Demara[Karczma "Przy Barmie"] Nikt nie wie co się wydarzy.

Warowne miasto położone na granicy Równiny Drivii i Równiny Maurat. Słynące z produkcji bardzo drogich i delikatnych tkanin, takich jak aksamit czy jedwab oraz produkcji wyrafinowanych ozdób. Utrzymujące się głównie z handlu owymi produktami.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

[Karczma "Przy Barmie"] Nikt nie wie co się wydarzy.

Post autor: Villemo »

W karczmie Villemo dostała kilka skromnych ubrań dla siebie i dla małej. Jak się okazało, maleństwo potrzebowało dosłownie wszystkiego. Raię trzeba było nakarmić, wykąpać i ogrzać, maleństwo było przestraszone, zmęczone i tak głodne, że nawet sama Villemo nie wiedziała od czego powinna zacząć. W końcu najpierw wykąpała ją i przebrała, a dopiero później nakarmiła. Ciepło pomieszczenia i czuła opieka matki spowodowały, że Raia zmęczona zasnęła. Rzecz jasna Villemo martwiła się, że mała po czymś takim może poważnie zachorować, z drugiej jednak strony, wiedziała, że jako demon Raia powinna mieć wzmocnioną odporność. Mimo wszystko, jaka matka martwiła się.

O dziwo w karczmie znaleziono nawet kołyskę dla małej, co prawda dosyć starą i zakurzoną, bo zniesioną ze strychu, ale to zdecydowanie wystarczyło. Pokój Villemo nie był szczególny. Prosty, z jednym łóżkiem, kufrem, stolikiem i dwoma krzesłami. Jedyną ozdobą pomieszczenia był doniczkowy kwiatek postawiony na nocnym stoliku, zaraz obok świecznika. Kiedy Raia już spała, a matka miała czas by odpocząć… po prostu usiadła na łóżku i zaczęła płakać. Miała dość, serdecznie dość ciągłych burz w życiu, ciągłych zmian, ciągłego oczekiwania. Dość życia w taki sposób… nie wiedząc co przyniesie jutro. Chciała w końcu odnaleźć swoje miejsce, nie potrzebowała przygód, pragnęła jedynie spokoju i bezpieczeństwa, teraz nie tylko dla Rai, ale też dla siebie.
Awatar użytkownika
Naurin
Zbłąkana Dusza
Posty: 4
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Naurin »

        - Ach, Demara. Nareszcie. - Jasnowłosa kobieta wydawała się być zadowolona, kiedy wraz ze swoją towarzyszką Iserią przekroczyły bramy miasta, choć wyraz jej twarzy niewiele mówił. Charakterystyczne budynki z czerwonej cegły były dość przyjemnym widokiem, a wznoszące się w oddali wieże, górując nad całością niczym niezłomni strażnicy, potęgowały nieco wrażenie niezwykłości tego miejsca.
        - Jej, jak tu ładnie, to nie to, co nasze wioski w górach - szepnęła niby to do siebie Iseria. Kobieta ta miała kasztanowe włosy do ramion, a oczy jej były intensywnej barwy zieleni. Zaśmiała się cicho, nie słysząc reakcji ze strony swojej nieco wyższej towarzyszki. - Nurin, to ja poszukam jakiejś stajni, czy coś, a potem...
        - Potem wyślesz wiadomość do mojego ojca, że dotarłyśmy na miejsce. Ja rozejrzę się po okolicy - wtrąciła dość niegrzecznie, spoglądając ostro na zmieszaną teraz szatynkę.
        - Ale... jak ja mam niby wysłać wiadomość? - dopytała szybko, nim jasnowłosa zdążyła się odwrócić.
        - Wymyśl coś. Wykaż się pomysłowością. - Jej ton był ciepły, a wzrok złagodniał, choć twarz nie wyrażała większych uczuć. - W końcu to nie ja jestem tu tą uzdolnioną magicznie.
        Gdyby nie przywdziewana maska, Naurin pewnie uśmiechnęłaby się teraz pokrzepiająco. Na szczęście jej spojrzenie i ton głosu zwykły mówić znacznie więcej niż wyraz jej twarzy. Iseria zmarszczyła czoło przyciągając do siebie dwa prowadzone, od momentu wkroczenia pomiędzy pola i mniejsze zabudowania, konie.
        - Wiesz, czasem bywasz nieznośna - fuknęła ruszając głębiej w miasto.
        - To twoja opinia - skomentowała cicho Naurin odgarniając kosmyk białych włosów za ucho. - Ach, zaczekaj!
        Ciemnowłosa gwałtownie odwróciła się w kierunku słyszanego głosu. Nie zauważyła nawet, kiedy jej towarzyszka podeszła do jednego z koni. Spojrzała na nią zaciekawiona, gdy ta właśnie odpinała coś spod siodła ogiera beżowej maści.
        - Postaraj się, by dostały osobne boksy - dodała Naurin klepiąc konia po szyi. - Winger nie lubi tłoku.
        Iseria tylko przytaknęła. Już po chwili zniknęła gdzieś w gąszczu uliczek wraz z dwoma rumakami. Białowłosa zaś nabrała ochoczo powietrza w płuca i rozejrzała się dokoła. Co prawda, nie była zadowolona z powodu opuszczenia rodzinnych stron, ale nie mogła przeciwstawić się prośbie własnego ojca. I, choć nie rozumiała, dlaczego jej rodzic sam nie wyruszył w podróż, by odnaleźć ten dziwny okaz rośliny, której nazwy nawet nie była w stanie wymówić, nie sprzeciwiała się. Nie zadawała pytań, nie okazywała rozgoryczenia. Przyjęła wszystko spokojnie powtarzając sobie w myślach, że to kolejny sprawdzian, następna próba, że to może być zarówno lekcja, jak i przygoda. Westchnęła bezgłośnie poprawiając przy tym przewieszoną przez ramię torbę. Zerknęła jeszcze tylko po okolicznych budynkach i dostrzegłszy szyld karczmy o bardzo oryginalnej nazwie "Przy Bramie" skierowała swoje kroki do drzwi...
Oczy są zwierciadłem duszy, co więc widzisz w mojej?
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Płakała długo. Bardzo długo. Szlochając nie zauważyła nawet, że któraś ze służek przyniosła jej jedzenie. Niestety zapomniała zatrzasnąć za sobą drzwi, które w tej chwili pozostawały uchylone. Łzy w tej chwili zdawały się być jak krople krwi duszy, która bolała Villemo tak bardzo, że nie miała nawet siły myśleć. Czuła się tak, jakby cały jej świat legł w gruzach. Ciągle nie mogła pozbyć się z głowy widoku jego twarzy i obrazu maleńkiej, śpiącej Rai w zdobnej kołysce. Wszystko było tak rzeczywiste, że Villemo po prostu uwierzyła. Chciała zapomnieć o tym co było, zostawić przeszłość. Tymczasem, właśnie do niej wróciła i to był ogromny błąd. Ten błąd sprawił, że właśnie teraz cierpiała. Przecież mogła nie wierzyć, mogła zakwestionować to co się działo, może wtedy nie byłoby tego bólu, może wtedy iluzja zniknęła by szybciej, a ona nie siedziałby teraz i nie płakała. Ale stało się inaczej, a Villemo nigdy wcześniej nie czuła się tak bardzo rozbita i samotna. Nie miała przy sobie zupełnie nikogo, żadnej przyjaznej osoby, z którą mogłaby porozmawiać. Nawet gdyby był tu rycerz... czy jemu mogłaby powiedzieć, że uwierzyła w to, że jej mąż żyje? Że chciała zapomnieć o tym co ich łączyło i wrócić do niego... Nie... to co kłębiło się teraz w jej sercu, nie mogło zostać przekazane rycerzowi. To właśnie było w tym wszystkim najgorsze, że Villemo nawet nie znała osoby, której mogłaby powierzyć tę historię, której mogłaby opowiedzieć, co się wydarzyło.
Awatar użytkownika
Naurin
Zbłąkana Dusza
Posty: 4
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Naurin »

        Naurin, nie zważając na spojrzenia przebywających w karczmie osób, zamknęła za sobą drzwi i ruszyła w głąb pomieszczenia. W ciągu ostatnich tygodni zdołała przywyknąć do natarczywych i ciekawskich spojrzeń gapiów. Dobrze zresztą wiedziała, co jest przyczyną szeptów. Nie, wcale nie chodziło o jej pochodzenie. Miała pewność, że prości ludzie nie byliby w stanie odgadnąć jej korzeni. Posiadane skrzydła z resztą prawie zawsze ukrywała, uważając je za nieporęczne i zbyteczne. Chodziło raczej o coś, czego ukryć nie mogła, a i zmieniać nie chciała. Wiedziała co nieco o ludziach, toteż zdawała sobie sprawę, iż, choć zupełnie białe włosy zdarzają się wśród młodych przedstawicieli tej prostej rasy, to są jednak oznaką późnego wieku. Dlatego też przywykła dość szybko do tego, iż naturalny odcień jej włosów mógł wzbudzać poruszenie pośród zwyczajnych mieszkańców.
        Westchnęła cicho, rozglądając się po pomieszczeniu. Wyposażenie było skromne, ot, kilka prostych ław i stołków z drewna, lada, barek i kilka pustych beczek w kącie. Żadnych zbędnych dodatków, toteż mogło się zdawać, że w sali panuje pustka. Pomimo tego widać było, iż główną cechą wszystkich sprzętów była praktyczność. Głównym atutem tego miejsca zdecydowanie jednak był fakt, iż było tu czysto. Jasnowłosa podeszła do karczmarza. Nie chciała alkoholu, ale gdzie najłatwiej zaczerpnąć wiedzy i plotek z miasta, niżeli nie w miejscowej karczmie? A nawet jeśli niczego konkretnego by się nie dowiedziała, zawsze była szansa, że zorientuje się chociaż, gdzie można dostać nocleg. Naurin spojrzała chłodno na opartego o kontuar karczmarza, ten tylko uśmiechnął się szeroko, ukazując brak kilku przednich zębów. Pomimo to mężczyzna wydawał się wzbudzać zaufanie.
        - Witajcie, pani - rzekł nieco zachrypniętym głosem. - Podać coś konkretnego?
        - Informacji, jeśli łaska - odparła spokojnie, przysiadając na moment na wysokim stołku przy barze.
        Mężczyzna spojrzał na nią unosząc wysoko brew, najwyraźniej nie spodziewał się takiej odpowiedzi ze strony białowłosej. Cóż, życie bywa zaskakujące.
        - A coś ponadto? - dopytał wpatrując się teraz w jej twarz.
        Kobieta zmierzyła go wzrokiem, opierając łokieć na blacie. Nachyliła się lekko, przenosząc spojrzenie z mężczyzny na rozstawione za nim butelki i beczki z trunkami, po czym westchnęła cicho opierając podbródek o wierzch dłoni.
        - Nie wiecie może, gdzie dostanę tanio nocleg dla dwóch osób? I potrzebuję kogoś, kto zna się na botanice. Nie wiecie czasem, czy ktoś taki mieszka w Demarze? - Ton jej głosu był przyjemny i, choć twarz nie wyrażała większych uczuć, zielone oczy dziewczyny spoglądały na karczmarza z zaciekawieniem i szczyptą nadziei.
        Wysoki mężczyzna w zamyśleniu przetarł kontuar jasną szmatką, zupełnie jak gdyby chciał uniknąć wyczekującego spojrzenia białowłosej. Wtedy też bocznymi drzwiami do pomieszczenia weszła niewysoka kobieta. Wydawało się jakby w pośpiechu zapomniała zamknąć za sobą drzwi. Kobieta kiwnęła tylko głową, na co karczmarz odpowiedział jej podobnym gestem, po czym bez słowa zgarnęła spod lady niewielką tacę i ruszyła w stronę stolików w drugim końcu sali. Mężczyzna odchrząknął głośno i najprawdopodobniej zaczął odpowiadać na zadane przez Naurin pytania, w międzyczasie namawiając ją także na jakiś trunek bądź posiłek. Białowłosa jednak nie słyszała już jego słów. Wpatrywała się z lekko przymrużonymi oczyma w uchylone drzwi prowadzące - najpewniej - do innych pomieszczeń budynku. Albo jej się zdawało, albo rzeczywiście dobiegało stamtąd przytłumione łkanie.
        - Przepraszam - przerwała niespodziewanie. - Czy coś się stało? - spytała wskazując dyskretnie uchylone drzwi z boku.
        Oberżysta milknąc popatrzył na nią zdumiony. Jakby lekko zdenerwowany pokręcił przecząco głową.
        - Nie, wszystko w najlepszym porządku. To nic, czym pani powinna sobie zawracać głowę.
        Kobieta słuchając odpowiedzi uniosła delikatnie brew. Wstając na moment poprawiła tylko niewielką torbę i jasną szatę, po czym usiadła wygodnie na drewnianym stołku.
        - W takim razie... wina - odparła chłodnym tonem, wbijając wzrok w ciągle uchylone drzwi.
Oczy są zwierciadłem duszy, co więc widzisz w mojej?
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Dwóch zakapturzonych mężczyzn przemknęło obok Naurin, udając się szybkim krokiem ku uchylonym drzwiom pokoju Villemo. Wkroczyli do niego niepewnie rozglądając się po nim. Zapewne płacz kobiety zaalarmował ich, jednak w pokoju nikogo poza nią nie było. Nagle i mag pojawił się, spojrzał na płaczącą kobietę i rzekł jakieś słowa, kierując ku niej swą dłoń. Wykonał jakąś magiczną inkantację, która uśpiła kobietę.
- Niepotrzebnie zwraca na nas swą uwagę, spieszcie się ze znalezieniem składników, a jeden niech na straży pokoju ostatnie.

Po czym opuścili pomieszczenie w trójkę, dobrze za sobą drzwi zamykając. Mag wrócił do swej komnaty, jeden z łowców z karczmy wyszedł, jedynie jeden został na straży w przybytku. Usiadł przy jednym ze stolików, uważnie rozglądał się po karczmie i wpatrywał od czasu do czasu w drzwi pokoju Villemo.
Elowen
Rasa:
Profesje:

Post autor: Elowen »

        Tak się złożyło, iż w karczmie przebywał również królewski kurier z Serenai, który miał się tutaj spotkać z... cii... to tajemnica. W każdym bądź razie, gdy do jego uszu dotarł odgłos kobiecego płaczu, a w chwilę później do pokoju z którego dobiegał przybyła grupka uzbrojonych mężczyzn, poczuł zaniepokojenie - zwłaszcza, że płacz kobiety szybko umilkł. Elowen był człowiekiem czynu, który już wiele rzeczy w czasie swoich podróży zobaczył i które to nie zawsze należały do najprzyjemniejszych. Wstał więc i podszedł do kontuaru, by zapytać o tę sprawę właściciela przybytku.

        Nim jednak zdążył to zrobić, do jego uszu doszło jak ten zbywa jedną z równie co on zaniepokojonych kobiet przy ladzie. Gdy ta odwróciła wzrok posłyszawszy jego krok, uniósł lekko lewą brew, po czym westchnął cicho. No tak... karczmarz nie zamierzał wyjaśniać. Cóż... Elowen nie miał zamiaru dać się zbyć. Jeśli kobiecie coś się działo, to jego obowiązkiem było jej pomóc. Poprawił więc strój i sprężystym krokiem ruszył w stronę zamkniętych teraz drzwi.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Łowca, który był w sali, zwrócił uwagę na Elowena, jednak jeszcze nie reagował na jego zbliżanie się ku drzwiom, wszak mógł być tylko gościem idącym ku swej komnacie. A gdyby jednak się mylił, drzwi i tak były zamknięte, więc zdążyłby zareagować. Cała sytuacja zdawała się komplikować. Co nie bardzo podobało się zmęczonym podróżnikom, co wszak mieliby uczynić, gdyby miejscowa ludność zainteresowana losem kobiety stanęła im na drodze? Nie byli jej porywaczami, lecz wyzwolicielami, jednak to niewiele przy stanie emocjonalnym kobiety mogłoby zmienić. Na szczęście podróżnikom towarzyszył mag, który mógł ostudzić wszelakie zapędy ciekawskich...
Elowen
Rasa:
Profesje:

Post autor: Elowen »

        Elowen podszedł do drzwi i nasłuchiwał przez chwilę przy nich. Ponieważ ze środka nie dobiegały żadne niepokojące dźwięki, Elowen uznał, iż wpadnięcie tam mogłoby się okazać niestosowne. Uniósł więc dłoń i zapukał głośno w drzwi. Wprawdzie wątpił by po tym co zobaczył ktokolwiek mu otworzył, jednakże wypadało uprzedzić o swoim najściu. W końcu był Królewskim Kurierem, musiał dbać o reputację swojego kraju, a nagłe wpadanie do pokoju obcych ludzi w karczmie nie przysporzyłoby chwały jego królestwu. Z drugiej jednak strony Elowen przekładał bardziej dobro innych ludzi nad prawo - co niejednokrotnie przysporzyło mu wiele problemów.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Zauważywszy sytuację i to, że osobnik jednak nie udał się dalej a przystanął przy drzwiach chronionej izby, wstał energicznie i ruszył ku jego stronie. Karczmarz, który także obaczył sytuację, a wiedział nieco więcej niż inni, zaniepokoił się nieco, gdyż wolał by w jego przybytku nic niestosownego się nie wydarzyło. Łowca Róży podszedł do Elowena, ukłonił się przed nim z gracją iście rycerską i spokojnie zapytał:
- Czy mogę, Panie, w czymś pomoc? Czy coś was interesuje izba, która jest chroniona przez sługi rycerstwa róży? - mężczyzna zapytał grzecznie i uprzejmie, może dlatego by nie wzbudzać podejrzeń i pozbyć się jegomościa, a może z innego powodu. Łowca był odziany w długi czarny płaszcz, kończący się kapturem, który zakrywał jego twarz dość skutecznie. Był też odziany w czarną skórzaną zbroję, dobrze szytą, gdyż idealnie przylegała mu do ciała i nie krępowała ruchu. Przy pasie miał długi cienki mecz, którego głownia przypominała pąk róży. Ten sam symbol był także wyszyty na skórzanym napierśniku mężczyzny, białymi nićmi. Osoba będąca spostrzegawcza mogła dojrzeć małe wypukłości na płaszczu, co by mogło ją uświadomić, że na plecach mężczyzny znajduje się prawdopodobnie kusza.
Elowen
Rasa:
Profesje:

Post autor: Elowen »

        Elowen najpierw zmierzył wzrokiem obcego, po czym dopiero skinął głową - nieznacznie i niechętnie, bowiem ocena nie wypadła najlepiej.
- Witajcie - powiedział zdawkowo. - Gdzie są więc owi rycerze, bo chciałbym ich zapytać o tę kobietę, która niedawno tu płakała. Pójdźcie po któregoś. - Oczywiście Elowenowi nie przyszło do głowy, iż stojący przed nim osobnik mógłby być członkiem zakonu - zwyczajnie nie przychodziło mu do głowy, iż jakikolwiek rycerz mógłby kryć swoją twarz pod kapturem. Szczerze powiedziawszy wyglądał raczej na jakiegoś rzezimieszka, czy też kłusownika. Na wszelki wypadek Elowen niby to niechcący położył dłoń na rękojeści miecza.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

- Owi rycerze są zbyt daleko, by ich tu przyprowadzać - odpowiedział poprawnie i szybko łowca przed nim, po czym dodał - a ciebie to, Panie, zresztą interesuje? Czy miejscowi nie mają co czynić ze swym czasem i biegną do każdej płaczącej niewiasty? Jeżeli tak, miasto zaiste musi być szczęściem kobiet usiane, gdzie to ich mężowie dbają o swe damy z całym szacunkiem i starannością. Ale może się mylę... może po prostu niektórzy chcą stawać na ścieżce ku nieznanemu? - Łowca pytał już z lekko podirytowanym tonem, starając się jednak zachować pozory uprzejmości, wszak etykieta i maniery dworskie nie były jego mocną stroną. Jednak wzrok miał dobry, musiał mieć jako osoba na swym stanowisku, i dostrzegł ruch dłoni mężczyzny. Uczynił to samo, jednak bez żadnych ogródek ani ukrywania czegokolwiek, i rzekł ku Elowenowi:
- A teraz, Panie, bardzo grzecznie proszę, odstąp od tych drzwi, osoba w komnacie jest pod mą ochroną i zrobię wszystko co będę musiał, by dopełnić swych obowiązków. - Łowca róży uniósł delikatnie wzrok obdarzając rycerza przed sobą chłodnym spojrzeniem.
Awatar użytkownika
Naurin
Zbłąkana Dusza
Posty: 4
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Naurin »

        Przez chwilę bawiła się kieliszkiem obracając go w dłoniach, wtedy też obok niej przemknęło kilka osób. Nawet nie zdążyła zwrócić uwagi kim byli i jak wyglądali. Usłyszała tylko szybkie kroki gdzieś obok, a potem w pośpiechu zatrzaskiwane drzwi. Wtedy też nieco stłumione jęki ucichły. Choć karczmarz zbył jej wcześniejsze pytanie pokrętnym tłumaczeniem, nie ujarzmił jej ciekawości. Jasnowłosa przeniosła wzrok na zamknięte teraz drzwi. Pomimo iż w izbie gdzie siedziała nie było zupełnie cicho, mogła bez większych problemów dosłyszeć jakieś głosy dobiegające z sąsiedniego pomieszczenia, nie była jednak w stanie zrozumieć słyszanych słów. Dyskretnie spojrzała po sali, a potem znów ulokowała spojrzenie w drzwiach. Westchnęła cicho i gdy upiła niewielki łyk wina z kieliszka, z zamkniętego pokoju wyszło dwóch mężczyzn. Jeden z nich wyszedł z karczmy, a drugi usiadł gdzieś przy stoliku za Naurin.
        - Na pewno nic się nie dzieje? - zapytała ponownie wpatrując się w krzątającego się za ladą oberżystę.
        Mężczyzna speszył się jakby bardziej i nerwowym głosem ponownie zbył jasnowłosą. Kobieta zmarszczyła tylko brwi, odwracając wzrok od karczmarza. Nie podobało jej się jego zachowanie, a i to nagłe wtargnięcie tamtych mężczyzn wydawało się nieco podejrzane. I, choć nie była typem osoby, która wtrąca się w nieswoje sprawy, to z każdą mijającą chwilą miała coraz większą ochotę sprawdzić, co się dzieje. Kiedy usłyszała za sobą kroki odwróciła wzrok. Ujrzała tylko zbliżającego się do kontuaru mężczyznę w ciemnym ubraniu o równie ciemnych włosach, ten jednak z jakiegoś powodu, niby to gwałtownie, a jednak z dużą gracją, zmienił nieco kierunek i skierował się ku zamkniętym teraz drzwiom. Mężczyzna przez chwilę stał przy nich, po czym zapukał. Naurin przyglądała się tylko, choć kątem oka zauważyła jak karczmarza ogarnia coraz większe zakłopotanie. Uniosła nieco brew spoglądając w kierunku ciemnowłosego mężczyzny, do którego podszedł teraz zakapturzony osobnik. Przysłuchiwała się uważnie wymianie zdań, obserwując przy tym - całkiem dyskretnie - każdy ich ruch. Widziała jak ciemnowłosy kładzie dłoń na rękojeści swojego miecza. Na niego miała całkiem dobry widok, gorzej z zakapturzonym mężczyzną, który stał do niej tyłem i którego ruchy skrywał długi płaszcz. Nie chciała ingerować, ale nie potrafiła też odejść ignorując słyszany wcześniej płacz i niepokojące sygnały jakie dostrzegała. Przeklęła w myślach, wodząc wzrokiem po sylwetkach obojga stojących teraz pod drzwiami mężczyzn. Jeśli dojdzie do starcia to wolałaby się nie mieszać, choć jeśli będzie trzeba, nie będzie stać bezczynnie, a wszystko, co do tej pory widziała, wskazywało, iż dzieje się coś niedobrego. Bezpośrednie pojedynki nie były jej mocną stroną. Jeśli zachodziła już taka potrzeba, wolała działać dyskretnie, z ukrycia i wyłaniając się z cienia likwidować cel. Nie mogła jednak odejść obojętnie, kiedy na jej oczach dokonywała się niesprawiedliwość... I, choć na razie wolała nie ingerować, wiedziała, co zrobi, jeśli zajdzie taka potrzeba. Oparła podbródek na prawej dłoni, lewą zaś dyskretnie skierowała wzdłuż paska torby, aż do bioder, gdzie w prostej pochwie spoczywał jeden z jej sztyletów. Pogładziła głowicę w kształcie półksiężyca, uważnie przyglądając się dwójce pod drzwiami.
Ostatnio edytowane przez Naurin 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Oczy są zwierciadłem duszy, co więc widzisz w mojej?
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Zanim zdążyła zaprotestować, mag już kładł na nią swe dłonie i wypowiadał zaklęcie. Nie musiał tego robić, miała prawo czuć się źle, miała prawo do łez! Ale oni oczywiście tego nie rozumieli... nie pojmowali, że po tym co jej się przytrafiło miała prawo cierpieć. Znów czuła się tak, jakby została sama na świecie, jakby mogła liczyć wyłącznie na siebie. Tak, to rycerstwo uratowało ją kolejny raz, ale to samo rycerstwo pozostawało w przekonaniu, że ma prawo by ją ubezwłasnowolniać. Villemo nie znosiła, kiedy decydowano za nią. Miała swoją wolę i pragnęła by została ona uszanowana, tymczasem, w dobrej, czy złej wierze - nieistotne - została uśpiona, bez jej zgody.

Nie miała pojęcia o postawionej straży, ani o tym co działo się właśnie za drzwiami. Moc zaklęcia musiała być silna, ponieważ Villemo nie dała rady go odpędzić ani odwrócić. Tak czy siak, kiedy poczuła, że zasypia, wiedziała już, że gdy się obudzi będzie musiała poważnie porozmawiać z magiem.

***
Dziewczynka w kołysce poruszyła się niespokojnie. To nie był jej domek, znów była gdzieś daleko. I ten dziwny zapach, tak nie pachniała jej mama. Było ciepło, ale... Maleństwo znów poruszyło się przez sen. Była taka głodna i mama ją nakarmiła i wykąpała, i tak chciało jej się spać. A kocyk był taki miękki i mama tak mocno ją przytuliła. Maleństwo poruszyło się po raz kolejny i ziewnęło przeciągle, nadal mając zamknięte oczka. Wyciągnęła małą rączkę, jakby w poszukiwaniu czegoś, a kiedy tego nie znalazła, otwarła oczęta i spojrzała niespokojnie na otoczenie. Nie było mamy i kocyk jakby inny... ale gdzie była mama? Mina małej dziewczynki mówiła tylko jedno, że brak mamy i niezadowolenie z tego faktu za moment zostanie oznajmione nie tylko śpiącej mamusi, ale także wszystkim tym, którzy znajdowali się za drzwiami. Raia zaczęła płakać i to tak głośno, że nawet karczmarz, którzy wcześniej udawał, że ma mnóstwo zajęć, by tylko nie odpowiadać na pytania jasnowłosej kobiety, odwrócił głowę w stronę drzwi pokoju.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Mag, który jedynie chciał nieco wypocząć, znów został wyciągnięty ze swej komnaty, tym razem przez płacz dziecka. Płacz dziecka to jedno, ale to co ujrzał przed drzwiami nie przyniosło mu uśmiechu, a jedynie niepewność i obawę. "Czyżby wrogowie nas wytropili?" Jedna myśl kłębiła się w jego głowie, stanął za plecami Elowena i dał znak łowcy, by ten otworzył drzwi do pokoju kobiety. Ten postąpił tak już ignorując mężczyznę, mag powoli wkroczył do komnaty, a w drzwiach szybko stanął łowca, blokując tym samym drogę do środka osobom trzecim...
Elowen
Rasa:
Profesje:

Post autor: Elowen »

        Zachowanie nieznajomych coraz bardziej niepokoiło Elowena. Mieli coś do ukrycia, a raczej nie ukrywa się dobrych i zgodnych z prawem rzeczy. Kurier zaczął się już nawet zastanawiać, czy nie powiadomić strażników o całej sytuacji. Jakiś patrol z pewnością kręcił się tu w okolicy, a przez całe to zamieszanie i tak nie miał szans na spotkanie się z informatorem.

        Gdy zjawił się drugi obcy, a drzwi do pokoju się otwarły, Elowen zajrzał ponad ramieniem stojącego w drzwiach mężczyzny do środka. Płacz dziecka, który przed chwilą zaczął z stamtąd dochodzić, był teraz wyraźnie słyszalny. Kurier zdołał dostrzec i dziecko, i jego najwyraźniej śpiącą matkę, która to zapewne płakała wcześniej. Elowen zagryzł wargę. Choć z mieczem i sztyletem radził sobie całkiem nieźle ze względu na niebezpieczeństwa czyhające na szlaku, to wątpił by zdołał sobie poradzić z zakapturzonym rzezimieszkiem i osobnikiem, który najwyraźniej wyglądał na kogoś parającego się magią. Zwłaszcza, że mogło być ich więcej. Teraz jednak, gdy mag wstąpił do pokoju, nie było już czasu na powiadamianie straży. Jeśli ten będzie próbował czegoś niedobrego... będzie musiał działać szybko.
Awatar użytkownika
Naurin
Zbłąkana Dusza
Posty: 4
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Naurin »

        Płacz dziecka był czymś, czego Naurin nie mogła dłużej obserwować bez wyraźnej reakcji. Odsunęła od siebie kieliszek czerwonego wina i oparłszy dłonie o kontuar podniosła się z wysokiego stołka. Kątem oka spojrzała na oberżystę z wyraźnym niesmakiem. Odwróciła się w stronę stojących pod drzwiami mężczyzn. Teraz było ich trzech, z czego ostatni, który najwyraźniej dopiero co podszedł do poprzedniej dwójki, wydawał się...
        - Mag? - szepnęła pod nosem marszcząc brwi.
        Ruszyła w stronę nieznajomych wolnym, ale pewnym krokiem. Wyraźnie czuła ten spokój, jaki roztaczał wokół siebie trzeci mężczyzna. Biła od niego aura pewności, pomimo iż nie posiadał on przy sobie żadnej konkretnej broni. Doskonale znała to zjawisko. Ilekroć przebywała w rodzinnej posiadłości w Keongju czuła to, wszechogarniająca aura wypełniona ciszą i spokojem, przez którą przemawiała siła umysłu. Nie potrafiła stwierdzić skąd takie uczucie, pewne było tylko, iż potrafiła zwykle wskazać osoby posługujące się silną magią bez większego problemu. Postąpiła może krok czy dwa w stronę nieznajomych, kiedy zakapturzony mężczyzna otworzył drzwi wpuszczając do izby maga i blokując wejście ciemnowłosemu.
        - Przepraszam - wtrąciła przystając obok bruneta. - Czy wszystko w porządku? Słyszę płacz dziecka.
        Co prawda Naurin była wysoka, lecz - przynajmniej z miejsca, w którym stała - zakapturzony mężczyzna skutecznie przesłaniał widok do pokoju i nawet przystawanie na palcach nie dałoby oczekiwanego rezultatu, toteż białowłosa nabrała spokojnie powietrza w płuca i zerknęła kątem oka na ciemnowłosego. Na tę chwilę nie mogła za wiele zrobić.
Oczy są zwierciadłem duszy, co więc widzisz w mojej?
Zablokowany

Wróć do „Demara”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość