Strona 1 z 3
[Komnaty rodu Belaqua] Wesele i dziwnych zdarzeń ciąg dalszy
: Sob Lis 19, 2011 2:32 am
autor: Liriels
Wesele Taralda zaprzątało głowę prawie wszystkim służącym i samej Rudej. Ceremonia w świątyni została skrócona jak najbardziej się dało. W głównej izbie jadalnej już rozpoczęto przygotowania. W ostatnich dniach wydarzyło się wiele, zgranie zaś ceremonii ślubu z wyjazdem Ellestilla, Oriana i Ameli oraz sproszenie wszystkich gości było trudne. Ruda jako kobieta dyplomatka zebrała całą śmietankę towarzyską na uczcie z okazji ślubu. Wiedziała świetnie że to mocny i pewny krok, teraz kiedy ród Belaqua miał powrócić do pałacu. Od samego rana przygotowywała się do tak ważnego wydarzenia, dopóki jej służąca nie przyniosła jej nowych wieści. Kiedy je usłyszała, z trzaskiem opuściła kościany grzebyk na podłogę. Zbladła i zerwała się na równe nogi. Gestem odesłała dwórki.
- Zajmijcie się lepiej szykowaniem do stołu!
Ruszyła biegiem w stronę komnat swego brata, przebiegała przez przedsionek, wbiegła do izby i skręciła w lewo wbiegając na schody. Wdrapała się po schodach, wojownicy spojrzeli zaskoczeni ale nie ruszyli się ze swoich stanowisk.
- Bracie! Taraldzie! - krzyknęła wbiegając do jego komnaty. Mężczyzna przygotowywał się do wesela.
- Taraldzie - podeszła do niego, chwytając go za ramiona.
- Moja służba powiedziała mi iż, w pałacu jest ktoś kogo od lat nie widzieliśmy. Twój i mój kuzyn. Pamiętasz go jeszcze? Georga? Może go też powinniśmy zaprosić na Twoje wesele.
Re: [Komnaty rodu Belaqua] Wesele i dziwnych zdarzeń ciąg da
: Sob Lis 19, 2011 2:52 am
autor: Tarald
Tarald spojrzał zaskoczony na siostrę. Po pierwsze nie spodziewał się, że wpadnie do jego komnat, po drugie już na pewno nie z taką wieścią. Uśmiechnął się łagodnie.
- Oczywiście, że pamiętam - rzekł bardzo spokojnie, aż za bardzo mogłoby się zdawać - nie spodziewałem się go tutaj. Ciszę się się kochana siostro. Oczywiście możesz go zaprosić - dodał. Tarald wyglądał tak jakby był zupełnie w innym świecie. Oczywiście docierało do niego to co mówiła Ruda, ale jakoś nie umiał się w tej chwili zachwycać tak jak ona. Miał na głowie inne rzeczy. Poza tym wszystko działo się jak dla niego zbyt szybko. Nie zdążył nawet porozmawiać z siostrą tak jak planował. Ciągle był na nią trochę zły. Sądził, że mu przeszło, ale kiedy dowiedział się, że Ruda zaplanowała jego ślub dosłownie "na już" nie był zadowolony. Czuł się trochę jak kukła w jej rękach. Nie dała mu nawet możliwości poznania się z Yngwirdią po prostu zaczęła decydować za niego. Cała ta sytuacja spowodowała też, że nie zamierzał zostać dłużej w pałacu.
- Właściwie dobrze, że przyszłaś. Mam ci coś do powiedzenia. O ile pogoda dopisze, pojutrze wyjeżdżam razem z Yngwirdią. Wracam do Agnentis-thotion. Nie zostaję dłużej w pałacu - oświadczył.
Re: [Komnaty rodu Belaqua] Wesele i dziwnych zdarzeń ciąg da
: Sob Lis 19, 2011 3:07 am
autor: Liriels
- Też o tym myślałam, zaraz wyśle służbę po niego. Podobno jest gdzieś w pałacu i będzie pełnił funkcje namiestnika w czasie nieobecności Ellestilla.
