[Lawendowy Dwór] Nie czas żałować róż
: Nie Sty 24, 2021 2:57 pm
Gallel i Saura pasowali do siebie - nie pod względem romantycznym ma się rozumieć, a pod względem charakterów. W tej rodzinnej, swobodnej atmosferze oni pozostawali najbardziej formalni. Anioł co prawda nie był tym obrażonym nestorem, któremu przeszkadza “rozpasanie” młodzieży, ale nadal był nienagannie wyprostowany, powściągliwy w okazywaniu emocji, oszczędny w gestach. Rael go znała i mogła z całą stanowczością powiedzieć, że on po prostu taki był - bardzo rzadko pozwalał sobie na radosną swobodę. Wystarczyła jedna obca osoba, by zachowywał się jak teraz i tylko przy najbliższych potrafił się w pełni rozluźnić. Nie była to jednak maska - po prostu taki styl bycia. Gallel lubił okazywać innym szacunek niekoniecznie słowami, a właśnie swoim zachowaniem i ogólną postawą. Niektórych tym onieśmielał - wtedy z reguły trochę odpuszczał - ale tu nie było takiej potrzeby.
Gdy więc reszta rozmawiała sobie na niezobowiązujące tematy i żartowała, Gallel z Saurą wymieniali się swoimi uwagami na temat organizacji ślubu, również w swobodnej według ich standardów atmosferze.
Rael z Mahiri rozprawiały zaś aktualnie o sukniach - porównywały swoje gusta i wymarzone kreacje, jednocześnie konfrontując je z aktualnie panującą modą i tym, co faktycznie niebiance by pasowało. Biennevanto żartowała, że nie mogą być za głośno, bo Tristan nie może wiedzieć w czym wystąpi na ślubie.
- Marzy mi się wieniec na głowie - wyznała błogosławiona. - I do niego doczepiony welon. Wiesz, welon już mam: moja babka od strony mamy podarowała go mojej mamie, a potem ona podarowała go mojej siostrze i teraz wezmę go ja. Siriel ma póki co dwóch chłopaków, więc później chyba ja go wezmę dla mojej córki…
Rael drgnęła lekko, gdy tylko poczuła pociągnięcie i zaraz zerknęła w dół. Była pewna, że to kot ją zaczepił, bo jakoś nie zarejestrowała momentu, gdy Prim przemknęła na tę stronę stołu, ale wcale jej to nie przeszkadzało. Uśmiechnęła się do małej. ”O wilku mowa”, pomyślała z rozbawieniem.
- Słucham cię - zachęciła ją do mówienia. Jej pytania jednak się nie spodziewała, choć z drugiej strony było szalenie logicznie gdy chodzi o dziecko i jego mały świat. Dlatego niebianka nie dopytywała skąd ten pomysł, tylko uśmiechnęła się, lecz nim zdołała odpowiedzieć, Prim podjęła swoją przemowę, teraz już ją trochę zaskakując. Brutalna i jednocześnie niewinna szczerość dziewczynki były dość zaskakujące. Rael jednak po chwili sama sobie zadała pytanie: czego w sumie się boi? Najważniejsze to odpowiedzieć szczerze. Uśmiechnęła się więc do Prim i nim się odezwała, wciągnęła ją do siebie na kolana.
- Oczywiście, że będę waszą mamą - odpowiedziała z czułością. Spojrzała w stronę Elowena. Chciała, by on również to słyszał, bo wiedziała jak okrutnie kiedyś odpowiedziała mu poprzednia wybranka Tristana.
- I nie umrę - dodała. - A w każdym razie nie póki nie będę bardzo, bardzo stara. Będę waszą mamą jeszcze długo po tym jak staniecie się tak duzi jak ja i wasz tata. Obiecuję - podsumowała z uśmiechem, po czym wyciągnęła do Prim rękę z wyprostowanym małym palcem, by przypieczętować z nią swoją obietnicę tym dziecięcym gestem.
Gdy więc reszta rozmawiała sobie na niezobowiązujące tematy i żartowała, Gallel z Saurą wymieniali się swoimi uwagami na temat organizacji ślubu, również w swobodnej według ich standardów atmosferze.
Rael z Mahiri rozprawiały zaś aktualnie o sukniach - porównywały swoje gusta i wymarzone kreacje, jednocześnie konfrontując je z aktualnie panującą modą i tym, co faktycznie niebiance by pasowało. Biennevanto żartowała, że nie mogą być za głośno, bo Tristan nie może wiedzieć w czym wystąpi na ślubie.
- Marzy mi się wieniec na głowie - wyznała błogosławiona. - I do niego doczepiony welon. Wiesz, welon już mam: moja babka od strony mamy podarowała go mojej mamie, a potem ona podarowała go mojej siostrze i teraz wezmę go ja. Siriel ma póki co dwóch chłopaków, więc później chyba ja go wezmę dla mojej córki…
Rael drgnęła lekko, gdy tylko poczuła pociągnięcie i zaraz zerknęła w dół. Była pewna, że to kot ją zaczepił, bo jakoś nie zarejestrowała momentu, gdy Prim przemknęła na tę stronę stołu, ale wcale jej to nie przeszkadzało. Uśmiechnęła się do małej. ”O wilku mowa”, pomyślała z rozbawieniem.
- Słucham cię - zachęciła ją do mówienia. Jej pytania jednak się nie spodziewała, choć z drugiej strony było szalenie logicznie gdy chodzi o dziecko i jego mały świat. Dlatego niebianka nie dopytywała skąd ten pomysł, tylko uśmiechnęła się, lecz nim zdołała odpowiedzieć, Prim podjęła swoją przemowę, teraz już ją trochę zaskakując. Brutalna i jednocześnie niewinna szczerość dziewczynki były dość zaskakujące. Rael jednak po chwili sama sobie zadała pytanie: czego w sumie się boi? Najważniejsze to odpowiedzieć szczerze. Uśmiechnęła się więc do Prim i nim się odezwała, wciągnęła ją do siebie na kolana.
- Oczywiście, że będę waszą mamą - odpowiedziała z czułością. Spojrzała w stronę Elowena. Chciała, by on również to słyszał, bo wiedziała jak okrutnie kiedyś odpowiedziała mu poprzednia wybranka Tristana.
- I nie umrę - dodała. - A w każdym razie nie póki nie będę bardzo, bardzo stara. Będę waszą mamą jeszcze długo po tym jak staniecie się tak duzi jak ja i wasz tata. Obiecuję - podsumowała z uśmiechem, po czym wyciągnęła do Prim rękę z wyprostowanym małym palcem, by przypieczętować z nią swoją obietnicę tym dziecięcym gestem.