Elisia[Mieszkanie Lycoris] Pokój na poddaszu.

Miasto przedstawia bardzo stereotypowy wygląd architektury przedstawianej w literaturze i malarstwie. Szare, kamienne domy w najbogatszej części miasta. Arystokracja ma nawet osobną dzielnicę. W miarę oddalania się od ogromnej katedry będącej centrum miasta, zabudowania rozrzedzają się, a kamienie są zamieniane na drewno i glinę.
Awatar użytkownika
Isandiel
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

[Mieszkanie Lycoris] Pokój na poddaszu.

Post autor: Isandiel »

Minęła dwa i pół tygodnia od ich ostatniego spotkania. Nie widziały się z Isandiel przez cały ten czas. Półelfka nie dawała znaku życia, jakby zniknęła z powierzchni ziemi. Jedyne czego dowiedziała się Lycoris to to, że dzień po ich spotkaniu Isandiel przedłożyła swojemu dowódcy oficjalne pismo o rezygnacji ze służby wojskowej. Ani Elendal, ani jego przełożeni nie wnieśli sprzeciwu, więc Isa została zwolniona ze służby. Musiała tym samym opuścić swoją kwaterę u hrabiego. Nikt nie wiedział gdzie udała się gdy to zrobiła. Zabrała swojego konia, te kilka rzeczy które miała w swojej izdebce i wyparowała.

Był późny wieczór. Isa nie miała pojęcia co będzie robić Ris i gdzie akurat jest Elendal. Jednak musiała zaryzykować. Był środkowy dzień tygodnia, dzień w którym zwykle spotykały się w pokoiku na poddaszu. Mimo jej nieobecności przez ostatnie dwa tygodnie półelfka miała nadzieję, że Lycoris i Eri będą na nią czekać, jak zwykle. Nie miała wyboru, to była jedyna możliwość spotkania ich obu w jednym miejscu.

Isandiel przemknęła jak zwykle przez ciemną ulicę i wślizgnęła się na podwórze kamienicy Ris. Cicho, niczym kotka przebiegła przez dziedziniec z rozpędu wskakując na ścianę, po której zawsze się wspinała. Po cichutku zaczęła wspinać się po starej ścianie, starając się pozostać niezauważona. Kiedy dotarła na samą górę od razu zauważyła, że okienko w małej izbie jest zamknięte. To oznaczało, ani Ris ani Eri nie ma w pokoiku. Isandiel nie miała jednak zamiaru rezygnować. Przysiadła na dachu, w bezpiecznej pozycji, czekając aż okienko się otworzy. Ciągle miała nadzieję, że ten wieczór nie jest jeszcze stracony.
Lycorris
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lycorris »

Lycoris zaraz po zniknięciu swej przyjaciółki próbowała zasięgnąć języka o miejscu jej przebywania. Ufała jej i wierzyła, że to konieczne ale z kolejnymi dniami, jej serce coraz bardziej truchlało. Jakiekolwiek informację, chociażby drobny ślad zaginął. Początkowo zielarka podejrzewała, że Isa wyruszyła do dziadka, jednak im dłużej to trwało tym bardziej w to wątpiła. Zostawiła ich zupełnie bez niczego, jedynie z niepokojem i strachem. Oczywiście nadal wierzyła, że wojowniczka nie odeszła, pozostawiając je po prostu tymczasowo same. Nie mogła myśleć inaczej. A jednak wciąż jej nie było...

Ostatnie dni mijały Lycoris na snuciu się po domu. Zdawała się coraz bardziej przybita i smutna. Przed mężem ukrywała swoje emocję, ale kiedy tylko wyjeżdżał z domu wszystko wracało ze zdwojoną siłą. Kilka razy widziała się z Eri, ale ta miała teraz jak na złość coraz więcej chorych ludzi. Całe więc dnie poświęcała im swój czas, wieczorami wracając późno do izby i od razu zasypiała. Zielarka natomiast próbowała pracować nad kolejnymi perfumami, co nie wychodziło jej najlepiej. Co i rusz wylewała coś, kilka razy spadły jej nawet kolby roztrzaskując się na drobne kawałki, jedna zaś z menzurek pękła w dłoni kalecząc ją. Oczywiście musiała to potem wytłumaczyć Elendalowi, co jednak nie okazało się trudne.

Do ciemnego pokoju, powolnym krokiem weszła Lycoris. Nie zapaliła świec, uznając że nie jest to konieczne. Przeszła przez izbę z kagankiem i położyła go na stoliku przy łóżku. Westchnęła cicho, siadając na brzegu łóżka. Miała rozpuszczone włosy, opadające na ramię. Ubrana była w długą, białą, nocną koszulę sięgającą kostki. Całą prawą dłoń miała zabandażowaną, od pękniętej menzurki. Kaar cicho chrobotał, układając się na poduszce. Kobieta starła łzy z policzków, czułą się dzisiaj bardzo słabo. Spojrzała jednak na okno, służąca musiała je zamknąć, chcąc uchronić swoją panią przed chłodem nocy. Ostatnio wszak zielarka czuła się słaba i chora. Teraz jednak postanowiła uchylić je na noc. Kiedy to zrobiła, wróciła na łóżko przykrywając się pościelą. Po chwili skuliła się, cicho płacząc, jako że już nie mogła wytrzymać z żalu i strachu.
Awatar użytkownika
Isandiel
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isandiel »

Przyczajona na dachu Isa usłyszała nagle dźwięk otwieranego okna. Natychmiast odwróciła głowę w stronę, z której dobiegł ją dźwięk.
Ris... pomyślała z radością. Tak! To musiała być Ris. Przecież nikt inny o tej porze nie chodziłby po małym pokoiku na poddaszu. Ostrożnie i cicho podniosła się i przeszła po dachu w stronę okna. Już teraz widziała delikatne światło jakie sączyło się z izby. Zajrzała do środka by upewnić się, że to nie Elendal, choć szczerze wątpiła by to mógł być on. Nie zobaczyła wojownika, tylko swoją przyjaciółkę leżąca na łóżku. Pchnęła dłonią okno, otwierając je szerzej i jak najciszej wsunęła się do środka.

Miała na sobie beżowe, obcisłe, ubrudzone spodnie. Swoje długie kozaki i czarną tunikę wyszywaną złotą nicią z czarnego aksamitu. Tunika wyglądała mocno odświętnie, w porównaniu to spodni. Jasne włosy związane były w koński ogon z tyłu głowy. Kitka była już mocno poczochrana, więc dziewczyna musiała chodzić w tej fryzurze cały dzień.

Wskoczywszy do pokoju, Isandiel natychmiast zrobiła krok w stronę łóżka i przykucnęła przy nim.
- Ris? - odezwała się cichutko.
Lycorris
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lycorris »

Lycoris poderwała się na łóżku. Usiadła na nim, patrząc na przyjaciółkę szerokimi oczami.
- Isa! - uśmiechnęła się nagle, ożywiając. Kaar zerwał się nagle i zatrzepotał skrzydłami. Nie spodziewał się tak nagłej pobudki. Nastroszył się cały, lekko unosząc w powietrze swoją przednią część ciała. Nigdy wcześniej mu się to nie zdarzało, jako że zadawał się za mały.
Kwiaciarka nie zwracała jednak na stworka w tej chwili uwagi. Obejmując za szyję wojowniczkę.
- A więc jednak jesteś... tak się stęskniłam - mówiła z radością. Przez dłuższą chwilę nie chciała puścić kobiety. W końcu cofnęła się, dotknęła policzków Isy, po czym złożyła na jej ustach czuły pocałunek.
- Gdzieś ty była? Dlaczego nie dawałaś znaku? Co się z Tobą działo do teraz? - zadawała jej mnóstwo pytań kiedy ich usta oderwały się już od siebie.
Awatar użytkownika
Isandiel
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isandiel »