Uśmiechała się łagodnie, podchodząc do niego. Nie spodziewała się tak brzmiących słów, szanowała jednak zbyt mocno brata. A ostatnie dni były pełne szalonych wydarzeń. Dotknęła ramienia brata, spoglądała na niego uważnie.
- Wiesz że będzie mi trudno bez ciebie bracie, mój kochany bracie. I smutno - Objęła go z tyłu przytulając się do pleców.
- Jeśli naprawdę zechcesz opuścić ten dwór, nie mam na to wpływu. Jeśli jednak coś może zmienić jeszcze twoją decyzje, zastanów się proszę jeszcze raz. Zawsze byliśmy nie rozłączni, nie wyobrażam sobie że nie mam mojego ukochanego brata.
Posmutniała lekko spoglądając na niego i czekając na jego reakcje.
Re: [Komnaty rodu Belaqua] Wesele i dziwnych zdarzeń ciąg da
: Sob Lis 19, 2011 3:53 am
autor: Tarald
Tarald zmarszczył brwi i przetarł czoło zamyślony. Westchnął głośno.
- Wiesz, że cię kocham siostro, ale nie mogę zostać. Mam teraz żonę, muszę się nią zająć. Chce to zrobić. Wiesz, że pałac nie jest moim światem. Polityka, intrygi i to wszystko co się tutaj dzieje nie jest dla mnie. Dla Yngwirdii też nie. Nie chcę zostawać tu na zimę. Chcę wrócić do domu. Tam mam swój świat, nie tutaj. Przecież tego właśnie chciałaś, czyż nie? Żebym miał żonę, żebym spłodził sobie dzieci, żebym o kogoś się zatroszczył. Doskonale poradzisz sobie sama siostrzyczko, wiesz o tym. Poza tym, oboje wiemy, że ten chudzielec nie zniknie z twojego życia. Może to i dobrze. W gruncie rzeczy nie jest taki zły jak myślałem. Masz jego, masz tu przyjaciół. Już dawno jesteśmy dorośli Ruda, chyba w końcu przyszedł czas żebyśmy zaczęli żyć swoim życiem. Zawsze będę twoim przyjacielem, zawsze będziesz mogła na mnie liczyć, ale ja naprawdę chcę wracać do domu.
Re: [Komnaty rodu Belaqua] Wesele i dziwnych zdarzeń ciąg da
: Sob Lis 19, 2011 4:05 am
autor: Liriels
Kobieta pokiwała głową, wiedziała że kiedyś nadejdzie i ten dzień. Kiedy ich drogi się rozejdą na jakiś czas, może na długo, tego nie wiedziała.
Pocałowała go w policzek, uśmiechając się smutno.
- Wiem, ja nie wiem czy zostaje tu, czy wyjeżdżam. Nie wiem nawet co będzie rano, czy Asaldur nie zniknie nagle z mojego życia. Nie wiem nic i nie jestem tego pewna. Wiem tylko że nie chce tej decyzji podejmować teraz.
- Wiem że powinieneś wyjechać. Wiem że nie lubisz tego życia. Ja sama nie wiem co ze mną będzie. Zresztą zobaczymy.
- I tak będę tęsknić.
Re: [Komnaty rodu Belaqua] Wesele i dziwnych zdarzeń ciąg da
: Sob Lis 19, 2011 4:13 am
autor: Tarald
- Ja też będę tęsknić - powiedział smutno Tarald - ale kiedyś musiał nadejść ten dzień. Nie możemy być wiecznie razem. Znalazłaś mi żonę i mimo tego całego zamieszania i tego, że ani ja ani ona tego nie chcieliśmy, cieszę się. Może tak właśnie tak miało być. Naprawdę myślę, że sobie poradzisz, to jest twój świat siostro. Ty lubisz politykę, to twoje życie. Też powinnaś sobie znaleźć męża, jakoś przeżyłaś leczenie tego... księcia... pozwoliłaś mi trzymać cię za rękę na kolacji. Widzę, że jest lepiej. Jeśli nie Asaldur, to ktoś inny, równie dobry, albo lepszy - uśmiechnął się smutno.
- Po prostu życz mi szczęścia, tak jak ja życzę go tobie.
Re: [Komnaty rodu Belaqua] Wesele i dziwnych zdarzeń ciąg da
: Sob Lis 19, 2011 12:19 pm
autor: Liriels
- Życzę ci szczęścia bracie, zawsze. Nie wiem czy to był dobry wybór, wiem że powinnam zaczekać, dać wam czas. Ale zdawało mi się że między wami jest coś wyjątkowego, coś w jej i Twoim spojrzeniu. Ja tak nie mam, nie umieć mieć. Nie umiem nazwać emocji i uczuć jakie mam w sobie, kaleczę jedynie je próbując je jakoś określić. Nie wiem co mam robić, ponieważ nie rozumiem tego co się dzieje. Czasami czuje, że o ile polityka mnie nie przerasta, to uczucia są dla mnie jak rwący potok. Nie rozumiem ich i szybciej w nich zatonę niż nauczę się pływać.
Objęła go mocno za ramiona, z jednej strony życzyła mu szczęścia, z innej pragnęła by zatrzymać blisko siebie. Tak blisko by nigdy nie wyjeżdżał z tego kraju.
- Nie wiem co będę robić, kiedyś i tak powinnam wrócić do marchii. Chyba że ty przejmiesz tam politykę i władanie.
Re: [Komnaty rodu Belaqua] Wesele i dziwnych zdarzeń ciąg da
: Sob Lis 19, 2011 12:44 pm
autor: Tarald
- Liriels... poznałem Yngwi rano. Wpadła na mnie na schodach. Będę z tobą szczery - jest mi jej żal, serce mi się kraje kiedy widzę ją smutną. Nie znasz jej, nie wiesz co przeżyła, ja wiem. Dlatego jej nie zostawię. Nie kocham jej, ona też mnie nie kocha, ale zaopiekuje się nią, zatroszczę. Nie pozwolę żeby ktoś ją kiedykolwiek skrzywdził. Chcę tylko żebyś wiedziała, że nie wolno ci w ten sposób decydować o losach innych, że ludzie maja uczucia, że nie można od tak zmuszać ich do życia razem. Co by było gdybym był inny? Gdybym zdecydował się to wszystko odwołać? Zraniłbym Yngwirdię, wprawił w złość namiestnika i oboje musielibyśmy się z tego tłumaczyć. Następnym razem kochana siostro pomyśl też o tym co czują inni.
- Wiesz jaki jestem, zajmę się administracją i wszystkim co trzeba, ale masz rację, kiedyś będziesz musiała wrócić, nie nadaje się na bycie władcą. Musisz się nauczyć kochać Ruda, nie mnie, ale też innych, musisz nauczyć się mieć przyjaciół innych niż ci polityczni. I nauczysz się, zobaczysz. Już dawno dorosłaś, jesteś wspaniałą władczynią, skoro radzisz sobie z władaniem marchią poradzisz sobie i z uczuciami. Wszystko przyjdzie z czasem - Tarald wstał objął mocno siostrę i pocałował w czubek głowy.
- Zobaczysz, poradzisz sobie beze mnie doskonale.
Re: [Komnaty rodu Belaqua] Wesele i dziwnych zdarzeń ciąg da
: Sob Lis 19, 2011 1:07 pm
autor: Liriels
- Przykro mi, myślałam że między wami coś jest. Nie chcę cię unieszczęśliwiać, bracie. Myślałam że ona ci się podoba... kochasz ją... Teraz rozumiem o co poszło. Wybacz bracie... - wyszeptała tuląc się do niego.
- Ellestill też tak myśli, może powiem mu jaka.... ale... o bogowie co ja ci uczyniłam - kobieta uderzyła się w czoło.
- Wybaczysz mi mój błąd, już więcej tego nie uczynię, obiecuję. Ale o Epone dlaczego nie dałaś mi więcej sprytu. Masz żonę której nie kochasz, trzeba było mną tarmosić, wstrząsnąć porządnie nim rzekłam choć słowo. Ellestillowi zależał na tym dlatego iż miał już dla niej kilku kandydatów, ale każdy miał jakiś warunek a on chciał dać jej męża jak najszybciej. Zakładał że w ten sposób będzie szczęśliwa jak zwykle.
Re: [Komnaty rodu Belaqua] Wesele i dziwnych zdarzeń ciąg da
: Sob Lis 19, 2011 1:18 pm
autor: Tarald
- Jak zwykle... - powtórzył zasmucony Tarald.
- Ellestill chciał ją wydać bo nic o niej nie wie. Bo ona zbyt słaba jest by przyznać się, że nigdy nie była szczęśliwa. Nie mam ci już czego wybaczać. Dobrze się stało. Dopilnuje żeby tym razem już była szczęśliwa. Nie dopuszczę żeby ktokolwiek znów ją uderzył. A jeśli ktoś poniesie na nią rękę rozszarpię go. Nie martw się, jestem odpowiedzialny i czy kocham ją w tej chwili, czy nie, naprawdę będę potrafił się o nią zatroszczyć. Byłem szczęśliwy sam, będę i teraz - z nią. Ona... - Tarald nie wiedział jak ma to powiedzie siostrze - poprosiła mnie o coś, nigdy nikt mnie o coś takiego nie prosił. Obiecałem jej, że spróbuję spełnić jej prośbę i słowa dotrzymam.
Re: [Komnaty rodu Belaqua] Wesele i dziwnych zdarzeń ciąg da
: Sob Lis 19, 2011 1:40 pm
autor: Liriels
- O co cię poprosiła? Czego nie wiedział Ellestill, zdawało mi się że zna ją świetnie. Czegoś mu nie powiedziała?
Zmarszczyła mały nosek, nie podobał jej się rozwój sytuacji, z każdym słowem brata nie rozumiała co tak naprawdę się działo z ową małomówną Yngwirdią.
- Po co ktoś miałby ją skrzywdzić, nie obrazi raczej nikogo milcząc. Zresztą... powiesz mi o co chodzi ?
Usiadła obok na krześle by spojrzeć na swojego brata, wyglądała na poważną ale i zainteresowaną.
Re: [Komnaty rodu Belaqua] Wesele i dziwnych zdarzeń ciąg da
: Sob Lis 19, 2011 2:07 pm
autor: Tarald
Tarald westchnął znów głośno. Wcale nie było mu łatwo. Były rzeczy o których Yngwirdnia mu powiedziała, a on nie potrafił sobie nawet ich wyobrazić. Nie wszystko pojmował, był zupełnie inny niż przeciętny wojownik, nie rozumiał, jak można uderzyć kobietę.
- Ona nie kochała żadnego ze swoim mężów. Nie można kochać kogoś kto cię bije. Każdy regularnie po prostu ją prał, trzeźwi czy pijani bili ją i brali to co należało do nich, jak twierdzili, chciała tego czy nie. Nie przyznała się Ellestillowi. Kiedy chciała mu powiedzieć, jeden z mężów sprał ją tak, że nie mogła wstać przez kilka dni. Boi się, że przez to co oni jej robili nawet mnie się nie spodoba, bo jej ciało jest pełne blizn. Nigdy nie widziałem tak smutnej i sponiewieranej istoty jak ona. Teraz rozumiesz? Poprosiła mnie żebym spróbował ją pokochać... Nie zostawię jej. Nigdy. Nie mógłbym. Nie potrafiłbym jej tego zrobić. Nawet jeśli nigdy nie uda mi się jej pokochać to z nią zostanę, choćby tylko po to żeby miała kogoś kto ją broni i opiekuje się nią. Umiałem zająć się tobą, zajmę się też nią. Chcę tylko żeby była szczęśliwa.
Re: [Komnaty rodu Belaqua] Wesele i dziwnych zdarzeń ciąg da
: Sob Lis 19, 2011 3:13 pm
autor: Liriels
- Współczuje jej, to bardzo smutna historia jej brat powinien o tym wiedzieć. Jednak Taraldzie, nie poświęcaj zupełnie swojego szczęścia. A co jeśli jej nie pokochasz, a znajdziesz miłość swojego życia? Co wtedy uczynisz? Poświęcisz życie by opiekować się kobietą, odrzucając swoje szczęście. To co robisz jest niezwykłe i podziwiam cię. Ale... nie myślenie zupełnie o swoim szczęściu i życiu jest...
Sama nie wiedziała jak wytłumaczyć mu to co myślała, jak powiedzieć do czego dąży jej wypowiedź.
- Po prostu chciałabym żebyś był szczęśliwy, żebyś miał dzieci, żebyś czuł że twoja rodzina jest wspaniała. Przeżyliśmy wiele nie szczególnych momentów w życiu, dlatego chciałabym aby dla nas wreszcie też nadeszły te cudowne lata.
Re: [Komnaty rodu Belaqua] Wesele i dziwnych zdarzeń ciąg da
: Sob Lis 19, 2011 6:04 pm
autor: Tarald
- Sama mi ją wybrałaś Ruda - powiedział Tarald.
- Do tej pory żyłem bez żony i bez wielkiej miłości i nie byłem ani szczęśliwy ani nieszczęśliwy. Nie miałem żadnego celu. Zajmowałem się Tobą i tym co kazałaś mi robić w sprawach marchii. Dla siebie siedziałem i czytałem księgi, jeździłem konno, ale ileż można żyć samemu. Nie zapominam o sobie, ani o swoim szczęściu. Próbuję je właśnie odnaleźć. Yngwi nie jest marzeniem każdego mężczyzny, ale jest cudowna. Jestem szczęśliwy kiedy ona się uśmiecha. Jestem szczęśliwy, kiedy mogę uszczęśliwić ją. Zabrałem ją do mojego przyjaciela, chciałem dać jej prezent, chciałem kupić jej psa. Pomyślałem, że taki mały szczeniak sprawi jej radość - Tarald uśmiechnął się szczerze, a w jego oczach zamigotał blask, jakiego Liriels jeszcze nie widziała.
- Gdybyś widziała jak bardzo cieszyła się na widok piątki bawiących się szczeniąt. Była szczęśliwa jak dziecko. Rzekłem jej że może wybrać którego chce, że to prezent dla niej. Powiedziałbym, że wręcz skakała z radości. A kiedy powiedziała mi, że chciałaby dwa nie byłem w stanie jej odmówić.
- Widzisz, myślę, że nie trzeba się kochać żeby być z kimś szczęśliwym. Nawet jeśli nigdy jej nie pokocham, to myślę, że i tak jestem w stanie czerpać z tego wszystkiego radość.
Re: [Komnaty rodu Belaqua] Wesele i dziwnych zdarzeń ciąg da
: Sob Lis 19, 2011 8:16 pm
autor: Liriels
- Jak uważasz, ja ci w każdym razie życzę szczęścia. I cieszę się że w gruncie rzeczy, mój wybór nie jest błędny. Naprawdę się cieszę - odrzekła przytulając go mocno do siebie. Zawsze chciała dla niego dobrze, tym razem również.
- Ach, wracając do naszego kuzyna. Nie mogę go znaleźć, za to jego służba mówi że dziękuje za zaproszenie ale jego pan nie czuje się na siłach. To dziwne, może jest chory? Albo źle się czuje? Trochę mnie to zmartwiło.
Posmutniała, opierając swoje drobne ręce o ramiona brata.
Re: [Komnaty rodu Belaqua] Wesele i dziwnych zdarzeń ciąg da
: Sob Lis 19, 2011 8:39 pm
autor: Tarald
- Może po prostu jest zmęczony. Nie wiadomo kiedy wrócił. Albo masz rację, jest chory, jeśli chcesz mogę pójść do niego jeszcze przed weselem. Znajdę go, na pewno, skoro służba już wie, że przyjechał, wie też gdzie jest. Poza tym myślę, że zdążę przed weselem. Jest jeszcze trochę czasu. Z resztą chętnie go zobaczę. Ale naprawdę myślę, że nie ma się czym martwić, tego woja raczej nic nie zmorze - zaśmiał się Tarald. Pocałował ją w czoło pochylając się.
- No już uciekaj siostrzyczko się stroić, a ja pójdę odnaleźć Georga.