Pałac SnówWielki Bal Noworoczny - Event 3.01.2014 - 6.01.2014

Marmurowy pałac z ogromną salą balową, mogącą pomieścić setki gości. To tu raz w roku dobywa się Wielki Bal Noworoczny z okazji Święta Życia.
UWAGA!: W dziale można pisać tylko podczas trwającego eventu.

Awatar użytkownika
Castaleya
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Castaleya »

-Cóż gdybym zjawiła się tu w swej prawdziwej postaci myślę że zajęłabym dość sporo miejsca, poza tym w smoczej postaci w tak malym pomieszczeniu byłabym dość niezgrabna.
Przerwała na chwilę.
- opowiedzieć coś o sobie. Cóż zbyt wiele nie podróżowałam, mam co prawda już 1002 wiosny, ale większość swojego życia spędziłam w Górach Druidów w swojej jaskini.
Drzwi do komnaty otworzyły się. Castaleya spojrzała w gwieździste niebo, nad pałacem było wyjątkowo piękne.
Wraz z nią obrócili się jej towarzysze.
- Powiadają, że każda gwiazda jest duszą zmarłej istoty. Mówią też, że gdy umrze smok, pojawiają się dwie gwiazdy - jego oczy.
Słyszałam też opowieści, które mówiły, że niektóre smoki potrafią przenieść swoją świadomość do jakiegoś przedmiotu i nawet kiedy umrą, potrafią komuś poradzić. Niestety niewiele smoków to potrafiło i niewielu nawet jeśli umiało to zrobiło. Ale to już inna opowieść.
-Drodzy Panowie, może przejdziemy się w okół zamku i pozwiedzamy?
Awatar użytkownika
Eriana
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eriana »

- Mój powód nie jest szczególny. Z takiego samego powodu i ty znalazłaś się tutaj. Każdy chce się wyrwać ze swojego podwórka i zasmakować życia, poznać inne podwórka.
Również poczęstowała się owocami. Nie przywykła jeszcze do smaku ziemskich owoców były.. bardziej suche.
- Bardzo chciałabym posłuchać jak grasz. Na pewno jesteś wirtuozką, widzę pasję w twoich oczach.
- Co do przebywania na ziemi... każda syrena i tryton to potrafią. Mają tylko rożne ograniczenia, zazwyczaj muszą raz na dobę wejść do wody, ale ja mam bransoletę która pozwala mi na dłuższe przebywanie tutaj.
- Przepraszam, ze zapytam ale kto to Dolores?
Awatar użytkownika
Arthanal
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Lich
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arthanal »

        Na tym wielkim balu spodziewał się zgoła czegoś innego. Wcześniej określił się badaczem, ale nie było chyba takiego badacza, który odgadłby zawczasu, co czeka go w tym miejscu, mógłby zgadywać jeno, co i Arthanal robił wcześniej. Zgadywał, snuł hipotezy, wreszcie zjawił się tutaj osobiście i napotkał rzecz, której przewidywać nie śmiał. Napotkał kopalnię wiedzy, zwaną dialogiem.
        Zaśmiał się znowu. Szczerze i wesoło.
        - Zyskałeś mój szacunek, istoto lasu - rzekł. - Rzeczywiście, racja! Niewielu jest takich, którzy potrafiliby naruszyć spokój zmarłych, tyle tylko, że w tym przypadku nie trzeba do tego rozdzierać zasłony śmierci. Śmierć przyszła tu sama! Trzeba ci bowiem wiedzieć, że drobna cząstka bytu mistrza Pharacelsusa została w jego czaszce. Szczegóły są nieistotne. Ach, przepraszam za wcześniejszą formę, oczywiście, że nie miałeś złych intencji! Zechciej wybaczyć i mi - skłonił się przed druidem.
        - Słusznie, dajmy pokój smokom, smokowcom i smokołakom - odezwał się znów po chwili. Pytasz, pani, o śmierć... hm. Nie zajmuję się badaniem klechd i ludowych podań, niemniej jednak spróbuję na pytanie odpowiedzieć, zaznaczę, teoretycznie. Nie wydaje mi się, o ile nie wejdziemy w metafizykę. Myślę, że może być to zjawisko wywołane przez zgaśnięcie umysłu, ułuda wzroku, ostatni błysk woli. Któż jednak może być pewien? Wiem, gdzie trafiają różne istoty po swej śmierci, śledziłem ich szlaki wielokrotnie, czas jednak... Ten jest po śmierci dość względny, dalece bardziej, niźli w Alaranii. Prasmok dał życie, możliwe więc, że duchy po śmierci odnajdują drogę do swego stworzyciela, by podziękować mu za ten dar. Zabawne, niemalże jak my tutaj.
        Oczy nekromanty błysnęły krótko.
        - Ten bal... - kontynuował. - Ten bal jest naprawdę wspaniały.
        Wywodu druida nie skomentował, nie dlatego, że nie zaciekawił nekromanty - przeciwnie, był fascynujący, do tego stopnia, że mag pogrążył się w rozważaniach...
        ...pomyślmy. Wzór energetyczny. Właściwie podobnie do zaświata, tylko bez... no właśnie. Oto prawdziwy problem, owa separacja. Rzeczywiście, wspólna jaźń była koncepcją wśród... Należy sprawdzić po powrocie do biblioteki. Tymczasem, o ile znalazłaby potwierdzenie, jak? Możnaby...
        Z kotłowaniny myśli wyrwał go głos smoczycy. Dziwnie czuł się w obowiązku, by odpowiedzieć.
        - Te opowieści są prawdziwe, jak sądzę - rzekł z łagodnym uśmiechem. - Smoki znane są ze swojego wybitnego talentu do magii oraz mocy intelektu, który przy takiej próbie jest niezbędny, wymaga ona bowiem niezwykle szybkiego działania bądź... ach, ponownie, nie chcę zadręczać szczegółami. Otóż wprawny mag, uczony w Dziedzinie Nieżycia i wspomagający się naukami pokrewnymi teoretycznie jest w stanie przenieść swoją świadomość do jakiegoś przedmiotu. Z pewnością słyszeliście o lichach, ludzkich magach, którzy oszukali śmierć, a i ja sam dokonałem podobnej sztuki kilkakrotnie, choć oczywiście było to dalece łatwiejsze, gdyż nie szafowałem swoją świadomością. W istocie, przychodzi mi także na myśl kilka opowieści, które traktują o zaczarowanych przedmiotach, jakoby myślących, doradzających posiadaczom w trudnych chwilach, a choć, jak mówiłem, nie badam ludowych bajań, jestem świadom, że skądś zwykle się biorą. Co do twojej, pani, propozycji - chętnie dotrzymam ci towarzystwa. Sam zresztą miałem taki spacer zaproponować, chciałem bowiem oddać Prasmokowi dziękczynienie i hołd, a przy wspaniałej figurze, stojącej na placu, szczególnie silnie odczułem jego obecność.
Awatar użytkownika
Darshes
Senna Zjawa
Posty: 277
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie Lasu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darshes »

