre, naprawdę tego nie rozpoznałeś? To prawoślaz, na kaszel. Powąchaj.
        Kotołaczka oddała swojemu partnerowi roślinę i zaczęła tłumaczyć, do czego można ją zastosować i jak przyrządzić z niej lekarstwa, przy okazji wyciągała mu z włosów wszystkie patyczki, jakie tam utknęły i doprowadzała jego ubranie do porządku. Yastre w tym czasie bardzo dokładnie oglądał swoją zdobycz, wąchał ją i próbował. Gdy Lena wszystko mu już opowiedziała, poprosiła, by panterołak pokazał jej resztę swoich zdobyczy, co ten z radością uczynił. Akurat w tym momencie na zewnątrz wyszli Novus i Irme, elf zaraz podszedł, by zobaczyć co tam znalazł jego adept. Yastre był tak zadowolony z pochwał, że aż zaczął mruczeć i zmusił swojego nauczyciela, by ten pogłaskał go między uszami.
        Wieści o tym, że magiczna podróż będzie możliwa dopiero następnego dnia, sprawiły, że panterołak głośno jęknął, wyrażając w ten sposób swój zawód.
        - Jutro? - upewnił się jeszcze. - To dłuuugo. Będę się nudził! Nie da się szybciej?
        - Yastre, nie możesz poganiać maga - zganiła go Lena. - To dla twojego dobra, by wszystko poszło jak należy. Wytrzymasz jakoś, prawda?
        - No dooobra - westchnął panterołak, wywracając przy tym oczami. - A jest tu co robić w okolicy? Jakaś zwierzyna? Skały? Jaskinie? Ruiny?
        - Nie bardzo - przyznał kwaśno Ash. - Znaczy zwierzyna na pewno jakaś jest, ale to musiałbyś sam wytropić, mnie nic nie wiadomo o żadnym stadzie czy jakiś dużych okazach. Nic mi też nie wiadomo o ruinach albo jaskiniach. Jedynie kawałek stąd jest takie małe jezioro...
        - Jezioro! - ucieszył się nagle Yastre, nie pozwalając magowi skończyć. - Można pójść powędkować! Novus, idziemy na ryby? Irme? Lena? Chodźcie, złowimy jakąś dobrą rybę!
        Zmiennokształtny aż podskakiwał w miejscu z ekscytacji. Wbrew swojej nadpobudliwości ruchowej i mimo konieczności podejścia blisko wody, Yastre bardzo lubił wędkować, a świeża ryba była dla niego olbrzymim rarytasem. Tak się zapalił do pomysłu łowienia, że nawet gdyby nikt się nie zgłosił do towarzystwa, poszedłby sam. Na samą myśl o zdobyczy ślina napływała mu do ust.
Irme
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowczyni
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Irme »

Po wyjaśnieniu sytuacji z Novusem, Irme zwyczajnie wyminęła go i ruszyła do wyjścia, gdzie zapewne czekała na nich reszta towarzystwa. Elf jednak miał inne plany wobec niej i bez namysłu zastąpił jej drogę, oparł się o framugę drzwi i nie miał zamiaru wypuścić Łowczyni na zewnątrz. Dziewczyna skrzyżowała ręce na piersiach i spojrzała na niego wyczekująco, zastanawiając się o co chodzi tym razem. Niemal parsknęła śmiechem, kiedy usłyszała, że nie pozbędzie się go tak łatwo, ale to co zaczął mówić później nawet zaciekawiło Irme, która spojrzała na Elfa i w ciszy słuchała jego słów. To co dotarło do jej uszu, a szczególnie jego ostatnie słowa sprawił, że dziewczyna opuściła ręce i już chciała coś powiedzieć, ale zupełnie nie wiedziała co. Kiedy Novus wyszedł, ta stała przez chwilę osłupiała, z lekko otwartymi ustami. Tego zupełnie się nie spodziewała, to był najczystszy komplement z jego strony, właściwie nie pamiętała kiedy ktoś ostatnio pochwalił w niej jakąś cechę charakteru, zawsze wszyscy patrzyli na wygląd, co zdecydowanie ją irytowało i przestała w ogóle słuchać takich rzeczy. Na jej policzkach pojawił się lekki rumieniec, a że nie często to się zdarza, potrząsnęła głową, przyłożyła dłonie do policzków i zmarszczyła brwi, bo to akurat się jej nie spodobało.
- Nie przeginaj – upomniała się i jeszcze przez chwilkę stała w ciszy, a później zdecydowała się wyjść z karczmy by dołączyć do towarzystwa. Lena i Yastre byli już z Novusem, jak się okazało zdążyli wybrać się na mały spacer i podczas niego nazbierali trochę ziół.
- Wy to naprawdę nie marnujecie czasu. – Uśmiechnęła się do Leny, która miała tak pozytywny wpływ na Yastre, który teraz był chwalony przez Novusa za znalezienie tak rzadkich ziół. W końcu pojawił się Ash, Irme aż w żołądku ścisnęło, bo to oznaczało, że czas przygotować się do tej nietypowej podróży, ale kiedy oznajmił, że trzeba to przełożyć na jutrzejszy dzień, niemal podskoczyła z radości, choć nie każdego ucieszyła ta wiadomość.
- Yastre! Nie marudź. – Uśmiechnęła się do niego wesoło.
- Z takim towarzystwem jak my, nudzić się nie będziesz, a na pewno zadba o to Lena. – Puściła oczko do Kotołaczki, która znowu będzie miała okazję do spędzenia czasu tylko ze swoim Panterołakiem.
Ash odpowiadał na pytanie zadane przez Yastre, który koniecznie chciał wiedzieć co można robić w okolicy. Na słowa, że sam będzie musiał wytropić zwierzynę, Irme parsknęła śmiechem, bo tropienie to była pestka, a polowanie jest świetną rozrywką, poza tym z ogromnymi korzyściami nie tylko dla samych polujących. W końcu jednak Ash powiedział coś co przemówiło do wyobraźni Panterołaka, co było widać po jego ogromnym entuzjazmie.
- Właściwie... Dlaczego nie? Lubię wodę. – Zerknęła na Novusa, śmiejąc się cicho, ale potem dotarł do niej jeden, całkiem ważny szczegół.
- Ale zaraz, wam nie przeszkadza woda? – spojrzała na Yastre i Lenę. Koty nie zawsze pałały sympatią do wszelkich akwenów wodnych, a może tym razem spotkała się z wyjątkami?
- Łowienie ryb to nie moja broszka, ale nad jezioro chętnie pójdę. A i Novus zdaje się też lubi wodę – stwierdziła i lekko wzruszyła ramionami. Pomysł takiego spędzenia czasu był całkiem interesujący, a kolejne godziny odpoczynku zdecydowanie dobrze zrobią całej drużynie.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Panterołak był wręcz niewiarygodni podekscytowany możliwością połowu, a Irme również przeszła złość, chociaż elf podejrzewał, że tak łatwo mu nie odpuści. Zgodził się z przyjaciółmi, nad wodą mogło być całkiem przyjemnie.
- Chyba nic lepszego nam nie pozostaje, więc chodźmy. Podejrzewam tylko, że może się to dla mnie skończyć przymusową kąpielą.
Spojrzał przelotnie na łowczynię, a potem zszedł z tematem na inne mało istotne sprawy. Atmosfera coraz bardziej się rozluźniała, Yastre swoim zwyczajem wyprawiał przedziwne akrobacje skacząc dookoła nich jak mały kociak. W pewnej chwili Novus postanowił się do niego przyłączyć, a brak talentu do wybryków, nadrabiał zabawnymi i czasem zgryźliwymi wierszykami ze swoich stron, których nasłuchał się od groma w latach młodości, sam się dziwił, że ciągle potrafi wydobyć je z pamięci.

Na miejscu panterołak pokazał wszystkim jego techniki łowieckie, wszyscy próbowali go naśladować, ale nikomu nie wychodziło to tak dobrze jak zmiennokształtnemu, chociaż Lena prawie mu dorównywała. W pewnym momencie Novus usłyszał, że ktoś zakrada się do niego od tyłu, obrócił się, ale zbyt późno Irme pchnęła go do jeziora, zdążył jednak uczepić się jej rękawa, pociągnął i razem runęli w dół. Woda nawet w najgłębszym miejscu sięgała mu co najwyżej pod brodę, oboje parskając jak konie, zaczęli się ochlapywać, niedługo potem podstępem wciągnęli z początku oporną parkę zmiennokształtnych. Przy tych zabawach elf złapał dwie ryby do kaptura, ubił je i dorzucił do stosu na lądzie.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Kotołaczka uśmiechnęła się do łowczyni, zaraz jednak spuściła wzrok - faktycznie, cieszyła się na myśl, że nadarza się okazja, by spędzić jeszcze kilka intymnych chwil z Yastre, ale chociaż chciała zachowywać się tak swobodnie jak reszta, czuła się odrobinę skrępowana. Zaraz zresztą grupa zajęła się dalszymi ustaleniami - panterołak był tak podekscytowany na myśl o tym, że będzie mógł pójść na ryby, że na rzęsach by stanął gdyby było to konieczne. Stropił się odrobinę, gdy Irme zapytała o to, czy aby zmiennokształtnym nie przeszkadza woda.
        - No ja nie lubię wody - przyznał, marszcząc nos dla podkreślenia wagi swych słów. - Ale nie muszę się moczyć, by coś upolować! Z długą wędką mogę zostać na brzegu. Albo wleźć na jakiś kamień albo gałąź! Ja tam sobie poradzę, spokojnie.
        - A mnie woda nie przeszkadza - wtrąciła się Lena. Wyraz zazdrości na twarzy panterołaka wywołał u niej uśmiech. Zmierzwiła mu włosy, by broń boże się nie obraził. - Chodźmy.
        Nim cała czwórka ruszyła, znowu podszedł do nich Ash. Miał ze sobą dwie wędki i kosz na zdobycz. Nie zamierzał towarzyszyć barwnej drużynie, ale zaoferował, że pożyczy im sprzęt do wędkowania, na co panterołak z radością się zgodził - z prawdziwą wędką łowi się o wiele, wiele łatwiej, a dzięki temu można złapać dużo dobrych ryb. Żyć nie umierać!

        Fakt, iż Novus próbował dorównać Yastre w jego akrobacjach i fikołkach robionych po drodze jeszcze bardziej pobudził panterołaka do popisów. Gdy jednak spostrzegł się, że poziom jego i elfa tak diametralnie się różnią, przystopował i nawet czasami zdarzało mu się iść spokojnie. Na prośbę Leny dobrych kilkanaście sążni szedł na rękach - kotołaczce z jakiś przyczyn bardzo imponował to, jak jej chłopak bez wysiłku potrafił utrzymać w tej pozycji kierunek i równowagę. A gdy na sam koniec zrobił jeszcze efektowny przewrót aż zaklaskała z zachwytu. Zachęcona podrzucała mu coraz to nowe pomysły i wyzwania, a on starał się je wszystkie wykonywać. Kto wie jak by się to skończyło, gdyby nie dotarli już nad jezioro.
        - Tam! Tam! - Yastre wskazał miejsce, gdzie jego zdaniem powinno być najwięcej ryb. Ekspertem nie był, ale wiedział, że w ciepłej wodzie z reguły coś się złapie, dlatego wybrał nasłoneczniony brzeg jeziora.
        Panterołak łowił jak mu akurat przypasowało. Na początku zamierzał się popisać, dlatego pokazał reszcie, jak łowi ryby z brzegu, a konkretniej z przybrzeżnego kamienia. Przykucnął na nim, zaczaił się i z podkuloną ręką wpatrywał się w wodę pod sobą. Po chwili zupełnego bezruchu gwałtownie wyprostował ramię, a gdy wyszarpnął rękę z wody, jego palce zaciskały się na całkiem sporej rybie. Zadowolony z siebie Yastre swoją pierwszą zdobycz wrzucił do koszyka, drugą jednak zamierzał zjeść na miejscu. Plan zrealizował nawet jeśli reszta się krzywiła - uwielbiał świeże ryby, takie które jeszcze się rzucały, były słodkie i soczyste. Po takiej przekąsce (bo czymże była dla niego jedna ryba?) chętnie wrócił do łowów, w końcu jednak jego szczęście się skończyło - ryby nie chciały już podpływać do kamieni, na których siedział. Pozostało mu znaleźć inne miejsce albo wyciągnąć wędkę. Wtedy to podeszła do niego Lena, z dumą pokazując mu trzy sztuki, które sama złapała. Ledwo zdążyła wrzucić je do koszyka, nim panterołak rzucił się na nią, by obsypać ją pocałunkami, komplementami i pochwałami. Dziewczyna śmiała się i próbowała uciec od Yastre, któremu strasznie zebrało się na czułości, poskutkowała jednak dopiero groźba, że wrzuci go do wody. Zmiennokształtny ochłonął i wrócił do łowienia. Zgarnął jedną z wędek i zamierzał odejść, gdy nagle dopadł go Novus i próbował przemocą wrzucić go do jeziora.
        - Nie! Zostaw, nie pójdę! Ja się boję, nie! - protestował, zapierając się zawzięcie. Bał się wody jakby miał wściekliznę i za nic w świecie nie dałby się zamoczyć. Gdy był już stanowczo zbyt blisko brzegu, wysmyknął się z uścisku Novusa jak piskorz i uciekł na bezpieczną odległość. Przykucnął, jedną rękę podkulił, uszy trzymał płasko przy czaszce, a jego ogon był nastroszony jak u wiewiórki - pozycja tchórza, jak by ją niektórzy nazwali.
        - Zostaw go, bo jeszcze zrobicie sobie krzywdę - zawołała do Novusa Lena, która już siedziała w wodzie. Jak wspomniała przed karczmą, ona nie bała się kąpieli, ba, potrafiła nawet pływać. - Chodź, niech siedzi na brzegu!
        Yastre trzymał się na bezpieczną odległość, dopóki niebezpieczeństwo nie minęło, później zaś kręcił się na brzegu, to łowiąc, to opalając się na słońcu. Gdy ktoś przypadkowo go pochlapał, zrywał się z głośnym "ała!", co każdorazowo wywoływało śmiech Leny. Zapytała go, czy to naprawdę go boli, a on z pełną powagą odpowiedział, że tak. Ot, prawdziwy kot się trafił drużynie.
Zablokowany

Wróć do „Równina Drivii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość