Menaos[Menaos] Kolejny krok

Miasto położone na skraju Szepczącego Lasu, zamieszkałe przez ludzi. Nad miastem wznosi się przepiękny pałac króla Dariana. Szerokie, jasne ulice, marmurowe chodniki i wieża zamieszkała przez czarodzieja to tylko początek tego co może spotkać Cie w Menaos.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Fenrir w pewnym momencie spojrzał na dłoń Sanayi, na tą, którą gładzi swoim kciukiem i zauważył, że podświadomie wodzi kciukiem wzdłuż wzoru na jej dłoni. To spojrzenie było chwilowe, i szybko przeniósł swój wzrok z powrotem na oczy alchemiczki. Po chwili wyznała mu, że w wolnym czasie lubi gotować, w dodatku uśmiechnęła się przy tym tak, że Fenrir mimowolnie odwzajemnił jej uśmiech. Alchemiczka zaczęła mówić więcej o tym co lubi robić w wolnym czasie, a smokołak słuchał tego o czym mówi i tego jak brzmi jej głos.
- Nigdy nie piłem szmaragdowego wina - odpowiedział smokołak. Chwilę później przyszła kelnerka z ciepłym posiłkiem. Oznajmiła też, że po klucz do pokoju mogą podejść do baru, ale to pewnie po tym jak skończą jeść i rozmawiać. Wzrok dwójki siedzącej przy stole zwrócił się na danie, które przyniosła kelnerka- wyglądało smakowicie i pachniało tak samo. Do swojej rozmowy wrócili dopiero wtedy, kiedy kelnerka zostawiła ich samych.
- Z chęcią obejrzę wszystkie wzory na twoim ciele - odparł Fenrir. W jego głosie dało wyczuć się coś na wzór zadowolenia, które wynikało właśnie z tego, że niedługo Sanaya zaprezentuje mu wszystkie wzory jakie ma na swoim ciele. Wiedział, że nie każda kobieta zaproponowałaby mu to co alchemiczka zaproponowała mu przed chwilą i tak samo nie każda kobieta zgodziłaby się na to.
- Blizna na twarzy to nie jedyna, którą mam na ciele - tym razem podjął smokołak. - Mam też drugą... a raczej zbiór kilku blizn, jednak je pokażę ci również wtedy, kiedy będziemy sami - powiedział i uśmiechnął się do niej.
- Hmm... Co ty na to, żebyśmy spróbowali tego smakowicie wyglądającego i pachnącego gulaszu? - zaproponował po chwili.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

- Odpowiada mi taki rewanż - przyznała Sanaya, gdy Fenrir zaproponował, że pokaże jej swoje blizny. Co prawda nie było to coś, co specjalnie jej imponowało, ale sam fakt, że smokołak zdejmie z siebie przynajmniej część tego żelastwa, które nosi na sobie, był już całkiem kuszący.
Na propozycję powrotu do posiłku alchemiczka nie odpowiedziała, zamiast tego usiadła wyprostowana i przestawiła miskę z potrawką bardziej na środek. Ustawiła również swój talerz na starym miejscu. Cóż, czułe słówka czułymi słówkami, nie można było jednak udawać, że nie czuje się głodu - bądź co bądź oboje nie mieli okazji zjeść nic porządnego co najmniej od rana.
- Szmaragdowe wino, w każdym razie to, które ja robię, lekko musuje i zaraz po otwarciu butelki jest dość chłodne - wyjaśniła, nie mogąc się po prostu powstrzymać. Uwielbiała mówić o alchemii. - Jest półwytrawne albo półsłodkie, w zależności od smaku winogron, które się użyło. No i ma zielony kolor, ale tego można było się domyślić na podstawie nazwy...
Alchemiczka nałożyła sobie trochę gulaszu na talerz, na razie jednak go nie jadła - rozgarnęła swoją porcję i sprawdzała, co się w niej kryje, "odprawiała archeologię", jak to mówił jej brat, gdy po raz pierwszy zobaczył takie zachowanie. Wspomnienie Gena sprawiło, że Sanaya na moment popadła w zadumę - dawno nie miała żadnych wieści z rodzinnego domu. Wiedziała, że interes się kręci, tego było łatwo się dowiedzieć, gorzej jednak z bardziej prywatnymi szczegółami. Może powinna spróbować złożyć im wizytę, jak Fenrir swojemu "ojcu"? "Nie, to się nie uda" uznała natychmiast i porzuciła tę myśl. Odetchnęła, wracając myślami do stolika i siedzącego z nią mężczyzny. Uśmiechnęła się lekko, podnosząc na niego wzrok.
- Może byłoby nam po drodze, aby wstąpić na chwilę do mojego domu? - zapytała. - Mieszkam na południe, południowy-zachód stąd. Spróbowałbyś mojego wina i mogłabym zostawić te kamienie, aby nie musieć ich bezsensownie dźwigać...
Sanaya trąciła stopą swoją torbę, jak zawsze, gdy mówiła o zebranych próbkach. Dopiero teraz wzięła do ust kęs jedzenia.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

- Dodam też, że na czas snu pozbywał się całej zbroi, bo przeważnie śpię w samych spodniach, o ile śpię w jakiejś karczmie czy coś, chociaż czasami zdarza mi się też tak spać na świeżym powietrzu - odparł po chwili. Możliwe, że to w jakiś sposób może ucieszyć Sanayę, bo przecież jeszcze nie wie co kryje się pod zbroją którą nosi smokołak, a gdy to zobaczy... to nie powinna się rozczarować, a przynajmniej tak mu się wydawało. Alchemiczka zgodziła się z nim, że dobrze by było, żeby coś zjedli, co prawda nie powiedziała tego wprost, ale wskazywało mu na to to, że usiadła wyprostowana i postawiła miskę z gulaszem na środku, a także to, że postawiła swój talerz na wcześniejsze miejsce. On również postawił swój talerz na miejsce, w którym stał wcześniej, a następnie nałożył sobie na niego gulaszy- w tym czasie Sanaya opowiedziała trochę o winie.
- Ciekawe... - odparł. Nie kłamał. - Myślę, że za słabo znam się na alchemii, żebym umiał zrobić takie wino - dodał po chwili. Tymczasem alchemiczka nałożyła ciepły posiłek na swój talerz. Przyglądał się jak kobieta "grzebie" w swojej porcji i sprawdza co kryje się w gulaszu, nie widział w tym nic dziwnego, jednak on zamiast zrobić to co Sanaya to po prostu nabrał gulaszu na łyżkę i włożył ją sobie do ust. Potrawa była smaczna, przynajmniej w mniemaniu smokołaka.
- Nawet gdyby nie było po drodze to i tak myślę, że możemy wstąpić do twojego rodzinnego domu, nie widzę żadnych przeciwskazań - powiedział po tym jak przełknął trzecią łyżkę gulaszu. Uśmiechnął się też do alchemiczki, jakby tym uśmiechem chciał zapewnić ją, że naprawdę nie ma nic przeciw temu, żeby tam wstąpili.
- I z chęcią skosztuję twojego wina, bo z tego co mówiłaś to może być ono naprawdę dobre - dodał po chwili, gdy to mówił to uśmiech dalej gościł na jego ustach. Po tych słowach wziął kolejny kęs potrawy, która znajdowała się na jego talerzu.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

Na wzmiankę o nocnym stroju Fenrira, Sanaya uniosła lekko brew jak drobny cwaniaczek, który zwęszył okazję - nie spodziewała się, by miała tego pożałować.
- Mieszkam sama - poprawiła smokołaka, uznając, że nie ma sensu pozostawiać niedomówień. - Mój rodzinny dom znajduje się w Leonii... Ale tam się nie wybieram. Jestem skłócona z rodziną i chyba nie cieszyliby się z mojej wizyty.
Po minie Sanayi widać było, że nie jest to jej ulubiony temat do rozmów i lekko ją przygnębia. Nie można było jej się dziwić - przez kilka lat powtarzała sobie, że gdy odwiedzi rodziców, ci będą z niej dumni, w końcu miała zostać uczoną. Srogo się rozczarowała. Wtedy wyglądała jeszcze inaczej, była na etapie noszenia zwiewnych sukien, jej włosy miały normalny kolor i nie nosiła jeszcze kolczyków, bardzo wyraźnie malowała jednak oczy, a jej kolekcja tatuaży była uboższa w stosunku do aktualnej jedynie o wzór na karku. Przez lata spędzone z Saarem zapomniała, jak wielką tradycjonalistką jest jej matka i nie przewidziała tego, że jej wygląd może nie przypaść rodzicielce do gustu. Zresztą, nie tylko jej - Siri również nie wyglądał na specjalnie zadowolonego, a z jego zdaniem Sanaya zawsze bardzo się liczyła, w końcu z całej trójki rodzeństwa on był najstarszy. Atmosfera tamtego spotkania była napięta i zakończyła się ostrą awanturą po tym, jak ojciec alchemiczki wziął jej mistrza na stronę, aby ten zdementował pewne plotki, które dotarły do rodziny Tai. Oczywiście Saar zgrywał głupiego i nie potwierdził niczego ani nie zaprzeczył, co zostało poczytane jako przyznanie się do winy. To była ostatnia wizyta Sanayi w rodzinnym domu.
- Aktualnie mieszkam na obrzeżach takiej małej wioski, nawet nie ma nazwy, miejscowi nazywają ją jednak Sady, bo połowa mieszkańców ma jakieś drzewa owocowe - wyjaśniła, chociaż prawdopodobieństwo, że ktokolwiek będzie wiedział, gdzie znajdują się Sady, była dość niska, mieścina nie znajdowała się ani przy popularnym szlaku handlowym, ani nie była zbyt wielka.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

- To przepraszam... Źle cię zrozumiałem - odparł. Przecież Sanaya powiedziała, że mogą po drodze zalecieć do jej domu i, że mieszka na południe, południowy- zachód stąd. Może zbyt wiele uwagi poświęcił na patrzenie się na nią i dlatego źle zrozumiał.
- Nie musisz mi opowiadać o swojej rodzinie - dodał po chwili, gdy spostrzegł jej minę. Znał tego typu minę i widział ją kilkukrotnie u Voro, zresztą... Fenrirowi też zdarzało się mieć taką minę, gdy miał opowiadać o czymś, o czym nie lubi, jednak gdy rozmawiał z Sanayą to sprawa miała się nieco inaczej, bo w sumie to z chęcią odpowiadał na jej pytania, nawet jeżeli nie zbyt lubił jakieś pytanie. Smokołak postanowił, że nie będzie zadawał alchemiczce pytań odnośnie jej rodziny. W między czasie zjadł dwie łyżki gulaszu.
- Mhm... Chyba nie urażę cię tym, że powiem ci, że po prostu nie wiem gdzie ta wioska się znajduje? - zapytał retorycznie. Właściwie to pierwszy raz słyszał o takiej wiosce, co prawda mijał wiele takich w trakcie swoich lotów, więc całkiem możliwe było, że raz lub dwa razy przeleciał właśnie nad Sadami.
- Ale całkiem możliwe, że w trakcie jakiegoś lotu mogłem przelecieć nad Sadami - dodał po chwili. Postanowił podzielić się z Sanayą swoimi przypuszczeniami. Następnie zjadł kolejny kęs gulaszy i zorientował się, że na jego talerzu nic nie zostało.
- W każdym razie i tak tam wstąpimy. I tak jak wspomniałaś: Dasz mi skosztować twojego szmaragdowego wina i zostawisz te kamienie - powiedział do alchemiczki. Do głowy ponownie przyszło mu pewne pytanie, które miał zadać wcześniej, jednak kelnerka przyniosła gulasz i po prostu zapomniał- postanowił, że zada je teraz.
- Co do pokoju... To pokój z dwoma łóżkami, czy pokój z łożem dla dwóch osób? - zapytał ponownie spoglądając na Sanayę. Poprzedniej nocy tak jakby też spali w jednym "łóżku", bo spali na jednym stoku siana, i to obok siebie.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

- Nie, nie urazisz - zapewniła od razu, gdy Fenrir przyznał, że nie wie, gdzie znajduje się jej dom. - A o moją rodzinę pytaj śmiało, nie przeszkadza mi to. Po prostu już kilka lat ich nie widziałam i trochę rzewnie mi się robi, gdy o nich myślę.
Sanaya przerwała, zastanawiając się, czy poczucie czasu smokołaka było takie same, jak jej. W końcu on żył już ponad dwieście lat, ciekawe, czy te trzy lata, które minęły od ostatniego spotkania alchemiczki z jej rodziną, również uznałby za długi okres, czy byłaby to dla niego raptem chwila? Będzie musiała go o to kiedyś zapytać.
- A jak sądzisz? - odpowiedziała pytaniem na pytanie o to, czy będą spali razem, czy osobno. Dla niej to było oczywiste, że łóżko powinno być jedno, w końcu jakby nie patrzeć już zdarzyło im się razem spać. Nie zamierzała oczywiście pozostawiać Fenrira zbyt długo w niepewności, świadoma, że taki brak odpowiedzi jest dość frustrujący.
- Wolałabym spać z tobą - oświadczyła. - Co prawda dzisiaj wilki nam raczej nie grożą, ale spodobało mi się zasypianie przy twoim boku. Nie masz, mam nadzieję, nic przeciwko?
Sanaya przyjrzała się uważnie Fenrirowi, chociaż nie spodziewała się odmownej odpowiedzi. Nie wiedziała oczywiście, że zdarzyło jej się poprzedniej nocy naruszyć przestrzeń osobistą mężczyzny, gdyż ten wstał przed nią, ale chyba od początku wszystko zmierzało do tego, że mieli wylądować razem w łóżku w trochę innym kontekście, niż tylko dla zapewnienia sobie bezpieczeństwa i ciepła.
- Chyba muszę cię uprzedzić, że w Sadach ludzie od razu spostrzegą, że mam gości - zastrzegła, gdy tylko jej się to przypomniało. - I niewykluczone, że będą chcieli cię poznać. Możemy oczywiście spróbować coś na to zaradzić, jeśli nie masz ochoty użerać się ze wścibskimi wiejskimi babami, ale nie wiem, czy to coś da. Nadal chcesz tam ze mną lecieć?
Sanaya dobrze wiedziała, co mówi - jako alchemiczka stanowiła lokalną sensację, a co za tym idzie, jej goście nigdy nie mieli łatwego życia. Czy w jej progi zawitał inny uczony, chcący poznać koleżankę po fachu, czy też przyjaciółka z Menaos albo nawet Saar, zawsze musieli się oni liczyć z tym, że miejscowi będą mieli nagle miliony pilnych spraw do gospodyni, stanowiących tylko pretekst, aby przyjść i zobaczyć, któż to taki tym razem zawitał do Tai. W większości przypadków Sanaya nic z tym nie robiła, Fenrir jednak stanowił wyjątek - chciała oszczędzić mu ewentualnego dyskomfortu, którego przyczyną byłaby jego smocza łapa.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

- Zauważyłem, że gdy powiedziałaś zdanie o swojej rodzinie to lekko cię to przygnębiło..., więc nie będę cię o nią wypytywać - odparł. Nie chciał zadawać jej takich pytań, bo po prostu nie chciał, żeby Sanaya była przygnębiona, nawet lekko. Następnie alchemiczka przez chwilę nad czymś się zastanawiała, w tym czasie Fenrir nałożył sobie kolejną porcję gulaszy- nawet nie spodziewał się, że jest, aż tak głodny.
- Nie, nie mam nic przeciwko - odparł i uśmiechnął się lekko. Tak jak myślał, Sanaya chciała, żeby spali na jednym łóżku. Nie ukrywał przed sobą, że podobała mu się perspektywa spania w jednym łóżku z alchemiczką, uda mu się przy okazji ponownie poczuć bliskość kobiety, bo był pewien tego, że gdy będą szli spać to Sanaya przytuli się do niego. Nie liczył na coś więcej gdy już będą sami w pokoju, wydawało mu się, że za krótko się znają, żeby na to liczyć.
- W sumie to mogłem cię o to nie pytać, bo odpowiedź była raczej oczywista - dodał po chwili. Wiedział, że kobieta zdawała sobie sprawę z tego, że poprzedniej nocy też spali obok siebie, jednak nie był pewien tego, czy wiedziała, że w pewnym sensie prawie się do niego przytuliła, właśnie wtedy, gdy spali na stokach siana w stodole.
- Najwyżej odpowiem na ich pytania. I tak- dalej chcę z tobą lecieć - odpowiedział. Nie zrezygnuje z tego lotu, tylko dlatego, że kolejny raz będzie musiał odpowiadać na, na pewno, te same pytania. Domyślał się tego, że w wiosce, w której mieszka Sanaya jest ona też ciekawą, o ile nie najciekawszą osobą i pewnie jej goście też byli ciekawymi osobami dla mieszkańców Sadów.
- Może jeszcze przy okazji będę w stanie im w czymś pomóc, czy coś... - dodał po chwili. O ile miał jakiś zajęcie, które przy okazji pomoże lokalnej społeczności to wykonywał je i w większości przypadków było tak, że społeczność ta patrzyła nieco bardziej przychylnym okiem na smokołaka i jego łapę. - Powiem ci, że gdy pomagam lokalnej społeczności to patrzą na mnie trochę bardziej przychylnie, na mnie i na moją smoczą łapę... - dodał po chwili. Uznał, że dobrze będzie, jeżeli Sanaya będzie o tym wiedziała. W między czasie porcja gulaszu na talerzy Fenrira zaczęła powoli znikać. Podejrzewał, że po dwóch porcjach gulaszu i kawałku ostro przyprawionej kiełbasy to nie będzie już na tyle głodny, że zje trzecią porcję ciepłego dania.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

Sanaya nie nalegała, gdy Fenrir po raz kolejny zapewnił ją, że nie ma zamiaru wypytywać o jej rodzinę, była mu nawet wdzięczna - ten temat w mgnieniu oka mógłby zabić nastrój na resztę wieczoru, a tego nie chciała. Wszystko układało się tak dobrze, po co więc dręczyć się dawnymi sprawami, których na dodatek nie dało się w ten sposób rozwiązać?
Wbrew pozorom Sanaya nie zapomniała o posiłku, kęsy brała jednak rzadziej niż Fenrir. Rozmowa interesowała ją po prostu o wiele bardziej niż zawartość talerza, pierwszy głód zdążyła już zresztą nasycić.
- Nie musiałeś pytać, ale miło, że to zrobiłeś - przyznała, gdy smokołak stwierdził, że przewidział jej reakcję. Po kolejnych jego słowach Sanaya cicho się zaśmiała.
- Oj, nie wiesz, co mówisz - zauważyła. - Jak dopuszczę ich do ciebie, to cię więcej nie odzyskam, nie zgadzam się na taki układ. Najpierw by cię wypytywali, później mężczyźni koniecznie musieliby się z tobą napić, a gdybyś zaczął pomagać im w pracy, to już nigdy byś się od nich nie ogonił. Nie zrozum mnie źle, to sympatyczni ludzie, ale na dłuższą metę bardzo męczący. Gdy akurat jestem w domu, nawet nie zamykam drzwi: co chwilę ktoś przychodzi, a to po jakiś płyn na robactwo, a to ktoś akurat z pola wraca i przyszedł podzielić się ze mną plonami, a to ktoś ostatnio coś usłyszał i zaraz trzeba to ze mną skonsultować.
Tai mówiła pogodnym tonem, a dla podkreślenia słów o pielgrzymkach przewijający się przez jej dom zakreśliła w powietrzu kilka kółek palcem. Opuszczając dłoń od razu złapała Fenrira za rękę, nie zwracając nawet uwagi, czy to ludzka czy smocza dłoń.
- Mam nadzieję, że będziesz się u mnie dobrze bawił - zakończyła temat Sadów.
Wolną ręką Sanaya odsunęła na bok talerz - ona już skończyła posiłek. Nie zamierzała oczywiście popędzać w ten sposób smokołaka, chociaż zdawało jej się, że on również kończy posiłek.
- Powiedz, próbowałeś kiedyś osiąść gdzieś na dłużej? Po tym, gdy przestałeś mieszkać z Voro, ma się rozumieć - doprecyzowała.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

- Wolałem zapytać, bo chciałem mieć w tej sprawie pewność - odparł smokołak. Zauważył, że Sanaya bierze kęsy nieco rzadziej od niego, jednak nie miał zamiaru o tym wspominać, jeszcze pamiętał, że mężczyzna potrzebuje zjeść więcej od kobiety, żeby zaspokoić swój żołądek i pozbyć się uczucia głodu. Mimo tego to Fenrir po tym co zjadł nie mógł powiedzieć, że w dalszym ciągu jest głodny, bo nie był. Nie wiedział dlaczego alchemiczka zaśmiała się, jednak domyślił się powodu po jej następnych słowach.
- Jeżeli mówisz prawdę, a podejrzewam, że jest to prawda to może, jednak zrezygnuję z tego, że zacznę im pomagać - odparł i nawet zaśmiał się lekko, jednak na chwilę. - Zapomniałaś o tym, że wtedy, kiedy jednak zacząłbym im pomagać, to możliwe by było, że zostalibyśmy w Sadach na o wiele dłużej niż moglibyśmy zakładać - dodał po chwili. Tym razem nie zaśmiał się, a szczerze uśmiechnął, możliwe też, że dlatego, że poczuł dłoń alchemiczki na swojej smoczej łapie.
- Wystarczy mi to, że ty też tam będziesz - powiedział po tym jak Sanaya powiedziała, że " Ma nadzieję, że Fenrir będzie się u niej dobrze bawił". Powiedział to, bo po prostu chciał to powiedzieć, i nie miał żadnych, innych powodów. Również odsunął swój talerz na bok, on również się najadł, mimo, że i tak nie zjedli wszystkiego co przyniosła kelnerka. Następnie pytanie, które usłyszał z jej ust sprawiło, że smokołak musiał się nieco dłużej zastanowić nad odpowiedzią.
- Nie próbowałem - odpowiedział krótko. - Najczęściej szukam pracy jako najemnik i w dodatku podróżuję po różnych miastach, żeby znaleźć tę pracę. Tryb życia, który prowadziłem i dalej prowadzę to po prostu nie pozwolił mi na to, żebym osiadł gdzieś na stałe. Poza tym... to gdybym miał osiąść na stałe w jakimś domu to podejrzewam, że nie jako samotnik - dopowiedział po chwili. Wytłumaczył jej dlaczego nie próbował. - Dodam też, że już przyzwyczaiłem się do mojego dotychczasowego trybu życia... - dodał na koniec.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

Śmiech Fenrira, nawet jeśli krótkotrwały, sprawił Sanayi sporą radość - to chyba znaczyło, że dobrze czuje się w jej towarzystwie. Z interpretacją jego słów miała jednak mały problem - odpowiadałaby mu sytuacja, w której zostaliby u niej dłużej, czy też wręcz przeciwnie? Nie drążyła jednak tego tematu - czułe wyznanie, jakie poczynił chwilę później sprawiło, że odegnała od siebie wszelkie obawy. Gdy Fenrir układał w myślach odpowiedź na jej pytanie, ona spojrzała na ich złączone dłonie - szpony i łuska pokrywająca rękę smokołaka w połączeniu z jej tatuażami wyglądały jak ożywiona ilustracja z jakiejś księgi z baśniami. Wcześniej Sanaya bała się, czy Fenrir nie cofnie łapy, gdy ona jej dotknie, w końcu był na punkcie swego defektu trochę wyczulony, ale całe szczęście tak się nie stało. Alchemiczka dostrzegła chyba nawet delikatny uśmiech na jego obliczu.
- Nie zamierzam zrobić z ciebie domatora - zastrzegła od razu, gdy tylko Fenrir skończył swoje wyjaśnienia. Nie była pewna, czy poczynione na sam koniec zastrzeżenie było przestrogą dla niej, by nie próbowała niczego zmieniać, współczuć mu.
- Po prostu byłam ciekawa. Życie podróżnika jest na pewno piękne - zauważyła, jakby na moment się rozmarzając. Błyskawicznie wróciła na ziemię, spoglądając w oczy mężczyzny, jakby właśnie naszedł ją pewien pomysł.
- Może... Poszlibyśmy już do pokoju? - zaproponowała. - Coraz więcej osób się schodzi, wkrótce będziemy musieli się przekrzykiwać, aby swobodnie porozmawiać.
W istocie, do karczmy powoli napływali klienci - z głównej sali słychać było już całkiem znaczny gwar rozmów, a stoliki wokół Sanayi i Fenrira również zaczęły się zapełniać. Nie było jeszcze najgorzej, nim wszystkie miejsca zostaną zajęte, minie jakaś godzina, tak więc jeszcze można było chwilę zostać, jeśli lubiło się nastrój panujący w karczmie. Tai zależało jednak teraz na trochę innej atmosferze, dlatego wykorzystała byle pretekst, aby zostać z Fenrirem sam na sam.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Wcześniej nie cofnął smoczej łapy, gdy poczuł na niej dotyk Sanayi, ponieważ po prostu ufał jej i nic nie wskazywało na to, że to się zmieni. W dodatku alchemiczka już raz dotykała łusek na jego łapie i pazurów, którymi jest zakończona.
- Nie posądzałem cię o to, że zamierzasz zrobić ze mnie domatora - odparł do alchemiczki. To co powiedział na końcu mogło zabrzmieć jak przestroga czy coś podobnego, jednak Fenrir nie miał tego na myśli.
- Życie podróżnika? Ano, pod pewnymi względami jest piękne, bo przecież dużo się podróżuje i zwiedza różnorakie krainy. Ma się też co opowiadać po karczmach, jeżeli uda się nawiązać z kimś rozmowę - powiedział do alchemiczki. Czasami w karczmach udało mu się nawiązywać rozmowy z innymi podróżnikami, poszukiwaczami przygód, najemnikami czy innymi osobami, które podróżują albo dlatego, że mają taką profesję, albo dlatego, że po prostu lubią. W pewnym momencie, w spojrzeniu Sanayi dało się dostrzec jakby właśnie wpadła na jakiś pomysł. Po chwili dowiedział się jaki to pomysł.
- Dobry pomysł - zgodził się z sugestią alchemiczki. Rozejrzał się jeszcze wokół, jakby chciał sam sprawdzić czy rzeczywiście ludzie zaczęli się schodzić- i tak było w istocie. - W pokoju pewnie będzie nam się lepiej rozmawiało i będziemy mieli więcej prywatności - dodał po chwili. Fenrir nie był już głodny, a skoro Sanaya zaproponowała, żeby udali się do pokoju to ona pewnie też już się najadła. Po chwili wypił resztę wina z kieliszka i wstał od stołu. Poczekał na to, aż alchemiczka zrobi to samo, a następnie wziął ją pod ramię, teraz musieli pójść po klucz do pokoju.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

Sanaya bez zbędnych ceregieli zgarnęła swoją torbę i płaszcz, po czym odeszła z Fenrirem pod rękę. W drugiej sali zebrał się już spory tłum klientów, dlatego trzeba było chwilę poczekać, aż ktoś pojawi się przy barze i wyda klucz do pokoju. Padło na mężczyznę, którego Sanaya zaklasyfikowała jako właściciela przybytku.
- To jaki pokój? - zapytał, sięgając ręką do miejsca pod kontuarem, gdzie pewnie trzymał klucze.
- Dwójkę ze wspólnym łóżkiem - odpowiedziała alchemiczka i natychmiast dostała odpowiedni klucz. Masywna, drewniana zawieszka, która przy nim wisiała, była pomalowana na niebiesko. Nie było na niej żadnego numerka, dlatego Sanaya uznała, że ma poznać drzwi po kolorze - była to częsta praktyka w miejscach, gdzie gości stanowili głównie analfabeci.
Tai na moment przejęła rolę przewodnika - złapała Fenrira za rękę i poprowadziła go do schodów na górę. Tam niestety musiała go puścić - wejście było wąskie i dość strome, wolała nie ryzykować, że spadnie i jeszcze pociągnie za sobą smokołaka. Całe szczęście schody szybko się skończyły, a dwójka podróżnych stanęła w skromnym, skąpo oświetlonym korytarzu, gdzie na drzwiach namalowano różnokolorowe kropki na wysokości oczu przeciętnej osoby.
Pokój Sanayi i Fenrira był trochę ciasny, z dwóch powodów: pierwszym był lekko skośny sufit, zaczynający się mniej więcej w połowie pomieszczenia, drugi zaś stanowiło nagromadzenie różnych mebli. Oprócz dwuosobowego łóżka z wysokimi zagłówkami, stały w nim dwa stoły, jeden zastawiony dodatkowo przyborami kąpielowymi, oraz skrzynia na rzeczy i dwa krzesła.
Alchemiczka weszła pierwsza do pokoju. Od razu odłożyła torbę i płaszcz na jedno z krzeseł i obróciła się w stronę drzwi, czekając, aż Fenrir wejdzie i zamknie za sobą. Podeszła do niego i stanęła naprawdę blisko, ręce trzymając jednak splecione za plecami.
- Chyba coś ci obiecałam - powiedziała bardzo cicho. Mówiąc uniosła się lekko na palcach, Fenrir mógł poczuć jej oddech na twarzy, a gdyby był lżej ubrany, może nawet poczułby bijące od jej skóry ciepło, tak blisko niego była.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Po chwili obydwoje wyszli z sali. Chwilę też poczekali, nim ktoś pojawił się przy barze, bo po ich stronie baru zebrał się tłum klientów. W końcu prawdopodobny właściciel karczmy zwrócił się do nich z pytaniem o pokój, tą rozmowę zostawił Sanayi. Po krótkiej chwili dostali klucz do pokoju z łożem dla dwóch osób i ruszyli na górę karczmy, czyli tam gdzie są pokoje. Tym razem alchemiczka objęła rolę przewodnika i złapała Fenrira za rękę, a następnie pociągnęła schodami na górę. Drzwi do pokoju, do którego otrzymali klucz rozpoznali po tym, że miały taki sam kolor jak drewniana zawieszka, która przywieszona była przy kluczu. Przepuścił w drzwiach Sanayę, a on wszedł za nią. Rozejrzał się po pokoju - ogólnie to był trochę ciasnawy, jednak plusem było to, że miał łóżko, które wyglądało na wygodne, a przynajmniej tak wyglądało dla smokołaka. Zamknął za sobą drzwi, a po chwili Sanaya stanęła naprawdę blisko niego. Jako, że był w zbroi to czuł jej oddech na twarzy, wiedział, że stoi na palcach, bo wcześniej była od niego trochę niższa.
- Wiem - stwierdził. Jego głos również był cicho. - Jakbym mógł o tym zapomnieć? - zapytał retorycznie.
- Ja również coś ci obiecałem, ale najpierw... pozwól, że pozbędę się zbroi - odparł i delikatnie odsunął od siebie Sanayę, aby przejść obok i zacząć zdejmować zbroję. Najpierw odłożył hełm na stół, następnie zdjął rękawicę, którą położył obok hełmu. Później zabrał się za napierśnik, z którym poradził sobie nad wyraz dobrze, położył go po prostu pod stołem. Sanaya ujrzała lnianą, białą koszulę, pod którą w miarę dobrze dało dostrzec się bardzo dobrze wyrzeźbione mięśnie. Lewa ręka, która również była widoczna, bo koszula miała krótki rękaw, była również bardzo dobrze umięśniona, a mięśnie na niej były dobrze wyrzeźbione. Odpiął nagolenniki od spodni i położył je obok zbroi, butów jak na razie nie zdjął. Nie zdjął też koszuli, jednak spojrzał na alchemiczkę, a w jego wzroku dało się dostrzec coś na wzór wyzwania "Jeżeli chcesz zobaczyć co jest pod koszulą to sama ją zdejmij". Prędzej czy później Fenrir i tak zdjąłby koszulę, bo powiedział Sanayi, że pokaże jej blizny na plecach. Ponownie podszedł do alchemiczki i tym razem to on był naprawdę bardzo blisko niej. Cofnęli się oboje i tym samym kobieta przyległa plecami do ściany. Przez ten cały czas myślał na tym, czy zebrać się w sobie i teraz, w tym momencie, pocałować alchemiczkę, nie wiedział jak ona to odbierze, bo wcześniej miała okazję, żeby zacząć pocałunek, jednak nie zrobiła tego i dała mu tym znak, żeby poczekał. Możliwe, że teraz jest moment, w którym nie musi już czekać.
"Przynajmniej nie będę miał do siebie pretensji o to, że nie próbowałem... nawet, jeżeli efekt tego będzie inny niż ten, który chciałem, żeby był" - pomyślał i przeszedł do czynu. Powoli zbliżył swoje usta do ust alchemiczki, a w tym czasie jego lewa, zwykła ręka powędrowała na jej plecy i oddzieliła Sanayę od ściany sprawiając, że stała jeszcze bliżej smokołaka. Następnie rozpoczął pocałunek, gdy ich usta zetknęły się ze sobą, najpierw dość krótki, można rzec, że zwykły, a później przeszedł do długiego, namiętnego i przepełnionego uczuciami. Ciekawiło go to, czy Sanaya zrobi to samo, czy jednak odepchnie go od siebie i powie, że to jeszcze nie czas na to. Szczerze mówiąc to wiadomo, że dla niego lepsza i korzystniejsza byłaby pierwsza możliwość.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

Sanaya odsunęła się od Fenrira bez cienia oporu, ale też bez entuzjazmu. Gdy smokołak zdejmował z siebie kolejne elementy zbroi, ona usiadła na łóżku i po prostu mu się przyglądała, oparta o wezgłowie. Powiodła dłonią po pościeli - była ona trochę sztywna, ale na pewno czysta, siennik zaś zdawał się być dobrze wypchany, przynajmniej w miejscu, gdzie usiadła. Nie roztrząsała zbyt długo tej kwestii - tuż przed nią działo się coś, co o wiele bardziej zasługiwało na uwagę, niż jakaś tam pościel. Z lekkim uśmiechem patrzyła, jak powoli spod metalowej skorupy wyłania się ciało Fenrira. Sanaya była pełna podziwu, widząc jak dobrze zbudowany jest smokołak, obserwowanie go stanowiło prawdziwą przyjemność. Aby nie gapić się jak ciele, alchemiczka pochyliła się i zdjęła sandały, cały czas jednak zerkając na Fenrira. Była akurat w trakcie wyjmowania kolczyków z uszu, gdy mężczyzna spojrzał na nią z wyzwaniem w oczach - “jeśli chcesz więcej, to sama to sobie weź”. Chciała. Momentalnie wstała i podeszła do Fenrira, on zaś wyszedł jej naprzeciw. Nie padli sobie w ramiona, Sanaya cofnęła się lekko, gdy byli ledwo cal od siebie, jej dłonie zatrzymały się wpół ruchu, jakby chciała go objąć i w ostatniej chwili się rozmyśliła. Alchemiczka pozwoliła przyprzeć się do ściany, asekurując się trochę rękami. Starała się patrzeć w oczy Fenrira, chociaż jej wzrok umykał w dół, prześlizgując się po wyraźnym zarysie mięśni jego ramion i klatki piersiowej. Głupcem byłby ten, kto myślałby, że kobiety nie lubią sobie popatrzeć tak samo, jak mężczyźni.
Sanaya podniosła wzrok w chwili, gdy poczuła na skórze oddech mężczyzny. Fenrir przygarnął ją do siebie ramieniem, czemu teoretycznie się nie sprzeciwiła, oparła się jednak dłońmi o jego tors. Nie miało to na celu utrzymania odległości, bo już nie o to chodziło. Tai lekko zmrużyła oczy, a gdy smokołak w końcu ją pocałował zamknęła powieki. Jej ręce przesunęły się po ciele Fenrira, zaborczo objęła go za szyję. W jej trzewiach rozlała się fala przyjemnego ciepła, ciało samo ułożyło się w ramionach mężczyzny, aby być jak najbliżej niego. Gdy wycofał się z pierwszego pocałunku, Sanaya z trudem również to zrobiła, w drugi jednak zaangażowała się z jeszcze większym entuzjazmem. Dłonią przeczesała jego włosy, palcami powiodła tuż za uchem, ledwie zahaczając szczękę dotknęła szyi, aż w końcu objęła go za bark. Czy też raczej taki miała zamiar, przy muskulaturze Fenrira nie byłaby w stanie uczynić tego nawet obiema rękami. Podobało jej się to, nigdy nie obejmował jej mężczyzna tak silny i postawny, to było dla niej doznanie zupełnie nowe.
Sanaya pierwsza wycofała się z pocałunku, nie próbowała jednak uciekać z ramion mężczyzny. Spojrzała w jego oczy lekko zamglonym wzrokiem. Nic nie mówiła - gdyby się odezwała, nastrój prysnąłby jak bańka mydlana. Przytuliła się do niego w taki sam sposób, jak wcześniej na polanie, policzkiem dotykając jego policzka.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Czuł na sobie wzrok Sanayi, gdy zdejmował z siebie części zbroi, a spod tej zbroi wyłaniało się jego ciało. W ogóle nie przeszkadzało mu to, ani nie krępowało go to, że alchemiczka przygląda mu się. Domyślił się, że gdyby nie było na co popatrzeć to pewnie nie czułby teraz jej wzroku na sobie. Gdy "rzucił" jej wyzwanie to wiedział, że je przyjęła, bo chwilę po tym alchemiczka wstała i ruszyła w jego stronę, a on wyszedł jej na przeciw. Nie objęła go, jej dłonie zatrzymały się, jednak Sanaya pozwoliła mu się przyprzeć do ściany. Widział, że jej wzrok ucieka niżej i tym samym nie patrzy mu ona w oczy, jednak tego również nie miał jej za złe- spojrzała mu w oczy dopiero gdy Fenrir zdecydował się na to, że ją pocałuje. Czuł, że ręce kobiety przesuwają się po jego ciele, w trakcie tego pocałunku, aż w końcu objęła go za szyję. Pierwszy pocałunek, został zaczęty przez niego i on również go skończył. Łatwo wyczuł to, że Sanaya bardzo zaangażowała się w drugi pocałunek. Czuł jak Sanaya jedną dłoń przesuwa po jego włosach, za uchem, po szyi i ostatecznie objęła jego bark. Spojrzał jej w oczy tuż po tym jak ich usta oderwały się od siebie, a alchemiczka przytuliła się do niego. Nie odezwała się, on również tego nie zrobił- oboje zdawali sobie sprawę, że gdy któreś z nich się odezwie to nastrój po prostu by prysnął, jednak zawsze można byłoby go zbudować ponownie. Smoczą łapą objął ją w talii, a Sanaya mogła poczuć łuski, które ocierają się o jej skórę, mimo tego, że łapa zakończona była pazurami to Fenrir objął nią delikatnie alchemiczkę- nie chciał sprawić jej niepotrzebnego, nawet najmniejszego bólu. Drugą ręką zaczął powoli bawić się włosami Sanayi, głównie polegało to na tym, że wolno przesuwał po nich swoją rękę.
- To co teraz? - wyszeptał jej do ucha. Jego szept był specyficzny, bo praktycznie nie zepsuł nastroju panującego w ich pokoju. Był pewien, że Sanaya również będzie potrafiła odpowiedzieć mu takim szeptem.
- Najpierw ty pokazujesz mi wszystkie wzoru za swoim ciele, czy wolisz zobaczyć moje blizny? - zapytał tym samym szeptem. Oczywiście nie przestawał jej obejmować, a raczej przytulać. Jeżeli Sanaya zacznie ściągać z niego koszulę to uzna, że najpierw będzie chciała zobaczyć jego blizny, poza tym przyjęła "wyzwanie", więc to byłoby też równoznaczne z tym, że wykonała to "wyzwanie".
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

Dotyk łuski na skórze był dla Sanayi czymś egzotycznym, ale przy tym całkiem miłym. Fenrir był bardzo delikatny, czego tak naprawdę się spodziewała, lecz mimo to była lekko zaskoczona dysonansem brutalnego i drapieżnego wyglądu łapy, a tego, jaka była ona w dotyku i jak czuły gest mógł nią wykonać smokołak. Ani razu nie przeszło jej przez myśl, by mogła zostać skrzywdzona przez Fenrira, ale spodziewała się chociaż lekkiego drapania. Tymczasem prawie nie poczuła szponków, które dotykały jej skóry. Nie uciekła ani nie wzdrygnęła się, dreszcz poczuła dopiero, gdy mężczyzna pogładził ją po włosach - bardzo to lubiła.
Nie odpowiedziała na pytanie. Trochę rozbawiło ją to, w jaki sposób przedstawił sprawę smokołak, skojarzyło jej się to przechwałkami, jakie często słyszała w karczmach, gdy najemnicy chcieli zaimponować zgromadzonym kobietom. Szybko jednak przeszła jej wesołość, zdusiła śmiech, nim wydobył się z jej krtani i odchyliła się lekko do tyłu, wspierając się na smoczej łapie Fenrira. Dokładnie zlustrowała wzrokiem jego oblicze, po czym powiodła palcem po odsłoniętym obojczyku. Podjęła już decyzję, o czym smokołak dość szybko się przekonał, dokładniej w chwili, gdy Sanaya złapała za brzeg jego koszuli, a na ustach złożyła kolejny pocałunek. Nie zależało jej tak bardzo na zobaczeniu jego blizn, jak na tym, by po prostu móc podziwiać jego muskularne ciało, ale nie powiedziała tego na głos. Spróbowała zrobić krok w kierunku łóżka, aby zmusić Fenrira, by na nim usiadł. Z koszulą się nie spieszyła, co podniosła ją kawałek, wodziła dłońmi po odsłoniętej skórze. Jej palce natrafiły w końcu na blizny na jego plecach, przez ułamek sekundy się zawahała: podłużne ślady nie skojarzyły jej się z ranami po walce, a po razach wymierzonych batem. Szybko uznała to skojarzenie za niedorzeczne. Nie było już sensu przedłużać - Sanaya odsunęła się i, o ile smokołak współpracował, zdjęła z niego koszulę i rzuciła ją gdzieś w kierunku stołów.
- Mam szukać kolejnych? - zapytała lekko wibrującym, zmysłowym szeptem, kładąc dłonie na ramionach Fenrira i przesuwając je na jego plecy. Nie pytała o genezę blizn, chociaż zapamiętała sobie to pytanie - zada je, gdy będzie ku temu lepsza okazja.
Zablokowany

Wróć do „Menaos”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości