Strona 5 z 9
Re: [Karczma "Andurski Gryf"] Czy jesteśmy rodziną?
: Wto Lis 05, 2013 1:57 am
autor: Villemo
Vi słuchała tego co mówiła i po raz pierwszy od dawna, a może w ogóle po raz pierwszy, poczuła, że się wzruszyła. Gerald był prostym kowalem, który ledwo umiał czytać i pisać, ale miał dobre serce. Tak dobre, że czarnowłosej było trudno uwierzyć, że po świecie chodzą jeszcze tacy ludzie. Miała szczęście, że na niego trafiła, choć on z pewnością nie mógł powiedzieć tego samego o niej. Ona przynosiła raczej pecha. Za to kowal był naprawdę dobrym przyjacielem i z każdym kryzysem, który przechodziła co raz bardziej przekonywała się o tym, że chyba jednak są rodziną, nie tylko udawaną. Nie wiedziała dlaczego tak jest, dlaczego ten prosty chłop chce im pomóc, ale powoli to przestawało być ważne. Po prostu chciał, chciał bo był dobry. Nie sądziła nigdy, że jeszcze kiedyś pomyśli o kimś jak o prawdziwym przyjacielu. Sądziła raczej, że nie znajdzie nikogo komu będzie mogła zaufać.
- Jesteś... kochany... - powiedziała szczerze - nie wiem co prawda dlaczego, ale dziękuję. Mam tylko Raię i Ciebie. To i tak więcej niż miałam jeszcze niedawno. Może właśnie dlatego ostatnio brakuje mi sił. Kiedy byłam sama, zupełnie sama, nie miałam na kogo liczyć i nie mogło mi ich brakować. Musiałam je mieć. Musiałam być silna. A teraz... zrzucam na Ciebie moje problemy, z nadzieją, że jednak ktoś pomoże mi je dźwigać - Vi oparła się mocniej o kowala, teraz czuła już nawet fizyczne zmęczenie, miała ochotę zamknąć oczy i zasnąć. Oparła rękę o pierś kowala i po raz pierwszy naprawdę dała się mu przytulić. Okazała słabość, co nie zdarzało się prawie nigdy. Nagle wyczuła pod dłonią dziwny kształt, jakby twardy przedmiot. Do tej pory nie zauważyła by kowal nosił coś na szyi. Uniosła głowę, a ręką przesunęła w górę i zza koszuli kowala wyciągnęła czarny rzemyk z wiszącym na nim metalowym przedmiotem. Coś, co wisiało na rzemieniu kształtem przypominało końską podkowę.
- Co to? - spytała.
Re: [Karczma "Andurski Gryf"] Czy jesteśmy rodziną?
: Wto Lis 05, 2013 2:21 am
autor: Gerald
Gerald uśmiechnął się delikatnie na jej słowa. Dla niego, po prostu był, robił coś bo wierzył że może pomóc, że nie chce jej zostawiać samej.
- Dziękuję - odpowiedział jednak łagodnie - Słuchaj Villemo ja wiem, nie zawsze mogę ci doradzić, czasami czuję się głupi jak dziecko, ledwo potrafię coś napisać, ale od tego jestem żebyś mówiła mi o swoich problemach. Jesteśmy...
- Jesteśmy drużyną, mamy wspólny cel i musimy się na sobie opierać. Jak ty nie masz sił to szukaj ich we mnie, powiedź tak jak dziś co cię boli, czego się boisz. Od tego jestem - powtórzył.
Kiedy zaś kobieta wyciągnęła jego naszyjnik zaśmiał się cicho pod nosem. Spojrzał na podkówkę, teraz w jego oczach wyglądała jak byle jaka praca laika. Kogoś kto co prawda umie wybić w kawałku metalu coś na kształt podkowy, ale długa jeszcze przed nim droga.
- Wykułem ją jeszcze jako młodzik. Z pierwszego kawałka metalu jaki ojciec dał mi do ręki. Wcześniej przypatrywałem mu się, uczyłem, dbałem o żart w piecu. A wtedy pamiętam z jaką dumą, wręczył mi kawałek metalu i powiedział żebym zrobił z niego dobry pożytek. To też wykułem, podkowę na szczęście. Gdyby była znacznie większa, nosiłby ją któryś z koni.
- Wiesz... może powinnaś ją ode mnie tymczasowo pożyczyć? Bo istotnie przynosi dobo i szczeście, mi dało ciebie i Raie. Czegom bym w najśmielszych snach nie wyśnił.
Re: [Karczma "Andurski Gryf"] Czy jesteśmy rodziną?
: Wto Lis 05, 2013 3:24 am
autor: Villemo
- To był chyba bardziej pech niż szczęście - zażartowała.
- Ale nie, dziękuję, to Twoja szczęśliwa podkowa. Pamiątka po ojcu, po wiosce, bo twoim domu. Powinieneś ją nosić. Zawsze będzie Ci przypominać o tym kim jesteś. A jesteś dobrym człowiekiem. Nie jesteś głupim, prostym wieśniakiem. Nigdy tak o sobie nie myśl. To, że nie umiesz czytać i pisać można łatwo zmienić. Nauczę Cię. Tak jak wielu innych rzeczy, wszystkiego czego nie wiesz, a wiem ja - położyła na jego piersi podkowę, którą oglądała przed chwilą, przyklepała ją nawet dłonią, jakby tym gestem chciała dać mu wyraźny znak, że to jego pamiątka i powinien mieć ją przy sobie.
- Nadal nie wiem jak to wszystko się potoczy, ale dziękuję Ci. Nie jest mi już tak ciężko, ulżyło mi, dziękuję mogłam Ci się zwierzyć. Muszę spróbować jakoś poukładać sobie w głowie wszystkie te zmartwienia i iść do przodu - przez cały czas Vi opierała się o kowala i chyba na razie nie chciała się odsunąć, co było niezwykłe i bardzo zaskakujące.
Re: [Karczma "Andurski Gryf"] Czy jesteśmy rodziną?
: Wto Lis 05, 2013 11:05 am
autor: Gerald
- Bo ja wiem - uśmiechnął się słysząc jej żart.
- Co prawda w moich wyobrażeniach wioska nie była spalona. Ale właściwie, tak spędziłbym całe życie tam, może kiedyś pojął żonę, a może nie. Jeśli tak, to pewnie była by z wioski, mielibyśmy gromadkę dzieci i wiesz... zupełnie nic by się w moim życiu nie zmieniło. Jak bym już zgrzybiał, to syn by przejął kuźnie i tak bez końca. Może ty miałaś być początkiem ważnych zmian? Może z twoją pomocą nauczę się wielu ważnych rzeczy, nie będę tym kim są mężczyźni z mojego rodu od pokoleń. Ja to tak postrzegam i stąd i ty i Raia jesteście moim szczęściem - znów delikatnie się uśmiechnął. Bliskość Villemo była dla niego miłą odmianą. Kobieta też chyba tego potrzebowała, bo nadal blisko się przytulała.
- Nie masz za co dziękować - powiedział ciepło - miło mi że mogłem ci jakoś pomóc. Nie wyznaczę za nas celu wyprawy, ani miast do których powinniśmy się udać, ale mogę chociaż tak cię wspierać.
- Jakoś się to wszystko poukłada.
Siedzieli tak, trochę przytuleni i właściwie Gerald cieszył się z tego co ma. Jasne że nie planował iż kiedykolwiek będzie siedział z Villemo tutaj, próbując ją pocieszyć i podnieść na duchu, ale z drugiej strony niczego co się zdarzyło nie planował. A to się po prostu stało.
Re: [Karczma "Andurski Gryf"] Czy jesteśmy rodziną?
: Wto Lis 05, 2013 9:47 pm
autor: Villemo
- Ale czy to byłoby złe życie Gerald? - zapytała.
- Takie życie z żoną i gromadką dzieci, bycie ojcem, który uczy syna, potem dziadkiem, który patrzy jak syn uczy fachu wnuka. Przecież to piękne, spokojne życie. Nigdzie nie musisz uciekać, masz przy sobie wszystkich których kochasz. Czujesz się bezpiecznie pośród twoich sąsiadów, wśród rodziny. Nie chciałbyś tak? Siedzieć przed chatą, na pieńku, z córką na kolanach? Patrząc jak synowie biegają z kijkami udając, że to miecze? Ja bym chciała takiego życia. Kiedyś sądziłam, że jestem stworzona do zupełnie innego, ale dziś... po tym co przeszłam, marze tylko o spokoju. Nawet jeśli miałbym mieszkać w chacie na wsi, wstawać rano, doić krowy, podbierać kurą jajka, gotować i sprzątać mały domek. Co prawda nie mam pojęcia jak się doi krowy, ale wolałbym się nauczyć tego, niż przetrwania w lesie.
Re: [Karczma "Andurski Gryf"] Czy jesteśmy rodziną?
: Wto Lis 05, 2013 10:37 pm
autor: Gerald
- Hmm - mężczyzna zadumał się na chwilę - takie życie też ma swój urok. Jak mówił mój dziadek " zawsze tęsknimy do tego, gdzie nas nie ma". I choć kiedyś śmiałem się z tych słów, chciałem zobaczyć świat. Ty zawsze go widziałaś i chciałabyś żyć w spokoju. Tak to już jest.
- Wiesz co, możemy się umówić że nauczysz mnie pisać i czytać, jak przetrwać w lesie, dzięki tobie zobaczę jak wygląda świat. Zawsze wydawało mi się, że kończy się na wiosce i mieście, a przecież jest tak wielki i różnorodny.
- I kiedy już osiądziemy gdzieś, kupię ci krowy, owcę, kozy i inne zwierzęta jakie ci się spodobają. Nauczę cię jak się doi krowy, co wolno a czego nie dawać kozom, jak ścinać wełnę i robić z niej włóczkę, wszystko co wiem. I wtedy będziesz żyła tak jak teraz o tym marzysz.
- Nauczysz się szyć na krosnach, choć to umiała akurat moja siostra. Robiła przepiękne rzeczy na krosnach- miło było wspomnieć coś co kojarzyło mu się z domowym ogniskiem i dzieciństwem.
- No i króliki odkarmiać, skubać z pierza gęsi. Co tylko zechcesz, to ci pokaże.
Wtedy ktoś zapukał do drzwi.
- Przyniosłam wieczerze - usłyszeli znany sobie dobrze głos gospodyni.
- Ja pójdę - powiedział Gerald uśmiechnął się jeszcze raz ciepło w stronę Villemo i faktycznie wstał z łóżka. Kiedy otworzył drzwi, zobaczył sympatyczną twarz szarowłosej. Miała wielką tacę na rękach na niej zaś poukładane jadło. Tuż za nią szła jej córka, z dzbanem i kubkami na drugiej tacy. Rozłożyły wszystko na drewnianym stole, po czym odeszły zamykając drzwi. Wyciągnął dłoń w stronę Villemo podchodząc do łóżka.
- Do stołu podano pani - nawet skłonił się delikatnie, w sposób który uważał za dworski. Miał nadzieję, że poprawi tym humor towarzyszki.
- Zechcesz mi potowarzyszyć?
Re: [Karczma "Andurski Gryf"] Czy jesteśmy rodziną?
: Wto Lis 05, 2013 11:04 pm
autor: Villemo
Villemo zaśmiała się się szczerze.
- Myślisz, że wtedy też będziemy przyjaciółmi? Wiesz, tak szczerze nie wydaje mi się, żeby za tak długi czas nasze drogi nadal prowadziły w jedną stronę. Ty musisz mieć swoje życie Gerald. Takie jak chcesz, ze swoim kowalstwem, z żoną i gromadką dzieci. A ja będę mieć swoje. Gdzieś daleko, byle z dala od niebezpieczeństw, z Raią. Nie jesteś do mnie niczym przywiązany Gerald, naprawdę. Musisz o tym pamiętać.
Wtedy nagle rozmowę przerwało pukanie do drzwi. Vi zamilkła. Kowal wstał i poszedł otworzyć. Czarnowłosa wstała powoli i chciała obudzić Raię, ale wtedy znów mocno rozbolała ją głową i musiała usiąść
- Muszę obudzić Raię - odparła kowalowi, była wyraźnie przygnębiona tym wszystkim co się stało. Z jednej strony przynajmniej wiedziała już kto ich śledzi. Z drugiej strony spotkanie z przedstawicielem zakonu naprawdę mocno nią wstrząsnęło.
Re: [Karczma "Andurski Gryf"] Czy jesteśm- Usiy rodziną?
: Wto Lis 05, 2013 11:15 pm
autor: Gerald
- Usiądź do stołu - poprosiła łagodnym głosem -ja ją obudzę.
- Dzisiaj w miarę możliwości przejmę po Tobie obowiązki, już dość problemów i zmartwień masz na głowie. Musisz odpocząć, a zajęcie się Raią będzie czymś miłym dla mnie.
Podszedł do niej pomagając jej wstać. Miał właśnie odejść by obudzić dziewczynkę, ale uznał że musi powiedzieć coś kobiecie. Delikatnie chwycił ją za ramiona, by spojrzeć w jej oczy.
- Nie wiesz czy będziemy się wtedy przyjaźnić czy nie. Nie zamierzam jednak nigdzie odchodzić, zakładać rodziny, dopóki ty i Raia nie będziecie bezpieczne. Chcę ci po prostu pomóc, bo już dość nieszczęść cię w życiu spotkało. Po za tym, nie mógłbym żyć w spokoju nie będąc pewien, że i wy macie dom, ty męża, a Raia pełne radości dzieciństwo. Kiedy to nadejdzie, pomyślę o sobie.
Re: [Karczma "Andurski Gryf"] Czy jesteśmy rodziną?
: Wto Lis 05, 2013 11:54 pm
autor: Villemo
Odruchowo chciała się bronić, co skończyło się tak, że oparła ręce o pierś kowala i chciała go odepchnąć. On jej jednak nie puścił, a ona przestała go odpychać.
- Jesteś dobrym człowiekiem Gerald - powiedziała delikatnie - naprawdę dobrym. Masz dobre serce. Ale musisz pamiętać o tym, że w każdej chwili możesz odejść w swoją stronę. Teraz już wiemy kto mnie ściga. Rycerze Róży nie ruszą za Tobą, ścigają mnie i Raię, to nas chcą dostać. Ty możesz już teraz ruszyć gdzieś, gdzie chcesz, szukać swoich przygód. Póki sądziłam, że to strażnicy z Otchłani, bałam się, że jeśli odejdziesz dopadną Cię. Ale teraz wiem, że to zakon, oni nie będą tracić czasu na kowala.
- A ja... ja nie chcę mieć męża, ani rodziny, chce mieć tylko moją Raię i spokojne miejsce dla nas. Nie potrzebuje i nie chcę szukać kolejnej osoby, której miałbym zaufać. To co mam wystarczy mi zdecydowanie.
Re: [Karczma "Andurski Gryf"] Czy jesteśmy rodziną?
: Śro Lis 06, 2013 12:06 am
autor: Gerald
- Wiem że mógłbym odejść - powiedział po chwili łagodnie - w każdym momencie mógłbym... ale powtórzę ci po raz kolejny, że nie chcę. Nie chcę odchodzić ani teraz, ani jutro. Los kazał nam się spotkać, a ja planuję zadbać by tym razem i dla ciebie znalazło się szczęśliwe miejsce na ziemi. Po prostu chcę...
- Czuję... - trudno szło mu z kształtowaniem tego co czuje w słowa - nie czułbym się dobrze porzucając was. Byłbym tak samo podły jak wszyscy którym zaufałaś, a cię zawiedli. Po za tym dokąd mam iść? Świat jest wielki, a ja mały w porównaniu do niego. Zawsze miałem jasny cel, jedno miejsce. Teraz moim celem jest pomoc i opieka nad Tobą i Raią. Co zamierzam dotrzymać do końca. Być może właśnie dlatego, że jak mówisz jestem dobrym człowiekiem. Zrozum więc, że nie chcę i nie zamierzam nigdzie ci zniknąć.
Re: [Karczma "Andurski Gryf"] Czy jesteśmy rodziną?
: Śro Lis 06, 2013 1:48 am
autor: Villemo
- Tylko widzisz, ja sama Ci mówię, że możesz odejść. Tym samym Ty nie możesz mnie zawieść, bo sama Ci mówię, że masz takie prawo, że masz prawo zrobić co zechcesz. I nie powiem Ci, że musisz mnie zostawić. Nie. Nie pogonię Cię skoro chcesz tu być i mi pomóc. Chce tylko żebyś wiedział, że nie jesteś do nas przywiązany, że jeśli kiedyś będziesz chciał, to możesz odejść, bez zbędnych wyrzutów sumienia. My sobie poradzimy, zawsze sobie radziłyśmy. I to nie tak, że nie chcę żebyś kiedyś z nami był. Ja po prostu wiem, że kiedyś nadejdzie taki dzień i trochę się go boję. Bo chcę, czy nie chcę, przyzwyczajam się do Ciebie, Raia się przyzwyczaja. Myślę nawet, że ona już Cię kocha i dlatego wiem, że im później odejdziesz tym będzie trudniej. Spróbuj to zrozumieć - Vi mówiła spokojnie i łagodnie. Nie chciała uradzić kowala, chciała tylko żeby wiedział, że ani nie będzie trzymać go na siłę, ani go na siłę wyrzucać. Musiał wiedzieć, że jego życie lezy w jego rękach i może zrobić z nim co zechce, bez patrzenia na to w jakim momencie życia jest Raia i Vi.
Re: [Karczma "Andurski Gryf"] Czy jesteśmy rodziną?
: Śro Lis 06, 2013 2:03 am
autor: Gerald
- Owszem, rozumiem to. To... to wyjątkowe mieć poczucie, że ktoś jest do ciebie przywiązany - uśmiechnął się nawet do myśli.
- Zakładasz że taki dzień kiedyś nadejdzie. A jeśli nie nadejdzie?
- Mówisz że nie jestem do was przywiązany. Tyle że już ani do nikogo, ani do niczego nie jestem przywiązany. Nie mam niczego, po za koniem i kilkoma drobiazgami. Dlatego nie widzę powodu żebym miał kiedyś odejść. Dlaczego? Bo jest inne, lepsze miejsce? To tylko miejsce i pewnie mimo języków ludzkich, może ich twarzy, wszędzie jest tak samo dużo dobra, co zła. Co spotkam tam czego nie mam teraz? Mam ciebie i Raie, wy teraz stanowicie w pewnym sensie moją jedyną rodzinę. Uwielbiam Raie, zwykle unikałem dzieci, bo to hałaśliwe, biegające bez sensu istoty. Ale ona mnie polubiła takim jaki jestem, ja ją też. Ja naprawdę nie wiem co miałbym robić, gdyby nasze drogi się rozeszły. Dlatego mówię ci że zawsze zostanę, w pełni świadomy tego co znaczy słowo zawsze.
- Po za tym, ktoś kiedyś powiedział " tam dom twój, gdzie serce twoje". A Mala strasznie mnie urzekło. Chyba by mi umarło, gdybym musiał was zostawić. To serce by umarło - dodał tłumacząc ostatnie zdanie.
Re: [Karczma "Andurski Gryf"] Czy jesteśmy rodziną?
: Śro Lis 06, 2013 2:49 am
autor: Villemo
Vi uśmiechnęła się krzywo. Nie wiedziała co ma mu odpowiedzieć. Po prostu nie wiedziała. Kowal po części miał rację, teraz stanowili rodzinę. I Villemo nie mogła temu zaprzeczyć. W pewnym sensie sama to czuła. Musiała też przyznać, że Gerald, tak jak mówił, nie miał teraz dokąd pójść. Miał tyle je, ja i Raię, tak jak ona miała tylko jego. Nie wiedziała jak to wszystko się ułoży, nie wiedziała jak to będzie jeśli mieliby żyć razem, jak prawdziwa rodzina. Kowal był dobrym, prawym człowiekiem, czarnowłosa wiedziała o tym i ufała mu, bardzo mocno. Ufała i wiedziała, że nie pozwoli zrobić krzywdy jej córce. Wiedziała, że może ją z nim zostawić i Rai nie stanie się krzywda. Jeśli jedna chodzi o jej własne przywiązanie... nie była tak spragniona towarzystwa i opieki jak jej mała córeczka. Ona sama do uczuć podchodziła z dystansem. Lubiła Geralda, to wszystko. Lubiła go, szanowała i ufała. Ale nie wiedziała, czy kiedykolwiek będzie mogła dać z siebie coś więcej.
- Chodźmy jeść - przerwała rozmowę nie wiedząc co powiedzieć. Chciała zmienić temat na mniej poważny, łatwiejszy.
- Raia na pewno obudzi się głodna. Ty też z pewnością jesteś.
Re: [Karczma "Andurski Gryf"] Czy jesteśmy rodziną?
: Śro Lis 06, 2013 3:04 am
autor: Gerald
- Ano jestem głodny - przyznał. Chwilę jeszcze stał, czekając czy Villemo coś rzeknie, ale najwyraźniej nie miała już nic do powiedzenia. On powiedział jej to co naprawdę myślał i sądził. Miał tylko ją i Raie. Udawali rodzinę, ale w pewnym sensie nią byli. I chodź nigdy nie wyobrażał sobie, że na jego życiu stanie demonica z dzieckiem. Nie mógł powiedzieć żeby żałował. Do dziewczynki zdążył się przywiązać, a Villemo lubił. Fakt że mu ufała napawał go dumą.
- Usiądź już, ja pójdę po małą - powiedział podchodząc do kołyski. Delikatnie położył swoją sporą dłoń na ramieniu dziewczynki.
- Raia, wstajemy - mówił głośno, ale ciepło. Nie chciał w końcu żeby dziewczynka się przestraszyła. Delikatnie poruszył jej ramieniem by wybudzić ją ze snu. Mała dziewczynka otwarła oczy wyraźnie nadal senna. Dopiero po chwili usiadła w łóżeczku, rozcierając drobnymi dłońmi zaspane oczy.
- Jesteś głodna? Bo czeka tu na ciebie prawdziwa uczta - powiedział. Chwycił ją delikatnie biorąc na ręce. Przeniósł do stołu, sadzając na krześle. Raia która już obudziła się, wyraźnie zainteresowała się jedzeniem.
- Jeść - powiedziała do mamy. Potem ześlizgnęła się z krzesła i przedreptała do mamy by usiąść na jej kolanach. Kowal przyglądał się z uśmiechem całej tej sytuacji.
- Mama - dziewczynka przytuliła się mocno do Villemo.
- Jeść - dodała zadzierając głowę i spoglądając na matkę wielkimi oczami.
Re: [Karczma "Andurski Gryf"] Czy jesteśmy rodziną?
: Śro Lis 13, 2013 3:17 am
autor: Villemo
- Moje szczęście, chodź tutaj - powiedziała ciepło do córeczki wciągając ją na kolana. Objęła ją mocno i przytuliła, kiedy dziecko położyło głowę na jej piersi. Zaspana nadal Raia z chęcią wtuliła się w mamę. Vi sama nie wiedziała, która z nim bardziej w tej chwili potrzebowała ciepła. Czuła spływający na serce spokój. Była bezpieczna, na chwilę, może tylko na czas tej kolacji. Miała przy sobie Raię, a jej wrogowie byli daleko, jeśli wierzyć rycerzowi. Usilnie próbowała wmówić sobie, że są bezpieczni, że nic złego się nie stanie. Nie umiała jednak. Nie potrafiła. Za dużo się stało, za dobrze wiedziała, że w każdej chwili ktoś może wejść do pokoju i rozpętać wojnę. Tak bardzo potrzebowała teraz poczucia bezpieczeństwa, tego poczucia, które miała Raią wtulająca się w nią. Vi też chciałaby się zatracić w czyichś ramiona, zapomnieć o świecie i poczuć się, choć na małą chwilkę naprawę dobrze i spokojnie. Jednak to nie było możliwe.
Vi pogłaskała córeczkę po główce. Dziewczynka miała potargane włosy. Czarne kędziorki sterczały teraz na wszystkie strony. Była urocza, taka zaspana, potargana i szukająca czułości w objęciach matki.
-Mama - podniosła głowę spoglądając na Villemo - no mama.
- Słucham przecież - odparła bardzo spokojnie czarnowłosa.
- Siusiu.
- A nie jeść? Przed chwilą było jeść.
- Nie, siusiu teraz.
Villemo spojrzała na Geralda tajemniczo, unosząc jedną brew i uśmiechnęła się zadziornie.
- Podobno chciałeś być tata? - wskazała wzrokiem kręcącą się już na jego kolanach Raię, a potem wróciła spojrzeniem na niego.
- Teraz masz szansę się wykazać.
Re: [Karczma "Andurski Gryf"] Czy jesteśmy rodziną?
: Nie Lis 17, 2013 10:38 pm
autor: Gerald
Geralda na chwilę zamurowało, zupełnie nie spodziewał się, że będzie stało przed nim takie zadanie. Nigdy w życiu nie pomagał dzieciom robić siusiu. Nie czuł się więc pewnie. Głupio jednak było się poddać, szczególnie po tym co powiedział. W końcu sam chciał się zaopiekować dziewczynką.
- Oczywiście, chodźmy - podał Rai swoją dłoń.
- No to za chwilę wrócimy - powiedział. Wziął dziewczynkę na ręce wychodząc z pomieszczenia. Zeszli spokojnie schodami w dół, na parterze zaś skręcili w stronę tylnego wyjścia. Przeszli przez małe podwórko, zatrzymując się zupełnie na uboczu. Schowali się za budynek stajni, gdzie na pewno nikt ich nie widział. Mężczyzna chwycił dziewczynkę pod pachą, podwinął sukienkę Rai. Drugą rękę podłożył pod jej kolana, unosząc ją do góry, tak by dziecko mogła się wysiusiać.
Nie zajęło im to długo czasu, jednak Gerald poczuł się jakoś pewniej. Umiał sobie z tym poradzić, zatem nic nie było już dla niego straszne. Przynajmniej właśnie tak teraz myślał. Dumny z siebie, wrócili do pomieszczenia gdzie czekała na nich Villemo.Dziewczynka poderwała się by pobiec do mamy i znów wdrapać się na jej kolana.
- Mama - przytuliła się mocno.
- No udało się, jesteśmy - uśmiechnął się siadając do stołu.