Skowyt
: Czw Wrz 01, 2011 1:34 pm
Od zeszłej nocy w mieście zwanym Mauria słychać było głośny skowyt dobiegający z głębi bagien. Rozchodził się miedzy uliczkami i zaułkami tego miasta. Znów zbliżała się noc...
Do karczmy wbiegł przestraszony mieszkaniec.
- Ludzie, ludzie, ten stwory są przerażające... Widziałem, widziałem... - Był cały przepocony i przestraszony, widocznie to co widział naprawdę było straszne.
Gdzieś z rogu karczmy dobiegł go mocny, lecz spokojny głos:
- Przestań ściemniać, przecież widać że jesteś pijany.
- Ale naprawdę widziałem jak wlepiała we mnie swoje przecinające spojrzenie – powiedział mieszkaniec. Mówił na bezdechu, był przerażony.
Z rogu karczmy dobiegły go inne głosy. Przepełniała je ironia.
- Coś nieprawdopodobnego.
Mieszkaniec podszedł do lady, usiadł roztrzęsiony i poprosił barmana o kieliszek. Zignorowany parsknął, a gdy już na ladę barman postawił zapełniony kieliszek, mieszkaniec złapał go i przechylił mocno do ust. Oczekiwał choćby promyka ciekawości ze strony ludzi zgromadzonych w karczmie.
Do karczmy wbiegł przestraszony mieszkaniec.
- Ludzie, ludzie, ten stwory są przerażające... Widziałem, widziałem... - Był cały przepocony i przestraszony, widocznie to co widział naprawdę było straszne.
Gdzieś z rogu karczmy dobiegł go mocny, lecz spokojny głos:
- Przestań ściemniać, przecież widać że jesteś pijany.
- Ale naprawdę widziałem jak wlepiała we mnie swoje przecinające spojrzenie – powiedział mieszkaniec. Mówił na bezdechu, był przerażony.
Z rogu karczmy dobiegły go inne głosy. Przepełniała je ironia.
- Coś nieprawdopodobnego.
Mieszkaniec podszedł do lady, usiadł roztrzęsiony i poprosił barmana o kieliszek. Zignorowany parsknął, a gdy już na ladę barman postawił zapełniony kieliszek, mieszkaniec złapał go i przechylił mocno do ust. Oczekiwał choćby promyka ciekawości ze strony ludzi zgromadzonych w karczmie.