Mówiąc szczerze, Maie zaniemówił. Spodziewał się pyszałkowatego, zadufanego w sobie człowieka o ambicjach zbyt wielki w porównaniu do rozumu. Jednak ów Mistrz Magii zdawał się głodny - głodny wiedzy. Mówiąc o śmierci, mówił najwyraźniej z własnego doświadczenia, nie z ksiąg czy zwojów. Przedstawiał fakty poparte przez własną obserwacje, a sprawę zdawał się analizować dogłębnie. Miał jednak zwyczaj, jak wszyscy uczeni magowie tego przeklętego świata rzucać terminami fachowymi, które zwykłego laika potrafiłby zabić na miejscu. Szczęściem jednak matka natura zdawała się obdarzyć go dość wysokim intelektem by oszczędzić im wykładów. I za to był mu wdzięczny. W sumie poczuł sympatie do tego człowieka i szanował jego ogrom wiedzy. Możliwe, że jego towarzystwo będzie jeszcze ciekawsze niżeli smoczycy.
Kobieta natomiast zdawała się działać jako mediatorka, nie biorąc żadnej ze stron, uważnie przysłuchując się rozmowie i rzucając ciekawe pytania. Mógłby odpowiedzialność za to zrzucić na jej wiek - ponad 1000 lat! - ale przeczucie podpowiadało mu że to raczej cecha jej osobowości. Kiedy mówiła o swojej naturalnej postaci, wzrok Darshesa stał się zamglony. Próbował przebić się przez te wszystkie warstwy istnień i znaleźć tą zwaną smokiem.
Znalazł jednak wzór tak zawiły i poskręcany, że potrzebowałby wielu godzin na składanie takiego ciała, nie wspominając już o potrzebnej do tego energii magicznej, której koszt on sam będzie musiał zapłacić. Wrócił jednak do rzeczywistości gdy padło pytanie o spacer, a w duchu obiecał sobie, że kiedyś spróbuje przynajmniej przybrać smoczopodobny kształt. Może jakiejś wyverny albo wija.
- No! Skoro wszyscy uważają, że powinniśmy się nieco przewietrzyć, to proponuje ruszyć w kierunku wyjścia. - Poluzował broszę przy szyi i starł nieco potu z czoła. - Jest tu jak dla mnie zbyt duszno. Jeszcze chwila i rzeczywiście mógłbym potwierdzić lub zaprzeczyć mitom i legendom na temat umierania. Stanowczo wolę łąki i lasy.
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Rishann rozglądała się po sali, obserwując tak niespotykany widok. Wszyscy, bez względu na rasę bawili się wspólnie, bez żadnych sporów czy innych nieprzyjemnych spraw. Wszystko wyglądało jakby było jedynie snem istoty marzącej o wiecznym pokoju na świecie. Kobieta została poproszona do tańca, przez wysokiego elfa, tym razem więc nie odmówiła i oddała się przyjemności. Wirowali razem po całym parkiecie, lekko, z gracją, elf okazał się być wręcz doskonałym tancerzem, a dobrze prowadzący partner to większa część sukcesu.
Po zakończonej melodii, elf ukłonił się, wampirzyca podziękowała podobnym gestem i oboje poszli w swoją stronę.

Muzycy zaprosili wszystkich gości bez wyjątku do odtańczenia kolejnego tańca - tańca życia. Wkrótce po tym zaproszeniu, zebrani goście dobierając się w pary, ruszyli na środek sali, by uczestniczyć w tym co przygotowali muzycy.

Rish natomiast postanowiła wyjść na jeden z balkonów, do którego drzwi były otwarte. Wokół zamku zapalone były lampiony, dodające uroku całemu temu miejscu, ale niebo było już ciemne, pokryte milionami gwiazd. Wampirzyca patrzyła w górę, ciesząc wzrok takim widokiem. W końcu była dzieckiem nocy... I najlepiej czuła się pośród ciemności.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

- Enadelia... - powtórzyła w zamyśleniu topielica. - To brzmi jak nazwa jakiegoś kwiatka, prawda? Ja jestem Aishele... ktoś miał mi kiedyś powiedzieć, co to znaczy, ale nie wiem... Tak, jestem Aishele, o ile pamiętam.

I znów dziewczyna dopiero po fakcie pojęła, że jej słowa zabrzmiały dość dziwnie. Kolejna gafa. Kolejne niefortunne sformułowanie. Znów trzeba wyjaśniać...

- No c-cóż, mam drobne kłopoty z pamięcią - wyjąkała niepewnym tonem coś w rodzaju wyjaśnienia.

Enadelia sprawiała wrażenie miłej istotki, do tego naprawdę ślicznej jak leśna roślinka. Topielicy było trochę głupio, że cały czas gada coś od rzeczy, zamiast zachowywać się jak wszyscy dookoła. Jak każda cywilizowana istota na balu. Wreszcie, z braku lepszego pomysłu, wykręciła nagle na bosych paluszkach zamaszysty piruet, wprawiając w ruch fałdy swej sukni, rozjarzonej niezliczoną ilością zielonkawych świetlików. Po czym, szeleszcząc szarymi koronkami, wypaliła do dziewczyny:

- A może... Chcesz potańczyć? Chodź! No, wiem, że pewnie wolałabyś z jakimś chłopcem, ale ja ci przynajmniej stóp nie podepczę buciorami... ani ty mnie! Chodź!

Szczupła dłoń, wyciągnięta niespodziewanie ku naturiance, nie była tak piękna i wypielęgnowana, jak dłonie większości obecnych tu, wykwintnych dam. Jakby się kto zbyt wnikliwie przyjrzał, to - wstyd, ale niestety - dojrzałby pod paznokciami nawet trochę mułu z jeziora i kawałek wodnej trawy, zawiniętej na którymś paluszku na kształt pierścionka. Lecz intencje Aishele miała tym razem czyste - nawet, jeśli nie można było powiedzieć tego samego o jej rękach.

- Hm, hm? Co mówiłaś? Wybacz, nie dosłyszałam, taki tu hałas!

Cóż, skąd Aishele mogła wiedzieć, że naturianka wita się właśnie z jej krukiem...? Dostrzegła jedynie, że Maie porusza ustami, a niezrozumienie zrzuciła na karb swojego zalanego wodą ucha. Ptaszysko zaś odpowiedziało Enadelii na to przemiłe powitanie, kracząc donośnie. Jego właścicielka tego nie wiedziała, ale krakanie to znaczyło: "Nie ma potrzeby się ze mną witać, jestem tylko martwym sługą i narzędziem mojego Pana". Oświadczenie tyleż złowieszcze, co beznamiętne i spokojne.
Awatar użytkownika
Enadelia
Szukający Snów
Posty: 185
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Maie lasu
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/administrator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Enadelia »

- Kwiatka? - zaśmiała się - Może, może... Nie wiem, nigdy się nad tym nie zastanawiałam... - odparła z uśmiechem. Aishele - powtórzyła w myślach Enadelia. Imię dziewczyny do razu zapadło jej w pamięć. Nie mogła wprawdzie podać topielicy jego znaczenia, gdyż sama go nie znała. Obiecała sobie jednak, że któregoś dnia je odszuka i podzieli się nim z Aishele. Nawet nie zauważyła dziwnego brzmienia słów jej nowej znajomej. Nie przywykła do towarzystwa nieumarłych, nie wiedziała więc, jak się zachowują. Uśmiechnęła się tylko szeroko, mrużąc lekko oczy.
Na parkiecie zawirowały kolejne pary. Wszyscy stojący wokół byli zachęcani do kolejnego tańca. Tańca, który był pełen życia, jak żaden inny. Uczy Maie zalśniły. Nigdy nie była tak rozpromieniona. Przyglądała się z zainteresowaniem kolejnym pięknym damom, które wraz ze swoimi partnerami obracali się z gracją wokół siebie. Enadelia zapragnęła znaleźć się na ich miejscu tak bardzo, że początkowo ogarnęła wzrokiem cały ogrom sali, w poszukiwaniu odpowiedniego mężczyzny. Właściwie, jakiegokolwiek wolnego mężczyzny. Usłyszała koło siebie szelest sukni. Obracająca się Aishele niewątpliwie zwróciła jej uwagę na dłuższą chwilę. Nie zauważyła nawet, kiedy została wyciągnięta na parkiet. Znalazła się pośród tych wszystkich par i... zrozumiała, że nie potrafi tańczyć. Chciała zapaść się pod ziemię. Miała wrażenie, że każda osoba na tym przyjęciu, ma teraz spojrzenie wlepione właśnie w nią. Z popłochem rozejrzała się po otaczających ją istnieniach. Od razu rzuciło jej się w oczy, że styl tańca nie był zależny od rasy. Widziała wiele różnic i wiele podobieństw. Niepewnie spojrzała na Aishele, która mówiła coś do niej, tak samo, jak towarzyszący jej kruk. Żadne słowa nie dotarły jednak do niej. Cichy głos wypełnił jej myśli. Głos mówiący: To czas zabawy, nie zmartwień! Nie wiedząc dlaczego, posłuchała tego głosu. Po prostu uśmiechnęła się znów szeroko i dała ponieść muzyce. Wiedziała, że nie jest to taniec godny tak uroczystego balu, lecz czuła, że w ten sposób również oddaje cześć Prasmokowi. Kilka razy zakręciła piruet na swoich bosych stopach, a później obróciła kilka razy Aishele, śmiejąc się przy tym radośnie.
- Taniec jest taki zabawny! - rzuciła na tyle głośno, by przebić się przez donośne nuty muzyki. - Jest cudownie, prawda?
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

- Całkiem śmiesznie, nie da się ukryć! - przyznała skwapliwie topielica, pląsając bardziej jak jakaś opętana, niźli porządna panienka. Co było zresztą dość naturalne, bo porządną panienką nie była. Już nie. Nawet jeśli za życia tańce lepiej jej wychodziły, od czasu swojej śmierci dziewczyna poruszała się trochę niezgrabnie. Ostatecznie nie dziwne, że jej kości i wychudzone mięśnie przez te wszystkie lata spędzone na dnie jeziora zdążyły odzwyczaić się od podobnych harców i prawie całkiem zapomnieć, jak to się w ogóle robi.

Z zewnątrz taniec Aishele musiał wyglądać komicznie, ale w środku, w jej drobnym, przegniłym serduszku powodował coś niezwykłego. Przywoływał wspomnienia. Wspomnienia - rzecz tak cenną dla kogoś, kto z każdym dniem pomału zapomina, kim właściwie jest.

W Pałacu Snów wszyscy - z towarzyszącą jej Enadelią na czele - widzieli dziewczynę, która głupawo wymachiwała nogami, usiłując chociaż raz na jakiś czas dotrzymać rytmu wspaniałej muzyce. Dziewczynę, która wirowała w kółko aż zakręciło jej się w głowie i ze śmiechem na ustach prawie się przewróciła, ciągnąc towarzyszkę za sobą. Dziewczynę, nad którą fruwało bez przerwy czarne, rozwrzeszczane ptaszysko. Ona za to widziała zupełnie co innego.

Wielki płomień wspina się aż po samo niebo. Iskry mieszają się z gwiazdami i już nie sposób odsiać jednych od drugich. Wonne zioła palą się w ognisku, a od zielonkawego dymu wszystkich szczypią oczy. Gęste mgły zasnuwają wzgórza dookoła, lecz tu, na najwyższym ze wzgórz, ich siny welon rozegnała na cztery wiatry gromada tańczących. Długi korowód zatacza koło. Dwie siostry o czarnych warkoczach, bliźniaczo do siebie podobne, w czerwonych sukienkach gnają na jego czele. Piękni chłopcy skaczą przez ognisko, parząc sobie pięty.

- Oj! - Falę wspomnień przerwała nieumarłej podłoga, która zdrowo grzmotnęła ją w łeb. Zamyślić się podczas piruetu, to, jak się okazało, dość niezdrowo. - Co-so się stało?! - zawołała, starając się przekrzyczeć tłum tancerzy i szukając skołowanym wzrokiem naturianki. W zasadzie to czaszka nie bolała jej za bardzo, może dlatego, że to był tylko sen. Za to coś łaskotało ją od środka i kazało chichotać bez powodu.
Awatar użytkownika
Tavnia
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tavnia »

Rozmowa między nią, a Erianą przybierała coraz ciekawszy obrót. Wprawdzie nie myślała w żaden sposób o podwodnym świecie, lecz teraz ta myśl przyszła jej do głowy. Niewątpliwie, wiele rzeczy jeszcze przyjdzie jej zwiedzić na tym kontynencie, bardzo wielu utworów się nauczyć, a także dań i pyszności do spróbowania... ale odmęty wody trochę ją przerażały, a na samą myśl o gigantycznych potworach zamieszkujący tamte terany wzdrygnęła.
- Dolores?
W końcu wróciła myślami na ziemię.
- To moja przyjaciółka. Co prawda to mój koń, ale nie zamieniłabym jej za żadne inne skarby, a co dopiero innego wierzchowca.
Nie wiedząc jak zareaguje, spontanicznie chwyciła ją za rękę i lekko szarpnęła w kierunku tańczących. Posłała jej wyrazisty uśmiech przez ramię, a w oczach ukazał się błysk.
- Chodź! Zatańczymy wraz z resztą! Chcę odpowiednio uwieńczyć początek naszej przyjaźni!
Wkrótce mogły już wmieszać się w tłum...
Awatar użytkownika
Inultus
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Naturianie-Minotaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Inultus »

Bal rozkręcił się na dobre. Coraz więcej par pojawiało się na parkiecie, by potańczyć w rytm pięknej muzyki. Inultus oczywiście nadal siedział na krześle i od czasu do czasu stukał kopytem do rytmu, jako iż do tańca, jak to już było mówione, nijak się nie nadawał. Nadal był pełen podziwu po pokazach urządzonych przez gospodarzy. Otrzepywał właśnie z ramion płatki kwiatów, po czym nagle, nie wiadomo skąd, nadleciało spore, siwe ptaszysko. Uchylił się lekko; ptak ledwo go wyminął. Minotaur nie wiedział o co chodzi, ale po chwili roześmiał się cicho z tego, jak przestraszył się zwykłego ptaka. Po chwili jednak już co innego go zajmowało. Z parkietu zostały wyproszone pary, a wkroczył na niego zespół tancerzy z Pałacu. Początkowo to wyglądało jak niezwykły, barwny i kolorowy taniec, po chwili jednak zrozumiał, że tancerze przedstawiają historię Prasmoka. Od tamtego momentu inaczej patrzył na każdy kolejny układ. Muzyka, czasem żywsza, czasem spokojniejsza, znakomicie współgrała z całym przedstawieniem, zakończonym wyjściem makiety papierowego smoka, oraz pokazaniem się przedstawicieli wszystkich ras Alaranii. Wszyscy tancerze potańczyli jeszcze chwilę, ukłonili się zebranym, po czym zeszli z parkietu. Zaiste, piękny pokaz - pomyślał Inultus, dołączając się do braw. Po dłuższej chwili goście powrócili na parkiet, by znowu tańczyć. Minotaur dopił trzeci kielich najlepszego wina, jakiego pił w całym swym życiu, po czym powstał. Rzecz jasna, nie upił się tą ilością alkoholu - miał "twardą głowę", a ponadto nie tak łatwo spić kogoś o takiej masie ciała. Wstał, bo postanowił się przejść - w sali tanecznej zrobiło się odrobinę duszno, tak mu się przynajmniej zdawało, był natomiast pewien, że chwila na świeżym powietrzu mu nie zaszkodzi. Tak więc udał się w stronę balkonów, po czym wszedł na najbliższy. Zawahał się w wejściu, widząc stojącą przy barierce kobietę, którą wcześniej zobaczył wchodząc do sali bankietowej Pałacu. Owa piękność w czarno-czerwonej sukni, z czarnymi włosami opadającymi swobodnie na plecy. Nie wiedział, jak się zachować, dlatego z początku zapytał uprzejmie:
- Dobry wieczór. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam?
Awatar użytkownika
Cornoctis
Zsyłający Sny
Posty: 300
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Lodowy Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cornoctis »

Smok przybył spóźniony na bal w swej naturalnej postaci, forma fioletowego gada otoczonego turkusową poświatą była wiele dostojniejsza od ludzkiej lecz nie mógł tak wejść na bal. Taktownie było przybrać swą postać zastępczą, młodego, zadbanego mężczyzny o czarnych, średniej długości włosach, niebieskich oczach z kilkudniowym zarostem, jeszcze przed wejściem. Ubrany był w białą koszulę, rozpiętą przy szyi, skórzane, czarne spodnie, buty za kostkę.

Sala balowa wcale nie przytłaczała go swym ogromem, czuł się swobodnie na dużych przestrzeniach. W porównaniu do wielu innych gości jego ubiór wypadał słabo lecz on wolał czuć się swobodnie. Czuł obecność wielu istot, aniołów, ludzi, elfów, maie, a nawet wampirów, czuł również coś czego się nie spodziewał, czuł innego smoka. Postanowił później to sprawdzić.

Pierwsze gdzie udał się by celebrować święto życia to do stołu wypełnionego martwymi zwierzętami i innymi potrawami oraz winem, masą wina. Nalał sobie kieliszek wina i popijając napoju, który zresztą pił pierwszy raz w życiu, oparł się o stół oglądając po kolei wszystkich w wypełnionej sali. Szukał wzrokiem osoby, z którą mógłby spędzić ten wieczór na rozmowie.
Awatar użytkownika
Enadelia
Szukający Snów
Posty: 185
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Maie lasu
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/administrator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Enadelia »

Muzyka zupełnie poniosła Enadelię. Zdawała jej się przepełniać ją całą i przejmować panowanie nad wszystkimi jej kończynami. Taniec zdawał się trwać wieczność, choć szczęśliwe chwile zazwyczaj kończyły się krótko. Nie zważała już nawet na to, co pomyślą o niej inni. W tamtym momencie liczył się dla niej jedynie taniec. Na dłuższą chwilę sprzed oczu zupełnie zniknęła wielka sala, w której się znajdowała. Czuła jedynie uścisk dłoni jej towarzyszki, która zdawała się również nie przejmować opinią. Z czasem jednak jej chude palce wyślizgnęły jej się z dłoni, lecz Maie nawet tego nie zauważyła. Obracała się wokół siebie z gracją, jakby tańczyła całe życie. Oczami wyobraźni widziała las i siebie w postaci przeróżnych zwierząt, których postać mogła przyjąć w każdej chwili. W głębi swojego umysłu usłyszała szept Kahen, który wciąż wirował na kryształowym wisiorku, zwisającym na jej szyi. Zignorowała go, choć wiedziała, że kiedyś będzie miał jej to za złe. Jej twarz wciąż była rozpromieniona, nie znikał z niej szeroki uśmiech. Zachichotała kilka razy, gdy jej wzrok wyłapywał rozbawione miny obserwatorów.
Z ledwościom odnalazła dłoń Aishele, by wraz z nią zawirować na tym przepełnionym magią wieczoru parkiecie. Ledwo zacisnęła swoje palce na jej dłoni, gdy nieumarła straciła równowagę. Próbowała jeszcze uchronić ją przed upadkiem, lecz zareagowała zbyt późno. Dziewczyna z hukiem uderzyła o marmurową podłogę, ciągnąc za sobą Enadelię. Upadła dużo łagodniej, niż topielica, ale wciąż poczuła nieprzyjemny tępy ból w dłoniach, którymi próbowała zamortyzować uderzenie.
- Ojej... Wszystko w porządku? - spytała głośno, wciąż zadyszana. Nie umiała złapać oddechu po tak długim wysiłku. Wstała, otrzepując się. Chwyciła dłonie dziewczyny i pomogła jej wstać. Wciąż nie puszczając, zaprowadziła ją pod kolumnę. Miała wrażenie, że była to ta sama, przy której się poznały, jednak nie miała pewności. Wirowała po parkiecie z taką intensywnością, że straciła orientację w terenie.
- Może... przynieść ci coś do picia? - rzuciła, choć zupełnie nie wiedziała, jak powinno się postępować w takiej sytuacji.
Awatar użytkownika
Castaleya
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Castaleya »

Spacerowali spokojnie, wokół zamku. Zachwycali się kolejnymi rzeźbami i pięknymi ogrodami. Niektóre z kwiatów odbijały światło księżyca i gwiazd.
Smoczyca, Druid i nekromag nie byli sami, jak widać taka piękna pogoda sprzyjała spacerom i co rusz ktoś ich mijał, lub oni przechodzili koło stojących na balkonach.
Na jednym z nich stała wampirzyca. Właściwie było to dość dziwne, na balu było mnóstwo osób, a Castaleya już zapamiętała jej wygląd. Może dlatego, że jej suknia po prostu rzucała się w oczy. Tym razem nie towarzyszył jej dostojny wampir, a zjawił się... Minotaur. Castaleya przyjrzała się mu uważnie, gdyż nigdy nie widziała jeszcze nikogo z jego rasy. Nie chciała być jednak nieuprzejma i wraz z towarzyszami ruszyła dalej.
Doszli do skarpy z której można było podziwiać okoliczną łąkę. Jako, że dziś odbywał się bal, trawa była zupełnie stratowana przez konie przybyłych.
I już mieli się odwrócić i wrócić z powrotem do pałacu gdy...
Poczuła... Silną aurę. Castaleya stanęła, wciągnęła mocniej powietrze, wsłuchała się. A słychać było głosy, ale nie te pochodzące z zamku. A zapach... Castaleya jeszcze w życiu nie czuła czegoś takiego, nie mogła więc sprecyzować jak ona pachnie. Na pewno była ciężka. Smoczyca podnosiła lekko rękę, i zacisnęła dłoń, tak jakby czegoś dotykała, jakiegoś materiału. Aura była giętka ale i równocześnie twarda.
- Smok - powiedziała otwierając oczy, przez chwilę jej elfie źrenice odsłoniły oko smoka.
W tej samej chwili, w której powiedziała to jedno słowo nadleciał granatowy gad. Majestatyczny smok otoczony turkusową poświatą. Nie był on zbyt dużym smokiem, właściwie niektórzy mogli by go pomylić ze smokołakiem lub Maie zamienionym w smoka. Ale on BYŁ PRAWDZIWYM smokiem. Jego wzrost pewnie wynikał z wieku lub .. jeszcze czegoś innego.
Przybysz zamienił się z łatwością w człowieka i śpiesznym krokiem wszedł do sali, jakby nie zauważając Castalei. Choć ona wiedziała, ze ten na pewno ją wyczuł.
Zdumiewająco szybko przemienił się w człowieka, to nie jest młodziutki smok. Może jest młodszy ode mnie.. ale.. jeśli to nie jego wiek to czary spowodowały, że wygląda na młodszego. Na pewno jeszcze się spotkamy.
- I jak podobało się Panom kolejne przedstawienie? - zapytała i roześmiała się - Cóż tak na prawdę smoki są większe, ale ten też jest niczego sobie. Castalei przez chwilę nawet przeszło by pokazać się im w swej naturalnej postaci... ale przecież nie będzie się przechwalać... no chyba że poproszą.
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Pomimo tego, że bal już dawno się rozpoczął, nowi goście wciąż przybywali by uczcić to jakże ważne święto. Obsługa donosiła coraz to wymyślniejsze specjały z różnych zakątków Aralarnii, by każdy mógł spróbować czegoś nowego. Orkiestra nie oszczędzała sił, bawiąc gości swoją skoczną muzyką. Pośród tłumów zaczęli przechadzać się poprzebierani aktorzy, którzy mieli założone specjalne koturny schowane pod długimi spodniami oraz sukniami, wszystko po to, by górowali nad bawiącymi się. Każdy rozdawał kwiaty, słodkości, zaczęli zabawiać grupki gości różnymi sztuczkami. Wszystko po to by umilić czas świętowania.
Ścieżki wokół pałacu oświetlone były lampionami, które tworzyły tym przyjemną atmosferę. Pogoda była równie cudowna jak cały bal. Rozgwieżdżone niebo, cieplutki wiatr, który był bardzo delikatny, wszystko zupełnie jakby w sam raz dla tych, którzy mieli ochotę podziwiać zamkowe okolice.

Jeśli ktoś stojący w ogrodach pod pałacem spojrzałby w górę, zobaczyłby, że na jednym z balkonów wciąż stoi czarnowłosa kobieta. Rish trzymała w dłoni kielich z winem i przyglądała się otoczeniu, ciesząc się takim spokojem. Miała w planach powrót na salę, ale póki co wolała spędzić czas właśnie w tym przyjemnym miejscu, o którym większość gości nawet nie myślała.
Po dłuższym czasie delektowania się chwilą, Wampirzyca usłyszała, że ktoś znalazł to przemiłe miejsce.
- Dobry wieczór. - Rish odwróciła się i jej bursztynowe spojrzenie powędrował do Minotaura. To nieco zaskoczyło kobietę, bo jak długo żyje, tak okazji by zobaczyć te istoty miała naprawdę niewiele.
- Oczywiście, zapraszam do tej małej oazy spokoju. - uśmiechnęła się miło jak na siebie.
- Jak podoba się Panu bal? - zapytała po chwili, pijąc kolejny łyk wina, przyglądając się przy tym tak ciekawej istocie.
Awatar użytkownika
Eriana
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eriana »

Eriana nie miała nic przeciwko tańcowi. Z Tavnią radośnie pląsały pomiędzy gośćmi, wywijały piruety. Kilka razy rozdzielono je. Zostały poproszone do tańca przez dostojnych panów. Jeden z nich szczególnie przypadł Erianie do gustu. Był to umięśniony tryton. Oczywiście na balu był w ludzkiej postaci. W jego oczach było można dostrzec fale morskie. Ubrany był w błękitny garnitur i białą koszulę z rękawami na spinki i żabotem. A ruszał się... uhm.. jak on się ruszał.. tak delikatnie, płynnie... jakby wciąż byli w wodzie.
Jednak ich taniec trwał krótko, tryton wrócił do towarzyszki, z którą przyszedł. Cóż za niefortunny splot zdarzeń. Akurat jak poznała faceta, swojego gatunku to okazało się, że ma inną!
Rozczarowana i smutna obróciła się na pięcie i już miała spieszyć do Tavni, która także skończyła już swój taniec kiedy... upadła. Potknęła się o spód własnej sukni. Co za ...! Na dodatek się zaplątała... Takie upokorzenie. Już widziała minę trytona, który teraz pewnie śmiał się z niej razem z partnerką. Szczerze powiedziawszy chciało jej się płakać, ale nie mogła sobie na to pozwolić.
Awatar użytkownika
Darshes
Senna Zjawa
Posty: 277
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie Lasu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darshes »

Spacerowali powoli i w milczeniu, podziwiając piękno Pałacu Snów. Milczenie smoczycy i nekromanty onieśmielało maie. No, może nie onieśmielało, raczej sprawiało, że słowa zakłóciłyby tą magiczną atmosferę i czar by prysnął. Castaleya spojrzała w górę, na niewielki balkonik otoczony kamienną balustradą, a jej oczy rozszerzyły się ze zdziwienia czy zaciekawienia. Maie podążył za jej wzrokiem. Na balkonie stała czarnowłosa piękność i prowadziła przyciszona rozmowę z naturianinem. Byczo-głowi - jak lubił ich nazywać Darshes - byli istotami niezwykle spokojnymi i rozważnymi, choć zdarzały im się napady furii. Szczególnie, kiedy elfie młodziki biegały za nimi mucząc wniebogłosy. Jednak cóż dziwnego było w tym, że Minotaur rozmawia z piękną kobieta?
Dopiero po chwili zrozumiał. Od kobiety nie biło życie. Maie wytężył swoje zmysły, tak jak to robił by uzupełnić swoją energię z otoczenia i z szokiem zauważył, że o ile wyczuwa życie Minotaura, o tyle w miejscu kobiety ziała pustka. Czyli wampir, bądź topielica stwierdził bezgłośnie.
Wtem jego uwagę rozproszył szum skrzydeł. Wielkich skrzydeł. Zbyt dużych jak na ptaka. Zapominając, że cały czas ogląda świat innym zmysłem, maie zwrócił się w tamtą stronę. Życie - przynajmniej tyle dobrze. Nie był pewien czy zniósłby kolejnego trupa czy gargulca. Przerzucił się na swoje normalne zmysły i ujrzał wielkiego skrzydlatego gada w kolorze ciemnego fioletu. Bestia byłaby niewidoczna na nocny niebie, gdyby nie jej łuski błyszczące tysiącami odcieni, niby granatowy lód rozświetlony światłem pochodni.
Druid odruchowo spojrzał w bok na ich towarzyszkę. Wciąż tam stała i podziwiała nowo przybyłego pobratymca. A wiec, to nie ona. Darshesowi bestia nie wydała się duża - nie tak wielka, jak to opisywała Castaleya. Mógł być smoczęciem, choć jeśli dobrze pamiętał nauki swoich mentorów, tak młode smoki nie potrafiły jeszcze latać.

Zaintrygowany, delikatnie sięgnął mackami swej magii w stronę smoka. Było to coś czego większość czarowników nie potrafiła. Owszem, potrafili zmieniać magię w potężne zaklęcia, może nawet bardziej niszczycielskie niż mogło się to Maie wydawać. Jednak ich moc musiała przybierać formę określona inkantacjami, rytuałami czy rozkazami. Kogoś, kto władał magią życia instynktownie, nie ograniczały słowa czy rozkazy. Mógł przywołać tę pierwotną energię w jej najdzikszej postaci. Jednak była tego cena i Darshes mimochodem poczuł jak tylko jedna z macek dotyka smoka, a reszta doczepia się do istot, które wcześniej zwróciły jego uwagę.
W standardach magicznych było to działanie niezwykle niegrzeczne - to jak zaglądać kobiecie pod sukienkę. Szczęściem jednak macki nie były sporych rozmiarów, a Sztuka druida odpowiednio szybko zerwała pozostałe połączenia. To co dotarło do jego zmysłów było zadziwiające. Ów smok tak naprawdę nie był smokiem. Jego schemat - taki jaki istnieje w zbiorowej świadomości - został zmieniony. Nieudolne zaklęcia wplecione zostały w jego ciało i mięśnie, hamując ich rozwój. A więc coś albo ktoś wpłynął na rozwój jeszcze w jego młodości. Zadziwiające odkrycie.
Jak dawno temu to było? - zdał niewerbalne pytanie ciału smoka, a magia prowadzona jego intencjami zagłębiła się w ciele gada. Wnętrze wydawało się być już stare, jakby smok już dawno minął najlepsze lata swojego życia, jednak każda jego komórka zdawała się krzyczeć rozpaczliwym głosem. Zwrócił więc magię w ich stronę i zamarł zrozumiawszy informację. Mimowolnie stracił jakąkolwiek kontrolę nad magią i niewidzialna macka mocy rozwiała się niby mgiełka na wietrze.
Wrócił akurat, by usłyszeć słowa smoczycy.
- Pani, powiedz ile przeciętnie żyją smoki? - Zapytał Darshes, zaniepokojony - jak mu się wydawało - przedwczesną starością tej istoty. - I jakie rozmiary osiągają?
Zablokowany

Wróć do „Pałac Snów”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość