Granica

Gdy cała jej wyprawa, czy też kampania w Demarze dobiegła końca, zasiadła w loży gwardii królewskiej, pełniąc funkcję kapitana straży. Trwało to niecały rok, do momentu, kiedy została wysłana na zwiad poza miasto. Nim się zorientowała, weszła w zasadzkę, jej oddział został wybity, nim zdążyła zareagować. A przy tym ona sama została uderzona czymś naprawdę ciężkim lub odpowiednio silnym zaklęciem, przy czym straciła przytomność.

Żywot przemienionej Skarliath zakończył się tak jak rozpoczął. Smoczyca została pochwycona raz jeszcze i zaciągnięta w niewiadome jej miejsce. Narkotyki podane jej były mocniejsze niż te sprzed stu lat. Inkwizytorzy, ciasne korytarze, znowu się to działo… Tym razem… Wiedziała, że nie ma szans na ucieczkę. Zastanawiała się tylko, dlaczego tak długo zwlekali? Czyżby jej sława z Demary doprowadziła ich do niej? Albo tylko czekali? Ale na co…

Skarliath została przypięta do pochylonego łoża, tak jak kiedyś. Z resztek sił rozejrzała się, pomieszczenie było pomarańczowe, jakby wykonane z dziwnego kamienia, wokół stali Inkwizytorzy, mieli inne szaty, bardziej wystylizowane niż poprzednie.
- Dlaczego… - wymamrotała z ledwością Skarliath, wpatrując się we otwarte drzwi przed nią. W nich stała postać w czarnych szatach, z złotymi dodatkami i mieczem zza plecami. Coś powiedział, lecz smoczyca nie dosłyszała co. Zapadła w głęboki sen…

Plotki głoszą, że przeszła na ich stronę, inne, że użyli jej do eksperymentów. A prawdy możemy się nigdy nie dowiedzieć… Co się z nią stało? Tego nikt nie wie prócz samych Inkwizytorów… Zniknął po niej ślad a słuch zaginął.