Isa ściskała mocno przyjaciółkę. Najchętniej zaśmiałby się w głos z radości, ale nie mogła, wiedziała, że gdzieś na dole prawdopodobnie śpi Elendal. Mogła za to naprawdę mocno objąć Ris. Poczuć wreszcie bliskość jej ciała. Była taka ciepła, tak mocno przywarła do jej ciała, że wojowniczka czuła bicie jej serca.
- Ja też się stęskniła - odpowiedziała. Oj tak, bardzo się stęskniła. Ris pewnie nawet nie zdawała sobie sprawy jak bardzo.
- Wszystko Ci wyjaśnię, wam wyjaśnię. Przepraszam, że nie było mnie tyle czasu. Ale naprawdę wszystko wam opowiem. Przepraszam - powtórzyła.
- Moje słońce - uśmiechnęła się do niej szeroko. Twarz Ris promieniała, ale Isandiel zauważyła na jej policzkach ślady po łzach.
- Płakałaś? - zapytała, choć odpowiedź była jasna.
- Przeze mnie - domyśliła się. Kiedy Lycoris odsunęła się by zadać jej mnóstwo pytań, Isa wysłuchała, ale zamiast odpowiedzieć, raz jeszcze chwyciła Ris za ramiona i przytuliła mocno do siebie. Nagle pchnęła ją na łóżko, położyła się na niej i pocałowała. Jakby chciała w ten sposób zrekompensować tęsknotę i sobie i jej.
- Już dłużej nie zniosłabym rozłąki - powiedziała odsuwając twarz na tyle by móc patrzeć jej w oczy.
Lycorris
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lycorris »

Lycoris uśmiechnęła się patrząc w oczy swojej przyjaciółki. Uniosła dłonie by chwycić ją za szyję i nie pozwolić się odsunąć.
- Myślałam że umrę tu z rozpaczy - powiedziała szczerze.
- Nigdy więcej tak nie rób. Nie znikaj bez wieści. Nawet nie wiesz ile się nasłuchałam, że rozszarpały cię psy, lub zdechłaś gdzieś... już nie mogłam tego wytrzymać, a musiałam słuchać.
Zaraz jednak po tych słowach, uśmiechnęła się jeszcze szczerzej.
- Ale już jesteś i nic ci nie jest. To najważniejsze - z emocji odezwała się trochę głośniej niż chciała.
Zaraz zamilkła nasłuchując czy jej mąż czegoś nie usłyszał. Przez tą chwilę zdawało się, że można dostrzec w jej oczach strach.
- Gdzie byłaś? - zapytała dopiero po chwili ciszej.
Awatar użytkownika
Isandiel
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isandiel »

Isandiel zwisła nad ciałem zielarki. Nie chciała jej zgnieść, ale też nie zamierzała się odsunąć. Za bardzo się stęskniła.
- Kocham Cię - odpowiedziała na jej pytanie. Nie mogła tego nie powiedzieć. Chciała dać jej do zrozumienia raz jeszcze, że przeprasza, ale nigdy więcej tak nie zrobi.
- Musiałam coś załatwić, a nie mogłam wam powiedzieć co i gdzie. Nie chciałam żeby ktoś się dowiedział. Ale nigdy więcej tak nie zrobię. Obiecuję. Będę wam mówić o wszystkim już zawsze. Zaufaj mi - uśmiechnęła się. Podparła się łokciami o posłanie, żeby Ris mogła swobodnie oddychać.
- Elendal w domu? - spytała.
Lycorris
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lycorris »

