Mgliste BagnaPseudonatura

Tajemnicza mroczna kraina, gdzie każdy Twój ruch jest obserwowany. Strzeż się każdego cienia i odgłosu bo możesz już nigdy stamtąd nie wrócić.
Awatar użytkownika
Quaquer
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Lich
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Quaquer »

W chwili gdy Arisa upadła Quaquer gdzieś zniknął. Odszedł na chwilę do pobliskiego zagajnika, by zrzucić ludzką skórę. Nie była mu już potrzebna, a tylko krępowała ruchy. Początkowo chciał zwiedzić wioskę, ale teraz zmienił swoje plany. Dowiedział się, że elfka nie miała zamiaru go zdradzać, a co za tym idzie - amulet mógł istnieć naprawdę. Jej nieobecność podczas walki była związana z troską o jej wierzchowca. Właściwie podejrzewał, że tak mogło być, ponieważ nauczył się, że żywe istoty często troszczą się o siebie. Bardziej jednak stawiał na tchórzostwo lub zdradę elfki, przez co niepotrzebnie ją zaatakował. Jednak było mu to nie na rękę, bo jedyna osoba, która wiedziała coś o artefakcie, była teraz na niego wściekła. Ale oto nadarzyła się okazja do rehabilitacji.
Lich, gdy tylko zauważył, że z Arisą dzieje się coś niedobrego, podszedł do niej i zaczął badać jej stan. Wszystko wskazywało na jakąś klątwę.
- Ty! Elfko, pomóż mi ją zabrać! Tylko nie do wioski, ci głupi wieśniacy nie mają pojęcia o leczeniu takiego czegoś, a tylko mogliby nam przeszkadzać. Chyba wiem, co może pomóc. Na bagnach właściwie może tego nie być wcale, lepszy byłby las, albo jakaś polana. Lekarstwo przyrządza się ze skrzydeł chochlika, a to bardzo szybkie i zwinne stworzenia. Łatwo je zabić, ale najpierw trzeba je trafić albo złapać, a to praktycznie niemożliwe. - Lich zwrócił się do Sevilasi licząc, że jej nie przestraszył. Arisa była mu potrzebna żywa i świadoma.
Awatar użytkownika
Sevilasi
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Elf górski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sevilasi »

Sevilasi, widząc że elfka upada, puściła wodze skrzydlatego rumaka i padła na kolana. Położyła dłoń na nieznanej jej ranie, nie wiedząc co robić. Chwilę gapiła się bezmyślnie w ranę, do chwili usłyszała kroki Licha. Odwróciła się, ale gdy zobaczyła, jak wygląda istota za nią, ciarki przeszły po jej plecach. Odwróciła jednak głowę z powrotem do rannej istoty. Przygryzła wargę, po czym wstała. Wtedy do jej uszu doszły słowa licha. Pomoże. Wiedziała to. Obrzuciła spojrzeniem ogiera dziewczyny. Na nogach zawsze będzie wolniej niż na skrzydłach. Cmoknęła do ogiera, by podszedł, lecz drugim uchem wciąż słuchała monologu. Na słowo "chochlik" przypomniał się jej Tantalak.
- Widziałam jednego - rzekła cicho. - Ale może go już tam nie być. - Przeklęła się w duchu, że się nie rozejrzała wychodząc.
- Pomóż mi ja położyć na grzbiecie. Al'sevel się nie męczy. On poleci tam gdzie mu każę. Żywy koń może się za bardzo zmęczyć galopem pod dwoma jeźdźcami - powiedziała. Złapała uzdę ogiera i odpięła wodze od wędzidła. Wiedziała, że wodze mogą służyć jako lina i da się nimi przywiązać do konia. Po prawdzie miała linę, ale wodze i tak by przeszkadzały.
Złapała ogiera Elfki. Zaczęła szeptać do niego uspokajającym głosem. Mówiła do niego w języku zwierząt, by zrozumiał i się zrelaksował. Po chwili podniosła wzrok i przyjrzała się posturze istoty.
Awatar użytkownika
Arisa
Szukający Snów
Posty: 173
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arisa »

        Arisa lekko otworzyła oczy. Sen i zimny wiatr, który ochładzał ją podczas galopu, sprawiły, że ocknęła się. Ujrzała Quaquera i jej serce zabiło mocniej. Nie wiedziała, co chce uczynić, przestała mu ufać. Odwróciła z trudnością głowę, inaczej nie mogła zareagować, ledwo co oddychała. Patrzyła na nią postać, którą już widziała. Arisa opadła z sił, lecz nie straciła świadomości. Wyglądała jakby umierała. Tęczówki miała wyblakłe, a cerę bladą. Słychać było jej oddech, który był ciężki. Jakby każdy wdech był najtrudniejszą rzeczą do uczynienia.
        - "Jak ja się na tym koniu znalazłam? Dlaczego? I skąd wziął się tu ten lich? Nieważne, czas pokaże. Mam straszny mętlik w głowie" - pomyślała i zapadła w głęboki sen.
Awatar użytkownika
Quaquer
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Lich
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Quaquer »

Quaquer spojrzał na Al'sevela, pomyślał, że to całkiem ciekawe stworzenie, ale nie miał teraz czasu pytać o niego Sevilasi. Musieli zająć się Arisą. Lich zobaczył, że przez moment otworzyła oczy.
- Klątwę musiał rzucić na nią jeden czarodziej, z którym walczyliśmy. Prawdopodobnie uznał, że zbyt dużo wie i postanowił ją zabić. Pokonałem go, choć sam nie wiem, czy został ostatecznie unicestwiony. Mam nadzieję, że tak, bo nie wyczuwam niczego, co potwierdzałoby jego egzystencję w jakiejkolwiek formie. Na mnie mówią Quaquer, a ta elfka nazywa się Arisa. Powiedz mi, jak się nazywasz i gdzie ostatnio widziałaś tego chochlika. - Lich był nieco zirytowany całą tą sytuacją, ponieważ szansa na odnalezienie legendarnego artefaktu wisiała na włosku.
Awatar użytkownika
Sevilasi
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Elf górski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sevilasi »

Czuła chłodny wiatr na twarzy. Grzywa ogiera owiewała twarz rannej dziewczyny, co ją najpewniej ocuciło. Wtedy rumak zrobił kilka kroków w miejscu. Sevilasi szybko przesunęła się do dziewczyny, gdy ta obudziła się. Podsunęła się do nieumarłego rumaka i szepnęła: "Połóż się obok." Ogier zrobił to posłusznie. Podsunął się do elfki, i położył się jak najbliżej. Wtedy dziewczyna złapała ją i wciągnęła na grzbiet. Włożyła jej stopy w strzemiona, po czym, trzymając ją, kazała wstać ogierowi. Gdy kary uniósł się na nogi, dziewczyna złapała wodze i rozpięła je na dwie części. Z jednej strony przywiązała je do nadgarstków, po czym z powrotem spięła je pod szyją tak, że tworzyły pętle wokół szyi i zabezpieczały ją przed upadkiem.
- Zwą mnie Sevilasi. Chochlika widziałam na skraju Szepczącego Lasu, w pobliżu jakiegoś strumienia. Rozmawiałam z nim krótką chwilę, wiem że nazywa się Tantlak. Szansa, że tam nadal przebywa, jest nikła, ale zawsze warto sprawdzić.
Awatar użytkownika
Calthaniel
Zbłąkana Dusza
Posty: 5
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Elf Leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Calthaniel »

Jechał powoli na białym koniu przez bagna, oglądając tutejszą przyrodę. Nie zrobiła na nim większego wrażenia. Las, porośnięte bagna... to nie była jego bajka. Oglądając się to tu, to tam, po pewnym czasie ujrzał dwie sylwetki.
- Tessa, podjedź tam trochę szybciej - szepnął do klaczy, wskazując na miejsce, w którym znajdowały się tajemnicze postacie. Chwilę potem ujrzał także trzecią osobę siedzącą na koniu. Była dziewczyną, która najwyraźniej spała. Wzbudziło to przez chwilę zdziwienie i strach na twarzy Calthaniela, ale nie należał on do osób emocjonalnych, więc szybko powrócił do swojego normalnego, niczego nie okazującego wyrazu. Prawie osiągnął stan spokoju, gdy zauważył, że śpiąca dziewczyna i druga, stojąca obok, miały spiczaste uszy - oznaczało to tyle, że obie są elfami, tak jak on. Martwił go tylko trzeci osobnik. Wyglądał co najmniej przerażająco, ale nie zastanawiał się nad jego wyglądem długo. Wiedział, że wyszedłby trochę głupio, gdyby nic nie mówił tylko stał i patrzył się na całą sytuację, więc szybko się przywitał.
- Witajcie. Zwą mnie Calthaniel.
Awatar użytkownika
Quaquer
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Lich
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Quaquer »

Quaquer zauważył przybysza i wyczuł, że ma do czynienia z kolejnym elfem.
- Witaj, Cathanielu. Jestem Quaquer, a te dwie elfki to Selivasi i Arisa. Szukamy chochlika, którego skrzydła będą potrzebne do stworzenia lekarstwa na chorobę Arisy. Przypadłość ta jest wynikiem dość silnej klątwy rzuconej na nią przez pewnego niezbyt przyjaznego czarodzieja. - Lich skupił się na aurze elfa i wyczuł magię Życia. Taka moc mogłaby pomóc w uzdrowieniu chorej towarzyszki.
- Chyba nie pozwolisz zginąć tak pięknej przedstawicielce swojej rasy, hmm? Nie chciałbyś nam potowarzyszyć i pomóc w odnalezieniu chochlika? Selivasi widziała jednego, podobno nazywa się Tantlak i ostatnio przebywał w Szepczącym Lesie.
Awatar użytkownika
Sevilasi
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Elf górski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sevilasi »

Odwróciła się do przybyłego. Odgarnęła długi warkocz za ucho i poprawiła zapięcie wodzy na szyi.
Nie patrzyła na elfa, a na cudnie umaszczoną klacz cremello (bo jeśli dobrze się doczytałam, to takiej maści jest ta klacz). Pogładziła Al'sevela po chrapach i podeszła do ogiera Arisy.
- Al, ruszaj. Leć ciągle za nami - powiedziała zwierzęcym językiem. Ogier wybił się masywnymi nogami nad ziemię, i zawisł trzy metry nad ziemią, oczekując na nich.
- To może zbierajmy się już po tego chochlika - powiedziała, łapiąc wodze Herosa.
Awatar użytkownika
Arisa
Szukający Snów
Posty: 173
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arisa »

        Arisa ocknęła się. Przez chwilę nie mogła przypomnieć sobie, gdzie się znajduje. Wydawało się, że jej stan polepszył się, jednak to były tylko pozory. Jej rana się powiększała i ciemniała. Elfka po śnie nabrała sił, aby samodzielnie się poruszać, choć sprawiało jej to trudność. Rozejrzała się wokoło. Nie wiedziała, jak znalazła się na koniu, który unosił się nad ziemią. Zręcznie uwolniła się ze sznurów, które krępowały jej delikatne ruchy. Zachwiała się, przerażona chwyciła grzywę konia. Zobaczyła nowego towarzysza, uśmiechnęła się do niego bladym uśmiechem. Na piersi poczuła wisior z próbówką, wiedziała, co ciepło wydzielane przez nią oznaczało. Niespostrzeżenie spojrzała na niego. Maź w próbówce mieniła się mocnymi, zielonymi kolorami. W jej wzroku dostrzec można było strach.
         - "On nie odpuści. Zabije nas. Nie mogę ich narażać. Jemu zależy na mnie. Oni są niewinni" - pomyślała i znów popatrzyła na twarz elfa. W oczach pojawiły się łzy. Bolały ją wszystkie mięśnie oraz dręczyła ją wizja śmierci.
         - Koniku, wyląduj na ziemi, proszę - szepnęła do konia, który posłuchał jej prośby. Kiedy znalazła się na ziemi, ześlizgnęła się z wierzchowca. Ruszyła w stronę Herosa, który nagłym ruchem łba wyrwał się Sevilasi. Pokłusował do swojej właścicielki. Arisa prędko wsiadła na niego. Wyglądała na zdrowszą. Rozejrzała się między konarami drzew. Miała nadzieje, że nie jest za późno. Czuła silne powiewy, amulet przybierał zbyt mocnego blasku, a swoim ciepłem ogrzewał ją. Wiedziała, że czarodziej jest blisko.
        - Dziękuję, że staracie się mi pomóc. Nie chcę was narażać na niebezpieczeństwo, które w każdej chwili może nadejść. Jeśli jesteście na tyle mądrzy, aby mnie zostawić, odejdźcie póki czas... - mówiła, lecz nagle przerwała. Zauważyła poruszające się sylwetki. Otoczyła ich tysięczna, potężna armia, na której stali dwaj czarodzieje, jeden z nich miał ciało umarlaka.
        - To niemożliwe... - wyszeptała i lekko pobladła.
Awatar użytkownika
Calthaniel
Zbłąkana Dusza
Posty: 5
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Elf Leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Calthaniel »

Czyli elfka siedząca na koniu była chora. I to dość poważnie. A on całkiem nieźle dysponował Magią Życia. No cóż, mógł pomóc tej dziewczynie. Zresztą co miał lepszego do roboty? Co cztery głowy to nie jedna. Po Quaquerze odezwała się, jeśli Cal dobrze zrozumiał jego wypowiedź, Sevilasi.
- Chochliki... Niezwykle szybkie istoty. Zatem ruszajmy. - Jednak zanim elf zdążył cokolwiek zrobić, chora dziewczyna ocknęła się, zeszła z latającego zwierzęcia i podeszła do drugiego konia. Następnie wygłosiła przemówienie o jakimś niebezpieczeństwie, które grozi całej czwórce.
- "Wiedziałem, że będzie z tego coś niedobrego." - I było. Zaraz po wypowiedzi Arisy Calthaniel spostrzegł sporo osób otaczających grupkę. Nie wyglądali na przyjaźnie nastawionych, a było ich około tysiąca. Czterech, w tym jedna elfka niezdolna do walki, przeciwko tysiącu? Dobre żarty.
- No to mamy problem. To są ci, którzy rzucili klątwę na Arisę? - Spytał, po czym zacisnął prawą rękę w pięść, mając ją już w gotowości, aby trochę pobawić się magią.
Awatar użytkownika
Sevilasi
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Elf górski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sevilasi »

- Droga elfko - powiedziała wprost do dziewczyny. - Proszę zsiąść z tego konia. Jesteś za słaba na to, by sama jechać na koniu, a lek trzeba zdobyć jak najszybciej. Koń żywy się męczy, jak wiesz. Spokojnie, umiem jeździć i twojemu rumakowi nic się nie stanie. - Wtedy dostrzegła armię.
Szybko wsiadła na ogiera, nie zważając na to, że wodze nie są podczepione. Zdjęła łuk z pleców i wyjęła jedną strzałę. Nałożyła strzałę i napięła cięciwę. Nie trzymała jej jednak przy twarzy, trzymała opuszczoną, koło uda. Siedziała swobodnie w siodle, trzymając stopy w strzemionach. Ogier czuł co jakiś czas grot strzały dotykający jego łopatki. Ćwiczyła przy tym równowagę, co jakiś czas szepcząc kojące słowa. Jednak wiedziała, że samo to zderzenie może być niezłym treningiem jeździeckim.
Poczuła jak ogier staje niskiego dęba. Przylgnęła do szyi karego, po czym przy wracaniu do normalnej pozycji, wróciła do poprzedniej pozycji.
- Co to jest?! - powiedziała cicho, po czym nieco uniosła strzałę.
Awatar użytkownika
Arisa
Szukający Snów
Posty: 173
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arisa »

         Jeden z magów wybuchnął śmiechem i kiwnął głową.
        - I to jest ta wielka i potężna armia, no dobrze zostawię ci ze... stu żołnierzy. Powinni sobie poradzić z tą twoją wielką armią - powiedział mocnym głosem. Drugi czarodziej sarkastycznie się uśmiechnął. Wyprostował się i popatrzył na Arisę i Quaquera wzrokiem pełnym nienawiści. Podniósł rękę i stu żołnierzy otoczyło grupę. Dowódca wycofał konia i ruszył z resztą wojska przed siebie. Arisa straciła ich z oczu i skierowała oczy na maga.
        - Widzę, że moja klątwa podziałała i nie czujesz się zbyt dobrze. Jeśli mi nie pomożesz, to zginiesz razem z twoimi nowymi przyjaciółmi. Jak widzę uwielbiasz zbierać istoty na śmierć - powiedział i spojrzał na elfy. - Macie ostatnią szansę na przeżycie, wystarczy, że przyłączycie się do mnie lub odejdziecie, a dla ciebie, lichu, mam płonący stos.
Awatar użytkownika
Quaquer
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Lich
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Quaquer »

Quaquer spojrzał na nieco mniejszą już armię, podrapał się w zaschnięty czerep i przemówił do maga:
- Stos? Och, to doprawdy wielki zaszczyt, zbytek łaski, mój dobrotliwy panie. Powiedz mi tylko, jak udało ci się powrócić do świata żywych, zmartwychwstałeś? Wygląda mi na to, że też jesteś lichem. Przyganiał kocioł garnkowi. - Usłyszawszy to, wrogo nastawiony czarodziej cisnął błyskawicą w Quaquera. Żołnierze patrzyli jak lich pod wpływem energii wyleciał w powietrze na kilka metrów i uderzył w sosnę. Siła ciosu spowodowała, że Quaquer rozleciał się na kawałki.
- Mwahahaha! Rozwalę cię, mumio zatęchła, nie będziesz już maczał swoich kościstych palców w moich planach! - Nie skończył, bowiem kawałki Quaquera zaczęły powoli składać się w całość.
- Obiecuję, mój zacny i szlachetny panie! I nie będę już wtykał nosa w nieswoje... ups! Zapomniałem, że nie mam nosa. Może wezmę sobie TWÓJ! - Quaquer cisnął potężną kulą ognia w tajemniczego czarodzieja, ten jednak podobnie jak ostatnio przejął kontrolę nad żywiołem i skierował go z powrotem do przeciwnika.
- Mówiłem, że spłoniesz! Tym razem mnie nie pokonasz, pokraczna kupo kości i suchej skóry! - Quaquer nie zdążył zareagować, uderzenie zdmuchnęło go na ziemię i zaczął się palić. Po chwili nastąpiła niewielka eksplozja i lich rozpadł się znów na kawałki.
- Pozbierajcie te kości i nie pozwólcie, by znów się połączyły, szybko! - Żołnierze posłusznie wykonali polecenie maga i Quaquer nie mógł się ponownie poskładać.
- No, elfy. Teraz widzicie, że nie warto stawiać oporu. Przyłączcie się do mnie, nie pozwólmy by niebezpieczny artefakt trafił w niepowołane ręce. Ariso, radzę ci współpracować, gdyż walka w obecnej sytuacji byłaby przesądzona.
Awatar użytkownika
Arisa
Szukający Snów
Posty: 173
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arisa »

        Arisa uśmiechnęła się z ironią. Zaśmiała się i wzięła głęboki oddech. Przez chwilę jeszcze miała lekko otwarte usta.
         - Pomogę ci z dziką przyjemnością, lecz musisz zdjąć ze mnie klątwę, gdyż martwa na nic się nie przydam. Te elfy przydadzą mi się, więc nie waż mi się ich tknąć. Tak się składa, że odkryłam sposób na bestię, ludzie muszą założyć jaskrawe kolory, gdyż one ją oślepiają - powiedziała i przyjęła postawę rozluźnioną. Strach ją opuścił, a w jej miejsce pojawił się sarkazm.
         - Dobrze czynisz, będziemy przygotowani - odpowiedział czarodziej i wyszeptał kilka słów, Arisa poczuła się lepiej, a blizna znikła z szyi. Elfka podniosła ręce i wyszeptała kilka słów. Nagle wszyscy żołnierze popadli w rozpacz, płakali jak małe dzieci. Mag rozglądał się z przerażeniem w oczach, próbując zapanować nad armią. Szczątki ciała licha upadły na ziemię.
Awatar użytkownika
Calthaniel
Zbłąkana Dusza
Posty: 5
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Elf Leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Calthaniel »

Obrzydliwe. Bardzo obrzydliwe. Tylko co takie obrzydliwe? Rozpadające się na kawałki ciało licha, rzecz jasna. Sam nieśmiertelny był najwyraźniej bardzo potężnym magiem - gdy po raz drugi jego ciało nie miało możliwości ponownego poskładania się, w myślach Calthaniela nie było też możliwości na pojawienie się jakiejś oznaki tego, że mogliby przeżyć. Na dodatek jedna z elfek chciała przejść na drugą stronę. Przez pierwsze dwie sekundy mogłoby się tak wydawać, jednak gdy tylko Arisa wspomniała o uleczeniu klątwy, bystry elf zorientował się, że to wszystko jest zaplanowane przez dziewczynę. To po prostu podstęp, a pomoc czarodziejowi miała być tylko haczykiem. Haczykiem, którego umarły połknął. Czarodziej uzdrowił Arisę. W tym momencie to elfy i lich zyskali przewagę liczebną. Stu żołnierzy zaczęło płakać jak dzieci w tym samym momencie, gdy uzdrowiona dziewczyna uniosła ręce.
- "Magia Emocji? Ładnie..." - pomyślał elf. W taki właśnie sposób został tylko jeden czarodziej, a szczątki Quaquera z powrotem były na ziemi, umożliwiając mu poskładanie się. Jednym lekkim ruchem dłoni Calthaniel spowodował uniesienie wroga w powietrze. Czarodziej wznosił się coraz wyżej i wyżej. Na odległości około dziesięciu metrów elf zatrzymał mężczyznę.
- Hm... A gdzie się podziała twa potężna armia? No cóż. Masz mały problem. - Następnie blondyn pchnął ręką w przód, powodując lot nieprzyjaciela daleko przed siebie. Po kilku sekundach słychać było tylko huk.
- Zyskaliśmy trochę na czasie. Najwidoczniej nie potrzebujesz już tych skrzydeł chochlika - zwrócił się do Arisy. - Chyba możemy uciekać. Podejrzewam, że ten szaleniec będzie chciał nas dogonić, więc musimy zastawić jakąś pułapkę.
Awatar użytkownika
Sevilasi
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Elf górski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sevilasi »

Rozkazała rumakowi stanąć w miejscu, po czym opuściła łuk. Nie rozumiała niczego co się wydarzyło, więc gdy lamentujące osoby opadły na ziemię, zwróciła uwagę na maga. Choć nie odłożyła strzały, trzymała łuk niżej, mierząc wzrokiem nieznaną istotę. Spięła łydkami ogiera, każąc mu się cofnąć. Nic nie rób...[/b], przekazała pegazowi, po czym zdziwiona spojrzała na szyję elfki. Gdzie rana? Odrzuciła myśl i starała się ogarnąć, co się właściwie zdarzyło. Łydki przycisnęła mocniej do boków konia, który zareagował na to przebiegnięciem przed płaczącą drużyną. Dziewczyna wyraźnie odczuwała strach konia przed nieznanym czarem panującym nad istotami. Nie wypuszczając łuku z dłoni przyłożyła wierzch dłoni do szyi zdenerwowanego zwierzęcia, by się uspokoiło. Spojrzała na elfkę, po czym zwróciła uwagę na licha, który niczym siebie uprzednio nie przypominał. Zacisnęła zęby i znów spojrzała na maga, lekko napinając łuk, trzymając go przy udzie.
Zablokowany

Wróć do „Mgliste Bagna”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości