Podróż ku poznaniu
: Wto Wrz 23, 2014 12:22 pm
Z taką ilością pieniędzy łatwo sobie poradziła. Kupiła wszystkie niezbędne jej produkty i wyruszyła w podróż. Po Wilkomirze i Viktoriusie nie było już śladu. Rozmyli się jak mgła. Luxuira jeszcze przez kilka dni rozmyślała nad pocałunkiem, ale w końcu musiała się pogodzić z okrutną prawdą. Musiała pogodzić się z faktem, że to nic takiego, że trzeba to odesłać w niepamięć.
Nie jechała zbyt szybko, jednak też się nie wlokła, za dnia podróżowała, nocą rozpalała małe ogniska i grzała się przy nich. Znajdowała się teraz na stepie, nie było obok lasów, była całkiem odsłonięta, można by rzec, że bezbronna. Ale tak nie było.
Nie polowała zbyt dużo, niskie trawy temu ie sprzyjały, w końcu musiała udać się do Fargoth i tam uzupełnić zapasy. W jej sakiewce obijały się jeszcze monety, była oszczędna.
I tak oto przed nią stało, miasto z kręgów. Luxurii zdawało się jakby kiedyś już tu była. Jakby zwiedzała kiedyś drewniane domy pokryte strzechą, jakby kiedyś zapraszano ją do beżowych domów znajdujących się blisko fortecy. I jakby rozmawiała kiedyś z samym królem tego miasta. Kolejna fala potwornego bólu głowy, teraz wywoływało ją każde, nawet najmniejsze wspomnienie.
Liście zaczęły już zlatywać z pobliskich drzew, mury ogrzewały już kupki ze złoto-czerwonych liści. Jesień już tu przyszła i niedługo przyjdzie tez zima. A wtedy Luxuria będzie musiała zaprzestać podróży, nie wespnie się na góry w środku zimy, jest to niebezpieczne... Kiedyś mogłaby tam wzlecieć, ale z jednym skrzydłem było to niemożliwe. Choć o dziwo, ostatnio, rana jakby zasklepiła się bardziej, może to też przez to, że Luxuria nie wykonywała żadnych nagłych ruchów.
Powietrze było już rześkie, rozwiewało jej długie blond włosy. Zatrzymała się przed bramą.
- Kim jesteś?! - zawołał strażnik.
No właśnie, kim jestem, też chciałabym się tego dowiedzieć.
Nie zdążyła jeszcze odpowiedzieć, a koło niej stanęła pewna kobieta.
Nie jechała zbyt szybko, jednak też się nie wlokła, za dnia podróżowała, nocą rozpalała małe ogniska i grzała się przy nich. Znajdowała się teraz na stepie, nie było obok lasów, była całkiem odsłonięta, można by rzec, że bezbronna. Ale tak nie było.
Nie polowała zbyt dużo, niskie trawy temu ie sprzyjały, w końcu musiała udać się do Fargoth i tam uzupełnić zapasy. W jej sakiewce obijały się jeszcze monety, była oszczędna.
I tak oto przed nią stało, miasto z kręgów. Luxurii zdawało się jakby kiedyś już tu była. Jakby zwiedzała kiedyś drewniane domy pokryte strzechą, jakby kiedyś zapraszano ją do beżowych domów znajdujących się blisko fortecy. I jakby rozmawiała kiedyś z samym królem tego miasta. Kolejna fala potwornego bólu głowy, teraz wywoływało ją każde, nawet najmniejsze wspomnienie.
Liście zaczęły już zlatywać z pobliskich drzew, mury ogrzewały już kupki ze złoto-czerwonych liści. Jesień już tu przyszła i niedługo przyjdzie tez zima. A wtedy Luxuria będzie musiała zaprzestać podróży, nie wespnie się na góry w środku zimy, jest to niebezpieczne... Kiedyś mogłaby tam wzlecieć, ale z jednym skrzydłem było to niemożliwe. Choć o dziwo, ostatnio, rana jakby zasklepiła się bardziej, może to też przez to, że Luxuria nie wykonywała żadnych nagłych ruchów.
Powietrze było już rześkie, rozwiewało jej długie blond włosy. Zatrzymała się przed bramą.
- Kim jesteś?! - zawołał strażnik.
No właśnie, kim jestem, też chciałabym się tego dowiedzieć.
Nie zdążyła jeszcze odpowiedzieć, a koło niej stanęła pewna kobieta.