- Wierzę ci - wyszeptała zupełnie szczerze Lycoris. Palcami delikatnie, zaczepiła za ucho spadające kosmki włosów wojowniczki. Uśmiechnęła się słysząc jej słowa, czasami miała wrażenie, że za rzadko słyszy te magiczne słowa.
- Też cię kocham - dodał z radością. Zaraz jednak spoważniała, kiedy kobieta wspomniała o mężu.
- Tak jest - odwróciła na chwilę wzrok od rozmówczyni - ostatnio coraz gorzej udaje dobry humor, coraz trudniej ukrywam łzy. On... on zaczął coś podejrzewać. Dziś próbował mnie wypytać o swoje podejrzenia. Wyszła z tego kłótnia i uderzył mnie w twarz.
- Stąd jestem tutaj - dodała po chwili.
- Nie mniej, ty mi nie odpowiedziałaś na pytania. Proszę powiedz, choć coś więcej.
Awatar użytkownika
Isandiel
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isandiel »

- Zabije go! - powiedziała wściekle, słysząc jej słowa. Dosłownie zeskoczyła z łóżka i stanęła twardo na podłodze. Zaklęła w myślach, że po raz pierwszy w życiu nie zabrała miecza. Na szczęście przy jej pasku zawsze wisiały sztylety. A nawet gdyby nie miała broni... zatłukłaby knura gołymi rękami. Mogła znieść dużo, mogła znieść, że musi jej dotykać, że z nią śpi. Był jej mężem i nie miał pojęcia co się świeci. Ale żadne istnienie na tym świecie nie miało prawa jej uderzyć. Krew uderzyła Isie do twarzy, a serce zaczęło bić tak szybko jak jeszcze nigdy w jej życiu. Poczuła, że jej dłonie zrobiły się lodowate. Wyciągnęła ostry sztylet z pochwy i ruszyła biegiem do drzwi. Wszystko to zdarzyło się w kilka sekund. Nim Ris zdążyła zareagować, Isa już biegła schodami w dół, do sypialni, w której zwykle spało małżeństwo. Nikt nie był teraz w stanie jej powstrzymać. W kilka sekund później była już na dole. Z trzaskiem otwarła drzwi do komnaty.
Elendal, rosły mężczyzna, o ciemnych włosach podniósł się natychmiast i usiadł na łóżku. Nie zdążył jednak zrobić nic więcej. Isa przebiegła przez pokój, wyskoczyła w powietrze i w ułamku sekundy znalazł się na mężczyźnie. Siła skoku spowodowała, że Elendal padł na łóżko, przygnieciony półelfką. Nim zdążył zareagować Isa wbiła mu sztylet w pierś. Raz, drugi, trzeci. Krew prysnęła jej na twarz. Poczuła ciepłą ciecz spływającą po jej skórze. Przez tych kilka krótkich chwil zupełnie nie myślała. Zadźgała wojownika na śmierć, zanim zorientowała się co robi.
Lycorris
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lycorris »

- Nie... - Lycoris zerwała się na równe nogi chcąc dogonić kobietę. Przecież nie chciała, żeby ta wyrządziła komuś krzywdę. Pożałowała swoich słów. Ale w pewnym sensie rozumiała Isandiel, wojowniczka kierowała się tym co czuła i umiała. Poderwała się z łóżka, rzucając się do biegu. Prawie potknęła się na schodach tracąc równowagę. Zaraz jednak ją odzyskała, chwyciła nocną koszulę w dłoń i przeskakując co dwa schodni biegła dalej. Kiedy wpadła do sypialni zobaczyła wojowniczkę klęczącą na mężczyźnie. Krew była wszędzie. Na Elendalu, Isandiel, na pościeli, na podłodze... Lycoris zatrzymała się, zasłaniając sobie usta dłonią tłumiąc krzyk. Stanęła w drzwiach, na chwilę zupełnie przestając oddychać. W końcu zerwała się i pobiegła do Isandiel. chwyciła ja za ramiona i potrząsnęła.
- Musimy uciekać - spojrzała na leżącego zakrwawionego męża - musimy...
Awatar użytkownika
Isandiel
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isandiel »

Isandiel doznała szoku. Przez kilka chwil znajdowała się w zupełnie innym świecie. Nie wiedziała co robi i co się z nią dzieje. Z transu wyrwały ja dłonie Ris położone na jej ramionach. Potem poczuła, jak zielarka potrząsa nią i usłyszała jej słowa. Otrzeźwiała. Zobaczyła, że jest cała we krwi i siedzi na martwym Elendalu. Po na wpół rozchylonych wargach spływała jego krew. Poczuła jej smak i natychmiast zebrało jej się na wymioty. Przechyliła się i cała zawartość jej żołądka trysnęła na podłogę. Chwilę później chowała sztylet do pochwy, a Ris pomagała jej zejść z ciała mężczyzny. W rzeczywistości wszystko działo się bardzo szybko. Jednak Isa miała wrażenie, jakby świat nagle zwolnił, jakby czas płynął dwa razy wolniej niż powinien. Ris ciągnęła ją już na górę, do malutkiej Izby gdzie były przed chwilą. Gdy tam dotarły, a półelfka nadal majaczyła w swoim świecie Ris zdzieliła ją z całej siły w policzek. Nagle Isa chwyciła zielarkę za ramiona i spojrzała jej w oczy.
- Co ja zrobiłam... - wykrztusiła z siebie. Dopiero teraz tak naprawdę wróciła do świata.
- Nie... nie... Nie możemy uciekać. Będą nas szukać. Jeśli znikniemy wszystkie domyślą się, że to nasza sprawka - Isandiel oddychała ciężko. wiele wysiłku kosztowało ją to, by myśleć w miarę trzeźwo.
- Musisz tu zostać... - puściła jej ramiona i przetarła twarz dłońmi. Krew rozmazała się po jej bladej teraz skórze.
- Ja... ja... pojadę do dziadka. Nikt nie wie, że tu jestem. Oficjalnie śpię w swojej komnacie we dworze. W... wrócę tam - zaczęła się jąkać - i u-udam, że byłam tam całą noc - przeczesała nerwowo włosy dłonią, ręka brudna od krwi poplamiła teraz jej blond pukle.
- Rano wstaniesz, j-jak zwykle. Zejdziesz na dół, będziesz wrzeszczeć, płakać, pójdziesz do s-straży. Powiesz, że spałaś na-na-n-a górze i tak go znalazłaś. Nikt nie będzie Cię podejrzewał. Zjawię się pogrzebie. Wtedy powiem wam jaki jest plan ucieczki - im dłużej mówiła, tym miała wrażenie, że bardziej trzeźwieje.
- Musimy to zrobić...
Lycorris
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lycorris »

Lycoris była absolutnie przerażona, całą sytuacją i tym co wlanie się stało. Zaciskała usta z determinacji aż zrobiły się bladosiwe. Musiały tak zrobić, musiały udawać. A miały już tego nie czynić, żyć jak chcą. Zielarka pokiwała powoli głową.
- Dobrze... dobrze - zrobię tak.
Zastanawiała się czy jej uwierzą, czy to w ogóle się uda. Musiała wierzyć, musiała teraz wrócić do siebie i jakby nigdy nic iść spać. Tymczasem jej trzęsły się ręce, kręciło jej się w głowie z emocji, żołądek kurczył się i ściskał. Chwyciła leżącą z boku szmatkę i wytarła nią twarz Isy.
- No już... kilka oddechów, uspokójmy się obydwie - mówiła drżącym pełnym emocji głosem.
- Jakoś się uda... jakoś.. - powtarzała cicho pod nosem, wycierając nadal drącymi dłońmi, strój wojowniczi.
Awatar użytkownika
Isandiel
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isandiel »

- Ja... - Isandiel nadal była w szoku po tym co zrobiła - muszę... muszę iść...
- Powiadomią mnie o pogrzebie, w końcu był moim dowódcą - starała się myśleć jak najbardziej trzeźwo. Składać ze sobą wszystkie elementy układanki i zrobić wszystko byle tylko nie wydało się co zrobiła. Gdyby ktoś się dowiedział zginęłaby na stryczku. Nie chciała umierać... Wzięła kilka głębokich oddechów.
- Musze uciekać - oświadczyła. Puściła Ris, pobiegła do okna i bez pożegnania, wyskoczyła na dach. W miarę ostrożnie zaczęła schodzić w dół. Nie mogła teraz rozproszyć się i spaść. Nie mogła hałasować. Skradanie się, wydawało się w tej chwili trudniejsze niż kiedykolwiek. Zabijanie potworów to jedno, a zabicie człowieka drugie.
Pospiesznie zeszła na dół i szybko przebiegła przez dziedziniec do wąskiej bramy, która wychodziła na ulicę. I właśnie teraz dotarło do niej, że jest cała we krwi. A co jeśli ktoś ją zobaczy? Co jeśli spotka kogoś w nocy? Przecież po jej twarzy spływała krew zamordowanego mężczyzny. Nie mogła wrócić się do Ris. Musiała coś wymyślić.
Eri... Ale czy delikatna uzdrowicielka wytrzyma wiadomość o tym co zrobiła Isa? Z drugiej strony kto inny zniósłby widok krwi... Isa zatrzymała się w bramie i oparła o kamienną ścianę. Nie mogła tak wrócić do dworu, nie w zakrwawionym ubraniu, kiedy krew spływała jej po rękach.
- Co teraz? - powiedziała do siebie, próbując się uspokoić. Ruszyła biegiem ulicami miasta, biegła przy ścianach, chowała się w cieniu. Znikała w zaułkach kiedy tylko do jej uszu dobiegały jakieś niepokojące dźwięki. Chwilę trwało nim znalazła się przy Domu Uzdrowicieli. Dobrze, że tu nie było bramy i mógł wejść każdy. jednak Isa nie chciała zostać zauważona. Padła na ziemię i zaczęła czołgać się wzdłuż drewnianego, podziurawionego ogrodzenia. Gdy znalazła się na wysokości pokoju Eri, przeczołgała się cicho przez otwartą przestrzeń jaka dzieliła ogrodzenie od muru budynku. Podniosła się i przykucnęła niedaleko drzwi, opierając się plecami o ścianę. Wyciągnęła rękę i zapukała. Cały czas jednak przylegając plecami do ściany. Tak by, jeśli otworzy ktoś inny niż Eri będzie mogła to sprawdzić spoglądając w szparę pomiędzy otwartymi drzwiami, a ścianą.
Awatar użytkownika
Nerina
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nerina »

Nerina nie spała jeszcze, grając za to cichutko na flecie tak by nie przeszkadzać innym mieszkańcom Domu Uzdrowicieli. Próbowała tym sposobem odgonić od siebie złe myśli i poczucie samotności. Dzień był ciężki i męczący, nie znalazła nawet chwili czasu by się wyrwać i zobaczyć z Lycoris. A teraz było już za późno żeby do niej się wybierać. Może gdyby wiedziała, że Elendala nie będzie w domu poszłaby, jednak przyjaciółka nie dała jej żadnego znaku, że będzie dzisiaj sama. Co gorsza od ponad dwóch tygodni obie nie miały żadnych wieści o Isandiel. Przyjaciółka martwiła się o nią coraz bardziej.

Nerina skończyła grać i właśnie odkładała flet, gdy ktoś zapukał do drzwi. Podskoczyła jak oparzona a flet poturlał się po podłodze. Uzdrowicielka wzięła głęboki oddech, podniosła instrument i delikatnie odłożyła go na swoje miejsce, po czym pośpieszyła do drzwi w koszuli nocnej, nie chcąc tracić czasu. Spodziewała się, że otworzy jej jakiś uczeń szkoły uzdrowicieli wzywając ją do pomocy przy nagłym wypadku - takie rzeczy zdarzały się kilkukrotnie już więc nie byłaby zdziwiona. Jako uzdrowicielka była gotowa nieść pomoc o każdej porze dnia i nocy.

Tym razem za drzwiami nikogo nie było. Nerina stała przez chwilę zaskoczona, po czym odwróciła się z zamiarem powrotu do pokoju, widocznie ze zmęczenia zaczynała mieć już przesłychy. Właśnie wtedy czyjaś dłoń chwyciła ją mocno za usta tłumiąc jej pisk. Serce omal nie wyskoczyło jej z piersi.
- Ciii - usłyszała znajomy głos za swoimi plecami - to ja, Isa. - Z ulgi nogi pod nią się niemal ugięły. Gdy przyjaciółka ją puściła odwróciła się do niej, sama nie wiedząc czy zamierza ją zbić pięściami za to że ją tak przestraszyła, czy raczej rzucić się jej w ramiona. Jednak gdy zobaczyła widoczną nawet w półmroku zakrwawioną skórę Isandiel zbladła niczym ściana. Na szczęście w ułamku sekundy lata doświadczeń wzięły górę.

Zanim przyjaciółka zrobiła cokolwiek, Neri zaciągnęła ją do pokoju zamykając pośpiesznie drzwi. Isandiel mówiła coś do niej, jednak w tej chwili jej umysł nie skupiał się na słowach nie wyłapując w nich żadnych istotnych w tej chwili informacji. Najprawdopodobniej bredziła właśnie z powodu zbyt dużej utraty krwi. Nerina szybko zbadała jej twarz. Światła w pokoju było nie wiele, a nie chciała tracić w tej chwili czasu na jego zapalanie więc zdała się na swoje palce. Delikatnie obmacała jej twarz, jednak ta wyglądała na całą. Sięgnęła więc dłońmi po ubranie, próbując je ściągnąć z przyjaciółki lecz kiepsko jej szło. Sięgnęła więc po skalpel by je rozciąć i dopiero gdy przyjaciółka chwyciła jej dłoń z ostrym narzędziem na chwilę się zawachała. Widząc zacięty wyraz twarzy przyjaciółki spytała:

- Gdzie jesteś ranna? - bała się tego co może usłyszeć.
Awatar użytkownika
Isandiel
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isandiel »

- Nigdzie, Eri! - od dłuższej chwili próbowała jej to powiedzieć.
- Zostaw. Nie trzeba mnie leczyć. To nie moja krew - była wzburzona, ale nie mogła krzyczeć, choć widać było, że jest zdenerwowana. Starała się mówić szeptem. Nie mgła obudzić pozostałych mieszkańców Domu Uzdrowicieli.
- Musisz mi pomóc - wydusiła z siebie.
- Musze... Muszę wrócić do domu, do dziadka, ale nie w takim stanie. Zabiłam Elendala - wyznała.
- Zabiłam go - powtórzyła drżącym głosem.
- Uderzył Ris. Musisz mi pomóc - powiedziała po raz trzeci.
- Ris... Ris została w domu. Kazałam jej udawać, że nic nie wiem, a jutro rano wezwać straże. Musze wrócić do dworu dziadka - mówiła bardzo chaotycznie, choć usilnie próbowała wytłumaczyć Eri co się stało.
Awatar użytkownika
Nerina
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nerina »

Uzdrowicielka mrugała oczami próbując zrozumieć co mówi do niej przyjaciółka. Po chwili odłożyła skalpel na miejsce wciąż zastanawiając się o co jej chodzi. Patrzyła też podejrzliwie na jej ciało nie do końca przekonana, czy aby na pewno cała krew nie jest jej. Już nieraz wojowniczka próbowała udawać twardą i z poważnych ran robić drobne zadraśnięcia.

- Jak to zabiłaś Elendala? - wciąż nie mogła w to uwierzyć, jednak rozbiegane oczy Isandiel i krew na jej ciele mówiły same za siebie. W końcu do niej dotarło. Nie wpadła w panikę chyba tylko dlatego, że była szkolona również i na takie okazje. To znaczy nie na takie, że jej przyjaciółka zabijała drugiego człowieka i zjawiała się nagle w środku nocy informując ją o tym, ale była szkolona do rozmawiania z osobami które przeżyły traumę.

Nerina objęła mocno przyjaciółkę otaczając ją ramionami i nie zważając na to, że ta lepi się od krwi. Dłoń położyła jej na głowie i delikatnie ją pogłaskała.
- Cii, już dobrze - próbowała ją uspokoić. Zwykle bywało na odwrót. To ona tuliła się w ramionach wojowniczki niczym bezbronne kocię, tym razem jednak to właśnie dzielna wojowniczka potrzebowała wsparcia i pomocy. Wciąż nie do końca rozumiała co tak się naprawdę stało, zdołała tylko zrozumieć, że ta musi wydostać się z miasta i oczywiście nie może tego zrobić w tym stanie.

- Zdejmij ubranie - powiedziała, lecz zamiast czekać aż ta wykona polecenie sama zaczęła ją rozbierać, ściągając po kolei kolejne warstwy odzienia. - Dam ci moje drugie szaty. Jestem mniejsza, ale są luźne i powinnaś się w nie zmieścić. W dodatku uzdrowicieli się raczej nie czepiają, tylko staraj się żeby cię nikt nie rozpoznał. - Uzdrowicielka czuła jak jej policzki zaczynają się rumienić gdy ściągała z Isy ostatnie warstwy ubrań. - Zajmę się zakrwawionymi szatami, tutaj nikogo nie zdziwią. - W końcu jej przyjaciółka została uwolniona z ostatnich tkanin i siedziała teraz przed nią całkiem naga, wciąż jednak miała zakrwawioną twarz, ręce i co gorsza włosy. Z tych ostatnich najtrudniej będzie usunąć ślady walki. Nerina przygryzła dolną wargę i powiedziała. - Nie ruszaj się i zamknij oczy.

Uzdrowicielka sięgnęła po swój flet i ułożyła na nim palce. Przez chwilę bębniła po nim palcami próbując przypomnieć sobie odpowiednią melodię, po czym przyłożyła ustnik do warg i zaczęła grać. Melodia była cicha i harmonijna. Wydawała się być wręcz niezwykle prosta, choć uważniejsze ucho mogło usłyszeć w niej prawdziwą głębię. Isa poczuła jak dreszcz przebiega po jej ciele, a jej włosy się najeżają. Dostała gęsiej skórki. Dziwne wrażenie jakiego dostała szybko jednak ustąpiło. Co więcej poczuła się jakby właśnie zdrzemnęła się na dłuższą chwilę i nabrała nieco sił. Gdy za przyzwoleniem przyjaciółki otworzyła oczy dostrzegła, że ślady krwi z jej rąk zniknęły.

- Mała sztuczka - powiedziała Nerina opierając się rękoma na stoliku i posyłając jej blady uśmiech. Przez chwilę uśmiechała się jeszcze, po czym pozory pękły i osunęła się ciężko na krzesło. Isandiel rzuciła się by ją podtrzymać - Nie! - pisnęła Eri odsuwając się razem z krzesłem do tyłu, aż nogi zachrobotały o podłogę - zaraz znowu się zakrwawisz i cały wysiłek na nic - wypluła z siebie po czym spróbowała złapać oddech jak po długim biegu. - Szaty są pod łóżkiem, znikaj zanim ktoś się zjawi - powiedziała popędzając przyjaciółkę. - Już to robiłam, nic mi nie będzie - powiedziała znów dzielnie się uśmiechając.

Miała nadzieję, że uda jej się powstrzymać mdłości... przynajmniej do czasu, aż Isa się ulotni.
Zablokowany

Wróć do „Elisia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości