Strona 1 z 2

[Komnata Tarlda] Noc poślubna.

: Śro Lis 23, 2011 2:53 am
autor: Tarald
Tarald i Yngwirdia wyszli z wesela zdecydowanie szybciej niż reszta gości. Cóż, tak to już miało być. Teraz miała ich czekać noc poślubna. Byli jednak specyficzną parą. Poznali się zaledwie kilka dni wcześniej, a ich władcze rodzeństwo po prostu ustaliło datę ich ślubu. Gdyby chociaż mieli czas żeby się poznać, niestety tak się złożyło, że wszystkim oprócz samych zainteresowanych śpieszyło się do formalizacji tegoż związku. Przez to w jaki sposób został zorganizowany ten ślub i wesele, przez to, że Tarald nie znał dobrze Yngwi czuł się w tej chwili bardzo zagubiony. Za chwilę miał kochać się z kobietą, której nie znał, która nie znała jego i która przede wszystkim doświadczyła już wiele złego ze strony mężczyzn. Bał się, że ją zrani, nie wiedział, czy ona tego chce. Martwił się, że nawet jeżeli nie będzie chciała to mu tego nie powie, a przecież najbardziej na świecie nie chciał wyrządzać tej kruchej istocie krzywdy.

- Wyglądasz pięknie - szepnął Tarald głaszcząc Yngwirdię po policzku, kiedy stali już sami w jego komnacie. Dla niego zawsze wyglądała pięknie. Choć pewnie w to nie wierzyła Tarald właśnie tak ją postrzegał. Choć wiedział, że dla wielu mężczyzn była szara, w jego oczach wglądała zupełnie inaczej.
- Yngwi... - zaczął widząc niepewną minę swojej małżonki - powiedz mi, proszę, tylko szczerze, chcesz tego? Bo jeśli nie chcesz, to ja zaczekam. Nie mógłbym znieść myśli, że cię zraniłem, pękło by mi serce gdybym zrobił coś wbrew twojej woli. To ważnie, bo ja... tak bardzo chciałbym cię uszczęśliwić.

Re: [Komnata Tarlda] Noc poślubna.

: Śro Lis 23, 2011 7:20 am
autor: Yngwirdia
Yngwirdia stała przed nim. Tyle razy już to przechodziła, że już sama nie pamiętała. Może dlatego, że zawsze działo się tam coś nie miłego, jeden jej mąż sprał ją nim zaczął, drugi nawet był miły, nazwał ją jednak w końcu imieniem swojej kochanki, kolejny był sporej wielkości i absolutnie nie łagodny, a ostatni... zastanowiła się, ostatni rzekł jej, iż łono ma nieczyste i wyszedł. Potem był pijany i brał ją już na schodach, na oczach całej służby. Wolała mieć to już za sobą. Taralda się nie bała, okazał się łagodny i chyba równie zagubiony w całej tej sytuacji co ona. Nie myślała tak specjalnie, po prostu nie czuła nic niezwykłego, zupełna pustka.
- Pragnę tego - wyszeptała cicho, uśmiechając się kiedy ją głaskał. Był niezwykle czuły.
- Pokaż mi Taraldzie jak to jest... - tylko jemu czuła że może zaufać. Rozwiązała rzemyki od sukni, zrzucając ją z ramion. Materiał zsunął się opadając na ziemię, stała teraz przed nim zupełnie naga. Każdy z mężów tego pragnął, potem kazał położyć jej się na łóżko, rozłożyć nogi i przechodził do sedna. Spojrzała na niego uważnie, nie czuła wstydu, nic nie czuła. Stała tak z uniesioną głową wpatrując się w niego. Może potrzebował jakiegoś hasła, czegoś co go uświadomi że już może? A może powinna już się położyć na łożu i czekać? Objęła ramionami swoje ciało, w końcu stało się to dla niej trochę krępujące. Nawet bardzo ciasno upięte włosy w kok, nie wiele jej dawały. Na jej drobnym ciele, faktycznie widniały białe długie blizny, szczególnie na brzuchu,karku i plecach. Nie wiedziała gdzie podziać wzrok. Zaczęła lekko marznąć.

Re: [Komnata Tarlda] Noc poślubna.

: Śro Lis 23, 2011 8:23 pm
autor: Tarald
Tarald po raz pierwszy w życiu nie wiedział jak się zachować, kiedy stała przed nim naga kobieta. Nie chodziło o to, że mu się nie podobała, czy nie chciała jej. Tak bardzo jednak bał się że ją zrani, że po prostu nie wiedział co zrobić. Miał wrażenie, że cokolwiek uczyni, czy będzie z nią, czy nie to i tak ją zaboli. Objął nagą kobietę ramionami, jakby chciał ją w nich schować.
- Następnym razem, pozwól, że ja to zrobię - szepnął jej do ucha. Delikatnie zaczął rozpinać jej włosy, nie lubił kiedy miała je upięte, wolał ją widzieć w rozpuszczonych. Jasne fale włosów Yngwirdii opadły na jej nagie ramiona. Tarald uśmiechnął się do niej, miał na dzieję, że bez słów zrozumie, że taka mu się podoba. Odgarnął jej za ucho kosmyk, który opadł jej na policzek. Tak delikatnie, jak tylko potrafił wziął ją na ręce i zaniósł do łoża. Było chłodno, położył więc na nim Yngwirdię i przykrył pościelą. Dopiero potem sam się rozebrał i położył obok niej, wsuwając się pod kołdrę. Przyciągnął ją do siebie i zaczął całować. Najpierw delikatnie, potem trochę mocniej. Jej naga skóra była taka ciepła. Mimo blizn podobała mu się, naprawdę uważał, że jest piękna. Chwycił ją jedną ręką w pasie i przyciągnął do siebie mocniej. Jego pocałunki stały się bardziej namiętne, ale nie natarczywe. Zszedł niżej i zaczął całować jej szyję, potem dekolt i piersi. Szczególnie zaś upodobał sobie brzuch swojej małżonki, który całował i dotykał przez długi czas. Jego dłoń przesunęła się po wewnętrznej stronie jej uda drażniąc jej skórę. Tak bardzo zależało mu na tym by było jej dobrze. Nagle położył się na plecy, chwycił mocno żonę i posadził na sobie. Chciał na nią potrzeć. W blasku świec nie wyglądała wcale szaro, wręcz przeciwnie, jej jasna skóra i włosy lśniły i przypominały mu blask zachodzącego, jesiennego słońca.

Re: [Komnata Tarlda] Noc poślubna.

: Śro Lis 23, 2011 10:36 pm
autor: Yngwirdia
Kobieta pozwoliła mu pochwycić się, zanieść na łoże, jak zwykle pozwalała mu na wszystko absolutnie posłuszna. Zaskoczyło ją jak możne być przyjemne, kiedy Tarald swoim dotykiem rozpalał jej zmysły. Pierwszy raz zamknęła oczy, zacisnęła palce i jęknęła przeciągle przezywając miłosne uniesienie. Wyprężała się, wzdychała z rozkoszy, oddając mu się. Po raz pierwszy nie czuła oporu by spędzać czas w sypialni męża. Zaskoczyło ją kiedy znalazła się nagle na nim, uśmiechnęła się jednak tajemniczo. Oparła obydwie dłonie o jego pierś, coraz mocniej się kołysząc, mocniej i mocniej ściskając mężczyznę w biodrach. W jej ruchach było doświadczenie, wiedziała jak wygiąć swoje ciało, jak po kolej kołysać nim by mężczyzna czuł się najlepiej.

Re: [Komnata Tarlda] Noc poślubna.

: Śro Lis 23, 2011 11:30 pm
autor: Tarald
Tarald usiadł gwałtownie obejmując ją i przyciągając do siebie. Oplótł sobie jej nogi w pasie, a jej pośladki oparł o swoje uda. Teraz ich twarze znajdowały się na tej samej wysokości. Oparł czoło o czoło żony by móc patrzeć jej w oczy. Ciągle wydawała mu się mała i krucha, ale przynajmniej przestał się tak bardzo bać, że zrobi jej krzywdę. Uniósł biodra, biorąc żonę mocniej i namiętniej. Pragnął jej. Dawno nie pragnął już żadnej kobiety, dawno z żadną nie był. A Yngwi była cudowna. Nie wymagała od niego niczego, chciała tylko żeby ją pokochał. A on naprawdę chciał żeby była szczęśliwa, żeby było jej dobrze, przyjemnie. Chciał ją pokochać, obiecał, że się postara. Chciał żeby zobaczyła, że mężczyzna wcale nie musi traktować jej tak jak to robili poprzedni mężowie, że on jej tak nie traktuje. Dla niego była ważna, liczyło się to co ona czuje, liczyło się zarówno jego spełnienie jak i jej.

Re: [Komnata Tarlda] Noc poślubna.

: Śro Lis 23, 2011 11:46 pm
autor: Yngwirdia
Yngwirdia zacisnęła palce na plechach męża, spojrzała na niego i stłumiła jęk namiętnym pocałunkiem. Ciśnienie rosło w niej samej, przyjemność jakiej nigdy nie znała rozsadzała ją. Nie umiała się powstrzymać i kiedy poczuła jak mężczyzna się spina, jak zbliżała się fala rozkoszy jęknęła przeciągle i wygięła się mocno to tyłu zaciskając powieki. Z rozkoszy wbiła boleśnie paznokcie w plecy Taralda. Na moment czas się zatrzymał. Po chwili opadła na łoże obok męża słysząc tylko jego urywany oddech. Uśmiechała się łagodnie, wyprężając ale też nie mogła złapać tchu. Serce waliło jej niezwykle szybko i ledwo mogła złapać powietrze.
- Taraldzie...dziękuję ci... teraz jestem twoja - wyszeptała cicho, tuląc się do boku mężczyzny.

Re: [Komnata Tarlda] Noc poślubna.

: Czw Lis 24, 2011 12:38 am
autor: Tarald
Zanim jeszcze złapał oddech znów ją chwycił i tym razem położył na sobie. Była lekka, a tak mógł czuć i obejmować ją całą, niż jak leżała obok niego. Zamknął oczy gładząc ją po włosach. Uśmiechnął się do siebie pod nosem. Pomyślał o czymś co sprawiało mu i przyjemność i radość. Miał nadzieję, że od tej chwili Yngwi nie pomyśli już o krzywdach jakie wyrządzili jej poprzedni mężowie, że może zapomni. Pomyślał, że musi wypełnić jej pamięć dobrymi wspomnieniami. Po raz pierwszy od bardzo dawna poczuł się szczęśliwy. Jego siostra mówiła, że nie ma rezygnować z własnego szczęścia żeniąc się z Yngwirdnią, skoro jej nie kocha, mimo że przecież sama tego chciała. Ale on przecież nie rezygnował ze swojego szczęścia, właśnie w tej chwili miał je przy sobie.
- Ślicznie jęczysz kochanie - powiedział uśmiechając się - tylko się nie wstydź, proszę.

Re: [Komnata Tarlda] Noc poślubna.

: Czw Lis 24, 2011 1:04 am
autor: Yngwirdia
Uśmiechnęła się lekko do mężczyzny, chowając jednak twarz w jego ramionach kiedy wspomniał o jęczeniu. Zarumieniła się mocno, ale zaraz wychyliła by ja widział.
- A ty wiesz jak zadowolić kobietę... mężu - dodała uśmiechając się.
Wygięła się na nim by spojrzeć mu w twarz. Dziś w nocy gwiazdy i księżyc świeciły jasno. W ich blasku jej skóra zdawała się jeszcze bardziej biała niż zwykle. Przytuliła się mocno do Taralda, a jej długie włosy spłynęły po nim aż na poduszkę.
- Jeśli można zakochać się w kimś tak szybko... to mi się to przytrafiło... - szepnęła.

Re: [Komnata Tarlda] Noc poślubna.

: Czw Lis 24, 2011 2:54 am
autor: Tarald
- Nie kochanie, nie kobietę, wiem jak zadowolić ciebie - rzekł obejmując ją mocno.
- Nie oddam cię już nikomu, wiesz? Jesteś moim szczęściem i nigdy nie pozwolę by ktoś mi cię zabrał. Nie wiem najdroższa czy można zakochać się w tak krótkim czasie, ale skoro to czujesz, to tak właśnie jest. Ja wiem, że zrobiłbym dla ciebie wszystko, żebyś tylko była szczęśliwa. Zauroczyłaś mnie - rzekł, a potem leżeli długo nic nie mówiąc. Noc jednak była długa i Tarald jeszcze dziś zamierzał powiedzieć swojej żonie coś ważnego. Podniósł się i oparł plecami o wezgłowie łoża. Mimowolnie podciągnął też w górę Yngwirdię, chciał żeby usiadła na na nim, tak jak wcześniej, jednak tym razem nie chodziło o intymność. W tej pozycji po prostu ich twarze znajdowały się mniej więcej na tej samej wysokości, Yngwi nie musiała patrzeć na niego pod górę, a on nie musiał się do niej schylać. Położył sobie jej dłonie na piersi, a sam objął ją jedną rękę w pasie, drugą zaś gładził ją po policzku.

- Yngwi... posłuchaj, chciałbym wyjechać z Astron-oris i to jak najszybciej. Nie chcę spędzać tu zimy, chciałbym wrócić do siebie, do domu. Ale nie wiem czy ty zechcesz pojechać ze mną. Jeśli wolisz zostać teraz tutaj zostanę, ale kiedyś będę musiał tam wrócić. Droga jest jednak długa i ciężka, o ile ja zniosę ją bez problemu tak nie wiem co z tobą moja krucha istoto. Kiedyś i tak będzie trzeba ją przebyć, pytanie, czy chciałabyś mi towarzyszyć teraz?

Re: [Komnata Tarlda] Noc poślubna.

: Czw Lis 24, 2011 5:54 am
autor: Yngwirdia
Yngwirdia, usiadła opierając swoje drobne dłonie o jego pierś, wysłuchała go uważnie w ciszy.
- Wyruszę z Tobą teraz mój kochany. Jestem córką wojownika, w dodatku przez całe życie spędzałam czas na dalekiej, mroźnej północy. Poradzę sobie z każdą podróżą. Nie musisz się o mnie bać. Moja klacz powiezie mnie tak daleko jak daleko leży twój kraj.
Uśmiechnęła się łagodnie, pochylając by móc pocałować go w usta.
- Jak w zasadzie wygląda Twoja marchia? Twój dom? Bo ja nigdy nie wyjechałam po za Rouhan, wszystko, nawet tutaj, jest więc dla mnie nowe i dziwne.

Re: [Komnata Tarlda] Noc poślubna.

: Czw Lis 24, 2011 5:55 pm
autor: Tarald
- Oby było tak jak mówisz. I cieszę się, że się zgodziłaś, choć podróż naprawdę jest długa. Mam nadzieję, że spodoba ci się mój dom. Co prawda nie ma on nic wspólnego z tym co widziałaś na północy, ale naprawdę chciałbym żeby Aquentis-tothion stało się twoim domem, tak jak jest moim. Przede wszystkim jest cieplej, dużo cieplej niż na północy - uśmiechnął się.
- Niektórzy mówią, że egzotycznie, ale nie tak jak w Brawen, choć na pewno inaczej. Klimat jest zdecydowanie bardziej łagodny. Słońce świeci częściej. Nasze miasta i pałace opływa woda, nie wiem jak ci to wyjaśnić kochana, ale jest zupełnie inaczej niż tutaj. Mam nadzieję, że Płatek i Śnieżynka też będą zadowoleni z nowego domu - Tarald pocałował żonę, naprawdę pomyślał, że ma szczęście. Kiedyś myślał wyłącznie o tym jak zająć sobie czas, czy w czymś nie pomóc Rudej, kiedy przyjdzie jakiś list i czy nie trzeba przekazać czegoś siostrze. Teraz myślał o Yngwi, o sobie, o tym co chciałby jej pokazać, o tym, że chciałby by była zadowolona. Myślał o przyszłości, nie jak do tej pory tylko o tym co działo się na co dzień.
- Chciałbym wyjechać za parę dni, jak najszybciej się da. I tak pogoda już jest zimna i niesprzyjająca, im szybciej wyruszymy tym lepiej - uściślił.

Re: [Komnata Tarlda] Noc poślubna.

: Czw Lis 24, 2011 10:15 pm
autor: Yngwirdia
- Dobrze Taraldzie, pakowanie mogę rozpocząć już rano. Nie mam wiele, ale spora cześć którą obowiązkowo wezmę, trzeba spakować.
- Czy mogę wziąć ze sobą moje dwórki? Mam dwie moje ulubione- uśmiechnęła się łagodnie, gładząc opuszkami palców jego pierś.
- Muszę się też pożegnać z bratem. A przybędziemy na jego ślub z Evanlyn?
- Ależ gadam... - zaśmiała się wdzięcznie, faktycznie przestała milczeć - Ależ tam musi być pięknie, nigdy nie widziałam egzotycznych klimatów, o Brawen wiem tyle co Ellestill chciał powiedzieć. Ale z chęcią obejrzę ten nowy dom. A śnieg macie? To jest coś co bardzo lubię z mojego kraju.
Uśmiechała się bawiąc swoimi włosami i uśmiechając do męża.

Re: [Komnata Tarlda] Noc poślubna.

: Czw Lis 24, 2011 10:54 pm
autor: Tarald
- Nie kochanie, przykro mi, nie mamy tam śniegu. Ale nie martw się, zabierasz ze sobą dwie śniegowe kulki. Poza tym jeśli będziesz kiedyś chciała spędzić zimę tam gdzie jest śnieg, to tam cię zabiorę - uśmiechnął się, miał nadzieję, że brak śniegu w jego ojczyźnie nie będzie jej aż tak przeszkadzał.
- Dwórki oczywiście możesz zabrać ze sobą, które chcesz i ile chcesz. Będziesz miała czas na pożegnanie się z bratem, ale obawiam się najdroższa, że jeśli Ellestil chce brać ślub w tym, czy przyszłym miesiącu to nie jesteśmy w stanie tu wrócić. Ale obiecuję, że odwiedzimy go na wiosnę, albo w lecie jeśli tylko będziesz chciała.
- Gadaj kochana, gadaj ile chcesz, pytaj o co chcesz, przynajmniej widzę i wiem, że jesteś sobą.

Re: [Komnata Tarlda] Noc poślubna.

: Pią Lis 25, 2011 7:10 am
autor: Yngwirdia
- U nas jest śnieg, całe pola czasami. Pamiętam jak zawsze w zimie wbiegałam na najwyższą wieżę dworu ojca, by spojrzeć na polaną białym śniegiem okolice. Było tam tak pięknie, ale nie szkodzi. Morza też nigdy nie widziałam.
- A jakie ono w zasadzie jest? Ja wiem tyle że jest go dużo, jak wody w fosie, albo i więcej.
- Muszę zapytać brata kiedy będzie wesele. Nie wiadomo na razie nic, on nic nie mówił, jego służba też nie. Ale może określi termin mniej więcej. A ze służby wezmę tylko swoje ulubione dwórki. A macie tak krosna? zawsze szyłam, haftowała... nie wiem co tam będę robić.
Pocałowała go łagodnie, na chwilę pochylając się nad nim, jej jasne włosy opadły łukami, dotykając jego piersi. Były niezwykle długie, miękkie i pachnące.

Re: [Komnata Tarlda] Noc poślubna.

: Pią Lis 25, 2011 1:43 pm
autor: Tarald
Tarald zaśmiał się głośno patrząc na Yngwirdię. Przytulił ją mocno do siebie. Jeśli taka była w rzeczywistości, to pewien był, że się w niej zakocha i to bardzo szybko. Chwycił pościel i podciągnął ją żeby okryć chociaż pośladki i dolną część pleców swojej żony, nie chciał żeby się przeziębiła.
- Morza jest zdecydowanie więcej moja kochana niż wody w fosie, jest go tyle, że łączy się z horyzontem i nie widać co jest na drugim jego brzegu. Zobaczysz je już niedługo. Jeśli zaś chodzi o ślub Ellestilla, to pewnie będzie to też zależeć od jego przyszłej żony, albo raczej od jej stanu. Wszyscy już wiedzą, że spodziewa się dziecka, w dodatku nie czuje się najlepiej, nawet nie było jej na weselu.

- I tak kochanie, mamy krosna, będziesz mogła ich używać, jeśli tylko będziesz chciała. Ale ja myślę, że znajdzie się dla ciebie wiele innych zajęć. Poza tym, twoje biedne spracowane dłonie potrzebują odpoczynku. No i pamiętaj, że teraz masz dwa dodatkowe obowiązki, ktoś musi wychować te dwa rozbrykane, małe stworzenia.

Re: [Komnata Tarlda] Noc poślubna.

: Pią Lis 25, 2011 11:18 pm
autor: Yngwirdia
- Aaaaa....to duże to morze. - zaśmiała się wdzięcznie - chciałabym po nim pochodzić... to musi być śmiesznie chodzić w wodzie która sięga horyzontu. Muszę chyba przestawić się że u was nie ma tak jak u mnie... wszystko jest takie inne zupełnie. To może być trudne, ale mam ciebie i nie boję się już niczego kochany.

- Zawsze zajmowałam się szyciem, pozwól mi nadal to robić. Nie będę przeszkadzać, będę cicho sobie szyła, a lubię to robić. Zresztą po za obowiązkami domowymi jak gotowaniem, sprzątaniem, szyciem, haftowaniem, obchodziłam cały dom, zamiatałam, myłam podłogi, czasami doiłam klacz. Robiłam to całe życie Taraldzie. Nie umiem robić niczego innego. Wybacz mi.
Posmutniała lekko, co miała powiedzieć takie było jej życie do teraz. Nie wiedziała czy zrozumie, czy spróbuje coś zmienić, czy rozkaże jej żyć inaczej i tyle.