Strona 1 z 1

[Zachód] Śmierć

: Pią Sty 02, 2015 11:22 pm
autor: Ranea
Kobieta ledwo utrzymywała się na kolanach, bo plecy miała dosłownie najeżone srebrnymi strzałami. Jeszcze parę innych ran, które mogły uchodzić za śmiertelne wśród ludzi... Prowadzili ciężką wojnę z dwoma państwami ościennymi na raz, nie licząc jeszcze tych cholernych, nomadzkich band, i w ruch poszła zasada "wróg mojego wroga jest moim przyjacielem." Pierwotnie walczyć mieli "tylko" z dwiema armiami, a raczej armią i słabo zorganizowaną hołotą. Szkoda tylko, że ta z pozoru niewielka potyczka okazała się pełną inwazją... I jak tu ma człowieka i innych szlag jasny nie trafić? "Nigdy nie ufaj wywiadowi..." Kto wie, czy nie byli aby przekupieni, a to było wysoce prawdopodobne...
- No proszę proszę, kogo mu tu mamy... - Ranea dobrze znała ten głos, Vasquez La'Roche, chyba najbardziej nienawidząca jej osoba w hierarchii dowódczej przeciwnika. Ścierali się wiele razy... prawie go nawet ukatrupiła jakieś dwa lata temu pod Terlasquorem.
- Zamknij się i mnie dobij - Wampirzyca nie chciała nawet z nim dyskutować, bo o czym? Błagać o litość nie zamierzała.
- O to się nie martw. Nawet nie wiesz, jak długo o tym marzyłem - uśmiechnął się pod nosem po czym dobył "Pogromcę", zaczarowany półtorak. To ostrze bez problemu kładło i jednostki silniejsze od niej samej za jednym cięciem. Broń w sam raz skrócenie jej męki i hańby porażki, przynajmniej personalnej. - Zanim jednak to zrobię to wiedz, że zaszczytem jest dla mnie pozbawienie ciebie życia. - Te słowa ją zdziwiły, ale zdawały się być szczere. W sumie to i ona miło wspomina wspólne potyczki przeciwko sobie.
Kobieta wyprostowała się najbardziej jak tylko była w stanie. Odkąd zakończyła swój niewolniczy los to była uczona tak, by móc umrzeć dumnie i bez cienia strachu. Patrzyła swemu oprawcy prosto w oczy, żadnych błagalnych spojrzeń ani nic z tych rzeczy. Tak właśnie musiało być, przegrani ginęli. Jedno szybkie pchnięcie w sam środek klatki piersiowej. Niby nic specjalnego, ale magia zawarta w ostrzu skutecznie odesłała ją do krainy umarłych. Wyciągnął je chwilę później, a ciało Ranei bezwładnie opadło na ziemię. Była już martwa, i to bardziej niż zwykle.

O to co było dalej to trzeba by spytać kogoś innego, bo dla niej ciąg dalszy już nie nastąpi...